-
Postów
7 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez cichadoro
-
w mojej rodzinie był przypadek, że dziewczynka zaczęła trzymać głowę dopiero w 7-8 miesiącu. nie wiem czy to było akurat obniżone napięcie mięśniowe czy doszły do tego jakieś inne rzeczy, ale ogólnie wszystko było u niej później. a teraz ma dwa latka i zero różnicy z rówiesnikami, ale ile się najeździli po lekarzach.
-
http://dziecisawazne.pl/czemu-dzieci-sie-budza-po-odlozeniu-lozeczka/ siostra mi taki artykuł podesłała, może chcecie przeczytać ;) położna na edukacji właśnie mówiła, że dzieci z napięciem bardzo wcześnie trzymają główkę, ale to nie jest powód do radości i nie można do 3 miesiąca nosić dzieci pionowo, bo to właśnie sprzyja napięciu. właśnie moja siostrzenica jak miała kolki, a miała straszne, uspokajała się tylko jak była trzymana pionowo i potem trzeba było z nią jeździć na rehabilitację. z tego co pamiętam szybko się tego pozbyli, ale akurat w tej przychodni było tak, że jak dziecko już zostało poddane rehabilitacji to kończyło ją dopiero jak zaczęło raczkować. mój Nikoś miał zawsze slicznie otwarte dłonie, a teraz od jakiegoś czasu często zaciska mocno piąstki. mam nadzieję, że to nie są jakieś początki tego napięcia mięśniowego. i też ostatnio ma takie pory dnia, że strasznie krzyczy jak leży na płasko, jak jest na rękach tak trochę przechylony, że głowę ma wyżej to jest w porządku. u mnie karmienie też jakoś co dwie godziny w dzień, nawet częściej. teraz może zacznę dopajać wodą jak takie upały zapowiadają. troszeczkę, ale niech się przyzwyczaja, no i mi w cyckach musi się pokarm zdążyć nazbierać ;) a w nocy budzi się o 4, a potem jak mu się zachce, a zachciewa mu się wtedy już co chwilę, przez co ja cierpię, bo uwielbiam spać rano, więc wolałabym, żeby w nocy się budził częściej, ale potem od jakiejś 4 do 8-9 mógłby spać ciągiem :P może jak wreszcie rolety dotrą i będzie ciemniej w pokoju to rano pośpi dłużej Sylwianna moja lekarka też mi gratulowała karmienia piersią, mówiła, że coraz rzadziej się to zdarza, żeby dzieci były tylko na piersi
-
to mnie nastraszyłyście... w sumie dzieci już nie planujemy, ale kto wie czy nam się nie odmieni za jakieś 5 lat. ale na razie zaryzykuję ten jeden zastrzyk, a za 3 miesiące powiem jej na wizycie, że chce coś innego, jeśli bardzo źle będę to znosić. już teraz mam niezłe humory, a co dopiero jak przyjmę taką bombę hormonalną na raz. mąż chyba z domu ucieknie ;) Marciołka jeśli 100km/h to jeszcze mało, u mnie idioci zapieprzają i po 200, bo się znalazło kilku wielbicieli bmw i robią sobie zawody, a potem się chwalą osiągnięciami. i to są znajomi mojego męża. powiedziałam mu, że zobaczymy czy się będzie tak podniecać wchodzeniem w zakręt bokiem, jak ja będę szła na spacer z małym a jakiś mi wyjedzie zza zakrętu z taką prędkością. U mnie też delicol zaczął działać po jakiś dwóch dniach, a przy tej przeprowadzce zapominałam podawać go małemu i dzisiaj miałam taki wrzask że szok. ale nie wiem czy to od tego, czy może po szczepionce dzisiaj coś wyszło. jejku i ortopedę muszę wreszcie załatwić!
-
ja dzisiaj byłam u gina na popołogowej wizycie i mi dała receptę na depo provera, zastrzyk na 3 miesiące. któraś używała?
-
na razie trudno powiedziec jak sie mieszka bo w tym wirze rozpakowywania i sprzatania nie mam czasu pomyslec :) ale tez bedzie mi sie ciezko przyzwyczaic, bo mieszkalam w miescie, wszystko mialam pod nosem, a tu na wsi, co prawda do lukowa jest jakies 6 km tylko, ale jak sie mialo biedronke na przeciwko to ciezko sie przestawic, ze trzeba zrobic wieksze zakupy na raz bo do miasta codziennie sie nie jezdzi. i pewnie niedlugo bedzie mi brakowac znajomych i rodzenstwa. do tego maz ciagle mowi ze chce w trase jechac... ale jak jest jakies ogloszenie z okolic to nawet sie nie zainteresuje. wiedzialam, ze tylko sciagnie mnie na te wichure i zaraz bedzie kombinowac, zeby gdzies jechac, a ja tu bede kwitła sama z synkiem i tesciowa, ktora mi jednak troche gra na nerwach.
-
kasia ja w reaktorze nigdy nie byłam ;) no a teraz mieszkam pod łukowem. ostatnio na godzinę pojechaliśmy na miasto i mały został z teściową. przed samym wyjazdem zmieniłam mu pieluszkę, żeby ona już tego nie robiła, a ta chyba z nudów, albo z niewiedzy w ciągu niecałej godziny zmieniała dwa razy. bo przecież jak zaczyna marudzić to na pewno ma mokro. następnym razem muszę ją uświadomić, że to nie tetrowe i jak będzie zmieniać co 20 min to na pieluchy nie wyrobimy. a najlepiej wszystkie schować, bo przecież mnie nie posłucha i po swojemu będzie robić. Nikoś na szczęście na razie nie ma żadnych poszczepionkowych objawów, śpi ładnie i też od kilku nocy budzi się o 4 dopiero. z jednego cycka go karmię, a z drugiego odciągam, bo jednak po takiej przerwie już bolą.
-
Malinka jak mój ma taki dzień to zrzucam na skok rozwojowy, Nikoś miał już ich chyba z 7 :P i nie wiem, który był tym prawdziwym ;) i życzę powodzenia w szukaniu księcia, ja po swojego musiałam aż do holandii wyjechać. dzisiaj byliśmy na szczepieniu, bezpłatnymi szczepimy, więc 3 wkłucia były, ale mały dzielnie zniósł. powrzeszczał trochę, ale spodziewałam się czegoś gorszego. urósł 5 cm i przytył kg. pediatra gratulowała mi karmienia piersią, bo podobno coraz rzadziej się zdarza, żeby dziecko było na samej piersi. może nie przybrał na wadze jakoś zawrotnie dużo, ale powiedziała, że widać, że to drobny chłopczyk i wszystko jest ok. i teraz jak już jestem na swoim to nie mam tak czasu wchodzić i czytać i pisać jak wcześniej, ale coś za coś, albo nowy post, albo posprzątane w domu ;)
-
mój w ciągu dnia tylko na dworze, na spacerze jako tako śpi dłużej, tak to też nie dłużej niż godzinę, a najczęściej to przysypia na jakieś kilkanaście minut i się budzi. a teraz czekam aż uśnie po kąpaniu, zazwyczaj położę go do łóżeczka i po jakimś czasie sam zasypia, ale dzisiaj oczy jak spodki, więc zobaczymy. dzisiaj też na cycku mi wisiał ciągle, ale może dlatego, że nie miałam czasu porządnie zjeść przez to rozpakowywanie. ale sypialnia już prawie gotowa, jeszcze w salonie kilka kartonów i kuchnia do uprzątnięcia
-
u nas pierwsza noc w nowym mieszkaniu. mały na szczęście spał normalnie, więc nie przeżył jakiegoś szoku z przeprowadzką. ja staram się poogarniać kartony, a że nie mamy jeszcze połowy mebli to nie mam pojęcia jak to zrobić. do tego okazało się, że cieknie nam prysznic, pewnie syfon jest jakoś nieszczelnie zamontowany :/ no i mały po kąpieli dostał jakiejś suchej skóry na głowie, nie wiem czy tak się spieszyłam, że trochę mu źle spłukałam żel, czy może coś od wody, ale jutro lekarz to pokażę, bo buźkę też ma suchą, taką aż nieprzyjemną w dotyku, szczególnie jeden policzek. mój Nikoś dzisiaj od rana się śmieje. wcześniej kilka razy dziennie zdarzało mu się uśmiechać, ale dzisiaj to już chyba tak naprawdę świadomie to robi :)
-
ja niczym mu buźki nie smaruję, ale we wtorek idę do lekarza to się dowiem czy to to, czy może jakieś uczulenie. no i mały ostatnio płacze strasznie od razu po jedzeniu, wrzask jak nie wiem i za parę minut mu przechodzi. nie wiem, kolka to chyba nie jest, ale wychodzi na to, że boli go brzuszek, a nie jem nic nowego. eh to ja mam dalej 8 na plusie i ani drgnie ;/ jak tylko gin pozwoli to zaczynam ćwiczenia, bo to do niczego nie podobne mieć taki bebech na wakacje, a jeszcze w sierpniu wesele koleżanki, sukienkę już mam i tak trochę prześwituje więc mój bebzun jest pięknie widoczny :/
-
uff ja spakowana, mama się zajęła Nikosiem jak wróciła z pracy, a ja szybko popakowałam kartony i jutro bus przyjeżdża. niby się cieszę, że będę wreszcie z mężem mieszkać, ale nie w tym miejscu :/ albo się przyzwyczaję, albo wpadnę w jakąś nerwicę... pożyjemy zobaczymy. ja idę na wizytę popołogową w czwartek, też bym chciała jakieś tabletki, ale dzisiaj rozmawiałam z siostrą i skoro karmię to mogę tylko te jednoskładnikowe brać, a one podobno trochę niszczą organizm. zobaczę co mi przypiszę i wtedy poczytam sobie opinie. Agataluk u mnie to samo, żadnego ustalonego rytmu dnia nie ma, żadnych godzin drzemek, po prostu raz uśnie o tej, raz o tamtej. raz uśnie i będzie spał 3 godziny, innym razem cały dzień przysypia i zaraz się budzi. je dość często, dlatego ja na razie żadnego wyjścia sobie zaplanować nie mogę.
-
szczerze, też najchętniej bym nie chrzciła. moim zdaniem to powinna być decyzja każdego człowieka, a nie jego rodziców. no ale rodzina jedna i druga by mnie wydziedziczyła i mąż chce, a że i tak kościelnego nie mamy, bo ja nie chciałam, to teraz ze chrzcinami mi nie podaruje. przy takiej ilości osób moje przekonania nikogo nie interesują :P
-
ja jako chrzestna sama wyszłam z propozycją, że kupie ubranko. teraz przyszłej chrzestnej Nikosia już powiedziałam, że od tych wszystkich prezentów ważniejsze jest dla mnie żeby nas odwiedzała, a że mieszka ponad 100 km od mojej miejscowości to już sam dojazd jest wydatkiem. a chrzciny też zrobimy w restauracji, tylko najpierw kasę trzeba odłożyć, bo ma być ponad 30 osób... i dlatego chce zrobić jak Niki będzie miał 7-8 miesięcy, bo przy tylu ludziach teraz za bardzo by się umęczył. Usg chyba najlepiej do końca 2 miesiąca zrobić. Ja się wybieram do lekarza 1 lipca, ale to mnie szwagierka zapisywała i nie wiem czy powiedziała, że to ze szczepieniem ma być, więc już się dowiem jak będę po przeprowadzce. No i właśnie usg będę musiała jakoś szybko tam ogarnąć.
-
ja o chrzcinach jeszcze nie myślę, ale jak ja podawałam to też ubrałam chrześnicę i kupiłam na allegro za 60zł ubranko robione na szydełku, bo mama takie sobie wymarzyła. i można je było założyć i potem, bo sweterek ładny i sukieneczka też fajnie wyglądała do kolorowych rajstopek. kasia może kropelek nie ulała, skoro daje się je przed jedzeniem. w końcu ulewa tylko trochę, a nie wszystko co zjadła. to dużo dałaś, ja kupiłam za 27 zł. i nabiału nie odstawiłam. ech ja się w sobotę przeprowadzam a tu nic nie spakowane! kartony czekają i tylko wszystkich wkurzają bo miejsce zajmują, ale co chce się za to zabrać to mały zaczyna marudzić. zresztą coraz mniej śpi w dzień, na rękach śpi a jak tylko odkładam to się budzi, poleży trochę spokojnie i za chwilę już znowu na ręce trzeba brać.
-
ja podaję po 6 kropelek przed karmieniem, ale tylko 3 razy dziennie, rano przed pierwszym karmieniem, potem jakoś po południu i po kąpaniu. u mnie pomogło dość szybko chyba po dwóch dniach było widać efekty.
-
Odkąd Nikoś bierze delicol nie miałam sytuacji żeby darł się wniebogłosy dłużej niż minutę, wcześniej zdarzało mu się po kilka godzin dziennie krzyczeć. A teraz czasem wrzaśnie, żeby coś zakomunikować, a tak to spokojny. Ale mam z nim trochę inny problem. Zanim ten delicol kupiłam, to czasem mama go odgazowywała termometrem, potem siostra mi przyniosła takie specjalne rurki do tego i mały tak się rozleniwił, że nie potrafi kupy bez tego zrobić. Gazy idą ładnie cały dzień, a jak przychodzi do zrobienia kupy to się pręży, czerwony na twarzy, ale nie stęka... jak mu zdejmuję pieluszkę, to ten nogi w górę, uśmiech na twarzy i czeka na rurkę. Jak go ubiorę z powrotem bo widzę, że nic nie ma i że sam nie ma ochoty zrobić to znowu się pręży, zaczyna płakać i bez tego nie uśnie. A że zawsze się to dzieje już wieczorem, to dla świętego spokoju, żeby wreszcie poszedł spać, wkładam mu tę rurkę, towaru idzie jakby tydzień się nie załatwiał i już zadowolony. Nie pomaga masaż, dociskanie kolankami, tylko gazy idą, a ten leniuszek nawet nie stęknie, żeby kupa poszła.
-
ja miałam kolczyki zrobione w wieku 8 lat i jakoś nie kojarzę żeby to był dla mnie straszny ból i trauma, kolejne dwie dziurki już robiłam sobie sama w domu igłą, więc tam się nie słuchaj, jak nie chcesz teraz robić jej kolczyków to lepiej poczekać. w końcu Twoja córka jest w połowie polką i nie musi mieć wszystkiego tak jak tamte dziewczynki ;) Malinka mój tez podobny do taty, jak na niego patrzę to normalnie widzę męża. Swoją drogą to śmieszne, że na świat przychodzi taka miniaturka dorosłego człowieka ;) tylko oczy podobno ma moje, ale kolor chyba się jeszcze może zmieniać przez kilka miesięcy, więc się nie nastawiam ;) no i kawy też bym się napiła, ale jakoś mam takie obawy, że może mały spać po tym nie będzie :P ja jak widzę, że coś mu się zaczyna łuszczyć na główce to od razu wyczesuję i jest spokój na kilka dni, potem znowu się coś tak pojawia i znowu wyczesuję.
-
Kasia no właśnie ciągle rozważam czy kupić. Przydałoby mi się, żeby właśnie powiesić pranie, albo na zakupach zawsze wygodniej mieć dwie wolne ręce, ale rzeczywiście do nosidełka pewnie jeszcze za mały. Mój szwagier miał nosidełko i kiedyś poszliśmy w góry na spacer na kilka godzin, mówił, że w ogóle nie czuje ciężaru dziecka, które wtedy pewnie ważyło coś koło 10 kg, ale to zależny od jakości nosidełka i odpowiedniego rozstawu pasków. Niby waham się jeszcze między chustą, ale raczej ciężko mi będzie wiązać chustę jak pojadę z małym na miasto i gdzieś przy samochodzie go w to wsadzać (chociaż podobno jest to bardzo łatwe po poćwiczeniu). No i nie wyobrażam sobie żeby mój mąż chciał sobie chustę wiązać a nosidełko na pewno by założył. Nikosiowi też się włosy wytarły ale tylko te na czubku, po bokach i z tyłu ma i teraz ma fryzurę na woźnego z harrego pottera ;P
-
Ból w czasie porodu? Czy się boicie i jak sobie z tym radzić?
cichadoro odpowiedział(a) na Lenka_93 temat w 9 miesięcy, ciąża
ja się porodu w ogóle nie bałam i te wszystkie opowieści babć cioć itd nie robiły na mnie żadnego wrażenia. mnie skurcze bolały znośnie dopóki mi wód nie spuścili, wtedy się trochę wymęczyłam, ale chyba każda kobieta powie Ci, że jest to ból do przeżycia. parte też mnie nie bolały, pewnie urodziłabym szybciej gdyby nie to, że po prostu przegapiłam kilka skurczy bo czekałam na taki ból jak w fazie pierwszej. na porodówce od przyjazdu do urodzenia spędziłam 4 godziny. i gorsze niż cały poród było dla mnie szycie już po ;) -
muszę sobie kupić nosidełko, bo mały nawet jak śpi i gdzieś wyjdę, powiesić pranie na przykład, to zaraz się budzi i krzyczy, a tak będę sobie go nosić z przodu, potem na plecach jak podrośnie i może jakoś damy radę z tym etapem potrzeby mojej ciągłej obecności. No i dzisiaj co pół godziny chce cyca, ale głodny nie jest tylko chwilę pociągnie, a potem się przytula, usypia, a jak odkładam to zaraz się budzi. no i kupiłam ten aphtin, miałam nadzieję, że to jednak nalot z mleka, ale wczoraj na podniebieniu pojawiło się kilka białych kropek, czyli już na pewno to nie nalot. Mi się nie podobają kolczyki u takich małych dzieci, nie wiem po co to, żeby z wózka coś błyszczało? To tylko kaprys rodziców, bo dziecku do niczego to nie potrzebne. Przecież to może być nawet niebezpieczne, dziecko może przekręcać główkę i się zaczepić o coś, zresztą nawet jak ja czasem śpię na boku to czuję jak mi się zapięcia wbijają w głowę, a co dopiero w taką delikatną skórę dziecka. Ale co się komu podoba, gdybym miała dziewczynkę to najwcześniej zrobiłabym na komunię, bo w przedszkolu też są różne zabawy i na przykład u mnie w grupie jedna dziewczynka sobie rozerwała ucho, potem cała reszta miała zakaz kolczyków. I żeby nie było, nikogo nie krytykuję, tylko wyrażam swoje zdanie.
-
Malinka dzieciom się zmienia, mój też na początku strasznie krzyczał przy kąpieli, a teraz grzeczniutki, siedzi w wodzie aż mu broda zacznie latać z zimna, a jak tylko go wyciągam to krzyk. Ale jak się tylko go wytrze to już spokojny. Więc chyba możesz jedynie to przeczekać. A może temperatura wody mu nie odpowiada? Anelwi jak się wprowadza mm to chyba się już nie powinno podawać witaminy K, D podaje się chyba przez pierwszy rok. Kademal też nie chciałam dawać mu smoczka, ale już w szpitalu życie zweryfikowało moje smoczkowe przekonania. Ja synka kąpię od początku sama, ale niedługo się przeprowadzam to mam nadzieję, że czasem tata mnie wyręczy. tylko za pierwszym razem jak miało być kąpanie to nawet się do Nikosia nie dotknęłam, bo mama nie pytając mnie o zdanie wszystko zrobiła za mnie bo uznała, że się boję... no i to był pierwszy i ostatni raz jak go kąpała ;P teraz musi czekać do sierpnia bo idziemy na wesele, to wtedy się nim nacieszy. No i ogólnie właśnie z tą przeprowadzką... w sobotę przyjeżdża bus, a moja mama już wariuje, że Nikoś od niej pojedzie i w ogóle i o la boga, koniec świata, jakbym się wyprowadzała do Afryki a nie 80 km dalej. Teraz ciągle by go nosiła, jak tylko zaczyna płakać to mi go z rąk wyrywa, staram się być cierpliwa, bo przecież zaraz nas tu nie będzie, to może rzeczywiście niech się nacieszy, ale co za problem przyjechać do mnie na weekend, tym bardziej, że dojazd jest jednym pociągiem.
-
Anelwi grudek nie ma, ale mi położna mówiła, że jeśli nalot nie zmywa się gazikiem to są pleśniawki. na razie Nikoś ma go bardzo malutko, więc nie będę kupować leków. za to już kilka osób mi mówiło, że na to są najlepsze jego własne siuśki, chociaż brzmi to trochę zaściankowo... ja też już przestałam krwawić, ale co jakiś czas pojawia mi się plamienie. do tego te bóle brzucha, dzisiaj w nocy znowu miałam. nie wiem co to może być, a najgorsze jest to, że w mojej przychodni lekarze przyjmują rano, a nie mam rano z kim synka zostawić, więc i tak muszę czekać do wizyty za dwa tygodnie. no chyba, że będę miała częściej te bóle, to wtedy pewnie czeka mnie prywatna wizyta. jak dobrze, że nie mam żadnych problemów z karmieniem. mnie sutki bolały tylko trochę w szpitalu, teraz jak mały sobie je to ja nic nie czuję.
-
mój miał dużo potówek i myślałam, że te krostki co ma teraz to po prostu znikające potówki, ale to chyba jednak co innego w takim razie. ja przemywam mu twarz rumiankiem i dzisiaj już bardzo niewiele ich ma. za to znowu chyba pleśniawki mu się pojawiają. ma coraz więcej białego nalotu na języczku, a przecież myję mu wnętrze buźki 2-3 razy dziennie :/ skoro nystatyna pomogła tylko na chwilę to teraz naprawdę dam sobie spokój z lekarzem i pójdę po ten aftin do apteki.
-
Nikoś odkrył uspokajające odgłosy suszarki, wcześniej jakoś na nie nie reagował. Żeby nie spalić suszarki to ściągnęłam aplikacje na telefon i teraz mu szumi, a on sobie śpi. Ja znowu w nocy miałam bóle brzucha. Wcześniej myślałam, że może to dlatego, że coś zjadłam. Wytypowałam kurczaka co miałam wtedy na obiad, no ale wczoraj nie zjadłam kompletnie nic podejrzanego, więc to chyba jednak nie żołądek. Zresztą gdyby bolał mnie żołądek to te bóle nie przechodziłyby tak szybko. A tak ruszyć się nie mogę, mówić nie mogę i za jakiś czas dłuższy lub krótszy wszystko ustępuje. A oczywiście jak przestaje boleć to szpital już nie jest mną zainteresowany. Muszę w poniedziałek zadzwonić do przychodni, czy mnie gin wcześniej nie przyjmie.
-
Ania na wykorzystanie ojcowskiego jest rok czasu. też się pakuję tylko, że chodzi o przeprowadzkę i jest masakra. nie mam pojęcia jak się do tego zabrać. bo bus przyjeżdża za tydzień, wypadałoby coś ogarnąć i spakować niepotrzebne rzeczy tylko, że potem będę się obijać o kartony, a meble będą stały puste i najchętniej bym spakowała wszystko w dniu przyjazdu busa, ale nie ma szans żebym się wtedy wyrobiła. zresztą nie mam kartonów, bo w tych sklepach najbliżej mnie nie mają nic na zbyciu. Nikoś mi się rozregulował, albo zasypia przed samą kąpielą, albo po kąpaniu nie chce jeść i dopiero za jakieś 30-40 min się dopomina. Do tego zauważyłam, że mu się coś paskudzić zaczęła ta ranka po szpitalnej szczepionce, to chyba dziwne po 5 tygodniach?