Skocz do zawartości
Forum

Marcosia

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Marcosia

  1. ancia_p - czas jakby się zatrzymał w miejscu. Niedawno wróciliśmy z mężem ze szkoły rodzenia, gdzie położna przypomniała, że tak naprawdę zostały tylko jedne zajęcia. W zasadzie dwa, ale będą zrealizowane w jednym dniu, bo te z przed majówki wypadły. A cykl jest sześciotygodniowy, więc rzeczywiście mały zaskok... Tylko, że perspektywa: ile czasu zostało do godziny zero mnie nuży. Margi - ale Ci zazdroszczę, jesteś tylko o dwa tygodnie do przodu ode mnie, a czuję się jakby dzieliły nas lata. Kupiłam pół arbuza i już połowę z tej porcji wszamałam. Nie był idealny, ale jednak arbuz to arbuz. Pychotka!
  2. Mela30 - Twoja historia zmroziła mi krew w żyłach. Nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu - chyba mimo wszystko poszłabym do szpitala żeby być pod monitorem ciągle. Pierwsze dni w szpitalu są stresujące, ale można się przyzwyczaić. Polinka - rzeczywiście niefajnie z tym przewijakiem. Zawsze trzeba się naczekać przy takich komunikacyjnych problemach, mnie też to okropnie denerwuje. A zakupy w sklepie robię migiem - przynajmniej tak mi się wydaje. Jednak jak mam iść z mężem po jego ciuchy lub buty to szlag mnie trafia. Nigdy mu się nic nie podoba, strasznie kręci na wszystko nosem. Co ciekawe - kiedy przynoszę mu podobające mi się rzeczy do przymierzalni, to prawie nigdy ich nie weźmie (chyba, że się już zezłoszczę na niego - bo jak to można nic nie znaleźć, skoro jesteśmy w dziesiątym sklepie), ale za to jak kupię mu sama i przyniosę do domu to zawsze jest zachwycony! Dziwnie ;p Dziubala - najciekawsze jest to, że nie wiem co jest w niej innego od pozostałych lemoniad. Prawdopodobnie proporcje, których nie umiem spamiętać. Mąż pewnie też nie - robi na czuja - kucharze już tak mają... Bidny kiedyś zrobił w swojej knajpie ciasto z resztek, takie śmieciowe (jak bigos, hi hi), a ono tak wszystkim zasmakowało, że weszło do karty. Chcąc - nie chcąc musiał je odtworzyć, namęczył się przy tym co nie miara, ale się udało! ancia_p - no ja jestem w 35 tc, czyli zostało 5 tygodni do terminu. Mam wrażenie, że umrę przez to czekanie. Najdziwniejsze, że do jakiegoś 33 tc czas mijał mi szybko, teraz to jakaś masakra. Pewnie dlatego, że ciągle coś boli, spać się chce, wszystko przygotowane - nawet torba do szpitala. Ze względu na charakter pracy mojego męża musieliśmy spakować ją wcześniej, bo nie wiadomo kiedy będzie miał wolne w maju, a do końca tego miesiąca miałam już być ready. Zależało nam bardzo żeby K. wiedział gdzie co jest w torbie, aby w razie czego szybciutko podać. Jeśli macie tę możliwość to polecam, żeby mężowie zapoznali się z zawartością i ułożeniem rzeczy w waszych torbach. beaciaW - u nas Rumburaki to takie stworki z gdy "Legend of Zelda". Stara gra telewizyjna na nintendo, za którą przepadała moja mama i brat. W wersji online też można było swego czasu w nią zagrać. Bardzo ją lubię :) Dzisiaj miałam chwilę grozy. Gośka mnie mega przestraszyła. Rano, jak to rano - obudziłam się na siku. Potem nie mogłam jak zwykle zasnąć, plecy z bólu mnie aż piekły. Mała dostała czkawki, okropnie mocnej. Ale nie to mnie przestraszyło. Czkawka bowiem zupełnie nagle się skończyła i nastała brzuszkowa cisza. Normalnie Margotka po czkawce się jeszcze wierci i rozciąga, ale nie dzisiaj. To mnie już zupełnie postawiło na nogi. Próbowałam ją rozruszać, ale się nie dawała. Pomyślałam: dobra, dam jej spokój, może zasnęła i... zasnęłam sama. Całe szczęście jak się obudziłam to zaczęłam dostawać takie bomby od niej, że aż bolało! Powiem Wam, że wolę jak mnie tak mocno kopie, niż jak twardo śpi...
  3. No to nie jestem sama - znaczy nic nadzwyczajnego ;) beaciaW - och marudź ;) hi hi hi Margi - no tylko, że ja nie sikam, tylko piję ;p
  4. beaciaW - pomarudź, pomarudź. Czytanie takich rzeczy pociesza mnie, że nie tylko ja jestem zmierzła na tym ostatku. Masz chyba to samo, co ja wczoraj z bólem. Dziś już jest lepiej, choć Mała przed pół godziny dała taki pokaz umiejętności, że myślałam, ze wyskoczy z brzucha górą. Czuję, że jest już duża i silna, bo nieźle daje mi popalić. Wszystko mnie boli :p takie uroki ciążowe. Pewnie będę jeszcze za tym tęskniła, Dziubala pewnie ma rację :) Dziewczyny, czy Wam też chce się ciągle pić? Ja bym mogła bez przerwy, niczym nie mogę się napoić. Ani herbatą czarną czy ziołową, ani wodą gaz/n-gaz, ani słodkimi napojami, ani sokiem... Kompletnie niczym. Nawet magiczna lemoniada mojego męża nie daje rady ;< masakracja
  5. emwro - uuu, też bym szamnęła taką pastę na chlebku :) i też się jakoś nie boję bólu - pewnie tak jak Ty - do pierwszych prawdziwych skurczy ;p zawsze wychodziłam z założenia, że to musi być ból do zniesienia, nawet dla babeczki o bardzo niskim progu bólu, bo inaczej wszystkie by poumierały z tego bólu... Matko "ból, bólu, bólu" (ale za bardzo mi się nie chce szukać synonimów, wybaczcie :* )
  6. Cześć Czerwcątka :) Mojego odpoczywania ciąg dalszy. Już nie wiem, czy rzeczywiście potrzebuję tyle snu i leżenia, czy sobie sama to wkręcam :) całe szczęście nikt nie ma mi tego za złe. Mam straszną ochotę na ryż na mleku z jabłkami - mimo, że nigdy tego nie jadłam. Dziwnie jest w ciąży ^_^ Zastanawiam się czy ósmy i dziewiąty miesiąc ciąży rzeczywiście są takie męczące, czy odczuwam jeszcze powycieczkowe zmęczenie. Wiele by dała żeby był już czerwiec albo przynajmniej koniec maja, bo od kiedy mam już wszystko dla Małej to czas dłuży mi się niesamowicie. Mam dość czekania, chciałabym już mieć tego ślicznego bobaska na rękach, mimo że wiem, że świat obróci się do góry nogami. Znowu miewam mega dziwne sny o moim dzieciu. Bardzo często zapominam w nich o Małej, zapominam ją ubrać czy przewinąć. Budzę się z nieprzyjemnym uczuciem... To dziwne, bo w dzień (jak na razie) nie boję się wyzwań, które stawi przede mną noworodek. Nacięcie krocza. Moja położna powiedziała, że jak ktoś ma pęknąć, to i tak pęknie - niezależnie, czy było nacięcie, czy nie. Proponowała nam, żebyśmy nie dawały się rutynowo naciąć, a jedynie kiedy będzie rzeczywista potrzeba, bo czasem bywa tak, że nawet po nacięciu się jeszcze pęka, a równie dobrze można się bez samego nacięcia obejść. Tylko możemy mieć pecha i trafić na rutyniarę - kto jej udowodni, że nie trzeba było nacinać? No nikt... Już nie mam cierpliwości do kalendarza, dni mijają mi baaardzo powoli. Co tu zrobić żeby przyspieszyć czas? Siostra na każde wspomnienie wieku mojej ciąży mówiła: "zobaczysz, szybko minie", ale ja czekam i czekam, patrzę na kalendarz, liczę dni i wydaje mi się, że czas stanął w miejscu... Myślałam, że przynajmniej na wycieczce szybciej mi minie, ale nie...
  7. Chciałam się wstrzelić i popłynąć z nurtem postów, i się udało! Mela30 - mnie też czasem dopadają takie myśli, ale całe szczęście wyprawkowo jestem praktycznie w 100% gotowa, została elektroniczna niania, mąż się tym zajmie, bo mi się już po prostu nie chce. Nawet torbę mam do szpitala spakowaną, bałam się, że się nie zmieszczę, ale całe szczęście dla Małej nic oprócz ciuszków na wyjście, pieluch i kemu/talku nie trzeba - szpital ma w wyposażeniu. Co więcej, jeśli chciałoby się ubierać dzidzię w swoje domowe ciuchy, to trzeba byłoby je tam zostawić, a to byłoby dla mnie bardzo smutne (uwielbiam ubrania - która z nas nie lubi? ;p) beaciaW - po Twoim opisie trochę rzeczywiście wygląda mi to na część czopu śluzowego. Chyba najlepiej porównać go z góglowskimi obrazkami, jeśli takie są. emwro - ja też mam zgagę prawie przez cały czas, a dodatkowo mini-refluksy. Fuj, fuj, ale trudno. Moja mama miała zgagę jak była ze mną w ciąży, więc może to dziedziczne, hi hi :) albo moja Gosia urodzi się równie owłosiona co ja (jakoby na sprawdzenie się ludowego porzekadła o zgadze i bujnej czuprynie) Gośka rzadziej daje "szybkie i szalone popisy", ale za to częściej pojedyncze kopnięcia o ogromnej sile, które działają na mnie zginająco. Moja brzucha jest zadziwiająco, nisko od samego początku w zasadzie zawsze mogę włożyć rękę między biust, a bęben. Mimo wszystko prawie nie umiem oddychać. Ciekawe jak będę wyglądać, kiedy dojdzie do słynnego obniżenia brzucha - chyba będzie wisiał tuż nad kolanami, hi hi hi! W ogóle już prawie nie umiem się sama umyć, o goleniu nie wspomnę. Całe szczęście ma dzielnego męża, który przedziera się przez lasy dzierżąc maszynkę w ręce. Co ja bym bez niego zrobiła? Co do synkowej higieny, to moja położna powiedziała tak: najlepiej zapytać w szpitalu lekarza przy wypisie o konkretne, czyli swoje ;), dziecko. Najczęściej jednak zaleca się bardzo delikatne odchylenie skórki, tak by się ukazał jedynie wierzchołek żołędzi, a zawsze lepiej mniej, niż więcej. Masowanie krocza podsumowała tak, że głównie chodzi o nawilżenie skóry, a nie sam "masaż", który podobno nic nie daje. Pomaga jedynie wetrzeć produkt nawilżający. Oczywiście mięśniom Kegla nic do pęknięcia krocza! Nie wiem co się dzieje w moim brzuchu, ale mega kłuje mnie pod prawymi żebrami, zupełnie jakby jedno z nich się złamało i wbijało w narządy wewnętrzne, auć :<
  8. Cześć mamusie, cześć pomajówkowo. Jestem mega wypompowana po wycieczkach. Wybrałam się z mężem i moimi rodzicami w majówkę-objazdówkę kamperem. Wszyscy wypoczęli, tylko ja się czuję jakby po mnie stado bizonów przebiegło. Myślałam, że trzy dni poza domem to pikuś, ale jednak nie. Wszystko mnie boli, nie mam jak się ułożyć. Nawet po spaniu we własnym łóżku nie jest lepiej. Taka przygoda w ósmym miesiącu ciąży nie jest dobra, szczególnie, że pogoda nie dopisywała... Nie mam nawet siły przeczytać Waszych wszystkich postów. Mam tylko nadzieję, że wszystkie jesteście nadal w dwupaku i że tak przez następny miesiąc zostanie. Dziś nie będzie u nas żadnego sprzątania ani gotowania. Wstawiłam pranie, ale nie wiem, czy uda mi się je powiesić, czy jednak ciuchy poczekają na kogoś zdrowszego. Mała tak się rozpycha, tak się ułożyła, że ja ani siedzieć, ani leżeć. Oddycha mi się bardzo ciężko. No to pomarudziłam ;)
  9. Cześć dziewczyny! Próbowałam pisać wczoraj z telefonu, ale nie mogłam dodać posta. Powiem Wam, że jestem zawiedziona działaniem tego forum - szczególnie w wersji mobilnej. Tragedia, nawet się zalogować nie da. Święta minęły mi na obżarstwie. Uwielbiam tak sobie jeść i jeść... Niestety potem mam zgagę i refluks, a to już nie jest przyjemne, ale nie mogłam się oprzeć szyneczkom, serkom i wszelkim innym kanapkowym dodatkom. To było silniejsze ode mnie :) inga, ancia_p - witajcie! :) inga - trzymam kciuki za donoszenie bez niespodzianek :) pipi00 - strasznie Ci współczuję :( trzymam kciuki za jak najdłuższe powstrzymywanie porodu. Myśl pozytywnie! Jesteśmy z Wami :) Werka83 - ze dwa, trzy razy na samym początku, kiedy trafiłam z plamieniem do szpitala, dwa u mojego gina, raz - prywatne 4D. Czyli razem sześć. Planowane jest jeszcze jedno w 36 tc u gina. Któraś z Was pytała o spacer, ale nie mogę teraz na szybko znaleźć, która. Ja też tak mam, że jak trochę połażę, to brzuch robi się trochę twardy, ciągnie jakby w dół, lędźwie zaczynają pobolewać, a jak przegnę, to zdarza się jakiś jeden skurcz. Jak dzieje się wszystko na raz to wyglądam naprawdę śmiesznie, idę w sposób, który pozwala niwelować ból. Jestem jakoś wychylona do tyłu, brzuch z przodu, nogi szeroko... Jak wielka kaczka, hihi :) No ale jakoś trzeba się dokulać do domku ;p Dodatkowo już zaczynają mi dokuczać plecy nawet jak leżę lub jestem w pozycji półsiedzącej... I nic nie mogę z tym zrobić ;<<br /> Pozdrawiam ciepło! :)
  10. Ver0nica - moja położna pozwoliła od 32 tc. Co szkoła to inne normy. Instruowała nas też jak to robić. Kciuk włożyć bardzo płytko do pochwy, a palec wskazujący i środkowy na skórze po zewnętrznej stronie. Zataczać kółka wskazującym i środkowym. Z tego co pamiętam to robić to bardzo delikatnie - wręcz głaskać skórę. Kontynuować do momentu "wsiąknięcia" oliwki w skórę. Oczywiście uważać na odbyt żeby bakterii sobie nie zaaplikować do pochwy, z tego nic dobrego nie może wyniknąć. I jeśli się ma akurat jakieś zapalenie lub w ogóle jesteśmy w trakcie leczenia infekcji intymnej, to podarować sobie i poczekać aż wyzdrowiejemy.
  11. Piszę do Was czkawkowo. Jest 22:45 i mamy czkawkę - jak w zegarku :) beaciaW - ja też nie rozumiem tego "bezstresowego wychowywania", wydaje mi się, że te dzieciaki potem na głowę włażą, ale jednocześnie uważam, że każdy może mieć swoje zdanie, swoje "lubię/nie lubię", nawet taki mały obywatel. a skoro Młoda atakuje żebra, znaczy, że się obróciła? Jestem do tyłu z info? Planuję sn, nie wyobrażam sobie inaczej. Nawet się nie boję. Moja położna mówiła, że do masażu nada się nawet zwykła oliwa z oliwek. Ja jeszcze nie masuję, ale chcę się za to zabrać, tylko leń jakoś mi nie pozwala.
  12. O matko, forum mi ześwirowało! Jednak jest w porządku, z tym, że nie mogę usunąć ostatniego posta. Uch, co się dzieje? Widać nie tylko ja sama jestem rozkojarzona, ale również mój komputer, internet i konto parentingowe! Ojejku jejku. Pozdrawiamy cieplutko!
  13. Przepraszam dziewczyny, ale coś mi się strasznie naklikało i poprzestawiało. Zawsze kopiuję sobie wypowiedź, zeby nie musieć pisać jej od nowa i w jednym poście wkleiło mi się dwa razy prawie to samo. Po drugim "cześć, cześć" jest właściwy wpis. Szkoda, że już nie mogę edytować ;<
  14. Cześć, cześć! Moja Córeńka ma czkawkę średnio dwa razy dziennie, chociaż trochę jej się pory zmieniły. Przed stłuczką miała całkiem rano - jak się wybudzałam na siku i wieczorem, około 23. Teraz ma w środku dnia - gdzieś około 16-17 i też późnym wieczorem, właśnie o 23 ;) Czy jest coś, czego Wasze brzuszkowe dzieciaczki nie lubią? Moja nie lubi jak się jej ogranicza miejsce. Skopie wszystko, co przyciska się do brzucha. I nie musi być to wcale mocne przyciśnięcie. Wystarczy, że oprę ręce na brzuchu i Mała już się wierci. Jak tata przyłoży ucho to też od razu obrywa. Przy robionym zapisie ktg zrozumiała, że będzie musiała się przez 15 minut podzielić miejscem ze słuchawką, przez co uciekła na drugą stronę brzucha tak, że trzeba było gonić jej serducho do słuchania tętna. Wcześniej oczywiście ostentacyjnie skopała wypukłość. Moja mama mówi, że to niedobrze i powinnam na nią uważać - a mówi to w kontekście jej charakteru, znaczy, że będę musiała jej na wszystko pozwalać jak się urodzi. Ja uważam inaczej: myślę, że każdy człowiek ma prawo być do tego jaki chce być. Mama się z tym nie zgadza i uważa, że póki umysł jest tak plastyczny należy go lepić według własnych upodobań. Jednak to kopanie bardziej kojarzy mi się z przekonaniem, że Mała nie da sobie w kaszę dmuchać - a chciałabym, żeby umiała postawić na swoim, a nie być kozłem ofiarnym. A co Wy o tym sądzicie? beaciaW - fajnie, że masz dobre wyniki - na takie wieści czekamy tu na forum :) zazdroszczę pół litra lodów czekoladowych na obiad ;) mniam! Werka83 - nie zazdrość skompletowanej wyprawki. Teraz nie mam co robić, skoro już prawie wszystko mam, a to, czego brakuje kupię na allegro - tak taniej (został laktator, smoczki, flacha i pieluchy dla matki vel. podkłady poporodowe). A jak wiadomo lepiej kupuje się na żywo niż w sieci. Także teraz czas mi się mega dłuży, zostały pełne dwa miesiące. Dziś pokusiłam się tylko o kupienie jednej butelki do karmienia, ale więcej ich w stacjonarnym sklepie nie kupię, bo zbankrutuję - cena dwa razy większa niż na all. tusiaa1 - nie bądź zła na siebie, jeśli wszystko jest dobrze. To jest najważniejsze! :) Mela30 - czkawkę łatwo odróżnić od wszystkiego innego. Szczególnie w tak zaawansowanej ciąży :) to jest pukanie od środka. Chyba żyły tak nie potrafią ;D Lubię czkawkę mojej Córy, bo to zawsze mnie upewnia w jakiej ona jest pozycji, czy się nie przekręciła. Szczęśliwie wyczuwam ją praktycznie zawsze w tym samym miejscu, a przede wszystkim pod pępkiem, co oznacza, że Mała jest w położeniu główkowym. KaSiA88 - widzisz, wszystko w porządku. Dobrze, że się dowiedziałaś i jesteś już spokojniejsza. Musimy pamiętać, że każdy stres działa podwójnie na naszego Dzidzia! I na przyszłość nie obawiaj się o wyśmianie, gdy chcesz o coś pytać. Ja zawsze uważałam, że trzeba pytać o wszystko, czego nie wiemy! W urzędach często uprzedzam kobity, że będę pytać i dopóki nie zrozumiem wszystkiego, to będę stać i pytać dalej. A one odpowiadają i jeszcze są do tego ucieszone, bo w końcu mogą się wykazać czymś więcej niż przybijaniem pieczątki. Margi - w moim jako-takim otoczeniu nie ma żadnej ciężarnej, ale co chwilę słyszę od bliskich, że jakaś jest w ciąży. Jest to pewnie zdeterminowane moim wiekiem, bo mam dopiero 21 lat ( i to nie skończone - urodziny w sierpniu) i tylko ja się zdecydowałam na małżeństwo i dziecko. Wszystkie moje znajome to karierowiczki - oczywiście na razie na etapie studiów. Ale ja zawsze wiedziałam, że moją misją jest urodzić dzieci i wychować je na porządnych ludzi, nie wiązałam swojej przyszłości ze wspinaniem się po szczeblach kariery, jestem przekonana, że nie czułabym się dobrze w takim świecie. Szczęśliwie udało mi się spotkać mężczyznę, który myśli tak jak ja! emwro - nie ma co się przejmować małymi odstępstwami od siatki centylowej. Każdy człowiek, nawet taki mały brzuszkowiec, jest inny :) Małośka ma dłuugie nogi i chudy brzuszek - pewnie będzie szczupła i wysoka (a oboje jesteśmy chudzi i średnio dłudzy). Ja też już się nie mogę doczekać żeby zobaczyć moją Kruszynkę, chciałabym już patrzeć na jej śliczną buźkę!
  15. Hej Mamusie! Kiedy to do Was piszę moja Mała ma właśnie czkawkę! Strasznie śmieszne jest to uczucie, uwielbiam je :) Pogoda nie zachęca do wychodzenia na dwór, ale niestety trzeba będzie. Co do mojej stłuczki - wiem, że z reguły to wina tego z tyłu, dlatego nawet się nie kłóciłam z policjantem, tylko wyjaśniłam mu jak to wyglądało z mojej perspektywy. Skończyło się na 6 pkt karnych i 250 złotych mandatu. Trochę słabo, ale całe szczęście jest to moja pierwsza taka sytuacja i mam nadzieję, że ostatnia! :) MadzixD - zagoń męża do mycia okien, nie ma to tamto :) jeśli chodzi o stłuczkę, to tak jak napisałam wyżej, dodam jeszcze, że całe szczęście nie należę do osób strachliwych i nie mam większych oporów wsiąść ponownie do samochodu - przecież nie mogę się teraz ograniczyć do autobusu. Jednak już od dłuższego czasu wolałam zostać w domu niż na siłę gdzieś jechać, a kiedy jechałam z innym kierowcą, to prosiłam aby on jechał. Całe szczęście ciężarne mają więcej przywilejów, bo u nas w rodzinie to jest problem z tym kto ma prowadzić, kiedy się jedzie na przykład na rodzinną imprezę. KaSiA88 - ja tak ma od czasu do czasu, bolą mnie lędźwie i podbrzusze. Ale nie twardnieje mi przy tym brzuch. Myślę, że chwilowe twardnienie brzucha przy takim bólu to nic takiego, macica się przygotowuje do ważnego zadania - w końcu to już niedaleko. Może się czymś przemęczyłaś - czasem wystarczy zrobić o jeden krok za dużo na spacerze i już boli. Ale chyba nie ma się czym przejmować. Przede wszystkim zdarzyło się to po raz pierwszy i jeśli się nie powtarza, to tym bardziej nic się nie dzieje. Jak dzidzia się rusza w ten sam sposób, co wcześniej, to nie ma co panikować, bo stres jest bardziej szkodliwy niż ten ból. Ale jeśli bardzo się boisz, że coś może być nie tak, to nie zważaj na to czy Cię wyśmieją, tylko idź do szpitala. Oni są po to żeby pomagać a Ty masz prawo się martwić o swoje dzieciątko i jeszcze możesz im nagadać! Tak czy inaczej ja bym nie szła, bo według tego, co piszesz to nic się nie dzieje, a szpital może przezornie zostawić Cię u siebie, a lepiej być chyba w domu. Mela30 - zawsze zapinam pasy, a część biodrową nisko pod brzuchem. Dobrze zapięty pas rzadko mógłby być przyczyną poważnych powikłań dla dziecka. Wielorybie zwłoki - świetne określenie, hahaha! W szkole rodzenia mamy takie wielkie pufy, na których ma być wygodnie, ale ostatecznie trochę dziwnie mi się tak siedzi będąc taką rozwaloną ;p Werka83 - my mamy już chyba wszystko z wyprawki dla dziecięcia. Zostały rzeczy dla mnie do szpitala i laktator czy podgrzewacz. A swojemu mężowi jakoś nie jestem w stanie powierzyć zadania kompletowani wyprawki na własną rękę. Wiem, że mogę go posłać do sklepu po konkretną rzecz, ale (wstyd się przyznać) obawiałabym się o stan wyposażenia gdybym zdecydowała się rzucić go na głęboką wodę. Coś mi ciągle podpowiada, że muszę wszystko sama sprawdzić, aż wstyd. Mąż miał sam zająć się fotelikiem samochodowym, przede wszystkim dlatego, żeby nie czuł się niepotrzebny - to chyba najgorsze dla faceta. Ale nie wytrzymałam ;( kontrolowałam każde jego kliknięcie w internecie. Pipi00 - moje stawianie się brzucha to zupełnie niebolesny skurcz całego brzucha. Nie boli, ale jest to niekomfortowe, szczególnie w nocy, kiedy się obracam z boku na bok. Czuję się jakby ktoś mi przyspawał sztywną klatkę do ciała. Mój sposób na rozluźnienie mięśni nie spodobałby się mojemu lekarzowi i nie polecam go zagrożonym. Jak stawia mi się brzuch to zaczynam go dość szybko, ale delikatnie pocierać kolistymi ruchami dłoni. Zaraz przechodzi.
  16. Cześć dziewczyny! Znów mnie trochę nie było, znów mnóstwo stron do nadrobienia, a i tak czuję się nieprzygotowana do odpowiedzi :) Nie jestem w stanie ogarnąć ogromu spraw, o których rozmawiałyście. U nas w sumie w porządku, Mała ma średnio dwa razy dziennie czkawkę (rano i wieczorem) - ku wielkiej uciesze męża. Tydzień temu byliśmy na pierwszej szkole rodzenia, jutro kolejne spotkanie. Dziś miałam po raz pierwszy robiony zapis ktg, a Córcia tak harcowała, że myślałam, że wyskoczy z brzucha. Wczoraj za to mięliśmy nieprzyjemną sytuację. Byliśmy z mężem w Gliwicach - wybraliśmy się tam po staniki-karmniki do znajomej brata (jeśli któraś zainteresowana: Polityka Stanika na ulicy Zygmunta Starego 29 w Gliwicach), ma świetne rzeczy. Jednak wracając do domu w szczycie, po mega zatłoczonej Częstochowskiej (beaciaW powinna wiedzieć, z tego, co pamiętam właśnie jest z Gliwic) jakiś nadto uprzejmy pan jadący półciężarówką postanowił przepuścić pieszych. Rozumiem, że trzeba ich puszczać, ale może by się tak nie zatrzymywać nagle, jeśli się jedzie tak wielkim samochodem! No i wbiłam mu się w dupkę. Całe szczęście zdążyłam jeszcze nieco odbić na prawo i nie wryłam się w hak holowniczy, bo byłaby tragedia. Jesteśmy cali, ale auto ma sprasowany przód i mimo, że działa jak gdyby nigdy nic, to jednak tysiąc przynajmniej trzeba włożyć żeby odzyskać prawo do jazdy - znaczy żeby odzyskać dowód rejestracyjny. Wyszło, że moja wina, bo policja stwierdziła, że jechałam za szybko, a świadczą o tym długie ślady hamowania, oraz że utrzymałam za mały dystans. Ani jedno, ani drugie nie jest prawdą, bo w tym ruchu nie dało się jechać więcej niż 35km/h, a nigdy nie trzymam się zbyt blisko samochodu z przodu. Zgubiło mnie to, że jechałam nie swoim samochodem, a zamieniłam się na parę dni z mamą i po prostu go nie wyczułam. Niestety, ale ja jeżdżę autem z twardym zawieszeniem, które ma dużo krótszą drogę hamowania niż maminy, miękki francuz. W dodatku było ślisko na drodze. Całe szczęście nic nam się nie stało, ale i tak jestem zdenerwowana, bo w tym momencie ja nie mam auta, bo mama musi czymś jeździć do roboty. Takie są skutki nowych "fantastycznych" przepisów dot. pieszych przechodzących przez jezdnię. Wyłażą te robale i nie patrzą czy coś jedzie, tylko lezą. No i trzeba się na szybko zatrzymać. Pieszy, który nigdy nie kierował autem to zakała drogowa, bo on ma w czterech literach co się dzieje na drodze, nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa. Szlag mnie trafia. Uch, musiałam się wygadać :)
  17. Nie było mnie kilka dni i tyle do nadrobienia, że nawet nie jestem w stanie Wam odpisać. Jedyne, co mogę, to tym, które czują źle powiedzieć - nie dajcie się, oszczędzajcie siły i bądźcie dobrej myśli, a Mamusiom dzielącymi się dobrymi wieściami: bardzo się cieszę, że u Was dobrze! :) Przez te trzy-cztery dni trochę się u nas działo. Przede wszystkim byłam u gina na zwykłym badaniu ginekologicznym i wszystko jest w porządku, serducho Małej puka w rytmie cza-cza :) Moje stawianie się brzucha jest zupełnie normalne, aż tak normalne, że nie przepisał mi nawet magnezu. Raz tylko pożyczyłam taki rozpuszczalny od męża, bo brzuch był twardy dłużej niż zwykle, ale nie wiem, czy mi pomógł. Zajmowałam się też szyciem, a to dlatego, że nigdzie nie mogę znaleźć małej bluzy lub sweterka w rozmiarze 56. Samych 62 jest mało, większość zaczyna się od 68. A przecież takiemu maluchowi też może się przydać takie okrycie - sprawdzę jeszcze w lindex'ie - podobno mają nawet rozm. 40! Więc z braku laku musiałam przejść szybki kurs szycia odzieży (wcześniej raczej szyłam małe patchworki dziecięce i raz narzutę dla dziadków na ich pięćdziesięciolecie). Pomogła mi moja mama, która przede wszystkim wyszukała fajny wykrój w burdzie, niestety w rozm. 62, który pomniejszyła o rozmiar. Uszyłam więc z tego wykroju swoją pierwszą polarową bluzę z uszami (trzeba było również przerobić kaptur, bo był taki w szpic - takich nie lubię - a potrzebowałam ten płaski, ze wstawką w środku żeby można było dodać uszy. Całe szczęście moja mama jest czarodziejką :) ). I wiecie co? Wyszła mega duża! Nawet na moją pięciomiesięczną siostrzenicę jest dużo za duża - jak na moje oko to wyszedł rozmiar 68-74. No nic, wzięłam się za pomniejszanie już pomniejszonego wykroju - tym razem sama... i... znów za duże nawet na nią... To już nie wiem ile razy trzeba go pomniejszyć. Ale znalazłam tutorial o tworzeniu wykroju, więc pokombinuję całkiem sama. Musi mi się udać! Z wyprawkowych newsów: dokupiliśmy w ikei półki na ścianę, bo mamy tak mało miejsca w pokoju i stojących tu szafach, że trzeba coś wykombinować, a ściany puste. Pójdziemy z ładunkiem w górę. Będziemy tam prawdopodobnie trzymać rzeczy Małej. Kupiliśmy też pościel i dwie śliczne poszwy oraz prześcieradła - też w ikea. A dziś kurier przywiózł fotelik samochodowy. Jeszcze go nie obejrzałam! Zaraz to zrobię. Dziś dopadł mnie syndrom wicia gniazda. Tak wysprzątałam nasze królestwo, że aż się sama dziwię. Było to dość trudne, bo mamy multum rzeczy (tych swoich i coraz więcej maluszkowych). Musiałam nieźle pogłówkować, ale udało się. Jestem zadowolona. To chyba na razie wszystko :)
  18. Cześć dziewczyny! Dzisiaj trochę lepiej z moim "chceniem". Pojadę do sklepu - nawet w spożywczym odżywam :) Polinka - ja też nie umiem już wysiadać z samochodu "normalnie". Trzymam kierownicę, lekko odsuwam się pupą w tył i wyciągam jedną nogę. Potem modlę się żeby nie urwać tej biednej kierownicy. Muszę wymyślić inny sposób na wyładowanie brzucha z auta. Dobrze, że dzieci mogą się razem pobawić. Wiadomo, że nie ma nic gorszego niż siedzieć samemu w urodziny. beaciaW - dobre wieści przynosisz! Jeszcze się obróci. MadzixD - łał, ale trafiłaś! Ja nigdzie nie mogę znaleźć śpiochów. Same półśpiochy... Dzisiaj śniło mi się, że urodziłam przed czasem, w dodatku byłam chyba w Gdańsku (a to drugi koniec Polski dla mnie ;p), a co najlepsze - okazało się, że urodziłam chłopca! I tak się strasznie martwiłam, że większość ciuszków, które mam, mimo, że nie jest różowa, to jednak bardzo dziewczęca (np. w kwiatuszki). Oczywiście sen mega kolorowy, więc spanikowałam we śnie. Jak się obudziłam, to trochę odetchnęłam.
  19. Hej Mamusie! Dzisiaj u nas słonecznie i ciepło. Nawet nie wieje. Czasem tylko słonko schowa się za chmurami, ale zaraz wychodzi. Dlatego dziwi mnie mój dzisiejszy nastrój. Od paru dni czuję się tak, jakby cała moja energia została wyssana. Budzę się i jestem zmęczona, mimo, że mogę spać do oporu. Wstaję o godzinie, o której mam ochotę wstać. Trochę mi się poprawia, kiedy wychodzę na dwór - najczęściej coś pozałatwiać, bo nawet na spacery nie chce mi się wychodzić. Taka jestem rozmemłana, tragedia. Z wyprawkowych newsów - wczoraj z mężem odwiedziliśmy smyka i udało nam się kupić dwustronny materac pianka - kokos (ekspedient szukał w łóżeczkach dwustronnego, bo na wystawie zostały tylko jednostronne, a w tej samej cenie... bezsens) za 69.90, więc uważam, że wcale niedrogo jak na tę sieć oraz prześliczny ciepły kocyk w promocyjnej cenie 29.90. Mięliśmy szczęście, bo wzięłam ze sobą tylko 100 złotych - tak na wszelki wypadek, a nie chciałoby mi się w najbliższym czasie jechać znów do Katowic - to jednak kawałek od naszego miejsca zamieszkania. Szczególnie, że często mam problemy z samochodem i nie wiadomo czemu! Co do niani elektronicznej z monitorem oddechu - rozmawiałam z bratem, który zaś rozmawiał z koleżanką, która używała monitor oddechu i jej znajome również, i nie poleca. Podobno jest tak czuły, że aż za bardzo. Zbyt często alarmuje fałszywie i tylko spędza sen z powiek matkom i dzieciom. Także, jeśli nie było w rodzinie sytuacji zatrzymania oddechu u malucha to nie poleca. Ale: "każdemu wedle potrzeb" ^_^. Laktator też kupię (lub nie) po porodzie, bo nie wiadomo jak będzie. Z dużych gabarytowo i tych droższych został nam fotelik samochodowy. Smyk.com oferuje całkiem dobre modele w przystępnych cenach. Nie kupujemy 0-13, ale przynajmniej 0-18 kg, żeby starczył na dłużej. Ostatnio mam też wrażenie, że Mała się obróciła i jest teraz ustawiona poprzecznie. Nie cieszy mnie to, bo chcę rodzić naturalnie. Oczywiście mówię do niej cały czas żeby była główką w dół - mam nadzieję, że to uczucie to tylko złudzenie. Może lekarz w zwykłym badaniu będzie w stanie czegoś się dowiedzieć, bo do usg jeszcze kupa czasu - jak to w nfz bywa. Jeszcze może coś położna powie przy badaniu serduszka... Ja brzucha nie mam dużego, ale i tak nie jestem w stanie "ogarnąć się" od pasa w dół. Mój kochany mąż robi to za mnie. Co prawda nie pedicure, ale golenie mu idzie całkiem dobrze! Jeśli chodzi o pedicure to ograniczam się tylko do obcięcia paznokci, inaczej by mi chyba Córa bokiem wyszła, nawet zakładanie butów sprawia mi nie lada problem. MadzixD - co za literki? Pooochwal się! :) Dziewczyny i jeszcze coś: nie panikujcie tak! Małe dzieci jeszcze mogą przytyć, a te większe trochę spowolnić przyrost. Przekręcone mogą się odkręcić i na odwrót. Jeszcze trochę czasu. Ponadto ja również będę rodziła swoje pierwsze dziecko, jesteśmy w nie najlepszej sytuacji finansowej i mieszkamy z rodzicami, ale wiem, że wszystko będzie dobrze. A skąd to wiem? Bo jeszcze tak nie było, żeby jakoś nie było!
  20. MadzixD - Zdecydowałam się na taką komodę kąpielową ze względu na to, że po wykąpaniu dziecka nie będę miała gdzie go ubrać. To jest takie trzy w jednym. Masakra z tymi dwoma łóżkami na sali. Z tego, co wiem, to w szpitalu, w którym zamierzam rodzić nie ma takich cyrków. Szkoda, że możesz trafić na taką salę. Poród wtedy będzie zupełnie obdarty z intymności i rodzinności. Bo o czym myśleć jak właśnie wspomniany przez Ciebie facet stoi obok. Chyba tylko o tym żeby nie krzyczeć, żeby się głupio nie patrzył...
  21. Aaa! I z wyprawkowych newsów: dzisiaj zakupiłam komodę kąpielową Primi Sogni open pratic. Używaną, ale po zdjęciach widać, że stan jest super. Myślę, że ten pomysł jest świetny i takie komody powinny zostać wprowadzone do sklepów stacjonarnych. A niestety nie ma ich nawet w magazynach sklepów wysyłkowych. Niestety cena nowej takiej komody zaczyna się od 375 złotych. Niemało, jednak jej cena jest zrekompensowana przez funkcjonalność. Taką mam przynajmniej nadzieję - kiedy Mała się urodzi to zdam Wam relację z użytkowania. Dodaję link do zdjęcia produktu: http://p.alejka.pl/i2/p_new/16/00/primi-sogni-komoda-kapielowa-open-pratic-monkey-dostepny-sklep-w-wa-wysylka-24h_0_b.jpg
  22. beciaW - Trzymam kciuki za ułożenie główkowe, jeśli oczywiście chcesz rodzić naturalnie :) rzeczywiście - poczekam do piątku. Od razu zapytam jak wygląda szyjka, bo mój gin nigdy nie komentuje badania. Myślę sobie, że brak wiadomości to dobra wiadomość, ale Wy już o tylu rzeczach pisałyście, że chyba zapytam. Strasznie współczuję Wam wszystkich brzydkich dolegliwości - choćby obrzęków. Ja mam to szczęście, że takie rzeczy jak na razie mnie ominęły (odpukać ;) ) Z innej beczki: czy jeśli właśnie weszłam w trzydziesty tydzień ciąży (zakończyłam 29), to na najbliższej wizycie będzie przeprowadzone ktg? Trudno liczy się te tygodnie, ale chyba dobrze myślę (przykład): 28w3d to już dwudziesty dziewiąty tydzień ciąży, a 29w0d to już trzydziesty? Czy badanie ktg rozpoczyna się po zakończonym trzydziestym tygodniu? Tj.: 30w0d i dalej? W tym przypadku jest to trzydziesty pierwszy tydzień ciąży. Och , nie jest to łatwe :)
  23. Muszę się Wam też poskarżyć. Czasami miewam takie dziwne uczucie, jakbym miała źle zaaplikowanego tampona. Nie wiem z czym to się może wiązać. Jest to niezależne od pory dnia, pozycji i jakichkolwiek innych czynników. Wizytę mam dopiero w piątek, nie wiem, czy mam się wcześniej głosić do lekarza... Co Wy na to?
  24. Cześć dziewczyny! Ale się działo tu! Tyle, że nawet nie jestem w stanie nawiązać do wszystkich tematów. Wiem, że była rozmowa o ruchach maluszków. Moja córcia raz ma bardzo aktywny dzień, innym razem mniej. Jednak dwa dni temu na noc to chyba się szaleju najadła! Jak już z mężem leżeliśmy i prawie zasypialiśmy, to Mała poczuła się jak w wesołym miasteczku. Długo nie mogłam zasnąć bo skopała dosłownie wszystko, co tylko mogła, a już nie ma wiele miejsca, więc jej intensywne rozpychanie się jest czasem bolesne. Ale znalazłam na nią sposób tamtego wieczora. W miejscu, gdzie najczęściej kopie (prawe żebra) położyłam rękę i kiedy kopała zaczęłam ją głaskać po stópkach. Niedługo trwało aż się uspokoiła i zasnęła z nami. Dzisiaj, z racji przepięknej pogody, wybrałam się na godzinny spacer. Mała chyba od razu zasnęła, mimo, że pokusiłam się o zjedzenie loda. Mój pies, który już jest staruszkiem, po powrocie do domu zaczął pić jak smok i położył się. Patrzył na mnie jakbym mu krzywdę tym spacerem zrobiła. Ciekawe czym się tak zmęczył, skoro szliśmy ślimaczym tempem, a wcale nie było gorąco. Witamy Cię serdecznie pipi00!!! beaciaW - zdrówka! A malutka już się obróciła? Ver0nica - czasem też tak mam. Szczególnie jak wczuję się w śpiewanie córci piosenek ;) Polinka - śniło mi się chyba, że odpowiadałam na jakiegoś Twojego posta. Nasze forum śni mi się po nocach!! Nie wiem, czy się bać ;p A'propos jeszcze siary, jej wyciskania itd. Intensywne masowanie - owszem może przyspieszyć poród, ale nie przesadzajmy. Przy czyszczeniu i delikatnym odciąganiu nie możemy sobie wywołać skurczy, bo musiałybyśmy to robić cały dzień. Pięć/dziesięć minut nie powinno nic zrobić. emwro - dokładnie to samo słyszę o swoim tyłku już od gimnazjum, kiedy to kształty zrobiły się już kobiece. Bia - ja już nie mogę się wprost doczekać żeby zobaczyć moją Kruszynkę, codziennie jej mówię, że bardzo chciałabym ją przytulić, ale cieszę się, że jeszcze się nie wybiera. Ma jeszcze dwa i pół miesiąca siedzieć w wygodnym brzuchu :) I też zjadłabym arbuza. Mniam! Może jutro uda się takiego kupić, zrobimy tour de boutiques! Ostatnio mam parcie na świeżo wyciskane soki. Niestety ostatni wypiła mi moja mama. Cały litr ze świeżych pomarańczy. Jutro kupię kolejne trzy kilo. Dobrze mieć sokowirówkę. Takie soki są świetną alternatywą dla owoców w formie stałej - szczególnie dla takich leniuchów jak ja. Poza tym w jednym łyku jest więcej witamin, niż w jednym gryzie :) Polecam Wam robienie sobie takich soczków!
  25. Dziubala - podziwiam Cię za napisanie całej Twojej odpowiedzi dla wszystkich nas. Ja sobie nie radzę z tym forum :) szacun! Co do siary - wiem, że odciąganie pobudza laktację, ale staram się to robić jak najrzadziej - tylko wtedy, kiedy już mnie bardzo bolą piersi. Nie chcę robić okładów, które mogłyby również zminimalizować produkcję pokarmu, bo ogólnie w mojej rodzinie kobiety nie miały kolorowo z karmieniem piersią. Na przykład moja mama karmiła naszą czwórkę maksymalnie 6 tygodni, bo prawie wcale nie miała pokarmu, a to, co było, to było jakieś mega wodniste i szarawe... Czyli zupełnie nie tak, jak powinno wyglądać mleko matki. A ja uważam, że dobrze jest karmić dziecko własnym mlekiem nawet do drugiego r.ż.. Oczywiście już nie z cyca, ale odciągniętym. Jeśli tylko się da, to czemu nie zaserwować tego najlepszego? :) Tak czy siak w moim przypadku sukcesem będzie karmienie do 6 miesiąca. Bardzo bym chciała. Mam 21 lat, a dlaczego? Czasem jednak czuję się jeszcze jak licealistka - pewnie beblam bez składu :) A jeśli chodzi o trzask i jego konsekwencje, to trzymam kciuki, żeby się uleżało w nocy i żebyś rano mogła już hasać jak jelonek :) MadzixD - ja też niedawno byłam na glukozie. Myślałam, że umrę. Fuj, jakie to było obrzydliwe! Piłam to chyba ze sto lat i jak mi został ostatni maleńki łyczek to zebrało mi się na wymioty, więc przez ten odruch pochyliłam się do przodu, ale żeby nie wypluć wszystkiego na podłogę to odgięłam się nazad i wleciało nie w tę dziurkę, co trzeba. Gdyby kobieta, która przyprowadziła swojego syna na badanie, mnie nie poklepała po plecach, to bym się utopiła w tej obrzydliwej słodyczy. Asiaa76 - dzidzie robią nam trochę na złość i się nie chcą pokazywać. Kiedy byliśmy z mężem na usg 4D, to Malutka schowała się za łożyskiem i jeszcze jakoś dziwnie obróciła główkę. Na zdjęciu mamy tylko czółko, oczka i nosek. Usteczek nie pokazała, ale za to pupkę w całej krasie! To ciekawe :) A Ty zawsze możesz ochrzanić gina, że Ci nie pokazuje dzieciątka. Masz prawo je oglądnąć! Nie daj się zbyć. Lekarze mają czasem nas za "gupków" i traktują niepoważnie. Np. przy pierwszym usg, jeszcze "dowcipnym" (strasznie mi się spodobało określenie którejś z Was, będę papugować ;) ) lekarz nie pozwolił być mojemu mężowi od początku. Nie zrozumiałam tego i powiedziałam, że kurczę - przecież on tego dzidzia zmajstrował, to chyba wie jak to wszystko wygląda! Ale lekarz obronił się tym, że przecież na zwykłym badaniu "ręcznym" też męża nie ma... A tak naprawdę to bliska nam osoba może nam towarzyszyć w każdej chwili każdego badania - takie jest prawo pacjenta. Art 21 jakiegoś tam czegoś... A co Wy na szczepionkę skojarzoną? Ja nie takiej nie kupię, głównie dlatego, że nas na taką nie stać. Wolę te 500 złotych wydać na coś innego. Bo swoją drogą, to jedynym argumentem przemawiającym za zastosowaniem takiej szczepionki jest fakt, że dzidzia będzie płakała raz, a nie pięć razy. Z tym, że ta sama dzidzia w swoim życiu nie zapłacze jeszcze tylko dziesięć razy, ale całe mnóstwo. Poza tym jest taka malutka, że nic nie będzie pamiętać. Przecież wystarczy tego dzieciaczka po wszystkim przytulić, pogłaskać i już będzie dobrze. Poza tym więcej bakterii na raz może zwiększyć poziom złego samopoczucia dziecka, płaczu z powodu ewentualnej gorączki i reszty skutków ubocznych. Także ja nie kupię tej szczepionki. Z góry bardzo przepraszam, jeśli moja wypowiedź nie jest do końca ładna i składna, ale jestem nieco rozkojarzona, Maleństwo w dodatku kopie mnie co chwilę swoimi nóżętami, a w takim momencie świat mi się na chwilę zatrzymuje i myślę tylko o niej. Słodkich snów już śpiącym mamusiom!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...