-
Postów
7 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez cichadoro
-
mój przysypia przy piersi, jak go odkładam do łóżeczka to też najczęściej się rozbudza, chociaż czasem jest tak zmęczony, że nawet się nie poruszy. ale jak się rozbudzi to daję mu smoka, dopóki go ma to przysypia, tylko mu wypadnie znowu zaczyna się machanie nóżkami i rączkami, więc ja po prostu stoję przy nim i pilnuję, żeby nie wypluwał smoka ;) trzymam też za rękę, bo inaczej tak macha, że często właśnie sobie ręka smoka wyciągnie, a jak mnie trzyma to jest spokojny. w końcu zaśnie na tyle głęboko, że mogę iść. czasem po 5 min zabawa od początku, ale całe usypianie zajmuje mi pewnie ze 30 min, więc nie ma tragedii :)
-
Kasia brzuch mi jeszcze został, a na ćwiczenia w takie upały nie mam siły, bo po minucie już ze mnie płynie. my na wesele idziemy 16 i miałam nadzieję, że już będę lepiej wyglądać do tego czasu, ale no nic, będę brzuch wciągać :P
-
u mnie zaczęło padać, ale z tego co widzę dalej się przejaśnia więc tylko straszyło czyms dużym. ale może chociaż trochę chłodniej się zrobi i uda mi się w końcu wywietrzyć w domu. Nikoś się dzisiaj zaśmiał dwa razy w głos, ale to było jak się wybudzał, może coś mu się przyśniło, bo już nie powtórzył tego na jawie chociaż starałam się go rozśmieszyć :P o rany u mnie nie ma mowy o chudnięciu, co chwila dzisiaj bym jadła i się zapchać nie mogę i jeszcze mam ochotę na czipsy, na moje nieszczęście cała duża paka jest w domu. a jakby nie było to przecież nie chciałoby mi się iść i bym nie zjadła.
-
o to fajnie, jutro pójdę. mi położna dała w przychodni i w szpitalu też nadostawałam próbek, więc też tylko jedno opakowanie kupiłam, no i mi zabrakło trochę. ale popytam w aptekach, może coś wyrwę ;)
-
Ania wit d trzeba podawać aż lekarz powie, ze już nie trzeba. ja mam inny problem. młody kończy 3 miesiące za 2 tyg a mi się skończyły wit. d+k i nie wiem czy kupować bo najmniejsze opakowanie ma 30 kapsułek, czy już przejść na samą d. no ale teraz nawet nie mam jak do apteki jechać przez ten zepsuty samochód :/
-
u nas studnią bez dna jest samochód, znowu coś padło :/ a mi się przypomniało, że ostatnio jadłam zestaw z maca i jak po takim śmieciu nic małemu nie było to chyba mogę jeść wszystko :p ale oczywiście nie zamierzam się tak niezdrowo odżywiać, bo nigdy nie przepadałam za fast foodami. hot doga czy hamburgera wolę sama w domu zrobić, przynajmniej wiem co jem. no ale raz na jakiś czas... ;) mama Szymona no to rzeczywiście powiedział... może zajmowanie małym dzieckiem nie należy do największych rozrywek, ale to przecież obowiązek, a nie zabawa, nie spodziewał się tego? mój też chyba trochę zazdrosny, nawet mi powiedział, że czuje się trochę odstawiony na bok, no ale sorry, nie jesteśmy maszynami, żeby w nocy wstawać do dziecka, przez reszte nocy namiętny seks, a rano służąca, kucharka i sprzątaczka w jednym :/
-
u mnie też noc w miarę dobra, też się wyspałam. no właśnie ja też nie wiem co z tym siusiakiem... nawet jakbym chciała coś z tym robić to nie wiem jak :P ja czekam na kupę dzisiaj, bo wczoraj nie było i trochę boję się położyć go bez pieluszki, bo taka dwudniowa to będzie trudna do ogarnięcia ;) mieliśmy dzisiaj jechać nad wodę, ale samochód nam się zepsuł i czekamy na część no i dupa, jesteśmy uziemieni, a tu i większe zakupy by się przydały jutro :/ najwyżej mąż na skuterku pojedzie. do wyboru ma jeszcze traktor ;)
-
u mnie Nikoś trzyma główkę mocno przekręconą na prawą stronę ale tylko kiedy wezmę go pionowo. jak leży na plecach to ładnie kręci główką, na brzuszku też ma tendencje do tej prawej strony ale nie tak bardzo, ale jak właśnie trzymam go na rękach to nie ma siły żeby mu głowę przekręcić, jak próbuję to od razu zaczyna się denerwować. właśnie też czekam do wizyty, żeby o tym powiedzieć.
-
Ania witamy w majówkach. z tego co wiem, małe dzieci mogą mieć trochę wyższą temperaturę. ja mojemu zawsze mierzę przez odbyt i po odjęciu tego 0.5 stopnia ma zazwyczaj 36,9 i lekarz mówiła, że wszystko w porządku.
-
a mój szybkośpiący Nikoś co chwila się budzi, trzeba z nim trochę posiedzieć i znowu idzie w krótką kimę i tak w kółko dzisiaj. za to oszczędzę na pieluchach w te upały bo leży sobie z pindolkiem na wierzchu, na podkładzie i pieluszce i jeszcze gazikiem przykryty i jak zasika to pieluszka i gazik do prania, podkład do suszenia a pod Nikosia drugi zestaw ;)
-
jasne, że przyjmiemy a jak masz fc to możesz też tam nas odnaleźć. Marciołka mąż dzwonił i się czegoś dowiadywał, w tym są pewnie jeszcze koszty rozprawy sądowej. tylko, że ja tu właśnie nie mieszkałam, on ciągle był w trasie i może wcześniej jakieś listy przychodziły tyle, że on sobie nic z nich nie robił. aj tam juz po prostu brak mi słów, jak można tak nie dopilnować takich spraw :/ normalnie gorzej jak z dzieckiem, teraz i jego trzeba pilnować czy wszystko pozałatwia.
-
oj u mnie upał od rana, dzisiaj i jutro ma być po 33 stopnie, małego to chyba do wanienki będę wrzucać co chwilę. teraz usnął aż chrapie. a mi się pranie skończyło, jedno z wielu dzisiejszych, ale taka pogoda to wyschnie w 5 min.
-
Monika ja mieszkałam w takiej małej miejscowości eck en wiel, 11 km dalej była większa tiel, a z takich wiekszych miast to chyba najbliżej był utrecht. Kasia i bardzo dobrze, że pozwiedzałaś, ja też trochę pojeździłam po europie tyle, że to była praca i często nie mieliśmy czasu zwiedzać jak byliśmy w jakimś ciekawszym miejscu, a jak był czas to staliśmy na jakimś zadupiu ;) no ale na wieży eiffla byłam, to romantyczny wypad do paryża mam zaliczony i pewnie niewiele osób może sie pochwalić, że widziało śnieg w hiszpanii na początku maja ;) moja siostra zawsze mówi, że oni się pospieszyli z pierwszym dzieckiem, bo nigdzie nie zdążyli wyjechać, a teraz na taki wyjazd ciężko kasę odłożyć.
-
sprawdziłam, 22 zł kosztuje. właśnie widziałam ją często do wózków albo fotelików przypiętą i zastanawiałam się gdzie można kupić. mój Niki niestety jeszcze nie chwyta i nawet nie wykazuje oznak, że zaraz zacznie. palec złapie jak się mu wsadzi w rączkę, ale pewnie to kwestia kilku, kilkunastu dni.
-
ja mieszkałam w holandii łącznie pół roku i właśnie tam męża poznałam. to była mała miejscowość, ale jak zupełnie inna od polskich wsi... wszystko zadbane, zero śmieci na ulicach, każdy uśmiechnięty i wszyscy się pozdrawiają jak wychodzą na spacery. tylko właśnie holenderski jak dla mnie to trudny język, na początku nie potrafiłam wyłapać pojedynczych słów, wszystko dla mnie brzmiało jak takie charczenie. co do mandatów mój wszystkie zapłacił przed ślubem, żeby nie wchodzić w nowe życie z długami, no oprócz tego jednego. mogę się na razie pożegnać z odkurzaczem i karniszem do salonu, eh... jak zęby idą to też może być katar, brak apetytu. mój się teraz strasznie ślini i pcha rączki do buzi, ale moja siostrzenica miała identycznie a zęby wyszły duuuużo później
-
ja to jestem za duża trzęsi dupa żeby gdzieś tak wyjechać. najgorszym problemem jest dla mnie bariera językowa. niby angielski się tam trochę zna, że powinnam się dogadać, ale ja się boję, że czegoś nie zrozumiem, coś źle powiem, jakąś gafę walnę. jak czasem w trasie musiałam rozmawiać z kimś przez tel po ang to się napociłam przy tym, bo wiadomo na żywo to i pogestykulować można i jakoś sobie pomóc. jeszcze dzisiaj od rana się wkurzyliśmy bo wczoraj nam przyszedł list od komornika, okazało się, że mąż nie zapłacił jakiegoś mandatu za 50zł 2 lata temu, bo po prostu zapomniał, a teraz narosło 550zł! i będzie trzeba w ratach spłacać :/ no i tak, dostał mandat jak dopiero się zaczęliśmy spotykać, a teraz ja będę go spłacać, jakie życie jest niesprawiedliwe :P a właśnie się dowiedziałam, że mąż w poniedziałek wyjeżdża na dwa tygodnie, więc ja sobie pojadę do rodziców, bo nie będę tutaj sama siedzieć.
-
też w te upały kąpię małego dwa razy, jakoś w południe a potem najczęściej o 19.30 ale za pierwszym razem to tylko takie wsadzenie do wody dla ochłody, bez żelu do mycia. a mój mąż zaczął temat dzieci rok temu pod koniec sierpnia jak byliśmy na weselu. coś mu się załączyło i codziennie było 'urodzisz mi dzidziusia?', a ja zawsze mówiłam, że za 5 lat najwcześniej. no i jak się okazało tydzień później miałam owulację i od razu się udało. oczywiście na początku byłam trochę w szoku, ale teraz się cieszę, że bez żadnych problemów mamy tego dzidziusia, bo jak czytam albo słyszę jak niektórzy się starają po kilka lat... no a mąż też chyba się już zastanawiał czy wszystko z nim w porządku, bo w sumie nigdy się nie zabezpieczaliśmy, potem jeździliśmy w te trasy, tam mi się okres często przesuwał i wcale nie uważaliśmy i widziałam w historii, że szukał miejsca gdzie może się przebadać, więc on chyba o dziecku myślał dużo wcześniej.
-
no u mnie z późniejszego kąpania małego nic nie wyszło, bo akurat była burza, wysiadł prąd i bałam się, że nie włączą za szybko i bym go po ciemku musiała kąpać. ale był już taki padnięty, że usnął w minutę. jeszcze zdążyłam zrobić 3 słoiki jabłek na szarlotkę. to przynajmniej łatwe i się nie zepsuje, a nie jak te ogóry przeklęte :P a dzisiaj chciałam wypróbować pieluszki wielorazowe, bo mi siostra pożyczyła, ale mały zaraz po założeniu zasikał i dzisiaj to większość czasu leżał nago albo z bardzo lekko zapiętym pampersem tak żeby mu się wszystko wietrzyło.
-
rozmawiałam kiedyś z jedną położną i mówiła, że pojawiają się takie co wierzą w to, że nie można się podmywać... i potem przyjeżdża taka do porodu, to nie wiem, chyba najpierw muszą ją zdezynfekować. tylko zastanawia mnie to, co na to lekarz prowadzący, czy może takie nawet do gina nie chodzą. co do czerwonej nitki czy koralików to podobno mój brat był kiedyś zauroczony, ale nie mam pojęcia czym to się objawiało, jedna ciotka jakieś modły nad nim odprawiała i niby pomogło. pierwsze co po powrocie ze szpitala to się mama pyta czy mam co przewiązać na rączce Nikosiowi, ale do tej pory nic nie ma i wszystko w porządku jest.
-
ja słyszałam, że nie można przechodzić pod sznurkami do prania, bo też będzie okręcone. no ja nie przechodziłam, bo miałam na balkonie takie sięgające do bioder, a mały był raz okręcony :P co do ciąży nie znam za dużo, ale ostatnio przyszła szwagierka i jak zobaczyła takie dziecięce lusterko przy macie edukacyjnej to wypaliła, żebym to schowała, żeby mały nie patrzył na swoje odbicie, bo niby będzie miał problemy ze wzrokiem... się uśmiałam porządnie, pierwszy raz coś takiego słyszałam.
-
tak oglądam te zdjęcia wasze i te gdzie dzieciaczki są takie malutkie niedługo po porodzie, to ja już w sumie nie pamiętam jak Nikoś był taki malutki i jak to było trzymać taką kruszynkę ;) ale szybko się zapomina... a jeszcze mam pytanie, bo właśnie przez te pierwsze tygodnie dzieci mają taki specyficzny ładny zapach. czułyście swoje dzieci? bo ja nie, każdy przychodził i mówił jak ślicznie pachnie, a ja go wąchałam i nic, no ale dobra, że niby przyzwyczajona bo cały czas z nim. ale czasem przecież wychodziłam nawet na 2h, wracałam i dalej nie czułam. moja siostra z córką miała to samo, za to ja wtedy mogłam tam przesiadywać godzinami bo cały pokój był wypełniony zapachem dziecka. się śmiałyśmy, że gdyby od razu po porodzie zabrali nam dziecko to byśmy nie potrafiły znaleźć jak np. zwierzęta, a mąż się śmiał, że wtedy bierzesz to dziecko, które nie pachnie ;) Nikoś sobie usnął, jak dobrze, że tak potrafi, a nie, że trzeba go bujać, nosić albo przy cycku trzymać. a ja sobie wzięłam piwko męża z lodówki, bo zostawił połowę, a mi się chciało i stwierdziłam, że małemu nic po tym nie będzie, ale już mnie pokarało, bo butelka się przewróciła i mam podłogę do wytarcia, a z pół piwa zrobiła się 1/4.
-
Malinka mój zawsze mi gada, że on nie opiekuje się synem na pokaz jak chce mu zrobić zdjęcie z synem. Normalnie jakby w tych czasach każde zrobione zdjęcie miało iść na fejsa, a ja chce po prostu mieć pamiątkę i wywołać sobie do albumu. Sama też staram się ograniczać ze wstawianiem, bo jak wcześniej jacyś moi znajomi wstawiali zdjęcia to jakoś mnie to wcale nie interesowało i wychodzę z założenia, że ich też pewnie to nie interesuje i nie dla każdego mój Nikoś jest najsłodszą osóbką na świecie ;) Ja nawet poćwiczyłam sobie dwa razy. Napociłam się jak świnia (ćwiczenia trwały może z 10 min). Brzuszków to nawet 30 nie jestem w stanie zrobić, po prostu załamka... a kiedyś to robiłam serie 'na mężu' o takie o http://zszywka.pl/p/takie-brzuszki-moge-robic-d-7120287.html :P
-
mój w nocy się jeszcze budzi o różnych godzinach, ale już zawsze raz, a potem właśnie 5-7. eh... muszę go dzisiaj przeciągnąć z kąpaniem, żeby pospał dłużej, ale to takie błędne koło, bo jak mi tak rano wstanie to już czekam do tej kąpieli jak na zbawienie, w końcu nie wytrzymuję i kąpię go wcześniej, żeby samej trochę odpocząć, a on jak wcześniej się położy to wcześniej wstanie... ale dzisiaj choćbym miała wypić drugą kawę to go przeciągnę do tej 20-20.30, tyle , że potem po kawie sama nie zasnę więc sensu w tym nie ma ;) ogórasy mi nie wyszły, praktycznie konserwowe to do wywalenia, a kwaszone na zupę się nadają (w zimę często będzie ogórkowa :)) teraz teściowa znowu nazbierała i się pyta czy robię, tylko po cholerę mam się znowu męczyć, jak pewnie znowu nie wyjdą i trzeba będzie wyrzucić. a na to nasze jedzenie, to kupię słoik takich i słoik takich i mi starczy pewnie na miesiąc. zresztą ona co roku robi i cała piwnica stoi jeszcze z ogórkami sprzed dwóch lat bo nie ma komu jeść to się może podzieli :P Izzi masz super zdjęcia ze ślubu. W ogóle widoki super, jak w raju, szkoda, że jak mówisz życie tam ciężkie. Moja znajoma też teraz siedzi na sri lance, ale nie wiem co tam robi, chyba po studiach wyjechała w ramach jakiś prac i teraz pojechała do niej paczka znajomych to jak zdjęcia oglądam to aż zazdroszczę, tu piękna plaża z czystą wodą, tu jakieś przejażdżki na słoniach, zdjęcia z małpkami. Też się niby z mężem nazwiedzałam jak jeździliśmy busem, ale w takie rejony pewnie nigdy nie pojadę. Kasia piękne zdjęcia ze chrztu, jednak profesjonalny fotograf to fajna sprawa na takie okoliczności bo pamiątka jest. Ja nawet na ślubie nie miałam, tylko koleżanka mi robiła pożyczoną lustrzanką. A wtedy było -25 stopni i słońce, na pewno jakaś fajna sesja by wyszła.
-
Nikosiowi coś się poprzestawiało, bo budzi się o 5.30, ja wstanę zjem, rozbudzę się w miarę, a ten idzie spać. No a ja już nie zasnę. Poprosiłam męża żeby się nim rano pozajmował, a ten wsadził go do bujaczka i sam wrócił spać. Oczywiście nic to nie dało, mały dalej jęczał, więc skoro mąż nie mógł spać to i mi nie dał. Uznał, że będzie śmiesznie jak w środku lata narobi mi malinek na szyi i teraz jestem uziemiona, bo wstyd gdzieś wyjść :/ w odwecie na czole mu zrobiłam :P Też słyszałam, że po zastrzyku ciężko zajść w ciążę. My akurat nie planujemy drugiego dziecka. Gdybym jeszcze miała pewność, że to na 100% będzie dziewczynka to może bym się zdecydowała, ale tego nie da się zaplanować. Ale wiadomo, za parę lat może zmieni się nasza sytuacja finansowa i wrócimy do tematu dzieci. Kasia jak ja sama czegoś nie naprawię to mogę sobie czekać w nieskończoność. Kołyska jest do naprawy i czekam tak i czekam, bo sama jej nie dam rady rozkręcić i pewnie dopiero ją naprawi jak będziemy ją mieli oddać, bo pożyczona. Moja siostra właśnie ma 14 miesięczne dziecko i teraz listopad-grudzień będzie rodzić znowu, ale ona chciała taką małą różnicę, żeby potem dzieciaki się dogadywały i razem bawiły tak jak ja z nią. Mój też niedługo planuje w trasy jeździć na Rosję i też nie będzie go po kilka dni, ale zawsze lepsze to niż po te 3 tygodnie jak jeździł na zachód. To jak już będziecie się zapraszać to możecie znaleźć i mnie Dorota Gurdziel. Na fejsie są chyba tylko dwie takie, więc bez problemu poznacie która to ja ;)
-
cholera sprężynka mi z pozytywki wyskoczyła i nie da rady nakręcić. rozkręciłam ją, sprężynka sobie luźno leżała a ja teraz siedzę i głowię się gdzie ona powinna być...wcześniej brat mi to naprawiał, ale jak zadzwoniłam to powiedział, że nie pamięta. mały już śpi i ja chyba najlepiej zrobię jak też pójdę spać.