Skocz do zawartości
Forum

Nulka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Nulka

  1. Monik, trzymajcie się! Mam nadzieję, że to nie to, o czym napisałaś! Co do facetów, to mi się jednak trafił wyjątkowy egzemplarz. Co prawda jakiegoś super prezentu po porodzie nie dostałam, ale mój mąż siedział z nami w szpitalu ile tylko mógł, więc nie bardzo wiem, kiedy miałby jeszcze coś kupić ;) No, za wyjątkiem laktatora po który jechał o 6 rano ponad 30km (najbliższy market czynny 24h) bo zadzwoniłam że mam nawał. Do tego jak trzeba robi przy Małym wszytko za wyjątkiem dawania cyca, pilnuje żebym jadła regularnie (od porodu nie mam apetytu, jem na siłę) i jeszcze znosi mojego baby bluesa, który mnie niestety dopadł. Więc już chyba więcej wymagać nie mogę. Nam Radek troszkę sie odwodnił (zapadnięte ciemiączko) ale nijak nie mogę znaleźć na niego sposobu. Je tak mniej więcej co 3,5-4h, jak nie jest głodny to zaciska usteczka i nie da mu się cyca wcisnąć, że o butelce z wodą nie wspomnę. I bądź tu mądry...
  2. Himeko, trzymam kciuki, żebyś mogła szybko cieszyć się Maleństwem! Dziewczyny, czy dostałyście po porodzie takie zielone broszurki "Happy Baby. Pierwszy rok razem"? Mi się przypadkiem uzbierało kilka. Jeśli któraś z Was nie dostała a chce, to proszę o info na priv, bardzo chętnie wyślę ;) Bo u mnie te nadprogramowe będą leżeć, kurz zbierać aż wreszcie skończą w śmieciach a może by się komuś przydały. I mam jeszcze pytanko: po ilu dniach się pojawiła u Was druga położna? Ja czekam trochę jak na szpilkach, bo coś mi się od wczoraj pępuszek nie podoba i chciałam żeby go ktoś mądrzejszy obejrzał. To normalne, że przed odpadnięciem pojawia sie trochę krwi? Świeżej nie widziałam ale za to taka przyschnięta wylazła spod kikuta. Nie pachnie brzydko, Małego to nie boli ale kurcze, nie jestem pewna...
  3. No właśnie dlatego ja chciałabym się tego sprzętu pozbyć. W dzień jakoś obleci ale szukanie w nocy... grrrr! No i właśnie to ciągłe mycie upierdliwe. W dodatku mój mały smok tak wymachuje łapkami, że najczęściej mi tą osłonkę zrzuca. Ale początków karmienia sobie bez nich nie wyobrażam.
  4. Solange, to chyba jedyna metoda ;) w szpitalu tak pozbyliśmy się butelki. Zgłodniał to chwycił - co prawda z pomocą położnej i nakładką ale zawsze to jakiś postęp. Więc mam nadzieję, że też się uda. Z laktatorem też już próbowałam, ale tu na prawdę trzeba większej konsekwencji.
  5. My na razie (odpukać) ani razu nie użyliśmy smoka i oby nie było takiej potrzeby. Młody śpi w dzień sporo, za to koło 1 w nocy po cycu domaga się atrakcji :/ O karmieniu ok 3 czytam tylko na forum druga pobudka to dopiero ok. 4.30-5 i wtedy zostaje u nas w łóżku do następnego karmienia... albo i dłużej jak chcemy pospać ;) Polubiłam takie nasze poranki rodzinne, chociaż wiem, że jak się przyzwyczai to może być różnie. Póki co fajnie, bo sie wysypiamy. Największe moje zmartwienie (oprócz tych okrutnych czkawek) to fakt, że do tej pory osłonki w czasie karmienia są nie zastąpione :( Czasami jak Radek wyjątkowo łaskawy to udaje się na chwilkę bez...
  6. Witaminko, u mnie podobnie -12 :) i też co nie co do zrzucenia pozostało. A to mój Skrzat, pierwsze zdjęcie jeszcze z porodówki a na drugim mały łobuziak szczęśliwy już w domku:
  7. Justynka, Amelka, Pina serdecznie gratuluję dzieciaczków!! Kathi, ślicznotka z tej Twojej córci :) Pina, super synuś :) Jaki duży się urodził? Bo na zdjęciu sprawia wrażenie sporego bobaska :) Mi narazie udaje udaje się karmić Radka tylko cycem, ostatnią sztuczną mieszankę dostał w szpitalu. Tylko przyzwyczaił się do osłonek i nie potrafi chwycić gołej piersi :( Pracujemy nad tym, ale brodawki mam króciutkie, więc i tak najpierw podaję mu w osłonce, żeby trochę wyciągnął a potem trenujemy bez - póki co skutek taki sobie. A co do spania to może to trochę wina żółtaczki - trzeba go budzić na karmienie, bo przesypia. Zwykle jak śpi dłużej niż 4h urządzamy mu pobudkę. Za to jak nie śpi, to też potrafi długo domagać się przytulania i cycania. A jedna sesja przy cycu to u niego ok. godzinki. I mam do Was pytanko. Czy Wasze dzieciaczki też mają często czkawkę? Nasz Skrzat ma prawie po każdym karmieniu, czasem po przewijaniu. Najgorsze, że czasami sobie przyśnie a ta czkawka go budzi.
  8. Ufffff! Wkońcu się nieco ogarnęłam i dałam radę Was doczytać :) A korzystając z tego, że moje chłopaki śpią to nawet mogę w końcu coś napisać. Fotki pooglądałam i muszę przyznać, że udane te nasze lutowe dzieciaczki :) Monik, gratuluję Synusia ;) Tylko godzinkę młodszy od naszego Skrzata ;) Ale to co Ci zafundowali w szpitalu to naprawdę zgroza! Ja właśnie po raz kolejny stwierdzam, że mam więcej szczęścia niż rozumu. Wcześniej nie przyszło mi do głowy, że to spory luksus leżeć całą noc na pustej porodówce, bez słuchania jak ktoś się męczy w sali obok. Że o innych "udogodnieniach" nie wspomnę... Gratulacje Karim! W końcu się doczekałaś :) Co do mojego porodu, to jak Wam pisałam zaczęło się nieźle ;) zakupów mi się zachciało. I tak dobrze, że kałużę zostawiłam na parkingu, bo mąż podjechał i wpakował mnie do samochodu. Wcześniej zaliczyliśmy 3 markety, więc mogło być jeszcze ciekawiej! Zadzwoniłam do lekarza, kazał jechać do szpitala i powiedział, że jeśli nie będzie skurczów na pewno podłączą mi oxy, żeby poszło szybko. Pojechaliśmy do domu po torbę, na IP chlusnęła mi reszta wód. Na porodówce podali mi... środek na wyciszenie skurczów (które kurna jednak były!!), żebym się zdrzemnęła do rana! Efekt taki, że Mały wstawiał sie w kanał rodny na sucho, a to ból porównywalny ze skurczami, więc i tak nie spałam. Do tego skurcze miałam dalej tyle że słabsze a rano byłam półprzytomna. Na szczęście jak się zaczęło poszło szybko - mocne skurcze wróciły ok. 4 a o 10.05 nasz mały Skrzat już był z nami. Mój Mąż był ze mną, tak jak planowaliśmy i sprawdził się w 100%, mama wpadła rano "na chwilkę" (pracuje w szpitalu) i chociaż się tak nie umawiałysmy została do końca. Podobnie z przyjaciółką - lekarzem, która miała tylko sprawdzić, czy wsio ok - też została, więc poród zrobił się aż za bardzo rodzinny. Ale tak szczerze mówiąc, to obie się bardzo przydały. Położne też miałam fantastyczne, więc ogólnie porodu nie wspominam źle, choć chyba mimo krótkiego trwania chyba do lekkich nie należał, bo paru godzinach zaczęłam tracić co jakiś czas świadomość, nie pamiętam jak znalazłam się na położniczym, nie pamiętałam, czy dziecko było ze mną od razu. Pod koniec podawali mi coś przeciwbólowego, bo było już ciężko, w dodatku nie oddzieliło się całe łożysko i miałam łyżeczkowanie. Następnego dnia chcieli mi przetaczać krew ale jakoś się obyło. Radek na szczęście urodził się zdrowy i silny, wyszło na to, że zniósł całą akcję dzielniej niż mama. I to rzeczywiście jakoś tak jest, że jak kładą na piersi takie maleństwo to człowiek zapomina o bólu :) Zakażenie u Małego szybko ustąpiło. bilirubina też zaczęła spadać i wypisali nas po czwartej dobie. Teraz w końcu docieramy się w domku - w szpitalu było n to mało czasu, bo więcej był na noworodkach niż koło mnie. Cud, że z karmieniem piersią się udało! Na razie przez osłonki, ale pracujemy nad przyzwyczajaniem do gołego cyca.
  9. Cześć Kochane :)) my już od wczoraj w domku. Musieliśmy zostać dłużej w szpitalu, bo Radek miał zakażenie okołoporodowe (prawdopodobnie za długo "na sucho" w brzuchu) do tego doszła niewielka żółtaczka. Oczywiście poród i mnie zaczął się w stylu nieco filmowym - byliśmy na zakupach i przed samym centrum handlowym na parkingu chlusnęły mi wody. W takiej ilości, że gacie miałam mokre po kolana. Napiszę Wam więcej jak się trochę ogarnę. Mój Skrzat jest małym słodziakiem, który do szczęścia potrzebuje cyca (po ciężkim początku udało się odstawić butlę!) i suchej pieluchy. Troszkę nerwowy się zrobił po powrocie do domu, ale dzisiaj już duużo lepiej. Doczytam Was, jak tylko znajdę chwilkę :) Buziaki!
  10. Mafinka, mój gin się śmieje, że tak to jest jak się na kogoś za bardzo chucha i się przedobrzy ;) A jakoś dzisiaj wyjątkowo dobrze spałam. Wczorajszy wysiłek chyba mi się jednak przydał bo jak się dzisiaj rozchodziłam to też jest ok.
  11. Pretka, na Aleksika można patrzeć i patrzeć! :) Mały przystojniak ;)
  12. Moja ciotka dzwoniła niedawno i mówiła, że w nocy z 18 na 19 jest pełnia a niby wtedy rodzi się dużo dzieci może to nadzieja dla niecierpliwych nierozpakowanych
  13. Witaminko witaj z powrotem! :) Amelka ja też właśnie jak popatrzyłam na dziewczyny leżące po terminie, które już po prostu prosiły o cesarkę to stwierdziłam, że chyba trzeba będzie Małego powykurzać wcześniej. Powłaziłam po schodach, poodkurzałam, mąż się za bardzo nie dał użyć ;) i tyle z tego mam, że boli mnie kręgosłup i wiązadła więc łażę jak kaczka. Wolę rodzić jak mój lekarz będzie w szpitalu a w przyszłym tyg. go nie ma. Ale zobaczcie jak to jest - obie z Karim miałyśmy wcześniej problemy z szyjką, u mnie spore skurcze wyszły już w styczniu, a tu proszę - dzieciaczki uznały że mają czas i posiedzą ;) Chociaż u mnie dopiero jutro (wg usg) zaczyna się 40tc, więc teoretycznie czas jest... Joasiu, przy okazji ostatniego zapalenia oskrzeli rozmawiałam z moją lekarką rodzinną i opowiadała mi jak ona karmiła swoją córeczkę. Mała też nie potrafiła ssać piersi, osłonki nic nie dawały, ale była karmiona ponad rok z butelki odciąganym mlekiem. Więc może z Olivią też się tak uda? Monik, trzymaj się!
  14. Pretko, najważniejsze, że dobrze się skończyło i jesteście już w domciu! Karim trzymam kciuki, żeby poszło szybko! :) Didanko duuuużo zdrówka i sił dla Was! W końcu będzie dobrze, przecież nie może być ciągle pod górkę! Joasia, córci to tylko pozazdrościć :) A u mnie zrobiło się minimalne rozwarcie. Gdyby nie to, że na ktg zamiast skurczów linia prosta, to można by było zaindukować poród i byłoby po sprawie a tak to dupa. Lekarz zalecił mycie okien i popracowanie z mężem i być może do końca tygodnia coś się ruszy. Tak więc dzisiaj w planie conajmniej generalne porządki i spacer (tym razem mężuś ma lekkie obawy co do zaleceń lekarskich ) ;) Mój lekarz w przyszłym tyg. wyjeżdża, więc albo do piątku albo dopiero marzec. Moja piłka ma już 117cm w obwodzie, więc marca sobie nie wyobrażam! A tak w ogóle to tego, że dowiozę do 39tc też sobie nie wyobrażałam a tu proszę
  15. Monik, może nie będziesz musiała czekać aż tak długo? Ja też się bałam jak to będzie spędzić chociaż jedną noc w szpitalu. Na szczęście mój gin mi zafundował taką atrakcję z zaskoczenia jak przyjechałam na usg, ledwo wyprosiłam godzinę na powrót do domu po torbę. Tak to bym też pewnie pół dnia ryczała ;) Trzymaj się ciepło, nic się nie martw, dawaj czasem znać jak się sprawy mają, no i przede wszystkim wracaj szybko! Tatiana , ale fajnie z tą Twoją Małą. Mi coś się zdaje, że wyhodowałam małego łobuziaka ;) Ale córy masz obie cudne!
  16. Mamy wieści od Witaminki Bartuś urodzony o 13.24. 3090 gram i 51 cm. 10 punktów Czyli maleńki, zdrowy, walentynkowy chłopaczek :)
  17. Amelka, a to niespodzianka :)) Dobrze, że możesz na spokojnie poczekać do terminu w domu. A ten magnez dostałaś na obniżenie ciśnienia?
  18. Witaminka napisała, że jeszcze dziś będzie miała CC, więc Bartuś będzie prezentem walentynkowym. :)
  19. Tatiana, Joasia piękne macie Córcie :) Jomira, też na początku nie mogłam wejść w album ale w końcu udało się zobaczyć Maję :) Super uśmiech! Też mi się nie wydaje, żebyAmelkę wypuścili ze szpitala przed porodem. Monik, łatwo się mówi, ale może jednak bezpieczniej dla Was z tym szpitalem? No wiesz, ciśnienie i ta Twoja szyjka uparta. Przynajmniej będziesz cały czas pod kontrolą. Dobrze, że Twój lekarz tam pracuje, zawsze to lepiej. Ja do stycznia też nigdy nie musiałam leżeć w szpitalu, ale okazało się, że nie taki diabeł straszny. Ale niepewność, wiadomo - zawsze najgorsza. Tylko nie trać optymizmu, bo na pewno się dobrze skończy, może jednak nawet w tym tyg.? U mnie Mały zasiedział się na dobre. Uznał pewnie, że skoro nie pozwolili mu wyjść jak miał ochotę to teraz sobie na niego poczekamy ;) Za to wierci się niemiłosiernie a mi coraz ciężej się ruszyć. Jutro mam wizytę i się okaże czy może się jakieś rozwarcie ruszyło. W razie czego na wywoływanie jestem umówiona na 3.03 i biorąc pod uwagę, że u mnie szyjka już od miesiąca zupełnie miękka to raczej SN.
  20. Witaminko, wysłałam Ci mój nr na priv. Trzymam kciuki :) Mam nadzieję, że te dziadostwa co Cię dopadły ostatnio już odpuściły? Monik, byłam pewna, że wieczorem już do nas nie napiszesz. Ale jak trzeba sie kurować, to nie ma rady! A Maluch to ładnie urósł :) Ja myślę, że gdyby mój Mały dociągnął do 41tc to wagowo też jakoś podobnie może być. Asiunia, witaj :) Fajnie, że już w domku jesteście! Tatiana, jeszcze raz gratulacje :)) U nas też pogoda piękna, więc wybraliśmy się na zakupy, potem do rodziców i na mały spacer. I o dziwo nawet dałam radę. Ale wspinaczka na tą moją trzypiętrową wieżę to mnie zmiotła po prostu! A wynikami też się mogę pochwalić :) Hemoglobina 12.4 i prawie brak bakterii w moczu :) W końcu.
  21. Monik, czyżbyś się doczekała? Mój Mały też szaleje, wczoraj to przeszedł sam siebie. Do tego mam jakieś tam skurczyki delikatne połączone z bólem pleców, ale jak już zauważyłam u mnie czasem tak straszy a potem spokój przez parę dni, więc jakoś się uodporniłam. Z resztą - mam jeszcze trochę czasu. Tak sobie poczytałam dzisiaj o tych wszystkich pieluchowo-cycowych atrakcjach i też się zastanawiam jak ja dam radę?? Bo ja oczywiście z tych, co nigdy pampersa nie zmieniły, do tego średnio się pcham do dzieci, więc żadnego noworodka na rękach nigdy nie trzymałam. No ale jakoś to będzie. W ogóle to jakaś dziwna pogoda dzisiaj. Aż się z łóżka nie opłaca wyłazić :/
  22. Kathi witaj :)) Ty to masz Kobietko energię :) Szybciutki poród, szybciutko do domku - pozazdrościć! Witaminko, genialne te postulaty! Ja się tylko zastanawiam jak to będzie u nas. Do tej pory nikt nam się nie narzucał i nie odwiedzał za mocno. A im bliżej porodu tym częściej słyszę, że np. kuzyn, z którym mam marny kontakt zamierza przyjść i wypić za zdrówko Małego albo tym podobne historie. Normalnie kraty w drzwiach zamontuję! Rodzice to wiadomo, ale myślę, że akurat oni nie będą się narzucać. Obawiam się tak zwanej reszty, bo się nagle okazuje, że każdy chce być informowany i zapraszany w pierwszej kolejności.
  23. Ależ się Pretka szybko uwinęła! Gratulacje Pretko!!! Witamy Aleksandra :) ...i robi się coraz bardziej niebiesko ;)
  24. A zauważyłyście, że piątek to jest fajna data na rodzenie? 11.02.2011 można w dwie strony przeczytać :)) To może się któraś zdecyduje? ;)
  25. Monik, ależ się ten Twój Maluszek zadomowił w brzuszku ;) Wiesz, uznał pewnie, że miejsce jeszcze ma to gdzie ma się spieszyć? A po tych schodach wczoraj nie masz zakwasów?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...