-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez gmonia
-
witam, nie było mnie tu od niedzieli i się już za Wami stęskniłam my jednak w poniedziałek pojechaliśmy do tej Łodzi mimo choróbsk. Ja jeszcze do końca nie wyzdrowiałam ale już nie jest źle... natomiast i chłopu i małej na szczęście przeszło jejciu jestem tak strasznie zabiegana, że nie mam czasu na nic - dopiero dzisiaj spięłam się i odpaliłam kompa by poodpisywać na maile. A net tutaj fatalnie chodzi... szkolą nas od 8-17:30 codziennie, w okolicach 14 wyrywam się bo mamy 45min przerwę na lunch i przemierzam hektary do hotelu by sobie ulżyć i dać małej cyca bo nie mam gdzie ściągnąć mleczka a cycki normalnie mi pękają od jego nadmiaru poza tym dalej standard - mała nie chce nic jeść, nie ma szans na to by wypiła jakiekolwiek mleko modyfikowane i oczywiście nie potrafi zassać żadnego rodzaju butelki więc ja nie wiem co to będzie wracamy w przyszłą sobotę więc w poniedziałek czeka mnie znów wizyta u lekarza i ważenie i już na samą myśl brzuch mnie boli co do postępów to my raczkujemy, siadamy z każdej pozycji, wstajemy na nóżki same a jak trzymamy małą za rączki to umie już kilka ładnych kroków sama do przodu zrobić joannab bardzo dziękuję no i super, że z tatą coraz lepiej Fifi moja spadła z wagi i w zeszły piątek ważyła 7400g ale nie wiem jaka długa jest obecnie bo jej nie mierzyli tym razem...
-
moje modły chyba zostały wysłuchane i zarówno noc jak i dzisiejszy dzień był o niebo lepsze niż poprzednie no i co mnie najbardziej cieszy - mała powoli wraca do swojej formy poza tym dzisiaj staję na wagę a tu 3kg mniej od czwartku!!! tylko jakim kosztem Scarlettj współczuję... wracaj szybko do zdrówka kurcze wiem co czujesz bo mnie tak przeczyściło tyle, że i górą i dołem przez ostatnie 3 dni marzycielka morrwa zapracowana, czasem zagląda i odzywa się na boku chociaż w sumie dawno nic nie pisała co u Niej... ewelinas miłego powrotu do pracy
-
jejciu... u mnie w domu tragedia!!! teraz to już wszyscy są strasznie chorzy. O 3 nad ranem o mało karetka do mnie nie przyjechała bo odlatywałam taką miałam gorączkę a nie chciała spadać i do tego doszły problemy z oddychaniem po czym o 4 to samo zaczęło dziać mi się z małą. Chłop też z gorączką powyżej 38 stopni do apteki po 4 zapierdzielał po viburcol i maść kamforową i po jakieś leki dla siebie z samego rana przyjechali do nas moi rodzicie bo przecież ani ja a ni mój M nie byliśmy w stanie zająć się małą która zresztą była w takim samym stanie jak i my mi na szczęście jest już lepiej bo temp w końcu po raz pierwszy od czwartku poniżej 38 spadła więc mogę się chłopem i małą zająć. No i mam nadzieję, że ta noc będzie dla nas wszystkich łaskawsza i obejdzie się bez niemiłych niespodzianek. Poza tym wczoraj wieczorem okazało się, że jesteśmy w du..e i nie mamy noclegów w Łodzi (na hotel mnie nie stać bo za chłopa krzyknęli sobie 1200zł...) więc codziennie muszę dojeżdżać ponad 60km w jedną stronę od mojej cioci o ile w ogóle pojedziemy bo w takim stanie w jakim obecnie jesteśmy będzie dość ciężko się gdziekolwiek ruszyć. Znajomy męża miał nam wynająć mieszkanie na czas mojego szkolenia ale nie ma szans by dostał teraz do niego klucze. Normalnie jakieś fatum chyba nade mną ciąży
-
kurcze u mnie w domu szpital. Nie dość, że ja chora, chłop już też wypluwa płuca to i Natala stwierdziła, że nie będzie gorsza więc dołączyła do naszego grona Mój M był z nią dziś u lekarza i podobno nie jest jeszcze aż tak bardzo źle ale oczywiście pełno syropków ma do picia, inhalacje z olbasu, maść majerankowa pod nosek i nasivin. No i kurka tak jak myślałam - spada mi z wagi waży 7400g i spadła na 25 centyl Tasik, Karolek zdrówka życzę agak czyli jednak dobrze pamiętam choć nie jechałam tamtędy już pewnie z ponad rok marzycielka my jemy jogurty Nestle i Bobovita ale małej bardziej smakują te pierwsze
-
no to sobie wykrakałam... chciałam by mnie zasypało a tu masz chora jestem znów!!! i tym razem jest gorzej niż w zeszłym tygodniu!!! w nocy czułam się fatalnie a rano obudziłam się z gorączką 38,6. Ledwie się z łóżka stoczyłam, byłam u lekarza i dostałam kolejną porcję antybiotyków i leków do brania no i leżę non stop w łóżku. W poniedziałek do Łodzi jadę na szkolenie więc muszę się wykurować do tego czasu... a męczy mnie strasznie na szczęście w pracy nie było problemu z tym, że nie przyszłam dzisiaj a nie ukrywam było mi z tego powodu bardzo głupio. Dziewczyny są kochane bo nawet L4 nie musiałam brać na te dwa dni poza tym naprawili mi pralkę a winowajcą okazały się łożyska więc jestem uboższa o 130zł ale pralka mi działa Justi wiesz, czasem nie ma wyjścia. Żeby mieć super godziny pracy musiałabym chyba w budżetówce pracować a znajomości niestety nie mam żadnych by mnie ktoś tam wcisnął zresztą mieszkam w takiej dziurze, że z pracą jest ciężko (fakt z mojej rekrutacji - 54 osoby na jedno miejsce mówi samo za się...) i powinnam się bardzo cieszyć, że ją mam a nie narzekać no i super, że tak Ci minął pierwszy dzień w pracy. Ja też się cieszę, że pracuję bo przez to siedzenie w domu człowiek dziczeje, tylko żal mi strasznie małej no i bardzo za nią tęsknię ewelinas pracuję w bankowości i pokombinować się niestety tak nie da a plany miałam takie, że do wakacji popracuję tam a od września pójdę do szkolnictwa jak się jakiś etat dla mnie znajdzie ale niestety musiałam podpisać papier, że przez rok minimum będę pracować bo inaczej zwracam koszty szkolenia więc dupa... agak to jest krzyżówka z dobczycką, tak? dobrze, że nic się nie stało Scarlettj wypróbuje Twoja metodę mam nadzieję, że u nas też zadziała
-
cholerka jasna pralka mi się zrąbała a mam tyle prania... jutro przychodzą na 8 kolesie popatrzeć na nią i ciekawe co mi powiedzą. Mam nadzieję, ze to tylko łożyska poszły i z naprawą zamknę się do 200zł bo jak wyjdzie więcej to się nie opłaci naprawiać tylko trzeba będzie nową kupić normalnie jak nie urok to sraczka poza tym liczę na to, że przez noc nas całkowicie zasypie i że rano usłyszę cudowną wiadomość - ze względu na fatalne warunki atmosferyczne mamy wolne!!!! ...ale ze mnie optymistka... co do jedzonka to moja Natalka odkąd do pracy poszłam tak mało je, że mam strasznego stresa przez to jej maksymalne dawki jedzonka słoiczkowego to połówka i to tych małych co mają po 130g. Codziennie dopychana jest jogurtem bo to przynajmniej z chęcią pochłania i od wczoraj zjada niecałe 75ml kaszki przed kąpielą. Oczywiście na moim mleczku zbytnio jej nie smakuje bo taka jakaś rzadka wychodzi więc dostaje gotowe już z modyfikowanym - albo bobovitę albo nestle. Poza tym jutro będzie próba podania jej mleka mojego i herbatki przez butelkę Nuka FC bo chłop mi ją dzisiaj w końcu zakupił i do tego smoczek lateksowy i zobaczymy czy załapie - zawsze byłoby łatwiej niż podawanie płynów strzykawką no i zastanawiam się nad tym jakie mleko następne spróbować jej podać - mam jakieś 3 próbki to zobaczymy czy jej coś posmakuje bo skoro moim pod moją nieobecność gardzi to może choć takie zje... joannab bardzo współczuję i trzymam mocno kciuki by Twój tata jak najszybciej wrócił do zdrowia Scarlettj zdradź mi tajemnicę jak przekonałaś Fredzia do takiego pięknego zjadania. Może i u nas ten sposób się sprawdzi? marzycielka fajna ta Wasza kanapa ewelinas mam taka nadzieję, że się przyzwyczaimy tylko jakim kosztem moje dziecko mnie praktycznie wcale nie widzi bo wieczorem jak wracam szybko idziemy na cycusia i kładę małą spać a rano wstaje mi o 8 więc do 10 czas schodzi znów na nakarmieniu małej przygotowaniu dla niej wszystkiego i na zebraniu się do pracy. Codziennie płakać mi się chce i myślę sobie co ja takiego zrobiłam (swoja drogą chłop sobie to wymyślił...) decydując się na powrót do pracy
-
zazdroszczę... Wy już spicie a ja znów robotą zawalona i pewnie się położę koło 3 a pobudka o 6-7 oczywiście u mnie powtórka z dnia wczorajszego choć ponoć troszeczkę lepiej było bo mała przynajmniej nieco więcej zjadła chociaż to i tak jeszcze ciągle dużo za mało agak dobrze, że wszystko ok Justi powodzenia w pracy Tasik o cholerka... dobrze, że Pa się odessał i załapał. Chyba bym osiwiała ze strachu idę się odstresować trochę w wannie miłej nocki i dnia jutrzejszego życzę
-
ja pierd.... nie mam czasu na nic!!! ja chcę z powrotem przy małej w domku siedzieć dzięki bogu dzisiejszy dzień (a raczej wczorajszy) się już skończył. W pracy nie było tak źle no poza tym, że godzinowo tragedia bo od 10:15 do 19:45 mnie w domu nie będzie i tak już codziennie no i strasznie słaba jeszcze jestem po tych wszystkich lekach... mała dzisiejszy dzień przeżyła strasznie. Jak tylko wyszłam cały czas płakała i to tak strasznie, że chłop musiał popracować dzisiaj w domu bo moja siostra nie dawała sobie z nią rady. No i oczywiście standard - nie chciała im w ogóle jeść!!! dopiero podawanie mojego mleczka strzykawką do leków poskutkowało... przecież jak tak dalej będzie to ona zacznie mi z wagi spadać podobno cały czas szukała mnie po mieszkaniu - wystarczyło, że siorka wodę w łazience puściła albo zatłukła się czymś a ta ponoć od razu w bek bo myślała, że to ja Jak przyszłam to taka była głodna, że jadła chyba z godzinę opróżniając naraz oba cyce no i na krok mnie nie chciała opuścić a teraz co chwilę mi na śnie marudzi co do diet to ja nigdy żadnej nie stosowałam i raczej nie ma szans bym spróbowała bo co jak co ale jedzenia to ja sobie odmówić nie umiem bo brak mi samozaparcia ale po dzisiejszym dniu w pracy widzę, że jak tak dalej pójdzie to swoje przedciążowe 45kg osiągnę baaaaaaardzo szybko agak torcik super co do łóżeczka to my mamy na tym drugim poziomie jak na razie ale u mnie on jest jakiś taki strasznie niski więc mała jak sobie stoi to nie ma szans wypaść no nic ja uciekam bo kupę roboty jeszcze mam a choć trochę wyspać się trzeba...
-
my już u siebie na mieszkaniu jesteśmy. Tak nas zasypało, że szok a jutro do pracy idę... Karolek mi też
-
ehhh tak mi się nie chce no ale siedzę na allegro i poluje na ciuszki dla małej. Za 15min koniec licytacji i idę spać Justi na szczęście z dnia na dzień coraz lepiej chociaż jeszcze trochę słaba jestem ale to zapewne po antybiotyku najważniejsze, że ból w klatce piersiowej coraz mniejszy i łatwiej mi się oddycha... resztę przeżyję joannab heh Wy to macie przejścia z tymi kupkami Scarlettj tiaaaa... rozumiem Cię doskonale. Dziś się mnie chłop spytał czy w ciąży jestem bo w brzuchu wydaje mu się, że mam więcej niż w tyłku kilogramowo niby źle nie jest ale wizualnie tragedia... normalnie nie mogę ścierpieć mojego ciała po ciąży a najbardziej to ten mój brzuch mnie dobija... zawsze był wklęsły a teraz?
-
i my też już dawno nie śpimy - ja od 4:30 a mała od 7:22 chłop mi dzisiaj nad ranem ze Szczecina wrócił więc spać się nie dało bo się mu nudziło jak czekał na dworcu na autobus do domu i męczył żonę marzycielka witaj i nie znikaj już. No i dobrze, że po badaniach wszystko ok wyszło Scarlettj co do fotelika to wszystko zależy od tego, ile chcesz na niego wydać, jaka grupa wagowa Cię interesuje no i co dla Ciebie jest ważne przy wyborze... dla mnie np dość ważne było bezpieczeństwo, komfort jazdy i nie za wysoka cena jeśli zaś o nocnik chodzi to my zamierzamy powoli zacząć się sadzać na niego ale na razie tylko jak coś ciężkiego idzie
-
matko ale mi się ręce trzęsą... w ogóle cała się telepię na wszystkie strony. Jak się to zaczęło pierwsze co zrobiłam to pobiegłam czytać ulotki, patrzę i oczom nie wierzę... w moich kroplach do inhalacji jest fenoterol potem dla pewności telefon do kuzynki i ta też mnie oświeciła. Heh od razu przypomniała mi się moja ciąża gratulacje ząbkowe i czworakowe dla tych, których to się tyczy my z katarkiem radzimy sobie tak - inhalacje solą fizjologiczną i odciąganie katarku, następnie przekładam małą przez kolana by resztę wydzieliny mogło sobie spłynąć i oklepuję jej plecki i tak kilka razy dziennie. Do tego kropelka albo dwie (w zależności od stanu zatkania noska) na rękawek olejku olbas. Mimo potwornego katarku już kilka razy w taki sposób się go pozbyliśmy katbe dobrego dla Adiego
-
Tasik heh cały facet no i dzięki za info nt butelki, na pewno wypróbuję tylko muszę kogoś wysłać do sklepu dzieciowego...
-
u mnie trochę lepiej, inhalacje chyba pomagają bo łatwiej mi się oddycha no może poza tym, że nadal strasznie mnie w klatce piersiowej piecze i boli ale to wszystko przecież kwestia czasu i mam nadzieję, że szybko odpuści poza tym moja Natala trzymana za rączki na stojaka zrobiła dzisiaj sama dwa kroki do przodu!!! jejciu ależ się wszyscy cieszyli z tego normalnie jak dzieci a mała nie wiedziała co się dzieje heh mój tata to nawet walnął hasłem do mamy, że może by sobie takiego małego zmajstrowali jeszcze on to ma pomysły... na starość się mu dziecka kolejnego zachciewa jakby mu czwórka nie starczała plus jedna wnusia Justi wszystkiego najlepszego i sto lat!!! Tasik co do butelki to my mamy TT a próba była jeszcze z Lovi i jakąś taką no name ze smoczkiem kauczukowym i jedna wielka dupa... tą z TT przynajmniej do buzi weźmie i zawsze coś jej tam poleci bo smoczek gryzie a ma założony 3. Tak więc poza cycem jemy i pijemy wszystko z łyżeczki Martynaa zdrówka dla kWika
-
ewelinas wczoraj mimo, że było ze mną strasznie źle to mąż do pracy musiał iść choć na parę godzin, więc sama musiałam zająć się małą - cały dzień praktycznie w łóżku leżałyśmy bo ja nawet ze zmianą pieluchy miałam problem taka byłam słaba nie mówiąc o tym, że nie byłam w stanie małej na ręce wziąć... dzisiaj rano mój chłop wyjeżdżał do Szczecina więc przywiózł nas do moich rodziców byśmy same nie siedziały i praktycznie oni na zmianę zajmują się Natalką. Ja staram się być trochę z dala od niej bo nie chcę jej zarazić i na pewno siedzimy tu do soboty bo wtedy mój chłop wraca i się zobaczy co i jak katbe mam nadzieję, że mi się polepszy do poniedziałku bo aż się boję co sobie o mnie pomyślą w tej nowej pracy - nawet nie zaczęła a już choruje... ja to mam szczęście
-
Tasik, Justi jestem, jestem i jeszcze żyję choć płuc prawie już nie mam bo je wyplułam od kaszlu... wczoraj nie byłam w stanie z łóżka wyjść, dzisiaj już ciut lepiej więc zasiadłam do kompa póki mała mi śpi oczywiście chora jestem na maksa... zapalenie krtani, tchawicy i oskrzeli (do tego przewlekłe) no i szmery w płucach, zwłaszcza w prawym, czyli tym moim chorym ale żeby było śmiesznie to jeszcze dzisiaj przyplątała się angina ropna więc leżę i zdycham. Leków mam tyle, że szok - przede wszystkim do inhalacji, poza tym nie obyło się bez antybiotyku i mojego ulubionego Thiocodin'u. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że karmię a niektóre z tych lekarstw mimo, że nie za bardzo można, muszę jeść oby tylko małej nic nie było podobno w moim stanie powinnam sterydy dostać ale oszczędzono mnie jeszcze bo w tym wypadku miałabym już kategoryczny zakaz karmienia a u nas to niestety wielki problem bo mała bez cyca ani rusz... ale jak nie będzie poprawy to nie będzie wyjścia ja to mam szczęście... kurka w poniedziałek do pracy trzeba iść a ja taka chora!!!
-
katbe ojjj wiem, wiem i jutro idę heh a chłop koleżanki niezły
-
kurka coś jest nie tak... cały dzień dzisiaj kaszlę jak gruźlik a od godziny po każdym kaszlnięciu wyczuwam krew są trzy opcje - gardło, krtań albo płuca mi wysiadają... no nic jutro idę się badać do pracy to każę się bardzo dokładnie osłuchać katbe gmonia............. Ja znam taką 18...... Siostra mojej kumpeli. Do swojej chorej na nowotwór mamy: "matka wstań i zrób mi herbaty" ta to ma tupet katbe, Mummy a ja myślałam, że mąż mojej kuzynki to jedyny ewenement w tej kwestii bo jak przebiera/przebierał swojego synka to obok niego zawsze miska stała i w międzyczasie była napełniana treścią żołądkową... mój chłop niby tak nie reaguje ale nigdy małej nie przebiera jak ja jestem. A pod moją nieobecność jak raz zrobiła kupkę to chwalił się, że zużył tylko 4 chusteczki... oczywiście musiałam po nim poprawiać bo dupcia była niedotarta
-
Karolek super, że pierwszy dzień w pracy minął szybko i do tego miło a Karolinka przetrwała dzielnie swoją pierwszą dłuższą próbę w żłobku no i dobrze, że rodzice przyjeżdżają, zawsze to jakoś lepiej mi jak się uda porobić do środy rana wszystkie badania do pracy to chyba w środę spakuję małą do samochodu i pojedziemy do moich rodziców na czas nieobecności chłopa i w sobotę wrócimy w trójkę już do siebie na mieszkanie joannab u mnie bez podgrzewania się nie obejdzie - po pierwsze zimno mam na mieszkaniu więc mimo, że słoiczki stoją w szafce w kuchni to i tak choć trochę trzeba je zagrzać a po drugie moja Natala za jednym razem nie potrafi zmieścić całego słoika więc dzielimy go na dwa dni i ta nieskonsumowana połowa do następnego dnia jest w lodówce więc przed podaniem podgrzać trzeba
-
katbe Mam kilka koleżanek , którym dzieci pilnują babcie. I , ni powiem, niektóre są super. Na temat innych się nie wypowiadam bo robią co chcą- matka swoje a one swoje. I kończy się tak , że trzylatek nie umie gryźć bo miał wszystko rozdrabniane maksymalnie. heh nie trzeba być trzylatkiem by nie umieć gryźć... mam szwagra, który w czerwcu skończy 14 lat (pierwsza gimnazjum!!!) i nic nie umie. Jabłka nie umie jeść w całości tylko musi mieć pokrojone i to przez teściową bo nawet tego sam nie potrafi, chleba też nie ukroi a ostatnio nauczył się dopiero smarować chleb masłem. Wszelakiego rodzaju mięso też mu mamusia kroi aaaaaaaaaa i jak teścia nie ma bo wyjeżdża do Niemiec to on przychodzi i śpi z mamusią taka moim zdaniem (i nie tylko moim...) niedorajda życiowa drucilla moja jak ma mokro to też zero reakcji. Dzisiaj w nocy przesikała mi pampersa (jedziemy na 4 więc nie wiem jak to możliwe bo przecież za małe na nią nie są ) i całe śpiochy na plecach mokre były a ta nic a jak ma kupkę to jak siedzi to się denerwuje. Swoją drogą komfortowe to zapewne nie jest więc się nie dziwię wow dziecko mi na kolanach usnęło strach ją teraz odkładać bo jeszcze się obudzi
-
kurka zaraz wypluję płuca tak mnie kaszle no i coś mnie w nich strasznie piecze. Dodatkowo lekarka na urlopie do końca tygodnia... normalnie żyć nie umierać... Poza tym zaraz mnie coś trafi. Uśpiłam sobie małą po wielu podchodach i spała aż 10 minut!!! bo ku..a listonosz domofonem mi ją obudził!!! i znów będę się z nią męczyć a przede wszystkim ona sama ze sobą cały dzień bo już mi więcej nie uśnie Najlepsze w tym wszystkim jest to, że dzwoni nie wiem po co skoro i tak nie ma do mnie poczty!!! w ogóle wszyscy wydzwaniają do mnie domofonem nie ważne czy to dzień czy noc bez potrzeby... tylko po to by otworzyć drzwi (oczywiście tego nie robię - codziennie idzie ta sama śpiewka do interesantów) cholerka co to ja recepcjonistka jestem czy co???????? Tasik nawet mi do głowy nie przyszło by podgrzewać jedzonko w mikrofali a wiem, ze podgrzewacz to też kąpiel wodna tyle, że podgrzeje mi wszystko raz i dwa a tak to chrzanię się z jakimiś miseczkami, garnkami, pierdółkami, itp. co do polityki prorodzinnej to szkoda się denerwować agak kciuki są
-
ehhhh nie mogę spać... siedzę na allegro i szukam czegoś do ubrania dla siebie. Przynajmniej większy tu wybór niż w sklepach poza tym muszę kupić jakiś podgrzewacz do pokarmu - możecie jakiś polecić? bo denerwuje mnie już podgrzewanie słoiczków w kąpieli wodnej. Patrzę właśnie na stację pogody i wskazuje mi, że jest -25stopni na zewnątrz matko normalnie Syberia... a przecież są miejsca w kraju gdzie jest jeszcze zimniej Justi super, że podróż minęła spokojnie. No i fajnie, że już grafik masz ustalony. Przynajmniej wiesz jak z czasem stoisz zazdroszczę Ci, że opieką nad Zosią będziesz się dzielić z mężem. Ja niestety muszę małą zostawić pod opiekę albo cioci albo kuzynki - ale to zawsze rodzina więc mam jakoś więcej zaufania niż jakbym miała komuś obcemu ją dać no i finansowo też inaczej wyjdzie ciekawe kiedy ten mój mały brzdąc się obudzi na jedzonko w sumie to mogłaby już - ulżyłaby matce trochę
-
dziewczyny Wam trudno zostawić maluszki dwa razy w tygodniu a pomyślcie sobie jak ktoś musi zostawiać codziennie? mi jest tak strasznie tego żal ale niestety czasem człowiek nie ma wyjścia bo przecież trzeba zapewnić temu małemu człowieczkowi jakiś byt już na samą myśl o przyszłym poniedziałku robi mi się źle a tu jeszcze te beznadziejne godziny pracy... Iwa współczuję...
-
kurka coś mi się wydaje, że w tym roku będzie piękny rachunek za gaz do zapłaty przez te mrozy piec równo naparza a temperatura na mieszkaniu i tak po chwili spada w dół... dodatkowo u nas te pieprzone klatki schodowe nie są ogrzewane i ciągnie zimnem z każdej strony Tasik i jak tam po oględzinach Szymuli? Karolek super, że Karolce się podobało a kciuki są heh no i niezły tam wymóg stawiany jest kobietom chcącym popływać w maleństwem pierwszy raz o czymś takim słyszę...
-
jejciu ale zimnooooo mróz jest taki, że z wywietrzników okiennych od strony mieszkania wiszą sople lodu długości 5cm a poza tym rolety mi przymarzły do szyb no i moje dzieciątko wyzdrowiało po katarku ani śladu, po kaszlu też a stan gorączkowy odpuścił Justi dobrze, że Zosi przeszło czyli trzydniówka już zaliczona...