Skocz do zawartości
Forum

Marcosia

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Marcosia

  1. MadzixD - wódz apaczów, hahaha :) umarłam ;p beaciaW - oj ja tak z zakupami mam bardzo często, także wiem co czujesz ;p Oj, dziewczyny. Z jednej strony cieszę się, że nie jestem sama z "mamowym problemem", z drugiej wiem, że się nie ma z czego cieszyć, bo to oznacza, że Wy też miewacie takie problemy. A niedobrze je mieć. Mam nadzieję, że ja nie będę kiedyś taka wszystkowiedząca i dam normalnie żyć swoim dzieciom. U MadzixD doskonale widać, że jak ktoś czegoś nie przeżył to nie powinien niemile komentować, bo po prostu tego nie rozumie. Jedna z mam miała tragiczną ciążę, druga prze-łatwą. Bardzo kocham moją mamę, ale czasem szlag mnie trafia jak słyszę takie rzeczy jak wczoraj. Czasem mam wrażenie, że będzie miała do mnie pretensje o to, że pomykam po domu w koszulce i samych majtach (skoro gorąco), bo przecież ona nigdy tak się nie ubiera. Poprosiłam męża o rozmowę z moją mamą na ten temat, ale nie wiem jak wyjdzie. Wiadomo, mu trochę głupio, bo nie jest u siebie tylko u niej... Ale liczę, że coś się uda ugadać. Uff jak gorąco... Czuję się jak tuwimowska lokomotywa.
  2. Poza tym czuję, że dzisiaj wyjątkowo spuchłam. Jestem balonem w kształcie człowieka, a nie spuchniętym człowiekiem. Co do ruchów malucha na końcówce, to powiem Wam, że moja Gosia rusza się prawie cały dzień, ale już raczej powoli. Czasem szybko tylko przebiera nóżkami, ale przez chwileczkę. Bardzo je za to lubi mocno prostować - całe szczęście zupełnie w bok, gdzie nie ma mnie co boleć, a nie w górę żeby obkopać flaki. Cieszy mnie to niezmiernie! Wczoraj nawet tak mocno prostowała te nóżęta, że wręcz mogłam w palce złapać jej stópkę. Bardzo jej się spodobała ta zabawa i robiła to specjalnie przez przynajmniej pięć minut. A potem zasnęła :) Może dziś też się pobawimy? Oj, jakbym chciała mieć ją przy sobie... Mam dla Was za to sposób na szybką ochłodę - bez konieczności wchodzenia pod prysznic! Co prawda nie działa przez godziny, ale chwilowo na pewno pomoże. Otóż: jak czujecie, że się rozpływacie, a czujecie ;p to zlejcie sobie pod kranem zimną wodą wewnętrzne strony przedramion. Od łokcia w dół. Tak żeby ta przyjemnie chłodna woda oblewała Wam żyły! Tak, schłodzenie żył przynosi ulgę :) Właśnie lecę się ochłodzić :)
  3. Cześć mamusie! Widzę, że wszystkie odczuwamy negatywne skutki upałów. No nic, trzeba siedzieć w cieniu. Ale ja i tak wolę jak jest gorąco, niż jak ma padać albo w ogóle jest brzydko i zimno. Zimy to już w ogóle nienawidzę! Pewnie dlatego, że sama jestem urodzona w sierpniu :) Od paru dni po kilkunastu minutach rezygnuję z wychodzenia po jakieś zakupy. Całe szczęście nie ja robię te lodówkowe, ale teraz mam na myśli kupowanie zachciankowych rzeczy. Wolę sobie odpuścić niż wyleźć na ten gorąc. Najlepsza jestem w leżeniu, bo cóż ja mogę zrobić? W taką pogodę to nawet jeść się nie chce. I właśnie przez to wczoraj się pokłóciłam z mamą, która stwierdziła, że ja koniecznie muszę robić "coś". Kiedy zapytałam co, to nie potrafiła odpowiedzieć. Miała wolne, więc siedziała w domu i byłyśmy na siebie w sumie skazane. Och, ona się strasznie o wszystko czepia. Nie potrafi mnie zrozumieć, a ja jej, bo jesteśmy kompletnie inne! Przede wszystkim zupełnie nie kuma jak to może mnie wszystko boleć, puchnąć itp. bo sama przez wszystkie ciąże miała się świetnie. Gdyby nie rósł jej brzuch to by nie wiedziała, że w tej ciąży jest. Straszne mamy spięcia na ty polu. Dodatkowo, brzydko mówiąc, wtrąca się w moje małżeństwo. Jesteśmy zmuszeni na razie mieszkać z rodzicami. Ale wcześniej mieszkaliśmy osobno i też wrzucała swoje nie pięć, a pięćdziesiąt groszy w nasze życie. Kurczę, naprawdę przesadą jest, kiedy mówi mi, że powinnam inaczej postępować ze swoim mężem. Każdy ma taki układ, na jaki przystał i to, że mojej mamie się coś nie podoba nie upoważnia jej do komentowania naszego życia, skoro my się na nie godzimy! "Bo ona zrobiłaby inaczej". No ja rozumiem, ale niech każdy żyje własnym życiem... Powiedziała mi właśnie wczoraj, że jak ja to mogę tak cały dzień leżeć... Zapytałam jej co mam zrobić, w odpowiedzi usłyszałam wspomniane "coś". Zanim urodziła moja przyszywana siostra - też tu mieszkała i działała w bardzo podobny sposób do mojego w końcówce ciąży. Spała ile tylko mogła, poodkurzała, ugotowała i dalej leżała. Bo też ją wszystko ciągnęło i bolało. To jakoś nigdy do niej pretensji nie miała. Na co dzień też jej nie przeszkadza co robię kiedy nikogo nie ma w domu, bo nie widzi. Przychodzi, to dostaje obiad pod nos i kapcie na nogi. Taki jest układ. I wszystko cycuś. Ale wczoraj "musiała na mnie patrzeć". Dobrze, że mam męża, który rozumie mój stan i wie, że w chwili obecnej nawet gotowanie sprawia mi problem, bo to trzeba przecież stać. A wie, że jak chwilę postoję, to mi się mroczki przed oczami jawią... Och, chyba się wygadałam... Polinka - no to oficjalnie zaczynasz rozpakowywanie! Mam nadzieję, że jednak zostaniesz z nami-czerwcątkami, a nie pójdziesz sobie do majóweczek :) Trzymam kciuki i zazdroszczę, że już jutro zobaczysz swojego ślicznego Bruna :)
  4. Dziubala - wychodzi o 6:30 z domu i wchodzi o 23:00. Pracuje od 8:00 do 22:00. Nie codziennie, ale akurat mamy maj, miesiąc komunii i innych imprez. Sezon na siedzenie w knajpach się zaczął. W tym tygodniu ma tylko piątek wolny. Dziś skończył wcześniej i możliwe, że jutro też trochę wcześniej skończy... Ale i tak uważam, że bardzo dużo pracuje. Może spróbuj przekopiować linka https://www. youtube. com/ watch ? v = bdEWdvDrofI (pousuwaj spacje) beaciaW - oo, mnie też dzisiaj stawia się okropnie brzuch. Dosłownie co pięć - dziesięć minut. Niezależnie od tego, co akurat robię. Do tego Gośka ma dzisiaj aktywniejszy dzień. Już nie wiem co myśleć. A ja też ze względu na piękną pogodę pomykam dziś w sukience! Nawet porwałam się na depilację nóg :) hi hi hi W H&M mają fajne krótkie gacie dla ciężarnych. Wcale niedrogie. Bia - mega współczuję przeziębienia :( nie wiem co Ci poradzić, pewnie wszystkie domowe metody już przetestowałaś. Masz niesamowite teksty :) uśmiałam się tymi ślimakami ;P MadzixD - mnie się też wydaje że urodzę najpóźniej w terminie... Łączę się z Tobą w zgagowym problemie. Mnie on dotyczy codziennie. I kręgosłup też już nie wyrabia. Cyranka1985 - och, moja córa też mi tak czasem walnie w szyjkę, że aż kwiknę. Wczoraj tak mnie brzuch bolał, że leżąc w łóżku okrutnie stękałam, a biedny mąż nie wiedział jak mi pomóc. No i do tego doszły ataki głowne na szyjkę. Myślałam, że umrę. Na szczęście udało mi się zasnąć. Koniecznie strzel sobie foteczkę na pamiątkę, bo potem będziesz żałować. A już niewiele czasu zostało :)
  5. emwro - właśnie ja też rozmawiałam o tym oznaczaniu tygodnia ciąży i wyszło, że jeśli tydzień jest skończony, mówi się, że jest się w następnym. 37t 1d to już 38 tydzień ciąży. Analogicznie: żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku, bo dwudziesty wiek jest już zakończony. A mamy mimo wszystko dopiero czternasty rok wieku dwudziestego pierwszego. Dla stuleci brzmi to logicznie, prawda? Dlaczego mielibyśmy zmieniać zasady dla mniejszych okresów czasu? Podsumowując: 37 tydzień 1-6 dzień ciąży to TRWAJĄCY 38 tydzień! :) Dziubala - mąż jest kucharzem, a ten zawód jest wyjątkowo niewdzięczny - dopóki pracuje się u kogoś. Na razie nie stać nas ani finansowo, ani czasowo, ani nawet psychicznie na otwarcie czegoś swojego. Jeszcze trochę "za chudzi w uszach" na to jesteśmy. Więc K. pracuje u kogoś. A dzisiejszy rynek pracy wszystkie doskonale znamy, więc jak nie będzie się starał to "przecież nie jest niezastąpiony". Niestety... Mam coś dla Was, mamusie :) (wymagane minimum językowe - angielski; można też włączyć napisy)
  6. Hej, hej! Piesek zdrowy jak rydz! Polopiryna S zadziałała na niego przedwczoraj zupełnie tak, jakby napił się z jakiegoś źródła młodości :) Bardzo mnie to cieszy :) Byłam wczoraj też u gina, szyjka skrócona nadal w pięćdziesięciu procentach, ale i nadal zamknięta. Na KTG Gosieńka znowu dała popis swoich umiejętności, tym razem całe szczęście nie w słuchawę, więc nie trzeba było ściszać głośnika urządzenia - na plus, bo wyraźnie słyszałam jej pięknie bijące serduszko :) Tylko ciśnienie mi zaś skoczyło w recepcji! Te baby są niesamowite. Sytuacja była taka, że w kolejce stały dwie sapiące ciężarne. Ja i jakaś pani. Ja w 37 tc, a ta pani w 39. No heloł?! Chyba już widać nasze bębenki?! I te france gapiły się na nas, a my sapałyśmy i się ledwo na nogach trzymałyśmy. A głupio nam było perfidnie się pchać bez kolejki, bo to nigdy nie wiadomo, czy przed sobą ma się "babę-która-jeździ-do-lekarza-dla-rozrywki", czy "rzeczywiście-chorego-staruszka". No i wyczekałyśmy w męczarniach na swoją kolej, a mi się już ciemno przed oczami robiło... Chodzić jeszcze chodzę, ale stoję jak bałwan w czasie roztopów... Jednak nie ma tego złego - poskarżyłam się ginowi, który jest kierownikiem przychodni, a do tego Wielkim Przyjacielem Ciężarnych (i w ogóle fajnym człowiekiem). Powiedział, że jako ciężarna mam prawo, a nawet obowiązek, mieć kolejkę w pupie i przejść na jej przód. Albo lepiej - od razu pójść do położnej, a ta załatwi sobie kartotekę przez telefon :) ta-daaa! Morał i jednocześnie apel do mamuś, które tak jak ja są cielęciem majowym jest taki, że trzeba się upominać. Nie ma, że nam głupio, tylko waaalić na przód kolejki wszędzie tam, gdzie możemy! :)) Polinka - no to Ci jeszcze troszkę czasu zostało do rozpakowania. Trzymaj się tam w tym szpitalu mamuśka! :) fiolek_86 - właśnie ja też mam syndrom obolałego brzucha... Po prostu bolą mnie jego mięśnie - zupełnie jakbym z jakąś Chodakowską serie codziennie robiła. A do tego moja Mała blokuje mi flaki, więc brzuch twardy, chce się wytego, ale to se ne da. I taki ból rzeczywiście może być związany ze skracaniem się szyjki. Ja tego doświadczyłam po raz pierwszy dwa tygodnie temu, po czym otrzymałam diagnozę, że w połowie jest skrócona. Ale nie bój - skrócić się może, ważne żeby się przedwcześnie nie rozwierała! :) Pati000 - moja córcia też jest maleńka, ale gin nie widzi powodów do obaw. I wartości liczbowe też mnie przestraszyły. W zasadzie ich rozbieżność. Ale akurat u nas wychodzi na to, że będzie szczupła i wysoka. Mnie wypływa tyle siary, że przez cały dzień na staniku jedynie takie "śpiochy" się pojawiają. beaciaW - noo, lody to nie słodycze, hi hi hi :) Dziubala - masz charakter jak moja mama, w sensie, że "koniecznie musisz coś robić, byle robić", a potem bidna cierpisz. A tu trzeba wyluzować. Lepiej idźcie do kina jeszcze póki Jasiek jest w brzuszkowym domku, bo potem to nie będzie takie łatwe :) ancia_p - mój wychodzi do roboty około 6:30, a wraca o 23:00. Jestem go przez caaały dzień pozbawiona. Niestety.
  7. Hej, hej! Dzisiaj piękne słoneczko, więc i humor lepszy. Szkoda tylko, że siedzę sama w chałupie, a mąż w robocie do nocy ;< dlatego już się nie mogę doczekać spacerków z Małą, bo samemu to się tak nie chce. Odnośnie pieska. Wczoraj niewiele pił, nic nie jadł. Dzisiaj jest lepiej z nim, więc nie idziemy jeszcze do weterynarza. Tylne łapy jak najbardziej wskazują na dysplazję, dlatego dajemy mu artesan. Wczoraj na gorączkę dostał jeszcze polopirynę. Pospał i przeszło. Psiak ma już 12 lat, dla owczarka to już schyłek życia. Bardzo się boję rozstania, bo jestem do niego bardzo przywiązana. Ale wiem, że w końcu nadejdzie. Przestraszyłam się jego złego stanu, bo to przez całe życie okaz zdrowia! Dopiero parę miesięcy temu zaczął niedomagać. U weta bywał tylko na szczepienia, a za szczeniaka - żeby mu opuszki łap zszyć, bo biegał jak wariat po ścierniskach i sobie te łapki rozwalał. beaciaW - no i się w końcu nasze chłopy postarali :) fiolek_86 - teraz do nas przyszła Twoja piękna pogoda! Dobrze, że u Ciebie dobrze :) emwro - tak jak pisała Werka83 - cholestaza to nic dobrego, ale nie panikuj, póki tego nie sprawdzisz. Najgorzej jest sobie coś wkręcić! Idź spokojnie do lekarza, powiedz jaka jest sytuacja. Mnie swędzi tylko brzuch, ale to wiadomo - od rozciągania się skóry. Pozdrawiam słonecznie, dziewczyny! :)
  8. inga - właśnie tak, hi hi :) powiedziałam mojemu świeżo poślubionemu, że (cytuję): "nie wypuszczę go z pokoju [hotelowego], póki mnie nie zapłodni". No i się za pierwszym razem udało :) Mela30 - dobrze, że u Ciebie dobrze! Lubimy takie wieści :) Dziewczyny, mam problem z psiakiem. Dzisiaj był jakiś taki markotny nasz owczarek, ale on jest już dość stary, więc wybacza się mu takie dni. Ale niestety po południu zaczął się po prostu trząść. I to nie wiadomo czemu. Nos suchy i gorący, więc podejrzewamy gorączkę. Macie może pomysł skąd mogło mu się takie coś wziąć? Jest mi go okropnie szkoda. Na początku pomyślałam, że znowu coś mu się dzieje ze stawami, bo biedaczek jakiś czas temu zaczął utykać na tylne łapy, więc dostaje artresan. Ale to nie to. Po prostu trzęsą mu się mięśnie. Do tego ma światłowstręt i "leje się". Wygląda jak siedem nieszczęść. Aż się popłakałam, tak żałośnie wygląda. Zwykle szaleje jak się z nim wychodzi na dwór, ale dzisiaj nic. Nawet nic nie jadł dzisiaj! A to żarłok numero uno. Nawet jak mąż wrócił po pracy, to nie wykazał minimum zainteresowania, a zawsze się z nim wita i czeka aż coś spadnie z mężowego talerza z obiadem. Nie wiem co myśleć. Jak mu się do jutra nie poprawi to idziemy do weterynarza. Majlo już jest stary jak na tak wielkiego psa, codziennie się boję, że zastanę go sztywnego. Co gorsza boję się, że to się stanie jak będę zupełnie sama w domu.
  9. beaciaW - jeszcze przeczytałam o poczęciu Izy - może będzie szła na kompromis zawsze przy takim początku? :) Gocha za to "po bożemu" w noc poślubną, hi hi hi :) Co do "cyckowych przecieków", to u mnie niewiele się w tym temacie dzieje samo z siebie, ale już jak ścisnę, to leeeci, że ho ho.
  10. beaciaW - z tym, że mój pies to się wyciera o meble jak sobie poje ;p robi sobie po prostu serwetkę z kanap i foteli ;)
  11. MadzixD - a ja Ci powiem, że jak byłam malutka to moi rodzice właśnie mieli kota. Właściwie kotkę. Niestety nijak nie dało jej się namówić żeby wcale nie wchodziła do łóżeczka, mimo, że mama ją stamtąd goniła co chwilę, ale nie dotykała mnie. Kładła się "w nogach łóżeczka" i sobie spała. Nic mi nie jest, żyję :) Teraz mamy psa, owczarka niemieckiego - więc ogromne bydle. Sierść sieje na potęgę, codziennie rano mimo wczorajszego odkurzania kłaki latają i żyją swoim życiem. Niestety, ale trzeba byłoby go ogolić na łyso albo oddać. Wiadomo, że ani jedno, ani drugie w grę nie wchodzi. Martwię się trochę, że nie będzie się umiał do końca dostosować do nowych warunków, ale uczymy go nowych zachowań. Np. on ma dziwną manierę wycierania pyska w meble, tak się "ryje". Już go od dawna o to gonimy, ale pies ma 12 lat, więc może to jeszcze trochę potrwać. Jak urodziła moja siostra, to też przez jakiś czas mieszkała z rodzicami, więc Majlo miał już styczność z noworodkiem. Wiadomo, był bardzo ciekawy co to jest "to nowe" i czemu tak pachnie inaczej, więc wąchał, ale nigdy nic nie zrobił, nawet nie polizał małej. Zastosowaliśmy wtedy taką metodę, że na dwa pierwsze dni pobytu dziecka w domu, psa tu nie było. Chodziło o zapach. A potem, jak już wrócił, to musiał zaakceptować zmianę. W innym przypadku zwierzę może poczuć zagrożenie ze strony nowego członka "jeszcze-nie-stada" i próbować dominować. W tym wypadku musiał się z tym od razu pogodzić. Dodatkowo na jego miejscu przez jakiś czas kładło się zużytą pieluchę małej (tak, tą z kupką i nie, nie śmierdziało :P ) Uff, chyba wszystko o tej sytuacji :) Coco - super fotki, malusi masz ten brzusio. Chyba najmniejszy z nas wszystkich :) A dzisiaj i u mnie z humorem lepiej nieco! To pewnie zasługa kawałków niebieskiego nieba :) Już nie pada - hura! Dziś też kończy mi się ósmy miesiąc ciąży, więc to już coraz bliżej spotkania z moją Kruszynką maleńką. Nie mogę się doczekać! Wczoraj Gosia miała akrobatyczny wieczór. Pośmialiśmy się z mężem z jej wygibasów. Nóżki to tak wypychała, że co chwilę na moim prawym boku pojawiały się jeżdżące kulki :) Jednocześnie bardziej napierała na szyjkę, jutro wizyta, więc od razu zapytam gina jak się sprawy mają... Mam wrażenie, że z dnia na dzień jest coraz bardziej gotowa na wielkie wyjście. Obstawiałam, że urodzę w terminie, ale teraz myślę, że stanie się to nieco wcześniej. A co u naszych szpitalnych czerwcątek? ;> Nadal dwupaczki? Buziaki! :)
  12. Oja, wszystkie mamuśki dzisiaj chyba postanowiły odpocząć od naszego forum :) Nic się nie dzieje! Gdyby można było dzisiejszy ruch tutaj przedstawić ruchomym obrazkiem - pewnie byłby to ten okrągły krzak ciernisty toczący się po pustej i suchej drodze. Wiecie, jak z westernu :P
  13. beaciaW - dobrze, że Ci biodra odpuściły. Każda mała ulga w naszym stanie jest na wagę złota :) co do moich bóli to bardziej mnie martwi jednak ból całego brzucha niż tych pleców - jeśli mowa o skurczach. Plecy mnie bolą nie na odcinku lędźwiowym, ale nieco wyżej. Ledwo mogę siedzieć... Właściwie ani siedzieć, ani leżeć. Mela30 - no to ciekawe ile mi jeszcze brzuch opadnie. W każdym razie na pewno lepiej mi się już oddycha. Margotka nie zmalała, więc pewnie jednak się już trochę osunął.
  14. Hej mamusie! Widzę, że u Was nie jest ciekawie z humorkiem. U mnie też nie. Promyczkiem jest nasza pipi00 :) Bardzo się cieszę, że jest nieco lepiej! Pogoda nastraja totalnie negatywnie. Tak bardzo mi się nic nie chce. A do tego oczywiście nie mogłam spać. Rano, jak mąż wychodził do pracy to prawie się popłakałam z bólu. Plecy tak mnie pieką, że to się w głowie nie mieści. Do tego jeszcze częstsze stawianie się brzucha. Poza tym ten brzuch mój to mnie boli chyba też od kopów Małej, tak się przynajmniej czuję. Wszelkie zginanie się jest naprawdę nieprzyjemne. Przepraszam za to marudzenie :( beaciaW - super zdjęcia! Będzie fantastyczna pamiątka :) Agaaa - ja też nie lubię weekendów właśnie przez to, że nie można podskoczyć do przychodni. A wiadomo jak jest za szpitalem. Przyjmą Cię z otwartymi ramionami i najlepiej jak się pacjent zdecyduje na pobyt tygodniowy i dłuższy, bo dostają wtedy kasę za takiego delikwenta. A żadnej z nas się nie widzi leżeć w tym strasznym łóżku. Mała nogami uderza mnie po żebrach, wciska piętki w wątrobę, z żołądkiem też coś majstruje, bo aż mi niedobrze. Jedna nóżka jej czasem "ucieka" bo czuję kopniaka prawie na plecach! No a głową atakuje szyjkę. Wczoraj była totalna masakra. Tak się pchała, że nie wiedziałam co robić. Szyjka tak mnie mega piekła od ucisku! Teraz też trochę się wierci. W poniedziałek wizyta, więc od razu zapytam, czy może się nic nie zmieniło.. Któraś z Was mi napisała jak sprawdzić, czy się brzuch obniżył. No więc ja mam brzucha od samego początku nisko i właściwie od początku mogę wsadzić dłoń między biust a brzuszek (bez jednego palca). Raczej "czuję" to obniżenie po zachowaniu Malutkiej no i po tym, że spod koszulki piżamy mi bardziej wychodzi niż wcześniej. Coś chciałam jeszcze napisać, ale zapomniałam. No nic, trzymajcie się, kochane!
  15. Hej, hej! Dzisiaj jest trochę lepiej niż wczoraj, choć i tak się w nocy budziłam, bo się obrócić nie mogłam. Ani na jednym boku, ani na drugim nie umiałam się ułożyć, bo okrutnie mnie wszystko bolało. Skończyło się na tym, że jakieś trzy godziny przespałam na w pół siedząco! No ale lepsze to niż nic :) Potem obudziłam się koło ósmej i do teraz nie mogłam zasnąć mimo wszelkich starań. Dziewczyny, chciałam Wam bardzo podziękować za podniesienie mnie na duchu, jesteście nieocenione :) Polinka - trzymaj jeszcze chwilę Twojego Bruna w brzuszkowym domku! To już niedaleko. Współczuję tego uczucia beznadziejności, kiedy nie ma nic do roboty. Mimo, że ja nie jestem jakąś super aktywną osobą i raczej wolę poleżeć, to jednak gdyby mi zabrano dostęp do maszyny albo innych moich artykułów, dzięki którym mogę wyżyć się artystycznie to też bym umierała w męczarniach. Ale trzymaj się! :) tusiaa1 - przepiękne zdjęcia! hej, trzymaj jeszcze Maluszka w brzuchu, bo my mamy do terminu aż miesiąc! Niech sobie jeszcze troszkę podrośnie :) swoją drogą, że tym dzieciaczkom jest wygodnie tak na nietoperza z głową w dół... ;P Werka83 - powoli, powoli. Niech się za bardzo nie spieszą, mają jeszcze troszkę czasu :) Ja tam nie wiem czy mnie będzie energia rozpierać, czarno to widzę. Mam tylko nadzieję na lepszą pogodę, bo przez ten deszcz to humor mam jak Kłapouchy. Moja Mała też wczoraj była mało ruchliwa. Mama powiedziała, że pewnie się obraziła za porównanie jej do Homera Simpsona! Hi hi hi. Ale ja myślę, że to przez deszcz i ciśnienie... Jedynie o 23 się coś ruszyło w brzuchu, ale też jakby od niechcenia. Szczególnie, że brałam kąpiel żeby mi ból pleców zelżał. W każdym razie dziś już trooochę bardziej jest aktywna. Ale jak zawsze powtarzam: brzuszkowe dzieci to też ludzie, którzy mają prawo mieć gorszy dzień. Jeśli nie jest to niebezpiecznie mało ruchów przez długi czas to nie należy się martwić. Samochodem jeżdżę, bo nie bardzo ma mnie kto wozić. A wolę w ten sposób, niźli tłuc się śmierdzącą i trzęsącą komunikacją miejską, której Gocha nie znosi, bo jestem podczas jazdy zawsze okrutnie skopana! Chyba znowu coś mi się poprzestawiało w ciele, bo dziś o wiele lepiej mi się oddycha niż przez ostatni czas. Znaczyłoby to obniżenie się brzuszka. W sumie w tym momencie można to połączyć ze wczorajszymi bólami i małą zmianą w zachowaniu Margotki. Wszystko według mnie łączy się w logiczną całość, a co Wy na to? Buziaki!
  16. Cześć mamusie, dzisiaj u nas jest jakaś masakra. Dzisiejszy dzień to istny armagedon! Zaczęło się jeszcze w nocy, kiedy to się klasycznie na siusiu obudziłam po trzeciej. Rano miałam badanie krwi więc żeby nie umrzeć z głodu (bo wiadomo, trza być na czczo) skonsumowałam w środku nocy kanapkę. Potem nie bardzo mogła spać, bo raz, że było mi okropnie gorąco, dwa - w mojego męża wstąpił diobeł, który postanowił zająć całe łóżko i musiałam go co chwilę szturchać, a trzy - w okna dął wiatr, mało ich nie wyrwał. "Rześka" pobudka o 5:50, bo inaczej trzeba by się tłuc autobusem, a wolałam jechać samochodem. Godzinę chyba czekaliśmy w przychodni na zjawienie się laborantki. Potem z racji pogody i niewyspania cały dzień był do kitu. Tylko jadłam i spałam. Brzuszkowa córa chyba podzieliła moje dzisiejsze nastawienie do świata, bo jakoś mało ruchliwa dzisiaj, apatyczna. Może coś się jeszcze na noc podzieje w tym jej domku, ale zobaczymy. Do tego miałam dupny problem, przez co brzuch twardy jak skała, że ani się pochylić nie dało. Gocha też opór stawiała. Teraz jak stoję to boli mnie podbrzusze i krzyż - mam nadzieję, że jutro już będzie dobrze, bo dzisiejszego dnia mam po dziurki w nosie. W takim dniu jak dziś chciałabym mieć Małą po tej stronie brzucha, żeby móc się do niej przytulić. Bardzo Was przepraszam, ale zupełnie nie mam sił Wam odpowiedzieć. Wierzę, że u wszystkich Was jest lepiej niż u mnie. Ściskam Was mocno!
  17. Hej mamusie! Właśnie skończyłam nadrabiać wpisy i też postanowiłam skrobnąć. Wszystkie jeszcze w dwupaku - to dobrze, bo w końcu jesteśmy czerwcątka! Dziś miałam usg! Szkoda, że na tym zwykłym 2D to właściwie nic nie widać. Szczególnie na wydruku. Ale nareszcie mam jakieś wiadomości dotyczące mojej córy. Otóż Gosieńka jest drobniutka, nogi ma na swój wiek, ale brzuszek i główkę mniejszą. Waży około 2380 gram. Trochę się zaniepokoiłam tymi danymi, ale gina nic nie zaskoczyło, więc chyba po prostu noszę pod sercem kruszynkę :) Mała raczej dobrze się rozwija, serducho puka w rytmie cza cza, buszuje, więc nie może być coś nie teges :) Za to bardzo rozbawiła nas foteczka :) Mała z profilu wygląda jak Homer Simpson! Hi hi hi, moja mama się śmieje, że Gośka urodzi się z zarostem xD za to na ujęciu en face prezentuje wydatne wargi. Zastanawiamy się czemu tak wyszło? Nie ma po kim mieć takich usteczek, może robiła jakąś minkę? beaciaW - kurczę, ja bym chyba zawału dostała gdybym była na Twoim miejscu. A do szpitala przede wszystkim trzeba zabrać kilogramy anielskiej cierpliwości Dziubala - pościel i poszewki kupiliśmy w Ikei, bo strasznie spodobały mi się wzory, a Ikea działa jak Apple i można kupować tam tylko komplety, nie dopasujesz np. poszwy z innej firmy do ikeowskiego wkładu.
  18. Aaa, już wiem! Chciałam powiedzieć, że w naszym ciążowym wieku skracanie i zmiękczanie się szyjki może tylko pomóc przy porodzie. Po prostu ten mięsień robi swoją robotę już zawczasu, żeby się nie narobić w godzinie zero ;p taka cwaniara ta nasza szyjka macicy ^_^ Ważnym jest przede wszystkim, żeby się nie rozwierała. Nawet miękka i skrócona może sobie być. Ale póki zamknięta, a tym bardziej czop śluzowy na swoim miejscu, to ni ma się czego bać ;D Tak przeczytałam w internetach! Wow ;p (uwielbiam tego wow-pieska ;) ) No nic, tak sobie jeszcze ostatnim wieczornym tchnieniem do Was skrobnęłam. Przespanej całej nocki drogie mamcie!
  19. O mamo, chciałam coś odpisać i już zapomniałam co ;< skleroza nie boli, chyba trza iść spać. Dobranoc mamuśki! :)
  20. Cześć dziewczynki! Pisałam do Was już z mobilnioka, ale to głupkowate forum jest głupkowate i nie mogła dodać posta (a próbowałam z dwóch telefonów!!) W każdym razie: dzisiaj miałam zwykłą wizytę, na ktg Gocha oszalała. Nie wiem czy to wina wypitej rano kawy, czy po prostu miała taki dzień. Tak to jeszcze nigdy tej słuchawy nie skopała ;P hi hi hi. Dodatkowo mam pierwsze wiadomości o mojej szyjce. Jak zakomunikowałam ginowi, że czuję już główkę na nią napierającą, a nie na pęcherz, to postanowił zbadać mnie "dogłębniej" - ała ;< W każdym razie powiedział, że szyjka jest skrócona do pięćdziesięciu procent (czyli ile ma cm?), ale jest twarda i zamknięta. Powiedział też, że mam się nie obawiać i trzymać pierwotnie ustalonego terminu porodu, bo to nic takiego. Może Wy mi coś umiecie na ten temat powiedzieć? Laktator kupiłam z jakiejś mało znanej firmy, za trzy dyszki. Ręczny. Wydaje mi się, że będę z niego zadowolona, szczególnie, że pasuje do niego również gwint butelki lovi, której mam sztuk dwie. Elektroniczną nianię kupiłam bez monitora oddechu, mimo pierwotnego założenia. Kosztowała 50 złotych i też jest no name. Działa :) Gdyby taksiarz nie chciałby mnie wziąć jakbym zaczęła rodzić to tak bym ich obsmarowała, że hej! Całe szczęście ma mnie kto zawieźć ;) W środę usg! Już nie mogę się doczekać na zobaczenie mojej kruszynki :)
  21. Hej o dwudziestej! Ja dopiero po obiedzie, dzisiaj moja mama gotowała, więc miałam luzik :) Byłam dziś również na spacerku z pieskiem i znowu zatęskniłam do Gochy po tej stronie brzucha. Ale muszę się trzymać mojego pierwotnego ciążowego postanowienia! Mam się cieszyć każdym brzuszkowym dniem! Mała akurat śpi, ma prawo bo była dziś dość aktywna. Właśnie oglądam x-factor i uuuu! ale Kazadi ma fajną dupkę, nie pogardziłabym takim pośladem ^_^ Co do mojej wagi i mojej brzuchy (pozwalam sobie tak nazywać tę część ciała ze względu na płeć lokatora ;p) to rzeczywiście jako tako nie przytyłam. Wszystko poszło w dziecię i troszeńkę w biust - choć w to ostatnie i tak niewiele. Zawsze byłam małocyckowa ;PP. Przed ciążą ważyłam 56 kg, na początku schudłam 4 kg, co daje nam 52 kg. W tej chwili ważę w porywach 61,5 kg. beaciaW - hi hi hi, uśmiałam się przy puszczaniu pawia ;) a co do samych truskawek to myślę, że kilka na smaczek nie zaszkodzą dzidzi. W ogóle to całe karmiące menu jest dla mnie aż śmieszne. Jak już niektóre mamusie pisały: trzeba obserwować jak nasz maluch reaguje na to, co jemy, a nie wcinać codziennie ziemniaka gotowanego na parze, bo już nie mówię o braku witamin, ale o naszym zdrowiu psychicznym. Nie wiem jakie będę miała smaki po porodzie, ale na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie życia bez schaboszczaka w panierce!! Któraś z Was wspomniała o drożdżówce z rabarbarem. Ale bym zjadła!! Albo przynajmniej sam rabarbar, taki surowy z cukrem... Szkoda, że tak ciężko go dostać, najlepiej mieć babcię z ogródkiem hodującą rabarbar! Mniam, mniam, mniam. Polinka - koniecznie musisz być z nami w kontakcie, bo już nie wyobrażam sobie nie wiedzieć co u Was, drogie mamusie. Chyba Dziubala kiedyś powiedziała o forumowym uzależnieniu ;D A jak tam Wasze brzuszki? Też się pochwalcie domkami swoich dzieciaczków :) Całuski!
  22. Dzień doberek! Dziś u nas ładne niebo, ale niesamowicie zimne powietrze. Mała delikatnie się właśnie rozpycha i trochę atakuje moją szyjkę - tak mi się przynajmniej wydaje. Polinka - mnie też się tak to skojarzyło, kiedy przeczytałam wpis, ale nie, nie, nie! Nie o to się rozchodzi ;) hi hi hi Ciekawa jestem, czy rzeczywiście da się czytać sny i w jaki sposób. Wiem, że sny są odzwierciedleniem tego, co dzieje się w dzień, ale co z interpretacją? beaciaW - ach, ja bym się chętnie wybrała na zakupy, ale od jakiegoś czasu boję się wydawać pieniądze. Po prostu boję się, że jak dziś wydam dwadzieścia czy pięćdziesiąt złotych (co w zasadzie nie jest majątkiem) to zabraknie mi na pieluchy za dwa miesiące. Nie wiem jak ta myśl tworzy mi się w głowie!? Moje wielorybstwo transformuje w zależności od pozycji i pory dnia - to jest dopiero! tusiaa1 - ja ogólnie chciałabym użyć jak najmniej środków znieczulających - w hołdzie naszym matkom i babkom, które bidne musiały wytrzymać i przede wszystkim żeby czuć co robię. Nie wiem jak to wyjdzie w praniu, może się na coś skuszę. Czytałam i słyszałam, że zzo bardzo wydłuża poród, a samo znieczulenie nie odrętwia ciała do końca, więc jakiś tam ból się czuje i to dwa razy dłużej. Więc nie wiem co lepsze. Szybciej mimo bólu, czy dłużej, ale z ulgą. pipi00 - na "chcenie" dzidziola po drugiej stronie brzucha polecam poczytać fora, na których dziewczyny już się rozpakowały. Często piszą, że mimo obecności malucha na świecie to tęsknią za kopniakami i nawet łapią się na głaskaniu pustego już brzuszka. To mi trochę dało do myślenia i postanowiłam się cieszyć każdym dniem, który mi został z brzuszkiem. A te jednak kurczą się z chwili na chwilę. Mnie do terminu zostało jakieś 37 dni, to rzeczywiście nie aż tak wiele! emwro - kanary to podłe bestie ;<<br /> A teraz mój brzuch w roli głównej! Powiem Wam, że nie spodziewałam się, że kręgosłup może się AŻ TAK wygiąć. Mają mnie te plecy z czego boleć, oj mają...
  23. Wieczorne: cześć! Piszę już do Was piżamowo, Gocha trochę pobrykała, ale tatuś przed chwilą tak mi brzucha wybujał na lewo i prawo, że Mała teraz nie wie co się dzieje. Nie wiem co mu się wzięło na jakąś dziwną zabawę, żeby próbować rozkulać mój brzuch ;p Wiem, że wygląda jak piłka, ale bez przesady :) Jutro wrzucę Wam zdjęcia mojej piłki! :) Wszyscy się z niego śmieją, hi hi hi. pipi00 - trzymaj się, kochana! Nie daj się kryzysowi, dacie radę razem z synkiem. Łatwo mówić, ale myśl pozytywnie, najwięcej jest w głowie! Mela30 - niesamowite, że dzidzia tak zareagowała. No i miała prawo do tego żeby później zmienić zachowanie - na pewno tylko na chwilę. Moja też czasem zmienia tryb i jest mniej lub bardziej ruchliwa wtedy, kiedy nie trzeba, czyli kiedy odbiega to od jej codziennej normy. Ale nasze dzieciaczki to też ludzie, tylko mali i słodcy, którzy mają prawo do zmiany zachowania pod wpływem bodźca. Dlatego praktycznie nigdy się nie stresuję taką nagłą zmianą. Zmartwiłabym się, gdyby nie był to jeden, a więcej dni (takich odbiegających od normy). Wtedy wiadomo, że coś nie tak. Uważam, że nie warto panikować przy małej zmianie, bo to tylko szkodzi maluchowi. Ale wiadomo, czasem rozum swoje, serducho - swoje. Zawsze bądźmy dobrej myśli! Przytulam Was wszystkie na dobranoc, a szczególnie te zmartwione :* będzie dobrze!
  24. Dziewczyny, pomalowałam paznokcie u stóp! Łaaaaałała! Nie mam pojęcia jak mi się to udało, ale łatwo nie było. Teraz Małgosia szaleje i ma do tego czkawkę. Uuu, strasznie pakuje łepetynką w pęcherz. beaciaW - też czasem się oszukuję napojami, winięza to mojego lenia. Potem jest mi głupio przed moim dzieckiem ;( Też mam coraz większy apetyt, jak większość z nas. Wygląda na to, że to normalny objaw ciążowy u jej schyłku. Trzymam kciuki za fikołka Twojej córy! tusiaa1 - gratuluję przespanej nocy. Jak to mawia moja mama: żeby docenić co to szczęście, należy sobie wziąć starego capa na tydzień do domu, a potem go wypuścić. Sama prawda, wielokrotnie ta teza się u mnie w życiu sprawdziła, choćby z pierwszym samochodem (który psuł się co miesiąc jak w zegarku (+/- trzy dni)), a teraz ze spaniem... Nie ma to jak się wyspać! :) Kamryśka - witamy w naszym gronie! Ja mam już wszystko dla mojej córuni, wielokrotnie już mówiłam, że przez to czas mi się niemiłosiernie dłuży. Ostatnim zakupem była elektroniczna niania. Kosztowała grosze, a jest niesamowicie czuła! Bardzo jestem zadowolona, a mąż (jak to każdy facet w takim przypadku) zamienił się w komandosa, który właśnie jest na tajnej misji i starał się używać niani jako walkie-talkie. Swoją drogą to niesamowite, że mężczyźni rozwijają się do szóstego roku życia, a potem tylko rosną - jak to ktoś kiedyś stwierdził. Hi hi hi. inga - my rodzimy razem. Nie wyobrażam sobie inaczej. Kiedy pierwszy raz rozmawiałam o tym z mężem, a nie byłam jeszcze w ciąży, to on nie chciał. Nie lubi widoku krwi, w szpitalu robi mu się słabo. Ale jak tylko zaszłam w ciążę, a na początku wylądowałam w szpitalu z plamieniem (a wcześniejszą ciążę straciłam i też trochę czasu tam spędziłam), to się jakoś przyzwyczaił. Teraz wszystkim dumnie odpowiada, że będzie przy porodzie. :) Werka83 - ale bym teraz zjadła kabanosa! Mąż wczoraj zrobił ciacho, które pewnie jest przepyszne, ale dziś wcale nie mam na niego smaka ;<<br /> Mela30 - rzeczywiście pechowy dzień ;p Co do snów, to mnie się często śni, że zapominam o moim dziecku. Np. zapominam przewijać - w czasie snu przypomina mi się, że pielucha nie była zmieniana od kilkunastu godzin. Albo śni mi się, że mała nie była od bardzo długiego czasu karmiona. Wczoraj za to zupełnie odwrotna sytuacja: zmieniałam córce we śnie pieluchę dosłownie co chwilę, mimo, że nie była wcale zużyta. Dodatkowo bardzo uważnie karmiłam Małą.
  25. beaciaW - oj, ale jestem rozkojarzona. Przeczytałam, że przed chwilą zrobiłaś test ciążowy i pierwsze, co pomyślałam to: "ojej, po jaką cholerę ona w ósmym miesiącu ciąży robi test o_O" hi hi hi Dziubala - głównym składnikiem tej lemoniady jest miłość - to na pewno! :)) pewnie dlatego jest wyjątkowa i magiczna. Ja nie mam absolutnie żadnych dolegliwości przepowiadających poród. Wiele z Was pisze o skurczach, ucisku na szyjkę, rozwarciu i tak dalej, a u mnie zupełnie nic. Ciekawe czym to jest podyktowane? Moja przyszywana siostra już na koniec siódmego, początek ósmego miesiąca ciąży odczuwała bolesne skurcze przepowiadające. Mnie też czasem boli podbrzusze, ale przechodzi po dwójce, więc to nigdy nie jest wina macicy - nie są to skurcze (choć boli jak cholera, pewnie przez ucisk dzidziola na flaki). I nie wiem czy to dobrze, czy niedobrze...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...