Skocz do zawartości
Forum

asik28

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    o

Osiągnięcia asik28

0

Reputacja

  1. Witam:) W końcu i ja się melduję. Magan gratuluję!! Też jestem ciekawa na kiedy masz termin. Jak widzę zaczęły się katary:) U nas na razie odpukać Ola cały czas chodzi do przedszkola i katarku nie widać. Maciek też poszedł do żłobka i od poniedziałku jest u moich rodziców, bo właśnie katar miał spory, no i zaczął kaszleć. W ogóle to pierwszy raz jest beze mnie i zastanawiałam się jak to będzie, ale na szczęście u dziadków jest mu dobrze. Olę zapisałam na dodatkowy angielski, bo jest nie tyle tak zafascynowana tym językiem, co bardzo szybko łapie słówka i pani pedagog sama nam to zaproponowała, żeby spróbować. No i w ten sposób wybraliśmy szkołę językową i Ola jest wniebowzięta. Zobaczymy jak będzie dalej. Ja od marca jestem sama z dziećmi, bo mąż pracuje w Warszawie, a to prawie 400km od nas:( Na szczęście w każdy piątek przyjeżdża, a w niedzielę odjeżdża. Nie podoba mi się ta sytuacja, bo co to za życie, dzieci mają tatę weekendowego itp., ale próbuję sobie tłumaczyć, że są przecież rodziny, gdzie mąż wyjeżdża za granicę i przyjeżdża np. raz w miesiącu..Tak próbuję sobie tłumaczyć, no ale cóż..Póki co nie mamy wyjścia, bo ja nie mam pracy. Może za jakiś czas coś się zmieni...Próbuję w to wierzyć. Teraz jak Maciek poszedł do żłobka, to jest trochę lżej, bo mogę coś załatwić, coś zrobić, a jak on był cały czas w domu, nie wiedziałam w co mam ręce włożyć. W piątki nadal jeżdżę z Olą na rehabilitację i jakoś leci. Fajnie byłoby gdyby to nasze forum znowu jakoś ożyło. W końcu od ponad pięciu lat znamy się internetowo, dzieliłyśmy swoje problemy ciążowe, pierwsze tygodnie z maleństwami...Szkoda byłoby to stracić..Ja ze swojej strony obiecuję też częściej zaglądać:) Muszę Wam też o czymś napisać. Ostatnio robiłam porządki i znalazłam w szafce jeszcze butelki i smoczki po dzieciach. Szkoda mi było wyrzucić, bo w dobrym stanie, no to pomyślałam sobie, że komuś może się przyda, a jak nie to wyrzucę potem. Dałam ogłoszenie na tablicę. W ciągu godziny dostałam 16 odpowiedzi. No ale w ramach zasady kto pierwszy , ten lepszy, oddałam pani, która pierwsza napisała. Cały czas myślę o tej kobiecie...Pytała czy nie mam ubranek lub innych rzeczy dla malucha po 4m-cu. Ja ubranka po Maćku od urodzenia daję znajomej i nic po nim nie mam, ale zastanawiam się jak jej pomóc... Oto co mi napisała: "Mój synek niedługo kończy 4 miesiące,i rozmiar który na niego już pasuje to 68 ,a nawet 74,waży 7,5kg ,poza tym mam jeszcze córkę która 16 lat,i zaczeła liceum ,i ze względu że nie ma od nas dojazdu musi być w bursie,i bursa dla niej wychodzi ponad 315zł,poza ty miesięczny na podmiejskie żeby miała i na powroty do domu pnad 100zł ,jeszcze w dodatku nie ma wszystkich ksiązek,a nasz łaczny dochód z alimentami,rodzinnym i mops to 753zł ja obecnie nie pracuje i jest tragicznie,a nadodatek idzie zima a my mieszkamy na poddaszu a ja nie mam ani grama opału,poza tym często muszę jezdzić z synkiem na badania i kontrole bo był niedotleniony przy prodzie i ma kłopoty z secem i nerką,chwilami mam dosyć juz wszystkiego,poza tym niczym nie pogardze.". Znalazłam zimowe buciki, jakieś rajtuzy, skarpetki, jakieś spodenki, ale po Maćku więcej nic nie mam. A ona tak mi dziękowała za te butelki...Może ktoś się będzie śmiał, ale jakoś przejęłam się tą kobietą...Musiałam sięz Wami podzielić tym..
  2. Dzięki Ewelinko za życzenia:) Ja również, choć już ten dzień się kończy składam wszystkim mamusiom najserdeczniejsze życzenia. Życzę sobie i Wam samych szczęśliwych i radosnych chwil:) Ja też nie pisałam długo-nawet nie pamiętam kiedy to było. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale ilekroć wieczorem weszłam na forum, to powtarzałam, że jutro w końcu coś napiszę...no i tak zleciało. Szczerze powiedziawszy, to od dwóch miesięcy mam tyle na głowie, że po prostu nie mam na nic czasu. Przez cały tydzień jestem sama z dziećmi i wszystko jest na głowie. Mój mąż dostał pracę w Warszawie, a to prawie 400km od nas. Nie podoba mi się to i mam nadzieję, że to tylko sytuacja przejściowa, ale nie było wyjścia...Przyjeżdża na weekend w piątek wieczorem i w niedzielę wieczorem odjeżdża. Tak więc obowiązków trochę mi przybyło i wszystko muszę sama teraz załatwiać i sama sobie ze wszystkim radzić. Czasem mam tak serdecznie dość, że ...eee szkoda słów...No ale trudno... Ola jest taką gadułą i ma takie teksty, że czasem za głowę łapiemy się skąd jej to przychodzi do głowy. Maciek szaleje i tylko Ola jest przy nim biedna, bo to ją szarpie za włosy, to ugryzie, to coś zabiera...A ona i tak mówi :kocham Cię mój braciszku:) Kupiliśmy Oli rower, no ale nie chce się uczyć na nim jeździć. Dziś powiedziała "Przykro mi bardzo, trudna sprawa, ale nie umiem jeździć i koniec". Ma słabe nogi i nie umiem nauczyć jej pedałować. A jak jest u Was z rysowaniem? U nas kiepsko. Ola nie przepada za rysowaniem, a jak już się za to bierze, to szybko się zniechęca, a rysunki to etap nadal w sumie bazgrołów, choć na rysunku poprawnie umieszcza poszczególne elementy. Potrafi ładnie narysować słońce, widać chmury, trawę. Nie lubi kolorować . Już psycholog dał nam kilka pomysłów na ćwiczenia, no i próbuję z nią. Kłopot z tym, że teraz jak jestem sama z dziećmi, to popołudniami ciężko z Olą ćwiczyć, bo Maciek we wszystkim jej przeszkadza... Odezwijcie się dziewczyny, bo nasze forum jakoś zamiera....
  3. Radosnych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego!
  4. Zapomniałam...czy mogę prosić Was o głosik na Maciusia? https://apps.facebook.com/wszystkie_buzie_memo/index.php?com=galeria_przegladaj_foto&id=106
  5. Dziękuję za słowa otuchy. Protokół reklamacyjny przez kuriera został spisany tylko nie wiem czy to jest podstawa. Kobieta zadzwoniła (bo jej kazaliśmy) po kuriera jeszcze raz i przyjechał i spisał protokół i firma kazała nam złożyć reklamację. Dziś mąż to załatwiał, tak więc czekamy co oni na to:) Dziś moja mama odbierała Olę z przedszkola i pani powiedziała, że dwójkę dzieci dziś rodzice zabrali, bo mają różyczkę:( Ani jak tam po występie ? Tinko, przykro mi z powodu teścia i mamy teściowej:( Dobrze, że znalazłaś opiekunkę. Mi żal dzisiejszego kina i pokazu, no ale Maciek ważniejszy:) Dziewczyny, czy zdajecie sobie sprawę z tego, że w sumie już się prawie 5 lat znamy? Jeszcze tak niedawno pisałyśmy o swoich rozterkach w pierwszej ciąży, a teraz...doświadczone mamuśki:):)
  6. A u nas po staremu. Mojego X-landera sprzedałam. Miałam też do sprzedania po Oli espiro magic. No i niby go sprzedałam. Wysłałam kurierem. Był w świetnym stanie, bo Ola w sumie niewiele w nim jeździła. Dobrze go zapakowałam. Następnego dnia kobieta dzwoni, że niby rączka jest złamana. Byłam w takim szoku, że do tej pory w środku się gotuję. Najpierw myślałam, że to wina kuriera. Początkowo kobieta powiedziała, że sobie to naprawi, ale zaraz zadzwoniła i powiedziała, że chce wózek zwrócić. No i wózek do mnie wrócił. Mój tato kiedy ściągał tę rączkę złamaną stwierdził, że kobieta po prostu nie umiała rozłożyć wózka i na siłę w odwrotną stronę szarpnęła i to musiało pęknąć...Najgorsze w tym wszystkim jest to, że takiej rączki nie można już dostać, bo już są nowsze wersje wózka. No i 300zł jestem w plecy...Jestem tak zła, że chętnie bym tej kobiecie nagadała, tyle tylko, że nie mam na to dowodów, że to ona faktycznie zmarnowała mi wózek...No i Maćkowi kupiłam już nowy. Dzieci na szczęście są zdrowe. Maćkowi tylko coś dziwnego zrobiło się na pośladkach- ma rany, czasem krwawią, pupa czerwona, a nie jest to odparzenie. Prawdopodobnie odezwało mu się atopowe zapalenie skóry i już lekarka przepisała mu 4 maść i nie ma żadnej poprawy. Najlepiej jeszcze działa na niego maść tranowa. W czwartek jedziemy z nim do okulisty do kliniki do Katowic. Nosi te okularki od października, ale ja przyznam szczerze, że nie widzę żadnej poprawy. On sam chyba lepiej w nich widzi, bo wcale ich nie ściąga, a nawet sam na nosie poprawia. No a w przyszłym tygodniu nefrolog i kardiolog... Zapisałam się na podyplomówkę, choć nie mam pewności jeszcze czy ona ruszy, bo nie wiadomo czy znajdzie się odpowiednia ilość osób do uruchomienia kierunku. No a moja teściowa skwitowała to słowami" No wiesz nie wiem czy to taki dobry pomysł, dwoje dzieci, dojazdy. No i co myślisz, że pracę znajdziesz?" To naprawdę budujące.....eh....A sama nawet nie zapyta czy mamy za co żyć. Dzieci jeszcze w lipcu widziała. Ani na urodziny, ani pod choinkę nic dzieciom nie dała i sama też nie zadzwoni jak my nie zadzwonimy... Miałam jechać jutro z mężem do kina, bo wygrał w radiu bilety, ale nic z tego nie wyjdzie, bo nie mam z kim dzieci zostawić...:(
  7. Olusiu, od nas też przyjmij życzenia z okazji pierwszych urodzinek:) U nas też nic ciekawego. Ola odpukać na razie nie choruje. Przedwczoraj w końcu byliśmy na bilansie czterolatka. Ola ma 112cm i waży 17,5 kg. Miała badany wzrok i też wyszło ok. No nadal ma stopy płasko-koślawe, no ale to wiemy już od dawna. Generalnie jest ok. W przedszkolu pani ją chwali, że ma doskonałą pamięć i świetnie opowiada m.in. bajki innym dzieciom. Problem pojawia się kiedy przychodzę po nią, bo ona wówczas nie chce iść do domu. No a poza tym ma teraz taką fazę, że codziennie chodziłaby na mszę do kościoła:) Maciek jest jak torpeda. Wszędzie go pełno, wszystko gryzie i tylko patrzeć co tu jeszcze zbroić. Znowu odezwało mu się to atopowe zapalenie skóry, ale tym razem na pupce. Lekarka już trzecią maść przepisała a to nic nie daje. U nas z pracą nic się nie zmieniło i powoli robi się już nieciekawie... Może wiecie kto chciałby kupić X-landera?Ogłoszenie dodałam w dziale sprzedaż. Obiecuję pojawiać się częściej. Codziennie tu zaglądam, ale ostatnio jakoś nie miałam i nie mam weny....
  8. Dawno się nie odzywałam, ale jakoś ani nie miałam do tego głowy, ani nastroju.... Dziewczynki macie super:) Tinko, gratulacje dla siostry z okazji narodzin Igorka:) A u nas...Ola jest u moich rodziców na wsi, więc ma raj na ziemi. Mówi bez przerwy, buzi praktycznie jej się nie zamyka. Mówi, że u babci jest jej "przyjaciel dziadziuś". Cały czas powtarza jak bardzo go kocha:) W sumie dobrze, ze ma przerwę od przedszkola, bo póki co cały styczeń chodziła do przedszkola, a dziś spotkałam znajomą mamę, której córka chodzi z Olą, no i powiedziała mi, że właśnie wraca od lekarza, bo jej córka ma szkarlatynę... Co do kolędy, to Ola też bardzo czekała, ale rozczarowałyśmy się bardzo. Jeszcze nigdy takiej expresowej kolędy nie przeżyłam. Ksiądz modlił się tak szybko, że nawet za nim nie nadążaliśmy, dał dzieciom obrazki-nawet nie podpisał i tyle go widzieliśmy. Możecie sobie wyobrazić, że ksiądz chodził od 15, miał 5 klatek. W każdej klatce mieszka 10 rodzin, a moja klatka była jako 5 i u nas był już o 17.20. Dwie klatki robił w ciągu godziny. Jestem rozczarowana i zniesmaczona...no ale cóż... Maciek daje nam ostro popalić. 6 stycznia, w końcu po 17 miesiącach został odstawiony od piersi. Wychodzą mu trójki, czwórki już ma wszystkie. Nie wiem czy to zęby, czy jego humory, ale w nocy nie chce spać. Potrafi budzić się o 1.30 i płacze. Zasypia czasem o 5. Jestem potwornie zmęczona.....W zeszłym tygodniu prze trzy noce udało się nie wiem jakim cudem, że zbudził się o 5 (a zasnął po 20). Śpi raz dziennie. No i w ogóle nie chce spać w łóżeczku. Poza tym chodzi, biega, gryzie, łapie i szarpie za włosy, czym doprowadza mnie do wściekłości. Jeśli przy Oli nie było żadnych zniszczeń, tak przy Maćku wystarcza chwila nieuwagi i już są szkody. Zbił mi dzbanek, 4 salaterki, talerzyk..... Ale poza tym jak taki kochany, że nie sposób się na niego gniewać. Ola za nim przepada, jest bardzo opiekuńcza. Chętnie się z nim bawi i pomaga. Bawią się razem klockami, kasą sklepową, w ganianego. Aż miło popatrzeć.... A poza tym...Nadal nie mam pracy, a jakby kłopotów było mało, to w Sylwestra przed godziną 16 mój mąż został bez pracy. Powiadomili go mailem. Najgorsze jest to, że od sierpnia pracował na umowę o dzieło, więc ani wypowiedzenia ani nic....Także rok nam się skończył nieciekawie i zaczął podobnie. Ech....
  9. Szczęśliwego Nowego Roku! Oby ten rok był lepszy od tego, który minął....
  10. Witam:) Wiem , że muszę sama znaleźć sposób aby oduczyć Maćka od piersi... Dziś jestem wykończona. W nocy Maciek marudził, a na dodatek jeszcze wczesna pobudka, bo tylko odstawiliśmy Ole do przedszkola i pojechaliśmy do okulisty do Krakowa. Mimo, że jechaliśmy autostradą, to przy tych warunkach pogodowych droga nie była ciekawa, a do tego kierowcy są zupełnie bezmyślni. Na szczęście dojechaliśmy na czas i cali i zdrowi wróciliśmy do domu. To była pierwsza tak daleka podróż Maćka, ale był bardzo grzeczny. Lekarka w porządku. Maciek musi nosić okulary, ale są dobrze dobrane, więc trzeba tylko pilnować, żeby stale je nosił. No i zapisała nas na operację. Powiedziała, że co prawda ona uważa, że raczej się obejdzie bez niej, ale z uwagi, że na kasę chorych czeka się bardzo długo-kilka lat, to na wszelki wypadek wpisała go na listę. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Łagiewnik:) Nie wiem, ale zawsze wizyta tam i ta chwila skupienia podnosi mnie na duchu i jakoś lżej się robi na sercu.... Muszę się pochwalić, że wczoraj mój mąż wziął udział w konkursie radiowym. Udało mu się dodzwonić i wygrał kupon o wartości 50zł do Smyka:) Cieszył się jak dziecko:) W sumie ja też, bo coś kupimy dzieciom pod choinkę:) Kilka dni temu podałyście link do przepisów-oczywiście zajrzałam tam. Przedwczoraj robiła z tej strony czosnkowe chlebki naan, a wczoraj ciasto pijany kokosowiec. Chlebki dobre, choć może odrobinę wyszły mi za suche, a ciasto....hmm...bardzo alkoholowe:) Zamiast wódki chyba faktycznie lepiej byłoby dodać jakiś likier kokosowy:) Ale ogólnie ok. Od jutra biorę się za jakieś generalne porządki w domu:)
  11. Wiesz Magan....tylko ja mam wrażenie, że z tym wszystkim jestem sama. Pisałyście coś wcześniej o tym, że coś się dzieje z mężami? U mnie też jakoś ostatnio jest....hm...może za dużo przebywamy razem, bo mąż pracuje teraz w domu przy komputerze, a może wprost przeciwnie, bo cały czas jest przy komputerze, a ja sama z dziećmi. Widoków na pracę na razie nie ma, choć szukam jej jak tylko mogę i gdzie mogę. Ostatnio teściowa mi powiedziała, że przecież powinnam wiedzieć, że tak będzie skoro zdecydowałam się zostać w swojej miejscowości. Mój mąż jej oczywiście przyklaskuje, bo przecież zaraz po ślubie chciał stąd wyjechać...Tak naprawdę jestem zmęczona i chyba nawet nie chce mi się o tym rozmawiać. Wniosek jest jeden: nie pracuję, jestem w domu, to nie powinnam na nic narzekać, bo i co mam do roboty.... Wracając do karmienia piersią..muszę to jakoś rozwiązać. U nas myślę problemem nie jest samo mleko, tylko to, że Maciek w ogóle nie lubi butelki, nie miał nigdy smoczka. Po powrocie z Krakowa zacznę od początku. Lekarka poradziła mi, żeby na początku całkowicie wykluczyć karmienie w ciągu dnia, a potem to już jakoś pójdzie:) No zobaczymy:)
  12. Witam wieczorową porą:) Dziękuję za życzenia urodzinowe dla Oli:) Wczoraj był tort, bo babcia (moja mama) upiekła Oli, a dziś "Sto lat" od rodziców, no i oczywiście w przedszkolu. Zaniosła dzieciom drobny poczęstunek-wafelki Nesquik i paniom czekoladki. Przez cały dzień była w przedszkolu księżniczką i jak na księżniczkę przystało nosiła koronę:) Tinko tak Ci zazdroszczę, że Oluś tak łatwo zrezygnował z cycy, bo mój za skarby świata nie chce się z nią rozstać i nie wiem jak mam go odstawić. W dzień w zasadzie nie ma problemu, wieczorem też zje kolację czy też kaszkę łyżeczką. Problem pojawia się kiedy budzi się w nocy. Butelki nie weźmie do ust za skarby świata, bo już kiedyś próbowałam podawać mu wodę i był jeden wielki ryk. Tylko się rozbudził i było do rana po spaniu. Może macie jakieś sposoby jak go oduczyć? Na dodatek wychodzi mu teraz ostatnia już na szczęście czwórka, no i trójki zaczynają...Masakra, bo gryzie wszystko, co mu wpadnie w oko, a szczególnie w zęby. Poza tym nie wiem czy to tak wszystkie mają dzieci, ale on wybitnie uwielbia targać, ciągnąc za włosy. Jutro kontrola u nefrologa, a w środę jedziemy z oczami do Krakowa. Nawet nie wydaje mi się, że do Świat tylko dwa tygodnie. W domu jeszcze nic nie mam zrobione, prezentów nie ma...Dziś 10, a mój mąż znowu wypłatę w poślizgiem dostanie...ech...Na Wigilię chyba do teściów jedziemy, no ale to jeśli dzieci będą zdrowe:) W sumie to nie chce mi się jechać. Ona u nas też równo rok temu była, a dzieci jeszcze na początku lipca widziała i wcale nie rozpacza z tego powodu....:):)
  13. Witam:) No i zaczęły się choróbska... My od wczoraj mamy powtórkę z rozrywki. Mąż od kilku dni kaszlał, bo zaraził się od nas chyba. Wczoraj w końcu dał się namówić na lekarza. Oczywiście nie pojechał sam, tylko z Olą. Młoda tak kaszle, że aż wymiotowała. Oboje dostali antybiotyk. Teraz tylko czekać aż Maciek znowu zacznie. Nocka nieciekawa, a właściwie beznadziejna, bo Ola spała ze mną i non stop się budziła. Młodemu idzie kolejna czwórka, więc też marudził...Marzyłby mi się wypad taki tylko we dwoje....ech....:):) Maciek wczoraj mnie zaskoczył, bo zaczął sobie pić soczek z kartonika ze słomką. Z kubka to pije, ale nie myślałam, że ze słomka tak szybko sobie poradzi. Martwię się tylko, że nie ma ochoty sam chodzić. Za rączkę chodzi bez problemu, wchodzi na łóżko i z niego schodzi, włazi na meble, parapet, ale kiedy zachęcam go do chodzenia, to gdy poczuje, że nikt go nie trzyma, to od razu ugina kolana i siada. Ponoć taki urok chłopaków, ale czy to prawda, to nie wiem. U Oli na topie są teraz wszelkie gry edukacyjne typu "Skojarzenia", "Nawlekaj nie czekaj","Patyczaki" itp, koraliki, puzzle, nadal kasa sklepowa, książeczki. Lalkami specjalnie się nie interesuje. Z bajek najchętniej ogląda Klub Przyjaciół Myszki Miki, Kubusia Puchatka, Świnkę Peppę, Dorę, Barney dinozaur (czy jakoś tak:)) Młody na moment zasnął, Ola z tatusiem coś układa, to idę coś na obiad szykować:) Acha, Ewelinko, pięknie dziękuję:):) :)
  14. Witam:) Dawno mnie tu nie było, ale jakoś z czasem się nie wyrabiam.... Magan najserdeczniejsze gratulacje! Aniu, a Twoja Marysia jakie cudne włoski ma, no i faktycznie nie wygląda na te 3 m-ce. A u nas... ciągle coś nowego wypada. Ola ponad dwa tygodnie nie chodziła do przedszkola, bo chora. We wtorek przed świętem Wszystkich Świętych musiałam ją odebrać z przedszkola, bo miała gorączkę 39stopni, no i oczywiście angina i antybiotyk. 1 listopada Maciek dostał gorączkę, no i tez antybiotyk, bo gardło. W południe wziął dawkęantybiotyku, a wieczorem dostał takiej dziwnej wysypki, że w życiu czegoś takiego nie widziałam. Następnego dnia było jeszcze gorzej. Pojechałam z nim na dyżur, bo myślałam, że to od antybiotyku. Lekarz przepisał Fenistil w kroplach i maść na pupę i kazał we wtorek iść do kontroli do swojego lekarza. Maciek miał bąble na rękach, nogach, wokół ust, na pupie, między palcami-czyste były plecy i brzuch. We wtorek poszłam do kontroli, a moja lekarka jak go zobaczyła to powiedziała, od razu, że to....choroba bostońska. Masakra! W życiu o czymś takim nie słyszałam...A to ponoć tak wirus, który potem samoistnie znika....W między czasie mnie też choroba ścięła z nóg. Przez 3 dni gorączka, no a ja jeszcze piersią karmię. Na dyżurze lekarz się ze mnie zaczął śmiać, że dziecko takie duże, a ja je piersią karmię....ech. No ale już jakoś wychodzimy na prostą... Maciek zaczął nosić okulary i póki co na szczęście za bardzo ich nie ściąga... Ja nadal szukam pracy. Coraz częściej łapię się na tym, że myślę że mój mąż miał rację namawiając mnie na wyjazd do większego miasta.. A poza tym powoli myślę nad prezentami dla dzieci, jeszcze Oli urodziny.. Do przedszkola też dla dzieci coś muszę kupić na poczęstunek... Przepraszam, że tak dziś bez ładu i składu, ale jakoś nie mam weny....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...