Skocz do zawartości
Forum

misiabella

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez misiabella

  1. Moniniuss, z twego brzucholka również elegancki okaz:)! I paznokietki niczego sobie:)! Malyna, no przecież mówiłam, ja pudru nie używam:) puder w formie fluidu od czasu do czasu i to tylko na pryszcze, z wiekiem niestety nie giną, a ty pudernicę chcesz ze mnie robić:)! Nawet mężowi w te upały jakieś powyskakiwały, to mnie prosi bym je ukryła, ale tak, by inni się nie pokapowali:). Ja niestety odkąd rozpoczęły się takie na fest upały, też gorzej czuję małego, czuję, ale nie takie mocne kopniaczki, jak wcześniej, ale może się inaczej ułożył,np. plecami do brzucha, może przez gorąco jest bardziej taki niemrawy. Martwi mnie to, bo uspokoiłoby mnie bardziej odczuwalne ruszanie, ale myślę, że ruchy nie muszą być ciągle tak samo intensywne. I dopóki czuję, że się trochę rusza w seriach kilka razy dziennie, to wolę sobie nie dokładać zmartwień. Zamieszczam moje nowe zdobycze ze smyka, za przesyłkę nie musiałam płacić, odbierałam w najbliższym empiku, wyszło po jakieś 13 zł za sztukę. Ale skoro wy płacicie i po 7, kolejne rzeczy, szukam już przez allegro lub inne tego typu strony, bo trochę tego trzeba nakupić. Kupiłam 3 pajace , na których napisane było, że są to śpiochy, ale śpiochy nie mają rękawów, jak dobrze rozumiem, 3 kaftaniki i dwa półśpiochy. Półśpiochy zakłada się na body? Przydadzą się w zimie? W ogóle na razie mam kiepską orientację, jak łączyć ciuchy, ale jeszcze się doszkolę:). Na ile rozmiarów już kupujecie ubranka? Chodzi mi o to czy kompletujecie już na kilka miesięcy życia? W jednym rozmiarze słyszałam, że z 10 kompletów trzeba mieć. Mój M jest tym przerażony:)
  2. Kassandra, słodki brzucholek, a z ciebie laska! Każdy ma inny brzuch i to jest fajne, mój brzuch od początku, jak się pojawił wyglądał, jak piłka, twój się rozkłada na całej powierzchni brzucha. Najpierw to była nieduża piłka, przypominająca gumową piłkę, jaką można kupić dla niedużych dzieci do zabawy, potem piłka do gry w siatkę, teraz wydaje mi się, że jestem na etapie piłki do kosza, a ta dziewczyna, którą ostatnio widziałam, taka tuż przed porodem wyglądała jakby połknęła piłkę plażową:). Ale jej koleżanka też przed porodem, miała inny kształt brzucha, więc, każdy ma trochę inaczej. Malyna, to masz dobrze z tym malowaniem, ja maluję się raczej delikatnie (cień, kredka tusz-ale bez przesady, błyszczyk, pudru nawet nie używam za bardzo, tylko to zakamuflowania jakiegoś wyprysku), ale wstydzę się z domu wyjść bez makijażu. Jak raz się nie pomalowałam, normalnie zapomniałam w wielkim pośpiechu, to kolega jeszcze ze studiów powiedział, że wyglądam, jakoś inaczej, to potem cały dzień się wstydziłam, jak ktoś patrzył mi w twarz. Miałam koleżankę, w pracy, która się w ogóle nie malowała, bardzo ładna, młodsza, ma około 28 lat i żyje, na męskie zainteresowanie też nie narzeka, ale mi zawsze brakuje czegoś na jej twarzy...No, ale to, coś dla mnie wydaje się niezbędne, a nie dla niej.
  3. Justys, na obiad pewnie też można dokarmić się w szpitalnym bufecie:), szpitale cienko przędą widzę. Z tymi papierowymi ręcznikami, to już zakrawa na trzeci świat. Da się jednak przeżyć dla dobra bąbla. Najważniejsze by byli kompetentni lekarze i fachowa medyczna obsługa. Podobno, jak się nosi łańcuszek, to dziecko owinie się pępowiną, czy coś w ten deseń:), z tego co czytałam gdzieś tam. Na szczęście nikt mi jeszcze nie serwował porad opartych na zabobonach:).
  4. Justys, super, że wszystko w porządku. I lekarze mają nad kontrolę. Kurczę, ja mam usg za jakieś dwa tyg i to nadprogramowe, chyba jednak prywatnie będę musiała ze dwa razy pójść, bo państwowo oprócz tego, wyślą mnie chyba na tylko jedno:(. Więc o takich rzeczach nawet bym nie wiedziała, jakby się działy. A jak w szpitalu, było znośnie? Truskawka, gratuluje dostania się do działu, nad którym ci zależało. Przynajmniej z jakimiś normalnymi ludźmi pracujesz.
  5. Pępek mi jeszcze nie przeszedł zupełnie na drugą stronę, ale jest już jak od środka wyprasowany:).
  6. No Malyna, ta pralka to mi wyszedł trochę taki bohater drugiego planu . Poplamione bluzki to też moja specjalność:). Jak wróciłam dziś do domu, jak mówiłam, zła, głodna i wykończona, a tam widzę niespodziankę od męża, czekoladę wedla w kartono-tubce w lodówce. Od razu się do tego dorwałam, chciałam sobie na próbę wycisnąć, by sprawdzić z jakim ciągiem leci, no i połowa wylądowała mi na bluzce. Pech mnie jakiś prześladuje dzisiaj:). A twój brzuch przedzielony na pół, bo pewnie mały jakąś stronę brzucha szczególnie preferuje:)
  7. Oosaa, brzuchol imponujący:), robi wrażenie:) i jeszcze jakiś taki elegancki:). Fajna kieca. Lokator mojego brzucha, jest dla mnie dużym pocieszeniem, bo pewnie bardziej bym się przejmowała moją sytuacją, przeżywałabym, ze ktoś próbuje w ogóle mnie oszukać, a do tej pory jakoś takich rzeczy udało mi się uniknąć. Moje ciuszki, co wczoraj zamawiałam będą może jutro, lub w poniedziałek, jak je dostanę, to oddam je chętnie pod wnikliwą ocenę:), kupiłam coś co nie wiem, czy jest potrzebne, hmm. A oto mój brzuch, lecz w gorszym entourage'u, wybaczcie ten bałagan za moim brzuchem, zrolowane ciuchy, i strój powszedni, chłopski, domowy. Mam lepsze ujęcie brzucha, ale jeszcze bardziej niepublikowane, bo jestem na nim w majtach w grochy:). Wydaje mi się, że mój brzuch jest większy w rzeczywistości. Kiedyś myślałam, ze kobiety w ciąży trochę wstydzą się swojego brzucha, że taki wielki, a widzę, że są dumne i zadowolone. Dziś widziałam babkę z mega brzucholem, jestem w stanie uwierzyć, że dziecko nawet 60cmetrowe się tam może zmieścić.
  8. Czaki, słodziutkie są te ciuszki, mi się bardzo podobają, zwłaszcza te misiowe:). Oosaa, piękne kwiaty, ty to masz dobrze, mój M. za to jakoś ma awersję do kwiatów i zawsze ma minę cierpiętnika, jak musi kupować na jakieś okazje, zwłaszcza damskie:). Sam z siebie przyniósł mi dwa razy, jak mocno przeskrobał na przeprosiny! Ale tak to kochany z niego urwis jest, więc mu odpuszczam tą niedżentelmeńską postawę. Ja dzisiaj byłam bardzo zła, musiałam wcześnie wstać na pobranie krwi i mocz, a poszłam spać po pierwszej godzinie, bo siedzieliśmy wczoraj, jak wariaci przed kompami, mąż zmienia komputer, a ja szukałam ciuszków. Jak wróciłam do domu, z myślą by się kimnąć telefon wybudził mnie dokładnie po 10 min. Więc byłam poirytowana porannym wspomnieniem głodu, niewyspana, a wtedy jestem zawsze bardzo bardzo wkurzona. Później jeszcze zadzwoniłam do ZUSu i się dowiedziałam, że prawdopodobnie będę musiała wkroczyć na wojenną ścieżkę. Z ZUSu wysłali do pracodawcy kolejne pismo ponaglające, bo nie uzyskali odpowiedzi na swoje pytania. Babka powiedziała, żebym sama zaczekała jeszcze chwilę, bo jeśli zignorują kolejne pismo, ZUS rozpocznie postępowanie. Nie wyjaśniła mi dokładnie jakie, dowiem się po tym kolejnym kroku. Sama chyba będę musiała napisać maila, takiego, jak mi Elleves mówiłaś. Ogólnie nie czyni mnie to happy, bo jak wkroczę na tą ścieżkę, to już tam raczej do pracy nie wrócę, obawiam się też o wypłatę tych zaległych pensji, że innym powypłacają, a mnie celowo złośliwie ominą, skoro i tak będą mieli ze mną na pieńku. A może podziała to na nich, jak kubeł zimnej wody, nie wiem. Fajniej jest szukać pracy nie z perspektywy osoby do odstrzału. No ale takiej rzeczy nie można odpuścić.
  9. Kurczę wykasowało mi posta! Ale zacznę jeszcze raz. Dzięki Elleves za cenne rady. Zarejestrowałam się już na PUA ZUS i przynajmniej wiem, że sprawa zwolnień chyba już została wyjaśniona. Jak pisałam dostarczyłam im kolejny duplikat bez pośrednictwa księgowej i wyświetlają się mi wszystkie zwolnienia. Dzwoniłam dzisiaj do ZUSu, jednak pani, która dotąd zajmowała się moją sprawą, poinformowała mnie, że teraz zajmuje się nią jej koleżanka i do mnie oddzwoni, jednak nie oddzwoniła, więc jutro zadzwonię po raz kolejny i zapytam o nazwisko i numer pani i sama do niej zadzwonię. Muszę dowiedzieć się, czy księgowa udzieliła im odpowiedzi na zadane pytania w piśmie z ZUSu. Jeśli nie, to wtedy, muszę rozważyć podany przez Ciebie wariant. Bo to będzie oznaczało, ze coś próbują ukryć i będą mnie olewać dopóki sama czegoś nie zrobię. Księgowa nie odbiera ode mnie telefonów, nie odpowiada na maile, żona szefa udaje głupią, a szef w ogóle nie zajmuje się takimi sprawami, nie zna polskiego i nie orientuje się w sprawach formalnych, zawsze nas odsyła do żony.
  10. Ja nie wiem, co innym przeszkadza, że ludzie sobie kulturalnie rozmawiają na forum? Jakoś mam wrażenie, że to jakaś uczestniczka parentingu nudzi się i występuje pod fałszywym nickiem:)
  11. Malyna, ani jednego zdechlaczka, słodkiego wisielczyka?, a tak na serio, to bardzo fajna ta karuzela. Też mam problem z menu obiadowym każdego dnia, więc niczym nie mogę się pochwalić. Muszę o jakąś cielęcinkę się postarać, to ja podduszę, a tak to indyk (indyka preferuję w znikomej ilości) z warzywami, raz z kaszą, raz z ryżem, lub ryba + ziemniaki+ surówka. Robię sobie jedzenie od razu na dwa dni, lub czasem na trzy, nie chce mi się tego samego przyrządzać non stop. Jakbym miała piekarnik, to chętnie upiekłabym kaczkę z jabłkami, lub po prostu jakiegoś ekologicznego kuraka. Mój mąż jada na mieście, bo nie wytrzymałby do wieczora. Tam, gdzie pracuje obecnie nie ma za bardzo warunków, do przynoszenia własnego jedzenia.
  12. Tardyferon również zażywam:)
  13. I chyba na nerwy mi pomaga, bo o dziwo przestały mnie stresować rzeczy, które wcześniej nie dałyby mi pewnie spać:). Asia 1985, mojego małego czuje, raz na dole, raz po bokach, w te upały taki bardziej niemrawy się robi w ciągu dnia,rusza się ale ledwo, co go czuję, dopiero wieczorem, jak mąż go powachluje, to zaczyna fikać. Po długim spacerze, który raz sobie zrobiłam ze znajomymi, na dwa dni normalnie przestałam chodzić, więc już tak nie szarżuje, ale to był naprawdę dłuuugi spacer, znajomi gratulowali mi kondycji, tyle, że następnego dnia padłam.
  14. Nie wiem czy Rooibos pomoże z żelazem, ale na pewno nie zaszkodzi, mi pomógł na mdłości, to realnie mogę stwierdzić:).
  15. Krófka, Malyna, gratulacje, że chłopcy tacy duzi i zdrowi! I że wizyty na 5 z plusem. Elleves, znalazłam tabelkę z wagami i wzrostem odpowiadającym kolejnym tygodniom, choć napisane, że są to rzeczy orientacyjne, bo niunie różnie rosną, a między 23, a 27 tygodniem dochodzi do sporego skoku wagowego, dziecko zwiększa swoja masę aż dwukrotnie!http://ciaza-i-porod.wieszjak.polki.pl/kalendarz-ciazy/235468,Tabela-sredniej-wielkosci-i-masy-plodu-w-poszczegolnych-tygodniach-ciazy.html Co do krwi pępowinowej, to przeraża mnie ten jednorazowy pierwszy wydatek, coś koło 2tys, z tego, co gdzieś czytałam, to moim zdaniem bardzo dużo... AgiSz, widzę że z usg mamy podobnie, też muszę czekać, mam badanie zrobić między 24 a 28 tyg. Zapisali mnie na 26 tyg. Polecam ci do picia herbatę Rooibos, nie zawiera w ogóle teiny, a zawiera żelazo, fluor, oraz potas i jest ogólnie polecany kobietom w ciąży, zamiast zwykłej herbaty. Ja piję od początku, tez mam niedobór żelaza, ale prawie na poziomie granicy, ale ja nie jem dużo mięsa, bo jakoś nie bardzo mi smakuje...Trochę wędliny, trochę na obiad indyka, lub ryby, ale w mniejszych ilościach niż przed ciążą.
  16. Malyna, ja używałam mydełko dr reinera i nie wiem, jak schodzą jakieś inne plamy, ale kiedy mój M. poplamił spodnie, jakimiś odpryskami tłuszczu, w trakcie lunchu, to przypomniałam sobie o mydełku, że coś takiego dostałam gratis i bardzo pozytywnie się rozczarowałam (myślałam, że takie gratisowe rzeczy są do bani), bo zeszło. Teraz mój mąż jest zadowolony, bo to plamienie zdarza mu się średnio, co trzy dni:), a spodnie są do uratowania. Ale fakt, faktem, że nie trzymam tego długo na materiale, po prostu wrzucam do pralki i zaraz piorę. Mi spódnicę też odeprało, nawet nie wiem, co to była za plama, taka była stara:). Ja też używam zrolowanej kołdry, zamiast poduszki cebuszki, czy, jak się ona zwie, mi ona osobiście nie jest potrzebna do spania, z tym, że taka poduszka może przydać się do karmienia, czy też do innych funkcji, o których wspomniałaś. W miejsce w które ląduje mój prawy pośladek podkładam poduchę, bo tez mam tendencję do przewracania się w trakcie snu na plecy. Dziewczyny, ale się rozgadałyście dziś o słodyczach, mi to utkwiły czyjeś naleśniki z borówkami i nutelleą i nie mogę o nich zapomnieć... I ta karuzelka zarąbista z tymi zdechlaczkami owieczkami . Strasznie rozbawiło to mnie. Też kiedyś kupiłam chrześniakowi, misia w tym stylu, to widziałam, że się średnio podobał, taki wyszedł trochę nietrafiony prezent, a dla mnie był taki słodki i nieporadny...Chrześniak chyba się nie cieszył, a najmniej jego babcia, czyli teściowa mojej siostry:).
  17. Czaki, to pod tym względem macie tam zarąbiście! W Polsce mam wrażenie, że urzędy traktują cię, jak potencjalnego kombinatora, lub przestępcę. Chyba urzędnicy muszą dostawać jakąś premię, jak kogoś wykiwają...Sorry, trochę przesadziłam, ale zbieram siły do walki. Muszę się inaczej do boju zagrzać:). Wiem, że w urzędach pracują też normalni ludzie, przepraszam, jak kogoś uraziłam...:). Problem polega na tym, że tak wszystkiego trzeba pilnować, nikomu nie ufać, w tym sobie:), sprawdzać wszystko po pięć razy, a to męczące.
  18. Dziewczyny, myślałam, że tylko ja żyję prawie, że na placu budowy, a tu się okazuje, że jestem w klubie:). Dobrze, że ta budowa na razie nie przekroczyła poziomu ziemi, bo to będzie sześciopiętrowy budynek wielorodzinny, "szum" dźwigów mi nie przeszkadza na razie, nawet się przyzwyczaiłam. Oosaa, widzę, że nie tylko ja borykam się z świadczeniami i zusem, no ja będę kombinować, jak tą sprawę pociągnąć, najbardziej wkurzające jest to, że firma w której pracuję od sześciu lat, w taki sposób załatwia dotyczące mnie sprawy. Sami mogli na mnie liczyć w każdy dzień tygodnia. Tylko wiem, że ludzie nigdy nie są wdzięczni, a pracodawca szybciej w trąbę zrobi tego nadgorliwego, niż tego, co odwalał minimum i miał wszystko w nosie. Człowiek uczy się całe życie. Na razie staram się nie przejmować i dostosowywać się do zaistniałej sytuacji, czyli ją rozwiązać. Jak nie rozwiążę, to wtedy będę dopiero mega wkurzona! Ja nie mam doświadczenia w porodach, ale też uważam, że najlepszy jest poród naturalny. Moje siostry rodziły zawsze naturalnie, jedna drugie, druga trzecie dziecko, i to obie w 40 roku życia. W moim przypadku, jeśli lekarz potwierdzi, że przez problemy z siatkówką, czekają mnie operacje, prawie że ślepota, lub tym podobne komplikacje, to nie będę się wahać i pójdę pod nóż, dla dzidziusia jest potrzebny sprawny rodzic, po porodzie również, chociaż na pewno same przyjście na świat w takich warunkach jest dla niego większym stresem.W mojej dalszej rodzinie jest kobieta, która koniecznie chciała rodzić SN, choć lekarze jej bardzo odradzali, bo dziecko było gigantyczne (nie pamiętam już ile ważyło, ale bardzo dużo), rodziła w prywatnym ośrodku, po porodzie leżała miesiąc w szpitalu i mogła zostać kaleką i przestać chodzić! Później musiała uczęszczać na rehabilitacje, miała problemy z poruszaniem, zresztą do tej pory ma spore problemy z kręgosłupem. No nie wiem, czy zrobiła tym przysługę dziecku...Z tym, że ona miała takie zapatrywania mocno ideologiczne. Później chciała jeszcze kolejnego bobasa, ale jej mąż się o nią bał i nie chciał się zgodzić, tak więc pozostali na dwójce. Ja też używam do prania Dzidziusia. Pierzemy w nim odkąd zaszłam w ciążę. Mi bardzo odpowiada, na pewno spiera nie gorzej niż inne proszki i płyny których wcześniej używałam. Z płynem przysłali mi też mydełko gratis do odpierania plam: dr Reiner i odplamia:). Jak pisałam, z tej serii mam też żel pod prysznic i żel do higieny intymnej, z których tez jestem bardzo zadowolona. Justys, pozdrowienia i buziaki. Bądź dzielna. IgaJula, skoro ważyłaś tyle, co piórko, to na te 10 na plusie możesz sobie spokojnie pozwolić, do 16 kg, jest się w zalecanej normie, zwłaszcza jak ktoś był taki chudziutki to może tyć więcej. Ja podejrzewam, ze ważę około 62 kg, zważę się na wizycie. Cześka26 śliczna ta kołyska i słodziuchna:)
  19. Wagę płodu tez podają jedynie w przybliżeniu.
  20. IgaJula,no ja bez walki się nie poddam:). ZUSowi zapewne, nie zależy na wypłacie należnych mi pieniędzy, ale będę się dowiadywać, jak tą sprawę pociągnąć dalej, skoro pracodawca z księgową działają na moją niekorzyść, zaniedbując dostarczenie dokumentów. Będę musiała się przekonać na własnej skórze, czy to państwo działa, czy nie działa normalnie. Czytałam o jakiejś dziewczynie, chyba na parentingu, lub innym forum, że jakaś dziewczyna miała podobną sytuację, że brzuszek dziecka był mniejszy wiekowo niż główka, tylko była w bardziej zaawansowanej ciąży, lekarze ją nastraszyli, a dziecko urodziło się ogólnie trochę mniejsze, niż dzieci się rodzą obecnie, a jednak otrzymało 10 w skali apgar. Coraz trudniej jest dokładnie zmierzyć dziecko na USG, bo jest coraz większe. Co do wieku ciąży najbardziej wiarygodne usg podobno jest te między 11 a 14 tyg.
  21. Justys, sprawdzą cię i zobaczysz, ze będzie ok, nie wydaje mi się, żeby wszystko u każdego przebiegało, jak w podręczniku. Trzymaj się! Malyna pewnie masz racje z tymi słodyczami. Myślę, że warto się choć trochę ograniczać, ale jak ktoś ma duże predyspozycje to i tak cukrzycy dostanie, nawet jakby nigdy w ciąży nie skusił się na żadnego gofra:). Chyba z tym gofrem nie będę jednak tyle czekać:). AgniSz, ja też biorę od miesiąca żelazo, tylko co drugi dzień (takie mam zalecenia) i jestem ciekawa, czy mi to coś pomoże. Ważne by brać najlepiej na czczo rano, na pół godziny przed jedzeniem, bo może się nie wchłaniać, zwłaszcza z wapniem.
  22. Cześka26, ja sobie radzę tak, od chwili od której się dowiedziałam, że lepiej nie jeść monte, czyli od godziny, że będę jeść jogurt naturalny z miodem, który sobie właśnie przygotowałam. Owoce trochę pomagają w tym problemie:). Po badaniu krzywej cukrowej, jak będzie ok, to zjem gofra z wszystkimi możliwymi dodatkami i magnum gold .
  23. Mam ciągle nadzieję, że sprawa rozwiąże się polubownie, jeszcze nie prowadziłam, żadnej sprawy w sądzie, ale, jak trzeba będzie, to trudno. No i mam nadzieję, że w końcu dostanę te pieniądze, nawet jeśli będą mniejsze, to co wyprawia pracodawca z księgową, to nie moja w końcu wina. Mi brzuch nie urósł tak drastycznie ostatnio, około miesiąca temu miałam około 92 cm, a teraz mam 95. Sama też nie tyję, to znaczy, to co tyję idzie w brzuch. Kurczę przeczytałam, że moje ulubione monte zawiera szkodliwą substancję :karagen. Dziewczyny, jak wy dajecie radę z utrzymaniem czystości w domu? Chodzi mi o to, czy nie boicie się używać detergentów do mycia toalet, mleczek do umywalek i wanien, itd.? Sprzątanie łazienki to teraz obowiązek mojego M., ale robi to rzadko i nie osiągnął mojej perfekcji . Ja myję to, co można umyć za pomocą płynu do mycia naczyń, w rękawiczkach oczywiście, ale czasem nie mogę patrzeć, jak niedokładnie jest przez mojego męża umyta ceramika sanitarna...
  24. Truskawko, z twoim bejbikiem napewno jest w porządku, lekarze wszak już to sprawdzali, ale rozumiem ten paranoidalny lęk i wietrzenie wszędzie zagrożeń, sama tak mam:). Niestety na każdym polu trzeba mieć oczy dookoła głowy, tak jak Elleves z moją sytuacją z zusem. Historia jest dosyć skomplikowana, bo nakładają się na nią przynajmniej dwa wątki. Pierwsza rzecz to to, że księgowa zagubiła moje drugie zwolnienie. Poszłam po duplikat do szpitala, ale że moja ginekolog była wtedy na oddziale i nie miała tego dnia wizyt w gabinecie, a właściwie była w przerwie między operacjami, to kiedy udało mi się ją złapać, wypisała mi duplikat na zupełnie nowym blankiecie z tamtą datą, w recepcji mi to podstemplowali, chociaż miałam wrażenie, że się gapią na te zwolnienie jakoś dziwnie. Zapytałam nawet, czy coś nie tak, ale zaprzeczyli. Księgowa wysłała zwolnienie do zusu, a z zusu przyszło pismo, na szczęście wysłane również do mnie do mojej wiadomości (już nie ufam tej księgowej), że co to za duplikat, że jakiś podejrzany, że tak nie wygląda duplikat i dlaczego taka forma została im doręczona. W tonie że to na pewno jakiś przekręt z naszej strony. Zadali też kilka pytań bezpośrednio do firmy, ale o tym za chwilę. Dali 7 dni na wyjaśnienie sprawy. Niestety w szpitalu dowiedziałam się, że moja doktorka jest na urlopie do mojej kolejnej wizyty, a oni mi nie wydadzą bez niej niczego, bo ona ma w swojej pancernej szafie kopie , klucz również jest w jej posiadaniu, klucz normalnie został wrzucony do studni, a studnia zakopana. Zadzwoniłam do zusu, powiedziałam im o tym, a oni wymyślili, że kierownik przychodni może mi wydać duplikat i to niemożliwe, by nikt nie miał klucza zapasowego. Więc pojechałam znów do szpitala i powiedzieli, że kierownik, to nie ma czasu na takie pierdoły, ale zastępcę, jak dorwę, to może coś załatwię. Załatwiłam tylko dlatego, że ja miałam skserowane to zgubione zwolnienie, a babka mi to potwierdziła na zgodność z oryginałem. Co prawda nie wiedziałam czy moja kopia nie różni się jakoś od ich, ale zastępca kierownika też nie miała za dużo czasu, na pewno nie tyle, by chodzić i dochodzić lokalizacji tego mitycznego klucza. Wiadomo- instytucja państwowa. Wysłałam, to do zusu, jak mnie poinstruowali, powiedzieli mi również, że księgowa zobowiązała się mailowo, a nie listownie odpowiedzieć na inne pytania. Chciałam zapytać księgowej, czy ze swojej strony dopełniła tego obowiązku, ale na razie cisza, księgowa się na mnie obraziła, bo kiedy mnie wkurzyła gadaniem, że to ja robię problem (a to ona przecież zgubiła zwolnienie) i że jeszcze, że ja będę ponosić tego konsekwencje, to jej napisałam, że jak będzie stwarzać dodatkowe komplikacje z wyjaśnieniem sprawy, to sprawa będzie wyjaśniana sądownie i wtedy, to nie będzie tylko mój problem. W pracy mnie odsyłają do księgowej(która jest firmą zewnętrzną), jeśli chodzi o moje pytania. Szefostwo jest teraz na urlopie i mają to najwyraźniej gdzieś. Zresztą udają w mailach, że nie wiedzą nic o zgubionych zwolnieniach i że sprawa się wyjaśniła. Napisali raz nawet, że księgowa znalazła zwolnienie, co jest kłamstwem. Obawiam się, że ciężko będzie mi udowodnić, że dostarczyłam to zwolnienie, bo niestety akurat tego zwolnienia, nie wysłałam do firmy w formie skanu, że je doręczyłam (zrobiłam tak z innymi), no i mój mąż akurat te zanosił i nie wziął podkładki, że księgowa je przyjęła. U mnie w biurze nie ma kogoś takiego, jak kadrowa, kadrową niejako jest żona szefa, która wszystkim mówi "załatw to sam". A zus chciał np. wiedzieć czemu konkretnie dostarczaliśmy duplikat (chyba to logiczne) i pytał o moje wynagrodzenia za ostatnie dwa miesiące. No i z tym jest problem, bo mi dopiero za nie zapłacą w sierpniu, bo dwóch największych klientów jeszcze nie zapłaciło faktury. Zdarzało się już tak, że płacili nam z opóźnieniem, ale zawsze płacili i o to się póki co nie martwię, chociaż inni są do tyłu ale jeśli już chodzi o kolejne miesiące (tamte mają zapłacone), ale że mnie nie ma realnie w pracy, więc najwyraźniej co z oczu to z serca:). Zus zapytał, też o potwierdzenie, ze płacą z opóźnieniem. Oni się chyba formalnie boją przyznać, że zgubili zwolnienie, że nie płacą na czas. Lubiłam tą pracę, również z sentymentu, bo swego czasu firma bardzo dobrze prosperowała, mimo, że właściciel prywatny, płacili za nadgodziny, dawali premie, ale teraz się tam znacznie pogorszyło. Więc nie wiem, co będzie z moim zusem. Muszę znów tam zadzwonić, jeśli księgowa dziś mnie znów oleje. Tylko, żeby mnie nie wysyłali po kolejne zwolnienie:), bo nie będą chcieli mnie tam leczyć, a na pewno widzieć...
  25. Czaki, dzięki za przybliżenie sprawy. Żona kolegi jednak urodziła dziecko SN, nie wiedząc, że ma problemy z siatkówką i potem musiała przechodzić operacje i wpędziło ją to w niepotrzebne stresy, wydatki i ma teraz problem z oczami non stop. Jak pójdę po raz kolejny do okulisty, to popytam o szczegóły i ryzyko, jakie ja konkretnie musiałabym ponieść i wtedy się zastanowię. Ja do szkoły rodzenia chce się zapisać w 30tyg, bo tak mi poradziła ginekolog, jak pytałam, czy da mi takie pisemne potwierdzenie, że niema przeciwwskazań, by w czymś takim uczestniczyć. Ja chce się zapisać w szpitalu na NFZ, w którym chciałabym rodzić i gdzie chodzę do przychodni, a tam wymagają takich dokumentów. Zastanawiam się, czy to nie koliduje ze zwolnieniem lekarskim, ale na razie mam problem z księgową i zusem, ciągle jestem na etapie wyjaśniania sprawy, wyjaśniam to powoli i bez nerwów, bo nie chcę się wpędzać w niepotrzebny mi teraz stres.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...