Skocz do zawartości
Forum

mamamajki3

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez mamamajki3

  1. Z Majką pomyłki nie było - miała być dziewczynką i jest :) zreszta ja sama czułam, że to dziewczynka zanim jeszcze usg potwierdziło :) teraz się dopiero przekonamy, czy Gucio będzie Guciem... czy Gustawą ;) Chociaż lekarka była pewna na 100%, że to chłopczyk... ale w mojej rodzinie zdarzył sie wypadek, kiedy na 200% miał być chłopczyk, a urodziła się dziewczynka ;) Tatuś nie mógł tego przezyć i zrobił aferę na cały szpital, że mu dziecko podmienili, bo żona rodziła przez cesarkę i jego nie było na sali, więc nie widział co wyciągali z brzucha ;)
  2. Kaśka ja juz nie pamietam dokładnie jak to było z Majką, ale wiem, ze na poczatku miałam schizo, żeby jak najwięcej mlecznych rzeczy jeść - efekt taki, że ja miałam mdłości na widok jogurtu, a Majka dostała skazy białowej... Potem byłam na bezmlecznej i wzdęcia u małej się skonczyły, ulewania też, ale jadłam rzeczywiście jakoś mało ciekawie... chyba tez głównie kurczaka i indyka... żadnych ryb, wołowiny, wieprzowiny... z warzywami też jakoś ubogo było, bo chyba nawet pomidorów nie jadłam, bo ktoś mi nawciskał kitów, że to tez może uczulać ;) Może i może, ale jak samo dziecko dostanie pomidora, a nie jak matka zje ;) mam nadzieję, że teraz tez będę mą]drzejsza ... chociaż wszystko wyjdzie w praniu ;)
  3. No to może będzie ekspresowa akcja ;) jeden skurcz i młody juz na świecie ;)
  4. Alatra to dawaj kochana, bo ja jestem pewna, że moja kolej po Tobie ... i jak ty nie urodzisz to ja też nie ;) Więc byłabym ci bardzo wdzięczna, chociaż bardziej chyba Jaśkowi, gdybyście zechcieli się pospieszyć ;) Kaśka no własnie ja też kupę juz przeczytałam na ten temat i byłam w szoku jak porównałam więdze nabytą z praktyką stosowaną przez karmiące koleżanki, które jadą praktycznie na ryzu i gotowanej piersi kurczaka ... Koszmar jakiś, bo jak czytałam jadłospisy i menu dla karmiących to wydawały mi sie bardzo rozsądne i pełne wszystkiego. powiem szczerze, że nawet smaczniejsze od tego co jem zazwyczaj ;) No ale to kwestia tego, że nie chce mi się stac przy garach ... I w sumie tylmko to wydaje mi się być problemem, bo przy 2 dzieci pichcenie takich raryrasów może być niewykonalne ;) Z drugiej strony może mamusie tak się ograniczają, bo po ryzu z kurczakiem szybciej tyłek spada? ;) Dawaj, dawaj nana, bo ja cała w niepewności, czy też mam ten brzuch opadnięty... czy nie Kurcze, nic mi się dziś nie chce... Chyba sobie zrobię prawdziwy dzień dziecka ;) wczoraj jak nie mogłam spać to do 9 miałam całą chatę wysprzataną, więc dziś praktycznie nie ma co robić... Jak majka poszła do przedszkola to jeszcze się trochę kimnęłam, czego zazwyczaj nie robię, więc chyba własciwie zaczęłam świętowanie ;)
  5. Tak myślałam alatra, że nawet jak się w nocy nic nie wyklaruje to i tak nie pośpisz za bardzo z wrażenia ;) Wstrzelać się chyba nie wstrzelę ... bo nic się nie dzieje :( Masakrycznie mnie tylko bolą piersi i swędzą sutki... a mleko to juz teraz się ze mnie leje jakbym miała nawał pokarmu :( Tylko dziecia nie ma ... No ale cóż, nie sądzę, żeby to było objawem zblizającego się rozwiązania ;) A od niedzieli będę juz przeterminowana ... buuu... luigi u nas tez paskudnie... ale powiem szczerze, że obecnie wolę taka pogodę niż niedawne upały :) dużo lepiej się czuję i nie pocę się jak szczur ;)
  6. alatra ale jaja! A już miałam pisać, że jak wróciłaś bez Jaśka to znowu moja kolejka sie przesuwa, bo miałam czuja, że Ty i nadinn będziecie przede mną ;) Powodzenia kochana - trzymam kciuki ... i paluchy u nóg też ;) marjaneczka witaj :) Chyba wszystkie śledziłysmy Twoje zmagania z brytyjska słuzbą zdrowia i jesteśmy w temacie ... :( Podziwiam cię za wzgledny spokój mimo tego całego zamętu - ja mam termin na 2.06, a juz od dwóch tygodni znosze jajo... A Gucio ma to w nosie i generalnie olewa mnie totalnie ;) Pewnie przenoszę z 10 dni jak starszą córkę :( Gdyby do 11 czerwca nic sie nie zadziało to atakuję patologię i czekam na wywołanie. nana daj zdjęcie tego opadnietego brzucha, bo nie mam pojęcia jak to wygląda... Ja mam wrażenie, że mój tez jakoś niżej, ale nie wiem czy to prawda, czy tylko moje pobozne zyczenie ;) niecierpliwa laktator, jak i smoczki trzeba gotować, tak jak pisała ... chyba Kasia... Albo jak masz parowar to można wrzucić do parowaru na jakieś 30 minut. Tak jest wygodniej, bo gotowanie w grach trochę upierdliwe jednak jest ;) Ewentualnie sterylizator, ale to wg mnie zbędny zakup, a niestety nie najtańszy ... luigi popuściłam ze śmiechu ;) A, zapomniałam wam się pochwalić, że Majka dostała się do tej szkoły! Podpisałam już deklarację, więc miejsce ma pewne, nie wiem tylko jeszcze do klasy z jakim językiem. Ale, tak jak mówiła Ala, pod koniec czerwca ma być jakieś zebranie i wtedy powinno się wyjaśnić. jestem szczęśliwa jak dzika świnka ;) Cóż, przynjamniej jeden powód do radości ;)
  7. nana no własnie o to dokładnie mi chodzi :) Część lekarzy nie wystawia zwolnień po terminie porodu, bo nie chcą miec do czynienia z Zusem :) W razie kontroli muszą się tłumaczyć, a po co im to? Przecież to nie o ich brzuch chodzi tylko pacjentki ... ;) I tyle.. cześć pieśni ;) wiktorio trzymam kciuki, żeby się udało :) Ciekawe co u alatry... Wypuścili ją, czy jeszcze trzymają?
  8. nana to nie do końca tak... Ciąża to nie choroba i L4 nie wystawia się dlatego, że jesteś w ciąży, ale z jakiejś konkretnej przyczyny...Zazwyczaj z tytułu ciązy zagrożonej poronieniem, a potem przedwczesnym porodem. Lekarze nie chcą ryzykować kontroli itd, bo jakie to zagrożenie przedwczesnym porodem 2 tygodnie przed terminem, kiedy dzieciak juz jest donoszony?? Mnie lekarka wystawiła do dnia spodziewanego porodu, ale dalej już ani dnia tez nie dostanę :( Teoretycznie jesteśmy zdolne do pracy - co kogo obchodzi, że wszystko boli, a brzuch ciągnie do ziemi?? Poradziła, żeby odwiedzić internistę, bo on ma większe pole manewru... I tę kwestię rozumiem w przypadku wiktorio... Nie pojmuję tego szpitala... Co na takim skierowaniu może napisać??? U nas jest problem, żeby po terminie się dostać na patologię, a co dopiero na 2 tygodnie przed terminem... Przyjmują nawet nie po 7 dniach od terminu, ale po 10... o ile uważają, że jest zagrożenie. delfina kiedyś też trochę inaczej było - zwolnienie można było mieć tylko 180 dni, a potem ewentualnie komisja z zusu. Dlatego trzeba było brac ten urlop macierzyński wcześniej, bo nie było innej opcji... Ja w sumie zmarnowałam sobie tak 10 dni macierzyńskiego, bo Majka urodziła się właśnie 10 dni po terminie. Teraz teoretycznie kobieta może być na l4 całą ciąże, czyli 270 dni... no ale co z tego, skoro na koniec i tak zazwyczaj są problemy??
  9. Ale to trochę bez sensu... Zwolnienie nie dał, a do szpitala chce cię wysyłać? I jednoczesnie twierdzi, że na szybki ( w sensie wczesniejszy) poród się nie zapowiada... Skierowanie to tylko w przypadku cc z jakiegoś konkretnego powodu musi być... Nie bardzo rozumiem pokrętna logikę Twojego lekarza :(
  10. wiktorio a czemu do szpitala? przez te bakterie w moczu?
  11. wiktorio nawet sobie tak brzydko nie żartuj ... ;) Biedna Ala... siedzieć w szpitalu dla samego siedzenia - wątpliwa przyjemność :( Ja z Majką uzywałam Bepanthenu... ale efekty były znikome. Dopiero jak całkiem przeszłam na laktator to się wygoiły... Trochę jednak nie wierzę w to smarowanie "na zapas" ... Jak maluch będzie źle ssał to smarowane, czy nie i tak popękają, będą boleć i krwawić :( Teraz w sumie nie kupiłam jeszcze nic - jakby co apteka w szpitalu jest ;) nadinn dawaj fotki :) A ciekawe jak mamalinie idzie karmienie?
  12. nikitaka ja miałam toksoplazmozę dwa razy... w I i II trymestrze. W III już mi lekarka nie zleciła, ale sama się zastanawiałam czy nie zrobić badania na ewentualne świeże zarażenie. Ale w efekcie nie zrobiłam ... Katarzyna przytulam... Rzeczywiście masz zagwozdkę z tymi nogami. Nie wygląda to wesoło, bo i tak źle, i tak niedobrze... Ale w sumie to Twój drugi poród, więc może nie będzie taki ciężki i pójdzie szybciutko jak u nadinn? Kurcze, kostki w dłoniach mi już zbielały od zaciskania kciuków za Alę ;) Mam nadzieję, że zrobia jej tę cesarkę i wszystko będzie ok...
  13. nina Ty też się wpychasz bez kolejki?? ;) Nieładnie ... ;)
  14. mamaola nikogo nie urażasz :) Każdy ma prawo mieć własne zdanie - inaczej byłoby cholernie nudno ;) Zresztą zgodnie z tym co piszecie, to duża część z tego całego planu to po prostu zwykły wywiad lekarski, który i tak przeprowadza się na izbie przyjęć... Ja uważam, że nie można z góry założyć pewnych rzeczy, czy przewidzieć konkretnych sytuacji i wolę w trakcie porodu wyrażać swoje ewentualne zyczenia czy też sprzeciwy :) A co w wypadku, kiedy np. napiszę w planie, że kategorycznie nie zycze sobie zzo, a w trakcie mi sie odmieni i będę o nie prosiła? podadzą, czy nie - zgodnie z planem porodu? A może ktoś stwierdzi, że nie myślę teraz jasno i przecież wyraziłam wcześniej życzenie, żeby rodzić bez znieczulenia... Jak rodziłam Maję nie brałam pod uwagę cesarki... a po iluś tam godzinach porodu niemalże o nią błagałam ;) Zanim zwolniła się sala do cc zdażyłam już urodzić, ale to przykład tego jak bardzo w trakcie można zmienić zdanie ;) zaza na rozstępy nic ci nie doradzę... ja mam po pierwszej ciązy na udach i piersiach, ale brzuch teraz i wtedy ocalał... Myslę, że samo smarowanie temu nie zaradzi - pewnie chodzi też o jakieś skłonności każdej z nas do tego typu atrakcji :(
  15. nana no właśnie :) Skoro plan porodu ma zawierać takie sformuowania, to po co go w ogóle pisać? przecież to co normalne i ogólnie wszystkim wiadome, w tym personelowi medycznemu, że każda kobieta chce urodzić jak najszybciej, jak najmniejszym kosztem i przy jak najmniejszej ingerencji lekarskiej... Więc dla mnie ten "plan" to bardzo sztuczny twór, który generanie w ogole nie zdaje egzaminu... No to trzymamy kciuki za alatrę i Jaśka :)
  16. Tak zaza urodzić jak najszybciej, z usmiechem na ustach ;) A tak na powaznie to myślę, że te całe plany porodu to tak troche pic na wodę- fotomontaż... Generalnie niczego nie jesteś w stanie przewidzieć i możesz tylko wyrażać swoje radosne zyczenia, które moga w ogóle nie przystawać do rzeczywistości z jaką sie spotkasz. Dlatego ja zdaję się na zywioł - co będzie to będzie - nie nastawiam sie na jakiś konkretny przebieg porodu, nacięcie czy brak nacięcia itd. Zobaczymy jak wyjdzie w praniu...
  17. nadinn super, że juz jesteś :) Właśnie się zastanawiałam, czy juz jesteście w domu :) Ciekawe co u alatry... kaska miałas może jakieś wieści od niej? mari z twoim mężem podobnie jak z moim... co do diety. Przez tydzień, góra dwa da się przetrzymać, a potem wszystko odpuszcza ... a ja się staram jak głupia- szukam przepisów, produktów, pichcę... W zasadzie starałam się, bo teraz juz odpuściłam - stwierdziłam, że mam tego dosyć - jak sam nie chce to za cholere nie schudnie. Okazało się, że w domu cyrki takie z tą dietą odstawiał (wściekał się, że wszystko ochydne, bez smaku, że n ie jest królikiem itd) ... a będąc w pracy odwiedzał Mcdonalda... więc gdzie tu sens i logika??? Co do lewatywy to ja też jestem za ... o ile będzie czas :) Bo może się okazać, że i poród i lewatywka ruszą jednocześnie ;) a to wtedy nie byłoby juz przyjemne ... Z Mają miałam zrobioną rano, ale nie poskutkowała tak od razu... Przy parciu też się zdarzył mały wypadek - położna zadziałała ekspresowo i nikt inny się nie zorientował ;) mnie było głupio, ale dosłownie przez minutę... bo zaraz potem urodziła się Maja i miałam inne zajęcia ;) luigi no własnie kijowo z tym zwolnieniem... ale to nie tylko moja lekarka tak ma, bo w zasadzie wszystkie znajome tak dostawały - do terminu porodu, a potem kombinuj :(
  18. Hejo, tak zaza, jeszcze jutro czeka mnie jedna majkowa impreza, a po 16.30 Gucio ma juz od Majki pozwolenie i może sie rodzić ;) Nie powiem, żebym nie była za ;) mamaola ja powoli zaczynam dostawać na głowę... tym bardziej, że martwię się co ze zwolnieniem w razie przenoszenia... Ginekolog dał mi zwolnienie do terminu, czyli do 2 czerwca i twierdzi, że dalej nie może, bo trudno to teraz uznać za ciążę zagrożoną... Rozumiem... ale nie chcę brac wczesniej macierzyńskiego, bo mi go szkoda, a poza tym u mnie w firmie sa takie zakręty, że sobie nie poradzą z formalnościami - urlop macierzyński, potem zwolnienie szpitalne, które przerywa urlop, a potem znowu macierzyński.... Chyba będę sie musiała udac do internisty i ... poprosić? nienawykła do takich akcji jestem, więc mnie to dodatkowo cholernie stresuje :( Tak żartuję z tym olejem, bo poczytałam trochę wypowiedzi na ten temat, ale nic innego tez nie pomaga... a przetestowałam juz sporo polecanych "sposobów' ;) Majka była przenoszona i poród wywyoływali 10 dni po terminie...w ogóle nic się nie działo samo z siebie... Teraz pewnie historia się powtórzy :( luigi ja to spać nie mogę przez w***** i chyba zmęczenie materiału... Kurcze, wy macie teraz wizyty co tydzień... a ja ostatnią wizytę miałam na poczatku 38 tygodnia... I lekarka, w trosce o moje finanse ;), stwierdziła, że nie widzi już potrzeby spotykania się... chyba że na porodówce. No ale ja sie trochę zaczynam martwić, bo mały słabo się rusza... czasem nie reaguje nawet na szturchańce w tyłek... Nie wiem jak tam stan łozyska itd. Niby wszystko powinno być ok, bo termin porodu został napewno poprawnie ustalony, ale jednak troche mnie to dodatkowo męczy. Chyba jak nic do terminu się nie zadzieje, to przejdę się chociaż tylko na usg i ktg... tak dla spokojności ducha ;) mari a masz jakiś konkretny powód w***** i zdołowania? czy tak ogólnie? ciążowo? mamaola może nie będzie tak żle... 3700 ale tuz przed terminem to waga całkiem normalna. Teoretycznie teraz juz dzieć nie powinien sporo przybierać na wadze. Zauważyłam np. że ja sama juz tez nie tyję... co było miłym zaskoczeniem po dodatkowym 1,5 kg tydzień wcześniej ;) Jak waga staje to podobno znaczy, że dzieć do wyjścia gotowy... niestety niektóre są uparte strasznie ;)
  19. alatra trzymam kciuki :) mamaola no to w sumie zgodnie z rozkładem jazdy teraz kolej na Ciebie ;) A potem na mnie... Ja już jestem tak zdesperowana, że rozważam zażycie oleju rycynowego ... luigi słuszna waga :) To chyba im szybciej tym lepiej, bo potem to niezła kluseczka może być z młodego ;)
  20. alatra, kurcze to ty za 2-3 dni możesz już być podwójna mamą :) Jak się w szpitalu zdecydują ... No ale jak masz skierowanie to chyba nie mają specjalnie pola manewru? Ja w najgorszej, tfu, tfu, opcji biorę pod uwagę patologię i wywołanie porodu maksymalnie do 15 czerwca... Jak nic samo z siebie się nie zacznie to 8 spróbuję się do szpitala wepchnąć, ale nie wiem czy przyjmą, bo to będzie 6 dzień po terminie. Podejrzewam, że odeślą do domu i dopiero w poniedziałek 11, przy pomocy mojej lekarki udałoby się coś zdziałać. W sumie to musże ją zapytać, czy wywołują w ogóle porody w weekendy, czy tylko przyjmuja wtedy te z zaskoczenia... Bo jeśli nie to piatek jest zupełnie bez sensu :( Ponarzekam trochę, ale ja juz naprawdę nie mam siły... kręgosłup tak mnie napiernicza, że czasem nie mogę wstać z krzesła :( spojenie tez boli, ale fazami. Mały jak się rozpycha to aż łzy z oczu lecą... a jak się nie rusza to znowu ze strachu panikuję :( I tak źle, i tak niedobrze... Mnie się tez sam w sobie poród nie śni... śni mi się powrót do domu, ale jakoś tak miło i symaptycznie... ;) Sielanka normalnie ;) ... czyli, że pewnie będzie na odwrót ;)
  21. Cholera, pożarło mi posta ... I jak tam? Któraś się przez noc jeszcze rozpakowała? ;) mari ja wiedziałam, że Gutek nie będzie pierwszym chłopcem po drugiej stronie brzucha ;) Nieśmiały jest i nie lubi się przed szereg wyrywać jak co niektórzy ;) Teraz stawiam na Jaśka alatry, potem może na rozpakowanie nany... no i może wtedy i na mnie przyjdzie pora ;) Chyba, że jeszcze madziaa się wepcha, jak będzie tak intensywnie męża używać ;) evitka czyli wszystko poszło zgodnie z Twoim planem :) No to trzymam kciuki, żeby dzieci to lajcikowo przeszły :)
  22. Ale niespodzianka :) Wstaję sobie niczego nieświadoma... a tu się okazuje, że mamy pierwszego chłopczyka po właściwej stronie brzucha :). Gratuluję nadinn! I trochę zazdroszczę ... ;)
  23. Przeżyłam Mamuśki ... ale przyjemne to nie było :( trzy godziny w pełnym słońcu, wrzasku, głośnej muzyce i cholernym tłoku... Sam miód No ale dziecko szcześliwe. Naznosiła jakiś maskotek z odzysku z loterii fantowej, za które na dodatek musiałam zapłacić ... i znowu trzeba kolejne pudło na zabawki kupić, bo nie mam gdzie tego badziewia wrzucić. nadinn no właśnie... Poczekałabyś grzecznie na swoją kolej ;) alatra no to przyjemna pobudka :) Mnie dzieć wczoraj kwiatka wręczył i uważa, że juz "obowiązek" spełniony ;) Dzis się nawet słowem nie zająkneła ;) wiktorio jak pech to pech... ale z dwojga złego dobrze, że tylko tak się skończyło.
  24. evitka ospa to się tak 2 tygodnie wylęga ... Kurcze, ja nie miałam pojęcia, że można sobie samemu szczepionkę do szpitala zakupić... Z mają nikt mnie o szczepienia nie pytał - szczepili czym mieli i już! A teraz podobno sie zgodę podpisuje... ale nie sądziłam, że można szczepić swoją, a nie szpitalną... A tak naprawdę skąd wiadomo, że zaszczepia tą, która im dam, skoro to się robi chyba w pierwszej albo drugiej dobie w szpitalu a nie w przychodni, a rodziców przy tym nie ma...? Spadam na ten piknik :(
  25. niecierpliwa szczepienie na ospę bym sobie darowała :) Już lepiej pomyśl o jakiś pneumokokach... Ospa może i nieprzyjemna jest, ale da się ją przeżyć i dzieciaki, nawet małe, znoszą ją stosunkowo dobrze. Chociaż jak widać na moim przykładzie nie zawsze daje to odporność do końca zycia ;) Ale ze szczepionkami też tak jest... Znajoma zaszczepiła ... a po 2 tygodniach dzieciak się pochorował. Być może dziecko było osłabione, ale nie dość że kasę na szczepienie wydała, bo to nie jest refundowana szczepionka, to i tak dzieciak swoje przeszedł. Ja się długo zastanawiałam nad szczepieniem na rotawirusy... Maja zachorowała na to dziadostwo w ieku 12 miesięcy i cięzko to przeszłyśmy. Wtedy nie było jeszcze tych szczepionek. Od tamtej pory, średnio 2 razy w roku wyłapie gdzieś to cholerstwo i choruje na grypę jelitową. Często chorujemy wszyscy po kolei... Dlatego myslałam o szczepieniu małego... ale znam kilka przypadków - nie jeden czy dwa, ale kilka wsród dzieci znajomych, koleżanek czy sąsiadów, że szczepili na rota (dwie dawki 600 zł)... a dzieci i tak zachorowały. W dwóch wypadkach bardzo małe dzieci (10 i 11 miesiący), a przebieg choroby był bardzo ciężki i musiały leżeć w szpitalu. No i teraz nie wiem... szczepić, nie szczepić? oto jest pytanie! ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...