
nikawa
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez nikawa
-
Nauzyka mam nadzieję, że synek bardzo nie przeżywał. Uściski dla niego! Ja się właśnie bałam, że coś będę miesiąc przygotowywać, a na koniec choroba wszystko pokrzyżuje. Dlatego podeszłam do sprawy dość spontanicznie, obmyślając sprawę na tydzień przed, kolegów zaprosiłam na 4 dni przed spotkaniem. Jednego to nawet dzień przed. Po prostu zorganizowałam w dniu urodzin syna spotkanie z jego 4 kolegami. Miało być 6, ale nie dotarli z różnych przyczyn. Może gdyby wiedzieli, że to urodziny, to bardziej by się postarali... Mój synek zmienił grupę przedszkolną. Nastąpiła tęsknota. Trzy mamy w szatni zapytały, czy możemy się spotkać, bo ich chłopcy wciąż wspominają K. Ależ to było miłe uczucie. Powiedziałam, że jasne, ale rozeszłyśmy się bez szczegółów. Zawsze mam w pakiecie na spotkania dodatkowe, małe dziecko, więc musiałam to rozegrać jakooś logistycznie. Wracając do domu i pomyślałam, że zaproszę ich w dniu urodzin K na kręgle (mamu b. tani dostęp). Nie mówiąc nic synowi zaprosilam kolegów. Ich rodzicom też nie mówiłam, że to ma być jakaś okazja. Wszystko wydało się na godzinę przed zabawą. Ktoś w szatni dziękował synowi za cukierki, on się pochwalił, że to urodzinowe. Akurat była jedna mama w szatni z tych zaproszonych dzieci. Ależ się na mnie rozgniewała...była oburzona, bo nie ma prezentu. Na szczęście przyszła i nasze dzieciaki świetnie się bawiły. W dodatku prsymiosła K. jego ulbioną czekoladę. Mały był zachwycony! Inna mama dowiedziała się dzień wcześniej od swojego męża, który był w piaskownicy z moim K. Oczywiście przeżywał, że zbliżają się urodzinki i o nich wspomniał ;) Był tort (synek się nie spodziewał :) ), po kręglach zorganizowałam kilka zabaw na świeżym powietrzu. Koleżanka pożyczyła mi chustę klanzę. Później mąż zamówił pizzę, której starczyło dla rodziców dzieci. Była niespodzianka, byli goście, był tort, było poszukiwanie skarbów, była dobra zabawa :) na koniec chłopaki dostali piłkę i jeszcze pół godziny za nią biegali po boisku. Dobrze, że pogoda dopisała.
-
Czego NIE PODAJECIE swoim dzieciom do jedzenia?
nikawa odpowiedział(a) na adasaga3 temat w Kulinarnie
Marzen@, też tak robię. Zabieram słodycze na podwórko z myślą, że rozczęstuję wszystko, co syn dostaje od dziadków. Ale wiesz, to trzeba nazwać "nauką dzielenia" ;) -
U nas też H. się ubiera, kak widzi, że brat się szykuje do przedszkola. Szybko zakłada buty (które jej pod rękę wpadną: kalosze, samdały, adidasy... Prawy na lewą nogę itd.) do tego obowiązkowo czapka, którą wciąga z gracją na głowę i torebka na szyję :) Dziś niestety słabiutka leży. Zasnęła. A ja nie mogę już zasnąć :/
-
Margeritko, mój synek bardzo długo mówił, że się chce mną żenić. A jak tata był w delegacji, to mówil, że on będzie mężem dla mnie :) Jak już wyjaśniałam mu po raz kolejny, że z mamą żenić się nie można, to pojawiła się siostra. Co jakiś czas pyta, bo może przepisy sie zmieniły, i jednak z mamą może się żenić? A jak nie z nią, to może z siostrą? ;) Miał też chwilową fazę na sąsiadkę, ale jak mu powiedziała, że musi pomyśleć, bo ona już jednego kandydata ma w przedszkolu, to się do niej zniechęcił. A w ubiegłym tygodniu temat wrócił. Zapytał tatę, czy może się ożenić z Mileną? (I tu mamusię wprawił w osłupienie, bo nie znam dziewczynki. Ponoć z jego nowej grupy przedszkolnej. Muszę pójść na rekonesans, jak Maleńka wyzdrowieje, to pojedziemy dzieciakom przeczytać bajkę i poznam ową kandydatkę ;)
-
Adasaga3, dziękuję. Mam nadzieję, że to tylko zęby :/ Po południu było pięknie i aż 22'C
-
Pamietam bibliotekarkę, która miała misję (sama ją sobie nadała), że nie pozwalała na rozrywkę przed komputerem. Pisałam maila. Znajdowały się w nim informację dotyczące konkursu, na który się wybierałam, żeby reprezentować szkołę. W domu nie miałam Intermetu (takie to były czasy). Cała strona tekstu. Wystarczyło kliknąć "wyślij". A ona podeszła. Powiedziała, że komputer służy tylko do celów edukacyjnych i wyłączyła mi komputer kasując całą wiadomość. Korzystałam z komputera podczas przerwy... Jeżeli chodzi o gry komputerowe, to sama chętnie bym ich zakazała w szkole. Dzieciaki zamiast przeżyć jakąś fajną przygodę w rzeczywistości, to wpadają w wir świata wirtualnego. Zatracają się, czasem zapominając, że to tylko fikcja. Nie mówię, że wszyscy, ale zdecydowana większość. Kiedyś podczas imprez rodzinnych dzieciaki same potrafiłi wymyślić ciekawe zabawy na świeżym powietrzu, lub w domu. Bez komputera. A teraz siadają na kanapie i wyłudzają tablety/telefony od rodziców/wujków. Mojemu dziecku też się to zdarza. Grzeję się wtedy w środku, bo naprawdę wolałabym, żeby poruszali coś więcej, oprócz kilku palców prawej ręki... We wszystkim umiar.
-
Telefony powinny być wyciszone, (łącznie z wyłączeniem funkcji wibracji) i schowane w torbie. Podczas przerwy można zerknąć, czy nie przyszedł sms od mamy z jakąś ważną wiadomością :p Tablety w szkole? Chyba jako ciekawostka podczas prezentacji jakiegoś tematu. Zdecydowanie te wynalazki, mimo iż potrafią być przydatne, to przeszkadzają podczas prowadzenia lekcji, zajęć. Współczuję praktykującym nauczycielom, którzy z tym "walczą".
-
No proszę! Cóż za niespodzianka! Niespodziewałam się :) adasaga3 Gratulacje! Ha! Możesz 'testerować' toster. Też sobie kiedyś taki tester kupię ;) Swoim zaangażowaniem zasłużyłaś na ten tytuł. Smacznego!
-
Mina psa - bezcenna :) Gratulacje!
-
Elciaaa, do wtorku rzeczywiście zmizerniejesz :p Jeżeli chodzi o wielowodzie, to ten drugi specjalista, który mi robił badanie powiedział, że są różne skale mierzenia wód płodowych. A jak spojrzał, to powiedział, że jak na jego doświadczone oko widzi, że jest norma. Wg skali komputerowej mówił, że jest więcej, ale on wie, że to jest normą. Ponadto zastanów się, czy ostatnio nie piłaś więcej wody? Soków? Ja akurat byłam przeziębiona i poiłam się wodą z cytryną. W ogóle w ciąży znacznie zwiększyło się u mnie zapotrzebowanie na wodę. Potrafiłam wypijać hektolitry wody. To też mogło mieć znaczenie. U tego pierwszego lekarza córeczka miała podwyższone tętno, a u tego drugiego maszyna nie wskazała nieprawidłowości... Moja kuzynka miała małowodzie, mawet dwa razy podawano jej wody...przeleżała pół ciąży w szpitalu. A urodziła zdrowego chłopczyka. Dziś ma już 3 lata. Fajny, mądry chłopiec. Do dziś nie poznano przyczyny małowodzia u niej. Pamiętaj, że to, co już wyczytałaś na temat wielowodzia nie dotyczy Twojego Maleństwa! Masz być spokojna! Posłuchaj jakiejś fajnej muzyki (takiej, która sprawia Ci przyjemność, kup pozytywkę Maleństwu i przystawiaj mu do uszka-brzuszka, ciesz się! ) P.s. dziekuję za gratulacje.
-
Moja siora kiedyś zahamowała na kurze. Ależ piór się uniosło. Kura wbiegła pod samochód. Kura- Samobójczyni. Moja siora oczywiście nie chciała jej rozjechać i szybko zahamowała, pech chciał, że kurze tego dnia udało się zrealizować plan i do rosołu już nigdy nie trafiła :p
-
Margeritko, Ci, którzy się boją są ostrożniejszymi kierowcami. Jak ma się coś wydarzyć, to się wydarzy. Gdziekolwiek byś nie była. Nawet w domu można się poślizgnąć i niefortunnie upaść. Daj sobie szansę. Jeżeli zdasz, będziesz jeździć przez rok i po roku stwierdzisz, że to nie dla Ciebie to po prostu odpuscisz. Ale spróbuj, tylko próba niech się nie kończy na kursie PJ. Moja kumpela z LO zaraz po zdaniu bała się jeździć, bo wydawało jej się, że jak tir jedzie z przeciwka, to się nie zmieści jadąc swoim pasem i na pewno on ją dotknie swoim autem... Przez jakiś czas jeździła ze mną i się z tym oswajała. Aż się do tego przyznała. Obgadałyśmy temat. Później rodzice kupili jej auto i do dziś jeździ. Ja w Ciebie wierzę! Z dziećmi jest trudniej podjąć pewne wyzwania, ale nie można rezygnować z rzeczy, które będą również z korzyścią dla dzieci.
-
Skonsultuj to u innego specjalisty. Zawał w Twoim stanie jest absolutnie niewskazany! ;)
-
A nie przeziębiłaś się?
-
O zastoju moczu niczego nie mogę powiedzieć, bo się z tym nie spotkałam. Za to ponoć miałam wielowodzie. Wiem, jak się czujesz, bo ja po tej informacji płakałam dwa dni....okazało się, że wszystko było w porządku. Postaraj się być spokojna, a jeżeli masz możliwość, to udaj się do jeszcze jednego specjalisty, bo warto skonsultować takie przypadki. Ja tak zrobiłam. Jeden lekarz w 39t.c. powiedział, że udo płodu odpowiada 33 t.c. Dość spora rozbieżność. Sam zalecił konsultacje u innego lekarza. Następnego dnia byłam u specjalisty, który zrobił bardzo dokładne usg i mnie uspokoił. Po wizycie u niego wyszłam na tyle wyciczona, że urodziłam dopiero w 41t.c. ;) Urodziłam zdrową córę. Trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze z Tobą i z Maleństwem! Uśmiechnij się do synka :)
-
U nas właśnie jest 19'C, słońce za oknem, a ja siedzę w domu uziemiona, bo córa ma gorączkę :( Sprawdzałam pogodę długoterminową. Ponoć jeszcze w październiku będą temp. ok.27' C ... :o)
-
My często mieliśmy zamrożony rosół w garnku zimą, po wystawieniu na balkon ;) Zupie nic się nie stało. W pojemnikach plastikowych kiedyś dostawaliśmy od teściowej zupę gulaszową oraz flaki. Po rozmrożeniu nic złego się z nimi nie działo. Sami teź mrozimy wyłącznie w plastikowych pojemnikach ze szklanymi nie eksperymentowałam.
-
Adasaga3, czyli kończys karmienie i zapisujesz się na kurs. Trzymam za słowo! :) Kasa odłożona, czyli już się trochę nosisz z tym zamiarem. Z mężem za kierownicę usiądź po którejś jeździe na placu z instruktorem. Mi ojciec powiedział, że auta mi nie da dopóki nie nauczę się jeździć. Instruktor był zaskoczony, że wcześniej nie próbowałam. Niby radziłam sobie nieźle z ruszaniem ;) Po kilku tygodniach tato mnie zabrał do lasu i mogłam 'zaszaleć" jadąc po leśnych i polnych dróżkac. Mama pozwalała jeździć po asfaldzie;) Strach to zły doradca. To nie wymówka.
-
A pomógł coś ten list wtedy?
-
Adasaga3, za Ciebie też będziemy mocno, mocno trzymać kciuki. Dziewczyny zmobilizujcie się na wzajem. Będzie Wam raźniej. Moja mama robiła PJ przed 40. Zdała. NAjpierw się zapierała, że nigdzie nie pójdzie, że po co?, że stara baba (?)... Koleżanka ją zapisała, mój ojciec zapłacił za kurs i postawili ją przed faktem dokonanym. Na szczęście przestała się upierać. Poszła. Dała radę. Do dziś jeździ. Wozi czasem wnuki na dodatkowe zajęcia. Odwiedza nas. Jest, gdy jej potrzebujemy. Mówi, że dziś nie wyobraża sobie życia bez tego dokumentu. Jest niezależna. Ja nauczyłam się jeździć po placu w podczas 19h jazdy na 20h kursu ;) Instruktor był bardzo wyrozumiały. Zdałam i to za pierwszym razem ;) Kumpela miała wypadek podczas kursu...dziś jeździ w delegacje zagraniczne służbowym autem. Kuzyn zdał za 10. razem, 10. dnia, 10. miesiąca...cóż za magia liczb, prawda? A dziś zwiedza świat za kierownicą. Dziewczyny, jedyne, co może stać Wam na przeszkodzie, to względy finansowe. Nie przyjmuje innych wymówek :P DZIAŁAJCIE!!
-
Anaaa, jeżeli Twoi rodsice nie mają e-mail, to załóź im adres i zamów równieź na ich adres domowy. Ale jestem pewna, że mapa do każdego dotrze. Natka, z tego co napisałaś, to problemem jest tylko niesforny język. Jeżeli ona już potrafi powiedzieć 'sz, ż, cz, dż', to ja naprawdę od tego bym zaczęła. Na kartce narysujcie kreski poziome. Niech Mała prowadzi palec po jednej i szumi pamiętając o właściwym ułożeniu języka. Po drugiej kresce niech jedzie jakaś samogłoska, np. U (można zmieniać). I tak na zmianę sz-u-sz-a-sz-o... W ten sposób utrwala właściwe ułożenie. Następnie niech powtórzy sylaby sza, szo, szu...każdą tyle razy, ile ma lat. Po tym przygotuj jej zestaw wyrazowy, na pewno masz jakieś od logopedy. Piła długo z butelki prsez smoczek? A może ma niezwykle długi język, jak na swój wiek? Na pewno nie wykonujcie żadnych ćwiczeń, które wymagają wyciągnięcia języka, czyli żadnego oblizywania warg, żadnej próby dotykania nosa, bądź brody. Dla niej te ćwiczenia są po prostu zakazane ;)
-
Margeritko, koniecznie wsiadaj za kierownicę! Zapisz się na kurs. Pomyśl o niektórych osobach, które znasz o mają PJ. Czy Ty jesteś gorsza od nich, że sobie nie poradzisz? Ive wierzę! Zdasz! Tylko musisz chcieć. Będziemy Cię wspierać. Mocno, mocno. Trzymam kciuki!
-
Poczekaj jeszcze. Do 11.11. można zamawiać.
-
Ponoć jest wyryfikacja, żeby zamówienia pod jeden adres się nie dublowały. Ja wczoraj zamówiłam jedną mapę na adres mojej mamy. :)
-
Kocurowa, gratulacje! I u mnie infekcją rozpoczęła się pierwsza ciąża. Chyba rzeczywiście musi to być jakoś powiązane ;) Rośnijcie zdrowo! Jeszcze tylko 7miesięcy! :0)