Skocz do zawartości
Forum

Peonia

Użytkownik
  • Postów

    2,513
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    123

Treść opublikowana przez Peonia

  1. Zielona, duzo prawdy w tym co napisała Skakanka. Są mężczyźni, którzy nie potafia za bardzo kochać niemowlaka, ale popadają w miłość w takie juz komunikatywne maluchy. A potem żałuja, ze stracili ten pierwszy czas. Może Twój tez potrzebuje czasu, choć pewnie to trochę smutne dla Ciebie teraz. Mam kolegę, który wciąz sobie wyrzuca, ze tak zrobił przy starszym synu i przy młodszym już nie opuszczał malucha.
  2. Jagoda chyba w głowie Twego męża pokutuje tzw. tradycyjny model męskiego zachowania z lat dawnych... Wspierany pewnie przez mamę, która bardzo kocha syna. Czy ona tak tez usługuje mężowi? Moja teściowa też miewa zapędy gadania, jaki to synek zapracowany, biedny itp. ale niewiele sobie z tego robię i nasz dom organizuję po swojemu. To przykre, żeby najbliższa osoba zlewała Twoje potrzeby, bo ta historia z zabiegami tak z boku mi wygląda. No sama chyba wyszlabym w takiej sytuacji rano, nie uprzedzając go o tym, skoro juz zakomunikowałas mu, ze będziesz na zabiegi chodzić. Nie pytałabym, czy mu pasuje, tylko stawiałabym przed faktem. Bo z tego co piszesz, to on robi co chce. Ty też masz do tego prawo. Nie martw sie, poradzi sobie bo będzie musiał. Rano nie zawezwie mamy, bo mu wstyd będzie. A nawet jesli, to co z tego? Niech sobie radzi jak umie. A jak nie umie to wyjdzie, że d... wołowa z niego, może mu wstyd sie zrobi? Dlaczego organizacja opieki dla dzieci musi byc wyłącznie Twoim zadaniem? Chyba za bardzo sie martwisz organizacją rodziny i dajesz mu w ten sposób na głowę sobie wchodzić. Przecież mąz to partner, a nie pan sytuacji, który robi tylko to co, mu wygodne.To, co wyniósł z domu rodzinnego nie musi być prawdą objawioną. To dom Wasz, a nie teściów. Mój mąz tez pochodzi z domu, gdzie ojciec tylko pracował, a matka obsługiwała wszystkich, ale nie widze potrzeby kontynuacji takiego modelu u nas, a on doskonale wie, że to nie przejdzie. Juz Wam kiedyś pisałam, ze jak nie chciał sprzatac, to też nie czułam sie zobowiązana do samotnej roboty i musiał choćby wysupłać środki na Panią, która w tym czasem pomaga.
  3. dziś zaczęłam miło dzień...od usuwania resztek jednej czwórki, którą "zjadło" mi dziecko.... eeee.... złamała mi sie dokładnie w dziec jego chrzcin. Uszka codziennie przy ujściu kanału słuchowego i małżowinę osuszam zwykłym patyczkiem. Nigdy nie polubiłam sie z tym grubaśnymi, po prostu nie pakuję patyczków w zagłębienie. Sama od lat czyszczę własne uszy patyczkami, a nigdy nie zalegała mi w uszach woskowina, którą rzekomo sie nimi wtyka do ucha. Może to jakieś osobnicze skłonności. Co do takiego zwracania uwagi, jakie opisujesz żoo - trudno sie odnieśc, bo nie widziałam. Zajęcia tez chyba były od tego, zeby maluchy sobie poszalały, czy nie te akurat? Zwroty "nie rzucaj" i ładnie odłóż to dla mnie ok, warto tak uczyć maluchy, potem nie będą cierpiały, jak np. konieczna będzie jakaś dyscyplina choćby w przedszkolu. Dzieci, którym we wczesnym dzieciństwie wolno dosłownie wszystko, nie mają wdrożonych żadnych ram, boleśnie potem przechodza okres, gdzie juz jakieś bardziej stonowane zachowanie jest konieczne. Przy prowadzeniu np. zajęć w przedszkolu jeden taki głośny i nieokiełznany maluch uniemożliwi przecież wszystkim innym czerpanie z nich korzyści. Fakt, że warto juz dośc wcześnie uczyć stonowanego zachowania, jednak też z umiarem. Jednak nadmiar takiej dyscypliny wydaje mi się jeszcze przesadny w wieku naszych dzieci, one teraz są fanami eksploracji otoczenia, nie chciałabym tego ujarzmiać. Mam co prawda alergię na tak bardzo rozwrzeszczane i rozbiegane maluchy, no i moje raczej tez starałam sie przekonywać do zaniechania wrzasku bez potrzeby, głośnego gadania itp, bo mnie to po prostu razi. Bieganie i nawoływania dzieciaków na placu zabaw jest ok, ale np. po sklepie to wolałabym żeby mi dziecko tak nie ganiało. Może sobie zwyczajnie krzywdę zrobic choćby. Często też dzieci gadają non stop i np. w kolejce do lekarza po prostu irytują mnie głośno gadające, a nawet powrzaskujące maluchy, bo jak sie zbierze kilka takich, to niestety trudno to znieść. No i starałam sie tłumaczyć moim dzieciom, jak już same sensownie jadły, jak należy sie zachowac właściwie przy stole - bo wolałam sie nie użerać z własnymi dziećmi np. na wczasach, gdzie nieokiełznane dziecko na obiedzie bywa koszmarem rodziców. Taka nauka trochę trwa, wdrożona łagodnie, ale dość wcześnie - nam procentowała z czasem, nigdy z tym nie było problemu. No niezliczę ile razy powtarzane było: zamknij buzię, jak gryziesz, nie siorb, nie zwalaj jedzenia za talerz, etc.... Ale sie opłacało, patrząc z perspektywy.
  4. Zielona czyli trochę trafiłam co wstrzymuje małżonka? Nie on jeden taki, jeżeli to Cię pocieszy. Sporo takich mężczyzn. Jagoda Czyli wychodzi że jesteś samotną matką i masz dzieci sama ze sobą? Zapytaj małżonka czy jest ojcem czy może Wasz sąsiad i pokaz mu jak Skakanka akt urodzenia. Przegina chłopak na Maksa... Ale Ty chyba miałaś też swój udział w tym jego wygodnictwie, co? Wiem że to trudny egzemplarz ale chyba są jakieś granice absurdu. Przecież nie idziesz na ploty...
  5. Monika dobra decyzja z zatrudnieniem niani. Teściowie odetchna i może poczują zgrożenie swej niezastępowalności, to i lepsi bedą :)) U nas z spanie róznie, ale nie jest najgorzej, musze go budzić do żłobka, bo musi tam być do 8.30, a spać chciałby do 9 :)) poza faktem, że po powrocie z urlopu młodzian chciałby spac tylko w naszym łóżku. No mnie to średnio pasuje, jeszcze wziąc go nad ranem to ok, ale były wieczory, kiedy był nieodkładalny i spał tylko na moich kolanach albo ze mną w naszym łózku. Więc od paru dni są ćwiczenia w zasypianiu w łóżeczku jest coraz lepiej. Dziś nawet spał u siebie do 6 rano, popił cycka i spał dalej u nas. Żłobka sie nie boje poza chorobami. Kiedyś dziecko musi się udać na swoja wędrówkę bez mamy i zauwazyłam, że im młodsze ty lepiej to znosi. Córka do żłobka przzywyczaiła sie w dwa tygodnie, a syn nie chodził, poszedł dopiero do przedszkola i nie było łatwo. Poza tym w żłobku jest adaptacja stopniowa, teraz chodzi na dwie do trzech godzin, a przedszkole to już od razu było na dłużej. No i finansowo to też zdecydowanie lżej nz np. niania, a najważniejsze, że nawet świetna niania nie jest w stanie tak zająć malucha jak żłobek, no i dziecko jest w grupie, łatwiej mu potem wśród dzieci sie odnaleźć. Przy starszakach miałam na dwa dni w tygodniu przez ponad rok nianię. Fajna, młoda, studentka końcówki wychowania muzycznego. Jednak jak mała poszła do złobka nastąpił błyskawiczny rozwój, zrobiła sie też odważniejsza. Młody od jakiegos czasu ćwiczy chodzenie, ale jak chce szybko, to przechodzi do raczkowania :)) Na razie jest chwiejny i trudno to nazwać chodzeniem, ale pól salonu przejdzie :)) ma czas.
  6. Misiakowata życzę szybkiego znalezienia innej pracy, bo jak widzę jak szarpia się osoby pracujące w marketach to aż mi ich szkoda. Jeszcze w tych budowlanych to w miarę, ale spożywcze to chyba masakra. Dzięki za dobre słowo :))) hehe, Wy mi tu piszecie ze ja silna, a ja zawsze byłam na siebie wkurzona, że tak mnie psyche rozwalało przez mamunię. paradoksalne, ale zgadnijcie jak ona w dzieciństwie "wspomagała" moją samoocenę? otóż na porządku dziennym byl tekst: "ty to takie lelum polelum jesteś". nigdy tych słów nie potrafiłam wymazać. także bardzo trzeba uwazac co mówimy dzieciom, bo nam się może wydawać nieszkodliwe, a dzieci zrani na zawsze. Maqdallena drobinka, ale to nic, mój najstarszy taki zawsze był drobniutki, ale zdrowy, teraz bardzo mądry chłopiec. najmłodszy odwrotnie, jest spory. waży teraz niespełna 11kg.
  7. ~strrrinka Peonia mam wielki sentyment do Katowic, pracowałam kiedyś z fajnym zespołem ludzi z tego miasta. az mi szkoda, że to praktycznie drugi koniec Polski, bo bym z chęcią do Was dołączyła, a tak to zupełnie nierealne :) Dla chcącego nic trudnego :P Mamy marcoweczke, ktora wsiada w pociąg z dzieckiem i jedzie hehe, trasa pociagiem z dzieckiem niewykonalna, musiałabym nocować :)) nawet samochodem bym nie obróciła, jak Katowice do ns jeździły, to też z noclegiem.
  8. Renia74 U nas roczek też za dwa tyg, Michaś urodził się 03.03. Termin miałam na 10.03 ale planowe cc robią tydz wcześniej. Ciekawa jestem kiedy by się urodził gdybym czekała na akcję. Kale Ja bym zrobiła obie imprezy razem, chyba że uwielbiasz organizować imprezki to wtedy dwie :))) Madika Ciężko coś ci poradzić, a twój mąż ma tam z nią siedzieć czy ją zostawia z dziadkami sam na sam ? Jak babsko ją trzyma cały czas przy podłodze i nie daje jej wstawać ani nic robić a mała ryczy, to ja bym nie dawała im jej nawet na godz Madika, tez bym nie dawała dziecka takiej osobie. jak bym musiała utrzymywać kontakt to tylko w mjej obecności. jest szansa, ze ona sie zreformuje? przeciez jakoś wychowała twojego męża, a skoro z niego wyszłaś, to chyba nienajgorzej jej wyszło? :))) Renia, jakos tak wyszło, ze organizowała, Wigilię, Sylwestra i w kolejny weekend roczek :)) no wyimprezowałam się na maxa.... mnie pól ciązy straszyli przedwczesnym porodem, na który zresztą w pewnym momencie zaczełam czekac, bo od 9 mca straszyli mnie cc, czego bardzo nie chciałam... no ale młody mnie olał, ostatecznie se nie doczekałam i musiałam sie zgodzić na cięcie....
  9. mam wielki sentyment do Katowic, pracowałam kiedyś z fajnym zespołem ludzi z tego miasta. az mi szkoda, że to praktycznie drugi koniec Polski, bo bym z chęcią do Was dołączyła, a tak to zupełnie nierealne :)
  10. czarna.ana Peonia uważam że postapiłas bardzo dobrze i podziwiam że tak długo wytrzymalas i próbowałaś utrzymywać kontakt. Jesteś bardzo mądrą kobietą! :) dzięki za dobre słowo :)) z tym długim wytrzymywaniem to chyba sama siebie podziwiam, zęby mi popekały od zaciskania... :))) Ale wiecie jak to jest człowiek mysli - to jednak rodzice. Trudno dojść do takiej ściany, żeby uciąć. mi to zajęło jakieś 40 lat... :))) juz pod koniec przedszkola zakumałam, że cos jest nie halo, tylko co dziecko może zrobić.
  11. Bamcia, on czaruje wielkimi czarnymi oczyskami i jest taki trochę pulchny. Obraz wpadającego w oko niemowlaka. Takim więcej się wybacza :)) żoo w Twojej robo to rzeczywiście na odpoczynek. Specyficzna sytuacja. U mnie raczej mnie będą męczyć i stresować. W sumie to teraz mi fajnie bo młodego nie mam cały dzień na głowie, praca od czasu do czasu a nie cały etat. No a żeby chorować to trzeba mieć dużo siły i ...zdrowia...
  12. ~Alesandraa Peonia, smutne jest to co piszesz o swoich rodzicach. Kupili mieszkanie żeby być bliżej Was, a po tej nieprzyjemnej sytuacji tak szybko je sprzedali. Nawet nie próbowali tego wyjaśnić, porozmawiać. Mama jak piszesz ma trudny charakter, choć to za mało powiedziane, ale Twój tata zupełnie jej się poddał. Szkoda, że nie jest na tyle silny by jej się przeciwstawić. Też nie utrzymuje z Wami kontaktu? A Ty na pewno będziesz najlepszą mamą dla swoich dzieci :) no mam wielką nadzieję :)) nie widać, żeby sie mnie bały, raczej respekt czuja jak trzeba, choć córka nawet i to nie bardzo.... oj, taka jest nasza złosnica... hmmm... ojciec był u nas parę razy, jak likwidowali mieszkanie. zadzwonił z zyczeniami świątecznymi. Potem i to ucichło. powód? ano przychodził tylko celem przekonania nas, ze musimy matke PRZEPROSIĆ? no ale ja nie wiem za co... dzieci pytały czy babcia przyjdzie, odpowiadał, ze znają ja przeciez, to wiedzą że nie przyjdzie. więc wie, w czym sprawa, a jednak próbował znów odwracać rzeczywistośc na jej modłę. też juz tego mam dość. no i nie był w zasadzie niczym więcej zainteresowany (a byłam w ciązy z najmłodszym) i uciekał jak tylko dowiadywał się, ze nie będziemy z siebie wariatów robic, bo to tylko mamie by zaszkodziło na własciwy odbiór rzeczywistości. tak bywa, przysłowiowa czara goryczy sie przelała i więcej z siebie nie pozwolę ofiary robić. jak nic nie wskórał, to sie też zawinął i słuch o nim zaginął. pewnie mu zabroniła kontaktu, jak ją znam....
  13. Madika Peonia Długo nie zaglądałam do Was, aklimatyzacja żłobkowa u nas trwa i wciąz kursuję z młodym :)) Ale młody robi postępy :)) Maqdalena, Renia - śliczne dzieciaczki :)) Betty, a jakie u Was rzęsy długasne :))) bedzie czarowac nimi .... Jejku u Was juz zlobek.... Trzymam kciuki zeby poszlo gladko hehe, jakoś idzie, choć jak panie mówią - młody sie buntuje, ze tam zostaje :)) trochę marudzi, ale twierdzą ze jest nienajgorzej. Na razie chodzi na jakieś 2-3 godz, potem dopiero bedie na dłużej. ramach buntu odmawia tam jedzenia, więc nie może na dłużej, bo mój łakomczuch z głodu padnie....
  14. Madika ~kalae miałam jeszcze dopisać, że ja wychodzę z założenia, że mamy taką samą drogę do siebie i jak oni chcą to mogą przyjechać, bo np Tosia będzie się lepiej czuła w swoim 'kącie'. A jeżeli nie są osobami niedołężnymi to nie widzę przeszkód aby to oni przyjeżdżali do dziecka, jeżeli mają ochotę się z nim widzieć. A widzisz j to samo tlumacze... Ale nie bo oni u nas sie krepuja i lepiej sie czuja u siebie. Kuzwa a tak na serio to zadna roznica gdzie tesciu oglada tv. Tylko tyle ze musza przyjechac. Ja po prostu nie lubie jk ktos mnie zmusza do przebywani z kims. I nie moge miec innych plnow niz oni. Ja zaloze sie ze jk sie wyprowadzimy to z moimi rodzicami Hania bedzie sie rzadko widywac. A na pewno juz z moim tata. Bo moja mama to do nas zajrzy jeszcze. A wiecie o co skurczowi chodzi tak na serio???? Bo ja wiem... ona jest zazdrosna o moja mama i nic tego nie zmieni. Ale ja nic jie poradze ze moja mame uwielbiaja wszystkie dzieci. Nawet obce do jiej sie wdzieczon i ciesza jk moga pobawic sie u niej z nia albo z naszymi dziewczynkami. A tamta zazdrosna chyba o to ze ona nie potrafi. A noi mezulek ma mi za zle ze ciagle mowie jego mamie co ma robic. Ale jak mam nie mowic jak ona nic nie kuma. I ciagle do wozka poduszke chce mi ladowac. No ja też nie kumam twojego męża, albo kumam, ze on sie chce od roboty wywinąć. Może inaczej by było, jakbyscie gdzieś sie na randkę wybierali :))) Moja teściowa to generalnie dobra kobieta i bardzo kocha wnuk, ale tez ma takie swoje wkurzjące zachowania. Jednak jej to wszytsko tłumacze, co mi sie nie podoba to zabraniam i ona na szczęście słucha. Bo tez i mąz ma do mnie zaufanie i ona wie, ze mnie poprze. No i moja matka tez byłą zadrosna, ze dzieci kochają druga babcię. szkoda, ze sama nie potrafiła spowodowac, żeby i ja dzieci kochały :)) dzieci czuja fałsz itp. jak kochaja - to osoby prawdziwie z czułością do nich podchodzące :) A małe dzieci najlepiej czują sie zazwyczaj u siebie i nich dziadkowie to po prostu zrozumieja. Głupie tłumaczenia, ze oni u Ciebie skrępowani... To niech sie rozwiążą..... Albo chca kontaktu z wnuczka, albo nie.
  15. ~kalae Muszę zapytać czy można tort przynieść (chcialam sama zrobić) wtedy bym do domu już nie prosiła. A myślicie ze 3 godziny rezerwacji wystarczy? Obiad i kawa z ciastem planuje. roczek miałam w domu, jakieś 20 osób i padłam, jak wyszli :)) bo sama piekłam i gotowała, poza tortem. a chrzciny na podobna liczbę w restauracji, trwało to jakieś 4 godz. Nie brałam tortu, bo raczej z urodzinami go kojarze, ciasto było u nich pieczone, ale proponowali, ze mogę dostarczyc własne, a oni zaserwują.
  16. Aaa!! i mam okulary... Ale mi dziwnie, wszystko widzę lepiej..... A małzonek ma słabośc do okularnic.... chyba datego, że sam ślepy....
  17. Mój żłobkowicz, jak Pani mówią, okazuje bunt, że go tam zostawiamy :))) Pośmiewają sie trochę, mówią, ze nie żali sie jakoś strasznie, wiec raczej szybko sie zaaklimatyzuje. No lubi na szczęście bujaczek, w nim podsypia troche i wstaje w lepszy humorze :))) Dziś mnie nie szarpał przy wejściu jak dwa ostatnie dni, za to syrenę właczył, jak go Pani wzieła na ręce. Ale zaraz wyłaczył.... A dziś po złobkiem był karambol. Normalnie kilka samochodów potłuczonych, a jeden na płocie!! Padał deszcz, temperatura na plusie, ale gleba zmarznieta i podobno wcześnie rno była totalna szklanka. żoo a Ty nie na zwolnionko?? po co Ci chodzić do robo? Jagoda a nie masz takiej możliwości jak a - przrtrzymac ją w łózeczku i stanowczo kłaśc jak wstaje? Nie uda się? U nas pierwszego wieczory była awantura blisko 2 godz. przedwczoraj 20 min, wczorak sie połozył bez awantury, przebudził sie późnym wieczorem i jakies pół godzinki około 23 było awantury, pote mąz go jednak przymusił do położenia sie i spał do 6 rano. Nawet wyspana byłam :))
  18. ~kalae Peonia - to aż strach pomyśleć co dzieci musiały przeżyć, jak bardzo się wystraszyły skoro 1,5 roku minęło, a one nadal mają strach w oczach jak tylko usłyszą o twojej mamie. no raczej bardzo. jak po nie pojechaliśmy, po tym telefonie syna, to siedziały zamknięte w pokoju. jak otworzyłam drzwi wyglądały jak wystraszone ptaszki.... potem dopiero wydusiły z siebie, że jak babcia się dowiedziała, że jestesmy w drodze, żeby je odebrac to dopiero zaczęła sie awantura... matka krzyczała teksty do ojca typu "co on nakłamał" (z myslą o synu) a od jakich go wyzywała, to juz nie napiszę. niby w eter, ale chłopiec nie jest głupi... strasznie to było przykre. wiedziała doskonale, że przegieła, ale ona nigdy jeszcze sie nie przyznała do jakiegokolwiek błedu. i pomysleć, że zaczeło się od tego, że syn poprosił babcię, żeby tak na dziadka wciąz nie krzyczała, bo on to źle znosi. no i wybuchła, a przeciez miała wiele sposobów żeby choćby mu w najgorszym przypadku powiedzieć, że to nie jego sprawa... byłam wtedy w ciązy, to jej tez nie przeszkadzało, zeby nie myslec wyłacznie o sobie. znam ją zbyt dobrze, żeby nie uwierzyć dzieciom.
  19. żoo no co Ty.... To kto tu będzie interes nakręcać?? Przyjdzie nam wynieść się do Marcówek, czy co?? :)) Zielona Niektórzy mężczyźni są po prostu zazdrośni o czas jaki kobiety poświęcają dzieciom. Inni z kolei cenią sobie wygodę, którą jednak dziecko jakoś odbiera. Może dlatego nie chce? Skakanka no odpuściłam ten pierwszy czas lutego. Zobaczymy co będzie. U nas nie przyjmują chorych. Zwłaszcza z gorączką. Ale pewnie w każdym żłobku inaczej. Julka to jest gigantka jednak :)) fajny ten monitoring.
  20. Mokka kurcze, współczuję bo pewnie wszyscy macie dość. Mikuś z infekcji w infekcje wchodzi. Duzo zdrowka życzę! To się nie napracowałaś... Sama tak chorowałam jako dziecko, własnie wciąz anginy. Nawet mam problemy ze słuchem po tych powtarzających sie anginach i zapaleniach uszu. Jak duzy to dowiem się w kwietniu, bo czekam w kolejce do audiologa. Tylko wtedy to tez był problem w przegrzewanych mieszkaniach, zadymionych przez niefrasobliwych rodziców. Nikt nie wiedział tak naprawdę, jak takie rzeczy szkodzą dzieciom :(( A teraz staramy się wszystko maluchom jak najlepiej zapewnić, a i tak widzę, że choroby nie odpuszczają :( Może ta moja pediatra miała racje, że powinnam przetrzymac młodego w domu przynajmniej do połowy lutego, podobno to taki mniej więcej koniec szczytu infekcji. No zobaczymy, na razie widzę, że jakis katarek mu sie kluje, mam nadzieję, że jak zawsze na katarze właśnie sie skończy, jak zawsze.... Dziś dziecko mnie zaskoczyło i dało się wieczorem połozyc do łóżka bez protestów. Czyzby po dwóch wieczorach walki o spanie w łóżeczku zajarzył, że nie ma co z nami walczyć? Fakt, że spał tylko rano pół godzinki w żłobku (bo musze go budzić rano...) i potem niespełna 1,5 go. około 14 - 15.30, więc pewnie był padnięty na maksa. Ciekawe tylko, kiedy wstanie w nocy.... A z innej mańki to wam powiem, że te dwie godziny wolnego codziennie dały mi niesamowite poczucie wolności :)) Zabawne, bo tak długo byłam "więźniem" mojego dziecka, że takie nawet dwie godzinki to duzo dają.... żoo a Ty teraz tak z wrażenia nam tu ucichłaś ? :)))) Róznicę wieku miałabyś podobna jak ja przy starszakach, ja sobie chwalę. Miałabyś pomoc mamy obok, to ważne - ja byłam w sumie sama z małżonkiem, było trudno na początku, ale i tak zrobiłabym tak samo.
  21. ~żoo z robo Skakanka Podejrzanie miła byłam, a dwie 40 tki były przede mną więc na wszelki wypadek sprawdziłam. Nie sądziłam, że w ogóle coś się zadzieje bo i nie czas na to był i wcześniej młody się robił kilka lat. znaczy podejrzanie miła byłaś jak na potencjalna miesiaczkę :))
  22. żoo, no jak sie nie działo, to Ty od razu z grubej rury :)) to sie nazywa ozywianie forum :)) az 4tc?? no to leki Ci nie mogły zaszkodzić raczej/ A własnie o trombofilii tez pisałam. Widzisz, Kasia cała ciąże super z tym przeszła, a co Jej na koniec zafundowali??? :((( Skakanka mój na rękach szybciutko zasypia, bez noszenia. Tylko wtedy jest kompletnie nieodkładalny, chyba, ze z nim do łózka sie położę. A nie mam ochoty spędzać z dzieckiem na kolanach całego wieczoru... A jak zaśnie w łózeczku, to tak choć kilka godzin śpi. Kaisuis a ponawiasz próby? Może Zosi to walenie już przeszło? :)))
  23. Ciaza316 Peonia, wiesz jak to z rodzina. Czasami lepiej tylko na zdjeciu... Peonia, a mama jakis problemow ze zdrowiem nie ma i dlatego tak sie zachowywala/zachowuje? Moja kiedys potrafila mnie gonic dookola domu, bo nie chcialam ubrac tego co ona chciala. Tak sie balam i wstydzilam tego zalozyc bo to byla obcisla gora, a ja nie mialam stanika :( az babcia musiala mnie ukryc! Byly rozne takie historie, ale po moich studiach sie uspokoilo... Zaczela tez leczyc sie na hormony... Teraz jest ok, ale... Ciąża, a tak zrobiło się zdecydowanie gorzej, jak zachorowała. Jednak u niej to skończyło się dobrze, już minęło ponad 5 lat i brak nawrotów, zyskała jakby drugie zycie, czasami ludzie wtedy nawet lepsi się stają. Ale nie moja mama. Choroba spowodowała wykluczenie pracy zawodowej (tez z uwagi na wiek emerytalny) i to był problem – czytaj: nie miała przysłowiowego „chłopca do bicia” w podwładnych, więc agresję przeniosła na rodzinę, stała się po prostu nieznośna…. Alessandra, próbowaliśmy rozmów ale to na nic. Jak krew w piach…Kiedyś nawet przyznała, że ona wie, że potrzebny tu jest psycholog/psychiatra, poszła raz i na tym koniec. Potem tylko twierdziła, że mamy jej dać wszyscy spokój, bo ona ma powody do nerwów i tyle…. Obiektywnie patrząc z boku – to nie bardzo. A skoro postanowiła z dnia na dzień odciąć się od nas, to wnuków widać też nie kocha. No coś bardzo z nią nie tak, szkoda, że ojciec tak popadł w totalnego pantofla i przyzwyczajenie do wrzasków, że nic z tym nie umie/nie chce zrobić. Pozytywnie zazdroszczę Ci takich fajnych relacji z rodzicami :))) Matka pokłóciła się z większością rodziny (tzn ze wszystkimi, z którymi miała kontakt), wszystkimi sąsiadami, znajomymi - zostali tylko jedni. Tego roku nawet moja siostra, która ma „grubsza skórę” i nie ma dzieci - jakoś z nimi wytrzymywała dotąd, była tylko w Wigilię u rodziców, pozostałe dwa święta wolała pójść do pracy…. Na imprezach w moim domu zawsze byliśmy nerwowi, czy komuś czego przykrego nie palnie i nie będzie nam wstyd przed innymi ludźmi…. Zawsze skręciła o cos aferę, komuś przywaliła… Ech… Nawet w dorosłym życiu bałam się do niej zadzwonić, a jak ona dzwoniła, to miałam ciarki, co znów jej będzie źle… No przyjaciółki czy pomocy w matce to trudno było szukać…. Więc sądzę Sylwia, że Tobie jeszcze trudniej, skoro mama była dla Ciebie bardzo bliską osobą, a teraz relacje niefajne :((( Misiakowata, jak sądzę też nie masz łatwo z mamą, szacun, że masz jeszcze siły na opiekę Renia, no boli, ale i tak jest lepiej, niż z tymi nerwami. Dopóki mnie nerwy psuła to znosiłam, byłam przyzwyczajona, ale strachu w oczach moich dzieci znieść już nie potrafiłam. No właśnie Ciąża wolałam mieć spokój, zwłaszcza dla dzieci, więc zakończyłam poszukiwania na siłę dobrych stron w kontaktach z matką. Wiecie jak to jest, zawsze sobie człowiek tłumaczy: „to jednak matka”….. Tak, kalae – po zsumowaniu „zysków i strat” wyszło, że nie mogę dłużej pozwalać na nękanie mojej rodziny, bo za nią czuje się odpowiedzialna, a charakteru matki nie zmienię…. A u nas od tamtej pory zdecydowanie spokojniej, to zdecydowanie korzyść :)) RedNails, no właśnie ja nie rozumiem, jak można nie kochać własnych dzieci, wnuków… Lepiej więc chyba, żeby one takiej babci nie miały. Bo minęło już 1,5 roku, a one wciąż z niepokojem o niej wspominają, nie chcą wizyt, bo się boją. Mam naprawdę nadzieję, ze uda mi się być lepszą matką niż moja, bo jej nie bardzo to wyszło….Może nie potrafiła. Ann1eee, było łatwiej o tyle, że matka zawiniła, po czym postanowiła mnie ukarać swą obrazą. Prosiliśmy, żeby do nas wstąpili na rozmowę, żeby sprawa się nie zasklepiała, bo następnego dnia po tej aferze z dziećmi mieli przyjechać do mieszkania, które kupili obok nas (planowali się przenieść w pobliże nas). I minęliśmy rodziców na ulicy samochodem, a nie przyszli. Mieszkanie w ciągu miesiąca sprzedali. Wypisali nas z życia w krótkim czasie. Więc tak jakby „wykorzystałam” to, bo nie wyobrażałam sobie, aby po takich zdarzeniach za matką chodzić. To tylko utwierdziłoby ją w wierze, że może wszystkich bez konsekwencji niszczyć. To smutne i boli, ale za nią nie tęsknię i nie szukam kontaktu. Za dużo zła. Ja tego nie ogarniam. Ona rozwaliła rodzinę i każe jeszcze bić sobie pokłony…. Oj, to napisałam zbiorczą „epopeję”… Koniec marudzenia :))))
  24. Kaisuis, a Zosia szaleje w swoim łózeczku, czy u Was przed spaniem? Bo nas szalał w łózeczku, ale jak mąz go do nas przyniósł, to juz w locie do mnie zasypiał :))) U nas jest problem ze spaniem w łóżeczku po prostu :)) Oligatorka, u Was inaczej. Trudno o trening zasypiania jak dziewczynki razem śpią. Mój ma swój pokój, a poza tym kładzemy go jak starszaki jeszcze nie śpią, albo dopiero szykują sie do spania, to hałasy nam nie takie straszne. Zresztą na szczęscie to nie jest typowa "syrena" :)))
  25. A co ciązy jeszcze - to fakt, że teraz do 12 tyg to nazywają to "zatrzymaniem miesiaczki" i mi dopiero po 12 tc załozono w ogóle kartę ciązy. A jak sie to ma do zaświdczenia do becikowego, ze jesteś pod opieką od 10 tc??? Zabawne... Ale jak kobieta wiem, że nawet zdrowa ciąża może miec problem sie utrzymac z innych przyczyn niż mutacje zarodka, to musi działać z lekarzem od razu. jak choćby przy chorobach związanych z krzepliwością krwi, jest pewnie wiele innych powodów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...