Skocz do zawartości
Forum

mamamajki3

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez mamamajki3

  1. Mari gratulacje! Śliczne imię, tak poza nawiasem :) We Wrocławiu to dziś prawie lato było :) piekna pogoda... a Majka oczywiście już narzekała, że za ciepło ;) Jej to nigdy nie dogodzisz :) łaziłyśmy w leciutkich wiosennych kurtkach, a i bez nich nie byłoby za zimno :) Potem zaliczyłyśmy lumpa, bo miałam nadzieję, że może coś fajnego dzieciom znajdę - chwalicie się swoimi zdobyczami, a ja w sumie jeszcze do takiego przybytku w ostatnim czasie nie zajrzałam ;) Ale nic ciekawego nie było ani dla Majki, ani dla Gutka :( Potem zakupy... no i tu się stała tragedia ... Majka zgubiła swoją ukochaną maskotkę - taka od niemowlęctwa - strasznie już wyleniała była, ale jej ukochana ... Teraz w domu jest żałoba... A ja siedze na internecie i szukam takiego samego kota. Jednak chyba mam marne szanse, bo gdzie teraz kupić zabawkę sprzed 6 lat?
  2. Mari chyba masz rację - to jednak nie ma nic wspólnego, bo mąż wczoraj odebrał moje wyniki i są ok, a nawet na czczo lekko poniżej... ropuszka ale ci fajnie, że juz po malowaniach itd. Tez bym chciała... A tymczasem musze walczyć z mężem, żeby wreszcie dupsko ruszył i się zabrał za te ściany Niby juz tatusiem jest, ael jakoś bardzo sobie olewa te wszystkie tematy - wg niego jest jeszcze kupa czasu i ze wszystkim się zdąży... A jak nie to też jakoś będzie I tym sposobem większy samochów kupuje od trzech miesięcy... A co najlepsze nasz stary sprzedał własnie przed trzema miesiącami i teraz jesteśmy zdani na łaske i niełaskę teściów, którzy na weekendy pozyczają nam auto, co oczywiście bardzo mnie boli W tygodniu nie ma takiego problemu, bo jeździ służbowym, ale na weekendy staram się nie planować, żadnych wyjazdów, bo nigdy nic nie wiadomo... niecierpliwa głowa do góry - wiosna idzie :) Ja dziś z Majka zaraz wybywamy z domu ... pójdziemy do parku, pokarmimy kaczuchy nad stawem... a potem się zobaczy ;)
  3. No waśnie... Tego w remontach nie cierpię, że ciągną się bez konca Ostatnio moja mama wyskoczyła z tekstem, żebym wzieła Majke i przyjechała do niej na te DWA dni jak mąż będzie malował ;) Myśłam, że ze smiechu umrę ;) Wyprowadziłam ja od razu z błędu, że to będą pewnie nie dwa dni, a dwa tygodnie... Nie ponowiła już propozycji ;) Wstawię potem zdjęcie na priv z połowy 29 tygodnia :) Pośmiejecie się ;) Kurcze, coraz trudniej się ruszać ;) Wejście do wanny stanowi wyzwanie ... a wyjście to dopiero sztuka ;)
  4. Katarzyna wklejam fragment artykułu nt. basenu i jacuzzi :) Co z jacuzzi?Same bąbelki kobiecie w ciąży nie zaszkodzą, problem tkwi w temperaturze wody. Zwykle woda w jacuzzi jest gorąca (ma temperaturę powyżej 40ºC), a kąpiel w takiej wodzie powoduje napięcia i skurcze macicy. Skurcze mogą wywołać również bicze wodne (taką funkcję mają niektóre wanny jacuzzi). Kąpiel w jacuzzi nie zaszkodzi tylko wtedy, gdy woda ma maksymalnie 36ºC, a funkcja biczów wodnych jest wyłączona. Ja swojej lekarki nie pytałam, ale gdzieś mi się obiło o uszy, chyba położna coś na ten temat mówiła, że genaralnie basen na kręgosłup ok, ale jacuzzi nie poleca...
  5. evitka ja się do tej pory zastanawiam, bo jak szłam na swoją glukozę, to wieczorem (o 20!) pozarłam kawałek ciasta czekoladowego... bo akurat sie upiekło :) Wyników nie mam śmiałości odebrac do dziś ;) Dziewczyny wszystkim gratuluje studniówek :) Blisko, blisko, coraz bliżej ... :) Mnie w przyszłym tygodniu stuknie 30 tydzień, a więc juz tylko 10 zostanie... w porywie może 7-8 :) Ja mycie okien zostawiam oczywiście na czas po remoncie :) Farba stoi na widoku jako męzowy wyrzut sumienia :) Mam nadzieje, że wreszcie w weekend coś ruszy, bo juz się nie mogę doczekać. mamalina a u ciebie juz koniec? Jutro we Wrocławiu ma być śliczna pogoda, więc planujemy z Majka jakiś wypad do parku :) Już mi to siedzenie w domu uszami wychodzi i czuję, że i ja przez to na jakaś chandrę zapadam ...
  6. Hejo, ja sie witam wieczorowo :) Dziś, mimo pochmurnej pogody zaciągnęłam Majkę na zakupy... A teraz pokutuję - brzuchol boli jak diabli :( Ale kujpiłam koszule do szpitala - takei normalne, a nie specjalnie dla karmicielek :) Ale mnie się podobają. O takie, tylko w innych kolorach: *ATLANTIC* koszula nocna NLD-142 *L* j.turkus (2177495087) - Allegro.pl - Więcej niż aukcje. Najlepsze oferty na największej platformie handlowej. Na dupsko przymierzone - cudnie to nie wyglada, ale ja w żadnej koszuli nie wyglądam dobrze ;) To w sumie były jedyne jakie udało mi sie znaleźć nie w różowym kolorze ;) Do tego udało się upolować stanik i do karmienia w przystępnej cenie i o całkiem niezłym fasonie. W sumie nadają sie już na teraz, ale ponieważ są bardzo elastyczne to myślę, że jeszcze sporo się w miseczkach pomieści ;) No ale dwa problemy z głowy :) Tylko, że w portwelu znowu pustka :( I kotek od Majki A... i zmusiłam dziś męża, żeby wreszcie zakupił farbę i inne cholerstwa do remontu :) Jest więc szansa, że niebawem ruszymy ... Juz sie nie mogę doczekać... kiedy remont się skończy ;) zaza bo ty chudzinka jesteś i pewnie dlatego te niedobory ;) Nie to co my, dobrze odżywione baby ;)
  7. No to kawałek na porodówkę masz Mari ;)
  8. ropuszka meble z BRW sa zazwyczaj wczesniej, chociaż to pewnie zalezy od magazynu. U Majki mam meble z BRW i były po... 4 dniach :) Wyjatek stanowią tapicerowane, bo te są ściągane od producentów - na kanapę czekałam przepisowe 4 tygodnie. zaza dasz radę :) Choć pewnie przyjemne to nie będzie... Ale przebadają cię gruntownie i pewnie spokojniejsza potem będziesz :) mamalina zazdroszczę, że remont juz w toku... U mnie jeszcze się nie zaczęło Ciekawa jestem ile ten mój panicz waży :) Bo strasznie się ostatnio rozpycha i mam wrażenie, że skóra nie nadaża się naciągać i w którymś momencie gdzieś na szwie puści ;) A swędzi przy tym jak cholera ... Chciałam się dziś z Majką wybrać na poszukiwanie koszul i staników do karmienia, bo sobie przypomniałam, że w centrum wyprzedażowym są ze 4 sklepy z bielizną i tam też można znaleźć cos dla cięzarówek i karmicielek... Ale pogoda beznadziejna i nie chce nam się tyłków ruszyć ;) Więc chyba tylko wyciągnę te stosy prasowania z szafy i spróbuję powalczyć ;) luigi tak mi się przypomniało... Byłaś w tym Wrocławiu? ;) sylwia gratulacje! Coś mi się wydaje, że proporcje się wyrównują ;)
  9. We Wrocławiu też pogoda do doopy... Ledwo wstałam już spać mi się chce. Na dodatek Majka znowu zasmarkana, więc siedzi w domu ... i marudzi zaza czemu nie polecasz Nobilesa? Bo ja do kuchni wybrałam sobie farbę własnie z tej firmy. Do Majki pokoju z Dekorala, ale do kuchni z Nobillesa... Cholera, stanęłam wczoraj na wagę i znowu załamka - 2 tygodnie i 1,5 kg do przodu. Tak więc teraz mam już prawie 12 na plusie... Cholera, nie wygląda to dobrze - w takim tempie do końca znowu będę miała 25 na liczniku...
  10. Katarzyna zdania podzielone ;) Ja bałam się igły, dlatego cesarka i znieczulenie nie wchodziły w moim przypadku w grę, chociaz ze wzgledu na stan wzroku miałam wskazanie... Ale przyznam, ze pod koniec porodu błagałam o to znieczulenie ;) Nie dostałam, go bo juz było zdecydowanie za późno i w takiej fazie się go już nie podaje i w sumie bardzo dobrze, bo sześć stów w kieszeni zostało, kręgosłupa mi nie nakłuwali, a 20 minut potem urodziłam :) Sylwia trzymam kciuki, ale chyba jak najszybciej na wizytę do lekarza trzeba lecieć. Bez paniki oczywiście, bo równie dobrze mogłaś się czegoś słodkiego najesc dzień wczesniej i stąd taki wynik. ja tak zrobiłam w poprzedniej ciąży ;) zjadłam 3 pączki (których niecierpię, więc nie wiem czemu je zjadłam) i krzywą miałam ponawianą ;) evitka super bez dzieci ... ale z dziećmi jeszcze lepiej ;)
  11. I ja się witam :) Wreszcie po jako tako przespanej nocy ;) Wiktorio przytulamy... kasia ja cie naprawdę za to pichcenie podziwiam - ja dwa dni termu zrobiłam sałatkę warzywną i byłam z siebie dumna jak cholera, a ty co dzień takie pyszności gotujesz! :) zaza to już trzy tygodnie minęło??? szok - bardzo szybko! Oby te trzy ostatnie miesiące tez tak szybko mam zleciały ;)
  12. Hosa ślicznie :) I wszystkiego Najlepszego dla Łucji :) Chociaż to życzenia o dzien spóźnione ;) A ja znowu nie mogę spać... Chyba przez pełnię A w dzien pewnie znowu będę zdychać... No nic, chyba pójdę coś przekąsić ;)
  13. luigi jak pisze alatra nie martw się :) cytuję za jakimś serwisem medycznym : 'Jakie są wartości prawidłowe w OGTT? < 140mg/dl to jest prawidłowa tolerancja glukozy O czym świadczą podwyższone wyniki? 140 – 199mg/dl to nieprawidłowa tolerancja glukozy - „stan przedcukrzycowy” ≥ 200mg/dl to cukrzyca" Dotyczy to obciążenia 50g glukozy i wyniku po godzinie, bo takie badanie chyba miałaś, nie? kasia, alatra gratuluję udanych wizyt :) Duże dzieciaczki, duże ... Ja dopiero za dwa tygodnie dowiem się ile mój słonik waży... Ostatnio mieścił się w normie, ale raczej przy dolnej granicy ;)
  14. mamalina Majka jest z 29 kwietnia. Dla wszystkich które przeczytały moje wypociny : Za wszystkie, które dziś mają wizyty trzymam kciuki :) Dziś koniec lenistwa - niestety chatę trzeba ogarnąć :(
  15. CałkiemNowa porodem nie ma co straszyć, bo każdy jest inny, każda z nas ma inny poziom bólu i wytrzymałości. Generalnie do przeżycia i jakiby paskudny nie był to gwarantuję ci, że kiedy tylko położą ci malucha na brzuchu, będziesz przekonana, że było warto :) Ja nie nakręcałam się przed porodem - szłam z nastawieniem, że teraz to juz a późno, żeby się wycofać i urodzić muszę :) Majka była przenoszona 10 dni, więc trafiłam do szpitala na patologię - przyjmowanie do szpitala nie było przyjemne, ale jak się idzie z nastawieniem, że trzeba to przetrwać to da się przez to jakoś w miarę spokojnie przejść. Na patologii nie było miejsc, więc trafiłam na salę porodową, mimo, że nie miałam skurczy - było to mało przyjemne, bo z boku kobiety rodziły, a ja na to patrzyłam. Starałam się im w miare mozliwości pomagać. Nie ominęły mnie wszelkie czynności, które obowiązywały rodzące, co wg mnie było zupełnie bez sensu, czyli np. paradowałam z cyckami na wierzchu w koszuli do porodu, czy zrobiono mi lewatywę ;) To, że się wtedy napatrzyłam definitywnie zadecydowało o tym, że wybrałam jednak poród rodzinny... Polecam, choćby ze względu na traktowanie przez personel, o czym już wcześniej była mowa ;) W moim przypadku zadecydowano o indukcji porodu, bo nic się nie działo... Dostałam kroplówkę z oksytocyny - tego nie polecam. Gdybym miała wybór wolałabym poczekać jeszcze, tym bardziej, że z małą nic się złego nie działo. Oksytocyna ma to do siebie, że skurcze są od razu bardzo bolesne, a przerwy między nimi bardzo krótkie. A potem w zasadzie nie ma już przerw... I tak 10 godzin, w trakcie których od czasu do czasu toczyłam się na jakieś piłce, trochę chodziłam, bo to przyspiesza poród, wzięłam 2 razy prysznic. Trafiłam na fajną położną, która co chwila do mnie zaglądała i broniła dostępu studentom do sali porodu rodzinnego. Mimo to pod koniec miałm już dosyć, więc żeby przyspieszyć postępy połozna zrobiła masaż szyjki - nie jest to przyjemne, ale rzeczywiście pomogło, bo rozwarcie od razu bardzo się zwiększyło. Dopiero wtedy pękł pęcherz płodowy i wyciekły wody. Faza parcia była bardzo krótka - 3 skurcze i Majka była na świecie :) Nie udało się uniknąć nacięcia, więc potem było bardzo nieprzyjemne szycie... W tym czasie mąż był z małą - pilnował ważenia, mycia, ubierania. Po szyciu dostałam małą na brzuch i spędziłyśmy 2 godziny na "sali" poprodowej. Niestety nikt nie tłumaczył jak przystawiać dziecko do piersi itd i może dlatego mała miała potem problemy ze ssaniem, bo ja sie wstydziam prób karmienia przy tylu ludziach kręcących się po tej sali, a raczej przedsionku do sal porodowych... Pierwsza noc była ciężka, bo wszystko bolało, a ja nawet nie umiałam się przewrócić na bok, kiedy mała kwiliła w kojcu postawionym obok łóżka. Na drugi dzień było już lepiej - pielęgniarka zmusiła mnie do wstania, prysznica, opróżnienia pęcherza... Nie jest to przyjemna po porodzie, zwłaszcza gdy krocze było nacinane. Z małą miałam problemy z karmieniem - nie łapała w ogóle sutka, a dokarmianie butelką było bardzo ganione, chociaż pielęgniarka na prośbę matki miała obowiązek przygotować mieszankę. Mąż przyniósł mi laktator i zaczęłam ściągać pokarm... Najpierw z wielkim bólem, ale potem było coraz lepiej. Z butli małej dobrze szło,więc od razu zrobiła się spokojniejsza. Potem zaliczyła żótaczkę, ale jakąś taką łagodną, że normalnie po trzech dniach nas wypisali. I bardzo dobrze, bo w szpitalu zaczynało mnie ogarniać zwątpienie i baby blues... Głównie przez to, że jest się stale pod obstrzałem personelu i innych mam, które czasem są naprawdę ciężkie do zniesienia... Zależy z kim się leży na sali :) W domu pierwsze dni też były kiepskie, bo wszystko jeszcze boli, zwłaszcza krocze, które w moim wypadku nie goiło się dobrze. Dlatego polecam poduszkę kółeczo ze styropianowumi kulkami - rewelacja jak nie można normalnie usiąść! Bół przy siedzeniu dodatkowo przeszkadzał mi podczas karmienia małej, która i tak kiepsko ssała. Dlatego juz po kilku dniach praktycznie całkiem przeszłam na laktator... I od tego momentu zaczęło się dziać lepiej :) Mała była najedzona a mnie tak brodawki nie bolały (bo Majka zdążyła je już pogryźć). Pierwsza kąpiel wcale nie okazął się straszna, chociaż pomagał mi mąż, bo jednak trochę się bałam ;) Potem z wygody kąpaliśmy ją razem - tak było szybciej :) Pielęgnacja pępka to tez żadna filozofia - nawet jak się zamoczy to świat się nie wali :) Ale nie polecam żadnych gazików i innych super-ekstra pierdół do tego celu, bo najlepszy jest spirytus i patyczki do uszu :) Przeijanie to bułka z masłem - robisz to intuicyjnie :) Po 2 dniach jest tak jakbyś to robiła od zawsze ;) Z ubieraniem tez nie miałam problemów, choć parę bubli ubraniowych mi się trafiło ;) Np. pajace rozpinane tylko przy szyjce i w kroku... Koszmar ;) Maja zawsze mało spała i w dzień wymagała od samego pocżatku sporego zaangażowania - bujaczek okazał się tutaj rewelacyjny ;) Mogłam spokojnie ściągać pokarm, a ją bujałam noga i do niej gadałam - była zadowolona :) W nocy bardzo czesto sie budziła, niekoniecznie do jedzenia... Dlatego zaczęłam ją brac do łóżka i spała pomiędzy nami - zawinieta w rożek lub kocyk na kołdrze, żeby jej przez przypadkiem nie przykryć buzi. Generalnie jednak szybko zrezygnowałam z krępowania jej rożkiem, czy kocykiem, bo nie była z tego zadowolona ;) Wrzeszczała czasem strasznie, a przechodziło jej od razu jak ją rozpakowywałam i mogła się ułozyć tak jak jej pasowało. Ale w tym względzie dzieci mają różne upodobania - jedne lubią ciasnotę, inne nie - musisz wyczuć ;) Na pierwszym spacerze wylądowałyśmy po 7 dniach, chociaż pogoda była piękna i spokojnie można było iśc od razu - ze wzgledu na mnie, bo bolało mnie jeszcze przy chodzeniu i każdy krok był wyrzeczeniem. Potem już chodziłyśmy codziennie. wiosna i lato były bardzo gorące, więc ku zgrozie mojej teściowej po 2 tygodniach Majka nie miała czapki na głowie i na spacery jeżdziła w krótkim rękawku. Jak było chłodniej oczywiście zakładałam jej czapę, ale przy 30 stopniach nie widziałam sensu... Nigdy nie miała potówek, ani kataru. Pierwszy raz zachorowała jak skończyła rok... W domu po spacerze obowiązkowo odbywało się wietrzenie pupy :) Rozbierałam ją do rosołu i na kocyku ćwiczyła podnoszenie główki. Potem często zasypiałyśmy razem w pozycji, jak ją nazwałam, na żabę :) Ja na plecach a ona na mnie na brzuszku - super sprawa, bo dziecko słyszy twoje serce, jest mu wygodnie i miękko, a tobie zajebiście przyjemnie. Nie bałam się, że coś się stanie, bo od razu po urodzeniu się dziecka matka zostaje wyposażona w jakiś 7 zmysł, który budzi ją kiedy tylko dziecko zakwili, poruszy się, albo przestaje na chwilkę oddychać. Majka często ulewała, bo miała alergię na mleko, o czym najpierw nie wiedziałam... Więc kolki nas nie ominęły...Ale właśnie to zasypianie na żabę było najlepszym lekarstwem na kolkę ;) Jak miała 1,5 miesiąca dostała krostek na buzi, które okazały się reakcja na skazę białkową. Eliminacja z mojej diety mleka wystarczyła - zaczęłą lepiej jeść, lepiej spać, mniej ulewać. W sumie super czas - tylko my dwie :) Była bardzo pogodnym dzieckiem, ale w nocy urządzała histerie - czasem miałam juz tego serdecznie dosyć, bo nie wiedziałam o co chodzi... I w sumie dopóki jej to nie przeszło, czyli do 4 roku zycia, nie dowiedziałam się z jakiego powodu co noc się tak wydzierała :( I ta bezradność była chyba najgorsza. W dzień to było zupełnie inne dziecko. I tak jakoś mineło nam kilka pierwszych miesięcy :) Z czasem rany się zagoiły, a usmiech małej diablicy był codziennie dostępny :) To fakt, choć zabrzmi jak banał, ale życie zmienia się o 180 stopni - od momentu urodzenia dziecka przestajesz żyć dla siebie - żyjesz dla niego i dzięki niemu :) I na dodatek sprawia ci to największą radość jaką tylko można sobie wyobrazić :) Ale mi elaborat wyszedł ;) Dostaniesz medal CałkiemNowa jak przez niego przebrniesz ;)
  16. nadinn babeczki wyglądaja pysznie :) Kurcze, ja musze zbierac te wasze przepisy, bo w kwietniu kinderbal mi się w domu szykuje... Do tej pory wszystkie urodziny Majki były na placach zabaw, ale w tym roku impreza ma byc w domu
  17. CałkiemNowa skonkretyzuj pytanie :) Bo nie wiemy co chcesz wiedzieć :) I nie stresuj się niepotrzebnie kobieto - wierz mi, że poród da sie przeżyć, szybko sie o nim zapomina, a noworodek, mimo, że sprawia wrażenie małego kosmity, też da się opanować :) Instrukcja obsługi jest bardzo intuicyjna i naprawdę po kilku tygodniach dochodzi sie do wprawy ;) Ja chodze do lekarza z mężem, bo klinika jest daleko i trzeba mi dupkę zawieźć autem ;) A, no i zawsze jest też Majka :) Do połoznej wchodzimy we trójkę, a w zasadzie w czwórkę, a do lekarza juz ja sama. Potem USG dziecia w oddzielnym gabinecie też już wszyscy razem. Mąż był przy pierwszym porodzie, chociaż ja miałam lekkie obawy... Najpierw byłam temu przeciwna... Złamałam się głównie ze względu na to, że jednak traktowanie pacjentki przy porodzie rodzinnym jest zupełnie inne niż na ogólnej sali... W zasadzie za bardzo mi się nie przysłużył, ale przynajmniej było w kogo wbijać paznokcie ;) No i potem był z Majką jak ją myli, ubierali, a mnie szyli. Teraz też będzie, chociaż ze wzgledu na Maję będzie to wymagało niezłej logistyki ;)
  18. Ja po glukozie... wreszcie :) Nawet nie byłoby tak tragicznie, gdyby nie zajebista zgaga po tym cudownym napoju ;) A ty wiktorio jak przetrwałaś? Mnie z piersi cieknie już od miesiąca ... ale naszczęście tylko w kąpieli :) Jak się skóra rozgrzeje to wtedy siara leci sama z siebie, a tak na codzień mam spokój. Na razie ;) zaza trzymam kciuki :)
  19. nadinn też o takim myślałam, ale potem zaczęłam się zastanawiać... Do Majki często przychodzą dzieci w odwiedziny i dzięki kanapce będą miały gdzie swobodnie siedzieć, bez przeskakiwania przez barierki.
  20. Naturalny. Przede wszystkim dlatego, że panicznie boję się znieczulenia i zastrzyku w kręgosłup... Co prawda po 10 godzinach porodu błagałam połozną o cesarkę, ale ... jednak urodziłam naturalnie. O bólu szybko się zapomina i tak naprawdę najgorzej z całego porodu wspominam szycie krocza po nacięciu... To był koszmar, tym bardziej że trafiłam na jakąś beznadziejną lekarkę, która darła na mnie dziób, bo mi się nogi trzęsły... no cóż po tylu godzinach wysiłku i przy spadku cukru, nie byłam w stanie nad tym zapanować, a ta się wydzierała jakbym to roibiła specjalnie. Tym razem wolałabym uniknąć nacięcia krocza, ale czy się uda? Zobaczymy :)
  21. wiktorio nie boisz się czy będą ok? Kurcze Majce ciężko w sklepie buty kupić, bo zawsze coś jej nie pasuje, a co dopiero na Allegro ;) No ale jak za 20 zł, to nawet jak nie będą dobre to nie żal ;) evitka to widzę, że zamiast odpoczywać szalejesz ze sprzątaniem :) Ja już w Majki szafie remanent zrobiłam, ale przydałoby się w szafkach kuchenych porzadek zrobić... Ale to chyba poczekam do malowania, bo usilnie namawiam męża na odświeżenie kuchni, przy okazji malowania dziecinnego pokoju ;) No i okna przydałoby się umyć, ale lenia mam ... i mi się nie chce ;) tez poczekam do czasu po malowaniu ;)
  22. Mnie tez nie działa, a akurat mam wolną chwilę ;)
  23. nadinn Majka już łóżko ma kupione :) Dokładnie takie, tylko sosnowe: ŁóĹźko DAWID III - KRIP MEBLE Dolne łóżko jest szersze - 120 cm i składa się jak kanapa. Mnie zależało, żeby było dodatkowe spanie np. dla gości, ale w dzień żeby mogło normalnie służyć do siedzenia. No i na początku ja będę spała w tym samym pokoju co dzieci, więc dolne łóżeczko będzie dla mnie ;) luigi ja akurat nic nie licytuję, więc to nie ja podbijam ;)
  24. Tak mi sie jeszcze przypomniało luigi... Niektóre firmy mają większe rozmiarówki - np. H&M , Kappahl. Ubranka są zazwyczaj większe niż to wynika z metki :)
  25. zaza to odpoczywaj kobieto :) Nikt cię nie goni - możesz bezkarnie leniuchować ;) Ja dziś pospałam z Majką do 10... I obudził nas kurier ;) W szoku byłam, bo nie wiedziałam co się dzieje ;) Okazało się, że Majka dostała nowe klocki Lego do testowania (nawet fajne, ale typowo dla dziewczynek) :) No, to na pół dnia mam ja z głowy, bo będzie to wszystko składała ;) alatra no to nieciekawie :( Chyba czas nieco zwolnić... Wiem, że dziwnie tak w domu na samym poczatku, ale można się przyzwyczaić ;) wiktorio to razem jutro będziemy się męczyły z glukozą :( A tobie Katarzyno zazdroszczę, że już po... luigi to mniej więcej tak wychodzi :) Chociaż wg mnie 62 to tak od 0 do 3 misięcy... Często rozmiar 56 niewiele się różni od 62... Maja np. nosiła je w tym samym czasie - właśnie tak do 3 miesięcy. Potem dostyć długo mieściła się w 68. Teoretycznie ten rozmiar jest jak piszesz do 6 miesięcy, ale Maja uzywała do do 7-8 miesięcy, bo po pierwszym półroczu zdecydowanie wolniej rosła. Urodziła się średniaczką (3550 i 53 cm), a pod koniec pierwszego roku zycia nosiła rozmiar 74/80. Luigi te rozmiarówki, to niestety bardzo względne są :) Na początku cięzko się połapać, ale potem to już na oko widać :) alatra mam tak samo :) Ale jak sobie pomyślę, że to któraś z was wygrała, to jakoś łatwiej pogodzić się z przegraną ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...