Skocz do zawartości
Forum

Marcosia

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Marcosia

  1. Po herbatce koperkowej jedyne co się nam przytrafiło to wielkie bąki :) Nic więcej. Ale zaparzyłam dość mocną, bo na opakowaniu napisali 5-6 minut. Przypuszczam, że parzona krócej nie spowoduje aż takich eksplozji :))
  2. Ania92 - coraz lepsze wieści przynosisz! Nic tak nie cieszy jak zdrowe i zdrowiejące(!) dzieciaczki :) fantastycznie, że Filipek coraz lepiej się ma. beaciaW - właśnie też chciałam dopajać Gosię herbatką z kopru, a nie samą wodą, żeby to miało jakiś smaczek, bo ile można pić tylko wodę, a tym bardziej wodę z glukozą (fuj ;p) tylko się zastanawiałam, czy jeśli się nic nie dzieje z małym brzuszkiem, to czy po tym nie zacznie? Ale chyba nie, co nie? Oby środki uspokajające nie były potrzebne :) Ja znowu na swoją mamę się trochę zdenerwowałam, bo każe mi w tym gorącu gotować. Ja siedzę i się ze mnie leje, a jeszcze mam smażyć kotlety!? Chyba umrę... Izunia śliczniunia :) uwielbiam takie minki śmieszne! jak uda mi się zrobić zdjęcie Gosi jak robi dziubek to też wrzucę. Dziewczyny! Ja wczoraj zjadłam pizzę! Co prawda dwa kawałki, bo więcej nie wmusiłam - przez macierzyństwo nie jem tyle co wcześniej, bo zwyczajnie nie mam czasu i już mi się żołądek zmniejszył, hi hi. W każdym razie Gosi nic nie jest :) Zjadłam też wczoraj cztery takie duże kostki czekolady, w tym z orzechami laskowymi! Rozmiar jednej kostki to jak dwie "normalne". I też nic się nie dzieje. A dziś jeszcze cała paczka "smarties'ów" - okropnie mnie ciągnie do czekolady :) Jeszcze się nie odważyłam na strączkowe, ale myślę, że też jej nic nie będzie. Uciekam robić ten nieszczęsny obiad, trzymajcie kciuki żebym się nie roztopiła w słońcu i od ciepła kuchenki..
  3. Cześć! Wczoraj dopiero po dwudziestej Małgosi było trochę lepiej. Okna mamy na zachód, więc od szesnastej nie idzie wysiedzieć. emwro - kurczę, no nieciekawie masz w chałupie. Najgorsze jest uczucie totalnej bezsilności. Przytulam Ciebie i maluszka! Bądźcie silni! mamuśka738 - Gosia też wczoraj ulewała, ale raczej świeżym mleczkiem. Nie martwiłam się o to, bo wiedziałam, że strasznie jej się chce pić i pije mimo pełnego brzuszka. Raz też oberwało się mi, poduszce, moim gaciom i samej małej. Trzymałam ją na golaska, więc nie było problemu :) BeataL - witaj! Kolejna mamusia, która urodziła 27 czerwca! Chyba szóstka szkrabów się wtedy urodziła :) dopisz się do naszej listy czerwcówkowej :) beaciaW - bardzo chciałabym pomóc, ale niestety nic na ten temat mi nie wiadomo... Trzymam kciuki za szybciutkie wyleczenie. Pati000 - ale masakra, bardzo Ci współczuję! Moja teściowa się nie wtrąca, ale jednocześnie średnio interesuje. Byli u nas tylko raz, niedługo po porodzie, bo mają "za daleko". Ale my jeździć do nich powinniśmy... Ech. Ale za to moja mama trochę nadrabia: "połóż ją tak", "nie kładź jej tak", "zdejmij pieluszkę", załóż ubranko" bla bla.. No ale wiadomo, że nie mówi tego żeby mnie zezłościć, tylko dlatego, że chce dobrze. Oj, dziś też ma być taki skwar. Już się boję... Zaś będzie cały dzień cycowanie i płacz.. Biedna Malutka... Jutro ma być w Bytomiu burza, to może będzie chłodniej! Oby, bo nie mogę patrzeć jak Gosia się męczy... Ja wczoraj to nawet obiadu nie zrobiłam, bo po 1. Gosia non stop ze mną, bo ryk, a po 2. chyba bym nie dała rady smażyć w taki gorąc.. Pozdrawiam Was!
  4. Masakra, jaki upał! Dziecko mi nie mogło chyba przez trzy godziny zasnąć! Maruda okropna. Biedna jest, bo sama sobie nie zrobi tego, co chce, a ja nie umiem jej zrozumieć. Gosia też dziś długo na cycku wisiała. Taki gorąc, że ani w chałupie wysiedzieć, ani na dwór wyjść. Może po 16, po 17 wyjdziemy na chwilę. Ja dziś nie mam nawet sił robić obiadu. Zamówimy pizzę. Niech te upały przynajmniej zelżą! Nie chcę żeby padało albo wiało, ale niech nie będzie milion stopni... Najgorsze jest to, że nie mogę Gosi zdjąć pieluchy, bo zaraz mi się budzi, a chciałabym żeby trochę pospała. Na nieszczęście ma te okropne odparzenia. Dostałam wczoraj maść, ale najlepiej przecież wietrzyć pupę. Przeczytałam jeszcze, że warto posmarować moim mlekiem takie zmiany skórne. No to będę. Mam nadzieję, że u Was lepiej ze spaniem i nie ma marudzenia. Buziaki!
  5. emwro - może wykąp synia w nieco chłodniejszej wodzie, niż jak do wieczornej kąpieli?
  6. mamuśka738 - łojojoj, no to miałaś niefajną nockę. Właśnie to nawet nie jest maź, bo nie zostaje na patyczku. Ale rzeczywiście wygląda jak maź. W każdym razie wiem, że to normalne - trzeba to tylko pielęgnować aż się nie zagoi. Werka83 - Gosia ulewa średnio co drugie karmienie. Po mm raczej się jej nie zdarza. Czasem ulewa konkretnie, tak że wszystko jest mokre - ja, ona i kanapa - ale tylko wtedy kiedy nie wiedząc co jej jest i czemu marudzi wciskam jej butlę po cycku jeszcze. beaciaW - co do główki Twojej Isi to jak najwięcej z nią ćwicz już teraz i układaj w taki sposób żeby naciągała mięśnie z drugiej strony. Możesz jej też blokować główkę (tak żeby nie mogła jej przekręcić) ze strony, na którą chętniej ją kładzie. Nie warto zwlekać, bo wiadomo, że im wcześniej zacznie się ćwiczyć tym szybciej i lepsze rezultaty się osiągnie. W każdym razie trzymam kciuki aby obyło się bez rehabilitacji - może po prostu Izunia lubi tę konkretną stronę :) Każdy z nas tak ma, ale nie zdajemy sobie z tego sprawy :) Ania92 - fantastyczne wieści, że Twój maluszek je z butelki! Oby szybko wrócił do zdrowia żebyście mogli pojechać do domku! Alhena - bardzo prawdopodobne, że to potówki. Nimi nie ma się co przejmować. Co do położnej - masz zupełną rację, totalny brak kultury. Dziś się umówiłam z nią, że przed następną wizytą do niej zadzwonię żeby ustalić jakiś termin... Taaak, "złote" rady. Jeszcze pół bidy jak mówi to rodzina lub znajomi i to oni rozmijają się w przekonaniach dotyczących opieki nad dzidziolem. Ale jak lekarze i położne mówią co innego, to wtedy dopiero idzie się zdenerwować. Dziubala - siedem lat! No, no! W czasach Mieszka I odbyłyby się postrzyżyny - teraz już nie masz małego chłopca w domu ale małego mężczyznę Gratulacje! Moja niuńka też ma właśnie takie żółte "coś". Wygląda jak glutek albo jak ropa. Tylko, że wiadomo - ropę da się wybrać choćby patyczkiem, a tu jest tylko owo "coś". Nam poradzono żeby oprócz Octeniseptu przykładać jeszcze jałowy gazik, bo teraz jest najniebezpieczniejszy moment - najłatwiej o zakażenie podobno. Dobry tekst z czapką! :) tusiaa1 - niesamowite! Aż się uśmiechnęłam na wieść o uśmiechu! :) To teraz napiszę co u nas :) Dziś byliśmy wszyscy na pierwszej wizycie u pediatry. U Małgosi wszystko w porzadalu, na odparzoną pupkę dostałam maść - będę musiała ją za niedługo pójść odebrać w aptece. Niunia nieźle urosła :) Obwód główki o prawie cztery centymetry poszedł w górę, klatki o trzy. Gosia przybrała na wadze kilogram! Przy wypisie ważyła 3302g, a dziś piękne 4330g! A położna obstawiała pół kilo. Ja wiedziałam, że będzie więcej :) Mały głodomorek. Pogoda piękna, ale gorąco jak w piekle! Dobrze, że już po lekarzu zaliczyłyśmy spacer, bo potem mogłabym wyjść dopiero chyba po 17 jak nie później. Teraz tylko szybki wyskok po maść - mam nadzieję, że pomoże! Po odpadnięciu pępka czekam na kolejne sukcesy mojej małej księżniczki. Na razie podnoszenie główki nie zawsze jej wychodzi, ale myślę, że nie będę musiała długo czekać na postępy :) Czy Wasze dzieci też zdają się płakać podczas snu? Czy tak delikatnie kwilą? I czy zdarza im się strasznie szybko oddychać przez sen? Moja Gosia to czasem nawet z zupełnie otwartymi oczami śpi co jest szalenie mylące podczas usypiania. Nigdy wtedy nie wiem czy mogę ją już odłożyć do łóżeczka, czy jeszcze nie... Buziaki!!
  7. Poza tym znowu kiedy ja mam czas i siłę na forum to żadnej z Was nie ma :P założę się, że kiedy znów nie będę miała jak do Was zajrzeć i napisać to polecicie jak huragan!
  8. tusiaa1 - to koniecznie dodaj zdjęcie swojej Hanielki! :) Czasem jak patrzę na Gośkę, szczególnie jak nie jest ubrana w jakieś kwiatuszki czy coś równie dziewczęcego, to raczej mi wygląda na chłopca. Już trzy razy jej płeć wzbudziła wątpliwości wśród Nieznajomych-Oglądających. Szczególnie, że nasz wózek zawiera niebieskie elementy i ludzie się tym sugerują.
  9. A wczoraj to miałam zalatane parę godzin. Byłam w urzędzie skarbowym z małą żeby oddać wniosek o wydanie zaświadczenia o dochodach. Moja Głodna-Głodna właśnie zrobiła się głodna ;p dobrze, że miałam moje mleko w butli. Jak wychodziłyśmy to zaczęło lać. Biegłam z tym wózkiem do auta, mała mi płakała. Akurat nie miałam folii, bo nie spodziewałam się deszczu! Jak dotarłam do samochodu, to wiadomo musiałam ją włożyć w fotelik. Lało mi się na plecy, lało się do wózka. Udało się. Teraz zapakować wózek do bagażnika, trzeba odpiąć koła. Posiłowałam się i dałam radę. Ledwo usiadłam za kierownicą, a Gosia w ryk - no to po omacku smoka w buźkę - done! Telefon: mama dzwoni - oj nie mogę gadać. Dotarłam do domu, całe szczęście przestało padać - wypakowałam wózek, ale dzidzia ryczy! Po małej walce udało się ją zapakować do karety. A, zapomniałam dodać, że wcześniej zrobiła taką kupę, że fotelik i pasy ucierpiały, więc trzeba było to na szybko wytrzeć. W każdym razie dotarłyśmy do domu. Okej, teraz zmiana pieluchy. Nie zdążyłam dopiąć body i co? Dzwonek do drzwi! A to kto? Położna. No myślałam, że mnie coś weźmie. Wlazła, pies na nią naszczekał (a dobrze jej tak, jak ona taka mądrala). Przyszła sprawdzić pępek. Oczywiście nic nowego mi nie powiedziała, spojrzała tylko na mnie z dezaprobatą kiedy po pytaniu jak dziecko jest karmione odpowiedziałam, że i z piersi i mieszanką. Popatrzyła, pogmerała w pępku i poszła. Jedyny plus to to, że już druga wizyta odhaczona! Swoją drogą - uważam, że nie powinna przychodzić niezapowiedzianie. Są telefony. Już raz, w piątek, nas nie zastała w domu. Wcale mi jej przez to nie żal ;p Matko, ale jestem wredna... Taka, ot, przygoda :)
  10. Cześć Mamusie! Dziś u nas wielki dzień, ponieważ odpadł nam pępuszek! Cieszę się niesamowicie, bo to znaczy, że będę już mogła spokojnie ćwiczyć z niunią podnoszenie główki na brzuszku! Także u nas pierwsza ważna sprawa wydarzyła się w 20 dobie życia :) jutro Gosieńka kończy trzy tygodnie. Z racji tego chciałabym się zapytać mam, które już też mają to za sobą: czy pępek po odpadnięciu kikuta może mieć takiego jakby glutka jeszcze w środku? Tzn. chodzi o to, że nie wygląda on jeszcze jak nasz "dorosły" pępek, ale jakby jeszcze część została. Wydaje mi się, że gdzieś czytałam, że tak ma być i tą "resztkę" należy jeszcze przez kilka dni pielęgnować jak kikut. Z góry dziękuję :) tusiaa1 - fajnie, że możecie sobie tyle posiedzieć na dworze. Dobrze mieć ogródek, nieważne czy przydomowy, czy taki na "działkach". My u rodziców mamy jedynie balkon, a w nowym mieszkaniu ani nawet jego. Za to jest duże podwórze, o które jako wspólnota mieszkaniowa będziemy sobie ładnie dbać, więc jest to jakaś namiastka ogrodu :) Dziubala - super! Świetnie, że Jasiowi odpadł pępuszek, właśnie jak u nas dziś zawisł na jednej nitce to od razu pomyślałam o Was - czy może też już "po problemie" :) Dobrze czytać o takich silnych i dobrze rozwijających się dzieciaczkach :) gratulacje :) MadzixD - no, no - ale Ci synuś rośnie! Jak na drożdżach! A na pierwszym wrzuconym przez Ciebie zdjęciu był taki maleńki :) My raczej nie będziemy szczepić, tylko te podstawowe i w dodatku nieskojarzone. Niestety na skojarzone nie mamy kasy - każda stówka jest przy naszym remoncie na wagę złota. Mam nadzieję, że Gosiula przetrwa szczeniepienie, kiedy ją sobie przyczepię do cycka :) monika1709 - Ty pytałaś ile czekaliśmy na mieszkanie? Już dokładnie nie pamiętam, ale udało się dość szybko - chyba cztery miesiące. Werka83 - gratuluję utrzymywania laktacji - to trudne. U mnie trochę chyba już zanika. Moja mama karmiła 6 tygodni, ja na razie karmię trzy. Z tym, że od chyba dwóch dni muszę podawać jeszcze po karmieniu mm Gosi, bo się nie najada. Z moich obliczeń z piersi wypija jakieś 60 i koniec. Możliwe też, że rozleniwiła się nieco przez butlę, bo spija to, co szybko leci - ta woda z początku - a potem jej się nie chce ciągnąć tego tłustszego mleczka. Zobaczymy co będzie dalej. Na razie laktatorem nie umiem prawie nic ściągnąć. Mamusie ze szpitalnymi dzieciątkami - życzę Wam dużo sił i zdrówka! Obyście jak najszybciej zabrały zdrowiusieńkie szkraby do domów! Trzymam za Was mooocno kciuki! Moja Gosiula śpi sobie już pół godzinki, obstawiam, że pośpi trzy i pół :) Właśnie wietrzy sobie pupkę, bo dostała odparzeń (chyba Wam pisałam - od tescowych pieluch) Już jest lepiej, krostki się spłaszczyły, zaczerwienienia praawie nie ma. Smaruję próbką musteli, myję po kupie pod kranem. Dziś zaserwuję Gośce kąpiel w krochmalu. Mężuś wczoraj wrócił do pracy i smutno bez niego. Szczególnie podczas kąpieli mi go bardzo brakowało - Gosia lepiej się czuje podczas kąpieli w jego rękach, jest pewniejszy w tym. No nic, będę musiała być nieco tatusiowa podczas kąpania :) Buziaki!
  11. Cześć Mamusie! Mimo, że nie napisałyście tyle, ile czasem się Wam zdarzało, to i tak nie mam sił pisać do każdej z osobna. Zdam więc Wam relację z tego co u nas, może później uda się coś więcej skrobnąć. Byliśmy wczoraj całą trójką u lekarza z pępkiem. Powiedziała, że mamy wrócić do octeniseptu, że spirytusem w żadnym razie nie wolna (och jak mnie ta rozbieżność w opiniach drażni). Wizyta w piątek, zobaczymy czy coś się zmieni do tego momentu. Lekarka kazała właśnie pryskać octe, czyścić do suchego i przyłożyć jałową gazę na pępek. Trochę mi się to nie podoba, bo to jest zaklejanie mimo wszystko tego pępka, bo im więcej warstw tym mniej powietrza się dostaje... No a jaki jest octenisept, to wiele z nas się przekonało. Mam jednak nadzieję, że się poprawi i w końcu odpadnie. Choć lekarka wczoraj powiedziała, że jeszcze się nie zanosi na odpadnięcie... Kurczę, nie chcę wylądować w szpitalu z Małgosią. Ostatnio też trudniej mi uspać Gosię. Szczególnie po karmieniu z cycka. Ciągnie długo, w czasie karmienia przerywam na odbicie i wybudzenie (bo mi przysypia przy piersi), ona wypuszcza już sutka z buzi - jakby się najadła, ale kiedy po takim karmieniu zaśnie to tylko na chwilę. Nawet nie zdążę jej czasem odłożyć do łóżeczka, budzi się na rękach i sprawia wrażenie głodnej. Coraz częściej myślę o przerzuceniu się na mm. Wiem, że to gorsze rozwiązanie, ale po cycku nigdy nie wiem ile jej ewentualnie dorobić mm, żeby była pojedzona. Pochwalę się też jeszcze czymś! Pamiętacie, że staraliśmy się z mężem o mieszkanie do remontu? I wiecie, że dostaliśmy. No to powiem Wam, że już prace ruszyły! Co prawda powolutku, bo w zasadzie tylko mąż tam siedzi i rodzice z doskoku, ale jednak to już coś. Ja wiadomo - siedzę z Małą w domu, bo po pierwsze pył i kurz to tam rzecz numero uno, a po drugie: widziałyście kiedyś położnicę skuwającą tynki? No ja też nie, hi hi hi :) także muszą sobie radzić beze mnie, a ja bez nich tu w domu. Jeszcze jedno: przez kikut nie kładę jeszcze Gosiuli na brzuszku, ale zawieszam ją na ręce i nogach w taki sposób, w jaki myje się dziecku plecy podczas kąpieli i powiem Wam, że moja dzidzia ślicznie potrafi już trzymać główkę! Wygląda przy tym co prawda jak śmieszny, pucusiowaty żółwik, ale za to dzielny i silny żółwik :) No nic, to na razie tyle. Całuję Was i Wasze Maluchy! :* PS. Trzymajcie kciuki za nasz pępuszek - najlepiej żeby szybciutko odpadł, tak będzie najłatwiej dla wszystkich! (http://instagram.com/p/qci6vBmxcw/ - link do zdjęcia Margotki w instagramie, może Wam się otworzy - nie mam czasu przerzucić zdjęć z telefonu na komputer żeby Wam pokazać moją córę)
  12. Hej! Kurczę no to mnie postraszyłyście trochę. W takim razie jutro wybiorę się do lekarza - mam nadzieję, że nas spokojnie przyjmą. hu hu, lecę, bo Mała kwili!
  13. Zaliczyłyśmy z Małgosią dziś pierwszy spacerek z prawdziwego zdarzenia! Mała oczywiście spała całą drogę, bo przed wyjściem się najadła pięknie. Za każdym razem, kiedy słonko jej przyświeciło w oczki to się uśmiechała! A ledwo weszłyśmy do domu, ledwo ją położyłam do łóżeczka to poszła salwa pierdków! No i kupa ale się uśmiałam. Wiecie co, użyłam dwóch tescowych pieluszek - bo takie też dostałam w spadku - i Margo nabawiła się przez nie odparzenia. Teraz walczymy sudocremem. Och biedna mała pupka, taka obszczypana. Tragedia, że pieluchy są robione z takich plastików... Czytałam Wasze odpowiedzi dotyczące naszego pępuszka, ale dalej jestem niespokojna. Niby nie ma oznak zakażenia, ale przy czyszczeniu na patyczku mam krew i sam patyczek troszeczkę nieprzyjemnie pachnie. Wiem, że to normalne, ale chyba mnie rozumiecie? Niech już przyjdzie dzień wizyty u pediatry! mamuśka738 - gratuluję i zazdroszczę odpadnięcia pępuszka! Bardzo na to czekam, żeby móc kłaść Małgorzatkę na brzuszek i ćwiczyć z nią. Margo też często ma czkawkę po jedzeniu! I czasem jej się przy tej czkawce wylewa mleczko z buzi... Ale co zrobić. blania.domanska - może spróbuj z nakładkami na piersi? Nie będzie aż tak bolało. A Borysek się w końcu przekona do cyca :) fiolek_86 - ależ rozbieżności między krajami! Już nie wiadomo kto ma tak naprawdę rację. Margotka czasem budzi się po godzinie snu na cycka (bo wody ni cholery nie chce) tylko żeby się napić. Ciumka sobie ze dwie, trzy minutki i dalej w kimę. Werka83 - tak jak napisałam wyżej - przy upałach Mała się budzi tylko żeby się napić.
  14. No to widzę, że nie jestem sama tymi szalonymi godzinami. Trochę to pocieszające, a zarazem przerażające - oj, przy dziecku się nie wyśpisz ;p Moja królewna jeszcze sobie śpi, ale po cyckach czuję, że już niedługo. Z resztą śpi już 2,5 godziny. Mam nadzieję, że po karmieniu uda mi się ją szybko wpakować do wózka i heja na spacer. Wieje, ale jak ją zapatulę, to powinno być ok. Porządnie ją ubiorę i już. Nie powinno się nic stać, przecież wózek ma budę i inne przeciwwiatrowe bajery :)
  15. Hej! Wczoraj u nas już było dużo lepiej ze spaniem. Dziś trochę znów maruda, ale o jedenastej dała się ululać. Dziś może zaliczymy pierwszy prawdziwy spacer. Taki spacer, który będzie spacerem od samego początku, a nie z przypadku. Zobaczymy co będzie jak Margo się obudzi. Czy Wy też tak macie, że najgorszym momentem dnia jest czas od godziny około piątej rano do ósmej? Małgosia w tym czasie budzi się co chwilę, nie chce spać, a jednocześnie jeszcze nie jest w stanie się do końca rozbudzić. No i my również jesteśmy o tej porze "niedzisiejsi". Ciekawe kiedy się to trochę zmieni. Pępek nam jeszcze nie odpadł. Małgosia skończyła wczoraj dwa tygodnie i trochę się niecierpliwię i martwię. Trochę jej krew leci z pępuszka. Czyszczę go spirytusem przy zmianie pieluszki, ale i tak trochę brudzi ubranko. Czytałam, że to nic takiego, ale jednak jestem czujna. Poza tą wydzielinką to nic się nie dzieje, tj. ani nie ma zaczerwienienia, ani nieprzyjemnego zapachu. Wizyta u pediatry dopiero osiemnastego - Niunia skończy trzy tygodnie. Za to moja rana prawie się zagoiła! Albo już całkiem zagoiła. Wczoraj byłam u gina na kontroli tejże rany i powiedział, że jest już fajnie, że miękka i dobrze, że się otwór zasklepił. Ale dalej mam chodzić na bioptrom, zostały trzy razy - no i dokończyć antybiotykoterapię. Ja piję i jem wszystko. Odpukać - na razie Małej nic nie jest. Z czekoladą nie szaleję, kostka dziennie. Ale herbatę piję owocową. I codziennie wypijam rumianek, który zostaje po kąpieli. To znaczy: zaparzam w kubku i odlewam trochę do mycia, a resztę wypijam :) Rumianek podobno działa odkażająco i jest polecany przy karmieniu piersią. Buziaki!
  16. Pati000 - mój mąż bardzo się bał na początku wszystkiego, co dotyczyło opieki nad naszą córcią, ale z racji, że ja przez moją ranę ledwo się ruszałam musiał się przełamać i teraz czynności pielęgnacyjne idą mu chyba lepiej niż mnie no może z wyjątkiem czyszczenia buzi, uszek i pępuszka. Ale poza tym to prawdziwy Pieluchowy Bohater! :)
  17. Cześć! Dziś znowu walczymy z niespaniem. Wstrętny ten potwór, co mi dziecko włożone do łóżka budzi. Na rękach super się śpi, ale trzy minuty w łóżeczku to za dużo na dziś. Och już nie wiem co robić. Brzuszek najedzony, niebolący. Pupka czyściuteńka. Dzidzia wyprzytulana. A ja nawet zjeść jednej buły nie mogę. Ania92 - no, no, a myślałam, że wszystkie już są rozpakowane. Życzę powodzenia! ancia_p - byłaś bardzo dzielna, Kochana! Gratuluję wytrwałości! Szacun za poród sn przy wadze Malucha! beaciaW - ja staram się wyłapać na którą stronę Margo przekręca chętniej główkę, ale średnio mi się to udaje. Co do karmienia: nawet nie jestem w stanie sprawdzić teraz ile mam pokarmu, bo laktator za cholerę nie chce wszystkiego ściągnąć (do flaczków ), ale Margo spija tak, że prawie płaskie się robią, hi hi hi. Wieczorem jak ją karmiłam to miałam z pięć, sześć godzin przerwy między karmieniami - dostała flachę - to tyle było, że aż się biedna zakrztusiła. monika1709 - przydałaby się miarka w piersiach ;D najgorzej, że Mała się tak irytuje. Ja wiem, że jest trudniej niż z flachy i jej spokojnie tłumaczę, uspokajam, wielokrotnie wkładam cyca w buźkę, a ona i tak szaleje głową na prawo i lewo, złapać nie może i wali główeńką w pierś. Po pół godzinie takiej walki o cycka zaczynam tracić cierpliwość. Nawet jej odbić nie mogę, bo się wije, że dalej głodna. Oj, mam wrażenie, że nigdy się nie dogadamy z jedzeniem ;p (choć jednocześnie wiem, że ten dzień nadejdzie - ale ja z natury niecierpliwa jestem)
  18. Cześć dziewczynki! Uff, dziś u nas już chłodniej, całe szczęście. Przez te upały cała woda z mojego organizmu wychodziła z potem. Mimo, że piłam bardzo dużo to i tak jakieś takie puste mi się piersi wydawały. Ostatnie karmienie było u nas około siedemnastej i Niunia strasznie się wiła i denerwowała przy nim. Trwało blisko godzinę, więc myślałam, że nie mam pokarmu, ale jak tatuś przyszedł z mm to nagle moja Głodna-Głodna już była Niegłodna! Ja nie wiem... Powiedzcie mi proszę - czy jeśli nie mam totalnie nabrzmiałych piersi to znaczy, że nie ma w nich wystarczająco dużo mleka? Czy niekoniecznie muszą "pękać"? Bo jak są takie napompowane to Małgosia potrafi też spić z obu i dopiero jest najedzona, ale dziś mnie zaskoczyła, bo nie były "pełne" a jednak się najadła... Przepraszam, mam nadzieję, że napisałam >w miarę< zrozumiale ;p Dziewczyny, które wrzuciły zdjęcia swoich bobasów: cudne dzieciaczki! Od razu patrzę na Wasze suwaczki i aż się wierzyć nie chce, że one już takie "stare" są :) Niesamowite jak ten czas leci. Ja przed chwilą rodziłam, a już za dwa dni Margotka skończy dwa tygodnie!!! Szok! Któraś z Was pytała po kim Małgosia taka czarnulka. Otóż buźkę to ma całkowicie po tatusiu - jak twierdzą wszyscy, ale karnacja i włoski to już po mnie - i całe szczęście, że nie jest tylko córeczką tatusia, ale i mamusi. Co do kremu z filtrem - też mam ziajkę od 1. dnia życia, ale użyłam jej dopiero raz. Dziś mam Niechcącą-Spać-Córkę. Spała jak suseł w samochodzie, ale u babci nie chciała zasnąć bez bujania i w domciu też nie! A normalnie to po jedzeniu i małej zabawie, i potrzymaniu na rękach spokojnie zasypia w łóżeczku. Kurczę, zasnęła pół godziny temu dopiero, a za pół godziny mamy kąpanie... Nie wiem czy ją budzić, czy przesunąć. Chyba o 20 się wykąpiemy dziś. Taki ma dziś nieśpiący dzień, że co się ruszy przez sen to ja jestem gotowa na akcję. Ojojoj, mam nadzieję, że jutro będzie wszystko w porządku! Buziaki dla Was Mamusie :*
  19. Dobrze znać przepis na krochmal zastanawiałam się jak się go przygotowuje. U mnie z raną trochę lepiej już, także wszystko idzie w dobrym kierunku. Przez upały Niuńka strasznie się męczy i wręcz nie może spać, a rozebrana do samej pieluchy już jest. Sorki, że nieładnie i nieskładnie piszę. No i że mało, ale zmęczona jestem - najbardziej chyba upałem.
  20. Dziubala - u mnie prawdopodobnie tak wyszło z raną dlatego, że w wyniku wielkiej ilości nagłych cesarek lekarze mogli coś przeoczyć. Jasne, że jest mi przykro, że akurat mnie to spotkało, ale sami lekarze na pewno zrobili wszystko najlepiej jak w tamtym momencie potrafili. A pacjentki jak z taśmy fabrycznej pojawiały się im na stołach operacyjnych. Mówi się trudno. Widzę, że Jaś też mały głodomorek. Niech je i rośnie duuuży i silny! :) Co do położnej - mam nadzieję, że uda się nam ją wymówić wcześniej. Tj. może się z nią dogadamy, że pomocy nie potrzebujemy, bo radzimy sobie naprawdę świetnie, a przynajmniej tak nam się wydaje. Ale dzidzia nie narzeka, więc chyba jest nieźle Hmm, Octenisept. Zauważyłam, że pępek moczony w kąpieli i jedynie osuszany patyczkiem zachowuje się lepiej niż pępek pryskany tym specyfikiem. Z racji, że po zabiegach z Octeniseptem pępuszek zaczął się nieco ślimaczyć, musimy wprowadzić spirytus i tak zostanie dopóki nie odpadnie. Moja siostra wylądowała w szpitalu z córeczką, bo jej strasznie się ten pępek nie chciał goić. Mam nadzieję, że u nas nie jest za późno i że wyratujemy to, co Octenisept popsuł. Sam kikut zasuszony już porządnie, ale używam dwóch patyczków do wyczyszczenia tego, co pod spodem. Wcześniej wystarczył jeden. emwro - czasem może lepiej krzykacza zostawić samemu sobie na parę minut - choćby na własne siusiu. Jeśli dzieciątko jest przewinięte, nakarmione i wyprzytulane no i ani mu za zimno, ani za ciepło, to znaczy, że to mały terrorysta :) monika1709 - na pewno się nam przydadzą Twoje rady. Też staram się stosować metodę przerywanego cycowania.
  21. Bia - gratulacje! Ja też się darłam, ale wytłumaczono mi, że to zupełnie bez sensu, bo tracę energię na wrzask, a ból i tak nie ustępuje. Rzeczywiście skuteczniejsze jest odpowiednie oddychanie :) tusiaa1 - ja, mimo, że wróciłam do wagi sprzed ciąży (dziś ważyłam się u położnej w przychodni) o na razie przymierzyłam gacie, które były na mnie za duże przed ciążą i są okej, ale za bardzo drażnią ranę. Mimo, że brzuszek mam prawie płaski, to jednak gdzieś ten centymetr czy dwa się schowały i się nie zapinam ;p Dobrze, że nie wyrzuciłam tych "za dużych" gaci, bo bym nie miała w czym chodzić. Choć na razie śmigam w sukienkach albo legginsach. Po domu wiadomo, że prawie do rosołu rozebrana. Co do rany to tak: byłam z tym u gina. Dziś po wizycie - ściągnięcie szwów - udało mu się znowu uwolnić część tej ropki. Już nie boli. A sam płyn już jest klarowny, co chyba dobrze znaczy. Oby u Ciebie się szybciutko zagoiło, ale nie wciskaj się w ciasne gaciuchy :) lato jest! To świetna informacja dla naszych ran, które lubią powietrze :)
  22. Wrzucę Wam jeszcze na szybko zdjęcie naszej Margotki.
  23. Cześć Dziewczątka! Poczytałam Was dziś żeby nadrobić trochę zaległości i bardzo chciałam się odnieść do każdej z Was (jak za brzuszkowych czasów, hi hi hi), ale niestety nie dam rady - takie macie tempo! Może za dwa tygodnie też będę się umiała na tyle zorganizować i będę na tyle samodzielna z Gosią, że będzie i czas na forum! Ale to, że Was nie czytam, nie znaczy, że o Was nie myślę! Widzę, że kolejne mamusie się rozpakowały i pozostało niewiele brzuszkowych - o ile dobrze pamiętam. Widzę też, że 27 czerwca przyszło dużo dzieciaczków na świat, ale z dumą przyznaję sobie miano pierwszej, która wydała na świat potomstwo tego dnia. Gosiula jest najstarsza, hi hi :) Nasza Małgorzatka to raczej grzeczne dziecko. Nie płacze bez powodu (odpukać), śpi w nocy długo (od początku budziła się tylko raz po drugiej, a potem dopiero nad ranem o szóstej - no ale to zaliczam już do dnia, a nie nocy), wczoraj/dziś to w ogóle rekordowo pospała! Od karmienia po kąpieli (21:00) do 4:00! Szok! Dlatego też chcemy jej przesunąć jakoś tryb, albo ją wybudzić na dodatkowe karmienie około dwunastej, to może pośpi do rana :) Oczywiście chwalimy się wszystkim, więc powiem Wam, że nawet kupki moje dziecko robi wzorowe :) Oczka, jak każdy noworodek, na początku niebieskie - w ósmej dobie zbrązowiały. Żółtaczka zeszła chyba w siódmej. Nie wiem jak przybiera, bo mamy zepsutą wagę ;/ ale wydaje mi się, że całkiem ładnie idzie do przodu! Widzę po jej pucusiowatej buźce :) Czytałam, że Wasze dzieci dużo jedzą, 60 ml z butli. My karmimy się mieszanie, tj cyc i butla. Mm częściej leci na noc, żeby pospała, a jak się budzi to staramy się cycować. W dzień raczej cycek albo moje odciągnięte. Powiem Wam, że jednak Wasze dzieciaczki nie jedzą aż tak dużo. Mała Małgorzatka potrafi na jedno posiedzenie wciągnąć 120. Ze dwa, trzy razy jej się zdarzyło! Ale spokojnie setę z butli zjada. Położna była w szoku i oczywiście powiedziała, że tak być nie może. No ale co ja zrobię, jak moje dziecię głodne jest? Poza tym jak karmię z cyca, to skąd mam wiedzieć ile zjada? Przecież tam nie mam miarki. A z cyca je się dłużej i trudniej, więc przez zmęczenie może zjeść i więcej... Dziwną mamy położną, jak pomyślę, że jeszcze pięć wizyt - brr... Reklama, reklama, reklama: "Koniecznie kupcie Oilatum! Kupcie HiPPa! bla bla bla" - sry, nie mamy kasy na te wszystkie wynalazki, a musi być jakaś tańsza opcja. Ech... No nic, trza to przeżyć. U samej mnie nie było tak kolorowo. Rana po cc zrobiła się okropna! Po lewej stronie miałam taką "bulę", która bolała. No ale myślałam, że przecież to była operacja i musi boleć. Nie miałam się kogo zapytać o to, bo żadna z kobiet w moim otoczeniu nie miała cesarki, a google mówiło, że to bliznowiec... Okazało się, że jest dużo gorzej. Niestety owa "bula" była torbielą na krwiaku, który mógł się zdarzyć przy takiej szybkiej akcji cesarkowej. Zebrała mi się tam ropa i pewnego dnia wypłynęła. Akurat jak przyszła położna. Przed jej wizytą nieźle się polało, na czas jej obecności przestało, a jak poszła to znowu. Okropnie się wystraszyłam. Sama położna nic mi nie pomogła, tylko powiedziała: trzeba jechać do lekarza. No tyle to sama wiem! U lekarza okazało się właśnie, że czasem tak bywa i jedyne, co możemy zrobić to opróżniać, dezynfekować i naświetlać taką specjalną bakteriobójczą lampą. W niedzielę rano przestało lecieć, dziś idę na zdjęcie szwów, bo przez tę ranę zdecydowaliśmy z lekarzem poczekać do tej dziesiątej doby. Dostałam też antybiotyk. Zobaczymy, co dziś mi gin powie. Mam nadzieję, że zażegnaliśmy problem. Bo od niedzieli rana boli mnie tak samo na całej długości, co traktuję jako dobry znak, bo wcześniej tamten ból przyćmiewał ten "normalny". A co do położnej, to tragedia! W życiu nie spotkałam takiego babska! Zachowuje się totalnie, przepraszam za wyrażenie, su-ko-wa-to. Łaziła po domu i mało nie zaczęła wąchać mebli. Czuliśmy się jak na przesłuchaniu albo jakby nam opieka społeczna do domu wpadła. Oczywiście jak każda położna musiała sobie macnąć moje piersi. Godzinę wcześniej karmiłam Margo z prawej, ona chlast mnie za lewą i tak ścisnęła, że myślałam, że jej przyfandzolę! Więcej się nie dam dotykać, bo masakra. Pomacała i mówi: musi pani karmić z lewej piersi. A co ja tylko z prawej karmię? Żeby mi lewa pękła!? No mówię Wam masakra. Poza tym Małgorzatę trzeba było parę dni temu karmić "na cztery cycki", bo zasypiała nienajedzona. Ale oczywiście to jest złe karmienie... #$^&%&@^ normalnie nie mogłam jej słuchać. A brzuch to mi tak "profesjonalnie" zbadała, że szok! Wcisnęła mi paluchy na wysokości pępka i pyta czy czuję. Uwierzycie!? Ha ha ha ha! Czy czuję... Aż mi brak słów. Skąd ja mam wiedzieć jak czuje się dno macicy!? Nikt mnie tego nie uczył, jestem po pierwszym porodzie - nie wiem, nie znam się, nie było mnie tam... Brzuch to brzuch. Ona ma wiedzieć, czy macica się ładnie obkurcza, czy nie. Według mnie jest spoko, bo brzuch mam prawie tak płaski jak przed ciążą, o ile nie właśnie tak samo płaski. Przepraszam Was za te gorzkie żale, ale musiałam to wylać siebie. Szczególnie przepraszam Was za tą dość obrzydliwą historię z moją raną. Kochane! Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku albo przynajmniej wszystko szybko idzie w dobrym kierunku i trzymam za to mocno kciuki! Ściskam Was i całuję dzieciaczki! Mam nadzieję, że już niedługo wszystko się tak unormuje, że nawet znajdę czas na śmiganie po forum z Wami! :)
  24. Kochane! Dziękuję za gratulacje i za info odnośnie dochodzenia do siebie po cc. Wczoraj totalnie odpadałam, w dodatku chyba mnie taki baby blues trochę złapał, bo przez całe cztery dni strasznie obwiniałam siebie, że nie dałam rady rodzić naturalnie. Mój mężuś wysłuchał moich żali i przytulił. Już mi o wiele lepiej. To była siła wyższa i nie miałam na to wpływu, a na pewno nie na porodówce. Ciężko u nas z karmieniem, a to dlatego, że mimo, że zbiera mi się pokaźna ilość mleka (odciągam), to Małgosia się nie najada i trzeba jej dorabiać mm. Poza tym po moim mleku okrutnie się jej ulewa, prawie połowa tego, co zjadła, choć odbija ładnie (najlepiej u tatusia się odbija :) ) i jest delikatnie kładziona do łóżeczka albo delikatnie bujana (na tyle, że nie ma szans jej się pomieszać w brzuszku). Po mm jest wszystko w porządku, przesypia dłuugie godziny, jest dużo spokojniejsza i nic jej się nie ulewa, mimo czasem intensywniejszego kołysania. Doprowadza mnie to do szału. Bo nie ma to związku z różnicą podania, bo oba mleka dostaje z butli... No nic, zobaczymy co będzie dalej. Dziś postanowiłam zacząć wracać do żywych. Mimo wiadomego bólu posprzątałam całe mieszkanko - tatuś zajmował się Gosią - i powiem Wam, że to całkiem relaksujące tak na godzinkę oderwać się od maluszka, mimo całej miłości do niego. Ale już nie mam czasem sił jak patrzę na nią, kiedy płacze, a przewinięta, nakarmiona, kołysana i jeszcze z ciepłym okładem na brzuszku. Jutro przychodzi położna, to się jej wypytam co i jak. Powiem Wam, że nie zginęłam od tego sprzątania, więc co mnie nie zabije, to mnie wzmocni, nie? Moje drogie, na razie nie odpiszę każdej z Was, ale Rozpakowanym w ostatnich dniach gratuluję, Mamusiom ze stażem życzę coraz dłużej przespanych nocy, a naszym Dwupaczkom - rychłego rozpakowania! Buziakuję Was wszystkie i Wasze Pociechy - brzuszkowe i już niebrzuszkowe.
  25. Witam Was kochane! Ostatnie parę dni to jednocześnie najlepsze i jedne z cięższych w moim życiu. Przede wszystkim chcę Wam oznajmić, że 27 czerwca 2014 przyszła na świat Małgorzata! Ważyła 3400 g, mierzyła 55 cm i dostała dyszkę! Miałam rodzić naturalnie, ale skończyło się cesarką. 26.06 o ósmej rano dostałam kroplówkę z oksyocyną, o 14 z hakiem odeszły mi wody. Akurat mąż był w pracy i leciał do mnie na złamanie karku, przyjechał niesamowicie szybko! Nie wiem kiedy z sali wywoławczej przenieśli mnie na porodówkę, ale o szesnastej miałam 5 cm rozwarcia. Do 19 nic się nie zmieniało, a ja już opadałam z sił. Jeszcze inaczej byłoby, gdyby był jakiś postęp, ale nic. Wtedy podali mi jakiś zastrzyk na rozwarcie i zmniejszenie bóli. Po 23 rozwarcie sięgnęło 9 cm i się zatrzymało. Niestety mimo najszczerszych chęci nie udało się urodzić sn, bo główka małej nie mogła się wstawić w kanał rodny. Akurat w tym samym czasie wiele kobiet miało cesarki na gorąco, jakiś totalny wysyp. W partych czekałam dwadzieścia minut od informacji, że rodzimy przez cc, a wydawało mi się, że o były wieki. Gosieńka na szczęście jest zdrowa, dziś nas wypisali. Ja po podpajęczynówkowym musiałam niechcąco podnieść głowę, bo dwa dni łeb mi normalnie rozsadzało. A Mała płakała. Zupełnie już nie miałam sił. Na razie kiepsko u nas z cycowaniem, mam nadzieję, że się poprawi. Mała jest niespokojna, bo się nie najada... A w szpitalu bardzo starałam się nie brać modyfikowanego. Uff, udało mi się napisać taki długi post, ale ylko za sprawą męża, który jest nieoceniony i bardzo pomaga. Buziaki dla Was i Maluchów! PS. jak długo dochodzi się do siebie po cesarce? Boję się, że będzie to trwało wieki, choć lekarze byli zgodni co do świetności wyglądu rany. Ale strasznie mnie ciągnie i bardzo trudno obracać mi się na boki. Może po ściągnięciu szwów jest lepiej?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...