-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez caiyah
-
kasiak8 to chyba miało być do słonko85 bo ja tu nie pierwszy raz, ale od porodu nie udzielam się tak często jak w ciąży ;) poziomkowa już jestem na dropboxie, ale fajnie było Was zobaczyć, w wolnej chwili i ja wrzucę jakieś zdjęcia z tym, że swoje to chyba dopiero Świąteczne... ogólnie mam bardzo mało swoich zdjęć z dzieckiem... co innego sam Olek ;) Katarzyna_Honorata nie wiem czy po tej akcji z wypadkiem mój post poszedł czy to było wtedy co mi postów nie dodawało, kasowały się i zwątpiłam... ale jak słyszę takie historie to moje lęki się uruchamiają, nie wyobrażam sobie, żeby mój M. TERAZ nas zostawił przez jakiś wypadek komunikacyjny :(, pewnie jeszcze bardziej doceniacie siebie nawzajem? Swoją drogą, ostatnio pewnie większość słyszała o tym wypadku w którym zginęło roczne i czteroletnie dziecko będące na przejściu dla pieszych z mamą... serce pęka. To chyba najgorsze co może przeżyć kobieta... irysek ale mi narobiłaś chęci na mycie okien których miałam nie myć, jeśli jutro to zrobię to przez Ciebie ;) Co do przekręcania się mój synek nie miał przestoju- wykonuje je teraz dosyć szybko i sprawnie i zaczyna pełzać do tyłu. Poza tym bardzo motywują go rozrzucone zabawki, sięga po nie będąc na brzuchu, próbuje się przesuwać w ich stronę a jeszcze jakiś czas temu tak go nie interesowały jak te zaczepione na pałąku. Ale miał takie jakby cofnięcie jeśli chodzi o gaworzenie- w pewnym momencie wolał sobie pokrzykiwać, potem pluł a teraz znów gada... Ciekawa jestem jak mój synek zareaguje na tatę po 5 tygodniowej rozłące. Wcześniej był do nas bardzo przywiązany bo też wszystkie czynności pielęgnacyjne robiliśmy razem z mężem a na resztę rodziny różnie reagował (zależy jak często kogo widział). Teraz widzę, że mocno pozytywnie reaguje na moją mamę bo z nią w drugiej kolejności najwięcej przebywa... Trochę się boję, że mąż może przeżywać zanim mały znów się przyzwyczai... ciekawe czy jak będzie teraz widział dziadków i mojego brata to będzie mu ich brakować...
-
Słonko85 a co do czasu wolnego męża- to czasem sobie potrafi wygospodarować czas wieczorem na pogranie na komputerze- to jego hobby i bywa, że robi to kosztem snu, ale jest dorosły i to jego wybory- ja mu nie wypominam a on mi się wypomina bywania na forach internetowych czy czytania blogów, książek albo szperania w celach zakupowych w internetach ;)
-
irysek u nas też jest choinka srebrno-fioletowa :) katarzyna_honorata doskonale rozumiem brak czasu, fajnie, że dajesz znać mimo kłopotów które mam nadzieje skończą się szybciej niż się zaczęły Słonko85 witamy, co do Twoich rozterek- myślę, że się niepotrzebnie zamartwiasz. Długi macie staż z mężem? Mój jeśli jest też bardzo się wczuwa w opiekę nad synem mimo bardzo czasochłonnej pracy, znosi nawet moje załamania kiedy krzyczę i płaczę, że ja już nie mogę... ale w sumie zdążyliśmy się nacieszyć sobą przed pojawieniem się syna (9lat razem, jutro nasza 6 rocznica zaręczyn po których zamieszkaliśmy ze sobą). Oczywiście, czasu dla siebie mamy teraz dużo mniej ale staramy się wykorzystywać każdą okazję i lepszy czas, w gorszych chwilach mąż mi przypomina, że przecież on wszystko robi dla nas, jemu też nie jest łatwo. Uczymy się trochę na nowo dzielić się obowiązkami (wcześniej robiliśmy niemal wszystko razem) dla oszczędności czasu żeby wieczorem czasem usiąść przy kieliszku wina albo filmie, bywa że udaje nam się jeszcze coś wspólnie ugotować... no i doceniam nawet głupie wspólne zakupy, dzięki temu jakoś nie narzekam na sprawy bliskości chociaż wiadomo, jest tego mniej bo w tygodniu najczęściej jesteśmy zbyt zmęczeni na cokolwiek. Dziś wzięłam się za porządki w mieszkaniu, pierwszy raz w swojej historii odpuściłam generalne- sprzątam trochę dokładniej niż w weekend i tyle. Mały spał mi na balkonie całe 3 godziny więc mogłam podziałać. Nie mogę się już doczekać powrotu męża. Te Święta będą nasze- udało mi się tak umówić, że w wigilię odwiedzamy nasze rodziny a resztę dni spędzamy sami ze sobą, rodziny zrozumiały, nikt się nie obraził a ja mam satysfakcję, że postawiłam na swoim. Mi będzie tak wygodniej (bo codziennie zabierać się z małym, jego rzeczami i siedzieć przy stole mi się nie widziało, no i nie ukrywam, że ostatnio i tak się widzę często ze swoją rodziną i mam już trochę przesyt i dość a rodzina męża to wiadomo- bywam tam bo wypada od czasu do czasu się zobaczyć ale w sumie wolę jak najrzadziej i najkrócej).
-
Hej, hej. Po kilku dniach podczytywania i ja mam chwilę żeby się odezwać. Chętnie obejrzałabym Was na dropboxie o ile zaproszenie poziomkowej nadal aktualne ;) I życzę udanego wyjścia- ja z mężem też wybieramy się na gwiezdne wojny ale dopiero po świętach bo wraca na same święta. Rene87 nie jesteś sama z tym nieogarnięciem, ja też przy małym jestem w ciągłym niedoczasie. A wogóle to skończyliśmy we wtorek pół roczku. Jak ten czas leci... Wyniki krwi nam się poprawiły ale żelazo nadal nisko... za to dziś młody zjadł cały duży słoiczek warzyw z łososiem. Zauważyłam, że moje dziecko do jedzenia łyżeczką musi mieć dobry humor i nie być strasznie głodne... poza tym u nas sprawdza się reguła podania dania kilka razy- za pierwszym razem dania rybnego nie chciał a tydzień później wszamał bez mrugnięcia okiem.
-
ana28 u nas marchewka trochę nas przytyka, szczególnie ta soczkowa. Ale ogólnie moje dziecko nie ma problemu z robieniem kupy- robi raz na dobę minimum i są to spore ilości. Na samym mleku robił momentami wręcz za rzadkie przez żelazo a jak po kaszkach go przytyka to słoiczek owoców dziennie rozwiązuje problem. Raz go przytkało dzień nie robił i miałam akcje kupa o 4 rano twardy korek a potem w ciągu dnia jeszcze 3 razy robił (!) a tak zazwyczaj robi zrzut z rana po śniadaniu- po ilości poznaję czy jeszcze coś będzie czy to na dziś wszystko. OlaFasola- mój też ma takie akcje z usypianiem. A usypia różnie bo czasem jest zmęczony o 19 a wczoraj np. padł dopiero o 21.30. W dzień nie pośpi długo bo żeruje ;)Jak się wybudza w nocy po 40 minutach to daje mu jeść bo u mnie nigdy pora karmienia nie zgrywa się z porą snu i mały nie zasypia z pełnym brzuchem. Dopiero jak zje to mam spokój :) Noce śp[i mi ładnie pod warunkiem, że się opije i obje- próbowałam dawać mu książkowe 4 porcje mleka ale musi być 5- inaczej noc mam z grzywki bo się będzie ciągle wiercił. Co do picia to też mam zmartwienie bo mały nie chce pić nic oprócz soczków. Jak były upały pił herbatki i wodę a teraz wypije max 10-20ml na dobę i mu się tą wodą ulewa- jak tylko poczuje, że to nie zupa czy mleko nie chce pić.. Do słoiczkowych dań dodaje jakieś 30-50ml wody żeby były bardziej płynne czy moja płynna zupka jest wypijana w ilości nawet ponad 200ml, ale jak tego nie było to on też twardo nie pił. Wogóle to moje dziecko zadecydowało za mnie i najchętniej je zupy home made- słoiczki spotykają się z niezadowoleniem... ale się wkopałam :P
-
Witam i ja niedzielnie. Wczoraj czytałam na swoim profilu wpisy z datą rok wstecz i aż się wzruszyłam. Ostatnio dowiedziałam się, że u mnie w rodzinie szykuje się dzidziuś na maj/czerwiec... a niedawno urodziła się córeczka naszym znajomym... a jeszcze niedawno opisywałam swoje mdłości... Rene87- zazdroszczę sesji, wiem przez przypadek, że mąż chciał nam taką sesję sprezentować ale ciekawe czy mu się uda coś załatwić ;) póki co nie przyznaję się, że coś wiem K_H- dzięki, a co do wpisów na forum- ja już zaczynam zapisywać co piszę w trakcie bo jak zapomnę to na bank mi zginie... wczoraj znów miałam taką sytuację i tak mam za każdym razem jak jakiś długi wpis popełnię... Co do odbijania my tak mamy przy wieczornym karmieniu- mały usypia nieodbiwszy... Cukinia niezła waga małej ;) my już też przekroczyliśmy 8kg a zaczynaliśmy z 3220- jakbym donosiła to może byłoby w okolicach 4 ale ze względu na to, że rodziłam naturalnie to nawet się cieszę- do 2kg nie stresowałam się wagą małego ale potem przyznam, że trochę trzęsłam nogami jak ja urodze takiego klocka (to moje pierwsze bobo) poziomkowa dobrze, że teściowa się ogarnęła, u nas rodzice też planują młodemu kupić krzesełko ale ja jeszcze nie wiem jakie chcemy. Mo synek za to uwielbia wyciąganie aspiratorem- uważa że to taka fajna zabawa , za to bardzo nie lubi podmuchów wiatru na twarzy- wtedy placze. Uff dzięki temu, że jest weekend jestem w stanie nadrobić jakoś forum. Ja mam dziś byle jaką niedzielę mimo ładnej pogody. A to dlatego, że od 3 tygodni jestem z dzieckiem sama i serio zaczynam podziwiać wszystkie samotne matki. Tzn. niby bywamy u rodziców i trochę mi pomagają ale wtedy kiedy im pasuje i tak jak im pasuje i czasem więcej z tego sporów niż pożytku. Dziś miałam kryzys bo zawsze M. pomagał mi wstając w nocy do dziecka a od 2 tygodni mam średnio po 5 pobudek w nocy bo smoczek no i po noclegu u nich marzyłam o odespaniu rano. Mały obudził się przed 7 na jedzenie i potem leżał sobie w łożeczku- na moje oko jeszcze by przysnął ale u mnie zaczęli brać prysznice, brat słuchać muzyki więc było po spaniu. NA dodatek potem mama zaczęła jakieś porządki, sprzątanie lodówki (jakby nie było tego można zrobić w inny dzień) więc nawet spokojnie umyć się nie mogłam bo mały marudził z niedospania... tatę bolą plecy więc nawet na ręce nie było komu go wziąć.Ech.. miałam ochotę wstać, ubrać się i wyjść bez śniadania z dzieckiem. Jeszcze muszę wytrzymać 2 tygodnie.
-
kitkat - czyli co dziecko to inne gusta, przyznam, że i mi gerber nie podchodzi. Karo_lina wręcz odwrotnie młody tak szybko rośnie, że mimo iż wcześniak i chciałam mu opóźniać rozszerzanie do wieku korygowanego lekarz przekonał mnie, że nie ma co czekać bo jesteśmy na butli i po co mają pojawić się jakieś niedobory. Ubranka 68 są już za małe- jesteśmy w ponad 90 centylu ze wzrostem i 75 z wagą MamaB - kleik podaje w butli z własnoręcznie zrobionym smoczkiem, czy to kaszka rano czy kleik na wieczór podaje trochę mniej niż w przepisie żeby był bardziej płynny- 3 łyżki zamiast 4.
-
Mój mały ma właśnie drzemkę a zajrzałam do Was. W kwestii rozszerzania my jesteśmy chyb już mocno do przodu bo jemy zupki z mięsem od tego tygodnia (lekarz mocno nalegał). Mamy kaszkę, kelik na nocne karmienie i owoce. Ze słoiczków ja polecam Hipp. U nas gerber małemu nie podszedł (ani dynia, ani zupa jarzynowa- nie chciał jeść a potem miał brzydko pachnące i strzelające kupy). Po zmianie żelaza i wprowadzeniu zapychaczy i kupy nam się zagęściły i już rzadko wyciekają z pampersa a bywają i bardzo zwarte. Co do usypiania u nas ostatnio wieczorami jest ten problem, że budzi się po 40 min i mi wtedy brakuje cierpliwości do lulania po całym dniu. Mały zazwyczaj usypia rano ok 9/10 na 40min ale wcześniej muszę go duuużo lulać, bujać, wybudza się łatwo ale płacze i marudzi, że chce spać. Potem śpi na spacerze/balkonie ok12 ok 2 godzin czasem i 3. A potem koło 17 znów chce spać i śpi różnie od 30 min do 2h. Na noc idzie spać ok 20-21 i śpi (z milonem pobudek na smoczka a czasem i karmienie) do ok 7 (czasem 6 lub 8). I niby śpioch z niego niezły ale co ja się muszę go nanosić i lulac a on się namarudzi to już bym chyba wolała żeby był aktywny ...
-
U nas lampka przykryta flanelą była tylko na początku do nocnych karmień a tak to mały woli nawet ciemność, światło dzienne mu przeszkadza w uśnięciu...
-
K_H z Olka już duży chłopak, waży 8kg, próbuje sam siadać i kręci się wokół własnej osi na macie. Lubi też dużo jeść, nadal ma problemy z usypianiem w dzień i robi mi awanturki jak jest głodny ale trwają dość krótko za to intensywnie. Rozszerzamy też dalej dietę- dziś mieliśmy debiut z kaszką bananową i morelami. No i tak jak się spodziewałam warzywa już nie są tak chętnie jedzone ;) Już mi się przypomniało czemu tu tyle nie pisałam... siedzę głównie na telefonie, rzadko na komputerze i ostatnim razem 3 razy pisałam post na telefonie właśnie- był dość długi... i jak za trzecim razem nie wgrało mojej wypowiedzi to wyobrażacie sobie co mnie trafiło... Co do tego linka o chorym oczku aż się zestresowałam bo my też mamy wizyte u okulisty... Dzięki za linka do gryzaków na pewno skorzystam bo te zwykłe u nas się nie sprawdzają.
-
Czas pędzi... ostatnio tu byłam miesiąc temu. No... czasem zaglądałam bez pisania ;) Widzę, że dużo z Was przechodzi teraz ciężkie czasy z katarem i problemami skórnymi. Nas też dopadło odpieluszkowe odparzenie ale w dziwnym miejscu bo nie na pupie a w pachwinie i na brzuchu- no i też walczymy emolientami. A ząbkowanie- lepiej nie wspominać- w nocy wróciło wstawanie co 2-3 godziny bo albo mu nie tak albo stwierdza, że jest zbyt głodny na sen. A miałam juz pierwszy raz od urodzenia jakieś 2 tygodnie pięknie przesypianych nocy...
-
Ale dziś u nas piękna pogoda, aż żal było wracać ze spaceru. Dziś rano byłam tez w pracy a mały siedział z babcią i zauważyłam, że moje dziecię bardzo lubi spać a ma problemy z zasypianiem i wybudzaniem się przez co bywa marudny, budzi go wielki głód i robi awantury jak próbuje się go przetrzymać. Wczoraj było w miarę ok bo spał 4 h w ciągu dnia w tym 2h na spacerze... i padł o 19 (z karmieniem o 20 na które obudził się sam i 23 na śpiocha) i spał dziś do 7! (OD 4 co godzina trzeba było podać smoczek) Co do rozszerzania diety my tak jak Katarzyna_Honorata póki co będziemy się bawić i dawać po łyżeczce/kilku warzyw i pić soczki rozcieńczane. I tak przez kilka tygodni (z poradnika przez pierwsze 6 tyg wprowadza się 3 warzywa i 3 owoce zaczynając od warzyw przez pierwsze 2 tyg- można jedno warzywo przez kilka dni lub mieszać i dobrze jest kilka razy powtórzyć smak warzywa). My mamy skończone 4 miesiące i do ukończenia 5 zapoznamy się ze smakiem zachowując 6 stałych posiłków mlecznych bo jesteśmy na butli. Przy mleku mm dziecko nie dostaje tego co przy piersi więc mi poradzono jednak powoli wprowadzać i urozmaicać dietę ( Mnie samą karmiono marchewką i jabłkiem po 3 mies i żadnych problemów z tego tytułu nie miałam). Myślę, że urozmaicenie diety wpłynie dobrze na morfologię mojego dziecka. Poza tym dziecko samo wysyła sygnały kiedy jest gotowe, trzeba tylko umieć je rozpoznać. Tu gdzieś na parentingu jest artykuł na ten temat. Póki co my narazie z wielkim smakiem pijemy małe ilości soku z wodą po których nie ma żadnych sensacji. Za to wody i herbatek moje dziecko pić nie chce...
-
Katarzyna Honorata co do soku to bardzo małemu smakował, wręcz za pierwszym razem zrobił awanturę że tak mało (dałam 30ml rozcieńczone z wodą) i musiałam wcześniej podać mleko. Co do teściowych ja tu już nieraz pisałam i nie będę się powtarzać, żeby nie było, że ciągle najeżdżam na kobietę... ale... no każda z nas jest z innego świata więcej nas chyba dzieli niż łączy- pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć i tyle. A co do randki- to było nasze pierwsze takie wyjście od urodzenia synka. W czasach narzeczeńskich i małżeńskiego duetu często "randkowaliśmy" i brakowało mi tego więc postanowiliśmy sobie przypomnieć jak to jest. Co nie znaczy, że wszystko poszło gładko. Najpierw po odwiezieniu dziecka do rodziców miałam problem z butami- bo założyłam wygodne do spodni i żal mi się zrobiło, że randka a ja bez sukienki i obcasa... (swoje dodatkowe kg przemilczę), więc wylałam swoje żale do M. przed wejściem do naszej ulubionej restauracji (tam nawet kelnerki chodzą na obcasie) i po wejściu tam zdecydowaliśmy się wyjść (M. też mi ponarzekał, że jest w bluzie z kapturem) i poszukać czegoś w innym klimacie. Akurat w radiu reklamowali hinduską restauracje gdzie jeszcze z racji mojego zawodu cały październik obowiązują dla mnie zniżki więc pojechaliśmy tam... no i to był strzał w 10. Nie byłam tam dobre 2 lata a w lokalu powstał kącik dla dzieci i nikogo pod obcas i krawat a wszyscy ubrani normalnie ;) W międzyczasie wybraliśmy fil- i tu uwaga kolejny urok macierzyństwa- wybieraliśmy film i żeby był ciekawy ale najważniejsza była godzina seansu żeby nie za późno odebrać dziecko ;) Wychodząc z restauracji ustrzegłam nas przed mandatem (straż miejska otwierała już drzwi samochodu a ja ściągnęłam męża z ulicy na której postawił pierwszy krok i kazałam przejść przez przejście dla pieszych kawałek dalej i strażnicy zostali w samochodzie...). Po kinie znaleźliśmy jeszcze chwilę żeby obejrzeć buty- nic nie kupiłam bo nie było rozmiaru ale upatrzyłam sobie model wygodny i elegancki (ach te niespełnione obcasy). Na koniec mąż w podziemnym parkingu obłamał plastik w lewym lusterku (do kompletu bo ja rok temu w garażu ułamałam kawałek prawego) I wróciliśmy po dziecko które u dziadków głównie spało i trochę się bałam co będzie robił w nocy. Ale noc w miarę przespał. Niestety przez zmianę czasu pierwsze karmienie wyszło nam po 5 (bo obudził się wyspany) i ogólnie trochę dziś rozbity dzień mamy...
-
Hej dziewczyny to już rok czasu odkąd powstał Olek. ;) Udało nam się wyregulować pory karmień i mój syn zaczął przesypiać noce. Jemy o 6,9,12,15,18 i ok 22 (na śpiocha). Usypiamy ok 20 i po porannym karmieniu dosypiamy do ok8. Powoli też wyłaniają nam się pory snu w dzień. Mały usypia koło 10 potem na spacerze ok 13 i przed powrotem męża ok 17. Długość tych snów bywa różna. Rano jest najgorzej bo jak go nosze w tuli to potrafi spać i 2h a jak go odłożę wybudza się po chwili lub kilku- kilkunastu minutach. Im wcześniejsza pora tym więcej krzyku i potrzeby bujania i lulania- bez rąk za nic w dzień nie uśnie (pozostaje mi się cieszyć, że noce przesypia sam w łóżeczku), w wózku też jest epizod ryku ale po kilku minutach intensywnego bujania usypia i najczęściej śpi 1-2h. (Dłużej niż 2h nie chodzę z obawy, że dopadnie nas głód). Ok 17 i 20 jak jest usypiany budzi się po odłożeniu jeszcze ok 3 razy na dolulanie ale odpływa dość szybko zmęczony wrażeniami dnia. Podsumowując mamy spore problemy z usypianiem w dzień (po nocnym i porannym karmieniu usypia zazwyczaj szybciutko) ale nie śmiem narzekać pamiętając co było jakiś czas temu. W nocy śpimy zatem około 12h a w dzień od 1,5 do max 4-5 (najczęściej około 3). Przyznam, że jeśli mały śpi mało w dzień- dzień jest ciężki bo dużo marudzi, jak śpi dużo też niedobrze bo nie mogę nic zrobić bo albo go nosze albo w domu musi być cisza absolutna. Najgorsze są dni kiedy z powodu deszczu nie da się wyjść na spacer. Co jeszcze u nas... ząbkujemy sobie powoli, przyplątały się do nas rzadkie kleksowate kupy raz lub dwa na dobę co mnie trochę niepokoi no i wprowadzamy urozmaicenie do diety- wczoraj zaczęliśmy od soku marchwiowego rozcieńczanego z wodą w ilości 30ml, dziś było 60... W weekend jedziemy po łyżeczkę, talerzyk, kubek i będziemy powoli wprowadzać kleiki i warzywa w słoiczkach. Mały upomina się o jedzenie co 2,5-3h, po 3 godzinach mi nieraz płacze, wypija całe porcje, dużo się ślini, wsadza rączki do buzi no i siada i sięga po nasze rzeczy ze stołu a więc już jest gotowy (a na pewno wiecznie głodny). W ten weekend mam też randkę z mężem o której mi wczoraj przypomniał bo ja w natłoku Olutkowych spraw autentycznie po raz pierwszy zapomniałam.
-
Hej, dwa dni temu skończyliśmy 4 miesiące... a dziś zobaczyłam, że pojawiły się już lipcowe 2016...
-
Poziomkowa podaje mu 7mg rano i 15 wieczorem chociaż teraz mam zwiększyć na 15 rano bo cały czas mamy dolne granice normy.
-
Katarzyna_Honorata- u nas kupy są codziennie lub co drugi dzień, o dobrej konsystencji (lub czasem się martwię, że za rzadkie jak uciekają pampersem ale to równie dobrze mogło być od przeziębienia czy po szczepionce) i też są zielono-czarne ale podaje mu żelazo więc to może być od tego, w dni kiedy zapominam mu podać jednej dawki są fragmentami żółte więc myślę, że byłyby żółte. Ogólnie bebilon comfort jest mlekiem typu HA a czytałam gdzieś, że po takich mlekach kupy mają prawo być zielone. Zielone u nas były i na nutramigenie i chyba jednak część z problemów brzuszkowych była i przez nutra bo jakoś przy bebilonie dziecko mi się tak nagle we śnie nie zgina, nie kuli... a może to też kwestia dojrzałości układu pokarmowego- może już dojrzał a tamto to były kolki... trudno powiedzieć...
-
Hejka, znów mnie trochę nie było ale przy moim bejbe nie mam czasu na laptopa, jak już to na telefon a tam wiadomo jak się pisze posty... więc czytam ale się nie odzywam. Od ostatniego wpisu u nas znów postępy. Oczywiście o dbaniu o siebie jak piszecie mogę pomarzyć (a celebrytki mogą sobie gadać o cudach macierzyństwa jak mają nianie do pomocy, fit jedzenie dowożone, osobistego trenera itp)- ostatnio się cieszę jak mi się uda wziąć prysznic kiedy jestem sama z małym, umyć okno (jedno bo nie wszystkie na raz) czy ugotować obiad (opracowałam plan gotowania raz na 3 dni ;)). Mały coraz więcej zajmuje się sobą, potrafi się sam pobawić przy dobrym humorze nawet pół godziny do godziny w bujaczku z doczepianymi zabawkami czy na macie (chociaż czasami też widzę, że potrafi się jej przestraszyć, jak jest w bujaczku to wtedy muszę odsunąć od niego zabawki i zagadać, powygłupiać się). Poza tym mleko bebilon comfort nam służy ale też mieliśmy akcje bo były braki w dostawie do sklepów i aptek i tydzień temu musieliśmy z musu zjeść puszkę bebilonu ha bo w naszym mieście nigdzie nie było comfortu a zanim zamówienie z internetu doszło chwilę to potrwało... Unormowaliśmy też godziny posiłków i dzięki temu, że zaczęłam wybudzać Olka wieczorem na ostatni posiłek nie budzi się już z krzykiem w nocy tylko o 4 nad ranem a noc od ok 22 ładnie przesypia dzięki czemu i ja jestem bardziej wyspana. Chociaż wczoraj pierwszy raz zdarzyło mu się nie spać między 18 a 21 bo zawsze wtedy padał a wczoraj chyba już czekał na ostatnie papu. Mamy jeszcze niedociągnięcia bo po karmieniu o 8 mamy czas zabawy i ok 10 dziecko chce spać ale chyba już ma pustawy brzuszek i nie może, przysypia na 10-15min i budzi się z płaczem i marudzeniem, dziś myślałam, że to przez kupę ale okazało się, że to był głód i te płacze się już kolejny dzień pojawiają, nie jest to kwestia porcji bo karmimy się już 6 razy 150 za pozwoleniem lekarza chociaż po tym karmieniu ok 8 widzę, że zjadłby więcej gdyby mu dać. Tak więc chyba nie bedę na siłe przetrzymywać go do tych 3 godzin tylko 2,5 żeby dziecko sobie zjadło i mogło iść spać. Ogólnie to z tym karmieniem dopiero teraz zgrałam najlepsze dla nas butelki i smoczki (metodą prób i błędów wygrały u nas szklane nuka). A przez to, że nie karmię piersią temat mojej wagi przemilczę... chyba mi przybywa zamiast ubywać bo niestety ale chwile relaksu z mężem wyglądają u nas tak, że lądujemy przed ekranem tu się zamówi pizze tam wpadną chipsy... i na wagę boję się stawać. Niby z młodym chodzę na coraz dłuższe spacery- wydłużyliśmy je do 2 godzin (gdzie uwaga uwaga- coraz częściej sam zasypia już w wózku bez noszenia a nawet czasem mogę posiedzieć na ławce a on śpi w stojącym wózku), wnoszę gondolę z nim na 3 piętro ale bez diety po zimie jakoś siebie nie widzę, ja się ze sobą niezbyt dobrze czuje. Ostatnio miałam wypadek ze szklanym kieliszkiem i rozcięłam sobie szkłem ostatnią parę pasujących na mnie spodni, inne z szafy okazały się strasznie opięte- mąż niby nie widzi problemu bo przecież można kupić nowe i jemu mój wygląda pasuje... a ja nawet jak musze kupić nowe to nawet nie mam się jak z domu po nie wyrwać a w czymś chodzić muszę... A co do ubrań to ostatnio będąc na wspólnym spacerze z M. zostawiłam ich na dworze i poleciałam do hurtowni kupić młodemu kilka większych ubranek- obkupiłam go w rozm 74 i 80 sądząc, że starczą na jesień. No i jak w domu je przymierzyliśmy to okazało się, że są dobre ale na teraz. W piątek na wizycie szczepiennej mój bąbel zapisał się z wagą 6220 i wymiarami w powyżej 75 centylu.
-
Dzień dobry, dzięki za odzew, ja prowadzę notes z godzinami karmień głownie żeby kontrolować ilość zjadanego jedzenia przez mojego obżartuszka ale niestety co kilka dni mamy zupełnie inny rozkład jazdy- raz je o 3 rano innym razem o 5. Wydaje mi się, że te nieszczęsne 4 godziny przerwy w dzień jeszcze Olkowi nie służą i przy mniejszych porcjach postaram się go karmić co 3-3,5 godziny w dzień. Dziś zaczęliśmy o 7.45 ale to przez nocne karmienie o 3.30 ( i tak się cieszę i jestem mega wyspana bo dziecko zjadło o 22 i poszło spać). OD tej 3.30 do 4.30 nie spał bo robił kupę- stękał aż wystękał- i tu kolejna pozytywna wiadomość- do tej pory u nas kupa nie bardzo sama szła- potrzebne była stymulacja w postaci jedzenia, dopiero kiedy dwa dni temu zrobił kupę sam zdecydowałam się na zmianę mleka. Z minusów kupa była dość zwarta więc nie wiem czy ten beblion nie będzie go przytykał (póki co mieszamy jeszcze z nutra). Co do smoczków znam ten ból- u nas do nutra były trochę za duże dziurki (standardowy rozmiar a mały jak ssał to ciekło mu po brodzie) więc może przy bebilonie się idealnie sprawdzą.
-
Hej dziewczyny, cieszę się że u Was są postępy. Ja też mogę powiedzieć, że jest ciut lepiej. Dziś np. co nie zdarzało się od dwóch tygodni Aleksander pospał w dzień 2h w łóżeczku a ja przez ten czas zrobiłam porządki w jego ubrankach, posortowałam i z żalem odłożyłam te w które już się nie zmieści ale musiałam zwolnić miejsce na nowe. :) Poza tym mój syn wreszcie nauczył się sam usypiać w wózku i wreszcie mogę z nim pospacerować sama a nie we dwie osoby (ja niosąca wrzeszczące dziecko) i ktoś prowadzący wózek. Mamy mnóstwo radochy jak Młody naśladuje dźwięki wydawane przez ojca (postękiwania) albo miny. Ostatnio zaczyna już chwytać w rączki rzeczy ale chyba jeszcze nieświadomie, też staram się mu wkładać zabawki, no i przestał się tak przekrzywiać na lewo i częściej patrzy na prawo co mnie cieszy a pracowałam z nim tak jak poziomkowa tu opisywała żeby stymulować prawą stronę. Na mój widok często mówi a-guu bo do tego go zachęcałam a w płaczu wymawia sylaby ne i ma- koleżnka stwierdziła, że on już niemal mówi mama. Co do karmienia chciałam się zapytać tych z Was które karmią mm- chciałabym wyregulować cykl karmień Olka ale bywa z tym ciężko bo staram się go karmić na żądanie ale nie cześciej niż co 3h no i tu bywa klops... bo on albo mocno śpi, budzi się z rykiem i łyka z mlekiem wielkie gule, powietrza i potem ulewa i kolkuje albo czasem płacze mi po 2,5h a ja też nie zawsze rozpoznam czy to na pewno z głodu czy może bąki idą i się denerwuje no i ogólnie całą dobę mam czekania w napięciu i spieszenia z mlekiem (woda stoi zawsze gotowa w podgrzewaczu) a dziecko jest chyba przez to bardziej nerwowe. I tu moje pytanie: jak wyglądają Wasze cykle karmień (chodzi mi o godziny), czy karmicie o danej godzinie mimo, że dziecko nie sygnalizuje głodu? Pytałam o to na innym forum i różne dziewczyny robią różnie włącznie z tym, że np. na ostatnie karmienie przed nocą dają więcej... nam ostatnio noc się rozjechała jak zaczęłam na zalecenie osteopaty i pediatry karmić jednak te 6 razy zamiast 5 i wstaje o 24-1 i potem jak zombie 3-4 a było już tak, że przesypiał te 6-7 godzin... Na dodatek właśnie staram się wyjść już z nutramigenu i przejść na bebilon comfort- liczę, że na tym mleku młody będzie bardziej syty.
-
Katarzyna_Honorata dzięki, życzymy powodzenia na wizycie. ChopSuey- u nas też mały ulewa ZAWSZE, raz więcej, raz mniej- z tym, że u nas to na pewno niedojrzały układ pokarmowy, wiotka krtań i... tendencja małego do przejadania się- on je nawet jak już jest pełen, może ze dwa razy zdarzyło mu się zasygnalizować-stop jestem najedzony ruchem głowy, zamknięciem buzi a tak to on jest jak studnia bez dna. Czasem uda się tak, że uleje na pieluszkę ale zazwyczaj poleci coś i na rękaw bo odchyla głowę na bok w związku z czym można by go po całych dniach tylko przebierać co po posiłku też jest średnio wskazane a poza tym on niezbyt przebieranie lubi i też się denerwuje. Wczoraj przechwaliłam chyba moje dziecko bo dziś od rana nieźle mi przemarudził, uspokoił się dopiero jak wsadziłam go w nosidło i śpi od dwóch godzin ale mnie już nogi bolą, poza tym muszę z nim cały czas być w pozycji pionowej.
-
Witam i ja. Dziś kończymy 3 miesiąc. I przez ostatnie dni sporo się zmieniło. I chociaż problemy brzuszkowe nadal są zaczynamy wychodzic do swiata, na spacery, do sklepów, mały coraz bardziej interesuje się światem i udaje udaje sie go czasem zagadać i zabawic. Dziś byliśmy na drugiej wizycie u osteopaty i przez to że pół dnia spędziliśmy w foteliku samochodowym wieczorem dopadla nas kolka. Ale pociesza mnie fakt że Olek zaczyna spać w dzień w swoim łóżeczku, na spacerach tylko ma początku muszę bo nieść żeby go uspac no i nosidlo umożliwia mi wreszcie spędzanie czasu poza fotelem...
-
Właśnie doczytałam o tej akcji z samochodem u Katarzyna_Honorata normalnie brak słów. Dobrze, że skończyło się bez nieszczęścia. Poziomkowa u nas nawet po nutra są problemy z brzuszkiem. Zauważyłam, że nasilają się 2h po jedzeniu. Ogólnie to mamy przekichane na całej linii bo po jedzeniu mamy wożenie się mleka po przewodzie pokarmowym więc przez godzinę musimy bardzo uważać i najlepiej trzymać małego w pozycji pionowej- a i tak potrafi mu się odbić i ulać 2h po posiłku! A potem mały kuli się, ma jakby bóle brzuszka i dyskomfort przy gazach (wcześniej bardzo przy nich płakał). Najlepiej by mu było 24h na dobę na moim brzuchu kiedy ja siedzę- wtedy jest względnie spokojny. Nas też czeka rehabilitacja i jakoś czarno ją widzę przy jego problemach i niedojrzałości- nie wiem kiedy wykonywać z nim ćwiczenia skoro ciągle mu coś dolega...
-
poziomkowa- dobrze, że się wszystko wyjaśniło i współczuje pobytu w szpitalu, ja mam taką traumę po pobycie w szpitalu po porodzie, że na samą myśl o ponownym tam trafieniu robi mi się niedobrze, a mleko kupujemy sami bez recepty bo moja pediatra "nie widzi podstaw" i pewnie za jakiś czas będziemy wracać do jakiegoś normalniejszego mleka skoro te problemy nie są na tle alergicznym. Z jednej strony mam dosyć nutra bo wydaje mi się, że moje dziecko jest po nim jakieś wiecznie niedojedzone ile by nie zjadło a z drugiej boje się innych mlek, że zaczną sie problemy z zaparciami... katarzyna_honorata - u nas po odpadnięciu kikuta była taka fioletowa błona na pępuszku- myślałam, że to normalne po kikucie a teraz jest tak jak opisuje poziomkowa.
-
ninja u nas też temat chrzcin to ciężki temat ale ze względu na chrzestnych- bo mi tak na dobrą sprawę mało kto pasuje, poza tym jakoś mi się nie spieszy do organizowania tej uroczystości i odciągam ją jak mogę- póki co nikogo nie prosiliśmy, nie mamy terminu i też zastanawialiśmy się jak dużą robić imprezę (kogo zapraszać). Jakoś nie mam ochoty zapraszać wielu osób...