Skocz do zawartości
Forum

słoneczko_bj

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez słoneczko_bj

  1. A ja złapałam doła. Nie wytrzymałam i poszłam dziś na betę. Po pracy odebrałam i oczywiście wynik poniżej 0,1. To 25dc więc nie mam już żadnych nadziei. A ja się kretynka tak nakręcałam. Co ja sobie myślałam? Że tym razem tak łatwo pójdzie, skoro już ponad rok się staramy praktycznie bez skutku? I znów wróci ten sam schemat: starania - okres - starania - okres i tak w kółko. Nie mam siły. Chyba muszę pomyśleć o zmianie lekarza, bo ten mój na każde moje wspomnienie o jakiś badaniach powtarza, że na to jeszcze będzie czas, żeby narazie działać samodzielnie i nie stresować się jakimiś badaniami, że przecież już byłam w ciąży a to dobry znak itp itd. A ja już nie chcę czekać, mam tego dość. Jestem już bliska poddania się. Dla tylu kobiet dwie kreski na teście taka tragedia, a ja przeżywam to co miesiąc nie widząc ich. Co jest ze mną nie tak? Może i za bardzo chcę, ale ja nie potrafię inaczej. Dlaczego to wszystko takie niesprawiedliwe? Siedzę i beczę korzystając z chwilowej nieobecności męża.
  2. Inka, bardzo mi przykro, że musisz przez to wszystko przechodzić. Tulę Cię wirtualnie.
  3. Witam z rana. Jak tam Inka się miewasz? Widzę, że tylko my już na tym forum zostałyśmy:p Dowiedziałam się, że po rodzinie męża zaczyna chodzić wieść o ciąży jego nieco młodszej kuzynki. I o dziwo wcale za bardzo się tą informacją nie przejęłam. Nie wiem, czy to kwestia odległości, bo mieszkają na stałe za granicą, czy też słabej zażyłości i sporadycznych kontaktów między nami. A może za bardzo jestem pochłonięta świrowaniem wokół swoich temperatur - dziś już 36,8.
  4. Wiesz Inka, nie ma nic dziwnego w tym, że masz nadzieję na happy end. W końcu nie tak łatwo wyrzucić z głowy i z serca kogoś, kogo się kocha. A szkoda, bo wtedy żyłoby się łatwiej i nie trzeba by tak cierpieć po rozstaniu z kimś, kto przecież nie jest tego wart. A ja powinnam dostać porządnie w łeb. Oczywiście jakbym nie miała co robić to się ciągle nakręcam i zastanawiam, kiedy by tu zatestować. Z jednej strony codziennie analizuję swój wykres, który jest inny niż w ubiegłym miesiącu, bo wtedy po luteinie temperatura mi skoczyła i utrzymywała się na stałym poziomie aż do @, a teraz stopniowo mi rośnie. Jest już 36.6 więc jak się zbliży do 37 to już totalnie zeświruję, bo tyle osiągnęłam tylko w ciąży. A z drugiej strony od soboty zmagam się z opryszczką, która wciąż się powiększa i jak sobie przypomnę, że być może poroniłam też z jej winy, to aż mi słabo i w tych momentach jednak nie chciałabym być w ciąży, żeby znów nie musieć przeżywać straty. Ehh, co za durna głowa...
  5. Trzymam kciuki, żeby ten jeden raz postarał się jak nigdy. Warto walczyć o związek, który ma przed sobą jakąś przyszłość. Mam nadzieję, że on to rozumie i pokaże, że mu zależy. Bądź dzielna :*
  6. Nic dziwnego, że tak się czujesz, w końcu stoisz przed mega trudną decyzją. I jak zwykle w takich sytuacjach - rozum jedno, a serce swoje. I nikt nie jest w stanie powiedzieć, która droga jest dobra.
  7. Inka, naprawdę bardzo smutne jest to, co piszesz... Nawet trudno mi wyobrazić, ile cierpienia i innych złych emocji jest teraz w Tobie. Ściskam Cię bardzo mocno i popieram w każdej decyzji, jakiejbyś nie podjęła bo wiem, że jesteś bardzo mądrą kobietą. Zawsze pamiętaj, że to Ty jesteś najważniejsza.
  8. Ja byłam u fryzjera we wtorek. Też mam grzywkę i króciutkie włoski:p Właśnie zażyłam pierwszą luteinę, bleee. Trzymam kciuki, żeby jak najszybciej udało Wam się razem zamieszkać. Nieważne, czy w Polsce czy w Niemczech. Razem zawsze łatwiej:)
  9. Inka trzymam kciuki, żeby jednak wszystko zadziałało i chłop Cię pozytywnie zaskoczył :) Ja na temat luteiny to już chyba pół internetu przeczytałam i wiem tyle, że przyjmuje się w drugiej połowie cyklu właśnie po owulacji, bo jeśli weźmie się przed, to ją zahamuje i nie wystąpi. Co by się nie działo - jutro zaczynam brać. Trzy dni ponad normę czekałam, dałam owulacji szansę na pojawienie się i to już jej sprawa, czy ją wykorzystała czy nie :p Tak w ogóle to od rana się jakoś dziwnie czuję. Brzuch pobolewa i jakieś plamienie rano było. Niby to może być owulacyjne, ale ja nigdy nie miałam, więc się dziwię. A moja aplikacja w telefonie dziś przeanalizowała moje temperatury i stwierdziła, że owulację to już w sobotę miałam. Gdyby jej wierzyć, to można by podejrzewać, że to objawy implantacji. Ale ja nie wierzę. Niby skok w poniedziałek był, ale słaby i temperatury nie za wysokie, w poprzedniej ciąży były dużo wyższe. Jakbym mało roboty i problemów miała, to jeszcze organizm mi świruje, szok...
  10. Wiesz Inka, ja wróciłam do pracy i znów zaczyna się kocioł. I w dodatku zimno w biurze jak diabli. Tak się ubieram, że ledwie się ruszam. Jakis PIP powinien nas odwiedzić :p Tak w ogóle to powinnam dziś zacząć brać luteinę, bo lekarz zalecił od 15 do 25 dc, ale postanowiłam zaczekać jeszcze ze 2-3 dni, a nóż widelec może pojawi się owulacja? Bo chyba jeszcze nie było, a jak wezmę luteinę, to już na pewno się nie pojawi. Poza tym ja nigdy nie miałam 28dniowych cykli, zawsze min.30dni. Ale i tak niezależnie od tego, co będzie dzielnie się przytulamy A jak tam Inka Twój mężczyzna? Cokolwiek się ogarnia czy zupełnie się już poddał?
  11. Inka super! Nie ważne, co robisz. Ważne, że robisz cokolwiek. Nie da się na dłuższą metę żyć w zawieszeniu. Wóz albo przewóz. Trzymam kciuki, żeby Twój facet to zrozumiał i dotrzymał Ci kroku. A jeśli nie - jego strata. Jednego jestem pewna - jesteś silną kobietą, więc jeśli twardo będziesz trzymać się obranej drogi, to na pewno dotrzesz do celu.
  12. Ja rozpoczęłam drugi tydzień urlopu. Siedzę na wsi, na nudę nie narzekam, bo teściowa to taki człowiek, który na miejscu nie posiedzi i zawsze znajdzie jakieś zajęcie. Ale może to i dobrze - w szkole uczyli, że jak się pracuje umysłowo, to powinno się odpoczywać aktywnie fizycznie. @ zbliża się ku końcowi, więc w głowie mi już staranka o dzidziusia, choć zdaję sobie sprawę, że nie będzie tak łatwo. Teściowa grozi, że załatwi mi zwolnienie lekarskie, nie puści do pracy, zabierze do siebie, schowa termometr, wyłączy internet i raz dwa w ciąży będę. Tylko zapomniała, że jeszcze trzeba by do tego mojego M zaangażować:p A jak tam Inka u Ciebie? Wracasz na studia?
  13. Ogłaszam oficjalnie - @ nadeszła. Rano jeszcze wzięłam luteinę, ale wieczór już se robię wolny. To już na pewno to. Cieszę się jak dziecko. Dziś trochę fizycznie popracowałam, a teraz idę się ogarnąć, bo jedziemy teraz na parę dni do moich rodziców. Dziękuję za kciuki Inka:)
  14. A ja się urlopuję. Pogoda się popsuła, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Dziś 6 dzień luteiny, już nawet cukierki mi nie pomagają zabić tego wstrętnego smaku. Ale zaliczyłam wtopę. W sobotę przesadziłam z alko i nie wzięłam tabletki a niedzielną poranną wzięłam dopiero koło południa. I wieczorem zauważyłam lekkie plamienie. I teraz nie wiem, czy to się okres próbował pojawić czy co. Narazie dalej biorę, dopóki nie będę na 100% pewna, że to okres to biorę do tych 10 dni. Inka, mam nadzieję, że sytuacja na froncie już spokojniejsza? Jestem - jak się miewasz? Byłaś już u lekarza na wizycie kontrolnej?
  15. Jak tam Inka? Żyjesz czy jednak padłaś ofiarą laktozy? Mam nadzieję, że jednak to pierwsze. Cieszę się, że jednak jakieś plany się rysują. Zawsze powtarzałam, że dobry plan to połowa sukcesu, a potem? To już tylko spokój może nas uratować:p Ja już żyję tylko zbliżającym się urlopem. Liczę na jakiś porządny reset przez te dwa tygodnie.
  16. Usługowe prowadzenie ksiąg rachunkowych :) Już czwarty rok mi leci w tej branży, w obecnej firmie trzeci. I czuję, że się wypalam, ale nie zawodowo tylko po prostu atmosfera w tym miejscu coraz mniej mi służy, czuję się tu coraz gorzej. Z jakiegoś powodu nie potrafię wrzucić na luz, wszystkim się przejmuję, wszystko mnie denerwuje. Ciąża to był taki moment, kiedy nagle to mnie zupełnie przestało interesować, miałam inne priorytety. Pracowałam jak zwykle, ale już bez tej całej spinki. Kiedy tylko nadchodziła irytacja powtarzałam sobie: spokojnie, nie to jest teraz najważniejsze. I od razu było lepiej. Znów chcę to poczuć. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli zbyt długo na to czekać. Inka, bardzo mi przykro jak piszesz, że u Ciebie znów się nie układa. Cały czas życzę Ci jak najlepiej. Skoro nie czujesz wsparcia z otoczenia to może czas wziąć sprawy we własne ręce, nie oglądając się na nikogo. Nie idzie w domu ani z partnerem, to może trzeba uderzyć w płaszczyznę zawodową albo oddać się jakiejś pasji? Może tam szybciej uda się odnieść jakiś sukces? Złapiesz wiatr w żagle, poczujesz trochę dobrych emocji i od razu będziesz miała lepsze nastawienie do pozostałych spraw. A tak odbiegając od tematu - dlaczego nikt mi nie powiedział, że ta luteina jest taka wstrętna?
  17. W moim fachu w tym roku nastąpiło uwolnienie zawodu, więc każdy może sobie otworzyć działalność, dlatego to nie jest dobry pomysł na zakładanie własnej firmy. Klienci ze strachem patrzą na takie świeżynki. Szybciej zdecyduję się na zmianę pracy niż na swój biznes. Urlop bezpłatny to jest opcja, ale nie na dłuższą metę, bo zaraz bym się stresowała, że kasy mniej i trzeba oszczędniej żyć. Kokosów nie zarabiam, ale na utrzymanie mieszkania wystarcza i jeszcze na jakieś waciki zostaje:p No nic, zobaczymy jak się wszystko będzie dalej toczyć. Przez najbliższe dwa tygodnie nie zamierzam myśleć o pracy. Chciałabym też przestać myśleć o zajściu w ciążę, ale z tym na pewno będzie dużo gorzej.
  18. Nie odzywałam się wczoraj, bo musiałam trochę ochłonąć po wizycie. Na początek Pan doktor zaliczył brzydką wtopę. Źle spojrzał w swoje dokumenty i przywitał mnie tekstem: To już czternasty tydzień, tak? Pewnie mu potem było głupio:p Zbadał, zrobił usg. Wszystko jest w porządku, endometrium grube (13mm), wszystko wygląda, jakbym była tuż przed okresem. A skoro sam nie chce przyjść, to dostałam luteinę, żeby mu pomóc. I później jeszcze przez 2-3cykle mam brać między 15 a 25 dc na wyregulowanie. Powiedział coś, co mnie mocno zastanowiło. Bo skoro fizycznie nic mi nie dolega, to znaczy że coś innego blokuje @. Najprawdopodobniej jakieś stresy albo emocje. Stwierdził, że chyba jestem znerwicowana. Chyba ma trochę racji. Przecież ja się zawsze wszystkim strasznie denerwuję i nakręcam. Kto chce się zamienić na głowy? Tak w ogóle to wczoraj pierwszy raz od baaardzo dawna miałam kryzys właśnie podczas wizyty. Głos mi się łamał i byłam bliska płaczu. Sama nie wiem, czym to było spowodowane. Może ponowne otwarcie karty ciąży, może to ten gabinet i monitor, na którym ostatnio jeszcze widziałam mojego Aniołka? Nie wiem, ale z jakiegoś powodu wczoraj strasznie rozbita byłam. Dziś już lepiej, chyba...
  19. Jak najbardziej popieram akcję, w wolnej chwili wyślę maila. Ogólnie mam masę pracy. Za tydzień idę na urlop więc muszę jak najwięcej ogarnąć do tego czasu. Już nawet po godzinach zostaję. Eh, czemu ja nie umiem mieć tak wy*ebane, jak co niektórzy?
  20. Inka istne szaleństwo masz z tą nietolerancją laktozy, ja bym chyba wymiękła. A tamtymi bucami z ogrodów nawet nie próbuj się przejmować, zdecydowanie nie warto. Ja wczoraj miałam dzień leniuszka. I dziś też się chyba zapowiada. Ale chociaż czuję się już nieco lepiej, może niebawem wrócę do zdrowia. Mam nadzieję, że we wtorek dowiem się samych dobrych rzeczy odnośnie mojego stanu po zabiegu i że doktor zrobi jakieś czary mary i szybko wróci mi płodność. Trzymajcie kciuki, bo ja się już zaczynam stresować. Ehh... tak bardzo chciałabym znów być w ciąży zanim nadejdzie luty...
  21. Może jutro spróbuję z tą zupą. Póki co zaległam do łóżka i oglądam filmy. Nawet obiadu dzis nie zrobilam, może jakiegoś fast fooda zamówimy. I nafaszeruję się na noc jakimiś tabsami, może rano będzie lepiej. A tak poza tym to ustąpiły te moje nibyplamienia, ale @ dalej brak. Uparta jak osioł:p
  22. No ja akurat do pierogów nie mam daru, chyba ani razu w swoim samodzielnym dorosłym życiu ich nie zrobiłam, najwyżej asystowałam:p Strasznie źle się czuję. Od dwóch dni pobolewa mnie gardło i chyba się na ten urlop rozchoruję i przeleżę go w łóżku. I tyle z tego będzie.
  23. Jak widać ja całe życie ze wszystkim do tyłu:p Jestem - na pewno wszystko jest ok, natura wie, co robi. Daj znać, co powiedział lekarz i jakie ma plany wobec Ciebie? A ja zapomniałam się pochwalić - pod koniec września idę wreszcie na urlop! Co prawda pogoda już jesienna i z kasą trochę krucho w tym miesiącu, więc zrezygnowaliśmy z wyjazdu za granicę. Będziemy leniuchować i poodwiedzamy rodzinkę.
  24. 14 lat? Ja w wieku 16 dopiero zaczęłam miesiączkować:p
  25. Ja się właśnie boję, że teraz się zacznie - najpierw wywoływanie okresu, później pewnie jakieś hormony na wyregulowanie cyklu. Może jakieś badania, monitoringi, leczenie. To może trwać i trwać. A naczytałam się, że po poronieniu tak łatwo zajść w ciążę... Eh... Z jednej strony strasznie to dołujące ale z drugiej - jeśli ma się udać to chyba jestem w stanie zrobić wszystko. Tylko to czekanie okropnie frustrujące...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...