Skocz do zawartości
Forum

asik28

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez asik28

  1. Witam (w końcu):) Długo mnie nie było, ale też i dużżżo się działo. Próbuję już to wszystko ogarnąć. Po wyjściu ze szpitala byliśmy z Maciusiem 2 tygodnie w domu i było super. Maciek to istny anioł. Odpukać-żadnych kolek, nie marudzi, ładnie śpi, ładnie je...Wszystko było super do 14 września. Aż tu nagle nie wiadomo skąd pojawiła się gorączka 39stopni. Poszłam do lekarza, bo żadnych innych objawów nie było. Lekarka też nic prócz tej gorączki nie zauważyła, więc wysłała nas do szpitala na badania. Małego podłączyli do kroplówy, zaczęli robić badania, a gorączka, co najwyżej spadała do 38stopni. Następnego dnia wieczorem pani ordynator rozłożyła ręce i powiedziała, że ona nie wie co mu jest. Odchodziłam od zmysłów, w głowie miałam najgorsze myśli, że to sepsa, albo coś równie groźnego. Chociaż z drugiej strony myślałam, że to tylko trzydniówka, choć przecież u tak małych dzieci sie zwykle nie zdarza.O godzinie 20 pani doktor powiedziała, że przekazuje go do Wojewódzkiego Centrum Medycznego oddalonego od nas o prawie 60km. Sądziłam, że mały pojedzie karetką, a ona kazała nas naszym własnym samochodem z małym z wenflonem w głowie jechać tam. Nie myślałam racjonalnie, bo tylko Maciuś się liczył i sie zgodziłam.Potem w drodze zrozumiałam, że gdyby dostał np drgawek , to nie umiałabym mu pomóc. Przyjechaliśmy na miejsce przed 22 a lekarka nas przyjmująca powiedziała, że pani ordynator miała bardzo dużą wyobraźnię i nie mogła uwierzyć, że sami przyjechaliśmy. Od razu zaczęły się badania. Całą noc siedziałam na krześle i zastanawiałam się co mu jest. Rano doszła mała biegunka, ale gorączka nie spadała. Bardzo miła pani doktor zbadała Maciusia i powiedziała, że po wynikach badan można przypuszczać, że to trzydniówka, ale może to być nieżyt jelitowy. Wszystko się wyjaśni czy po trzech dniach minie gorączka i wystąpi wysypka. No i tak się stało. Już mieliśmy za dwa dni iść do domu, kiedy nagle pogorszyły się wyniki moczu-lekuocytów było tak dużo, że musieli mu podać drugi antybiotyk. Tym sposobem spędziliśmy dwa tygodnie w szpitalu, w szpitalnym pokoju sam na sam. W między czasie przebadali mi dziecko od stóp do głów. Maciuś musi mieć w przyszłym tygodniu powtórzone usg serca, ale zobaczymy co to jest. Po powrocie do domu musiał się znowu przestawić, bo w szpitalu zrobił się strachliwy, ciągle chciał był u mnie na rękach, płaczem reagował na pielęgniarki. Był tak wszędzie pokuty od tych wenflonów, że aż płakać mi się chciało, choć wiedziałam, że nie ma innej możliwości. Na szczęście już jest ok. Musieliśmy odwołać chrzest, no ale w końcu odbędzie się teraz w sobotę. Maciuś już się uspokoił. Znowu ładnie śpi i je. Całe szczęście, że mogłam z nim tam być, bo nie wiem czy udałoby mi się nadal karmić piersią. Olunia chodzi do przedszkola i ma bzika na jego punkcie. Ani razu nie płakała, chodzi chętnie, no i w końcu chodzi bez pampersa i woła siku. Z kupką jest jeszcze problem, ale panie w przedszkolu powiedziały, że nic na silę, że wszystko w swoim czasie i nie ma co się martwić. Ola coraz więcej mówi, no i bardzo kocha swojego braciszka:) Tinko, serdecznie gratuluję syneczka. Czytam to co piszesz i jakbym czytała wszystko o sobie. Mnie też ciężko było się przestawić na ciuszki "chłopakowe":) W ogóle nie wyobrażałam sobie przebierania chłopaka, ale jak zobaczysz takiego małego słodziaka, to od razu się przestawisz:) A z kolorem ubranek, to u mnie też było zdziwienie "a co różowe nie może być?" Może kiedyś i tak było, że dziecko ubierane było w to co było, w to co dostało, ale teraz jakoś dziwnie chłopak w różowym wygląda:) Na razie kończę, bo trzeba wykorzystać prawdopodobnie ostatni tak ciepły dzień. Szykujemy się na spacer, bo o 14 muszę odebrać Olę z przedszkola. Wiecie co....teraz przy dwójce to jest prawdziwa jazda, nawet nie mam czasu dla siebie, a komputer zwykle włączam późnym wieczorem na chwilę. Teraz Maciek drzemie-no juz się budzi, więc skorzystałam z okazji by w końcu się odezwać.:) Postaram się już teraz pisać na bieżąco:) Buziaki:)
  2. Witam:) Jeszcze raz dziękuję za gratulacje:) Aniag nie mogłam zostać z Maciusiem w szpitalu, bo u nas w szpitalu nie trzymają takich maluszków, tylko jak coś ich niepokoi, to karetką odwożą do Opola, a to od nas ponad 50km. Ja czułam się dobrze, wiec mi pozwolili następnego dnia iść do domu. W sumie każdy się dziwi, że nie minęły nawet 24 godziny od porodu a ja tak szybko w domu:) Na nic nie mam czasu. Jeżdżę codziennie do Maciusia. Dopiero wróciłam. Chętnie siedziałabym u niego non stop, ale mimo chęci tak się nie da. Samo siedzenie tam na krześle tych kilka godzin daje mi się we znaki. Siedzieć na tyłku jeszcze do końca nie mogę, no a poza tym coś mnie zaczął boleć kręgosłup. No a poza tym jest też Ola, a jej też muszę sporo czasu poświęcić. Co prawda jest teraz u moich rodziców na wsi, więc ma raj na ziemi i towarzystwo, ale tęskni za mamą. Dziś już nie dam rady do niej pojechać, bo padam ze zmęczenia, no a chciałam jeszcze w domu trochę ogarnąć to wszystko i przygotować wszystko na przyjście Maciusia ze szpitala. Na razie lekarz nic nie mówi kiedy do domu, ale jutro wybieramy się do niego, więc może jutro udzieli nam jakiś informacji. Generalnie jest ok. Waży tyle ile przy urodzeniu, pije ładnie. A ja....nie nadążam z mlekiem:) Mam teraz tyle pokarmu, że nic tylko siedzę i odciągam, no i zawożę do szpitala. Dziś , kiedy byłam w szpitalu, to nie dość, że go karmiłam chyba ze 3 razy, to jeszcze musiałam odciągnąć. Mały jest taki kochany...Postaram się wkleić potem jakieś zdjęcie:) Piszecie tak o przedszkolu, a ja dziś po wyjściu ze szpitala wstąpiłam do C&A i kupiłam Oli do przedszkola 2 pary spodni dresowych i 7-pak majteczek z Myszką Miki. Jak Maciek będzie w domu, to będę musiała wyskoczyć na jakieś większe zakupy, bo nie mam ani pościeli, ani papci, jakieś bluzeczki by się przydały..... Na dziś na razie tyle, bo padam ze zmęczenia. Potem się odezwę.
  3. Witam:) Dziękuję za gratulacje! Sama się zastanawiałam, Ewelinko, jak to możliwe, że zachorował i do dziś się zastanawiam. Dziś lekarz mi powiedział, że Maciuś miał po prostu pecha. No ale najważniejsze, że osłuchowo jest ok i nawet powiedzieli mi dziś, że lekarka ta u nas zareagowała trochę na wyrost, ale lepiej tak niż potem miałoby się coś naprawdę stać. Wczoraj wieczorem odciągnęłam trochę pokarmu, a dziś jak pojechaliśmy, to Maciuś pił już z piersi. Dziś wyglądał już całkiem inaczej niż wczoraj..otwierał oczka, przyglądał się...Naprawdę się w nim zakochałam:) Tylko znowu miałam rozdarte serce, że ja wracam do domu, a on tam zostaje. Jutro rano znowu jedziemy do niego. Oby jak najszybciej wrócił do domu...Myślę jednak, że tydzień tam będzie z uwagi na antybiotyk. Tylko ta droga...50km. Ola u babci i jak to na wsi-ma raj na ziemi. Cały dzień na dworze. Na dziś to tyle:)
  4. Witam:) No i już jesteśmy osobno. Maciuś urodził się wczoraj o 11.50 siłami natury. Ważył 4050g i mierzy 56cm. Bolało jak diabli, ale z samego porodu, 2 położnych i ogólnej opieki jestem bardzo zadowolona. Jestem poszyta i wszystko mnie boli, ale jest lepiej niż ostatnio, więc nie narzekam. Pokarmu jeszcze nie mam, ale jutro spróbuję go przyłożyć. Maciuś został odwieziony na patologię noworodka, ponieważ zrobiono mu zdjęcia i okazuje się, że ma zapalenie płuc. Tak więc jesteśmy na razie osobno. Pozwolono mi dziś wrócić do domu, a rano pojadę do małego. Nie wiem co prawda jak wysiedzę w samochodzie, bo mamy do przejechania 50km:(No ale trudno...Najważniejsze, że rozmawiałam z lekarzem i nie ma powodów do niepokoju. Dziś spróbuję zasnąć, bo już dwie noce nie spałam.....
  5. asik28

    Sierpień 2011

    Witam:) My też już jesteśmy osobno. Maciuś urodził się wczoraj o 11.50 siłami natury. Ważył 4050g i mierzy 56cm. Bolało jak diabli, ale z samego porodu, 2 położnych i ogólnej opieki jestem bardzo zadowolona. Też jestem poszyta i wszystko mnie boli, ale jest lepiej niż ostatnio, więc nie narzekam. Pokarmu jeszcze nie mam, ale jutro spróbuję go przyłożyć. Maciuś został odwieziony na patologię noworodka, ponieważ zrobiono mu zdjęcia i okazuje się, że ma zapalenie płuc. Tak więc jesteśmy na razie osobno. Pozwolono mi dziś wrócić do domu, a rano pojadę do małego. Nie wiem co prawda jak wysiedzę w samochodzie, bo mamy do przejechania 50km:(No ale trudno...Najważniejsze, że rozmawiałam z lekarzem i nie ma powodów do niepokoju. Dziś spróbuję zasnąć, bo już dwie noce nie spałam..... A co do krocza, to przemywam je szarym mydłem, choć dziś lekarka mówiła, że można Tantum Rosa i że to nawet ponoć skuteczniejsze. Macica się obkurcza i boli jak cholera.... Na dziś to chyba tyle. Położę się...
  6. Witam:) Tinko, mój głosik też poszedł:) Życzę powodzenia. Do tej pory byłam pochłonięta przygotowaniami do porodu, wyprawką dla Maciusia, a dziś zdałam sobie sprawę z tego, że jeszcze 3 tygodnie i Ola pójdzie do przedszkola. Muszę również kupić jej wiele rzeczy. Dziś zmierzyłam spodnie dresowe i sądziłam, że będą dobre do przedszkola, a tu Ola wygląda jakby miała wodę w piwnicy, a przecież mieszkamy w bloku:):) Tak więc czekają nas większe zakupy. Muszę kupić jej pościel, ale sama nie wiem jaką-chodzi mi o wymiar. Nie wiem czy kupić jeszcze rozmiar 135x100 (pod taką śpi), czy po prostu już np.140x200. W ostatnim tygodniu mamy mieć przez 3 dni takie dni adaptacyjne, więc chyba wtedy panią zapytam. U nas w przedszkolu obowiązuje strój sportowy, więc pani zakazała jeansów i innych niewygodnych rzeczy, takich, które dziecko samo nie założy i nie ściągnie. W ogóle jestem trochę przerażona tym, czego ta pani będzie wymagała od dzieci (np. musi umieć sobie sama powycierać pupę jak zrobi kupę, ma się ubrać i rozebrać). Może ja jestem jakaś przewrażliwiona, ale moja Ola dziś ma dopiero 2 lata i 8 miesięcy, a w grupie będą dzieci, które już w styczniu skończyły 3 latka, więc między nimi jest rok różnicy, więc trochę to dziwne żeby tego samego wymagać. No ale może się mylę. Martwię się tym, że mimo tylu prób Ola nie chce sygnalizować potrzeb. Potrafi cały dzień chodzić bez pampersa i nie zmoczyć majteczek, ale to tylko wtedy, kiedy pilnuję ją i co jakąś chwilę wysadzam na nocnik czy ubikację. Sama nie powie, że chce siku. Dziś też tak było. Cały czas ją pilnowałam i wysadzałam, a ona cieszyła się, że zrobiła skiu. Wystarczyło jednak żebym dłuższą chwilkę rozmawiała przez telefon i nie dałam ją na nocnik, to już miała spodenki mokre. No i najgorsze jest to, że chyba jej to wcale nie przeszkadza. Owszem, powie, że to "be" ale nic poza tym. Nie wiem jak to będzie w przedszkolu....Mówi coraz więcej, sama je i pije, sprząta zabawki po sobie, wykonuje rożne polecenia itp., a z sikaniem jest taki problem....Ech... Poza tym zostało mi jeszcze kilka dni i jest mi jakoś ciężko. Spać nie mogę, nogi mam opuchnięte i w ogóle ciężko chodzić. Byłoby dobrze gdyby do 15 sierpnia nic się nie wydarzyło, bo z tego co wiem, to jeśli mały urodzi się po 15 to załapię się na dodatkowy macierzyński w przyszłym roku. Biorąc pod uwagę, że po macierzyńskim zostaję bez pracy, to każdy grosz mi się przyda, bo z jednej pensji nie wiem jak się utrzymamy... Teściowa ma znowu głupie pomysły i uważa, że chyba pieniądze spadają nam z nieba. Szkoda gadać....Jak tak dalej pójdzie, to chyba szybciej przez nią faktycznie urodzę:) Brakuje mi już słów... A w ogóle to dziewczyny gratuluję Wam rocznic:) tych urodzinowych i małżeńskich:) U mnie ostatniego kwietnia w tym roku też stuknęło 6 lat i nawet nie wiem kiedy to zleciało:) No a co do urodzinek, to świętujemy w sierpniu, bo ja mam 20 sierpnia, mój mąż 3 dni później, no i teraz jeszcze dojdą urodziny Maciusia:) Jutro, a w zasadzie to już dziś jestem sama w domu tzn. bez Oli, bo została na wsi u rodziców, a ja troszkę odpocznę. W piątek jak nic się nie wydarzy, to pojedziemy też na wieś. No ale na razie nic nie mogę planować. Powiem szczerze, że teraz jakoś boję się gdziekolwiek ruszać, a w nocy, to wolę być w domu. No i jestem taka rozdarta, bo z jednej strony chciałabym być z Olą albo żeby ona była w domu, ale z drugiej strony, boję się, że nagle coś zacznie się dziać w nocy i wtedy nie wiadomo będzie czy jechać do szpitala, czy odwozić Olę do rodziców, do których jest 30 minut drogi w jedną stronę. Ja wiem, że przecież od razu nie urodzę, ale wolę się nie denerwować o Olę. Ale się rozpisałam, ale tak to jest jak nie mogę zasnąć.... Zajrzę jutro:) a w zasadzie to już dziś;) Renko, ale Twój Miłosz to śpioch:) Moja Ola pobiła rekord i ostatnio spała do 8!
  7. Witam w czwartkowe przedpołudnie:) Tinko, piszesz dokładnie to co mówi moja mama. Moja teściowa nigdy nie wychowywała dziewczynek, więc nie rozumie pewnych rzeczy. Najlepsze jest to, że wczoraj rozmawiałam z przyszła panią młodą (zresztą, która jest lekarzem) i nawet nie musiałam jej nic mówić, bo ona sama powiedziała mi, że ona w życiu nie chciałaby no i nie puściłaby swojego męża tuż przed porodem na imprezę, bo wtedy miejsce męża jest przy żonie i dziecku. Szkoda, że moja teściowa jest innego zdania. No i oczywiście jest zła na mnie...Ale mam to już gdzieś:) Jestem po wizycie u lekarza. Maciuś waży równo 4000g i wszystko z nim w porządku. Posiew na paciorkowca też wyszedł ok. No i okazało się, że mam rozwarcie na 3 cm., więc mam jeszcze w tym tygodniu zrobić morfologię i mocz, bo raczej na pewno do 20 sierpnia nie dotrwam. Lekarz nawet się już ze mną nie umawiał na następną wizytę, tylko powiedział "do zobaczenia zatem w szpitalu". Co do rodzaju porodu, to powiedział, że jak tylko zacznie się coś dziać, to nie czekać, tylko od razu do szpitala jechać. Zaraz jadę do mojej Oluni na wieś, bo już tak się stęskniłam....Ale jutro wieczorem wrócę skoro mam zrobić jeszcze w tym tygodniu, to pójdę w sobotę. Odezwę się zatem jutro:) Miłego dzionka:)
  8. asik28

    Sierpień 2011

    Witam w czwartkowe przedpołudnie:) Precelku serdecznie gratuluję i fajnie, że już masz małego obok siebie. Marz1ena nie denerwuj się... Ja też jestem po wizycie u lekarza. Maciuś waży równo 4000g i wszystko z nim w porządku. Posiew na paciorkowca też wyszedł ok. No i okazało się, że szyjka skrócona i mam rozwarcie na 3 cm., więc mam jeszcze w tym tygodniu zrobić morfologię i mocz, bo raczej na pewno do 20 sierpnia nie dotrwam. Lekarz nawet się już ze mną nie umawiał na następną wizytę, tylko powiedział "do zobaczenia zatem w szpitalu". Co do rodzaju porodu, to powiedział, że jak tylko zacznie się coś dziać, to nie czekać, tylko od razu do szpitala jechać. Wczoraj wieczorem chyba odeszło mi kawałek czopa... Dziś już się nie odezwę, bo jadę na wieś do rodziców, ale jutro pod wieczór wrócę , to na pewno zajrzę:)
  9. aniagAsik nie myśl o niej(teściówce) tylko odpoczywaj. Chyba musiałam się trochę wygadać:)
  10. Aniag, wcale się nie obrażam. Tylko ona coraz bardziej mnie zadziwia. Nie mogę uwierzyć, że jeszcze jakiś czas temu nawet złego słowa nie mogłam o niej powiedzieć, a od jakiegoś czasu tak bardzo wszystko się zmieniło. Niby jest miła, ale jak coś powie, niby doradza, to potrafi taką szpilę wbić. Zabrałam jej ukochanego synka, a on tu jest skazany tylko na mnie i moją rodzinę i nie ma prawa głosu...Pantoflarz rzeczywiście. Tylko normalny facet w takiej sytuacji jak nasza pilnuje swojej rodziny i jest przy żonie i dziecku, a nie 150km od niej bawiąc się sam na weselu znajomych. Chyba szkoda więcej o tym gadać i pisać....:) Dziś też mam dzień odpoczynku....Nie pamiętam takich dwóch dni. Tęsknię za Olą, choć ona na wsi jest w swoim żywiole i nawet nie chciała podejść do telefonu. Słyszałam tylko jak śpiewa po swojemu "Wlazł kotek na płotek", a kiedy babcia powiedziała do niej żeby przyszła przywitać się z mamą, to powiedziała "nie, nie, nie". :):) Tinko i Ewelinko zdjęcia super!Ja też dodała swoje głosiki:)
  11. asik28

    Sierpień 2011

    iwona88hej dziewczynki wpadłam poinformować że urodziłam 28.07 córeczkę Lilkę. Mała ważyła 4220 i miała 60cm. Obie czujemy się dobrze i pozdrawiamy mamuśki w dwupaku :) gratulacje dla Oby_Laury Serdecznie gratuluję!! Mała wcale nie jest taka mała:) Życzę zdrówka i spokoju:)
  12. Witam:) Tinko, przyjmij ode mnie choć spóźnione, to najszczersze życzenia urodzinowe! Bądź szczęśliwa każdego dnia i niech spełniają się Twoje wszystkie marzenia:) A ja od dwóch dni odpoczywam. Przedwczoraj zawiozłam Olę do rodziców, bo przyjechała moja siostra z Julką (jest tylko 4 miesiące młodsza od Oli). Dziewczyny bawią się aż miło popatrzeć. Ola pokazuje jej "koko", a Julka mówi "a tam jest kogucik". Uśmialiśmy się do łez z tych ich pogaduszek. Najbardziej zdziwił mnie fakt, że kupiłam jakis czas temu nakładkę na sedes dla Oli, ale ona za nic w świecie nie chciała na nią usiąść. Zobaczyła, że Julka robi tak siku, więc ona też kazała się posadzić i zrobiła siku. Wczoraj przez większość dnia leżałam (nie pamiętam kiedy miałam taki dzień-chyba jeszcze z Olą w ciąży) i opuchlizna troszkę zeszła. Zresztą wczoraj też było bardzo miłe popołudnie, bo spędziliśmy je tylko we dwoje. Mąż oczywiście nigdzie nie jedzie. Przedwczoraj rozmawiałam ze swoją teściową i powiedziałam chyba po raz pierwszy co o tym wszystkim myślę. Wyszło na to, że to ja jestem przewrażliwiona, bo to hormony w ciąży. Oprócz tego usłyszałam, że mój mąż jest pod moim pantoflem, bo co w tym złego jest, że on przyjedzie i pójdzie się trochę rozerwać, tym bardziej, że nie pije, no i że będzie tam jego brat. Nie wiem, ale albo ta kobieta nic nie rozumie, albo ja naprawdę jestem przewrażliwiona....Szkoda gadać. I tak wyszłam teraz na tą najgorszą, przewrażliwioną. Jutro mam wizytę u lekarza, więc może już ostatni raz zobaczę w ten sposób Maciusia:)
  13. asik28

    Sierpień 2011

    esterabs Ja myslalam,ze takie jak to opisujesz "wlażenie na brzuch i wyciskanie dziecka" jest zabronione. Pamietam w moim miescie w Polsce byl taki lekarz co to praktykowal i dzieci rodzily sie z urazami, byl reportaz nawet o nim w TVN , dziewczyna co ze mna pracowala na niego trafila i dziecko do dzis jest roslinką... Przeciez to chore !!! Ze pozwalaja na takie zachowanie... Dobrze,ze u Twojej córeczki jest wszystko dobrze, ale Tobie wspołczuje tego przezycia ... Ja też nie wiedziałam, że coś takiego jest możliwe. Nawet nikt na sali nie powiedział co mnie czeka. Wyrzucili mojego męża z sali, a lekarz powiedział, że "szykujemy się do zabiegu". Byłam przekonana, że to chodzi o cesarkę, no a potem zaczął się ten koszmar....Po urodzeniu łożyska, który dla mnie był równie bolesny i zaszyciu, przewieziono mnie na salę poporodową, a po kilku minutach dopiero na chwilę pokazano córkę. Potem zawieźli na normalną salę, podłączyli cewnik i kazali leżeć. Nikt mi nic nie powiedział co się dzieje z moim dzieckiem. Było nas 6 na sali. Każda miała przy sobie dziecko, a ja leżałam sama i płakałam. Dopiero potem jak zażądałam wyjaśnień i spotkania z lekarzem poinformowano mnie w jakim stanie jest dziecko i że leży w inkubatorze na oddziale patologii noworodka. Wieczorem pielęgniarka pozwoliła mi wstać i widząc w jakim jestem stanie zawiozła mnie na wózku do córki... Nikomu nie życzę czuć tego, co ja czułam wtedy. Potem zrobili małej usg główki i okazało się, że podczas porodu miała wylew. To chyba naprawdę cud i modlitwy sprawiły, że jest jak jest. Ja też nie jestem za porodem na życzenie, ale nie rozumiem do tej pory dlaczego on musi odbywać się za wszelką cenę. Chciałabym urodzić naturalnie, ale boję się...choć położna powiedziała, że zarówno poród kleszczowy, jak i duże dziecko nie są teoretycznie wskazaniem do cesarki.... W czwartek rano mam wizytę u lekarza, więc myślę, że dowiem się co i jak. Ostatnią wizytę miałam miesiąc temu, bo teraz lekarz był na urlopie. Mały już wtedy ważył 2900g (przez 3 tygodnie przytył 1kg), więc obstawiam, że teraz po miesiącu jest już pewnie 4 kg. Nie wiem, może i za bardzo panikuję, bo tak naprawdę każda z nas się boi, ale każdą z nas to czeka. Malgensita, powodzenia jutro. Trzymaj się dzielnie:) Oby Laura,to już jest szczęśliwa:) Ciekawa jestem, która następna będzie:)
  14. asik28

    Sierpień 2011

    Dzięki Stelko za wyjaśnienie. Pytałam Cię, bo ja też chcę zapytać lekarza o cesarkę. Po moim pierwszym porodzie nie wyobrażam sobie rodzić naturalnie. Za dużo przeszłam i ja i moja mała. Kazali mi rodzić naturalnie, a mała ważyła 4500g. Skończyło się porodem kleszczowym. Do końca życia nie zapomnę takiej grubej lekarki, która wlazał na mój brzuch i cisnęła żeby dziecko wyszło. Jestem tak poszyta, że do tej pory mnie boli i mam np. problem z wypróżnianiem. Mała urodziła się w zagrażającej zamartwicy i niedotlenieniem. Miała też wylew. Od samego początku jeżdżę z nią do neurologa, kardiologa. Była rehabilitowana. Na szczęście wszystko jest niby w porządku, choć jeszcze mało mówi. Panicznie boję się tego, że takie coś może się powórzyć. Teraz też szykuje mi się duże dziecko, bo już miesiąc temu ważył prawie 3 kg. W czwartek idę do lekarza i będę z nim rozmawiać na ten temat.Ale strach pozostaje...
  15. Witam:) U nas deszczowo i zimno... Ja jeszcze się czołgam, choć zostało mi 19 dni:) Mógłby się Maciuś szybciej urodzić, choć niedawno przypomniałam sobie, że Maczetce też synuś zrobił prezent w ostatniej chwili i urodził się w dniu jej urodzin:) Jestem opuchnięta, a na dodatek wzięło mnie przeziębienie. Za to moja teściowa stwierdziła, ze teraz to docenię jak ona i moja mama męczyły się w sierpniu w ciąży. Dostrzegam coraz bardziej jaki zły wpływ ma na mojego męża. W sobotę jest wesele znajomych i jakiś czas temu specjalnie zadzwoniła ze stwierdzeniem, że mogłabym go puścić. Przedtem było mi to obojętne, choć ja bez niego pewnie nigdzie bym nigdy nie poszła, ale teraz się nie zgadzam na wyjazd na to wesele (150km), bo kiepsko się czuję, no i w każdej chwili mogę trafić do szpitala. No ale do niej to chyba jednak nie dociera...Ogólnie jakaś nieciekawa atmosfera...I jak tu się nie denerwować... A może to ja przesadzam...Sama już nie wiem. Ola dziś jest bardzo grzeczna, bawimy się. Nie wiem już co mam robić z tym pampersem. Nie chce pokazywać, że chce siku. Było już tak fajnie, a od jakiegoś czasu nie kontroluje się w ogóle. Martwię się, bo za miesiąc do przedszkola....Ech.... Odezwę się później... PS Tinko, ja chyba też skorzystam z Twoich przepisów...Może masz jeszcze jakieś inne ciekawe?
  16. asik28

    Sierpień 2011

    stelkadzis 1 sierpnia i pierwszy porod WOW super!!!trzymam kciuki co prawda ja mam cesarke na 18 sierpnia tez sie boje,ale kazda z nas musi to przejsc a pozniej Stelko, a Ty masz cesarkę "z urzędu", czy po prostu tak się umówiłaś z lekarzem?
  17. asik28

    Sierpień 2011

    Witam:) No to trzymamy kciuki!:) U mnie na razie spokój, no ale ja termin mam na 20 sierpnia. Jestem spuchnięta, najgorzej nogi i przez to nie mogę nic na nie ubrać:( Spać nie mogę, a jak już się położę, to ciężko przewrócić się z boku na bok. Torba spakowana i wszystko przygotowane. Kołyska stoi w pokoju na honorowym miejscu, a Olcia co chwilę pokazuje, że tam będzie spał dzidziuś i robi "aaa". Boże, jak ja się boję tego co mnie czeka. Niby to drugi raz, ale to chyba jeszcze gorzej...Poza tym jestem już taka zmęczona, a na dodatek jakieś przeziębienie mnie chyba bierze...
  18. Witam:) Trochę nie pisałam, ale nie bhyło mnie w domu prawie 1,5 tygodnia, a jak wróciłam, to Was czytałam, ale jakoś weny do pisania zabrakło. Szczerze mówiąc, a właściwie pisząc, to i nieciekawie się już czuję. Duży brzuch mi przeszkadza, choć wszyscy mi mówią, że z tyłu nawet nie widać, że w ciąży jestem, bo tylko po brzuchu widać:) Nogi mam spuchnięte, nocami nie sypiam, no i tak w ogóle jak to zaraz przed porodem:) Mam już na szczęście wszystko przygotowane, torba spakowana. Tylko boję się bardziej niż za pierwszym razem. Chciałabym mieć cesarskie cięcie, bo strasznie się boję, żeby znowu nie było takich komplikacji jak przy Oli. 4 sierpnia mam wizytę, więc oby tylko wytrwać:) Ola coraz więcej mówi. Kupiliśmy jej rower i hulajnogę taką na trzech kółkach. Na razie się z tym oswaja. Liczy i wymawia cyfry od 1 do 10. Co do gier, to też mamy gry z firmy Granna i uważam, że są naprawdę fajne.Ostatnio kupiłam w Biedronce takie drewniane puzzle, z których układa się pociąg. Niestety kupiłam tylko alfabet, ale wiem, że były też cyfry. No i cena...10zł :) Teraz na początku sierpnia mają być takie fajne dziurkacze za 9,90 (3 szt.), wiec też można się fajnie pobawić. Z Olą poza tym śpiewamy, tańczymy, rysujemy, podlewamy kwiatki, czytamy bajki, gotujemy na niby i naprawdę. Kiedy byłyśmy na wsi zrywałyśmy maliny, Ola goniła za kurami, grała w piłkę z kuzynami. Mam tylko nadal duży problem z oduczaniem Oli od pampersa. Zupełnie nie wiem już co mam robić, a od września przedszkole....Było już tak fajnie...I przestała się kontrolować. Teraz zakładam jej pampersa znowu i nie wiem czy dobrze robię, no i jak ją przypilnuję i sama wysadzam na nocnik, to potrafi mieć cały dzień suchego pampersa. Sama jednak nie powie, że chce...Ech... Położę się chyba...
  19. asik28

    Sierpień 2011

    Witam:) Faktycznie coś cicho się zrobiło:) U mnie jakaś huśtawka nastrojów....Dla Maciusia mam wszystko wyprane, wyprasowane i w zasadzie wszystko przygotowane. Zakupy zrobiłam przez internet. Brakuje mi tylko pościeli, ale z tym się nie śpieszę, bo i tak mu na początku nie będzie potrzebna. Zamówię ją na początku sierpnia. Zostało mi tylko wyprasować materiał z kołyski, no i mąż ma złożyć łóżeczko. To jest ta euforyczna strona medalu, a zaraz potem przychodzi strach przed tym co mnie czeka. Torbę już w sumie mam spakowaną, bo nigdy nic nie wiadomo. Mały w brzuchu się mocno wierci, ciężko jest siedzieć i zostaje tylko leżenie na boku. Niby normalna sprawa na tym etapie ciąży....W sobotę dowiedziałam się, że w moim szpitalu poród rodzinny jest płatny 150zł. Mam cichą nadzieję, że przy moim wielkim dziecku i komplikacjach przy pierwszym porodzie nie będę musiała rodzić naturalnie. Mam taką cichą nadzieję, ale czy tak będzie.... Wracam dziś do rodziców na wieś. Moja Ola ma tam używanie:) Nie mam chyba dziś weny do pisania....
  20. asik28

    Sierpień 2011

    Witam:) Trochę nie pisałam, ale miałam problemy z internetem. No, ale już wszystko przeczytałam, co pisałyście i jestem na bieżąco:) U nas ok. W poniedziałek miałam wizytę u lekarza. Mały już się odwrócił i wszystko jest w jak najlepszym porządku. No i synalek jest dużżżży, bo waży już 2800g, a jeszcze troszkę nam zostało. Następna wizyta dopiero 4 sierpnia, bo teraz lekarz jedzie na urlop. Całe szczęście, że teraz, a nie pod koniec sierpnia. Przynajmniej jestem spokojniejsza, że będzie w szpitalu jak nadejdzie termin porodu:) Miałam teraz pobierany wymaz na paciorkowca. To mój drugi poród, ale im bliżej, tym bardziej się boję. Młody na pewno będzie miał ponad 4 kg, a ja nie wyobrażam go sobie urodzić naturalnie po tym co ostatnio przeszłam. Po cichu mam nadzieję, że wszystko jakoś będzie dobrze i nie nakręcam się. Przytyłam ogólnie jak na razie 14kg.. Zrobiłam sobie listę rzeczy, których jeszcze mi brakuje i zamierzam w najbliższych dniach wszystko kupić i mieć przygotowane. Torbę też powoli sobie szykuję, chociaż moja teściowa dziś stwierdziła, że jeszcze mam tyle czasu, że przesadzam, no a poza tym cały czas ględzi o tym zakichanym weselu i o tym, że w ogóle z małą mamy przyjechać, a to ponad 150km i taki upał, no i ja końcówka ciąży....No i z kasą krucho:( Mam dość głupie pytanie....Czy Wasi mężowie przejawiają zainteresowanie Waszą ciążą? Co do termometrów, to ja też mam taki do ucha i do czoła. Zajrzę potem...
  21. Witam:) Dziękuję Aniugrig:) To bardzo miłe:) Tinko, bardzo się cieszę:) Magan i Newaniu, gratuluję sukcesów:) U mnie chyba wszystko ok. W poniedziałek miałam wizytę u lekarza, no i wszystko jest w porządku. Mały waży już 1900g (!), wiec chyba znowu muszę przygotować się na wielkie maleństwo:) NO ale jeszcze się nie odwrócił i lekarz mówi, że ma jeszcze jakieś 3 tygodnie na to, bo potem będzie już bardzo ciężko. Mi też już jest dość ciężko. W nocy spać nie mogę, zasypiam o 3-4 nad ranem, no i nogi zaczęły mi puchnąć:( No ale to w sumie normalne jak na taki stan:) W końcu to już 8 miesiąc się zaczął:) Poza tym kupiłam maluszkowi wózek. Miałam przy Oli X-landera, no i teraz też kupiłam tyle tylko, że brązowy... A co pochwalę się:) Taki wózek brązowy kupiłam :..:: BOBO WÓZKI ::.. najlepsze WÓZKI DZIECIĘCE: X-lander XA (3w1) głęboko-spacerowy + torba pielęgnacyjna gwarancja 2 lata!. No nie w tym sklepie i nie za taką cenę, ale właśnie taki model:) Ola wczoraj wieczorem coś zaczęła wymiotować, ale rano było ok, to poszła do żłobka. Niestety, po 9 zadzwoniła jej pani, że znowu są wymioty, no i musiałam po nią iść. W domu była ospała no i już o 10.30 położyła się spać. No i śpi nadal. Gorączki nie ma, nie kaszle... Mam nadzieję, że jej przejdzie. No a tak w ogóle to nie wiem co robić. Chodzi o odpieluchowanie. Było już tak super. Od kilku dni mam wrażenie, że przestała się kontrolować i sika jak jej się podoba. W żłobku panie mówią to samo. Oczywiście w domu wysadzam ją na nocniczek bardzo często i tłumaczę jej, że robimy siusiu...Nie wiem czy dać na razie sobie spokój i poczekać ze 2-3 tygodnie, czy jakoś teraz się przemęczyć i nie zakładać jej pampersa i po prostu po niej wycierać i prać:) Idzie burza...Odezwę się potem:)
  22. asik28

    Sierpień 2011

    Witam:) obyLaura.... to istny czad co wyprawiacie;):) no ale faktycznie masz szczęście:) malgensita, kocyki są śliczne, a poza tym one są takie milutkie w dotyku:) Jeśli mogę wtrącić swoje trzy grosze, to powiem tak.. U nas okrycie sprawdziło się frotowe. Miałam chyba z firmy Mothercare i jeszcze jedno mam, ale teraz nie pamiętam firmy. Miałam też takie biało-różowe bardzo milutkie, ale było totalnym niewypałem, bo mimo wycierania córki, dalej była mokra. U nas sprawdziły się tylko i wyłącznie Pampersy. Po innych pieluszkach Ola miała pupę czerwoną, w krostach. Nawet lekarka mi mówiła, że jednak pampersy są miękkie i mają jakąś taką wkładkę żelową, która naprawdę rzadko dzieci uczula. Chusteczki też mieliśmy i mamy z pampersa, czasami Huggies. Do kąpania używaliśmy Oilatum. Niestety, po Nivea było uczulenie, a Johnsona nawet nie próbowaliśmy, bo też słyszałam o tym, że bardzo uczula. Oilatum jest o tyle fajne, że potem nie trzeba nawilżać, natłuszczać skóry maluszka. Do tej pory używamy szampon do włosów Oilatum i kremu do twarzy. A ja po wczorajszej segregacji ubranek stwierdziłam, że nie jest tak źle i w zasadzie kupię tylko na wyjście ze szpitala jakiś fajny komplecik i do tego jakieś 2-3 pary śpiochów z kaftanikami. Ubranek poza tym mam chyba aż za dużo. Znając życie i tak w ramach odwiedzin maluszka, jeszcze coś przybędzie:) Póki co muszę kupić 3 pieluszki flanelowe,2 butelki na wszelki wypadek, Fridę do noska i pewnie jeszcze coś się znajdzie:) Pokrowiec z fotelika-nosidełka muszę wyprać. Dziś chyba pierwszy raz tak naprawdę spuchły mi nogi i to do tego stopnia, że nie mogłam klapek ubrać...
  23. asik28

    Sierpień 2011

    Witam i ja:) Ja też po wizycie. Wszystko jest ok. Mały jest jeszcze położony miednicowo i lekarz mówi, że ma jeszcze jakieś 3 tygodnie na to, żeby się przekręcić, bo potem to już będzie bardzo ciężko. No a poza tym mój "Mały" waży już 1900g, więc kawał chłopa:) Malutki miał dzisiaj ten zaszczyt, że oglądała go na żywo babcia:) Mój mąż nie mógł dziś ze mną iść do lekarza, no a że moja mama ma za kilka dni urodziny, to zrobiłam jej prezencik i zaproponowałam, aby obejrzała sobie wnuczka. Chyba była pod wrażeniem, bo przecież za jej czasów nie było usg w ciąży, a tu jeszcze 4D:) Lekarz powiedział, że następnym razem zrobi mi wymaz na paciorkowca. Następna wizyta 4.07. W sobotę zrobiłam ponowny przegląd ubranek dla malucha, no i przywiozłam tylko rozmiar 62-68, a to i tak dwa worki:) Dziś z tych dwóch worów wybrałam tylko 62 (0-3 m-ce), a resztę wyniosłam do piwnicy. No i zaczęłam pranie. W sumie to nie wiem gdzie mi się te ciuchy zmieszczą, bo tyle ich jest. Dzięki za rady odnośnie teściowej. Ja już postanowiłam, że nie jadę i koniec. Dziś pytała to kiedy zaplanowałam przyjazd z Olą do nich, no więc powiedziałam, że nic nie planowałam i że nie wiem, bo w czerwcu Ola chodzi jeszcze do żłobka, a 4.07 mam wizytę u lekarza, więc nie przyjadę. Ech.. Właśnie skończyło się prać moje pranko, a tu zaczęło za oknem lać....A taką miałam nadzieję, ze przez noc fajnie przewieje ubranka i rano będą suche... Aaa, no i zapomniałam napisać, że od ostatniej wizyty przytyłam 1.5kg...
  24. asik28

    Sierpień 2011

    Witam:) Dobrze, że dziś minimalnie chłodniej i wieje wiatr, bo już nie można wytrzymać z tą pogodą... Oby Laura, no to już przygotowana jesteś:):) Ja zrobiłam przemeblowanie w pokoju. Myślałam, że będę musiała wyrzucić z niego regał, ale na szczęście obyło się bez tego i miejsce na łóżeczko jest. Komodę również przygotowałam na rzeczy małego, więc jedno mam z głowy. Fotelik samochodowy, wanienkę,łóżeczko i kilka innych rzeczy mam po Oli, więc ominą mnie te zakupy. Kilka dni temu kupiłam wózek. Wygląda mniej więcej tak: X-LANDER XA 2011 VOLCANO SPAC+GOND+ŚPIWOREK (1638828208) - Aukcje internetowe Allegro . Rozglądam się za ubrankami. Ja nawet nie zaglądam na 56cm, tylko od razu kupię na 62. Moja Ola urodziła się duża (57cm, 4,5kg), i lekarz powiedział, że to raczej pewne, że teraz dziecko nie będzie mniejsze, a to jeszcze chłopak. Tak więc na 56 się nie nastawiam:). Co do wyboru między proszkiem a płynem, to nawet o tym nie myślałam. Mam proszek Lovela i ubranka będę w nim prała. Aby mieć pewność, że są dobrze wypłukane, to mam u siebie w pralce taką opcję "super płukanie", więc po prostu dodatkowo ubranka wypłuczę. No ale może faktycznie płyn jest lepszy...sama nie wiem:) Wczoraj się bardzo zdenerwowałam. Moja teściowa ma pretensje, że nie przyjedziemy na wesele 6 sierpnia do jej najbliższych sąsiadów. Powiedziała, że to jeszcze 2 tygodnie do terminu porodu, że ona może z moją Olą zostać, a my możemy iść. No myślałam, że mnie pokręci. Nie lubię jak ktoś mi się wcina w moje życie. Mój mąż próbował jej tłumaczyć, że jak to sobie wyobraża, że już teraz upały są trudne do zniesienia, a tu chce żebyśmy 150km tłukli się na wesele... Szkoda gadać...Nie wiem co się stało z tą kobietą..Na początku była taka sympatyczna, a od jakiś 3 lat zrobiła się taka dziwna....całe szczęście, że mieszkamy z dala:) Wiecie co....im bliżej porodu, tym mam większe obawy. Niby to mój drugi poród, ale im więcej o tym myślę, tym bardziej się boję...W ogóle nie wiem jak to potem będzie, jaka będzie reakcja mojej Oli..Do tej pory była oczkiem w głowie, a teraz będzie musiała się dzielić. Na dodatek zrobiła się z niej teraz taka przylepa, że nic beze mnie nie zrobi, beze mnie nie chce zasnąć, przytula się, całuje... Dziś do mnie ze szkoły zadzwonili, czy jestem w stanie przyjść i oceny wystawić, no i tym sposobem jutro rano muszę iść na chwilę do pracy:) Trochę mi brakuje tych moich dzieciaków, ale z drugiej strony, przy tych upałach i "ogólnego rozluźnienia nastrojów uczniowskich" myślę, że dobrze, że jestem w domu i już się nie stresuję:) Mały w brzuchu bardzo się wierci. Poza tym w nocy nadal nie mogę spać. W poniedziałek mam wizytę, więc zapytam co i jak:)
  25. asik28

    Sierpień 2011

    Witam:) Marz1ena fajnie, że z maleństwem wszystko ok. No i życzę Ci, żeby to jednak była Roksanka:) U mnie spokojnie. Kupiłam dla małego kocyk, no i przymierzam się do wyprawki. No i najważniejsze. Jutro najprawdopodobniej kupię wózek. Postanowiłam, że kupię X-landera. Wcześniej też miałam X-landera i świetnie się sprawdził. Upatrzyłam kolor brązowy. Kupiłam sobie tez pidżamy już do szpitala i stanik do karmienia. Z tym, że umówiłam się z kobitką w sklepie, że jeśli do sierpnia "coś się zmieni", to mi go wymieni. Przejrzałam kilka dni temu ubranka po mojej Oli, no i w sumie jakieś dwa worki ciuchów mam:) No nie są to może ciuchy na wielkie wyjścia, ale na pewno w warunkach domowych spokojnie się przydadzą. Przy okazji wybrałam te ładniejsze na dziewczynkę i chyba wystawię je na allegro lub na szafkę, bo szkoda żeby leżały bezużyteczne, a może komus się coś spodoba i zarobię parę groszy:) Nie wiem jak Wy, ale ja cierpię chyba na bezsenność. Codziennie ostatnio zasypiam 2-3 w nocy, wcześniej nawet nie ma mowy żebym mogła zasnąć.... W sobotę też czeka mnie malutki remoncik- kafelki w kuchni i malowanie kuchni...no a potem oczywiście sprzątanie... Ech...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...