słoneczko_bj
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez słoneczko_bj
-
Ewela85 - bardzo współczuję. Nawet sobie nie wyobrażam, jak bardzo musi boleć przechodzenie przez to po raz kolejny. Ja już teraz miałam chwile zwątpienia czy będę miała siłę podejmować kolejne starania, bo ból po stracie jest ogromny. Ale podświadomie czuję, że dopiero kiedy wezmę w ramiona swoje dzieciątko tak naprawdę będę mogła zamknąć ten bolesny rozdział. Trzymam kciuki za nas wszystkie, żebyśmy wyszły z tego silniejsze.
-
A ja dziś byłam w szpitalu, niestety mimo umówionej wcześniej daty zabiegu nie zostałam przyjęta na oddział z powodu braku miejsc. Odesłali mnie do domu i kazali przyjść jutro, bo na jutro nie ma tylu zabiegów co dziś, a że nic mi fizycznie nie dolega, to do jutra też nic się nie stanie. Zrobili mi już jednak usg i niestety, ale cud się nie zdarzył. Zarodek wciąż niecałe 4mm i wciąż brak echa. I tak już od trzech tygodni. Ja chcę już to mieć za sobą...
-
Ja niestety nie znalazłam w mojej okolicy szpitala, w którym wywoływaliby poronienie farmakologicznie. Mój ginekolog powiedział, że mógłby wypisać mi receptę na odpowiedni środek, ale to będzie koszt ok 600 zł a i tak nikt nie da mi gwarancji, że wszystko się do końca ładnie wyczyści i mimo wszystko może skończyć się łyżeczkowaniem. Już się chyba psychicznie pogodziłam z zabiegiem, tylko ze stratą wciąż jeszcze nie. Na cud też już nie liczę. Moje Maleństwo też miało/ma ok 4 mm. Super by było, gdybyśmy naprawdę mogły się niedługo chwalić, że znów się udało i tym razem jest wszystko super. Niestety ja po zabiegu pewnie będę musiała odczekać ok pół roku żeby podjąć kolejne starania. Inka30i - naprawdę szkoda, że nie ma przy Tobie Twojego mężczyzny. Byłby najlepszym wsparciem w tej chwili. Ale najważniejsze, żeby był ktokolwiek. Niekiedy nawet zupełnie obca osoba może wiele zdziałać. Trzymam kciuki za nas wszystkie. I za te załamane, i za te oczekujące na swoje ukochane Fasolki.
-
Inka30i - konsultacja jest jak najbardziej wskazana. Dopóki masz nadzieję nic jeszcze nie jest przesądzone. Podobno wiara czyni cuda...
-
B.eti, naprawdę strasznie mi przykro. Doskonale wiem, co czujesz. Ja już od tygodnia próbuję oswoić się z tą sytuacją. Momentami wydaje mi się, że jest już lepiej, a jednak za chwilę wszystko wraca. Staram się trzymać myśli, że Aniołki nie umierają, tylko zmieniają datę urodzenia:) Jutro idę do szpitala, bo absolutnie nic się u mnie nie dzieje, a dalsze czekanie na poronienie jest coraz bardziej ryzykowne. Trzymaj się, Kochana. Masz rodzinę, dla której jesteś najważniejsza. Razem na pewno przetrwacie ten trudny czas. Dziewczyny, ja Was regularnie czytam, jakoś mam sentyment do tego forum. Ale niedługo chyba będę musiała się z Wami pożegnać, bo jednak sporo mnie to kosztuje. Trzymajcie jutro za mnie kciuki.
-
Dziewczyny, sytuacja mnie niewątpliwie przerasta, ale staram się zachować resztki zdrowego rozsądku. Jeśli chodzi o możliwość pomyłki to niestety, ale takowej nie przewiduję. Lekarz badał mnie długo i dokładnie. Dwa tygodnie temu miałam zarodek wielkości 0,32 cm, teraz jest 0,36 cm, więc jednoznacznie widać, że rozwój zatrzymał się dosłownie chwilkę po ostatniej wizycie. Usg będę miała jeszcze przed łyżeczkowaniem, ale ginekolog prosił, żeby nie nastawiać się na cud. Natomiast jeśli chodzi o noszenie martwego zarodka. Miałam wybór. Mogłam już dziś być w szpitalu na zabiegu, ale doradził mi poczekać, bo może natura sama sobie z tym poradzi. I ja właśnie wolę sama, w domu, bez ingerencji nikogo z zewnątrz. Łatwiej byłoby mi znieść to psychicznie a i organizm szybciej doszedłby do siebie, szybciej byśmy mogli zacząć kolejne starania, choć tak naprawdę w tej chwili to chyba nie mam na nie siły. Chcę mieć to już za sobą a to, jak to się stanie niestety nie zależy już ode mnie. Mam czas do wtorku żeby się wydarzyło się to, co nieuniknione. Później oddział i zabieg.
-
Witam Was Kobietki. Ja niestety nie mam dobrych wieści. Wczoraj byłam u lekarza i zamiast usłyszeć bicie serduszka usłyszałam wyrok: brak echa płodu. Ciąża obumarła najprawdopodobniej ok 2 tygodni temu. Nie mogę się pozbierać. Mam poczekać jeszcze około tygodnia na naturalne poronienie, a jeśli nie nastąpi to czeka mnie łyżeczkowanie. Życzę powodzenia i dużo zdrówka Wam i Waszym Fasolkom.
-
Ja od wczoraj też mam podły nastrój, najpierw te wyniki, później wizyta właściciela który potwierdził, że nie może dłużej wynajmować mieszkania. Także jeszcze w najbliższym czasie czekają nas poszukiwania mieszkania i przeprowadzka...
-
Witaj arwenas. Gratuluję kolejnego Skarba. W dzisiejszych czasach rzadko spotyka się takie liczne gromadki, ale zarówno ja, jak i mąż pochodzimy z rodzin wielodzietnych i za nic nie pozwolimy, żeby nasza Fasolka została jedynakiem/jedynaczką :) Masz już ogromne doświadczenie i na pewno nie raz będziemy Cię zasypywały przeróżnymi pytaniami tu na forum.
-
b.eti - moje TSH wyszło 5,08. Niby na wynikach norma jest 4,2, ale czytałam, że w ciąży wynik powinien być nie większy niż 2,5. Jedyne, co mnie pociesza, to że FT4 zmieścił się w normie - wyniósł 16,26. Jutro mam ginekologa, zobaczymy co powie. Pewnie do endokrynologa wyśle. Jeśli chodzi o te bóle to też często mnie coś tam łapie, jak za szybko wstanę, ale zdążyłam się już do tego przyzwyczaić.
-
Mój lekarz ostrzegał, że ten pierwszy komplet badań wyjdzie trochę drogo i nawet prawie trafił z ich kosztem, chociaż jest z innego miasta. Powiedział też, że później będzie ich nieco mniej. Co innego mnie martwi. Niedawno odebrałam te wyniki i mam podwyższone TSH, co może sygnalizować niedoczynność tarczycy. Ginekolog pewnie skieruje mnie do endokrynologa. Naczytałam się już na ten temat i zaczynam się niepokoić. Kurcze, nigdy w życiu nie badałam sobie tarczycy, ogólnie za bardzo nie biegałam po lekarzach i teraz zaczynam żałować...
-
Pasiok, ceny różnią się na pewno, bo sama zanim poszłam sprawdzałam cenniki w internecie. Często są one dostępne na stronach internetowych placówek. Ja mimo tego, że robiłam w małym miasteczku, to na stronie szpitala cennik był zamieszczony. I to nie jest żaden ekspres, po prostu mają laboratorium na miejscu i sami te wyniki robią, nie muszą nigdzie odsyłać. O 7 rano oddałam krew i mocz, a po 14 będzie już wynik, chyba że zabraknie jakiegoś odczynnika. Właśnie sprawdziłam w ich cenniku i za betę biorą 30 zł, więc sama widzisz, że różnica między poszczególnymi laboratoriami jest i to spora.
-
Pasiok, jeśli chodzi o badania i ich koszt, to ja również chodzę do ginekologa prywatnie, koszt wizyty to 150 zł, ale nie żałuję, bo po prostu się do człowieka przyzwyczaiłam i szanuję go i ufam mu jako specjaliście. Dziś w szpitalu zrobiłam sobie komplet badań, które mi zlecił. Niestety bez skierowania za wszystkie musiałam zapłacić, a kwotowo wyglądało to tak: grupa krwi, odczyn PTA - 40 zł glukoza na czczo - 4 zł toxo IgG, IgM - 2 x 35 zł VDRL - 5 zł TSH, FT4 - 16zł + 18zł morfologia krwi - 6 zł bad.ogólne moczu - 5 zł anty-HCV i HIV-Ag - 40 zł + 30 zł Do tego za pobranie krwi 4 zł, wszystko razem 238 zł... Ale Pani w laboratorium powiedziała, że po samym zestawie badań widać, że lekarz jest naprawdę rzetelny i państwowo od żadnego bym nie dostała takiego dobrego zestawu. Jeśli chodzi o koty, to mam mieszane uczucia. Niby tylko "bawienie się" w odchodach zagraża. Ja dziś odbiorę wyniki i będę wiedziała, czy przechodziłam tę całą toksoplazmozę. Dodam tylko, że moi rodzice mieszkają na wsi, więc całe dzieciństwo i młodość miałam do czynienia z niezliczoną liczbą kotów i żaden nie był udomowiony.
-
Inka30i z tym testem to może różnie być, bo gdzieś czytałam, że po 10 tygodniu ciąży spada poziom hormonu hcg. Jedna dziewczyna pisała, że jej w ogóle żaden test ciążowy nie wyszedł i że im nie wierzy a później się okazało, że jeden robiła za wcześnie (jakoś przed 5 tyg.), a drugi - dla sprawdzenia wyniku usg - właśnie już za późno (jakoś w 3m-cu). Ten pierwszy trymestr niestety jest najryzykowniejszy i dlatego wolelibyśmy go przeczekać, ale to się raczej nie uda, bo już coraz ciężej nam to wszystko ukrywać. Po prostu mamy potrzebę dzielenia się naszą radością i rozmawiania o tej nowej sytuacji, m.in. właśnie dlatego dołączyłam do Was :) Poza tym w pracy mam ciągle coraz więcej na głowie i też chciałabym już poinformować szefostwo, że powinni dać trochę na wstrzymanie i powoli szukać kogoś, kto przejmie moje obowiązki...
-
Inka30i - jeśli chodzi o bóle pleców, to od wczoraj też odczuwam, ale nie wiem, na ile to może być związane z ciążą, a na ile np z niewygodną pozycją podczas snu. Jeśli chodzi o historię moją i mojego M, to poznaliśmy się na studiach. Mieszkaliśmy na jednej stancji studenckiej i już po pół roku byliśmy parą. Jakoś tak się od razu ze sobą zgraliśmy. I do tej pory trwa nasza sielanka, bez większych problemów i kłótni. Dwa lata temu wzięliśmy ślub, a od kilku miesięcy staramy się o dzidziusia. I wreszcie się udało. Póki co nikogo jeszcze nie informowaliśmy, tylko dwie moje koleżanki z pracy wiedzą, bo się martwiły moimi częstymi wizytami u lekarzy. Najchętniej poczekalibyśmy do II trymestru, ale chyba nie damy rady, więc po najbliższej wizycie u ginekologa zaczniemy wdrażać najbliższych, którzy już od dawna czekają na jakieś dobre nowiny :)
-
Podczas pierwszej wizyty u ginekologa, która miała miejsce już prawie miesiąc temu okazało się, że moja ciąża jest sporo młodsza i nie jest to 6tydzień, jakby wynikało z OM, ale najwyżej 4tydzień. Lekarz ledwie znalazł mały, pusty jeszcze pęcherzyk. Nawet nie dał rady go zmierzyć. Na kolejną wizytę udałam się po dwóch tygodniach, niestety do innego lekarza. Zobaczyłam pęcherzyk wielkości 1,5cm i 3mm zarodek, co odpowiadałoby 6tygodniowi. Lekarz powiedział, że wydaje mu się, że coś tam już puka, ale nie chciał włączyć sprzętu, żeby posłuchać, bo jego zdaniem może to zaszkodzić dziecku. Więc czekam do środy do wizyty u mojego lekarza. Powinien to być mniej więcej 8tydzień, więc mam nadzieję wszystko zobaczyć i usłyszeć:)
-
Witam wszystkie lutowe Mamusie. Przeczytałam cały Wasz wątek i chciałabym nieśmiało do Was dołączyć:) Sama jeszcze do końca nie dowierzam, że jestem w ciąży, choć mam za sobą już dwa usg. Niestety nie słyszałam jeszcze serduszka, ale w środe mam kolejną wizytę i mam nadzieję, że nareszcie je usłyszę. Poza tym brak JAKICHKOLWIEK objawów ciąży nie pomaga uwierzyć w mój odmienny stan:p