-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Królik
-
Hmm...juz mnie tam 3 lata nie widzieli, więc nie pamiętam :P Lubisz smażyć kotlety?
-
Gra - "Jeszcze nigdy nie..."
Królik odpowiedział(a) na ania2012 temat w Humor i hobby oraz gry i zabawy
Ja też nie Jeszcze nigdy nie leciałam samolotem -
Cieżarówki w rozmiarze XXL - Wsparcie potrzebne :)
Królik odpowiedział(a) na MadziulkaPM temat w 9 miesięcy, ciąża
Lauro, ale rodzice przecież pomogą! Nawet jeśli wrócisz do Polski, będziesz dostawać wychowawczy na konto. Poza tym alimenty (chyba, że "ktoś" będzie robił problemy z tego tytułu). Jeśli będziesz mieszkać z rodzicami, to chyba nie będziesz musiała płacić 1000zł miesięcznie za "wynajem", jak w przypadku samotnego mieszkania. Masz rację, nie znam Twojej sytuacji, nie umiem się w niej postawić, co nie zmienia faktu, ze chciała bym Ci jakoś pomóc, chociaż słowem, bo bardzo Cię polubiłam... Nie mogę pomóc finansowo, bo sami ledwo ciągniemy od 10 do 10, nie znam żadnego dobrego prawnika, żeby Ci go podesłać... Mogę tylko mówić (pisać) - jeśli Cię czymś uraziłam, to przepraszam. Ja po prostu uważam, ze zawsze jest jakieś wyjście, bo kilka razy sama byłam w "ciężkich" sytuacjach i czasem słyszę "jak ty sobie poradziłaś?", a ja nie rozumiem tego - przecież zrobiłam tylko to, co trzeba było zrobić... -
Gra - "Jeszcze nigdy nie..."
Królik odpowiedział(a) na ania2012 temat w Humor i hobby oraz gry i zabawy
Ja też nie Jeszcze nigdy nie jadłam surowego mięsa -
Lubię Lubisz wspominać czasy podstawówki?
-
Kobiety ^^ Co ma sierść?
-
CHCEMY 2, nie przewidujemy więcej, nie planujemy (ta 2 była zaplanowana), ale jeśli "tak jakoś wyjdzie", albo warunki się polepszą, to zobaczymy...
-
Miałam cc. Syn wychodził na usg w prawie 42 tc 4600 (urodził się w rezultacie 4200) i przy moim wzroście (150cm) lekarz wykluczył sn. No i brak akcji porodowej. Źle to wspominam, długo dochodziłam do siebie, nie mogłam sama funkcjonować... Nie urażając nikogo, ja nie wiem, co znaczy rodzić naturalnie, czuję się przez to mniej kobieco - nie wiem, co to skurcze, bóle porodowe - nie wiem też jak to jest zobaczyć efekt swojego wysiłku kilka sekund po ostatnim parciu... Marzę o tym, żeby zaznać tego uczucia.
-
Co tylko się nada z mojego ciała - niech biorą dla zdrowia i życia innych :) A resztę spalić i rozsypać - nie chcę leżeć na cmentarzu, spoczywać na kominku, ani inne takie - chcę pozostać tylko w pamięci i sercach tych, którzy chcą pamiętać...
-
Pierwsza planowana - tuż po ślubie - płodne akurat tak wypadały, więc mięliśmy nadzieję, ze noc poślubna zaowocuje Musieliśmy poczekać 4 miesiące. Drugą zaplanowaliśmy "pospiesznie" - zapomniałam (źle obliczyłam) nowego opakowania tabletek, wyjeżdżając na wakacje w czerwcu (po zaledwie 3 miesiącach stosowania, czyli od zakończenia karmienia piersią). No to stwierdziliśmy, ze ok (od lipca mięliśmy zacząć starania) - miesiąc w tą czy w tą... A i pewnie i tak od razu nie zajdę...a tu niespodzianka i okres w lipcu nie nadszedł ^^
-
Łamigłówka Ostatniej Środy Z.A.R.A.Z.
-
Nie lubię Lubisz spacerować bez celu?
-
Szczurek :) Co ma odnóża?
-
Gra - "Jeszcze nigdy nie..."
Królik odpowiedział(a) na ania2012 temat w Humor i hobby oraz gry i zabawy
A ja tak Jeszcze nigdy nie pokłóciłam się z teściową :P -
Jeść - nie bardzo, hodować - tak Lubisz pływać?
-
Zdrowiej by było na świecie :) Co by było gdyby ludzie mówili w jednym języku?
-
"Impreza" - pojęcie względne, ale sądzę, że jedni by się bardzo nudzili, a inni mieli by w końcu święty spokój... Co by było gdyby dzieci rządziły światem?
-
Te, które nie są zdziczałe - owszem :) Lubisz szczury hodowlane?
-
Dobra, rozkręcam dalej... Co ma skrzydła?
-
Świat stanął by na głowie Co by było gdyby doba miała 30godzin?
-
Turbodymoman zawstydził Maję i zebrał nektar z jej skrzydeł Ania urodziła bliźniaki
-
Nie lubię lubisz remonty w domu?
-
Gra - "Jeszcze nigdy nie..."
Królik odpowiedział(a) na ania2012 temat w Humor i hobby oraz gry i zabawy
Ja też nie xD a po co?:P Jeszcze nigdy nie byłam w spa -
Cieżarówki w rozmiarze XXL - Wsparcie potrzebne :)
Królik odpowiedział(a) na MadziulkaPM temat w 9 miesięcy, ciąża
MałyHipek No moje "cofnij" pokazało posta w oknie edycji, ale był nieaktywny :/ Hipciu - jeśli BYŁ (nawet jeśli nieaktywny), to trzeba było zaznaczyć cały tekst i dać "kopiuj" (względnie ctrl+a potem ctrl+c) i od nowa kliknąć pod postami "Odpowiedz", a następnie w polu kliknąć "wklej"(ctrl+v). Ja tak właśnie robię :) Co do szpitala, to wcale się go nie boję - wolę właśnie, żeby mnie już wzięli na ile tam trzeba i zrobili wszystkie badania, jak należy. Małego przyjmą moi rodzice (przynajmniej tak myślę - no, w takiej sytuacji nie mogli by chyba odmówić). Mieszkają razem z moją siostrą (14lat) i babcią - mamą mojej mamy. Więc zawsze ktoś by z nim był. Jeśli nawet, to chyba jest możliwość, ze mąż bierze l4 (opiekę) na dziecko z mojego powodu - potem przedstawia wypis ze szpitala i to wszystko. Ale pierwsza opcja i tak bardziej prawdopodobna. Tak poza tym, to zazdroszczę Ci samozaparcia i gratuluję takiego obrotu sprawy, odnośnie wagi ;) Rewelacyjnie! Ja nie umiem zastosować się do tej "diety", tym bardziej, ze latam już drugi tydzień i żyję "tym, co złapię", nie zawsze mam nawet jak obiad zrobić, albo robię na dwa dni... Lauro, nikt się nie gniewa :* Żartowałam sobie tylko, ale tu przecież sami swoi ^^ Wiesz, jak by ktoś był naprawdę wrażliwy, to mógł by się poczuć urażony faktycznie. Ja się trochę przyzwyczaiłam - fakt, uważam, za totalny nietakt, jeśli laska, która ma 160cz wzrostu i waży jakieś 60kg mówi w mojej obecności, że wygląda jak świnia, ze jest tłusta i w ogóle...i nie pomyśli, ze obok siedzi ktoś, kto ma 150cm i prawie 75 kg wagi... (no, kiedyś 65 - bo sytuacja działa się zanim urodziłam Marka). Były podobne zdarzenia, na co ja tylko wymownie zwracałam uwagę na siebie i szybko się dany osobnik uspokajał - co de facto nie zmienia samooceny danej osoby, bo generalnie co nas obchodzi, ze przykładowo ktoś wygląda jeszcze gorzej, ja my, skoro to my chcemy być piękni..:) Więc mówię, przywykłam :) I pisz kochana ile wlezie - jesteśmy tu po to, żeby się wspierać, jak to tylko możliwe - nie tylko w kwestiach "wagowych" :* Kotku, co do pracy... nie myśl, ze przy małym dziecku (cytuję):"bo ja to na dupsku nie usiedzę..." będziesz siedzieć w fotelu przez dwa lata. To czasem cięższa praca, niż powrót do zarobkowania... A powiedz sama - ile jest warty czas spędzony z dzieckiem? On jest BEZCENNY. Nie można go przeliczyć na żadne pieniądze (no dobra, jeśli są to pieniądze niezbędne do życia, to co innego, ale w Cz nie jest źle z wychowawczym - wiem, bo szwagierka niedawno co wróciła do pracy i wiem, ze sobie chwaliła ilość gotówki, jaką dostała - nie to co w Polsce - 400zł zasiłku i 68 rodzinnego...ca to to sobie można...). Kiedy siedzisz z dzieckiem kontrolujesz jego rozwój na bieżąco - uczysz go tego, co chcesz go nauczyć, bo babcie, czy opiekunki robią to po swojemu, niestety... Poza tym, jak chcesz szybko wrócić do pracy, to możesz przegapić tyle ważnych momentów w życiu Gabrysia...pierwsze kroki, "mama", pierwsze porządki, nabycie różnych nowych umiejętności, itp. Pamiętaj, to Twoje dziecko - jego życie najlepiej przeżywać razem z nim, a nie znać z opowiadań - poczekaj kilkanaście lat, to z opowiadań sąsiadek będziesz się dowiadywać, co syn robi, z kim, gdzie, itp :P A póki możesz być przy nim, to bądź... Moze to i nie moja sprawa, ale ja właśnie taka z natury jestem - mówię to, co myślę, nawet jeśli nie powinnam. Gabi nie będzie miał praktycznie ojca...nie zabieraj mu matki, w tym, tak ważnym dla niego, okresie... Uff, mija weekend i jutro znowu wracam do biegania - tym razem tylko do kardiologa po ten termin i do domu, do roboty - sprzątanie, bo Marka sprzedałam do rodziców W prawdzie nie chciałam tego robić już dziś (myślałam raczej, żeby to było w środę popołudniu i w sobotę rano albo w piątek wieczorem go odebrać), ale niech będzie i tak. W sobotę tylko "oprzątnę" to, co się nagromadzi od jutra ^^ 3 majcie się Słonka ;) -
Witajcie (w końcu mam czas :P) Żabolu, no to widzisz - posiadanie działki to już bardzo dużo, jeśli i my byśmy coś mieli, to inaczej by się myślało, a tak, to trudno i darmo wydać ok 170tys za samą działkę - a taki domek mieć za 200ty (fakt, działka malutka). My choćbyśmy chcieli, to byśmy nie mięli z czego odkładać. W chwili, kiedy ja jeszcze pracowałam (przed urodzeniem Marka), to maż zarabiał słabiutko. Pracę zmienił w grudniu jakoś zeszłego roku, czyli dwa miesiące po tym, jak mi cofnęli zasiłek wychowawczy - na całe szczęście, bo te dwa miesiące, to była masakra - gdyby nie pomoc moich rodziców, to byśmy nie dali rady finansowo. Teraz zarabia więcej, ale to wychodzi na to, co on zarabiał wcześniej + moja wypłata. Jakos dajemy radę, choć jak mówię - zawsze coś wychodzi - wynajmujemy mieszkanie; w poprzednim mieliśmy "wszystko w domu", choć świadomie (kiedy zaczęła nawalać ich lodówka) kupiliśmy sobie nową (nie inwestując w naprawę ich), to samo z pralką. A to fotele do dużego pokoju (żeby nie męczyć się na starym, niewygodnym do siedzenia łóżku) i takie tam "drobnostki". Potem przeprowadzka - 1000zł daliśmy na remont (nie było podłogi, kupiliśmy płytki do kuchni, tapetę wodoodporną (bo była zwykłą farba), panele - jeśli właścicielka nie będzie chciała na koniec zwrócić części tych kosztów, to najzwyczajniej w świecie je zabierzemy, choćby na strychu u rodziców położyć...). Potem kupno łóżka dla nas (bo spaliśmy na materacu od przeprowadzki - w sumie dobry, na nim spłodziliśmy obecne maleństwo ^^), dywan do Marka, i tak jeszcze mogę powymieniać pewne "udoskonalenia", jakie musieliśmy zainwestować. Liczę na to, ze jeśli damy radę wyżyć z Łukasza pensji, jak obecna fasolka będzie mogła iść do przedszkola, a ja wrócić do pracy, to moją wypłatę będziemy lokować w kredycie. tylko to też nie wiadomo...Przedszkole, Marek niedługo potem do szkoły... miesięczne wydatki wzrosną...Ale nie ma się co martwić na zapas. Czaroha, a nie możecie choćby kawalerki sobie wynająć? Zawsze to jakaś prywatność i kilka metrów więcej dla siebie i dzieci. Bo warunków naprawdę nie zazdroszczę... Misia, z sercem to nie ma żartów, tym bardziej w ciąży...ale to nie Twoja pierwsza, więc pewnie wiesz, o czym mówię. Jutro z rana uderzam do tego kardiologa i mam nadzieję, ze nie wyjadą mi z terminem mi nie pasującym. Bo zakładam, że jak mają mnie gdzieś wcisnąć, to może da się np jeszcze w tym samym tygodniu, a 28 mam usg, 30 muszę być w domu, bo teściowa ma dzwonić w sprawie odprawy lotniczej online (bo jej załatwiałam ten bilet i muszę się ugadać, co do pewnych spraw). No a na dodatek, mam trochę roboty przed jej przyjazdem i urodzinami Marka - zapastowanie podłóg (już specjalnie na tą okazję sprzedałam rodzicom Marka :P), okna przetrzeć, firany pozmieniać, itp. teściowa nie jest typu "wizytatorki" (sama nie jest za specjalnie wzorem porządnisia, ale nie ważne - ja chcę wyglądać w jej oczach jak najlepiej. Poza tym dla siebie też chcę w końcu sprzątnąć jak należy - kurze czy dywany, to mogę w każdej chwili, ale marek okien, ani podłogi zmyć nie da... A jeszcze czeka mnie zmiana wody w akwarium - na szczęście to już tylko 50l a nie 120, jak dotychczas...) Ja się generalnie jakoś tak średnio czuję... Dziś uczucie "ciężkiej miesiączki" miałam. Bolały plecy, jajniki...i jakoś tak dziwnie było. Poza tym pewnie niepotrzebnie się nakręcam, ale od 4 dni nie czułam takich wyraźnych (jak kilka dni wstecz) ruchów...Bardziej się ich doszukuję, kiedy coś odczuwam, ale trudno to określić - czy jelita, czy macica... A były już takie "podskoki" łaskotające w określonej części brzucha. I nagle to ustało. Niech ta środa szybko przyjdzie, żebym się uspokoiła, albo niech ludzik mój malutki podskoczy porządnie tam z raz chociaż... Trzymajcie się jakoś i odzywajcie się w końcu, bo myślałam, ze jak mnie przez weekend nie będzie, to nie dam rady ogarnąć tego wszystkiego :P Pozdrowionka ;)