Skocz do zawartości
Forum

asik28

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez asik28

  1. No i będę miała synka:):)
  2. asik28

    Sierpień 2011

    Witam:) No i jestem po wizycie. Wszystko jest w porządku. Poza tym dowiedziałam się, no i zobaczyłam na własne oczy, że będe miała...synka:) Lekarz powiedział, że nie może być inaczej, a tym bardziej, że usg jest 4D:) Dostałam zdjęcie portretowe. Na razie jestem w szoku:) W sumie podejrzewałam i miałam jakieś przeczucie, że to bedzie chłopak, ale gdzieś w podświadomości liczyłam, że to będzie znowu dziewczynka :):) Ale co tam i tak się bardzo cieszę. Najważniejsze, że wszystko jest ok. No i przytyłam w sumie 2 kg:(
  3. asik28

    Sierpień 2011

    Pierwszy dzień w pracy po feriach szybko minął i było całkiem nieźle. Nawet zrobiło mi się miło, kiedy okazało się, że nie muszę dyżurować w tym semestrze na korytarzu. Poza tym u mnie w pracy chyba już większośc wie o tym, że będę miała dziecko:) Rozglądam się za jakimiś ubraniami dla siebie, bo powoli nie będę miała w co się ubrać... Czy któraś z Was orientuje się jak to jest z L-4? Chodzi mi o to, że jeśli jest się na zwolnieniu to dostajemy 100%, no ale potem macierzyński jest mniejszy. W pierwszej ciązy byłam od września do grudnia na L-4 i potem zasiłek macierzyński dostałam niższy o jakieś 300zł, tylko nie pamiętam skąd się wzięła ta róznica.... Precelku, wcale nie jesteś wyrodną matką. To pewnie dla Ciebie jeszcze szok, że będziesz znowu mamą, ale zobaczysz, że wszystko się ułoży:) Kejko uśmiechnij się i zacznij się cieszyć:) Wiem, że łatwo się mówi, bo sama przez ostatni miesiąc żyłam w takim stresie i nerwach, płakałam po kątach, bo tak bardzo bałam się o maluszka. Teraz wyluzowałam, ale zawsze jest jakaś nuta niepewności. Teraz tylko wydaje mi się, że każdego dnia jestem coraz grubsza i jakoś dziwnie się z tym czuję, bo tyle czasu starałam się wrócić do wagi sprzed pierwszej ciązy i kiedy to się udało, to znowu będę tyła:) Ciężko mi z tym...
  4. asik28

    Sierpień 2011

    Witam jeszcze niedzielnie:) Ja jeszcze wchodzę w spodnie sprzed ciąży, ale już są dosyć niewygodne, więc chyba się z nimi rozstanę:) Dziś zamówiłam sobie ciążowe, więc myśle, że w tygodniu przyjdą. Z pierwszej ciąży nie mam za dużo ubrań, bo rodziłam w grudniu, więc na dobrą sprawę każdy sweter się naciągnął:) Teraz muszę zrobić zakupy. Powoli się rozglądam, ale ceny są tragiczne. Kurcze, nowe spodnie 170zł! Zamówiłam sobie na szafie.pl w idealnym stanie z H&M za 25zł:) Jutro do pracy po 2 tygodniach ferii...Ale będzie ciężko:( Pewnie niedługo w pracy się domyślą, że coś ze mną niegra:) Tym bardziej, że niedawno jeszcze schudłam 15kg, więc wyglądałam całkiem dobrze, a tu znowu zaczyna się tycie:):) W środę mam wizytę i już nie mogę się doczekać. Co do teściowych, to moja wydawała się idealna i naprawdę w porządku. Rozczarowałam się jednak po narodzinach mojej Oli. Babcia w zasadzie uwielbia wnusię oglądać na zdjęciu, przez internet, ale tak w ogóle...Na początku lutego widziała wnuczkę na żywo pierwszy raz od sierpnia. Dziadek nawet nie przyjechał i nawet nie zadzwoni. To jest ich jedyna wnuczka. Generalnie nawet nie pamiętała o tym, że wnuczka miała urodziny i nawet nie zadzwoniła z życzeniami. O prezencie na święta nie wspomnę. Mniejsza o to, bo ja nigdy niczego nie oczekiwałam. Generalnie nie mam na nich co liczyć i w sumie się cieszę, że mieszkają te 150km od nas. Moi rodzice są całkiem inni, ale to już inna bajka:)
  5. Witam już weekendowo:) Muszę się Wam pochwalić tym jaka jestem dziś szczęsliwa:) Odebrałam dziś wyniki swoich badań prenatalnych i miałam konsultację u genetyka. Wszystko jest jak w najlepszym porządku! Lekarz mi pogratulował i powiedział, że wyniki są rewelacyjne i że nie mam żadnych powodów do niepokoju. Powiedział też, że w zasadzie możemy być pewni na 100%, że dziecko jest zdrowe. Ryzyko Zespołu Downa wynosi u mnie 1:12230, Zespołu Edwarda 1:29644, a Zespołu Patau 1:93055. Jestem taka szczęsliwa! To był najcięższy miesiąc w moim życiu. Wiedziałam, że przecież nie mam na nic wpływu, ale stres robił swoje. Teraz dopiero chyba zacznę się cieszyć z tego, że znowu będę mamą:) Moja Ola zaliczyła cały tydzień w żłobku. Panie bardzo ją chwalą. Mówią, że ładnie bawi sięz dziećmi, uwielbia tańczyć, nie płacze. Jedyny problem, że jak na razie nie chce tam spać. W tym tygodniu odbierałam już ją przed 11, ale od przyszłego tygodnia będzie musiała już być dłużej, więc zobaczymy jak to będzie:) Co do wózków, to będę musiała kupić dla maluszka, a dla Oli mam spacerówkę Espiro i jestem naprawdę zadowolona, bo też mieszkam na III piętrze i teraz przynajmiej nie mam problemu z wniesieniem go na górę, bo jest taki lekki. Maczetko, moja Ola też nie chce myć zębów, ale po prostu myjemy je na siłę. Dentystka powiedziała, że nie ma innego wyjścia. Powiedziała też, że dzieci do 4 roku życia nie powinny myć same zębów. Moja Ola też jest teraz taka cudowna. Dużo się śmieje, przytula, całuje, ściska, no i zrobiła się posłuszna:) Cieszę się, że widać efekty mojej, naszej konsekwencji:) Od poniedziałku znowu do pracy... Ale mi sie nie chce...:)
  6. asik28

    Sierpień 2011

    Witam:) Trochę się rozpisałyście:) (w końcu):) No a ja w końcu też mogę coś napisać...Stres powodował, że nie miałam nastroju na pisanie..No ale od dzisiaj chyba dopiero naprawdęzacznę się cieszyć tym, że jestem w ciąży. Odebrałam dziś wyniki badań prenaalnych i miałam konsultację u genetyka. Pogratulował mi świetnych wyników! Powiedział, że to jedne z najlepszych wyników i że w swojej karierze nie spotkał się jeszcze z przypadkiem, aby majac takie wyniki jak ja, żeby z dzieckiem coś było nie tak. Wizyta była bardzo konkretna, miła, a przede wszystkim naprawdę fachowa. Wszystko zostało mi objaśnione, no i jednym słowem nie mam żadnych powodów do niepokoju. Moje ryzyko na Zespół Downa wynosi 1:12230, Zespół Edwarda 1:29644, a Zespołu Patau 1: 93055. Pozostałe wyniki również są prawidłowe. Nie umiem opisać swojego szczęścia. To był najcięższy miesiąc w moim życiu, a teraz nawet nie umiem opisać tego jaka jestem szczęsliwa. Z tego szczęscia aż się popłakałam:) Co do kwasu foliowego , to nie łykam dodatkowo. Kupiłam witaminy Femibion po 12 tygodniu i to wystarczy. Lekarz kidyś mi mówił, że w tych witaminach jest tyle kwasu, że nie trzeba więcej brać. Powoli rozglądam się za szerszymi w pasie spodniami:) Moje dotychczasowe spodnie już trochę mnie uciskają:) Ciekawa jestem czy jak pójdę na wizytę teraz w środę (2 marca) to dowiem się kto w brzuszku mieszka:) To już będzie 16 tydzień, no a lekarz ma usg 4D ... Co do mieszkania, to na szczęście mieszkamy sami w trójkę, no a właściwie już we czwórkę-jeśli doliczyć do tego brzuszek:):) Jakoś nie wyobrażam sobie mieszkania z kimś...Moi rodzice są wspaniali i zawsze mogę na nich liczyć. Mieszkają od nas 15 km, ale nie zdarzyło się jeszcze aby do czegoś się wtrącali. Teściowie mieszkają 150km, ale....powoli (w zasadzie od narodzin mojej Oli) przekonuję się coraz bardziej, że jednak te kawały o teściowej nie biorą się znikąd...Ech...No ale mniejsza o to. Dobrze jest tak jak jest:) Boże, dziewczyny, jaka ja jestem dziś szczęśliwa:)
  7. Witam:) My już w końcu po bilansie. Ola mierzy 94 cm, waży 13 kg. Poza tym było badanie, zaglądanie na ząbki, oglądanie nóżek, wywiad. Generalnie wszystko jest ok. Tym, że Ola nie mówi jeszcze nie mamy się martwić, bo ma jeszcze czas, a poza tym świetnie się komunikuje, porozumiewa (zresztą cały czas i tak z nią ćwiczymy).Zastrzeżenia były tylko do nóżek, ale o tym od dawna już wiem. Prawa stopa jest całkowicie płaska i układa się do środka. Czekamy na wizytę do ortopedy. Mam nadzieję, że to dobry ortopeda, bo wizyta mimo iż prywatna to dopiero będzie 28 kwietnia. Musimy chyba zmienić buty Bartek na Memo. We wtorek byliśmy u kardiologa i na szczęście wszystko jest ok. Szmeru już prawie nie słychać i lekarka powiedziała, że jak przyjedziemy po 3 urodzinach Oli, to prawdopodobnie wszystko już będzie ok. W poniedziałek jeszcze kontrolna wizyta u neurologa...Ech... Ola od dwóch dni znowu chodzi do żłobka. Jest grzeczna i nawet nie płacze. Panie mówią, że jedyny problem to taki, że ona nie cche w ogóle spać. Bawi się z dziećmi, bawi się przy muzyce, ale kiedy o 10.45 dzieci kładą się spać, to ona zaczyna marudzić i wołać mamę. W przyszłym tygodniu będę odbierać ją właśnie o 10.30 i może za jakiś czas się przyzwyczai.... Poza tym w domu jest bardzo kochana. Udało mi się nauczyć ją tego, że jak zaczyna zabawę , to sprząta po sobie. Papierki, chusteczki (zużyte), pampersa wyrzuca do śmietnika. Ostatnio lubi bardzo "gotować" i karmić swoje zabawki. Chciałam jej dziś w lidlu kupić dwustronną tablicę, ale niestety już nie było:( Poza tym jakoś leci. Minął mi już tydzień ferii, a ja nie zdążyłam ani chwili odpocząć. Dobrze, że popołudniami czuję się już dobrze i to zmęczenie minęło. Zauważyłam tylko, że bardzo cięzko jest mi już Olę podnosić, bo potem i kręgosłup i trochę brzuch pobolewa. Za tydzień już będę miała wyniki moich badań.... Tinko, powodzenia w szukaniu mieszkanka:)
  8. asik28

    Sierpień 2011

    Witam i ja niedzielnie:) Nie pisałam wcześniej, bo to był bardzo cięzki tydzeiń. We wtorek te badania, potem wywiadówka, konferencje , no ale teraz mam dwa tygodnie ferii, to częściej tu zaglądnę. Co do usg...To sama nie wiem, bo tak naprawdę nigdy nie spotkałam się z takim gburowatym i bezczelnym lekarzem. Nie dowiedziałam się właściwie niczego. Lekarz robił usg w milczeniu, a ja patrzyłam w monitor. Słyszałam bicie serca i wg tego co odczytałam bije miarowo. Poinformował mnie jedynie o tym, że przezierność wynosi 2,2, czyli mieści się w granicach normy. Kiedy zapytałam się czy poza przeziernością są jakieś powody do niepokoju, to coś odburknął i powiedział, że przezierność jest w granicach normy, więc nie. Pobrali mi krew i wyniki mam 25 lutego, czyli następne dwa tygodnie czekania.Jestem zła na tego lekarza, bo nie myślałam, że tak to wygląda, ale też zła na siebie, że z powodu tego stresu i nerwów nie zapytałam o szczegóły. Byłam przekonana, że po badaniu udzieli mi wszelkich informacji, a tu nic. Poza tym mimo iż usg robione było przez brzuch, lekarz kategorycznie nie zgodził się na obecnośc męża. No i tak to wygląda.... No niby te 2.2 to nie jakaś katastrofa, ale wynik mógłby być lepszy chyba. Z moją córką miałam przezierność 1,7. Dzwoniłam do mojego lekarza, aby umówić się już na wizytę, to też mi powiedział, że wynik jest jeszcze w normie. Zapytał tylko czy widać było kość nosową, no a ten gbur mi nic o niej nie powiedział, chociaż ja na usg nosek widziałam... Powiem Wam szczerze, że to najgorszy miesiąc w moim życiu....Może panikuję niepotrzebnie, ale to w końcu chodzi o moje dziecko....A póki co nie umiem jeszcze cieszyć się tym, że jestem w ciąży, jakoś to chyba do mnie nie dociera, a może za bardzo się martwię. Jestem fizycznie i psychicznie zmęczona... Co do brzucha, to jeszcze chyba tak bardzo nie widać, choć w tym tygodniu czułam już że spodnie w pasie mogłyby być szersze....Tam na badaniach była taka dziewczyna, która była w 12 tygodniu, ale brzuch miała taki jakby była gdzieś w 5-6.. Eserabs moja córka też ważyłam 4,5 kg i mierzyła 57 cm, więc jestem przerażona gdyby teraz dziecko też tyle ważyło. Tym bardziej, że urodziłam ją naturalnie, tylko, że wszystko skończyło się porodem kleszczowym..:( Mam nadzieję, że teraz tak nie będzie...
  9. Witam:) Dziękuję za pamięć... Jestem po badaniach...Wiem po nich niewiele, bo nie wiem kto takiego lekarza upoważnia do robienia badań. Totalny gbur! W ogóle się do mnie nie odzywał. Dowiedziałam się, że przezierność karku wynosi 2.2, więc sama nie wiem, ale powiedział tylko, że mieści się w granicach normy. Kiedy zapytałam czy poza tym wszystko w porządku no to tylko kiwnął głową i kazał udać się na pobranie krwi i zaprosił na wizytę 25 lutego. Jestem taka wkurzona... Częściowo sama na siebie, bo byłam tak mega zestresowana, że zabrakło mi języka w buzi. Poza tym lekarz nie wpuścił mojego męża na badanie, bo powiedział, że nic tam nie zobaczy...Kolejne dwa tygodnie stresu. Umówiłma się na wizytę do mojego lekarza dopiero na 2 marca. Jak rozmawiałam z nim przez telefon, to też mi powiedział, że 2,5 to wynik w normie. Zapytał o kość nosową. Ja nos widziałam na usg... Mam taki mętlik w głowie. Przy pierwszej ciąży po każdym usg wiedziałam jakie duże jest dziecko, ile waży, miałam opis usg, a teraz nie wiem nic i ta niewiedza mnie kompletnie dobija. Jestem w kropce, bo najchętniej wróciłabym do mojego wcześniejszego ginekologa, ale musiałabym jeździć na wizyty ponad 50 km, a jak na złość teraz jeszcze sa objazdy. Poza tym i tak nie odbierałby porodu.Ten lekarz, do którego teraz chodzę jest chwalony przez moje koleżanki, no i jest zastępcą ordynatora u nas w szpitalu. Po pierwszym porodzie stwierdzam, że to jednak ważne aby lekarz, który prowadzi ciążę jednak był w szpitalu, w którym się rodzi....Przepraszam, że za dużo gadam, ale chyba musiałam to z siebie wyrzucić. Nie umiem się cieszyć z tego, że jestem w ciąży, od samego początku żyję w stresie, jestem zmęczona i ech.... 21 lutego wizyta z Olą u neurologa. Jest grzeczna i bardzo się słucha. Trochę wzięłam się za nią i zniknęły napady złości, stawiania na swoim. Bez większych problemów sprząta po sobie, wykonuje polecenia, a jak jej się coś nie podoba i zaczyna krzyczeć to wystarczy głos troszkę podnieśc i każemy jej iśc do pokoju i się uspokoić i za moment jest ok. U nas furorę robi teraz mysza (coś w rodzaju chomika zuzu). Poza tym rano Ola wszystkim misiom, Teletubisiom, Szczeniaczkowi daje pić i amu i chyba ma radochę. Muzyka i taniec to jej wielka pasja. Wczoraj nawet na chwilę została z sąsiadką. Wzięła ją za rękę i pokazywała jej wszystkie swoje zabawki. Generalnie jest słodka, no ale nie chce mówić.... Dobrze, że jeszcze 3 dni pracy i będą ferie. Niby 3 dni, ale takie ciężkie, bo i zebranie rodziców i konferencja.... Chyba się położę...
  10. asik28

    Sierpień 2011

    Cześć:) Dziś powiedziałam swojej pani dyrektor, że jestem w ciąży...Przyznam szczerze, że poczułam się jakby mi kamień spadł z serca:)) Jakoś normalnie to przyjęła. Teraz byle do wtorku, byle badania dobrze wyszły i będę naprawdę szczęsliwa....
  11. asik28

    Sierpień 2011

    Witaj Marzeno:) Nie tylko Ty masz doła, więc to tak na pocieszenie...A czuję się prawie tak samo jak Ty...Już niedługo skończy się trzeci miesiąc, a do mnie to jakoś nie dociera...Oczywiście, bardzo cieszę się, że jestem w ciąży, ale jakoś nie ma we mnie tej wielkiej euforii. Może to przez to, że bardzo się boję mimo wszystko tych badań i nie wiem co mnie czeka. Nawet jeszcze nikomu nie powiedziałam o ciąży. Wiedzą tylko rodzice, teściowa, siostra i dwie najbliższe koleżanki. Jestem przemęczona, zdołowana, zrezygnowana, a do tego jeszcze kłopoty z moją Olą i tak ciągle coś. Nie ma dnia spokoju. Ola w żłobku chyba się zaklimatyzowała, bo nie płacze, próbuje bawić się z dziećmi. Jedyny problem, to nie chce tam spać. Dziś jej nie posłałam, bo wczoraj jak wróciła to dostała gorączkę 38.5, no i leci jej z nosa. Mam nadzieję, że tym katarem mnie nie zarazi. Ja dziś ruszać się nie mogę i ledwo w pracy wytrzymałam, bo coś mnie "siekło" w kręgosłup i boli jak diabli. Nawet nie wiem czy mogę coś wziąć na to...
  12. No z tymi tygodniami to miałam rację (i Wy też:)). A u mnie zaczął się 11 tydzień:) Pierwszy dzień w żłobku minął nadzwyczaj dobrze:żadnych płaczów, krzyków.Akurat dziśmieli zabawę karnawałową, to Ola nawet tańczyła:) Pani ją chwaliła. Zobaczymy jak będzie jutro:)
  13. Cześć:) Moją Ole kąpię codziennie. Kąpie się w dużej wannie. Co do głowy, to latem myłam codziennie, a teraz co 2 dzień. Jutro nasz wielki dzień!W piątek okazało sie, że zwolniło się miejsce w żłobku, no i Ola jutro pierwszy raz idzie:) Nie wiem jak obie to przeżyjemy. Jutro będzie tylko od 8 do 10.30.Masakra - jak mawaiają dzieciaki u mnie w szkole. Ona od jakiego czasu jest taką przylepą, że nie wiem jak zostanie jutro sama. No ale cóż....W zasadzie chciałam żeby poszła do dzieci. We wrześniu, jak jeszcze będzie dziecko, to byłby dla niej wielki szok, no i mogłaby czuć się odrzucona, a tak może przyzwyczai się. No, ale zobaczymy. Wczoraj po pół roku niewidzenia, przyjechała babcia. Dziadek nie przyjechał (ponoć źle się czuł). Narobiła zdjęć, przywiozła jakies pierdółki chyba ze sklepu za 4 zł i po 3 godzinach pojechała. Wizyta zaliczona. Dzięki za słowa otuchy....Cały czas myślę o tych badaniach, choć z drugiej strony wierzę, że będzie dobrze. Tłumaczę sobie, że skoro wszędzie jest napisane, że to badanie robi się od 11-13 tygodnia i maleństwo musi mieć minimum 45mm, to tylko wtedy wynik jest prawidłowy, a nie w 10 tygodniu kiedy dziecko ma 30mm. Muszę w to wierzyć, bo inaczej zwariuję przez następne 2 tygodnie. W pracy jeszcze nic nie powiedziałam. Zresztą nikomu nic jeszcze nie mówiłam. Wiedzą tylko moi rodzice, siostra, teściowa i jedna koleżanka. Pamięta któraś z Was jak to jest z obliczaniem tygodnia ciąży? Jeżeli np. usg wskazuje 9 tygodni i 5 dni ciąży, to jest to nadal 9 tydzień czy już liczy się jako 10 tydzień?Wg kalkulatorów wychodziło 10 tygodni, a koleżanka upiera się, że to 9 tydzień i sama już się pogubiłam:) Idę się położyć...padam ze zmęczenia:(
  14. asik28

    Sierpień 2011

    Witam:) Gmonia, dobrze, że na wizycie ok. Mam pytanie...Co do przezierności...lekarz tak Ci powiedział , że wynik na pewno Ci teraz prawdy nie powie? Przepraszam, że o to pytam, po prostu cały czas myślę o tym, co będzie 8 lutego. Wszędzie, gdzie czytam, to jest napisane, że sprawdzanie przezierności wcześniej niż 11-13 tydzień to po prostu zafałszowanie wyników, bo dziecko jest za małe i to CRL musi wynosić minimum 45mm.. Sama już nie wiem. Przez całą pierwszą ciążę i do niedawna chodziłam do innego lekarza. Niestety on przyjmuje 50 km ode mnie, więc zrezygnowałam. Koleżanki poleciły mi tutaj na miejscu lekarza. Ma dobry sprzęt (usg4D), no i pracuje u nas w szpitalu. Generalnie nie mam do niego żadnych zastrzeżeń, no ale... Witaj Tilko:) Fajnie, że jest nas tu coraz więcej:) Idę się położyć. Jutro czeka mnie ciężki dzień. Moje dziecko pierwszy raz idzie do żłobka. Nie wiem jak obie to przeżyjemy:) Aha! Jeszcze jedno. Wczoraj rozmawiałam z koleżanką i zaczęłyśmy się spierać o tygodnie ciąży. Może któraś z Was przypomni mi, powie jak to jest. Jeżeli na usg wychodzi np. 9tygodni i 5 dni ciąży, to jest to w końcu nadal 9 tydzień czy już 10?:):)
  15. Witam:) Po wczorajszej wizycie u lekarza mam takiego doła i sama nie wiem co myśleć... Wczoraj widziałam swoje maleństwo, widziałam bijące serduszko....ale....dostałam skierowanie na badania prenatalne. Generalnie lekarz powiedział, że nie mam się co martwić, no ale dla pewności lepiej to badanie zrobić, dla świętego spokoju. Chodzi o to, że wg wczorajszego usg to 9tyg6dz ciąży, no i na usg widać już przeziernośc karku. Wg niego nie powinna być jeszcze widoczna, bo tę przeziernośc bada się między 11a 13 tygodniem. I stąd to skierowanie. Na badania już umówiłam się na 8 lutego, bo wtedy będę w 13 tygodniu, no i zobaczymy. Wczoraj cały wieczór przepłakałam. Z drugiej strony lekarz powiedział, że to nic nie znaczy i że ten fałd zwykle się wchłania i to badanie ma być dla pewności.... Cos mi się z tym jednak nie zgadza. Na moim usg mam na wydruku, że moje CRL wynosi 29,44 mm, a to NT czyli tę przeziernośc bada się przy CRL minimum 45mm, więc z tego co wyczytałam w internecie dziecko jest za male aby prawidłowo określić przezierność. Wczoraj wyszła ona 1,69. Norma jest do 2,5. Druga sprawa to taka, że dziś moja koleżanka jechała do swojego lekarza do kliniki i wiedząc jak bardzo się martwię, zapytała o mnie. No i ten lekarz powiedział, że mam spać spokojnie, bo wynik 1,69 jest bardzo dobry, a lekarz prawdopodobnie nie zauważył na usg, że dziecko przykleiło się do błony i wtedy wymierzył. W każdym razie powiedział, że mam się nie martwić. Troszkę to mnie uspokoiło, no ale...Właśnie, zawsze jest to ALe. I tak strasznie się boję. Poza tym "szczególem" wyniki mam super, ciśnienie znakomite, 300g więcej na wadze... Nie wiem jak przeżyję do tego 8 lutego... Wiem, że nie powinnam się denerwować, bo to w niczym mi nie pomoże, ale nie sposób o tym nie myśleć.... W piątek jestem umówiona na bilans z Olą...zobaczymy jak to będzie. W sobotę mam kolędę, no i jeszcze jak na złość w końcu po trzech odwołanych wizytach przyjeżdżają moi teściowie i męża brat. Chyba mnie trafi, bo wiedzą, że mam koledę, no a ja będę musiała z obiadem się chrzanić , potem kawcia, ciasteczko itp. Prosiłam męża, żeby przełożył tę wizytę, ale jakby grochem o ścianę....Czuję, że wybuchnę...Na dodatek dziś ze szkoły wróciłam przed 20, więc padam z nóg...
  16. asik28

    Sierpień 2011

    No, ja jestem, ale jakoś nie miałam polotu ani chęci na pisanie...Po wczorajszej wizycie mam doła i sama nie wiem co myśleć... Wczoraj widziałam swoje maleństwo, widziałam bijące serduszko....ale....dostałam skierowanie na badania prenatalne. Generalnie lekarz powiedział, że nie mam się co martwić, no ale dla pewności lepiej to badanie zrobić, dla świętego spokoju. Chodzi o to, że wg wczorajszego usg to 9tyg6dz ciąży, no i na usg widać już przeziernośc karku. Wg niego nie powinna być jeszcze widoczna, bo tę przeziernośc bada się między 11a 13 tygodniem. I stąd to skierowanie. Na badania już umówiłam się na 8 lutego, bo wtedy będę w 13 tygodniu, no i zobaczymy. Wczoraj cały wieczór przepłakałam. Z drugiej strony lekarz powiedział, że to nic nie znaczy i że ten fałd zwykle się wchłania i to badanie ma być dla pewności.... Cos mi się z tym jednak nie zgadza. Na moim usg mam na wydruku, że moje CRL wynosi 29,44 mm, a to NT czyli tę przeziernośc bada się przy CRL minimum 45mm, więc z tego co wyczytałam w internecie dziecko jest za male aby prawidłowo określić przezierność. Wczoraj wyszła ona 1,69. Norma jest do 2,5. Druga sprawa to taka, że dziś moja koleżanka jechała do swojego lekarza do kliniki i wiedząc jak bardzo się martwię, zapytała o mnie. No i ten lekarz powiedział, że mam spać spokojnie, bo wynik 1,69 jest bardzo dobry, a lekarz prawdopodobnie nie zauważył na usg, że dziecko przykleiło się do błony i wtedy wymierzył. W każdym razie powiedział, że mam się nie martwić. Troszkę to mnie uspokoiło, no ale...Właśnie, zawsze jest to ALe. I tak strasznie się boję. Poza tym "szczególem" wyniki mam super, ciśnienie znakomite, 300g więcej na wadze... Nie wiem jak przeżyję do tego 8 lutego... Wiem, że nie powinnam się denerwować, bo to w niczym mi nie pomoże, ale nie sposób o tym nie myśleć....
  17. asik28

    Sierpień 2011

    Witaj Madziu0412:) Fajnie, że tu jesteś:)Wierzę, że tym razem wszystko skończy się szczęsliwie :) Co do farbowania włosów, to słyszałam, że w pierwszym trymeście nie jest to wskazane. Popołudniami jestem jak nieżywa. Kompletnie nie mam sił i jakoś trochę... nie wiem jak określić moje samopoczucie. .... W poniedziałek wizyta u lekarza.
  18. Witam:) Złożyłam wniosek o przedszkole. Teraz trzeba czekać do kwietnia:) Co do stolika, to kupiliśmy w Ikei niebieski z mamuta + 2 krzesełka z tej firmy. Ola od razu zachwyciła się nim i potrafi pół dnia przy nim pracować. Sama siada sobie na krzesełku i przegląda swoje książeczki, układa drewniane puzzle, rysuje itp. Jednym słowem:zakup baaardzo udany. Łóżko też świetnie się sprawdza. Ola w nocy śpi spokojnie, nie rzuca się, no i śpi pod kołderką, co w łóżeczku było nie do pomyślenia. W ciągu dnia leży sobie i odpoczywa, zabiera Szczeniaczka-Uczniaczka i świetnie się nim bawi. Wczoraj wieczorem czytałam jej na dobranoc, ale ona potem kazała mi się położyć obok siebie i ścisnęła mnie mocno za szyję, i nie pozwoliła odejść. Dopiero jak zasnęła, to mogłam uwolnić się z jej ramion. W ogóle zrobiła się bardzo "przylepna". W sobotę byliśmy u fryzjera. Moja Ola miała włoski chyba jeszcze dłuższe od Hani, ale tak jej już przeszkadzały, że postanowiłam jej ściąć tak "do uszka" i w ten sposób wyrównałam je z grzywką. Moi rodzice są zachwyceni fryzurką, zaś moja teściowa powiedziała, że zrobiłam krzywdę dziecku i że skoro sama mam "piękne, gęste włosy" to nie umiem docenić tego, co ma moje dziecko. Nie będę tego komentować. Babcia widziała wnuczkę na początku sierpnia, więc na pewno wie o czym mówi:):)Nawet o życzeniach urodzinowych nie pamiętała, nie mówiąc już o prezencie świątecznym....ech... Co do nauki sikania, to próbowałam przez jeden dzień w ogóle nie zakłądać pampersa...Dwa razy musiałam zmieniać ubranko:) No, ale myślę, że podczas ferii wezmę się za to na poważnie. Teraz Ola trochę jest w domu, trochę jeździ do moich rodziców, więc nie wiem czy taka nauka miałaby sens. O tym kubku coś słyszałam, ale dałam sobie spokój, bo Ola świetnie sobie radzie ze zwykłym kubkiem. Kubeczek stoi z piciem u niej na stoliku i kiedy tylko ma ochotę, to sama bierze i pije. Gorzej jest np. z chlebkiem. Jak ją karmię, to je pięknie, ale jak stoi na talerzyku, to może stać i cały dzień. Jak na talerzu jest biszkopcik lub chrupki to nie ma żadnego problemu z samodzielnym jedzeniem. Jogurt, czy deserek je sama, że "aż uszy się trzęsą":) Poza tym nie chce jeździć na sankach:( No, ale zima jeszcze przed nami:) Niedawno mówiłam, że czuję się świetnie....Ale teraz po prostu padam z nóg.Popołudniami jestem nie do życia, jestem osłabiona, ospała i całkowicie brak mi energii. Za tydzień wizyta u lekarza. Robiłam dziś badania, no i na szczęscie wszystko wyszło dobrze. Nie wiem dlaczego i skąd się to wzięło, ale podświadomie jakoś czuję, że to chyba będzie chłopak. Mi jest to obojętne, ale mój mąż chyba wolałby drugą dziewczynkę. No ale zobaczymy. Na razie nie ma co planować, bo różnie bywa. I tak najgorsze jeszcze przede mną: poinformować dyrekcję....ech. Na dziś to tyle. Padam z nóg i ide się położyć. Dobrze, że moje dzieciaki piszą jutro sprawdzian, to trochę odpocznę na lekcji hehe...
  19. asik28

    Sierpień 2011

    Stelka, nie martw się, bo to faktycznie za wcześnie na bicie serduszka. Pójdziesz w środę i na pewno je usłyszysz:) Co do brzuszka, to też jest z tym różnie. W pierwszej ciąży długo nie było w zasadzie nic widać, ale dopiero tak naprawdę w 5 m-cy niektórzy zauważyli, że jestem w ciąży. Moja kuzynka w 5 m-cu miała taki brzuszek jakby była już w 7 m-cu:) No a poza tym, Stelko, żadne pytania nie są głupie. Ja ze swej strony obiecuję, że jeśli tylko będę umiała pomóc, to na pewno pomogę:):)
  20. asik28

    Sierpień 2011

    beata22Hej. Muszę sie z Wami pożegnać.Byłam w środę na usg i serduszko ładnie biło, w czwatrek dostałam krwotoku pojechałam do szpitala tam okazało sie po usg że serduszko dalej bije, ale krwotok nie minął tylko się pogorszył i poroniłam, miałam zabieg oczyszczający. Trzymam za Was kciuki, za szczęśliwe porody zdrowycg dzieciaczków. Tak strasznie mi przykro Beatko....Brak mi słów....:(:(
  21. asik28

    Sierpień 2011

    Witaj Kamilo:):) Fajnie, że tu jesteś. Już nas jest coraz więcej:) Ja mam termin na 20 sierpnia:)
  22. asik28

    Sierpień 2011

    Brałam kwas foliowy, ale na wizycie lekarz kazał zacząc brać witaminy i wziąc do końca opakowania kwas foliowy. Kupiłam sobie feminatal, bo brałam go przy pierwszej ciąży.
  23. asik28

    Sierpień 2011

    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku:) Ja czuję się dobrze. W zasadzie nie odczuwam tego, że jestem w ciąży:)Może tylko to, że czasami dopada mnie zmęczenie i jakieś takie osłabienie, senność. Wizytę mam dopiero 17 stycznia, więc muszę uzbroić się w cierpliwość, żeby zobaczyć bijące serduszko:) Póki co łykam witaminy i staram się nie stresować:) Przed wizytą muszę zrobić badania, w tym glukozę:( Wczoraj dowiedziałam się, że pod koniec lipca mamy iśc na wesele do jednej koleżanki, a 5 sierpnia do drugiej. No to już się pobawiliśmy hehe.....
  24. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku:) Fajna jest ta mata wodna....Chyba też się na nią skusimy. Ola uwielbia rysować. Kupiliśmy jej takie pisaki, którymi maluje kąpiąc się. Sprawia jej to wielką frajdę. Poza tym przeprosiła się ze Szczeniaczkiem-Uczniaczkiem. Bardzo intersują ją wszelkie gazety. Uważnie je przegląda, udaje że czyta. Jest taka sprytna, że znajdzie w programie znaczek Cbeebies, przychodzi do nas pokazując go i domaga się, aby włączyć jej ten program. Nie przepada za jakimiś pluszakami, lalkami. Woli książeczki ze zwierzakami, owocami czy warzywami. Poza tym w całym mieszakniu można znaleźć łyżeczki i łyżki z kuchennej szuflady. Nie wiem co ona w nich widzi, ale faktem jest, że innych sztućców nie bierze, tylko łyżeczki:) U nas też Ola denerwuje się i wybucha płaczem, no i kładzie się na ziemię jak coś jej się nie podoba i nie jest po jej myśli. Bacznie obserwuje czy my reagujemy i parzymy na nią. My na to nie zwracamy uwagi, ona nie ma widowni i wszystko wraca do normy. Na bilansie jeszcze nie byłyśmy. W przychodni powiedzili mi, że mam zadzwonic ok. 10 stycznia. No a tak poza tym, to czuję się nieźle. Nawet nie odczuwam tego, że jestem w ciąży:) Trochę denerwuję się tylko tym, że wizytę u lekarza mam dopiero 17.01. i dopiero wtedy zobaczę serduszko....Ale coraz częściej łapię się na tym, że teraz chyba w ogóle bardziej się boję tego, co mnie czeka. No i jeszcze dochodzi do tego moja praca. Poród ma być w sierpniu, no i umowę mam do końca sierpnia. W zasadzie to chyba tylko od dobrej woli mojej dyrekcji będzie zależało czy pozwoli mi wrócić do pracy po macierzyńskim...A ja szczerze powiedziawszy wątpię w jej dobrą wolę:( Ech... Tinko, serdecznie gratuluję wygranej!
  25. Witam:) No i chyba jednak jestem w ciąży. W sobotę zrobiłam test, ale nie byłam do końca pewna. Dziś po przyjściu z pracy powtórzyłam test i od razu pojawiły się dwie kreski....Hm....chyba na razie to tyle.Musi to do mnie dotrzeć, muszę oswoić się z myślami...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...