
nikawa
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez nikawa
-
A jak "walczyć" o menu? Macie jakieś doświadczenie? Lubię to przedszkole, lubię Panie, pod których skrzydłami jest mój syn, ale posiłki to naprawdę bardzo słaba strona tego miejsca. Jest kuchnia, posiłki są świeże. Ale porcje są małe, albo nie przeznaczone dla dziecka. To nie wygląda na menu dla przedszkolaka, raczej jak jakieś menu weselne, albo myśliwskie... Napisałam tutaj myśląc, że może tylko mnie się wydaje, że to dziwna potrawa (śledź) dla dziecka, ale widzę, że jednak myślimy podobnie...ech.
-
Bardzo podejrzana ta oferta od katherinne. Chciałabym zobaczyć, to co byłoby zapisane małym druczkiem.
-
Moj synek również zabrał mapę do przedszkoa. Akurat omawiali zwierzęta występujące w polskich lasach. Pani Nauczycielka sobie też zamówiła i jeszcze czeka. Adasaga3, dojdzie! :)
-
Pediatra moich dzieci napisała zalecenie, że mają dostawać tran dokładnie do 15. maja 2015 Jeszcze się nie zaopatrzyłam :P
-
Ulla, (może ktoś jeszcze) o kubeczku Doidy Cup znajdziecie informację tu http://www.fabrykawafelkow.pl/kubeczki/287-kubeczek-doidy-cup-5015295000012.html Mnie się najbardziej podoba ten punkt;) : "Uniknie problemów wynikających z korzystania z butelki czy tzw. kubka niekapka (chodzi tu szczególnie o długotrwałe ssanie smoczka butelki lub ustnika niekapka np. po zaśnięciu) sprzyjających rozwojowi próchnicy, anemii, niedożywienia, problemów z prawidłowym mówieniem oraz wykształcenia złych nawyków żywieniowych." Z punktu widzenia logopedy przejście z butelki ze smoczkiem na niekapek, to żadna zmiana... A jeżeli chodzi o bidon ze słomką, to na początek polecam taki, który można zdusić. Wybierając bidon zauważyłam, że są z twardego i miękkiego plastiku. Miękki jest lepszy dla początkujących. Nalewasz wodę do pełna i podajesz dziecku. Gdy nie rozumie, że ma się zaciągnąć, to ściskasz butelkę, woda przez słomkę wpada do ust i dziecko samoistnie się zaciąga. :)
-
Ulla, brawo dla Mikiego! Ela30, nie strasz! Wymiana butów mnie przerasta... Marg, u nas niestety nawet zupy są samodzielne. JEszcze kiedyś udawało mi się podawać jej jedną łyżką, a drugą sama trzymała. Teraz wszystko "AMA". Jogurt akurat je cudnie :) Tylko buźka pomazana. Śliniak to wróg nr1... Ewentualnie zgadza się na fartuszek brata, ale wtedy myśli, że będą farby Przed nami jeszcze miesiące próby wytrzymałości i cierpliwości...
-
Dziewczyny, a czy w przedszkolach Waszych maluszków serwują śledzie w śmietanie?? Byłam zaskoczona widząc to w menu. Mój syn powiedział, że nikt ich nie zjadł. W dodatku nie mogli tego dnia poprosić o dolewkę zupy :/
-
Moje dzieci wspólnie zbudowały "mleczną" wieże. Z puszek po mleku i z pudełek po jogurtach, które były od jakiegoś czasu zbierane... Było wiele prób i udoskonaleń. Kilka celowych zburzeń, a po nich wojna między małoletnimi. W końcu zaczęli współpracować :) Hania - 18m. Karol - 5 lat.
-
Ja polecam do nauki picia przez kubeczek. Kubek DOIDY CUP. Ten kubek wymaga od rodsica, by był w pobliżu i podtrzymywał, żeby się nic nie wylało, ale to najciekawsze rozwiązanie, źeby dziecko szybko opanowało samodzielne picie. Moja córa miała ok. 14m, gdy spokojnie mogłam jej podać kubeczek, bez rozlewania. A bidon na wyjście, to ze słomką. Niekapki działają jak smoczki.
-
Nieprzespane noce, ponad dwuletniego dziecka..
nikawa odpowiedział(a) na temat w Dziś pytanie - dziś odpowiedź
Bbcia Kika, moja mama twierdzi, że ja byłam dzieckiem, które nie spało do drugiego roku życia... Teraz marzę, by się wyspać, ale trafiły mi się dzieci, które się budzą przed 6:00 niemal każdego dnia. I to niezależnie od godziny położenia się spać. Cóż los się "mści" ;) równowaga musi być :) Jednak życzę, żeby u Was się szybko poprawiło, by macierzyństwo miało więcej kolorowych barw. Z taką przejętą babcią może łatwiej. Fajnie Babcia Kika, że szukasz, drążysz, pytasz, starasz się pomóc...a jednocześnie niczego nie narzucasz. Tak przynajmniej zrozumiałam Teoje zaangażowanie. Brawo! -
Moja Malutka też chętnie buduje wieże. Jej brat w tym wieku tylko je psuł, ona stara się coś wybudować, żeby później zniszczyć. To samodzielne ubieranie nie czasem przeraża. Ona ma już swoje ulubione bluzki...Jak je widzi na wierzchu, to w żadnym wypadku nie założy innej. Z jedzeniem jest podobnie, jak u Was. Dlatego nie lubię podawać zupy, bo większość ląduje na niej. Ale jakoś musi się nauczyć. A tylko trening czyni mistrzem ;)
-
Ela30, jak mam dzieci na pokładzie, to jadę zgodnie z przepisami. Zresztą syn jest świetnym obserwatorem i gdybym popełniła jakieś wykroczenie, to by mi to wytknął. Ale jeżdżę z dziećmi bez stresu. Najbardziej stresujący moment, to chyba zapięcie dziecka w foteliku zimą... Grrrr....
-
Karmienie piersią, a mleczne zęby - czy szkodzi?
nikawa odpowiedział(a) na iwomie temat w Dziś pytanie - dziś odpowiedź
iwomie, nie wiedziałam, że karmienie piersi może również pomóc w rehabilitacji. Cały czas się uczę. Natura jest niezwykła. Niestety istotnie zęby często psują się od karmienia piersią. Znam wiele mam, które karmiły swoje dzieci do 2,5 - 3 r.ż. i u każdego z tych dzieci bardzo wcześnie pojawiła się próchnica. Był również przypadek kruszących się ząbków. Noc o tyle jest "niebezpieczna" dla ząbków, że niczego prócz słodkiego mleka matki dziecko nie dostaje. W ciągu dnia po piersi dziecko może dostać wodę, która nieco oczyszcza jamę ustną. Nocą jest mleko, po którym ząbki nie są myte. Jestem pewna, że nie chciałabyś budzić córy szczoteczką do zębów. Musisz sama zdecydować, co będzie lepsze. Jestem pewna, że rehabilitant przepisuje Wam mnóstwo ćwiczeń, które pomagają. Zapytaj ortopedę, jakie ćwiczenie może zastąpić karmienie piersią. Piszesz, że karmienie odbywa się głównie nocą. Może, gdy piersi już nie będzie, to noce będą przespane, a ćwiczenia wykonasz w ciągu dnia. Trzymam kciuki za właściwą decyzję i żeby córeczka była zdrowa z pięknym uzębionym uśmiechem! -
Ulla, tak jak piszę anaaa, trzeba zwrocić na kolor kataru. Odkąd mam dójkę dzieci, to katar nie jest dla mnie chorobą... Choć są dzieci, u których katar minie bez większego kłopotu, a u innych przerodzi się to w coś gorszego (oskrzela, angina...itp.). Mamy tych drugich rzucają piorunami w szatni na dzieci, które choć raz kichną. W sumie, trudno się dziwić... Ja proszę syna, by od rana użył spray do nosa Rhinoton. Zawsze się po nim fajnie oczyszcza. Właściwie całą rodziną tego używamy. Małej też po tym lepiej. Gdy czuję, że mi napływa katar, to również to stosuję, albo gdy mam problem z opróżnieniem, bo czuję, że się jakiś kanalik zatkał. Szybko pomaga. Chyba powinniśmy mieć dla każdego oddzielny flakonik, ale ja póki co, po każdym użyciu przemywam ciepłą wodą i jeszcze nikt od nikogo niczego nie nabrał. ZDROWIA!
-
Wiesz ,Ulla, ja to mam wyrzuty sumienia, jak się na gapę przejadę tramwajem... podejrzewam, że jednak potuptałabym na komisariat z taką walizą z milionami, żeby zapytać, czy ktoś nie zgłosił takiej zguby :P Znaleźne od takiej kwoty na pewnie byłoby imponujące;) Ależ się rozmarzyłyśmy o walizkach...hahaha :P
-
Hania, 18m. Zdjęcie przedstawia pierwsze zajadanie się truskawkami. Uchwyciłam moment, kiedy już miała dość, więc rozpoczęła zabawę "rzut w dal ugniecioną truskawką"
-
Mój mały kibic był zachwycony. Nie mamy TV, tata w delegacji, była obawa, że meczu nie zobaczy. Jednak na godzinę przed dostał zaproszenie od sąsiadów, którzy mają córę w jego wieku. Wykąpany, w piżamce (bluzka Lecha Poznań, na głowie czapeczka biało-czerwona) i w szlafroku zjechał do nich windą. Sąsiad był przygotowany, że będzie musiał później wnieść młodego na górę (mój syn zwykle pada ok. 21:00 w każdej pozycji;) ). A tu taka niespodzianka! Historyczna wygrana. Syn ani myślał zasnąć. Dał radę! Przybiegł po meczu o własnych siłach uradowany, z dumą na twarzy: "MAMO! MAMO! WYGRALIŚMY! Historyczne zwycięstwo! Byłem świadkiem :)". Ależ był przejęty. Jeszcze do 23:00 nie mógł zasnąć, tylko przeżywał mecz. Mąż wrócił po tygodniu nieobecności o 1:05 w nocy przytulił syna, który już nie kontaktował. Położył się spać. A już o 5:30 tup, tup, tup "Tato! Wygraliśmy!". I wszystkich obudził. Sobota, godzina 5:30...RATUNKU! Dziś zasnął przed 20:00. Dobrze, że mecze są tak rzadko :P Cieszę się, że w końcu Polska znalazła w sobie siły do wygrania. Czytałam ostatnio synowi książkę o Messim i pomyślałam, że skoro Barca miała swoje słabe lata, i potrafiła się z tego podnieść, to i nam się uda. Wczoraj czułam, że będzie nasze zwycięstwo. Choć obstawiałam wynik 2:1 dla Polski :)
-
adasaga3, muszę przyznać, że pamiętam, jak byłam dumna z mojej mamy, że zrobiła PJ Ależ Twojej córce sprawisz radość ;)
-
A moja 18.tka ostatnio uczy się dzielenia. Jeszcze różnie bywa, bo też dochodzi do przemocy, ale podczas zabawy podaje coś synowi, ma to przez chwilę i mówię, by podał siostrze. Podaje, chwalę go. Ona patrsy w skupieniu. Zabiera i powtarzam sytuacje mówiąc podaj bratu, razem się bawimy, razem się dzielimy. Już często się udaje. Ale już widzę, że bunt dwulatka puka do drzwi...brrrr...ostatnie ma fazę 'ja-SAMA'. I próbuję sama zakładać spodnie. Gdy staram się jej pomóc, to jest krzyk, raz się popłakała, gdy jej założyłam jedną nogawkę i ze złością ja z siebie zdarła... Nie przypominam sobie, żeby mój synek miał taką ochotę na samodzielne ubieranie w tym wieku :/ Marg, czy u Was jest podobnie? Trochę się boję, że znowu zapeszę, ale w tym miesiącu były tylko dwie wpadki z kupą. W zasadzie już pod koniec września zaczęła prosić z rana o nocnik. Cierpliwość popłaciła:) chętnie siada i robi, co należy
-
Margeritko, niestety służę tylko szczątkami pamięci... najlepiej udaj się do Apteki. Farmaceuta na pewno Ci wszystko wyjaśni. Ja tylko pamiętam, że trzeba było ucho posmarować kremem, żeby nie poparzyć... Moja mama stosowała spirytus na watę, zawijała folią i to przykrywała czapką na kilka minut, ale tak robiła sobie. Dla dziecka wiem, że był jakiś olejek. Nie pamiętam nazwy. Marg, koniecznie udaj się do jakiegoś farmaceuty. Na pewno podpowie. Przykro mi, że mała musi tak cierpieć, wiem, że to nieprzyjemne.
-
Ja kiedyś robiłam małej sąsiadce kompresy. Trzeba było wygrzać uszy. Miała też przepisane leki, lecz nie pamiętam nazw. Długo biedna siedziała w domu, bo nie można tego narażać na wiatr. Lekarz da Ci właściwe zalecenia. Bądźcie dzielne!
-
Ela30, w takim razie ja huż nic nie piszę. Mam za duży bagaż wspomnień i doświadczeń w tym temacie... Jednakże zachęcam do zdawania ns PJ! I trzymsm kciuki za te odważne decyzje :)
-
Niestety, znam gorsze przypadki/wypadki... Ale to nie powód, żeby nie jeździć. To ewentualnie moment na refleksję...już po pogodzeniu się ze Stratą...
-
A paznokcie u nóg i czy rąk? "Stoperan" całkiem nieźle sobie radzi ze stopami. Zdarzyło mi się kiedyś przeczytać ulotkę Octeniseptu i zdaje się, że była tam informacja, że można go stosować przy problemach grzybicznych. Ponoć też działa FLUMYCON. Ale to jest na receptę (tabletka). Musisz pójść do specjalisty. Tak najszybciej się tego pozbędziesz. I nie martw się. Nie jesteś sama z problemem ;)
-
anaaa, gdy czujesz senność za kierownicą, to natychmiast stań! Ja naprawdę na kilka lat oduczyłam się zasypiania, nawet jako pasażer (podczas wypadku byłam pasażerem). Ale jak się pojawiły dzieci i nieprzespane nocki, to zdarzyło mi się jechać na tyle zmęczona, że musiałam stanąć i zrobić kilka przysiadów na świeżym powietrzu, bo w przeciwnym razie zasnęłabym. Trochę się dzieci dziwiły, że mamusia się gimnastykuje przed autem, bez nich...ale to naprawdę pomaga. Jak jadę z dzieciakami, to odpowiadam za trzy życia. Warto stanąć!