-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez karola_ba
-
TUSIU witaj kochana, cudnie że wróciłaś i jesteś z nami, i koniecznie opowiadaj jak było ??? i foty, foty czekamy. ps. forumowa cioteczko i wsparcie moje, fotki Baśki już są.
-
czeresieńki są beee zjadłam wczoraj 4 sztuki i jak tylko Baśka nie spi to płacze i się pręży, więc ratunek w plantexie, wyduldala 50ml z rąk tatusia zobaczymy efekty. kurczak a przywiozłam tych czereśni całą siatę, i tak mnie kuszą okropnie, ale twardym trza być, dla dzieci wszystko.
-
hej dziewczyny nocną porą no wreszcie sobie na naszej stronce poczytałam bo tak to ciszzzzzzza u nas pogoda w dechę, tyle że my na tym strasznie cierpimy, Baska prawie wcale nie chce spać, w dzień taka duchota że wytrzymać nie możemy, niech się cieszą ci co korzystają, a swoją drogą głupi ten nasz naród jak zimno i pada - źle, jak parno - też źle pomijając naukę tatusia do noszenia na raczkach, a od poniedziałku M wrócił do pracy, więc jedyne co mnie ratuje to spacer tylko jak tu wyjść w południe ? oj a Baśka rośnie, kluch się taki zrobił, już się intensywnie przygląda i czasami uśmiecha, tylko nadal zdarzają jej się bóle brzuszka, ja myślę że nie ma kolki tylko jej się jeszcze jelitka układają i dlatego takie prężenia do gazów, ale jak się powiedzie to ulga że cho cho. a tak poza tym dzień za dniem leci, dziś zrobiliśmy sobie wycieczkę imieninową do mojej mamy i przy okazji pokazać Baśkę prababci, skończyło się mandatem karnym za 100 i 4 punktami, ja to się dziwię, jak im się chce w taką pogodę w południe stać. Choć dziś to wyjątkowo bezczelnie rąbali kierowców, nawet nie miałam zamiaru się dogadywać, jak mnie złapali (przekroczenie prędkości o 20) to w kolejce do okienka stało 6 kierowców, i dwie panie na przednim i tylnym siedzeniu wypisujące mandaty. Totalna masówka. A generalnie na trasie 60 km bocznej drogi naliczyłam 3kontrole. guniu widzę że już rutyna: przetargi,przetargi, archiwum, ale najważniejsze że praca fajna i jeszcze cię nie męczy. asiu z tymi kupkami samo przyjdzie, a że Oli odstawiliście do swojego łóżeczka to super, nam to zajęło jakieś 6 lat, tyle że młody spał ze mną bo M prawie cały czas nie było. sówko trzaskasz tymi kawałami rewelacja, ja nie mam głowy i zaraz palę każdy kawał. A co poza tym u Ciebie, mam nadzieję że sprawy rodzino mieszkaniowe się jakoś ustabilizowały. A przy okazji masz bardzo przyjemny głos. Devachan to dobrze że sprawy remontowe idą pełną parą choć takie problemy są wkurzające, ja się wycwaniłam i mając koncepcję w głowie przekazałam ją ludziom którzy zrobili mi wykończeniówkę razem z projektem, generalnie moje M2 mamy przerobione na bardzo starą wiejską chatę, nawet nie da się opisać bo kilka rozwiązań jest rewelacyjnych, np w łazience - ale zrobię fotki to wstawię dla pochwalenia. a wiecie może kiedy Tuśka wraca ??? oj mam nadzieję że doczytałam wszystko i o nikim nie zapomniałam, buziaczki zmykam jeszcze poszperać na necie i do wyrka.
-
ha ha dzięki sówko uśmiałam się ostro
-
hej dziewczynki ja tym razem szybciutko, bo zmykam zaraz do dentysty, mleko odciągnięte, Baśka śpi a ja idę się stresować. wstawiłam nowe fotki Baśki z dzisiaj, kurczak ma dopiero 2 tygodnie a już się tak zmieniła.
-
hej dziewczynki sówko, no trzeba trzeba pisać do zapominalskich żeby miały co czytać jak sie wreszcie pokarzą dziewczyny, ja mam jednak nadzieję że to nie kolka, choć różnie słyszę: dziś się na przykład dowiedziałam że się nasila od 3 tygodnia poczekamy zobaczymy. ale myślę że mała już po prostu zaczyna nas wykorzystywać, dziś po kąpaniu na smarowanko i ubieranko dała taki koncert ze pewnie wszyscy sąsiedzi słyszeli, a ja twardo bo bym nigdy nie skończyła, i jaki efekt Baśka w pewnym momencie przestała się wydzierać i już było dobrze. konsultowałam się w sprawie tego jej brzuszka bo generalnie nie jest twardy, a pamiętam jak to było u Olka (same kamienie), i mogło być też tak, że żeby zapobiec przedobrzyułam picie herbatki z kopru włoskiego i mogła tak zareagować to te jej bóle zbiegły się właśnie z tym moim popijaniem. Odstawiłam - zobaczymy. A i muszę się pochwalić- bezproblemowo zgubiliśmy wczoraj kikucik pępowinowy, i mamy taki piękny pępuszek do całowania. zmykam pogonić M do wyra Olka, bo dziś trochę popił i wolę go nie mieć w łóżku jak zabieram w nocy Baśkę, i niestety będę musiała sobie dziś poradzić sama. pa pa
-
dzięki guniu w imieniu M, dziś się spisuje rewelacyjnie, ja już nie mam siły i cierpliwości. Basieńka cały dzień a raczej od wczoraj się pręży i płacze, mam nadzieję że to nie kolka, bo jedną z Olkiem już przeżyłam i nie chcę więcej. Nawet przy cycu nie pomaga, jest na zmianę karmienie płacz więc odpuszczam nie dokarmiając bo łyka więcej powietrza niż mleka. Więc M dziś mnie wspiera całą parą i mała na raczkach u tatunia siedzi a ja mogę trochę odpocząć a i tak zmęczona jestem. Buźki zmykam Ps. cieszę się że praca sprawia ci satysfakcję bo to jest najważniejsze.
-
w takim razie dla pociechy ta stonka jest ode mnie i myślę innych foremek dla ciebie SÓWKO I WASZEJ RODZINY
-
sówko wprawdzie przed chwilką rozmawiałyśmy ale takie informacje docierają do świadomości później trzymajcie się cieplutko całą rodziną, wszystko będzie dobrze a rany najlepiej goi czas.
-
hej dziewczynki nowe fotki Basieńki wstawiłam do galerii, zapraszamy
-
a tu jak zwykle weekendowo, nikogo nie ma, gdzie wy kobitki łazicie w taką pogodę, jak jeszcze grzybów nie ma. ja się właśnie odstresowuję, mieliśmy od 18 gości, wszystko ok tylko trafił się taki jeden wujek (lat 35) z "ADHD", nerwa napsuł, ja dziecko usypiam a on główkuje piłką w [pokoju tak że mi się oberwało, albo w bęben Olka walił, zmęczył mnie tak do 21, M w kuchni gości zabawiał a ja się męczyłam. Baśka krzyk usnąć nie mogła, i kombinowałam na wszystkie strony bezskutecznie, więc z M w kłótnię. I jeszcze bezczelnie dzwonił przed chwilą czemu M z nimi do knajpy nie pojechał.Masakra. A jak Baśka wreszcie usnęła tak śpi do tej pory, a kompanie miało być o 21, czyli powtórka z wczoraj, biedne dziecko 2 dzień bez kąpieli. No nic muszę ją dziś wykąpać albo umyć przynajmniej dokładniej bo przy tym ulewaniu to nie za dobrze bez wody. No dobra pożaliłam się i zmykam
-
no dobrze to teraz relacja od nas. M dwa dni temu zrobił zupkę, pycha jak zwykle, tyle że z fasolką szparagową i tak się od 2 dni prężymy i bezczelnie robimy w pieluchę, masakra. Baśka rośnie jak na drożdżach porobiły jej się baleronki na nóżkach i drugi podbródek i zaczęła już chwytać cyca i ręce przy karmieniu. Choć mega ulewanie zostało do dziś, ale to podobno dobrze bo sobie reguluje żołądek. Olo wczoraj zakończenie pierwszej klasy nawet mnie się dostał dyplom za udzielanie w trójce klasowej , i dziś o piątej pobudka by wysłać młodego na obóz w Bieszczady. Kanapki zrobiłam, synka utuliłam i wróciłam do wyra, M zawiózł na zbiórkę. zobaczmy się dopiero za 9 dni. Choć tym razem nie będę chyba tak beczeć jak przy obozie zimowym, bo mam jeszcze jedną kruszynkę w domu i roboty co nie miara. A bałagan w pokoju zostawił taki że do jego przyjazdu się nie pozbieram. Baśkę niedawno ululałam ale chyba zmykam na drzemkę bo nieprzytomna jestem. Sówko napisz dokładnie co z tym waszym mieszkaniem, spróbuję pomóc. Jak masz zepsutą klawiaturę zostawiam ci mój numer na PW.
-
TuśkaWszytstko spakowane, strój kupiłam - taki jaki chciałam ;)))) (fotek już nie zrobię , bo wszystko spakowane, ale po wakacjach na pewno się pochwalę), mieszkanie wypucowane, teraz juz siedzimy i czekamy. Wylot mamy o 22.20, a na lotnisku musimy byc o 20. Ja sobie popijam kawkę , a M znieczula się piwem przed wylotem, bo on się panicznie boi latać i sprawdzonym już sposobem musi być trochę "sponiewierany" żeby łatwiej to znieśc. Ja na szczęście nie ma tego problemu;-)))Ok, kochane moje, żegam się, odezwę się po powrocie czyli ok. 4 lipca Paaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa pa, pa Tusiu bedziemy za tobą tęsknić okrutnie, ale życzymy udanego wypoczynku
-
Tuśka a Wam życzę udanego i słonecznego dnia - w szczególności dla Karoli - żebyś mogła w końcu spokojnie pospacerować z Basią! Tusiu jak na złość pogoda do d....py
-
TuśkaRozmawiałam z Sówką i sprawa wygląda tak, że mieli kupic mieszkanie od babki, cena uzgodniona, zaliczka zapłacona, poszli do spółdzielni mieszkaniowej załatwiac formalności i okazało się, że ta kobieta nie ma prawa własności do tego mieszkania!!! jak ona się wyprowadzi to mieszkanie trafia spowrotem do spóldzielni, a na liście oczekujących jest ponad 300 osób! Sówka z M próbuja jeszcze innymi kanałami załatwić, żeby to wałaśnie oni dostali to mieszkanie, ale jeszcze nic nie wiadomo. Kobita w kazdym bądź razie zaliczkę zwraca, kasa nie przepadła. Nie ma prawa do lokalu spółdzielczego czy nie jest właścicielem bo nie posiada aktu notarialnego, jeśli ma prawo bez aktu a tak jest w większości przypadków jeśli chodzi o mieszkania spółdzielcze to można jeszcze cokolwiek z kobietą załatwić. Ale powiem więcej jak będzę wiedziała coś na temat powyżej.
-
Hej foremki, dzięki za kawunię wczoraj M zrobił karpia z rożna, pychotka, ja to mam z nim dobrze, i właśnie przed chwilą stwierdził że Baśka ryba pachnie, nie wiem czy ma to jakiś związek ale dziwne zjawisko. dziś już ładnie więc spacer murowany, tfu żeby nie zapeszyć, a oprócz tego czeka mnie dziś inwentaryzacja rzeczy Olka na wyjazd i zakup braków. Tusiu dziś mleko okey, nie wiem czy karmiłam w nocy raczej wydoiła Baśka wszystko bo ani plam mokrych nie było ani kamieni, jak ją biorę do wyrka i daję w nocy cyca to moment mi się oczy zamykają, i nie wiem czy doi czy nie, a że się nie drze to chyba najedzona. zmykam bo młoda daje koncert.
-
Tusiu ty mi nic nie mów o zakupie kostiumu kąpielowego, ostatniego sezonu kupowałam nowy i teraz chyba mogę w niego sutki schować, nie wyobrażam sobie jak to będzie jak w sierpniu pojedziemy nad morze, szok. Ale życzę powodzenia i udanego zakupu. Guniu widzisz troszki pomaga trzymanie przez cioteczki kciuków, fajnie że się poprawia oby już tak zupełnie. Sówko koniecznie daj znać A my dziś trochę bólowo, zresztą nie wiem czy do końca, mała płakała dziś nad wyraz dużo, ale uspokajała się przy cycu, więc raczej nie bolał ją brzuszek. Bo jak by bolał to by się wyginała i krzywiła nawet przy karmieniu. Ze spaceru oczywiście nici, było lekkie balkonowanie, mimo że pogoda dość ładna to tu u nas piździ jak w kieleckim a na osiedlu szczególnie, gunia coś o tym wie. Więc woleliśmy nie ryzykować. Olka też dopadł płacz niedawno przestał w poduszce, złapał go syndrom bojaźni przed wyjazdem, i nie da sobie wytłumaczyć, że będzie fajowo, boi się i już. Oki zmykam pod prysznic i do wyra bo w nocy jak zwykle pobudka, a propos pobudki to M mnie w nocy obudził przenosząc się na podłogę, przestraszony że Baśkę by zgniótł przez sen, jakoś sobie poradziliśmy, M na podłodze nie spał, a ja jak zwykle moczyłam pościel mlekiem, w dzień nie mam takiego problemu za o w nocy masakra. dobranoc dziewczynki słodkich sów i do jutra.
-
no i taki tłok to ja rozumiem, aż miło ja właśnie zwlekłam się z wyra, ten kręgosłup mnie dobija i najgorzej jest rano po całej nocy, niunia jeszcze śpi, a raczej śpi po raz kolejny dziś M pojechał załatwiać resztę spraw służbowych, młody w szkole- dzień ostatni, jutro koniec roku a w sobotę wyjazd na obóz w Bieszczady. Właśnie wtrąchnęłam bułę śniadaniową i biorę się za delikatne porządki tak z wierzchu bo się na dzisiaj goście zapowiedzieli. I modlę się by była ładna pogoda tak by na spacerek można było się wybrać.
-
Sówko całkiem nieźle idzie Ci pisanie przy zepsutej klawiaturze ;)) Madziu nadrobisz nadrobisz, u nas coś pustki ostatnio więc dużo czytania nie ma, gratuluję przepysznej kaszki, ważne że Melka lubi i nie wybrzydza, bo z niejadkami trzeba się dopiero namęczyć. guniu trzymam kciuki za Piotrusia, żeby w końcu bąbel wyzdrowiał, pewnie strasznie go te choróbska zmęczyły. a my, cóż, piszemy do Was we dwie - tak przy cycu, M załatwił dziś dokumenty ze szpitala, moje ubezpieczenie, becikowe i najważniejsze: akt urodzenia więc oficjalnie Wam przedstawiam: Barbarę Karolinę, jeszcze tylko M ubezpieczenie i pesel na jutro został no i nie wiem jak z meldunkiem się załatwia sprawy, czy urodzone dzieci trzeba w urzędzie meldować czy automatycznie meldunek przy rodzicach? acha a ze spaceru dziś ici pogoda do bani, może jutro jeju dziewczyny zmykam, bo trzymanie Baśki przy cycu i pisanie na kompie to tortura dla mojego kręgosłupa
-
Tusiu to nie będzie cię przez jakiś czas, odpoczniesz sobie od nas troszki, ale urlop to urlop - zazdroszczę. My na razie eksmitujemy starszego na obóz karate do Sanoka, wyjeżdża 20 i wraca na koniec czerwca, się chłopak rozbrykał z tymi obozami jak nie zimowy to letni, a starym po kieszeni forsa ucieka. A tak to nasz urlop dopiero pod koniec sierpnia, i wyjazd nad polskie morze, ciekawe jak żuczek zniesie taką wyprawę. Ale muszę się pochwalić bo właśnie wróciliśmy z pierwszego balkonowego spacerku, całe 30 minut, mała od razu w foteliku usnęła i nie wiedzieliśmy czy ją zabierać do domu czy nie, ale obyło się bez przebudzeń. Z cycem to miałam kryzys, wisi cały czas, a M się odzywa jak tylko Basia zakwili: " o mamusia już idzie z jedzonkiem..", i bądź mądra, a mała się już nauczyła że u mamy najfajniej wszystko robić: cycać, usypiać, spać i przełożenie do łóżeczka koczy się oczkami jak pięć złotych, i znowu do cyca. szok. Dziś już nie wytrzymałam i M uśpił lalunię... dało się Tusiu jak tylko będą to wrzucę, niestety jesteśmy wiecznie na pożyczanych aparatach, cholera już się zbieramy do zakupu dobre kilka lat i zawsze nam ucieka. Mieliśmy robić zakup teraz to nam wyskoczył młodego wyjazd, i d..pa z zakupu, poczekamy na pępkowe. a jak na razie czekamy na Jolę fotografa, bo szykuje się teraz sesyjka najmłodszej modeleczki.
-
no nikogo nie ma, hej pochowałyście się czy co ???
-
e no ja zabiegana do cyca jestem ale takie pustki tutaj że szok
-
no to sie opisałąm a teraz kilka słów na szybko witam nowe foremki, mam nadzieję że się u nas zadomowicie. Anetko wszystko będzie dobrze, tak to jest z tymi marudkami, ja też już zaczynam to odczuwać. Basiula też czasami daje popalić, M się drze ze na rączkach u mamuni siedzi, ale co ja zrobię jak jej tak u mnie dobrze. Albo śpi, albo doi cyca, czasami potrafi tak wisieć godzinami a jak nie doi to się uśmiecha półgębką oczywiście ssąc dla zabawy. wczoraj mieliśmy pierwsze domowe kompanie, nieudane, bo chyba jej sie nasza umywalka nie spoadobała, faktycznie za mała jak na nią ale mysleliśmy że sie sprawdzi, i dziś musimy wanienkę - ogromniastą wyciągnąć. a ja - samopoczucie dobre, tylko jak na razie rutyna, dobrze ze największe pieluchowe przyjemności spadły na M, nie ma przeproś dzień czy noc musi pampera zmienić. A Olo szczęśliwy, trochę go poganiali, że tego nie wolno, tamtego nie rusz ale staram się jak najlepiej ich do siebie zblizyć, i jak przychodzi do nas na wyrko rano to zawsze z Baśka która juz nie śpi baraszkuje, a ja robię sniadanko. Także jest dobrze.
-
w piątek zjawilismy sie w szpitalu zgodnie z zaleceniem naszego lekarza prowadzącego, mieliśmy nadzieję ze jak się nic nie działo to jakoś dalej sprawę ruszymy, na początek rutynowe badania i czekanie pół dnia w korytarzu na łóźko, a że nie było dalszego postępu od kontroli lekarskiej połozyli mnie na obserwacyjnym, a tam nic się nie dzieje. Mój ginek miał w tym czasie dobowy dyżur, więc do 22 zaczęło się polowanie na niego a dokładnie na jakiekolwiek info co dalej. i usłyszeliśmy: - "niech się pani nie martwi jak zacznie pani rodzić to urodzi w 4 godziny ale ja powiem kiedy" - skojarzenie, czekamy aż się trochę na oddziale uspokoi, rozluźni od lekarzy i zaczynamy działać, niestety nic z tego. - M zaczął atakować i usłyszał "pana żona urodzi ale jeszcze nie dziś"- super - potem ja go jeszcze wieczorem dorwałam i usłyszałam " niech pani nie myśli że cokolwiek przyspieszymy, spokojnie przyjsdzie czas" a że nie miałam na następny dzień żadnych zleconych badań, zaczęłam się wkurzać, po co mnie w ogóle położył do szpitala. rano przed końcem dyżuru, jeszcze na szybkiego zlecił mi test OTC. A że trafiłam na posrane położne na zmianie to na test czekałam do 12. Łaskawie sie wkuły tak że ręka boli do dziś. Po tescie zareagowałam w ostatnich 15 minutach, i jeszcze jakieś 1 może 1,5 później a dalej cisza, po południu znowu pod KTG i nic, więc info od innego lek dyzurnego, i słyszę jutro jest niedziela, więc od[poczywamy a powtórkę z testu zroimy w poniedziałek. więc zaczęliśmy kombinować po innych lekarzach znajomych by cokolwiek ruszyć sprawę. W końcu zdecydowaliśmy, że najlepiej znaleźć się na porodówce z obserwacji tylko jak, znajomy lek zadzwonił na porodówkę i ściągnął w niedz położną, w efekcie kobitka zabrała mnie cicho piętro niżej i przebiła pęcherz więc ja z tymi wodami na górę do położnych, i tak szybciutko pakowanie i na porodówkę. Jak trafiłam o 22 tak niecałe 3 godziny później urodziła się Basia, położna była rewelacyjna, M również nieźle sie spisał, i chyba mu sie nawet spodobało bo stwierdził że może się zatrudnić jako ojciec zastępczy gdyby któryś zemdlał. W sumie to nie mówił o swoich reakcjach ale rozmawiając z kumplem któremu wczoraj urodził się syn słyszałam teksty o kłuciu w serduchu i niezłych emocjach. Facet tego nigdy nie powie swojej żonie. A jak się Basieńka urodziła to było już inaczej, już miałam zajecie i nie musiałam na nia czekać, leżelismy krótko bo nie miała dużej żółtaczki - tego się bałam bo z Olem leżałam 2 tygodnie, tylko się nie wyspałam bo była laska u mnie w sali która chrapała gorzej niż kobiety które się na porodówce darły więc nocki miałam z głowy,odsypiałam z Baśką w dzień. Do takich chrapciuchów miałam pecha w czasie pobytu w szpitalu i na jednym i na drugim oddziale musiała sie jakaś trafić. A ginek zadowolony, że dopiął swego, i nic nie wywoływał, przyszedł po porodzie i przedstawił swoje racje, bidny nawet nie wiedział jak to faktycznie sie odbyło. A teraz już jesteśmy w domciu wszyscy razem.
-
hej dziewczyny weekendową porą bardzo dziękuję za przyjęcie naszej Basieńki do forumowych plotkarek, będę na bieżąco informować co u niej słychać a tym czasem zaczynam relację z naszego przyjścia na świat, w razie czego będziemy edytować