-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez misiabella
-
Czaki, dobrze kombinujesz:) Może na fejsbuku zmienimy nazwę grupy, hmm... na "klub cukrowego buraka", albo "cebulowe reperkusje" . Tak to ciągle istnieje obawa, że po nitce do kłębka... W sumie nic dla mnie nie jest już straszne, ale może jeszcze się mylę:).
-
Ja tam wolę myśleć, że poród to rzeź i się rozczarować, niż się rozczarować w tą drugą stronę . Mi też spotkana na weselu koleżanka opowiedziała co nieco ze swoich wrażeń, a były to opowieści dla ludzi o mocnych nerwach:), nie wydaje mi się , że chciała mnie straszyć, rodziła dwa miesiące temu, więc ciągle ma ochotę wyrzucać z siebie te wrażenia i chciała mi powiedzieć po prostu, ja to jest naprawdę. Dla mnie oczywiste jest, że to jej przypadek i każdy może mieć inaczej, może też mieć inną wytrzymałość na ból, mieć szybszy i łagodniejszy przebieg porodu, ale ja tam mogę słuchać takich historii:).
-
Cześka. No to musiał być spory szok:). Ja jakoś od początku miałam przeczucie, że to będzie synek, chociaż przed zajściem w ciążę myślałam bardziej o dziewczynce, bo w mojej rodzinie jest dużo dziewczynek i jakoś mi się wydawało, że będę miała dziewczynkę. A jak zaszłam w ciążę, to czułam, ze to chłopiec. Chłopczyki też są fajne!:) Witaj w gronie synkowych mamusiek! No ale wierzę, że zaskoczenie musiało być spore! A co do uczestnictwa osób bliskich, każdy zrobi, jak mu będzie najbardziej odpowiadało:), nie da się w tym temacie chyba uogólnić. Zamówiłam sobie całkiem tanie legginsy ciążowe, za 30 zł ze strony http://www.limone.pl/kategoria/leginsy. Mają takie odcięcie na brzuch, dzięki czemu można je nosić na brzuchu i pod. I przyszła do mnie poducha długa na 190 cm, więc dłuższa niż ja. Przyda się do spania i karmienia. Kassandra zamówiłam trochę inną, jak ty podawałaś stronę, ale też szarą w białe grochy. Ta jest dłuższa, ale cena jest podobna.
-
Oosaa, no mam taką nadzieję:), zwłaszcza, jak zobaczyłam swój post na swojej osi czasu, "misiabella wita w fejsbukowym realu", to aż mnie zamroziło, zdaję sobie sprawę, że z zamkniętej grupy, tam co piszemy nie powinno być widoczne dla nikogo oprócz nas samych, ale ten irracjonalny lęk przed takim "emocjonalnym rozebraniem" się na oczach wszystkich pozostaje:). Krófka13, ciąża to nie jest już informacja, która za wszelką cenę chce ukrywać, oczywiście bardziej uczestnictwo w parentingu i zlokalizowanie tego miłego kącika, gdzie sobie tu przycupnełyśmy:) i jak zza krzaczka piszemy:). Dobra idę, muszę zacząć przygotowywać duży pokój do remontu, kuchnia wraca na swoje miejsce...Jak teraz tego nie zrobimy, to już nigdy, chociaż to czyste szaleństwo. I ubranka muszę posegregować, które dostałam, tylko musimy pojechać po dwie komody z ikei białe. Na razie leżą w foliowych workach. Któraś z was też pisała, że takie kupuje. Mamy jedną taką samą, tyle że nie białą, została, zniszczona podczas przeprowadzki, a tak to by dłużej się trzymała, nie pasuje też do wnętrza:). Może się da ją upchnąć do naszej mini garderoby.
-
Justys88, na pewno nie uciekniemy:) Ja też używam fajsbuka sporadycznie. Zresztą tak, jak Ugo, na razie pałam obawą, że wszyscy mnie widzą, że jestem listopadóweczką i jaki mam pseudonim:). O mojej ciąży też wszyscy nie wiedzą:). Mam to ukryte z osi czasu, ale jak wspominałam nie korzystam nagminnie fejsbuka i nie wiem, jakiego spłata mi figla. A najbardziej obawiam się, że ktoś znajdzie mnie na parentingu i będzie czytał moje wypociny kurde:). Tutaj więcej jest prywatnych rzeczy o mnie, niż na fejsie. Dla osób nie będących w ciąży, to może być dziwne, że ktoś zamieszcza na internecie zdjęcie brzucha, czy pisze o swoim facecie, tutaj mamy pełną anonimowość. Muszę poszperać w ustawieniach prywatności:), bo niektórzy, ci bardziej cyniczni będą mieć ze mnie polewkę:).
-
Elleves dokładnie myślałam, tak jak ty odnośnie obecności M przy porodzie (że w takiej chwili mogę być słabsza i delikatniejsza przy nim) i on też zdaje sobie z tego sprawę i ma podobne przemyślenia, ale teraz się skłaniam ku temu, że nawet, jakby była to cesarka, to chce by był przy mnie, bo ja tak, czy siak nie będę wtedy hojraczka twarda, a może będę potrzebować kogoś, kto będzie dbał o przestrzeganie moich praw i trzymał mnie po prostu za rękę. To jest jedyna osoba, jaka mogłaby tam być, najbliższa dla mnie, innych sobie nie wyobrażam, ani nie życzyłabym sobie, rodziców, czy sióstr.
-
Widzieliśmy Jedo na żywo i nam się również podobał, u nas w razie czego ten wózek też wchodzi w grę.
-
Mój M bardzo angażuje się i przeżywa ze mną całą ciążę i nic nie ma przeciwko szkole rodzenia, zwłaszcza, że jak pisałam mam za darmo. Nie muszę go ciągnąć za karę, czy na siłę:). Nawet sam mnie zachęcał. Uważam, że takie rzeczy dodatkowo zbliżają i pomagają wkroczyć nawet emocjonalnie bardziej przygotowanym w"tą chwilę". Ja zagłębiam wiedzę książkową i interenetową, bo jestem na zwolnieniu i mam czas, potem mu ja relacjonuję, ale pewnie wiele z tego przelatuje mu przez drugie ucho, zwłaszcza, jak jest zmęczony, więc uważamy, że takie zajęcia wprowadzą nas oboje w temat, w nastrój i pozwolą się "oswoić". No i ja w tym szpitalu zamierzam rodzić, więc poznanie personelu, tego, jak wygląda porodówka uważam za plus. Od czasów mojej mamy wiele się w pielęgnacji dzieci zmieniło, zresztą mieszka w innym mieście, od teściowej porad boże mnie uchowaj:), na szczęście też daleko, jesteśmy zdani na siebie i szczerze mówiąc, to w naszej sytuacji mi odpowiada, może jakaś siostra bliżej by się ewentualnie przydała.
-
Toczka, pod suwakiem u Oosyy, jest lista listopadóweczek, wpisujesz się i po prostu zamykasz. Jest tam też na drugim arkuszu Vademecum, gdzie mamy, które już rodziły wpisały, różne wskazówki, kosmetyki jakie stosowały przy pielęgnacji itd. Mój też ostatnio był głową do góry, ale mogło się to zmienić, bo raz czułam takie porządne odbicie, jakby przygotowywał się do wykonania salta:)
-
Oosaa, ja dopiero zobaczyłam twoją odpowiedź do Majus, jak swojego posta tutaj wysmarowałam, bo tak to czytam wszystko, jak leci i nic nie omijam:).
-
Toczka, witamy! Dziewczyny wpisujcie się do Oosyy na listę, może my synkowe mamy dogonimy w ilości córeczkowe mamy:). Kassandra, ja najprawdopodobniej też będę miała cesarkę, ale mi gin powiedziała, że warto, żebym poszła i dowiedziała się o pielęgnacji noworodka, no i żebym zabrała partnera, bo to go lepiej przygotowuje i angażuje w to, co ma się wydarzyć, nauczy się też tego i owego, więc wydaje mi się to przydatne. U mnie jest tak, że jak ktoś jest zameldowany na stałe, szkołę przy szpitalu ma za darmo, tylko trzeba było uważać kiedy zaczynają się zapisy na daną turę, bo miejsca są limitowane. Oosaa, też jestem na fb, chociaż nie wiem, czy dam radę obrabiać tyle grup, już zawalam pewne obowiązki, trochę pracuję w domu, a mój mąż potem mnie pyta i co znów był parenting?:). Jakby, co to daj znać, co tam planujesz. Wkurzyłam się wczoraj, bo przyszło do mnie pismo z zusu i mnie uświadomili, skąd wynika obniżona stawka, na szczęście niewiele w stosunku do moich zarobków, raz że nie mam zapłaconych wszystkich pensji, ale już nasza firma czeka na realizację faktury, więc mam nadzieję, że w przeciągu trzech tygodni sprawa się ureguluje, dwa, że obcięli mi w jednym miesiącu za nieterminowe dostarczenie zwolnienia-już w formie duplikatu, bo księgowi napisali do zusu, że ja zwolnienia nie dostarczyłam, a nie, że oni zgubili. Najgorsze jest to, że ja im tego nie mogę udowodnić, bo akurat to zwolnienie dostarczał im mąż i nie wziął podkładki, że oni takie coś przyjęli. Chciałam im przesłać to pismo szefowej, ale mąż mnie powstrzymuje, żebym nie zaogniała sprawy, bo nic tym nie zyskam oprócz zemsty, a może coś dalej będą mi później utrudniać, ale powiem, że korci mnie, bo wypisywali do mnie chamskie rzeczy, typu, że jako osoba niekompetentna, nie powinnam sprawdzać ich działania, bo to wprowadza niemiłą atmosferę pracy, a oni tyle dla mnie zrobili podobno...To zgubienie zwolnienia i powiadomienie mnie o tym, kiedy sama zapytałam,co się dzieje bo nie przyszły do mnie w spodziewanym czasie żadne pieniądze z zusu i wtedy się dowiedziałam, że zagubili moje zwolnienie, po prostu napawa mnie taką przeogromną ochotą, by napisać parę słów o ich kompetencji! Ale muszę najpierw ochłonąć, żeby rzeczywiście w nerwach i akcie zemsty nie zrobić niepotrzebnych kroków. Szefowa może próbować to wykorzystać, ale nie na moją korzyść tylko na swoją, na przykład, zażąda od nich zniżki na prowadzenie księgowości, a oni będą mi robić pod górkę...
-
Witaj Miremele, też słyszałam ostatnio o tym wózku:), mój M ostatnio zadał mi pytanie, czy wiem jaki jest wózek "najlepszy z najlepszych", oczywiście nie wiedziałam, więc powiadomił mnie o tym hartanie, co nie zmienia faktu, że nas na takiego nie stać:). Kurczę Ugo współczuję. Dobrze, że na dzidzię to nie wpływa, ale musisz zadbać, by dla Ciebie nie miało to konsekwencji zdrowotnych. Czytałam o tym już wcześniej i wydawało mi się, że mam takie objawy, czasem nogi nie mogę podnieść, łapie mnie masakryczny ból przy przekręcaniu na drugi bok, kłuje w pochwie, nie non stop, ale dosyć często, no i chodzenie mnie męczy, chociaż mój mąż twierdzi, że nie dałabym rady tak szaleć na weselu, jakbym to miała...Może mi coś innego szwankuje. Można to zdiagnozować wstępnie przy badaniu ginekologicznym?
-
asia1985, najlepiej niech się wypowie osoba, która wózków już używała, ja zauważyłam jedną rzecz, że te wózki nie mają pompowanych kół, a dziewczyny pisały, że lepsze pompowane.
-
No właśnie widzę fajne karuzele, maty z wiszącymi zabawkami itd. No i kombinezony niektóre bardzo fajne. Dzięki Malyna za stronę, fajne rzeczy tu można znaleźć. Do tej pory to na allegro tylko szukałam, a tu jest więcej fajnych rzeczy w kupie.
-
Malyna, no to muszę z bratową ostro ponegocjować:) Tyle, że ja tam Xlandera za 300 zł nie widzę, ale jeszcze nie doszłam do samego końca, fajne kombinezony za to namierzyłam. Widzę tam wózek jakiejś marki Bexa rzeczywiście jeden jest za 300, reszta za 800zł. No ja jednak nie pokusiłabym się o kupno używanego wózka od kompletnie nieznanej mi osoby, za bardzo podejrzliwa jestem apropo wad ukrytych na pierwszy rzut oka. Ten xlander od bratowej jest 3 w 1 z fotelikiem, więc jeśli mi zejdzie tak do 600 góra 800, to chyba go wezmę. I jeszcze ma gwarancję. W innym wypadku kupuję zupełnie nowy wózek, pewnie jeden z tych Bebetto.
-
Tak przeanalizowałam i w sumie znam cztery skorpiony, dwa są mega ambitne, zdolne i pracowite, odnoszące sukcesy, lubiane, ale bezwzględnie rozprawiające się z stojącymi przed nimi przeszkodami, mają też na szczęście poczucie humoru, ale bardzo łatwo przechodzą do stanu nieprzewidywalnego. Kolejny jakiego znam, to cwaniak, ale też w sumie pracowity, bo umie tak zorganizować robotę, by to inni za niego pracowali:), czasem fajny i niemal "kochany", czasem bestia w ludzkiej skórze:), ogólnie nie można pokazać im swoich słabości, bo to na pewno to wykorzystają. To byli sami mężczyźni. Znam jedną kobietę, może nie tak dobrze, ale wygląda na osobę uduchowioną, empatyczną, chociaż stawiającą na własne zdanie, trochę upartą, raczej nie jest to osoba idąca po trupach do celu. Więc tak naprawdę wyrabiamy sobie zdanie o znakach na podstawie osób, które znamy i są to bajdy, że wszyscy są tacy sami. Ja znam również cztery panny i każda ma inny charakter. Ugo, a ty jaka jesteś?:)
-
Czaki, mi się podoba imię Melania, zwłaszcza skrót Mela. Ja kiedy jeszcze nie wiedziałam, kto u mnie w brzuszku siedzi, o ewentualnej córeczce myślałam, jako Hani, a to dlatego, że sama mam na imię Ania i tak egoistycznie wybierałam imiona, z anią w części wyrazu, np. hanna, zuzanna, a teściowa myślałaby, że to po niej. Ja mam imię identyczne, jak moja mama i zawsze mi się to podobało, nigdy nie miałyśmy problemów, by nie wiedzieć, do której się ktoś zwraca, a mój mały przyszły skorpion, na pewno dzielny i waleczny:), będzie miał na imię, jak jego tata, jaki komuś nie pasi, to mówię, że dynastię zakładamy:) i że ja nie mam dylematu, a to już postanowione. Raz musiałam ostrzej do pewnej osoby zagadać, powiedziałam, że ja nigdy nie kwestionowałam imion jej dzieci i teraz też w tej kwestii się nie wypowiem, znaczy, że nie powiem, czy mi się te imiona podobają i się zamkneła:). Drugie imię będzie miał po dziadku, czyli Kosma, bo dobrze to też gra z długim nazwiskiem. Ja lubię dwu-imiennie, tak, jak u mnie wszyscy mają w rodzinie.
-
No ja trochę też mam problem z tym skorpionem:), tylko ja nie mam wyjścia, jeśli będę miała cesarkę (ze względu na siatkówkę), ze dwa tygodnie wcześniej od terminu, bo tak słyszałam planuje się cięcia, gdybym rodziła naturalnie miałabym szansę na strzelca. Też bym chciała wagę, tak jak mój mąż:),albo lwa, jak ja:), ale na wagę nie mam szans. Chociaż zdaję sobie sprawę, że te znaki zodiaku to ściema, bo znam ludzi spod jednego znaku o różnych usposobieniach. Skorpiony jednak które znam wszystkie lubię, ale to ciężkie zawodniki. Lepiej im schodzić z drogi, chociaż ja lew, to nikomu nie schodzę:), taki ze mnie stefek burczymucha. Może dzięki temu lepiej będą sobie radzić w życiu:). Staram się nie wkręcać w takie rzeczy, ale przyszło mi to raz, czy dwa do głowy:).
-
Malyna, nie no jasne, zresztą tobie pielęgniarka pozwoliła dolać zimnej wody, zastanawiam się tylko, co mam zrobić, jak mi podadzą wrzątek:).
-
Malyna, gdzieś mi się obiło o uszy o wrzątku, przy podawaniu glukozy, żeby "uważać by nie podali wrzątku". To, nie można poczekać, aż ta woda przestygnie i dopiero wypić? Oosaa, co za wredne babsko z tej lekarki, widzi, że matka się zamartwia i denerwuje, a ta pozwala sobie na takie komentarze. Takim ludziom jest źle z samym sobą, dlatego lubią znęcać się nad innymi. Totalny brak wyczucia i empatii.
-
Malyna, jak ty się czujesz z fryzurą ok, to znaczy, że jest dobrze. W moim przypadku, jak miałam krótkie włosy, to poświęcałam głowie więcej niż przy innych fryzurach, ale to zależy od włosów, jak się układają, na ile są krótkie. Farbowałam je wtedy na blond, a to była masakra, bo jestem szatynką, nie mam jakiś mocno ciemnych włosów, ale to było męczące, dla moich włosów również.
-
Oosaa, zarąbisty widok:). Mały chce najwidoczniej spać w stadzie:). W połowie 2 trymestru myślałam, czyli całkiem niedawno:), że ciąża mogłaby trwać, tyle ile u słonia, tak jest cudnie, ale teraz czasem się po prostu nudzę - brakuję mi częstszych kontaktów z ludźmi, chociaż na brak zajęć nie narzekam. Ja to badanie z glukozą będę dopiero mieć w 28 tyg, taki termin mi wpisała ginekolog, trochę późno, w porównaniu do was. Do dentysty idę dopiero za tydzień, do siostry mojej koleżanki, którą również znałam wcześniej dobrze,wiem przynajmniej, że jest to osoba, która nie będzie mi ściemniać, a tam gdzie przyjmują, mają sprzęt dobry i mam nadzieję, że zaufam jej opinii, bo przechodzę kryzys zaufania, włącznie z zaufaniem do mojej własnej opinii:). Do szkoły rodzenia idę od początku września, za darmo, przy szpitalu, gdzie zamierzam rodzić, chyba że we wrześniu tak zaniemogę, że lekarka mi nie wyda zaświadczenia o zgodzie na uczestnictwo.
-
Bombka, w moim przypadku, jeśli chodzi o zus, zawiniło niedbalstwo i chaos, jaki zapanował w firmie, przerzuciło się to na księgowych, wyczuli, że o nic nikt tu nie dba, no i wspólnie z "szefową" robili jakieś małe przekręciki, u Ciebie na pewno tak nie będzie. Mam wrażenie, że włosy i paznokcie, jakoś szybciej rosną w ciąży, więc spieszę zawsze z ich usuwaniem:). I brzuch mi trochę urósł o jakieś 3 cm, czyli mam już 98 cm w "pasie". Ważę 62,5, jakieś 6 kg na plusie. Mały jakoś intensywnie się nie rusza, czuję go znów bardziej na dole, a najbardziej lubię po środku brzucha.
-
Oosaa, też się nad tym zastanawiałam:). Ona kupiła go dwa lata temu (teraz używa baaardzo starej parasolki), wózek ma podobno jeszcze rok gwarancji. Model to X-move chyba musiałabym sprawdzić, czy za ten fotelik maxi cosi się nie dopłaca, bo mi wychodzi kwata 2700zł:). Obecnie nowy taki wózek kosztuje 2.5 tys zł, może rzeczywiście mógł wtedy tyle kosztować, może jako wchodzący model, torbę oddzielnie się dokupuje za 200 zł, tyle, że widziałam tą torbę i ona akurat w odróżnieniu od wózka jest widocznie podniszczona. Więc sprawa jest do mocnego zastanowienia, muszę jeszcze o tych wózkach poczytać i o zaletach wózków innych firm, tych, które między innymi tu polecacie.
-
Em87, źle napisałam, wesele było w piątek, a nie w sobotę z uwagi na kościelne święto, no ja też blisko nie miałam, cztery godziny w jedną stronę, a w drugą, więcej, bo się zatrzymaliśmy w jednym miejscu. Pieniądze z ZUSu, to coś, co zdecydowanie poprawia mi nastrój:). Malyna, jak mi mąż usmażył placki, na dodatek z kurkami, to brzuch również mnie bolał i piekło w żołądku, ale wiedziałam, że przyjdzie mi za to smażone cudo zapłacić:)