-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Marcosia
-
Nuk jest najstarszy, dwa małe nie zdążyły się jeszcze rozdzielić. Jasne, Gosia szybciej opróżnia pierś niż laktator, ale to normalne - dziecięce ssanie jest dużo skuteczniejsze. Trzymam ją jeszcze jakiś czas po tym jak zaczyna się denerwować na piersi, ale ona już wtedy ciągnie, a nie połyka. To oznacza tylko jedno - za mało! A zaraz po wypiciu z dwóch piersi jest płacz i zjada od 30 do 60 ml. Z butli średnio 100 zjada (90 ml wody plus proszek daje stówę). Wczoraj miałyśmy masakrę! Za dużo zjadła na raz i brzuszek nie umiał sobie z tym poradzić. Zasypiała cztery godziny!!! Ale w końcu się udało. No i kupa była spora. emwro - kurczę, przeraża mnie Twój post. Nie umiem sobie wyobrazić takiej sytuacji. Strasznie współczuję i trzymam za Ciebie i Damianka kciuki! Bądźcie silni!
-
Oto dlaczego muszę dokarmiać Gosię po cycku w dzień. Pierwszy pojemnik z mlekiem jest z nocnym pokarmem, trzy pozostałe z dziennym przy czym ten z nuka jest najstarszy. Zauważcie jak bardzo jest nietreściwy! Praktycznie sama woda, a tłuszczu prawie wcale. Takim mlekiem to ja mogę dopajać Margo, a nie karmić. Nocny jest spoko, ale dzienny beznadzieja.
-
Ania92 - nareszcie będziecie z synciem w domu! To będzie już zupełnie inna bajka! Super :))
-
monika1709 - ja zawsze byłam zdania, że jeśli moja mama czy teściowa robiły coś, co dziś już jest na "czarnej liście lekarskiej", a dzieciakom nic nie było, to znaczy, że wcale to nie jest takie szkodliwe. Jasne, niebieskie mleko w proszku zawiera duuużo więcej laktozy, która może uczulać, ale tu przychodzi na pomoc genetyka (jeśli ja i mąż nie mamy takiego uczulenia, to nikłe szanse na uczulenie u naszych dzieci), a poza tym i mm może uczulić. Gośka niedawno zasnęła po popołudniowym marudzeniu. Zauważyłam, że codziennie ma taki czas, że zwyczajnie marudzi i nic się jej nie podoba. Niezależnie od wszystkiego. Wasze dzieciaki też tak mają? Jeju, codziennie się jej uczę i codziennie coś odkrywam nowego w jej zachowaniu, choć ona sama już jakiś swój tryb dnia ma ustalony. Ale bym poszła do fryzjera obciąć kudły. Ale po pierwsze mam deficyt czasu, a po drugie boję się, że moje dwa centymetry dla fryzjerki będą oznaczały milion! A jeśli zetnie mnie za krótko, to nie będę mogła związać ich w wysoki kucyk. Jest taki gorąc, że chodzenie w rozpuszczonych włosach to nonsens, a dodatkowo jak mi się hary po twarzy majtają to szlag mnie trafia. Zastanawiałam się nad grzywką - zawsze do niej tęsknię jak jej nie mam :) Feeest mam dylemat! Z jednej strony siano na głowie, z drugiej niemożność związania w wysoki kucyk... Osiołkowi w żłoby dano...
-
My po badaniu. Gosia ma wzorowe bioderka i nie musimy powtarzać badania! A jaka grzeczna była jak ją doktor obracał :) za to tuż po wyjściu z gabinetu wtrąciła swoje cztery grosze. Teraz leży bez pieluchy na przewijaku i wietrzy pupę. I gada :) Dziubala - mieszkanie ma około 85 metrów kwadratowych, także jest co urządzać. Wywalone zostały już ściany działowe, więc będziemy mogli sobie stworzyć wg własnego pomysłu wszystkie pomieszczenia. Po pięciu latach można wykupić mieszkanie za 5% wartości. To jest śmieszne, bo to zależy od ego jakiej jakości materiałów użyjemy. Wiadomo, że zawsze opłaca się jednorazowo więcej zapłacić za materiał żeby na dłużej starczył, ale tutaj jak byśmy sobie odpicowali mieszkanko, to musielibyśmy zapłacić więcej! Dobrze, że nie mamy kasy, bo ja bym od razu zrobiła jak najlepiej i najładniej, a tu jesteśmy ograniczeni - dzięki temu zapłacimy mniej za wykup :) blania.domanska - nie zawsze. Czasem beknie jak z piekła, czasem tylko wypuści jednego bąbelka powietrza, a czasem wcale. A kupki różnie. Ale dwie takie porządne w ciągu dnia to średnia. Do tego zdarzają się pierdki z kleksami ^_^ Co do karmienia. Któraś z Was napisała o tym, że jest wielki nacisk na karmienie piersią. Też to czuję. Niekoniecznie ze strony rodziny - ba nawet wcale. Ale ze strony mediów i owszem. Wczoraj rozmawiałam z mamą i się okazało, że tak naprawdę karmiła nas dwa tygodnie wyłącznie piersią i tylko jednego syna do szóstego tyg. plus butla! Czyli jeszcze mniej, niż sądziłam. Cieszę się, że macie podobne podejście do mojego. Nie ma co się męczyć i wyrzucać sobie, że się jest złą matką. Tak jak piszecie: nie forma karmienia świadczy o miłości. Zdecydowałam odciągać mleko w porze karmienia i podawać w butli. Cycek tylko w czasie jakiejś awarii, bo nie mam zamiaru być zombie. Przedwczoraj i wczoraj zrobiłam coś "zakazanego". Podałam zagęszczone mąką kukurydzianą mleko na noc. Wczoraj było na moim mleku, a przedwczoraj... na niebieskim w proszku... Szok dla dzisiejszego świata! Ale Margo nic nie jest, kupa wzorowa. Pierwsza porcja jej średnio podeszła, ale pewnie dlatego, że była karmiona na półśpiocha, a wczoraj było trochę lepiej, choć na moje oko za szybko jej leciało i dziś podam jej gęstszą mieszankę. Po prostu nie chcę jej podawać niepotrzebnie 120 ml i rozepchać żołądek, ale chcę żeby się najadała na noc. Zjadła 90 i poszła twaaaardo spać :)
-
Hejka! Jakoś mi tak, kurczę, lepiej że nie jestem sama z problemem kp. Wiecie co, najlepsze jest, że jak w porze karmienia odciągam, to wycisnę tą stówę (Gośka zaczęła jeść po 90 ml, a i tak przybiera), a jednak z cyca się nie najada. Potrafi wypompować mi cycki, a potem jeszcze butla! No i najbardziej mnie frustruje to, że nie wiem kiedy rzeczywiście je, a kiedy sobie ciumka. Może sobie pocyckać nad ranem albo pod wieczór, ale nie w ciągu dnia, bo nie mam na to czasu! MadzixD - chyba zostaje tylko noszenie. Od wczoraj wprowadzam też uspokojenie się we własnym łóżeczku. To męczące, bo trzeba wstawać do dziecka, które może zacząć płakać dokładnie w momencie kiedy wychodzimy z pokoju/wreszcie na chwilę siadamy/zwyczajnie robimy upragnione siusiu. Jednak wydaje mi się, że to zda egzamin. Chodzi o to, żeby najpierw spróbować uspokoić malucha kiedy ten jeszcze leży. Czasem wystarczy raz podejść, a czasem wstaje się co minutę. Ale ważne jest, że dopóki uspokaja się od samego dotyku i/lub smoczka to zostaje w łóżeczku. A kiedy już bardzo płacze wtedy na ręce. Dziś Gosia na to dużo lepiej reaguje niż wczoraj! Piękne zdjęcie!!! Dziubala - nooo, do wykończeniowych jeszcze, jeszcze. Nie mamy za bardzo kasy, więc przede wszystkim trzeba zrobić to, co konieczne: okna, podłogi, ściany. Na meble nie będzie nas na razie stać. Jakaś kuchenka, czy lodówka na pewno będą używane z olx.pl. Dwie kanapy (jedna nasza, jedna rodziców), łóżeczko małej, szafy z naszego obecnego pokoju i kilka mebli, które na razie mieszkają u rodziny - to musi nam wystarczyć. No, ale z czasem się urządzimy. Zazdroszczę pedikjuru :) chętnie też bym się doprowadziła do porządku. pipi00 - lakator mam ręczny, ale nie tą gruszkę, tylko taki jak spryskiwacz do szyb :) Mogę odciągnąć porcję bez dostawiania Margo, ale nie więcej niż 100. Jak w nocy odciągałam to poleciało 75, mimo, że samo zaczęło wypływać z piersi jak karmiłam butlą. beaciaW - super zdjęcie! Margo też wędruje :) Oki, lecę, bo mamy dziś usg bioderek. Może dam radę później napisać!
-
tusiaa1 - akurat o figurę to się martwić nie muszę :) w 10 dobie się zważyłam u lekarza (bo my wagę zepsutą mamy :< ) i już ważyłam tyle, ile przed ciążą gdyby jeszcze to karmienie wypadało regularnie, to szłoby karmić tylko cycem, ale jak ją trzymam przez cały dzień tylko na piersi, to mam wszystko z głowy. Nawet siku spokojnie nie zrobię. A już Wam pisałam jaką mam sytuację w chałupie: a to nie poodkurzane, a to nieugotowane... Do rzyci z taką robotą. Gdybym mieszkała tylko z mężem, to byłoby inaczej, ale tu są wymagania. Całe szczęście mama rozumie mój problem z karmieniem, bo sama taki miała i nie chodzi za mną, i nie stęka, że za wszelką cenę mam karmić - a obawiałam się tego, znając ją. Jeszcze trochę mam tego mleczka, więc jej podaję. Byłam wczoraj pierwszy raz na mieszkaniu (aż wstyd się przyznać ;p) i powiem Wam, że został tam odwalony wielki kawał dobrej roboty! Wywalili obie ścianki działowe, zamontowali nowe drzwi, założyli prowizoryczny prąd, skuli "chore" tynki i wynieśli gruz. Dziś chyba wnosili płyty gips-karton i nowe okna. Ale będzie pięknie, jak skończą! Co prawda jeszcze kupa roboty, ale już czuję, że to nasze. A właściwie "nasze", bo tak naprawdę jeszcze miasta ;/ Babeczki, których dzieci nie mają uczulenia na dadę - w biedronce promo: 2 paczki za 50 zeta! Ja na razie nie kupię tyle, bo nie wiem, jak pupka zareaguje, ale kurczę, opłaca się :)
-
Werka83 - jakby już się udało coś po karmieniu ściągnąć to pewnie marne, wymęczone 5 ml. I to z obu piersi. Kiedy ściągam laktatorem (bez karmienia) to nie da się u mnie zastosować metody 7 5 3. Po prostu po odciągnięciu jednej piersi nie mam po co do niej wracać po opróżnieniu drugiej, bo tam już nic nie ma. Jasne, przy pierwszej "pompce" coś poleci, ale przy kolejnych nic, choćbym męczyła 10 minut tego cycka. Taka już moja natura chyba.
-
Hej, hej! U nas z pupką nieco lepiej, ale wiadomo - potrzeba czasu. Gorąc taki, że na szybki spacer wyszłyśmy po dziewiątej na półtorej godzinki. Zaliczyłyśmy karmienie na ławce - ludzie tak się uśmiechali na nasz widok! Jeszcze nie spotkałam się z choćby jednym niezadowolonym spojrzeniem. Niestety "kończy" mi się pokarm. Margo się nie najada. Prawie za każdym razem muszę ją dokarmiać. Wisi pół godziny na cycu i zasypia ze zmęczenia, a po trzech minutach budzi się głodna. Jedynie w nocy jest wystarczająco mleka. O tyle, o ile, bo po karmieniu o 2-3 Margo budzi się o 5-6, a wg mnie powinna przespać do siódmej chociaż. Strasznie wykańcza mnie naturalne karmienie, bo widzę, że jest niespokojna i domaga się mnie ciągle. Nie da się ustalić przy tym jakiegoś konkretnego trybu dnia. Jestem zmuszona przejść prawie całkiem na mm i dokarmiać ewentualnie piersią, bo czuję się z nią zrośnięta, a ciężko obierać ziemniaki z dzieckiem u cycka. Szczególnie, że kiedy zaczyna wolniej płynąć, to Gosia się już denerwuje i nie umie złapać - zawsze muszę jej pomóc. A tak przy butli jest zadowolona i nawet sama zasypia w łóżeczku bez bujania. Teraz już się obudziła, bo pozwoliłam sobie ją ruszyć żeby pieluchę odpiąć no i koniec spania. Ale przynajmniej sobie leży i wesoło głuży. I patrzy na swoje zabaweczki. Hi hi, gada z nimi :) Przeżyłyśmy skok rozwojowy. Mała umie ładnie i długo trzymać główkę, duuużo głuży i długo utrzymuje wzrok na czymś, co ją zaciekawi. I pięknie wodzi wzrokiem. Wracając do karmienia. Ja wiem, że powinnam walczyć o laktację, ale jakoś wydaje mi się, że nie poleci więcej... W każdym razie uważam, że przez moje zmęczenie i rozdrażnienie związane z kp Gocha jest niespokojna. Jak przejdę na mm będę bardziej wypoczęta. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecię! Zmykam, bo Mała zaczęła się niepokoić. Buźka!
-
No i nie dokończyłam, bo nas wiatr wygonił... Chciałam dodać, że w miarę możliwości myję pupę pod kranem. Jeśli nie, to staram się używać wacików i wody. Chusteczki w ostateczności no i poza domem.
-
Moje kochane! Dziś byłyśmy na wizycie kontrolnej i Gosiula waży 4850 g, co znaczy, że w miesiąc przytyła 1,5 kg! No nieźle wtranżala ;D ciągle głodna. Najlepsze, że wcale po niej nie widać, nawet się trochę pućki zmniejszyły i zaczęło mi się wydawać, że mniej je. Nie widać, ale czuć, że się nosi pięć kilo! Szczególnie jak śpi i jest wiotka. Dostałyśmy też antybiotyk na pupkę. Detreomycyna. Jak przeczytałam ulotkę to się za głowę złapałam, ale mam nadzieję, że ta pediatra wie, co robi. Mamy jej użyć sześć razy w ciągu dwóch dni i powinna zadziałać. Następnie kontynuować poprzednią kurację. Trzymajcie kciuki za tą biedną pupinkę. Dziubala - okazuje się, że lepsze jest siedzenie z czterema panami w domu, niż jakieś głupie łażenie po sklepach, hi hi hi :) pipi00 - Gosia lubi na brzuszku (oczywiście do pewnego momentu), ale nie lubi z gołą pupą. A na śpiocha to jestem w stanie jedynie jej pieluchę rozpiąć, ale nie zdjąć, bo się budzi. Całe szczęście odparzenie jest bardziej z przodu i takie coś może wystarczyć. Najbardziej Gocha lubi leżeć na mnie, kiedy ja jestem w pozycji półleżącej. Wtedy bardzo długo trzyma główkę. Dobrze, że w cyckowej sprawie lepiej! I dodawałam krochmalu, kąpałam w kalii, ale to na nic. Podejrzewam, że zbyt zaawansowane stadium choroby skóry na takie coś... beaciaW - jak przeczytałam, że rozcięłaś body to aż mną wstrząsnęło. Wyobraziłam sobie jak ja bym miała tak rozciąć ubranko, bo przecież tyle się tych ciuszków naszukałam, że byłoby mi mega żal je zniszczyć. Ale jak mus to mus. Właśnie sobie leżymy na balkonie, ale zaraz chyba nas stąd deszcz wygoni. Gosia głuży już od jakiegoś czasu, ale nie wiem kiedy to się dokładnie stało. Tak samo z uśmiechaniem.
-
Czy Wasze pociechy też tak nie lubią leżeć bez pieluchy? Jesteśmy zmuszone właśnie wietrzyć pupkę ze względu na odparzenia, ale Gośka zachowuje się wtedy jak opętana i muszę z nią leżeć żeby miała cycka w buzi albo żeby ją bujać. Okropna walka o zaśnięcie. A żaden krem nie pomaga tej pupce, więc pozostało już tylko wietrzenie...
-
Cześć Dziewczynki! Jestem Czerwcóweczką, ale wpadam do Was życzyć wszystkiego dobrego! Obyście wszystkie w marcu urodziły zdrowe Marcątka! Marcosia z córcią Gosią :)
-
monika1709 - prześlicznego masz synia! Nie mogę się napatrzeć na niego :) mam wrażenie, że są z moją Gosią podobni jak rodzeństwo - takie czarnulki z dużymi oczkami! No przeuroczy! Zrezygnowałam z tej dyni. Zrobiłam mizerię z dodatkowym pomidorem ;p Trochę się jej boję ^_^
-
Dziewczyny, macie pojęcie, czy dynia w zalewie słodko-kwaśnej dobrze skomponuje się z marchewką? W ramach surówki do obiadu. Nie mam ani jabłka, ani ananasa, a z chrzanem nienawidzę marchewki... Przypuszczam, że dynia będzie podobnie smakowała jak ananas czy jabłko - one też są słodkie...
-
Dziękuję, dziewczyny. Jesteście kochane! Dziś już rozmawiałam z mamą jakby wczorajszy dzień nie miał miejsca. To mi się bardzo u nas podoba - nie żywimy do siebie urazy. Kolejny dzień ma zawsze być lepszy i już. Ale i tak wiem, że pewnego dnia znów się przyczepi, ale takie już życie :) mamuśka738 - największą nagrodą za wszystkie bóle związane z prowadzeniem domu i macierzyństwem jest później to, co napisałaś: jak dziecko jest szczęśliwe i mądrze wychowane, i to widać! Pięknie, że Jaś taki zdolniacha :) Gocha też czasem chwyta butlę, ale częściej (przy kp) chwyta mnie za fraki ;D Ja pisałam o kp i mm. Mam dwie butle z LOVI z dynamicznym smoczkiem, który pozwala na połączenie kp i butli. Jest okrągły i dobrze wyprofilowany. Gosia świetnie umie pogodzić butlę, cyca i smoka (mam z aventu, który nie trzyma się sam w buzi, więc nie rozleniwia). Albo jest genialnym dzieckiem (czego sobie życzę ), albo rzeczywiście dobrze dobrałam smoczki. bia - nic nie zrobisz dzieciątku czyszcząc pępek. Krew mogła polecieć, bo mógł się delikatne naderwać (to się zdarza na styku części zaschniętej z częścią mokrą pępowiny), ale to nic. Spokojnie możesz i powinnaś odchylać palcem na tyle, na ile się da. Na pewno nie oderwiesz całego :) I dzieciątka to nie boli, a jeśli się krzywi i płacze to tylko dlatego, że Ty się denerwujesz. Dopóki się nie przekonałam o tym, że spokojnie można tak czyścić pępek to Gosia płakała, bo ja się bałam. Ver0nica - no to Ci córa pospała! Pozazdrościć! To dobrze, bo podczas snu maluszki najlepiej się rozwijają! beaciaW - jak Iza nie może zrobić kupki to rób jej masaż brzuszka zgodnie z ruchem wskazówek zegara, kładź na ramieniu (tak jak robisz) albo kolanach i rób "rowerek" nóżkami. To pomaga małym jelitkom w przeprowadzeniu treści kupkowej w stronę światła :) Świetny filmik! tusiaa1 - trzeba się poświęcić w imię wyższej konieczności :) Dasz radę, babeczko! Wszystkiego najlepszego dla całej Waszej czwórki!!! :* Dziś Gosia trochę spokojniejsza, niż wczoraj. Tfu tfu żeby nie zapeszyć. A ja coraz lepiej ją rozumiem. Przez pół godziny nie mogła zasnąć w łóżeczku - chodziło o obrócenie jej na drugi boczek. Uczę się, uczę :) Na odparzenie pupkowe dostałyśmy krem z kwasem bornym (korzyści większe niż szkody), ale średnio działa. Lepsza jest maść pięciornikowa, ale ta za bardzo wysusza. Zrobiłam więc miks z maści pięciornikowej i dziecięcych kremów nawilżających, trochę kremu mustela na odparzenia i nieco tormentiolu, który zawiera jeszcze kwas borny. Liczę, że moja mikstura jej pomoże i jednocześnie nie wysuszy pupki. Bo ten krem od pediatry nic nie pomaga. Zmiany odparzeniowe są po nim żywo czerwone, a po maści pięciornikowej bledną. To chyba mówi samo przez się. Już długo walczymy z tą pupcią, mam nadzieję, że za chwilę się to skończy. Dodatkowo kupiłam pieluchy happy. Nie ma żadnej różnicy między nimi i pampersami jeśli chodzi o samą pupę, ale happy są duuużo sztywniejsze ;/ Całe szczęście Gosia się na nie nie skarży.
-
Uwaga, w tym poście żalę się. Nic dzieciaczkowego - takie ostrzeżenie dla tych, które nie chcą tracić czasu na moje beblanie :) No i oczywiście skończyło się tak, jak przewidywałam. Obraza na cały świat, że nie zrobiłam obiadu! Już się nie mogę doczekać aż się wyprowadzimy - chociaż wtedy pewnie i tak się będzie wtrącać. Straszna się zrobiła. Kiedyś taka nie była. Chyba menopauza ją zmieniła, jeju, ja nie chcę taka być jak dojdę do tego wieku. Nie może zrozumieć, że mam już swojego męża i swoje dziecko. A ona ciągle się wtyrka - a to nie tak ją trzymam, źle że ją tyle noszę, mam ją odłożyć, mam ją wykąpać, a inaczej mam kąpać, zrobić obiad dla K., bla bla bla... Mówię jej, że to moja sprawa jak zajmuję się moją córką i jakie mam układy z moim mężem. Akurat K. rozumie, że czasem nie mogę zrobić obiadu, a czasem zwyczajnie mi się nie chce. Nic mu się nie stanie jak raz zje kanapki na obiad... Ważniejsze jest dla mnie zaspokojenie potrzeb Najmniejszej, która nawet nie umie mi powiedzieć czego potrzebuje, niż podanie dorosłym codziennie obiadku na talerzu. I tak cud, że udało mi się dziś odkurzyć! A wszystko się w ogóle zaczęło od tego, że wychodząc z psem (choć to nie moja robota) nie wzięłam ciężkich śmieci. Kurczę, okej, niby mogłam wziąć, ale nawet o nich nie pomyślałam, bo nie chciałam żeby Gosia się obudziła przez szczekanie psa i wyszłam z nim na klatkę jak najszybciej. Powiedziałam, że spokojnie mogą wziąć śmieci jak będą szli do roboty. Wszyscy chyba pozapominali, że ja nie siedzę w domu na dupie i tylko pachnę... Myślą, że jak oni chodzą do roboty "poza dom" to tylko oni są zarobieni.. Ja nie wiem co to jest przespać sześć godzin z rzędu - a Wy to doskonale zrozumiecie... Najlepsze jest to, że ona może mówić co źle robię ja albo mój mąż. Ale jak powiem, że jej mąż nic w domu nie robi to zaś obraza. No kurde, ale on nawet nie wypakuje zakupów, które danego dnia zrobi, a to nie jest dla mnie normalne. Skoro robię zakupy to je wypakowuję, nie? Och, przepraszam Was, ale musiałam to z siebie wyrzucić... Już mi lepiej :) choć i tak nadal jestem zdenerwowana. Dobrze, że mała śpi.
-
Bia - Gocha ma takie drobniutkie krosteczki na buzi. Widać je tylko jak się człowiek mocno przyjrzy, poza tym nie. Dobrze, że dopajasz. Przy obecnej pogodzie i z biegunką bez dodatkowej wody łatwo o tragedię. No, no - szybko przybiera Twój maluch! Ale pewnie jak zacznie chodzić to wybiega te nadprogramowe gramy Ania92 - pięknie, że tak je! Szok, że masz takie warunki! To bardzo dobrze! Nie wyobrażam sobie nie być przy mojej córci, a szczególnie w takim trudnym czasie. Z każdym dniem coraz bliżej wyjścia jesteście, super! Dziubala - my pierzemy Gośkę w naszym, "dorosłym" proszku do prania. Daję go dużo mniej, niż do naszych ubrań no i włączam program baby care. Dodatkowo dorzucam jeszcze aktywny tlen w proszku żeby zarazki z np. ulanego mleczka wyżarł. Jeśli mogę zapytać, czemu karmisz tylko mm? Wybacz, jeśli się za bardzo wtyrkam tym pytaniem, ale sama się zastanawiałam nad takim karmieniem. Ale zdecydowałam się na cycka, bo to za darmo, zawsze gotowe no i idealnie dobrane do potrzeb dzidziola na daną chwilę, a dodatkowo Gosia nie ma problemu ze ssaniem cycka i nie narobiła mi szkód. Wprowadziłam też od razu mm żeby wiedziała co to butla. Ale chyba za niedługo będę również zmuszona do przejścia na mm bo wydaje mi się, że zaczyna mi się pokarm tracić. Właśnie ostatnie karmienie było masakrą. Mała ciągnęła i ciągnęła, denerwowała się. Nie wiedziałam o co chodzi, bo przecież jeszcze wczoraj spokojnie sobie jadła z piersi, a po zrobieniu butli zjadła 90 ml. Więc w cyckach za mało jej było... (jak wspomniałam nie jest wybredna i ładnie ssie cyca, nie robi jej różnicy z czego je) blania.domanska - fajnie, że Borek zasypia sam. To dużo daje! Moja Gosia też już bardzo dużo głuży (to jeszcze nie gaworzenie - ono zaczyna się dużo później i jeśli się nie mylę polega na powtarzaniu prostych sylab, np. dadadadada) i uśmiecha się przy tym. Uwielbiam z nią tak rozmawiać, bo widzę, że jej to mnóstwo radości sprawia! A w nocy uśmialiśmy się z mężem, bo nie chciała spać i K. położył ją na brzuszku a ona się rozgadała. I powiedziała "kot" :) monika1709 - no ja dziś suszyłam włosy i odkurzałam, i Gocha i tak płakała. No nic, muszę to przeżyć. Ver0nica - świetny artykuł! Pati000 - współczuję Wam :( życzę siły Szok, dzisiaj Margo była marudna nawet na spacerze. Pod koniec musiałam ją ewakuować z wózka i zapakować w chustę - dobrze, że miałam ze sobą. Nie zdarza jej się marudzenie na dworze. Na razie leży na mnie i jest spokój. Udało mi się dziś tylko poodkurzać, ale mówi się trudno. Szkoda, że moja mama tego nie rozumie i jak jej mówię, że nie ugotowałam obiadu to teatralnie wzdycha. Strasznie mnie to denerwuje. Już zapomniała jak to jest mieć marudnego dzidzia w domu. Dla mnie ważniejsze jest to, żeby Margo nie płakała niż żeby zrobić obiad dorosłym...
-
Poczytałam trochę i to może być marudkowanie poprzedzające skok rozwojowy. Czyż nie? Tylko nie wiem jak pomóc jej spać u siebie, a nie na mnie. Wszystko ją budzi - tata wychodząc do pracy jak zwykle dał jej buziaka (akurat na śpiocha) no i pobudka gotowa. W czasie międzyspaniowym nic jej nie interesuje, tylko płacze i kwęka.
-
Cześć Mamusie, ja tylko na chwilkę. Ostatnio Gośka jest straszna maruda, powiedzcie mi, proszę, co robicie jak Wasze skarby nie chcą spać w łóżeczkach (a na rękach i owszem), budzą się co chwilę i ciągle chcą wisieć (niegłodne) na cycu? Ja od kilku dni nie mogę nic zrobić! No masakra! Na pewno to nie od jedzenia, bo nic "niebezpiecznego" nie jadłam. Już mam dość. Wczoraj jeszcze rozumiem, bo miałam dzień załatwiania spraw i Gosia była rzucana między autem, a urzędem, ale dziś nigdzie się nie wybieramy. A ona po pięciu minutach w łóżeczku się budzi i po kolejnych trzech krzyczy! Właśnie zaraz włączy się syrena. A ja nie chcę jej ciągle na rękach mieć...
-
Kurczę, strasznie Wam współczuję problemów z sutkami, dziewczyny. Ja na szczęście nie mam z tym problemu - Gosia pięknie chwyta, a jak jej się zdarzy płycej chwycić to jej tylko wywijam palcem dolną wargę i już jest w porządku. Sutki bolą przez dwie sekundy po przystawieniu, ale zaraz potem już nie. A jak nie może chwycić, bo się denerwuje z głodu to chwytam otoczkę i lekko "spłaszczam", tak, że sutek jeszcze bardziej wystaje i nie sprawia wrażenie "nie do złapania". Trochę to usztywnia brodawkę u podstawy i jest trochę sztywniejsza, trochę jak butelka. Wedy dużo łatwiej wsadzić sutka dzidziolowi do buzi. (mam nadzieję, że w miarę zrozumiale to napisałam) My już po spacerku, wyrwałyśmy się szybko, bo zaś będzie hica pewnie. Mała właśnie zasnęła po pospacerkowym karmieniu. Pod blokiem sąsiadka mnie nie poznała, będę bogata Wczoraj rozmawiałam z przyjaciółką na temat odparzenia pupci mojego maleństwa i poleciła mi na to olej kokosowy! Słyszałyście o nim? Podobno jest genialny, ale niestety trochę drogi - jednak nie wiem ile kosztuje. Na wizycie za tydzień zapytam pediatry o niego, ale myślę, że można go poużywać na noworodku, bo na dwumiesięczniaku już na pewno - farmaceutka, która sprzedawała Asi ten olej stosowała go u swojego synka. Większość takich naturalnych preparatów można używać od 1. dnia. W końcu nie ma tam konserwantów i całej tej "pachnącej" chemii. Dziewczyny, jakich pieluszek używacie? My jesteśmy w pampersie, ale to odparzenie tak średnio schodzi... Nie wiem czy właśnie te pieluchy też nie podrażniają skórki - dużo tam tych substancji chłonących, czytałam, że mogą źle działać na pupki. blania.domanska - czemu przystawiasz Boryska tylko w nocy? Ja ostatnio karmiłam na środku alejki w centrum handlowym! A niechby kto tylko coś powiedział do mnie! Wojna jak nic. Powiem Ci, że ludzie patrzyli się - a jakże. Jeden ochroniarz to zza winkla nawet zerkał ;p ja obłożona z jednej strony dzieckiem, z drugiej podusią i z trzeciej pieluchą spokojnie karmiłam. Niektórzy nawet się uśmiechali na ten widok. monika1709 - łoj, a nie będzie potem ciężko Aaronka z Waszego łóżka do swojego wyprowadzić? Może na noc podawaj swoje mleczko z butli, żeby się tak nie męczył przy jedzeniu i wtedy spokojnie sobie pośpisz już Co do przytulania - rzeczywiście wczoraj naszła mnie refleksja, że szybko trzeba się tym nacieszyć. Czasem nawet zostawić obowiązki domowe w lesie i tylko być z dzieckiem. Zmywanie i odkurzanie nie ucieknie, a dzidzia nigdy już nie będzie taka malutka i potrzebująca jak właśnie dziś! Już jutro będzie starsza i powoli coraz mniej będzie jej potrzebna mama. Całe szczęście dziecko do siódmego roku życia jest psychicznie bardzo związane z mamą, która jest jego autorytetem we wszystkim i jest jedyna na świecie. Potem zaczyna się szkoła, koledzy i swoje sprawy... Już się boję jak szybko miną mi te lata. Wiecie jaką wczoraj zupkę ukulałam? Normalnie bulion na kości i na suszonej włoszczyźnie (zupełnie tak samo aromatyczna jak świeża, a mniej problemu z nią i zawsze dostępna! polecam), jedna kostka bulionowa - akurat miałam na wołowinie, tą ciemną - i powrzucałam tam resztki mrożonek - miałam szpinak i kilka różyczek brokułów. Do tego pucha groszku konserwowego. A żeby nie było pusto to jeszcze lane kluski w środku! Taka zielona zupka pycha! Szczerze polecam!! Też się rozpisałam
-
Dzięki dziewczyny, ale nie wydaje mi się, że to od mojego jedzenia. Już wcześniej jadłam "wszystko" i nic się nie działo. Poza tym kupki robi zupełnie normalne, brzusio miękki. Płacze odłożona i "zostawiona", teraz od 19 śpi na mnie i wszystko w porządku. Widocznie miała dziś zły dzień i bardzo chciała się poprzytulać - w końcu nie tak dawno była jeszcze w brzuchu. Jak takie małe dzieci płaczą "nie wiadomo czemu" to warto sobie przypomnieć o teorii czwartego trymestru. Moje bożątko już długo śpi i to dość spokojnie! O ile nie zleci bezwładnie główka albo rączka, to wszystko jest super :) nie wierci się tak, jak nie raz w łóżeczku. Przypuszczam, że po kąpieli i wieczornym karmieniu zaśnie już spokojnie u siebie w łóżeczku. Werka83 - czytałam o zbawiennej mocy mleka matczynego na wszelkie dolegliwości - może spróbuj przecierać oczko wacikiem nasączonym Twoim mlekiem - w internecie nie brak mamuś, które zachwalają tę metodę. Na pewno nie zaszkodzi, nie uczuli. Mleko ludzkie zawiera antybiotyki i jest antyseptyczne.
-
blania.domanska - już się poddałam i trzymam małą na sobie, nawet nie odkładam jej. Jak się przebudzi to na szybko cyca i śpi dalej. Ja co prawda jestem uziemiona na fotelu, ale przynajmniej nie ma płaczu co chwilę. Może jak się wyśpi to jej się zmieni - możliwe, że ze zmęczenia już sobie nie umiała miejsca znaleźć. Też ją często trzymam po zaśnięciu żeby było wiadomo, że na pewno śpi, ale dziś to nie działa. Ver0nica - jaki bąbel słodki :)
-
Jeju już nie wiem co z tą moją córką zrobić... Wisi cały dzień na cycku i usypia, ale ledwo ją odkleję, to ryk! Wody dwa łyki weźmie i ryk. W chuście ją nosiłam i dopóki chodziłam było spoko, ale usiadłam i ryk!!! Teraz znów wisi i przysypia... Zaraz nie wytrzymam... Ja wiem, że ona nie robi tego żeby mnie zezłościć, ale wkurza mnie, że nie wiem czego ona chce. uch
-
My po szybkim spacerku. Niestety musiałyśmy wyjść akurat w tych gorących godzinach, bo by mi sklep zamknęli, ale dałyśmy radę. Mała była pod parasolką, a że dziś przynajmniej wiar wieje, to było w miarę znośnie. Jednak mimo to wolałabym żeby nieco się ochłodziło, bo Gosia prawie nic nie je, a tylko pije. Tak podejrzewam, bo połyka trzy minuty, a potem tylko ciumka. Mała coraz więcej się uśmiecha, ale nie wiem czy świadomie. Jak rozpoznać ten właściwy uśmiech?