
Nulka
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Nulka
-
Coś kiepski mam humor od rana :/ wszystko mi działa na nerwy :( Miałam się rozładować prasując, ale nie wystałam za długo przy żelazku, sprzątając - nie pomogło, potem wymyśliłam, że w kuchni a tu się okazało, że teściowa (złota kobieta, przysięgam!) zrobiła nam obiadek, więc też źle, bo w efekcie nie mam już po co do kuchni wędrować... No i z której strony nie patrzeć mam powód, żeby marudzić. Ech, taki dzień widać :( Ja bardzo jestem ciekawa, ile waży nasz Maluch. Niedobrze, że nie podali mi wagi ostatnio (pytałam, a baba nic!). Ginekolog jak zobaczył opis usg, też pytał o cukier, nawet sprawdzał, czy się nie pomylił w obliczaniu terminu, ale raczej niemożliwe, bo na początku Radek nie był duży, potem dopiero tak wyrwał. W końcu zaczął się trochę podśmiewać, że czego się spodziewać, jak mamusia była 3kilowym wcześniakiem a tatuś prawie dobił do 4kg? Druga sprawa, że nie wydaje mi się, żeby udało się dowieźć do terminu...
-
Pretko, a nie martwisz się czasem na zapas? Chodzi mi o ten płyn owodniowy, bo przecież od 16 do 20 jest jeszcze trochę. Ja niestety nie pomogę, bo ostatnie dwa usg robił mi radiolog i ten wynik troszkę inaczej wyglądał, po prostu jest napisane, że AFI w normie. Zobaczysz, na następnym badaniu będzie dobrze. Oby tylko ten wodniaczek też zniknął szybko! Z tym twardniejącym brzuchem też tak mam. Pochodzę chwilkę albo postoję i twardy jak kamień. W dodatku mój brzuch się obniżył :( Do wczoraj myślałam, że tylko mam takie wrażenie, ale stanęłam przy zlewie (przez święta zmywał mąż) i wcześniej miałam brzuszek powyżej krawędzi szafki, a wczoraj musiałam się trochę odsunąć. Oby moje maleństwo chciało jednak poczekać do lutego! Justynko, w końcu dobre wieści z tym kredytem! Asiunia, to mąż trafił na inteligentną panią w cyfrze. I pracowitą, bo 1 stycznia niewielu się wybiera do pracy ;)) Solange, ja tak po prostu mam. Nie zdarzają mi się takie przypadki często, ale jak już się przytrafi to megaspektakularnie :)
-
Agnieszko, oby jednak do cewnikowania nie doszło! Kolek i bólu serdecznie współczuję! Też wzięłam się za pranie pościeli i ciuszków Małego, które mi jeszcze zostały. Płyn do płukania kupiłam z jelpa, ma b. delikatny pudrowy zapach, ale chodziło mi raczej, żeby trochę zmiękczył ciuszki, bo wodę mamy dosyć twardą. Nie wiem, czy dam radę poprasować, bo po tych moich przedświątecznych skurczach staram się jak najmniej stać. Na szczęście na mojego męża nie mogę narzekać, palcem mu pokazywać z reguły nie trzeba (chociaż czasem go dopada takie typowe męskie sieroctwo, na szczęście rzadko). U nas ja jestem raczej specjalistką od domowych kataklizmów, więc musi być ktoś rozsądny. A co tam, pochwalę się Wam moim wigilijnym wyczynem. Miałam zrobić ciasto na krokiety i wypadł mi z ręki włączony mikser (też nie wiem jak). Wiedziałyście, że się da zmiksować jajka razem z kartonowym opakowaniem i reklamówką? Otóż można. Dzięki temu miałam zakaz wstępu do kuchni na całe święta. Tak na wszelki wypadek. Kathi, Ty takie rzeczy wyczyniasz, że jak czytam, to aż jestem czerwona ze wstydu! Ne pamiętam, kiedy cokolwiek prałam ręcznie! A nie miałaś się czasem oszczędzać? Asiunia, trzymam kciuki za poskromienie cyfry! My mieliśmy cyfrowy polsat, ale zrezygnowaliśmy bo rzadko oglądamy tv.
-
Właśnie oglądałam o bliźniakach na onecie :)) My kiedyś prosiliśmy dzielnicowego o interwencję, ale to był dzień i dla ukojenia nerwów sami zrobiliśmy spacer na komisariat, więc tam nas spisali. Póki co obecne sąsiedztwo nie daje się aż tak we znaki, chociaż jak słyszę jak ta baba za ścianą wrzeszczy na dzieciaki to mnie skręca. I z upierdliwych rzeczy, to sąsiadka z dołu co niedzielę rano, kiedy my śpimy jeszcze w najlepsze, tłucze schabowe w przemysłowej ilości, sądząc po czasie, jaki jej to zajmuje. A że nasza sypialnia jest obok kuchni, to jak dźwięk idzie po ścianie trafia prosto w nasze w uszy... Ale w porównaniu z nocnymi imprezami to pikuś. Poza tym jak Mały się urodzi pewnie skończy się długie niedzielne spanie.
-
Jomira, jak Ci nerwy nie przeszły, to nie chciałabym być w skórze córci! Kathi, ja też jestem pod wrażeniem Twoich wyczynów. Mój biedny mąż wczoraj jak wrócił z pracy sam odgrzewał świąteczne gołąbki dla siebie i dla mnie, bo spałam i nie chciał mnie zrywać z łóżka. Nie jestem pewna, czy biedak wie, co to jest dwudaniowy obiad... Karim, ja też miałam obawy, czy przy niskim żelazie Mały dostaje wszystko, co trzeba, ale to nasze dzieciaczki są zaopatrywane w pierwszej kolejności i swoje na szczęście dostaną. Nie dopytałam lekarza co miał konkretnie na myśli, ale chyba chodziło mu ryzyko większej utraty krwi przy porodzie. Moje dziecko ostatnio urządza sobie dziwną gimnastykę: zapiera się nóżkami o żebra a główką dociska dół brzucha :/ mam tylko nadzieję, że nie narozrabia!
-
Tak Karim, to ja pisałam o tardyferonie. Na razie sobie jakoś radzę z zaparciami: musli na śniadanie (płatki pszenne, owsiane, siemię lniane, otręby, zarodki pszenne + suszone morele i rodzynki)i duża ilość jabłek. Może jakoś to będzie. 10.01 będę robić morfologię to zobaczymy czy to coś pomogło. Mi lekarz powiedział, że z takimi wynikami to ciążę jakoś przechodzę, ale przy i po porodzie mogę mieć poważne problemy i od razu przepisał dwa opakowania.
-
Solange, mi się wydaje tak jak Kathi, że może lepiej, jakby Twój mąż spróbował sam z nią porozmawiać i wytłumaczyć o co macie pretensje. Może bardziej to do niej dotrze? Bo myślę, że jako synowa w tej sytuacji będziesz trochę jak płachta na byka, choćbyś się słowem nie odezwała. Dobrze, że w Twoich rodzicach macie oparcie. Karim, mam dokładnie takie samo żelazo :( Coś się jednak dziwnie czuję. Mam nadzieję, że tylko tak chwilowo, ale zaczęłam pokasływać, więc mam mały stres.
-
Hej Dziewczyny :) Agnieszko, mi urolog powiedział, że często się zdarza, że dziecko uciska na nerkę i powoduje zastoje i kolki, ale po ciąży powinno minąć bez śladu. Więc pewnie z zapaleniem powinno być podobnie. Witaminko, co do babci to brak słów... U nas święta na maksa leniwe, właściwie byliśmy prawie cały czas u moich rodziców, trochę posiedzieliśmy u teściów. Przed wigilią niby się nie napracowałam jakoś szczególnie - bo tylko kroiłam i mieszałam ;) ale efekt był taki, że w nocy przed wigilią zaczął twardnieć mi brzuch, momentami te skurcze były dość bolesne, w dodatku jak mąż próbował się do mnie przytulić, okazało się, że napina mi się też dół pleców. Już postanowiłam, że się ubiorę i pojedziemy do szpitala, ale akurat usnęłam i obudziłam się rano. W wigilię było niewiele lepiej, także leżałam prawie cały dzień a na noc wzięłam nospę i na szczęście przeszło. Za to w drugi dzień świąt mój brat (który już od kilku dni kaszlał) zaczął pluć krwią. No i za bardzo nie wiadomo, co mu jest, na pogotowiu lekarz uznał, że antybiotyk wystarczy, ale nic mu konkretnego nie powiedział. Mam tylko nadzieję, że coś sobie podrażnił i to nie są płuca. Ja się na wszelki wypadek trzymałam jak najdalej. A mój mąż z kolei kichał pół nocy. Mnie tylko gardło drapie póki co, ale się trzymam.
-
Kochane, życzę Wam spokojnych i radosnych Świąt, odpoczynku i wytchnienia, ciepłej atmosfery, dużo pomyślności w Nowym Roku a w lutym zdrowych Dzieciaczków Trzymajcie się dzielnie i zdrowo!
-
Ja właśnie z tego powodu żałuję, że zrezygnowałam z państwowej firmy na rzecz prywatnej, która mi się wtedy wydawała taka fajna i z perspektywami. W państwowej wiesz, że należy Ci się jak (sorki za wyrażenie) psu zupa, nikomu za nic nie musisz dziękować i już, a tu martw się i stresuj człowieku w razie czego. Asiunia, też mam nadzieję, że święta miną Ci spokojnie. Witaminko, jak tam na domowym froncie? Ja trochę odetchnęłam, M. ogarnął kuchnię, a brzuch dalej pobolewa, chociaż napięty już nie jest. Ech... Karolina, zajrzałam na Twoją sofkę :) Ładna i kolorki też fajne można dobrać. A nie wolałabyś czegoś, co ma takie konkretne oparcie z boku zamiast poduch? żeby się w razie czego wygodnie rozłożyć? Chociaż ja to chyba z perspektywy totalnego leniwca patrzę.
-
Amelko, znam tą wściekłość, kiedy wiesz, że masz mieć na koncie kasę a tu dupa i rób wtedy co chcesz! Uszy do góry!
-
A ja dzisiaj poprasowałam pościel dla Małego, zrobiłam obiad i upiekłam 2 blachy ciasteczek. Czyli niby nic szczególnego, ale umordowałam się nieziemsko. Brzuch ciężki i twardy, tchu nie mogę złapać i mam co do szyjki podobne wrażenie do Jomiry. Czyli trudno - będę zmuszona lenić się jeszcze bardziej. Na jutro umówiłam się z mamą, że przyjadę rano do niej, pozawijam gołąbki i pokroję warzywka do sałatki. I obawiam się, że wiele więcej nie zrobię. W domu jako taki porządek, więc mąż tylko poodkurza, choinka miniaturowa, ale jest, jakoś to będzie. A do tego mój lekarz wywinął mi niezły numer. Przyjechałam do szpitala, tak jak się wczoraj umówiliśmy i okazało się, że w ogóle nie ma go dzisiaj w pracy. Czyli mogłam się z domu nie ruszać. Domyślam się, że pewnie miał powód jakiś ważny, bo wiadomo, że bez powodu nie odwołuje się dyżuru. I wychodzi na to, że jutro będę jechać znowu. Ale wiadomo, najważniejsze, żeby Maluch posiedział jeszcze trochę w środku! I tak doceniam to, że po zrezygnowaniu z prywatnej przychodni mój gin zapewnia mi naprawdę opiekę na wysokim poziomie. Karim, fajnie, że takie dobre wieści! Witaminko, dbaj o zdrówko!
-
Witaminko, powodzenia :) Trzymam kciuki! Co do kremu, to na przesuszoną i łuszczącą się skórę używam Calma HLC z Ziaji krem biolipidowy. Jak dla mnie super, bo problemy skórne żegnam w ciągu kilku dni, tylko nie wiem, czy nadaje się dla alergików. Zamówiliśmy w końcu wczoraj pościel z wypełnieniem, rożek i ręczniczki dla Małego, więc moja lista niezbędności jest już coraz krótsza na szczęście. Na ciuszki już nawet nie patrzę, lista definitywnie zamknięta! Kosmetyki zostawiam na styczeń bądź luty. A jeśli chodzi o leginsy, to już dawno się przerzuciłam. Bo moje ciążowe spodnie są zdecydowanie za małe (tzn. na nogach w tyłku ok, ale golfu na brzuch nie wciągnę). Nawet nie kupuję typowo ciążowych leginsów, tylko zwykłe w rozmiarze xxl i naciągają mi się na cały brzuch, w dodatku od spodu polarek, więc to zawsze cieplej w tyłek niż w dżinsach :)
-
Ja po tym weekendzie przespałam pół dnia i jeszcze mi mało. Teraz czekamy (od 2h!!!) na pana, który miał przywieźć nam gaz, ale zaginął w akcji. A na nas z kolei czeka mama ze smakołykami z wczorajszych imienin i chyba się pan z gazem odbije od drzwi, bo moja cierpliwość zaczyna się kurczyć. Ja też się na żadną wigilię nie wybieram. Normalnie unikam ściskania się z ludźmi, a co dopiero w ciąży w sezonie katarowo-grypowym. Zwłaszcza, że mój szef za bonus uważa pensję wypłaconą na czas, tak więc podczas zwolnienia moja aktywność w tym miejscu ogranicza się do niezbędnego minimum.
-
Co do nerek i antybiotyku, to mi nefrolog i urolog zgodnie powiedzieli, że skoro kiedyś miałam odkłębuszkowe czy odmiedniczkowe zapalenie nerek, to powinnam profilaktycznie przez całą ciążę brać antybiotyk w niewielkiej dawce. Na całe szczęście ginekolog uznał, że skoro nie ma białka, a bakterie zniknęły nie ma sensu. Ale widać coś jest w tym antybiotyku "na wszelki wypadek".
-
Hej Dziewczynki, witam weekendowo :) Ja na szczęście (odpukać!) na skurcze się nie mogę skarżyć, chociaż jak Was poczytałam, to sobie uświadomiłam, że zapomniałam o magnezie. No i mogę się pochwalić, że trzeci dzień bez wstrętnej luteiny za mną :) Za to wieczorami dwa dni z rzędu bolał mnie brzuch, tak jakby mi ktoś solidnie przyłożył. I nie wiem - coś mi się tam zepsuło w środku? Czy Młody się ułożył, tak że na coś uciskał? Do gina dopiero 21.12, mam nadzieję, że do dwóch razy sztuka i nie będę musiała dzwonić i przyspieszać wizyty. Za to usg już w czwartek, więc przy okazji zapytam, w końcu radiolog też lekarz. Może to też dlatego, że mamy taki weekend, że od czwartku albo wieczorami znajomi siedzą u nas, albo my u kogoś. Dzisiaj sobie obiecałam, że o 20.00 w wyrku, a tu jednak nic, bo idziemy do mamy na imieniny (trzymajcie kciuki, żeby nerwy mi puściły na widok znienawidzonej ciotki i żebym jej czymś skutecznie w łeb nie dała po trzecim głupim tekście! ;/ ). Wieczorem mamy jeszcze coś do załatwienia w Zielonej Górze i koniecznie chcę zajrzeć do tesco, bo mają do dzisiaj rabat 30%na ubranka dziecięce. Czyli o wyrku przed 23.00 nie ma co marzyć... Miłej niedzieli Wam życzę!
-
Monik, ja też nie lubię pić. Jak przygotuję sobie rano dzbanek z wodą to jakoś idzie, ale jak zapomnę, to przez cały dzień ciągnę na szklance herbaty i kubku mleka (czasem też niestety coli :/), bo po prostu nie czuję pragnienia. No ale efekty to przynosi, więc wolę tak niż znowu nas faszerować jakimś antybiotykiem. Powalcz o to usg! Mi zrobili jak trzeci raz wyszły bakterie. Asiunia, trzymaj się! Będzie dobrze! Co do pracy, ja póki co nie zdecyduję się wychowawczy - choćby ze względów finansowych. Za to spróbuję poszukać pracy w moim mieście, żeby nie tracić czasu na dojazdy. Poza tym ja lepiej się organizuję jak mam napięty grafik i dłuższe siedzenie w domu działa na mnie strasznie!
-
Monik, też brałam zinnat, potem duomox a na samym początku drugiego trymestru jeszcze jakiś antybiotyk, którego nazwy nawet nie pamiętam. U mnie były same bakterie, za to w zastraszającej ilości i na szczęście póki co udaje mi się trzymać je w ryzach. Tak sobie tłumaczę, że picie sporej ilości wody z sokiem z cytryny i żurawinowym robi swoje - z resztą pani nefrolog, która oglądała moje wyniki potwierdziła tą moją teorię. Może pomarudź, żeby dostać skierowanie do urologa lub nefrologa i na usg nerek? Przynajmniej będziesz wiedzieć skąd się taki wynik wziął.Też myślę, że antybiotyk krzywdy dzidzi nie zrobi, ale wiem, że sama nie chciałabym nawet słyszeć o jeszcze jednej dawce :/ U mnie ostatnio jakiś przypływ energii, więc w domu posprzątane, ugotowane, praca mgr też w końcu nie leży odłogiem... Oby tak jak najdłużej! :) Korzystam póki mogę, bo za jakiś czas pewnie się nie oderwę od kanapy. Czekają mnie jeszcze dzisiaj zakupy, ale się waham, bo po pierwsze wieje a po drugie jest potwornie ślisko. To będzie wyprawa na piechotę, więc muszę to jeszcze gruntownie przemyśleć.
-
Ja niby jakieś tam zdolności manualne mam. Ale na drutach nikt nie był w stanie mnie nauczyć dziergać! :) Jako taką cierpliwość mam do haftu krzyżykowego i nawet potem to jakoś wygląda. Ale druty albo szydełko to w moich rękach niczym narządzie zbrodni! Tak więc podziwiam Was dziewczyny bo dla mnie to czarna magia :) A Małemu dzierga pulowerki i rajtuzki(!!!) babcia, więc czuję się usprawiedliwiona :)
-
Mnie też skręca, jak słyszę o jedzeniu za dwóch! Niby sporo kg mi przybyło, ale jestem bliska szału, jak ktoś zaczyna marudzić, że dziecko głodzę, bo nie zjadam podwójnego obiadu. U mnie raczej wynika to z braku ruchu - zazwyczaj wszędzie na piechotę albo na rowerze i zawsze spóźniona, więc w biegu a tu nagle taki spokój ;) A najbardziej mnie wkurza, jak mi ktoś mówi: "No wiesz co, po tobie to w ogóle tej ciąży nie widać, brzuszek taki malutki" Malutki, cholera! 109cm w obwodzie nie da się przeoczyć :) Co do fotelików to na początku chyba będziemy wozić Małego w tym, który kupimy w komplecie z wózkiem. Drugi fotelik chcemy już jakiś naprawdę solidnej firmy, sprawdzony przez adac.
-
Witamniko, z tym piecem to naprawdę masakra :( Dziewczyny, z innej beczki: Grzeczne byłyście? Mikołaj był? ;)
-
To ja trochę psuję statystykę ;) Już teraz mam 14 na plusie, strach pomyśleć, co będzie później. Ale wczoraj się zdziwiłam wchodząc na wagę, bo od 2tyg. stoi w miejscu. Gorzej będzie, jak przyjdzie do zrzucania pociążowych kg...
-
Dziewczyny, jaki stres nam wczoraj Mały zafundował to szkoda gadać! Od rana był leniwy. Tzn powiercił się przez momencik, a potem cisza. Uznałam, że sobie śpi, więc nie denerwowałam się jakoś szczególnie. Ale po południu tak koło 15 dalej cisza. Po16 próbowałam liczyć ruchy, ale w ciągu godziny uzbierało się tego tylko 4, do 20 z hakiem następne 4. I to nie takie kopnięcia jak zwykle, że aż się prostuję, bo żebra bolą, tylko takie machnięcie rączką i już. Pojechaliśmy do szpitala, na pogotowiu lekarz wywalił na mnie wielkie oczy, stwierdził, że powinniśmy przyjechać już dawno i kazał pędzić na ginekologię. Na oddziale lekarz zrobił mi usg i okazało się, że Młody leży wypięty zadkiem, zawinięty w rogalik na samym dole brzucha, serduszko ładnie bije i w dodatku rusza nóżkami,ale tak się ułożył, że nic nie czułam. Mąż zaczął tłumaczyć, że pierwsza dzidzia i dlatego tak się stresujemy. Ale lekarz (jakiś wyjątkowo miły) stwierdził, że nawet z dziesiątym w tej sytuacji jedzie się choćby w środku nocy. Także mogliśmy odetchnąć z ulgą. A Mały jak leżał na dole tak leży. Pępek wpadł mi do środka całkiem a brzuch to mam prawie na kolanach jak piszę. Najważniejsze, że dobrze! Ale wiecie, zauważyłam, że ile razy jestem po coś w szpitalu, nie mam poczucia, że ktoś tam robi mi łachę. Nawet jak ten mój lekarz wyjeżdżał i wysyłał mnie do kogoś na konsultację, to za wyjątkiem chama i prostaka od niewypisanego L4, wszyscy byli mili, cierpliwi, mieli czas odpowiedzieć na pytania i nie spieszyło im się jakoś szczególnie. Czyli nie tak źle w polskich szpitalach, jak się czasem mówi ;)
-
Asiunia, ja do tej pory brałam kilka różnych, ostatnio Asmag. I żadnym się póki co nie otrułam. Myślę, że Młody trafił na jakąś nadgorliwą farmaceutkę i tyle. Ja od razu prosiłabym o normalny w tabletkach i tyle. Pretko, brzusio fajny :) Chyba też nabrałam ochoty na taki upieczony chlebek :)
-
Ale się rozpisałyście. Aż nie dałam rady wczoraj nadrobić. Po badaniu okazało się, że z moją szyjką jest już wszystko ok i w końcu mogę odstawić luteinę! Cieszę się, bo przez pięć miesięcy non stop w dodatku dowcipnie to było już męczące. Lekarz się pośmiał jeszcze, że dzidziuś spory, ale nie ma po kim być mały i jakoś urodzimy. Także po wizycie jestem zadowolona :) Solange, Kathi, Amelka, Joasia śliczne te Wasze brzuszki! No i papucie oraz żaby pierwsza klasa ;) Ze mnie się śmieją, że wyglądam, jakbym miała rodzić w grudniu, ale zdecydowanie wolę, że poszło przede wszystkim w brzuszek a nie w tyłek! Szybciej się zrzuci. Asiunia, pisałaś coś o magnezie. Ja właśnie zapomniałam wczoraj zapytać, czy rzeczywiście jest jakiś magnez, którego nie wolno brać w ciąży, bo też mnie to zastanawia. Ale że wczoraj zależało nam na czasie i mój brat, który jechał ze mną do szpitala, zaoferował się, że pójdzie do apteki po witaminki i magnez a ja skoczę do dawno nie widzianego rossmana. I baba w aptece sprzedała mu magnez taki w rozpuszczalnych cytrynowych tabletkach i powiedziała, że w ciąży ABSOLUTNIE nic innego brać nie wolno. Ale nie miałam już czasu, żeby do tej apteki wracać po coś normalnego, a innej po drodze nie było. Tak to jest jak się chłopa po coś wysyła ;) Będę musiała wypróbować tego Białego Jelenia, bo się mnie ostatnio jakieś podrażnienia łapią. Dzięki!