Żabolu, a nie masz swojego starego wózka?
Ja wyczaiłam wczoraj ciekawy domek (w zabudowie szeregowej w prawdzie, taki z małym ogródkiem) niedaleko nas. Widziałam, że jest opuszczony od dłuższego czasu - trawa rosła gęsto i wysoko między płytkami chodnikowymi). Dziś jak szłam z pobrania krwi, to zagadałam sąsiadkę tam (akurat była na dworze), ale powiedziała tyle, ze dom nie jest na sprzedaż (nie podała szczegółów) i ze już dużo chętnych się o niego pytało... Ale cena to ok 200tys, wiec wcale nie tak drogo (pod warunkiem, ze jest bezczynszowy) 140m. Z wierzchu fajnie wygląda, okolica ciekawa, spokojna... Eh... jak ja coś upatrzę, to zawsze lipa z tego...:( Agusia, to super, że wszystko w porządku. Nie chcę Cię martwić, piszesz, ze uspokoisz się dopiero, jak weźmiesz maluszka w ramiona...może to akurat ja tak miałam, ale jak ja już go miałam na rękach, to zmartwienia wcale nie przeszły...przez dobrych kilka tygodni spałam z nim w pokoju przy zapalonej lampce - łóżeczko ustawione tak, żebym jak otworzę oczy mogła patrzeć prosto na niego...to dopiero była paranoja... Ale przecież nie musi tak być teraz, ani u Ciebie też tak nie będzie! Bo wszystko będzie dobrze i szkoda tylko nadmiernego stresu ;) Miśka, mnie przed ciążą niczego też nie brakowało :P A tak poza tym, to przez 5 tygodni (od ostatniej wizyty) przytyłam 20dkg... nie wiem, czy się cieszyć, czy martwić... Poza tym położna waży mnie w ubraniu i ta nic nie odejmuje - wpisuje co do grama - bo z Markiem była inna i zawsze szacowała, co mam na sobie. Poprzednio było cieplej, więc nawet byłam lżej ubrana, niż teraz... Nic, czekam na to usg. Dziewczyny, już mnie wcześniej zastanawiało - jak to położne przychodzą do Was? Nie rozumiem... że środowiskowa, na życzenie, czy jakieś prywatne? Ja położną widziałam u siebie dwa razy - po porodzie. Miała przyjść jeszcze kilka razy, ale stwierdziła, ze mama pielęgniarka, to damy sobie radę (tym bardziej, ze mamy ciążę też ona przychodziła). Ach, przepraszam, jak byłam chyba w 8 miesiącu to przyszła i robiła wywiad. I tyle.