Skocz do zawartości
Forum

Peonia

Użytkownik
  • Postów

    2,513
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    123

Treść opublikowana przez Peonia

  1. ~Madikaa Peonia Nati Gratulacje! Super że pomimo komplikacji sprawnie i szybko. Słodka kruszynka:-)) Madika Pewnie jesteś już zmęczona, ale może daj sobie na luz, niestety opóźnienia to nieodłączna sprawa każdego remontu czy wykończeniówki. Trzeba sobie wpisać to w bilans. Szkoda nerwów, dbaj o brzusio :-)) My w drodze kilkudniowego urlopu. Dzieci w domu z przyjaciółką. Ciekawe jak nas jutro młody przywita. Podobno nie marudził, więc może skończy się tylko na obrazie majestatu albo przedłużonym wiszeniu na matce... Peonia a jak tam wyjazd sie udal? Wypoczeliscie? A jak dzieciaki? Nie pytaly sie dlaczego juz wrociliscie hehehe A my dzis kupilismy dywan do salonu.... Ale dziewczyny jaki jest cudowny w dotyku... Taki mieciusi... Nooo nic tylko trzeba go wyprobowac szybko na przytulasy z Mezulkiem hehehe Juz sie oboje nie mozemy doczekac heheheh hehe, taki dywanik mieciutki? tylko Haulę do dziadków wyekspediuj na jakąś chwilke :)) Urlop super,odpoczełam, najeździłam się, dobrego wina napiłam, super jedzenia najadłam... no u nas dywanik wciąż był w ruchu :))) no bo chwila wolnego dobrze robi i na to :)) do całości atrakcji fajne towarzystwo, grupa 17 osób, ale tak na bardziej trzymalismy sie w cztery pary, nawet jakies babki sie na nas nafochowały, że zostały zaniedbane :))) no ale dobralismy sie tak jakoś mentalnie, inni byli czasem z innej bajki, a jak chcesz sie poczuć swobodnie, to raczej w dopasowanym towarzystwie. zwłaszcza jedno apres ski będzie pamietne.... dzieci zadowolone, młody także :)) starszaki pytały o razu, czy w przyszłym roku tez z ciocią zostaną, z babcia nie bardzo chcą :))) młody ucieszył sie na nasz widok, ale zadawał sie nie zauważac za bardzo braku mamy, co prawdo w kryzysach nawoływał mamę, ale podobnież łatwo było odwrócić jego uwagę. no w końcu był we własnym domu, z rodzeństwem i ukochaną ciocia, która u nas jest prawie codziennie, nieraz go kąpie czy przebiera, więc jest z nią bardzo związany.
  2. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Młody dziś po przebudzeniu około 7 rano wylądował u nas. Wtulił się i spał, ja wstałam o 9 a on nic... Miał iść do babci, wiec o 10 go obudziłam. Wyspałam się jak na urlopie bez dzieci;-)) Mam wrażenie, że mój odsypia okres pierwszego roku... naprawdę wspólczuję Wam nocnych pobudek i wczesnych poranków, mnie to baaaardzo doskwierało.... Monikae NOP-y chyba coraz szersze i dziwne postaci przyjmuja, kto wie? oby tylko na tym był koniec
  3. MamoDwojki Jestem w trakcie implantacji. Górna szczęka więc dlugi czas, we wrześniu wkręcono mi implanty, trwa stabilizacja w kości, w kwietniu -maju wreszcie będą ząbki:-)) po usunięciu zęba musiałam odczekać 3 mce do wkręcania implantu. Młody dziś po przebudzeniu około 7 rano wylądował u nas. Wtulił się i spał, ja wstałam o 9 a on nic... Miał iść do babci, wiec o 10 go obudziłam. Wyspałam się jak na urlopie bez dzieci;-))
  4. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Sevenka A właśnie, zapomniałam - słodki wianuszek :-)) fajnie tak coś samemu wykonać. Ja raz na jakiś czas robię wianki komunijne z żywego materiału, dla rodziny, znajomych. Są niepowtarzalne, fryzjerka próbowała mnie namówić żebym robiła dla jej klientek, no ale bez jaj, w kwiaciarnię nie mam czasu się bawić:-)) Dziś w nocy wróciliśmy, mina młodego rano bezcenna :-)) Co do tej przygody to bardzo mnie zirytował fakt, że zostałam zmuszona do tego, mimo że dwóch panów wiedziało że zeszłego roku dokładnie w połowie tej trasy stanęłam i za nic nie mogłam ruszyć dalej... Jak zobaczyłam, że część grupy tam ruszyła to chciałam polecieć sama inną - łatwiejszą, która się z nią potem łączyła. Ale jak chciałam to zakomunikować to jeden z kolegów usilnie mnie uciszał, bo nie chciał aby wystraszyła się jego żona, która już niżej zjechała... No i już słaby był wybór co robić... No głupota z ich strony... Hehe, znam kupę w akcji :-)) Jak starszaki były małe, kąpały się razem. Córka trzymała kupę, ciepła woda ją rozluźniła i walnęła batona giganta do wanny. Synek złapał tę maczugę i wolał do tatusia, który ich pilnował "tata, tu jest jakaś kupa!" Qarolina Ta zimnica naprawdę mnie irytuje... W styczniu wiosna, a tu za chwilę kwiecień i wciąż zima... Ech... Mila Fajnie czytać, że R jednak coś przemyślał i próbuje przejść do czegoś lepszego. Kibicuję Wam z całego serca! Co do kp to wyraźnie ono jednak zaczyna przynosić inny efekt od zamierzonego. Może na początek choć te w dzień zredukuj, skoro Igi nie chce przez to jeść. To już duży chłopczyk i jego potrzeby rosną. Pamiętam, że moja córka też kiepsko jadła dopóki jej nie odstawiłam. Monikae Sala super? Gdzie ona? Eee, takie kilka dni może jakoś wykroicie? To bardzo dobrze robi... My co roku jedziemy tak na kilka dni, o ile najmłodszy z rodziny ma ponad rok. Zeszłego roku też wyjechaliśmy. Jak przejrzę fotki to coś tu się postaram Ci się pokazać:-)) a kto wie, może i tak gdzieś na YT krążą filmiki z pamiętnego apres ski... Obcy ludzie nagrywali nasze zabawy. Jak kolega wyłudził u dj kawałek Sławomira, to wąż nawet na sali się utworzył:-)) niezależnie od narodowości wszystkich wciągał ;-D Padam, za nami noc niedospana bo w nocy dojechaliśmy do domu. Po śniadaniu wczoraj tak zaczął śnieg padać że nie było sensu na stok ruszać i grupa zdecydowała się wracać. Dziki się najeździły, szaleńcy napili, a mamuśki za dziećmi tęskniły... Dobranoc:-))
  5. żoo Plan był od soboty do piątku, ale w czwartek zaczął tak sypać śnieg, że nie było sensu wychodzić na stok, bo byłaby orka a nie przyjemność. Miało tak być do niedzieli, wiec przy śniadaniu kolektyw zdecydował, że wracamy. Dziki się najeździły, szaleńcy napili, mamuśki już tęskniły za dziećmi... No... Mina młodego, jak mnie rano zobaczył - bezcenna. Nie obraził się, poszedł ochoczo do żłobka, po powrocie był moim prywatnym wisielcem. Mimo, że nie marudził jak mnie nie było to jednak po swojemu tęsknił. Łagodziła to na pewno obecność rodzeństwa, był u siebie w domu z ukochaną ciocią, która bardzo często u nas bywa, ze dwa razy nawet u niej nocował. Zakropkowana Crocsy są świetnym rozwiązaniem na lato, nie tylko przy odpieluchowaniu. Warto inwestować w oryginał, mniej się brudzą i przetrwają lato w całości. Czasami bywają w Lidlu w fajnych cenach. MamoDwójki Trudno zrozumieć o co chodzi Twojemu mężowi... A starszak bystry maluch, mam wrażenie że on po części doskonale wie jaki efekt ma płacz. Dzieci są często zaskakującymi negocjatorami :-)) Zdrówka dla synka :-))
  6. My w drodze powrotnej. Młody nie marudził, jednak jestem ciekawa jak zareaguje na nas pi powrocie. W zeszłym roku zdawał się sytuację zlewać zupełnie:-)) Mm3 Każdy urlop dobrze robi:-)) fajnie, że mąż o Tobie pomyślał. Zakropkowana Oj panowie poczuli moje błyskawice... Ucichli na jakiś czas po czym zgodnie stwierdzili, że był czad... Chyba wolą na szczęście kobiety z temperamentem :-)) Mąż przed kolegami udawał bohatera, ale trafiło, bo wieczór poświęcił na udobruchanie gradowej chmury... A co do umiejętności, to zaczęłam się uczyć jeździć po 30-stce. po paru latach zaczęłam nadążać za dzikami... Czarnych tras tak czy owak nie polubię, wystarczająmi czerwone czy niebieskie, bo za adrenaliną nie tęsknię... Jeszcze wszystko przed Tobą :-))
  7. Nati Gratulacje! Super że pomimo komplikacji sprawnie i szybko. Słodka kruszynka:-)) Madika Pewnie jesteś już zmęczona, ale może daj sobie na luz, niestety opóźnienia to nieodłączna sprawa każdego remontu czy wykończeniówki. Trzeba sobie wpisać to w bilans. Szkoda nerwów, dbaj o brzusio :-)) My w drodze kilkudniowego urlopu. Dzieci w domu z przyjaciółką. Ciekawe jak nas jutro młody przywita. Podobno nie marudził, więc może skończy się tylko na obrazie majestatu albo przedłużonym wiszeniu na matce...
  8. Dziś za słońcem podążaliśmy ze stoku na stok... Od baru do baru, leżaki i efekt - wypieczone gęby:-)) Peonia Wiadomości wp.pl Parenting Encyklopedia Planowanie ciąży Ciąża Poród Niemowlę Maluch Przedszkolak Uczeń Rodzina Kuchnia Forum W oczekiwaniu na bociana 9 miesięcy, ciąża Szpitale Noworodki i niemowlaki Maluchy Przedszkolaki Uczniowie, Nastolatki Kącik dla Mam Produkty Produkty dla dzieci Produkty dla kobiet w ciąży i po ciąży Produkty do ochrony i wzmacniania kobiety ciężarnej Usługi Szpitale położnicze Lekarze i specjaliści Poradnie laktacyjne Kliniki i przychodnie Szkoły rodzenia Kursy i szkolenia Tematy miesiąca Ważny Temat - Łagodna i bezpieczna pielęgnacja skóry Twojego Maluszka Ważny Temat - Rodzina na kółkach Ważny Temat - Najlepszy start dla maluszka Sanostol: wspólnie wspieramy rozwój Twojego dziecka Ważny Temat - Jak żywić dziecko podczas choroby i gorączki? Maluchy Powrót + Odpowiedz <<br /> 1 2 3 4 5 ... 3201 3202 3203 3204 3205 3206 3207 3208 3209 > Wrześnióweczki 2016 Odpowiedzi znajdują się poniżej Sevenka Wyślij wiadomość • 34 minuty temu Ale Igorek słodko patrzy :* dobrze, dobrze niech się chłopak uczy gotować, taka umiejętność zawsze potrzebna :) moja też dziś chyba gotowała, chciała marchewki, którą kroiłam do zupy (u nas dziś była ogórkowa) więc dostała słuszny kawałek i poszła chrupać, za kilka sekund wróciła i dorwała się do garnków, wkładała tą marchewkę raz do jednego raz v do drugiego garnka, przykrywała przykrywką i potrząsała w między czasie podgryzając marchewkę a tak przy tym waliła tymi garami o podłogę, że w końcu moje uszy tego nie wytrzymały i zakończyłan zabawę w kucharzenie. Ola też uwielbia makaron pod każdą postacią ten surowy również, też przy zabawie we wkładanie do kubeczków chciała go próbować. Ciekawość nie zna granic :) Alimak, że też ta bakteria musiała się dorwać do drugiego oka ach. Nie smutaj czas bez męża szybko zleci, może ten pomysł z rodzicami nie jest zły. Peonia ale super się tam bawicie i bardzo dobrze, w końcu w każdym drzemie małe dziecko,to taki reset jakże potrzebny od czasu do czasu każdemu :) Ja wczoraj chodziłam jakaś podminowana, w pracy v wszystko mnie wkurzało, gryzłabym nawet przez telefon,ciężko mi było wytrzymać samej ze sobą, na szczęście wieczorem znalazł się winowajca @, także Mila te półtora roku bez okresu to niezły rarytas :) Monmonka trzymaj się tam kobietko :* ja jakoś się ogarniam, czasem poprostu jest syf w domu :/ no ale ja chodzę na 8 do 14 więc obiad jest o normalnej porze i jak n pogoda dopisze to i spacer ale już przeraża mnie myśl zostawania do 16 bo zaległy urlop w końcu mi się skończy :/ Monika jak najbardziej chodźcie na tę rytmikę, super sprawa, za każdym razem Maciuś będzie bardziej śmiały, same plusy będą, a jak na sali zabaw, pamiętałaś o dżinsach? ;) -- Peonia • 18 minut temu Cytuj Zgłoś nadużycie No powiem Wam że urlop przedni i jednak mimo tęsknoty za dziećmi taki reset dobrze robi. Dziś było cały dzień słońce i wypiekanie że hej :-)) zmienialiśmy stoki podążając zs słońcem i barami... Niestety jutro koniec laby, czas do domu. No ale żeby za dobrze nie było to dziś załapałam totalnego wk...wa, chłopcy się zabawili i podstępem wyprowadzili nas na wyjątkowo trudną trasę... Zjechałam, ale miejscami tlen mi odcinało normalnie ze strachu, bo ścianka bliska pionu, zmuldzona i trudna, taka najczarniejsza z czarnych, az blokada mi się włączała. A jak dobrnęłam do końca to małż durnym tekstem się przed kolegami popisał i wyzwolil wybuch bomby atmowej... Straciłam przekaz fonii na jakąś godzinę, aż reszta dowcipnisiów położyła uszy po sobie... Zakropkowana Jeszcze troszeczkę i może to być bardziej realne. To tez kwestia mozliwosci i organizacji. My co roku wyjeżdżamy choć na kilka dni bez dzieci, przerwy tylko jak są maluszkami takimi bardzo, po ukończeniu roku już zostawały i obywało się bez problemu.
  9. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Alimak U nas zdarza się co jakiś czas to bakteryjne zapalenie spojówek, pomaga tylko stara Gentamycyna, zakrapiany od razu oba oczka, jeszcze przynajmniej dwa dni po ustąpieniu objawów. Inaczej potrafi od razu wrócić. Tobrex mnie akurat piecze, gentamycyna nie.
  10. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    *po sobie nie śmierdzą *.... Ech słownik...
  11. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    No powiem Wam że urlop przedni i jednak mimo tęsknoty za dziećmi taki reset dobrze robi. Dziś było cały dzień słońce i wypiekanie że hej :-)) zmienialiśmy stoki podążając zs słońcem i barami... Niestety jutro koniec laby, czas do domu. No ale żeby za dobrze nie było to dziś załapałam totalnego wk...wa, chłopcy się zabawili i podstępem wyprowadzili nas na wyjątkowo trudną trasę... Zjechałam, ale miejscami tlen mi odcinało normalnie ze strachu, bo ścianka bliska pionu, zmuldzona i trudna, taka najczarniejsza z czarnych, az blokada mi się włączała. A jak dobrnęłam do końca to małż durnym tekstem się przed kolegami popisał i wyzwolil wybuch bomby atmowej... Straciłam przekaz fonii na jakąś godzinę, aż reszta dowcipnisiów położyła uszy po sobie... Monmonka, następnym razem się podłącz:-)) Mila W Rosku i w necie są pieluchy eko, jednak drogie. U nas wystarczyło tylko zlikwidować pieluchy bielone chlorem i jest ok. Poza tym Pufies są bardzo ładne, zdecydowanie bardziej delikatne od Dady. A Pampers rzeczywiście niemiłosierny smrodek daje, Pufies zawijane nawet po sobie nie śmierdzą, ciekawe od czego to zależy. Mój nawet po tych premium bardzo się odparzał. A to Cię mama "pociesza". Rozumiem, że Jej też pewnie było nielatwo, no ale ciut empatii by nie zaszkodziło... Monmonka Od jakiegoś czasu u nas się utarło, że na soboty młody chodzi do babci. Wtedy ogarniam zaległości z tygodnia, bo po pracy to niewiele zrobię, młody wciąż na mnie wisi...
  12. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    mila_mi Peonia,mam jeszcze do Ciebie pytanie. Czy te pieluszki pufies zamawiasz przez internet,czy są dostępne stacjonarnie? One są tylko w e-mag, jedyny sklep internetowy je ms. Kupuję tylko jak są w promocji. Wysyłka powyżej 99 zł w cenie, a że zawsze kupuję na zapas to i tak tyle wyjdzie. To chyba popatrzę co jest w tym c&a, skoro cena spoko i jakość ok. Co do okresu to u Ciebie rekord chyba:-)) przy córce też dostałam późno, kilka dni po odstawieniu jej od piersi, czyli jakieś 14 czy 15 mcy po porodzie. A przy najmłodszym, mimo kp to już po 8 mcach @ wróciła. No dziwne.
  13. Wczoraj nawet nie miałam siły żeby na forum zajrzeć. Bardzo intensywnie korzystamy z urlopu :-)) MamoDwojki Synek stopniowo przywyknie, tylko konsekwentnie niech chodzi, bo wyrobi sobie przeświadczenie, że płaczem spowoduje że mama go zabierze. Pewnie Wam niełatwo, ale zobaczysz, z czasem będzie lepiej. Ale fakt, masz małego wojownika :-)) Zielona Fajnie że się odzywasz :-)) dobrze, że tak fajnie udało Ci się zmienić pracę:-)) Skakanka Gratulacje, fajnie że postęp pieluchowy, a raczej bezpieluchowy :-)) Nasz mały wola kupę, siku nie, a w żłobku nie bardzo pilnują nocnika, więc całkowite odpieluchowanie zostawię na lato. Moje dziecko jakby nie bardzo tęskni... Rano wola ciocię. Z jednej strony to dobrze, ale jakoś tak... No nie wiem. Nam jednak te parę dni oddechu było potrzebne. Wczoraj po nartach tak zabalowaliśmy że coś w tym stylu to z czasów studiów pamiętam... Aż filmiki w barze ludzie nagrywali. Były tańce, śpiewy, picie grupowe drinka z wiaderka poprzez wiele słomek i bieganie po śniegu za piłką, panowie się porozbierali do gołych torsów i urządzili sobie zjazdy po śniegu... Podrapani byli... Ale w sumie wszyscy bardzo grzeczni, zero ekscesów, po kilku godzinach na nartach (po ciemku...uffff...) całą ekipą zjechaliśmy do hotelu, o dziwo w całości, tylko kilka kraks było... Jak jedna z koleżanek skomentowała - urwali się rodzice od dzieci i bawili się jak one :-)) A dziś wszyscy grzecznie zameldowali się o ósmej na śniadanie. żoo Bombardino jak najbardziej, jest w ciągłym użyciu na wymianę z aperolem w drinku, panowie to z piwem. Te rzeczy tylko na stoku jakoś smakują... Dziś było piękne słońce, do spadu na stokach tkwiliśmy, aż nas policja wygoniła do domu :-)) dopijaliśmy coś w barze przed drogą i normalnie kazali nam spadać do gondoli albo na nartach na dół. :-))
  14. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Wszystkim maluszkom i mamusiom życzę zdrowia! Wiosna idzie to już chyba lepiej będzie:-)) Mila Trudna sytuacja. Myślę, że gdyby w tym wszystkim nie mieszała jeszcze córka R byłoby zdecydowanie lepiej. I gdyby udałoby Ci się w R wyrobić przekonanie, że musi Cię szanować bo może Cię stracić. Jak ostatnio się wyniosłaś to jednak ruszył do boju. A z innej strony to podpowiedzcie jakie w sensie jakości są ciuszki z c&a, wcale jakoś takich nie mam i ich nie znam. Dla siebie mam kilka rzeczy od nich, dla dzieci jakoś się nie złożyło. Moje dziecko jakby nie bardzo tęskni... Rano wola ciocię. Z jednej strony to dobrze, ale jakoś tak... No nie wiem. Nam jednak te parę dni oddechu było potrzebne. Wczoraj po nartach tak zabalowaliśmy że coś w tym stylu to z czasów studiów pamiętam... Aż filmiki w barze ludzie nagrywali. Były tańce, śpiewy, picie grupowe drinka z wiaderka poprzez wiele słomek i bieganie po śniegu za piłką, panowie się porozbierali do gołych torsów i urządzili sobie zjazdy po śniegu... Podrapani byli... Ale w sumie wszyscy bardzo grzeczni, zero ekscesów, po kilku godzinach na nartach (po ciemku...uffff...) całą ekipą zjechaliśmy do hotelu, o dziwo w całości, tylko kilka kraks było... Jak jedna z koleżanek skomentowała - urwali się rodzice od dzieci i bawili się jak one :-)) A dziś wszyscy grzecznie zameldowali się o ósmej na śniadanie.
  15. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Głupi słownik... *się z nim rozwiodłam * miało być... Mila Tak na koniec. A co Ci serce mówi - chcesz z nim być i podjąć trud ratowania związku, czy już klamka zapadła i masz dość? Od tego zależy co możesz zrobić z tym dalej. Trzymaj się dzielnie!
  16. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Mila Takie decyzje trudne nigdy łatwo nie przychodzą. Znam uczucie, kiedy dasz sobie wkorbić, że jesteś beznadziejna. Przerabiałam to przy pierwszym mężu, żyć mi się odechciewało, na szczęście kiedyś znalazłam w sobie siłę, uciekłam, złożyłam pozew i siedzimy rozwiodłam. Po latach zrozumiałam że to on był beznadziejny i swą słabość dupek odgrywał na mnie. Wiem, z malutkim dzieckiem niełatwo ot tak organizować życie na nowo. Tylko że od razu widać że na Twoim poczuciu bezradności R po prostu żeruje i to w podły sposób. Jesteś matką jego syna i choćby z tego jednego powodu jest Ci winien szacunek... Sorry, dupek z niego i tyle... Ale może kiedyś, kiedy kobieca siła pomoże Ci się świetnie zorganizować bez niego, albo z facetem godnym Ciebie, to dojdzie sam do wniosku jak beznadziejne jest jego zachowanie, nawet jak się do tego nie przyzna. Życzę Ci dużo siły i szczęścia na które zasługujesz Ty i Twój śliczny synek. Alilu Gratulacje, nowy rozdział przed Wami. Po czasie mała pewnie przestanie się budzić. Pocieszające jest to, że kiedyś wszystkie dzieci śpią... Mind Postawy męża zazdraszczam :-)) Monmonka Czyli czasu mniej, ale na zakupy zawsze coś się go wyskrobie :-)) Sevenka My w lenistwie do czwartku tutaj :-)) od wczoraj alkoholizuję się w różne sposoby bo przy dzieciach to nie tykam, trzeba być w formie na 100%, nie pamiętam kiedy coś wypiłam... Dziś nas śnieg zasypał trochę, więc narciarstwo barowe było, po śniadaniu w oczekiwaniu na pogodę już cała grupa się"rozluźniała"... Jej, dziwnie, nie słychać wciąż zewsząd"mama"... Normalnie jestem na chwilkę panią własnego czasu... Posiłki można celebrować w spokoju, a że towarzystwo wesołe to naprawdę można odpocząć. Pierwszy raz nie jestem jedyną kobietą (w koncu pozabierali żony ze sobą)wśród zgrai kolegów, więc i oni jakby wreszcie bardziej ogarnięci, nie trzeba ich zbierać i w razie W pakować do pokoi :-)) Dobrej nocy życzę wszystkim :-))
  17. żoo Tym razem włoskie Dolomity, Madonna. Dziś nas śnieg zasypywał, więc narciarstwo raczej barowe, podniebienie dopieszczam i się alkoholizuję, bo nawet nie pamiętam kiedy cokolwiek wypiłam, przy dzieciach to praktycznie nie tykam bo zawsze może zdarzyć się coś gdzie trzeba być na 100% formy... U nas też jest osobne wejście do zdrowych, ale co dziwne to tam tylko szczepienia, bilanse już umawiają normalnie w gabinecie tylko pod koniec pracy...
  18. Mm3 No niestety nawet jakbym pamiętała, co córka na roczek dostała, to pewnie już i tak byłoby nieaktualne :-)) U nas w przychodni nie tylko godziny ale i jest specjalnie wydzielona część przychodni wydzielona na dzieci zdrowe, z osobnym wejściem. Nie wyobrażam sobie np młodszych niemowląt na szczepieniu w towarzystwie chorych. Wydzielone godziny bywają złudne, bo ludzie nieraz tak na pałę przyjeżdżają jsk są chorzy. Fakt, z bilansem nie bardzo mi się spieszy :-))
  19. Renia Mam podobnie, choć i tak jest o tyle lepiej, że dzięki cukrzycy i zmianie sposobu żywienia w ciąży schudłam, tak mi zostało. Tylko ten fatalny brzuch... Ostatnio wzięłam się za restrykcyjne pilnowanie pór i jakości posiłków, bo jakoś w styczniu sobie odpuściłam i bebzon gigant... Ćwiczenia to moja pieta achillesowa, no nie mogę się zmusić... Będę Ci kibicować, może zarazisz mnie entuzjazmem :-) Madika Wolniej, ale dacie radę. Fajnie, że już za chwilkę będziecie mieszkać we własnym domku:-))
  20. Renia74 Dziewczyny Byłyście już na bilansie dwulatka? Lekarze zlecają jakieś badania, wyniki, czy tylko zwykłe badanie i wywiad? Przypomniałaś mi, muszę się umówić:-)) Zlecają coś jak jest potrzeba. U starszaków poza obadaniem przez lekarza wg listy pytań nic nie robili.
  21. żoo Wiele maluchów płacze na zawołanie. Zazwyczaj żeby swój cel osiągnąć. W czasie adaptacji to pewnie bardziej z żalu, z powodu dezorientacji w nowej sytuacji niż typowego wymuszania. Jednak to fakt, że w różnych sytuacjach tak rozumne już maluszki jak nasze, doskonale wiedzą że płaczem może osiągnąć swój cel. U nas wciąż są podejmowane takie próby, jakże często z krzyczeniem "nie", z łatwością to można odróżnić od płaczu z bólu, żalu etc. Cierpliwie przeczekuję wrzaski i takie płacze oznajmiając że tak nic nie wskóra... Powoli zaczyna działać, konsekwentne ignorowanie awanturnictwa zaczyna młodemu uświadamiać że tak nic nie załatwi. Przedszkolem na razie się na szczęście przejmować nie muszę. Dobrze, że chlopakowi na świat się nie spieszyło, więc w żłobku może być do sierpnia 2019. A poza tym jak nie dostaniemy się do przedszkola, które sobie umyśliłam, to mam obiecane miejsce w tym do którego chodziły starszaki. U nas wiosny na razie nie widać. Na razie nie czekam, w sobotę rano jadę na urlop, wiosny będę szukać po powrocie :-))
  22. Renia Jak z perspektywy, poprzez pryzmat własnego macierzyństwa, patrzę na to jakie było podejście do mnie mojej matki jak byłam maluchem, to dochodzę do wniosku że nie była gotowa na dziecko i brak jej chyba było prawdziwego wsparcia. Do tego ma bardzo trudny charakter. Tak czy owak czasy były inne... Urodziłam się "przepisowo" rok po ślubie, jednak chyba za wcześnie:-)) od tygodniowego żłobka odwiodla ja mija ukochana babcia, wtedy jeszcze pracowała i to zmianowo, jednak włączyła się po prostu w opiekę nade mną. Matka chciała mnie tam oddać ze zwykłej wygody, bo odległości między domem, żłobkiem i pracą były spore. W efekcie spędzałabym czas w domu id sobotniego popołudnia do niedzieli wieczorem. W sumie takie dziecko dla zabawy.... Ja sobie takiego rozwiązania po prostu nie wyobrażam, chyba serce by mi pękło jakbym musiała z jakiegoś powodu tak długo dziecka nie mieć przy sobie... No i jeszcze dochodzi to, o czym piszesz Renia w kwestii opieki. Koszmar... Niemowlę z zapaleniem ucha samo bez mamy. Dramat, jakoś kiedyś chyba dzieci traktowało się strasznie przedmiotowo, aż straszne jak bardzo się nimi nie przejmowani... Kalae Mój krótko płakał, specjalnie nie rozpaczał, a mnie i tak łzy się zbierały jak nie chciał wchodzić na salę na początku. Jakaś rozpacz mnie ogarniała, miałam poczucie jakbym mu krzywdę robiła... Takie mamy matczyne rozterki... No ale musiałam wrócić do pracy, na adaptację przeznaczyłam ostatnie 1,5 mca urlopu rodzicielskiego. Żeby na spokojnie przywykł, na szczęście poszło mu dość gładko, chyba dla mnie to było trudniejsze...
  23. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Szczęściara, jak tam synuś? Qarolina, zdrówka dla Gosi. U nas na biegunki poza smecta działa enterol, może warto spróbować? Mila no ja też bym Twojego R okresliła jak Monikae... Kurcze, nie znosze takich zachowań, hipokryzja - pokaz na zewnatrz a w domu bylejakość... Przykre. Co do karmienia francuzów to absolutnie sie tym nie przejmuj. Większość z nich na co dzień ma marne pojęcie o gotowaniu, w domu żywią sie dość paskudnie... Niedoprawione, mdłowate, bez wyrazu... No chyba, ze ja miałam pecha - ale bywałam w wielu domach i wszędzie to samo... zaczynali jeśc od sałaty, potem np mięso i gotowany makaron... Trudno bywało nieraz przełknąc te ich "frykasy". I nie mówię tu o ślimakach czy żabkach, bo to wbrew pozorom jest naprawdę smaczne :))) w domach raczej tego nie robią, zasmakujesz tego tylko w knajpach. Dobrą kaczkę podają w restauracjach u nich, zwłaszcza w rejonach na południu. Cokolwiek wiem o ich jedzeniu, bo na studiach zajmowałam sie jakiś czas we Włoszech dzieciakami u francuskiej rodziny. Tam jedyne co było smaczne to wytrawne tarty i quiche. Mieszkałam kilka lat później przez kilka miesięcy w Bordeaux, miałam dwa lata faceta stamtąd - no i u nikogo we Francji w domu nie zjadłam nic specjalnie dobrego. Natomiast jak on przyjeżdżał do Polski, czy ja tam gotowałam u nich, to sie zajadali :))) Oni mają tam duzo ulubionych knajp tureckich, marokańskich, włoskich, chińskich - jedza na co dzień międzynarodowo. Kuchnia tradycyjna wcale nie jest tak ogólnie w cenie, no na Boże Narodzenie koniecznie musi byc stłuszczona gęsia wątróbka (jak u nas ryba...), ale reszta - nic specjalnego. Gotowałabym to, co zwykle. Wszak kuchnia nasza tez jest warta "zwiedzania", przyjeżdża poznać inny kraj, kulturę... Oni u nas zajadali się gulaszami (zwłaszcza wołowym, też strogonowem), pieczonym drobiem, bitkami schabowymi czy polędwicą wieprzową w sosie. Nasze gęste zupy były dla nich smaczna ciekawostką. Unikałabym tylko przyrządzania czerwonych mięs (no może poza gulaszami) a to tylko dlatego, że u nas raczej panuje przekonanie na wysmażone/wypieczone mięso, a oni wolą raczej krwiste. Natomiast wieprzowina, białe mięso drobiowe siła rzeczy nie może być niedogotowane/niedosmażone, więc jest bezpiecznie :)) A Twoje mini burgery moga okazac się hitem :))) Imbir, Sevenka kontrola była, ale jak wyrokowałam - niegroźna. Zmienialismy właściwość US, więc musieli sprawdzić tytuły prawne do wskazanych nieruchomości determinujących nową lokalizację przypisania do nowego US i tyle. Jednak każde wezwanie na kontrole jest u nich tak sformułowane, że mozna w gacie popuścić :))) Mąż boi se ich jak ognia :))) chociaz kogoś....
  24. No proszę, ile mamy tu współczytaczy, szkoda że tylko podcztujecie, może warto się udzielać? Zapraszamy :-)) Może na znane nam osoby patrzymy po prostu bardziej ufnie, niemniej uważam że opinia Chinczyk jest trochę na wyrost, może jak ktoś wprowadza nerwową atmosferę to ktos go tu będzie próbował ogarnąć. I słusznie, lepiej dyskutować w dobrej atmosferze. Same między stałym gronem się też różnimy i spieramy, na pewno nie jest tak, że tylko z powodu odmiennego zdania ktoś tu kogoś pogoni. A co do adaptacji, to szczęśliwie minęły czasy PRL, jak Renia wspomina :-)) sama o mało co nie zostałam zapisana do tygodniowego żłobka, gdzie dzieci odbierało się tylko na weekend. Taki wspaniały pomysł miała moja matka, szczęśliwie do tego nie doszło. Świadomość rodziców na temat więzi chyba byla wtedy marna... ale wiecie, że jedna z dalekich znajomych była bardzo zdziwiona, jak zapisała dziecko do żłobka i jej uświadomili, że zaczynamy od godziny dwóch dziennie w ramach adaptacji. A ona myślała, że przyprowadzi dziecko i pójdzie sobie do pracy:-)) także rodzice w rożne strony czasami dziwnie się obracają.
  25. w kwestii przedszkola nie mam juz ochoty specjalnie pisac, bo wywiązała sie tu dość nerwowa dyskusja, choć zupełnie nie wiem dlaczego takie nastroje. Lady in red, jak nie zauwazyłam, żeby tu nie można było dyskutować, trochę na wyrost to stwierdzenie jak dla mnie. odniosłam wrażenie, że cokolwiek, co nie było zgodne z Twoim tokiem myslenia odbierałaś jako atak. może tylko ogólnie napiszę.... każda z nas będzie miała inne wyobrażenia, inne podejście do tematu, warunki, mozliwości.... no i każde dziecko inne. z moich doświadczeń wynika, że bardzo duzo tez zależy od nastawienia rodziców do tematu. jak sami "dorośli" do posłania maluchów do złobka/przedszkola i nie traktują tego jako swoistej "zdrady" malucha (no bo "przeciez najlepiej z mamą w domu"....) to i dzieci czuja sie zazwyczaj w tych placówkach pewniej, łatwiej sie tez chyba adaptują. dzieci bardzo kopiują emocje dorosłych. inna sprawa, że czasami tak trudno o miejsce w żłobku, zwłaszcza dostepnym cenowo (nie kazdy może sobie pozwolić na wysokie opłaty i wybiera tylko wśród publicznych), że juz jest tak szczęśliwy, że to miejsce w ogole zdobył -- ze juz mniejsza uwagę zwraca na dni adaptacyjne etc. większość dzieci chyba w sumie dość szybko adaptuje się, raczej do niewielkiej grupy należą maluszki takie jak u Lady in red i Mamy Dwójki, które zdecydowanie bardzo źle znoszą rozłąkę. moich dwoje starszaków chodziło do przedszkoli (dwóch, bo pierwsze zmieniłam - nie odpowiadała mi u nich organizacja pracy w kwestii sprawowania opieki nad dziecmi...), córka chodziła do złobka, jak i teraz najmłodszy. w moim otoczeniu nie spotkałam akurat takich przypadków z bardzo trudną adaptacją. zauwazyłam, że im młodszy maluch, tym łatwiej przechodzi adaptację - choć tu starszak Mamy Dwójki znów jest własnie wyjątkiem. przy dwójce moich dzieci, wśród dzieci znajomych to sie potwierdziło. najstarszy nie chodził do żłobka i w przedszkolu długo marudził, w przeciwieństwie do tych młodszych. jestem zwolennikiem jasnych komunikatów do dzieci. przecież docelowo mama z nimi w placówce nie będzie. nie wszystkim sie tu to spodoba, ale nie doceniam dni adaptacyjnych z udziałem rodziców, bo to trochę "ściema" dla malucha - że niby mama tam z nim jest i będzie z nim dalej. dla mnie to takie nieszczere troche wobec malucha. poza tym trudno mi sobie wyobrazić, jak opiekunki mają na dłuższą metę pracować z dziećmi z salą pełną rodziców. no ale może są na to sposoby. owszem, warto tam pójść z maluchem, aby go zapoznać z nową rzeczywistością. byc może w szczególnych przypadkach konieczna jest obecność rodzica. ale mam wrażnie, ze czesto to co żoo pisze o mamach w samochodzie czekających pod klubem - to chyba zwykła nadopiekunczość mam jest. chyba one nie potrafią same zaakceptowac tego, ze dziecko nie jest z nimi, a ktoś inny przejmuje opiekę. no tak to czuję. przedłużanie rozstania w ten sposób moim zdaniem może też przedłużać adaptację. wolę inaczej - czyli zaczynanie od krótkiej rozłąki i stopniowo wydłużanie czasu, który maluch spędza w złobku/przedszkolu. żeby maluch nabrał przekonania, że mama/tata zawsze po niego wraca. o ile w żłobkach to w sumie juz standard, to w przedszkolach to jest rzadziej praktykowane, a szkoda. przeciez to sie tez da zorganizować. widze to na co dzień w naszym złobku jak dołaczaja nowe maluchy, widziałam w przedszkolu za czasów starszaków - rodzice, którzy nie potrafili sprawnie sie z maluchem rozstać, przedłużali rostania - to i przedłużał sie płacz, który najczęsciej milkł, jak mama znikała z horyzontu... jak moje dzieci przechodziły adaptację, to zazwyczaj po wytłumaczeniu, że wrócę, po sprawnym pożegnaniu i przekazaniu malucha pani, pod drzwiami nasłuchiwałam co sie dzieje. rzadko płacz się utrzymywał po drugiej stronie drzwi. zazwyczaj Panie mówiły, że po czasie znów było popłakiwanie, ale do ogarnięcia. a potem płacz zanikał. dwoje moich młodszych w żłobku adaptowało sie około dwóch tygodni, potem juz płacz przy wejściu zanikał. najstarszy syn do żłobka nie chodził, w przedszkolu nawet bardzo nie płakał, ale smuteczki go dopadały, opierał się i próbował negocjować, że iść tam nie che - adaptacja trwała ponad miesiąc. nie wiem, czy moje dzieci łatwo sie po prostu adaptowały, czy raczej Panie tak sprawnie potrafiły je zająć i odwrócić uwage od braku mamy? u najmłodszego bunt na żłobek w zasadzie na początku objawiał sie głównie brakiem jedzenia, potem jadł, ale dość długo za nic pić nie chciał i panie cierpliwie go poiły łyżeczką.... az załapał wreszcie i było ok. a co do wzywania do odebrania malucha z placówki, bo pół godziny płacze, to uważam tak, jak ktos juz wczesniej napisał - to raczej taki brak konsekwencji nie ułatwi adaptacji. maluch otrzymuje komunikat, ze płacze a mama go zaraz zabierze. to niby jak ma się w ogóle chcieć przekonac do pobytu tam, skoro traktuje to tymczasowo i na chwilę. no to się rozpisałam....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...