
Jomira
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Jomira
-
mafinka Jomira widzę, że chłopaki to niezłe tulaki, bo mój też lubił spać na mojej klatce piersiowej, nawet teraz gdy coś mu dolega kładzie mi głowę na klatce i się uspokaja. A to od koleżanki bardzo fajne i pomysłowe. No tulaki, tulaki, dlatego troche mi zal, ze to nie chopczyk :) Misiek wisial na szyi chyba do 9-10 roku zycia, odczepil sie glownie dlatego, ze nie bylam go w stanie dzwignac. Moja przepukline w kregoslupie chyba wlasnie jemu zawdzieczam, no ale nie zaluje, fajne to byly lata :) Maz mnie opuszcza na dwa tygodnie! I to kurcze gdzie jedzie!!! Do Emiratow!!! Kurka juz drugi raz, a ja jeszcze nigdy nie bylam :( U nas ma caly tydzien lac, a tam 38 stopni! I hotel z basenem buuu.... I jeszcze kurcze w tych Emiratach o 15 wylaczaja prad w biurach, wiec od 15 sie byczyl bedzie!!! W innych krajach to chociaz tyra do 19, wiec mi go zal. Ale z tymi Emiratami toz to skandal!
-
My mamy tylko ta czesc do lozka :) Reszta pokazuje jak to mozna rozbudowywac. Przyznam szczerze, ze takie zakratowane biurko nie przemawia do mnie :) Karim, widze, ze odpisywalas w tym czasie kiedy ja dopisywalam o lozeczku turystycznym :) Zajrzyj - prochu nie wymyslilam, ale moze to jakies rozwiazanie na poczatek? Zobaczycie jak malenstwo w nocy spi i bedziecie wiedzieli jak sie ustawiac. Dzieci sa nieprzewidywalne. Corka moja spala tak, ze moglam wejsc odkurzyc, a ona nawet nie drgnela. Moj syn, przez pierwsze miesiace sypial najwyzej pol godziny (kolki i koszmarna alergia), wiec by przezyc spalam po prostu z nim - a dokladnie on na mnie! Tak wiec nie ma reguly.
-
Karim, Moja corka (ta co ma juz 19 lat od poczatku) spala w swoim pokoju, ale w sumie ja wtedy u niej spalam :) Syn, tez od poczatku mial swoj pokoj, z ktorego zaczal korzystac dopiero jak skonczyl 4 latka. Tak wiec tym razem sie nawet nie zastanawiamy (hehe... nie mamy nad czym, pokoju dla malucha nie ma :) ) . Lozeczko malej bedzie stalo w sypialni. W zasadzie jak kupowalismy dom, to wogole nie bralismy pod uwage, ze ma byc dodatkowy pokoj. Doswiadczenia z poprzednimi dziecmi pokazaly, ze pokoj dziecku bedzie dopiero za 3 lata potrzebny, a do tego czasu corka z domu sie wyprowadzi, wiec pokoj akurat sie zwolni. Wiem oczywiscie, ze jak sie chce to mozna dziecko od razu przyzwyczaic do spania i bawienia sie u siebie. Ale ja juz wiem, ze dzieci chca sypiac i bawic sie u nas bardzo krotko... pozniej zaczynaja miec swoje sprawy i zamykac sie w swoich pokojach. Tak wiec chcemy sytuacje wykorzystac na maksa :) Generalnie jestemy leniami na wieksza skale, bo oprocz normalnego lozeczka, ktore bedzie stalo kilka metrow od nas, dostalismy od kolezanki jeszcze cos takiego: BABYBAY babyseng fra Jens Thorn Wiec u nas lenistwo na calego :) Co do kupna lozeczka turystycznego - pytanie jak dlugo chcecie by maluch u Was spal i czy oprocz tego z lozeczka turystycznego bedzieciecie korzystali w innych sytuacjach, bo moze na poczatek malenstwo moglo by w Waszym pokoju w wozku spac - o ile przewidujecie opcje zabierania wozka do domu.
-
Ja tam przeciwko nacinianiu nic nie mam. Albo inaczej, nie mam zdania. Mialam nacinane przy rodzeniu syna. Bolu nacinania nie czulam. Po nacieciu bolalo, a i owszem, ale mi sie babrolilo - pisalam juz wczesniej - 13 lat temu zszyto mnie latexowymi nicmi, na ktore mialam uczulenie. Tak wiec szyto, pruto, szyto pruto, az w koncu zwykla parcianka zszyli i poszlo. Wygoilo sie blyskawicznie, i do dzis dnia nic tam nie boli nie swierzbi. I o dziwo, jak wszedzie mi sie robia koszmarne bliznowce, tak tam ranka gladziusienka :) Tak wiec, zielonego pojecia nie mam czy lepiej ciac czy nie ciac, ale osobiscie (oprocz tego babrolenia) nie wspominam ciecia zle.
-
nooo :) baba drozdzowa CI rosnie :) U mnie tez juz widac, zwlaszcza jak naloze bluzke czy sweter przylegajace do ciala. I nie denerwuj mnie tu kurde pytaniem o ginekologa, co? Ostatni raz ginekologa na oczy widzialam w 8 tygodniu ciazy. Aczkolwiek nie powinnam byc swinia, bo w sumie nasze dunskie polozne wszystkie maja wyzsze wyksztalcenie, a na dodatek poloznictwo uplasowalo sie na 3 miejscu pod wzgledem sredniej ze swiadectwa maturalnego wymaganej do przyjecia na te studia. Poloznictwo bylo duzo wyzej niz generalnie medycyna, wiec polozne sa tu naprawde nie glupie. No ale, za przeproszeniem "do podwozia" za wyjatkiem sytuacji z krawieniem, nikt mi jeszcze od 8 tygodnia nie zagladal! Usg - gdybysmy nie poszli prywatnie, to bylo jedno i tylko skupione na mierzeniu faldki i szukaniu kosci nosowej. We wtorek bylam u poloznej... taaa.. pogadala z nami o tym czy sie cieszymy z dzidziusia, powiedziala jakie kursy i kiedy oferuja. Powiadomila o mozliwosciach wyoboru w kwestii przebiegu porodu, wyboru formy pologu i.... za wyjatkiem zmierzenia cisniena PALCEM MNIE NIE TKNELA! Badanie moczu zrobilam praktycznie sama - musialam pojsc do toalety, zrobic siusiu i wlozyc papierek do tego i przyniesc jej ten papierek. I na tym sie skonczylo. Badanie krwi ostatni raz w 8 tygodniu (prawie 2 miesiace temu)! Jak powiedzialam, ze bym chciala zrobic badanie krwi, bo stracilam prawie 3 kg, a do tego mialam czesto biegunki, a teraz wciaz czasami jestem koszmarnie zmeczona, to popatrzyla na mnie jak na glupia. I powiedziala, ze jak chce to moge (oprocz zelaza i witamin) brac jeszcze wapno. No, ale jak baaardzo chce to moge isc do pilegniarki u rodzinnego. SPOOOOOKO! Jedyne co wskoralam, to wpisanie corki na badania w kierunku dysplazji po urodzeniu i nieco pozniej. TU SIE TEGO NIE ROBI STANDARDOWO!!!! Wogole po porodzie pediatra dziecka nie oglada!!!! No ale, ja urodzilam sie z ciezka dysplazja, corka moja miala dysplazje, wiec Majka zostala wciagnieta na liste. CHociaz tyle! No, ale zeby nie bylo, ze narzekam i narzekam. To pochwale nieco :) Kobieta sama wybiera jaki chce miec porod i gdzie - znaczy cesarka, naturalny i formy znieczulenia. Oraz czy w domu, czy w izbie porodowej czy na oddziale szpitalnym. Mozemy wybrac rowniez czy chcemy byc na oddziale z opieka - pokoje co prawda 3 osobowe, ale za to przez cala dobe nadzor pielegniarki, ktora pomaga we wszystkim. Albo jednoosobowe z kanapa dla rodziny, ale z samoobsluga. Wiec chociaz tyle. Mafinko my kupilismy Samsunga. Praktycznie dla mnie jedynym kryterium bylo - wklad na 8 kg oraz automatyczna waga, ktora dobiera ilosc wody i czas prania w stosunku do wagi wkladu. Zaleta, ktorej nie przewidywalam jest samoodwapniajaca sie grzalka (ponoc jakies elektromagnesty). Po roku prania w niej, jestem zadowlona. Sprawidzila mi sie opcja wagi. Czasem faktycznie mam full. Ale jak piore "pranie reczne", to jest to zazwyczaj bielizna, jakies jedwabie czy satyny, wowczas to nie wazy wiele. I jest ekstra - bo wtedy kreci sie to wszystko znacznie krocej. No i jest blokada antydzieciowa! Co za jakis czas stanie sie baardzo przydatne :)
-
Witajcie zblakane owieczki :) Hehe... to ja nie bede pisala, z ilu startowalam :) ale pochwale sie (a jakze!), ze schudlam juz 2,5 kilo (biorac pod uwage biust, ktory przeskoczyl jeden rozmiar, to bedzie ze 3) ! Co prawda nieco niefortunnie, bo L za duze, M za obcisle i niestety nie sadze, bym schudla jeszcze wiecej, wiec troche kiepsko ze spodniami. M leza lepiej, L wygodniejsze, ale niestety bardzo brzydko sie marszcza, wiec odpadaja. Ale mimo wszystko ciesze sie jak lysa kobyla :) Moj dzien tez ciezki dzisiaj, ale z powodu biegania - przejchalam dzis prawie 200 km i to nie na zasadzie wsiasc i pojechac, ale po miescie i praktycznie tam i z powrotem - padam na rylko. Karim - sliczne ubranka. Ja stwierdzilam, ze juz musze byc stara, bo tylko kremowe mi sie podobaja :) CIuszki dla Maji sa w kolorach: kremowy, brazowy, troche niebieskich, troche zielonych. hehe... udalo mi sie przemycic kilka rozowych :) Dzis przyszla kolejna paczka z Polski, z typowo babskimi ciuszkami. Dorobilam sie u meza oficjalnego zakazu kupowania ubranek :) hehe... nie wie, ze jeszcze trzy paczuszki w drodze :) Chlop ma wlasciwie racje - czekaja na nas ubranka po blizniaczkach i po synku drugiej kolezanki, no ale jak sie powstrzymac???? :) Mafinko - myslalam, ze zartujesz z ta pralka! Nie wiedzialam, ze taka istnieje. Ech... w ubieglym roku kupilsmy pralke, wiec ni jak nie przekonam chlopa przynajmniej przez 5 najblizszych lat, ze musimy kupic nowa :( Na szczescie nie dalam sie namowic na Miele, przy ktorej zapewniaja 20 lat bezawaryjnej pracy. W zyciu bym sie nie chciala zenic z pralka na 20 lat!
-
To jak juz namierzysz swoja pralke to ja tez poprosze o cynk. Funkcja odklaczania i prasowania bardzo mi sie podoba. Z racji tego, ze kundle maja prawo wstepu wszedzie nawet do lozka, klaki sa wszedzie. Ja mowie po prostu, ze sie szczepimy :) Z tym pierwszenstwem to nie wiem, nie wiem... Zamierzam Was wykiwac :) Moja mama urodzila sie 14.02 i zamierzamy w tym roku zaoszczedzic kase na prezencie i dac jej Majke :) Z tymi komarami i slimakami to masz racje. Nawet mi kurde bez nie zakwitl :( dopisaly jedynie rododendrony.
-
A tak swoja droga, patrze po Waszych suwaczkach i wyglada na to, ze niby mam kurcze pierwsza isc w boj...
-
Mafinko - nie wiem czy wszytskie pralki maja, ale moja pralka (i suszarka tez) maja system antyzgnieceniowy. Jak to dziala, to nie wiem, ale dziala. Aha... jeszcze pranie do pralki pakuje poskladane i naprawde rewelacja. Co do jamnika i dziur... oprocz jamnika mam jeszcze goldena,. drugiego kopacza dokladnie centralnie na srodku ogrodu, wiecznie rozkopuja dwa miejsca. W koncu maz tam cegly powkladal. Smiejemy sie, ze jest tam albo trup, albo skarb :) Pierwszym wlascicielem naszego domu byl przemytnik, ponoc jak policja wpadla do domu, to caly dom byl naszprycowany fajkami, no ale to dawne czasy - lata 70. Aczkolwiek kto wie co tam w ogrodzie lezy. Poza tymi dwoma miejscami chlopaki kopia pod krzakami, wiec nie widac. Hektorek poluje (bandzior jeden) na ptaki, ma juz 4 na koncie. Ja wtedy sie na niego obrazam i twierdze, ze bedzie mial zakaz spania w lozku, bo z bandyta spac nie bede. Moj maz na to, ze chcialam psa mysliwskiego (mial na myszy polowac) to mam, a ze ptaki lapie zamiast myszy ... :) SolangeJa tez zazdroszcze cioci... Moja rodzina na wymarciu, w sumie mam tylko jeszcze mame i siostre. Mama wciaz aktywna zawodowo, od dwoch lat co pol roku wybiera sie na emeryture i wiecznie powtarza, ze tylko do ferii, albo tylko do wakacji. Ja sobie posadzilam w ogrodzie polskie ogorki (takie na kiszeniaki), niestety posadzilam za pozno, krzaki wyrosly pieknie, ale ogorka nie uswiadczysz. Mama twierdzi, ze wybralismy zle miejce - za malo swiatla. Po nie udaly nam sie rowniez kartofle, salata. Jedynie koper i cebula jakos urosly. KarimDawno nie bylam juz w polskim szpitalu, dziwne, ze wciaz jakimis smrodami leca. W dunskich szpitalach nie pachnie niczym, jest generalnie jakos bardziej kolorowo. NIe sa wcale przygnebiajace. Wrocilam z psiej szkoly, pozniej, zeby bylo sprawiedliwie musialam pojsc z drugim psem na spacer, ale o dziwo czuje sie lepiej niz przed. Tak naprawde to tylko dzieki psom, wychodze z domu. Pracuje z domu, wiec pewnie gdyby nie potwory, to bym tygodniami swiata nie widziala :)
-
U mnie jak jest ulewa, to przekaz telewizyjny sie zawiesza... Ze nie wspomne o internecie radiowym, ktory robi sie ociezaly... A apropos ulewy... zimno, mokro, a ja z psem do "psiej szkoly" musze jechac... brrr
-
Orwell w "Folwarku zwierzecym" powiedzial mniej wiecej tak: koryto jest to samo, tylko swinie sie zmieniaja. Te nowe sa najgorsze, bo przychodza glodne"..... Oby do "twego koryta" przyszly jakies w miare najedzone :) Zazdroszcze targu, takiego jak u nas w Polsce, gdzie "zywe" warzywka i owoce wylewaja sie ze straganow. U nas tylko supermarket :( CO prawda u Solange w miasteczku na rynku jest taki stragan, ale nie umywa sie on do naszego polskiego. Ja niestety jestem zdana na to co w supermarkecie - czyli zawsze chlodniowe - to nie to samo :(
-
Mafinko, ja rozstalam sie z prasowaniem kilka lat temu. Wieszam, naciagam-rozciagam bardzo doladnie, wiec ciuchy wygladaja calkiem przyzwoicie. Pozostaly tylko koszule meza, na szczescie uzywa ich tylko w delegacji, gdy pracuje u klienta. Na codzien smiga w polowkach, wiec swiety spokoj :) Mi sie udaje poki co nie wtracac :) Choc pewnie corka czasem mysli inaczej :) heheh.... bo za Wami mlodymi nadazyc sie nie da. Przyszedl do corki kolega, pytam wiec pozniej, kto on itp. - corka: "co sie tak wypytujesz!" Ok. NAstepnym razem nie pytam o nic - corka: "no co nic nie pytasz" ? Nosz, zwariowac idzie :) Ale ja jak MAfinka, jak dziecie przegnie to wywalam "prosto z mostu" - krotkie spiecie i cisza. Mloda wie, gdzie nie tak, troche sie poburmuszy, ale chociaz nie truje latami. Ja na szczescie swego szefa ogladam 2-3 razy w roku, slysze przez telefon mniej wiecej tez z ta czestotliowscia. heh... Jakos nie tesknie :)
-
Skonczylam, skonczylam!!! Jeszcze tylko wydrukowac, poskanowac, pobindowac jakies 400 stron, ale to juz pestka - prace reczne :) Za trzy tygodnie nastepny przetarg, wiec dwa dni odpoczynku i jazda od nowa :(
-
No to u nas znow odwrotnie :) Wszyscy znali nasze plany: jezyk, praca dla mnie, dom i dopiero dzieci. No wiec jak kupilismy dom, to sie zaczely dopytywania kiedy, kiedy... a pozniej jak idzie, jak idzie? - zwlaszcza moja mama. W koncu opiorkalam towarzycho, bo powiedzialam, ze jak sie tak beda dopytywac to w koncu sie zestresujemy i wogole nie pojdzie. Jak juz sie w koncu udalo, to wszystkim emocje poopadaly i przyjeli to bez emocji na zasadzie "no w kooncu". A z innej beczki: moj dzisiejszy dzien uplywa pod znakiem modliwty: "Panie spraw, by mi sie chcialo tak bardzo, jak mi sie nie chce"... Przgotowalam oferte na przetarg dwiescie pare stron. Zostal mi jeden, ostatni dokument - ostatnie dwie strony... i od rana nie moge go skonczyc... nie jest nawet trudny .... mam tylko wielkiego niecieja.
-
Karolino - dobre, dobre :) Bylaby zadyma, bo eks-ksiezniczka od "Kowalskiego" dzieci juz miec nie moze. Wiec pojawilo by sie od razu pytanie z kim :) Albo :) heheh... jakby do nas zadzwonili, i bysmy powiedzieli, ze badania genetyczne wskazuja, ze to bedzie dziewczynka, a im urodzil by sie chlopiec :) hehee... ale by byla zadyma w brukowcach :) Na szczescie nie mieszkamy juz w Kopenhadze, wiec jestesmy poza uwaga dziennikarzy :) Hehe... Nasze losy jakos sie wiecznie splataja z losami rodziny krolewskiej - jak pisalam slub bralismy w tym samym czasie kiedy byla ksiezniczka. A teraz inna ksiezniczka jest w ciazy i ma termin na koniec stycznia :) No ale oni juz nie "Kowalscy" jak my :)
-
Michutku - tylko optymizm nas ratuje :) No a poza tym jestem juz troche dalej i pewne rzeczy, o ktorych myslelismy, ze nigdy nie nadejda - nadeszly. Jezeli chodzi o jedzenie to Michu dopiero teraz (13 lat) zaczal jesc rozne rzeczy, bo jak stwierdzil "za duzo dobroci stracil, dlatego, ze nie chcial sprobowac". Wczoesniej bylo kilka potraw na krzyz i dramat jak ich nie bylo. Dochodzilo do tego, ze w gosci z kanapkami chodzilismy, albo z wlasnym kurczakiem do usmazenia, by uniknac afery przy stole. Od niedawna mozemy tez polac ziemaniaki czy ryz sosem i potrawy moga sie stykac. Dotychczas byla z tego powodu afera. Jezeli chodzi o komunikowanie, to ja juz nie pamietam, jak bylo z siusianiem. Ale mielismy ogromny problem z glodem. Misiek jak mial 5 lat w koncu wyladowal w szpitalu na gruntownych badaniach, bo podejrzewalismy cukrzyce, albo inna chorobe przewodu pokarmowego - darl sie okrutnie, a podanie soku hamowalo napad prawie od razu. Wtedy nie wiedzielismy jeszcze o autyzmie - misiek zostal zdiagnozowany jak mial 8 lat, wiec dzialalismy przez wiele lat troche we mgle. Ale znow, dopiero od roku Misiek potrafi powidziec "daj mi szybko jesc, bo wiesz, ze jak nie zjem w pore to bede zly". Dotychczas, jak przeoczylam jego pore jedzenia, albo zglodnial szybciej to "byla afera". 3 lata tluklam naokraglo "zobacz Misiu, byles glodny, na drugi raz powiedz, dostaniesz jesc, nie bedziesz sie denerwowal" , "tylko powiedz" itp. No i mamy efekt. W sumie teraz rezultat jest jeszcze lepszy - Michu robi sobie sam cos do jedzenia jak jest glodny. I to nie tylko kanapki, potrafi usmazyc jajecznice i to nawet na boczku, odsmazyc sobie ziemniaki, makaron. Tudziez nawet ugotowac makaron czy jajko. Tak wiec widzisz Michutko - czasem trwa to latami, ale sukcesy przychodza. Bardzo bym chciala dac Ci troche mojego optymizmu. Nie znaczy to, ze nigdy o Miska przyszlosc sie nie martwie. Jednak, gdy widze Miska postepy, zaczynam wierzyc, ze bedzie lepiej. Na zakonczenie dodam, ze Misiek wlasnie tydzien temu wrocil ze szkoly specjalnej (u nas sa takie dla autystykow) do normalnej szkoly i to o klase wyzej. Owszem, ze jest to klasa specjlana - osmioro dzieci i 4 nauczycieli, ale jednak zwykly program nauczania, i zwykle otoczenie i wciaz otwarta droga do matury. TFU, TFU na razie jest super. Michu jest dumny z tego, ze jest w koncu w zwyklej szkole i bardzo sie stara.
-
Karim Jak to babcia nas nie intersuje??? No prosze Cie! Gratulacje dla babci. Niech szybko do domu wraca. Mojej mamie wycieli wszystko chyba 20 lat temu i do tej pory wszystko cacy, wiec u babci tez powinno :) Zdrowka. Tak, tak... ja tez kandyduje do cesarskiego grona :) Dzis polozna mi tez powiedziala, ze ze wzgledu na pierwsza cesarke, tak czy owak bede wzieta pod lupe przy nastepnym badaniu. No i oczywiscie zobaczymy jak sie kregoslup rozkreci, bo mam wciaz 50% szans na to, ze Maja naprawi mi kregoslup - dwa trafione kopniaczki i bedzie na miejscu. Mam tez 50% szans, ze bedzie do luftu, no ale niechze butelka bedzie do polowy pelna :) Tutaj zreszta mozna wybrac, polozna pytala mie o to co ja bym chciala. A ja nie wiem co bym chciala. Cesarka mniej boli w trakcie, ale bardziej i dluzej po. No i problemy z karmieniem od pierwszej chwili. Zwykly wiadomo - kosmos przy porodzie, ale z chwila urodzenia wszystko mija. Bol po nacieciu niewspolmiernie mniejszy. Mi po nacieciu zle sie goilo (mialam szyte i "prute" 3 razy, ze wzgledu na uczulenie na nici - skonczylo sie na zwyklych parcianych). A i tak smalo powiem, ze ten "babrajacy" sie tylek bolal niewspolmiernie mniej niz brzuch po cesarce. Ja wychodze z zalozenia, ze zobacze jak sie sytuacja rozwinie, mam jeszcze troche czasu na myslenie. A swoja droga, czy wy sobie wyobrazacie, ze jak nasze (w sensie dunskie) dzieci zeskanuja w 20 tygodniu, to juz ich wiecej skanowac nie beda? Nawet przed porodem, zeby sprawdzic ulozenie? Na maca sprawdzaja lub ewentualnie jak matka ma watpliowsci, to moga zeskanowac. Juz jestem pewna, ze bede miala watpliowsci :) Noszsz ciemnogrod cholerny!
-
Znalazlam: UROGRAN Herbapol PruszkĂłw
-
Mafinko, z inseminacja mielismy totalnego farta. Po wszystkich wstepnych badaniach przyszlismy do lekarki pierwszy raz, by ustalic wszystko co i jak. Ona mnie zbadala i mowi, ze jajo ladne i dorodne sie szykuje, zebym przyszla za 3 dni i je zobaczymy. Za trzy dni jajo bylo prawie gotowe, wiec dostalam tylko zastrzyk z progesteronu, ktory mial spwowodowac pekniecie otoczki ochronnej po 36 godzinach i w tym czasie miala sie odbyc inseminacja. Nie bylo czasu na hormony, analizy cyklow, wiec lekarka zalozyla, ze sprobujemy z marszu, bo na wszytsko za pozno, a jak sie nie uda, to bedziemy juz probowac konkretniej. Ale sie udalo, wiec nie musialam przechodzic calego cyklu szprycowania hormonami, badan, pomiarow itp. CO do zapalenia pecherza - jezeli nie mocno nasilone, to moze sporbuj bodajze sie to nazwya GRANOSEPT - to produkt Herbapolu, takie granulki, ktore sie je na sucho i popija duza ilosci wody - w sklepie zielarskim powinni wiedziec o co chodzi. Pomaga, a najwazniejsze nie szkodzi - bo to ziolka.
-
A propos's tego "nie wiadomo kto jest ojcem"... hehe... my mamy teraz problem z nasza mala MAJA IDA (ta co w brzuchu). Zapomnielismy podpisac probowke do inseminacji. I sie wciaz smiejemy, ze ojciec nieznany. Ostatnio przed biopsja mialam wpisac dane ojca dziecka, a maz mowi, a skad wiesz, ze to ja? Ja mu na to: no wiesz, zawsze lepiej wpisac, ze Ty niz "nieznany" :) No ale mozemy sie posmiac, bo na szczescie tego dnia w klinice tylko my mielismy zabieg i tylko nasza probowka byla. Inaczej wcale by do smiechu nie bylo :) Z imionami malej tez mamy problem. Mi sie szalenie podoba IDA, a calutkiej rodzinie MAJA. No wiec ma byc MAJA IDA (zamiast IDA MAJA). Najepsze, ze przez wszystkie miesiace, gdy czekalismy na pojawienie sie malej w brzuchu no i od pojawienia sie, mowilismy, ze jezeli dziewczynka to IDA. No i teraz i tak wszyscy przyzwyczailismy sie do IDY. Moj maz chce jednak MAJA, bo mu sie podoba nasze polskie zestawienie moja Maja (w jego wydaniu: moju Maja, albo jak sie mu jezyk zaplacze to moju Maju). Na szczescie imiona wybrane dyskusja tylko wokol kolejnosci. Bo dwa musza byc, bo nasze nazwisko gorsze niz Kowalski w Polsce. Gdy mieszkalismy w Kopenhadze, tylko na naszej ulicy mieszkalo 7 facetow majacych pierwsze imie i nazwisko takie same jak moj maz, wiec czesto drugie jest dopiero wyroznikiem :) Czasem bylo komicznie, bo moj maz nazywa sie jak jeden z najlepszych dunskich pilkarzy, wiec czasami zdarzalo sie, ze jakis dziennikarz do mnie dzwonil i pytal np: "gdzie maz lubi lowic ryby"? A u mnie burza mozgu :) Ryby, jakie ryby? Czy ja czegos nie wiem? Najsmieszniej bylo, gdy ten pilkarz bral slub z byla dunska ksiezniczka. Bylo to dokladnie w tym samym czasie kiedy my bralismy slub. Trzeba bylo slyszec glos dzienikarza, gdy uslyszal ze slub bedzie w Polsce :)
-
A ja nigdy nie marzylam :) Jedyne co mi sie marzylo, to najwyzej szeregowiec z kawaleczkiem na kwiatki. Ja dzieckiem z blokowiska jestem. No ale moj maz dziecinstwo i "nastolectwo" spedzil na wielkiej farmie i to jemu sie marzylo. I tak to co mamy (1000 metrow wraz z tym na czym stoi dom) jest kompromisem malzenskim. hehe... nastepnym takim kompromisem jest tez jamnik zamiast drugiego goldena :) Mafinko - ja to sie wiecznie zastanawiam skad ten moj maz spadl do mojego zycia wraz z ta cala jego rodzinka, bo on sam i tesciowie idealni jakby z kosmosu. Tesciow mam super we wszytskim pomagaja poproszeni, nieproszeni nie wtracaja sie w nic. A rade co do koloru scian w pokoju to na tesciowej sila wymuaszalam :)
-
Mafinko - co do ogrodu, to u mnie w wiekszosci maz wszystko robi. Jakos tak sie podzielilo - ja dbam o dom w srodku, a maz na zewnatrz. Plus do tego raz na jakis czas tesciowie wpadna (tesc wtedy buduje z moim mezem, a tesciowa cos porobi w ogrodzie. No i moja mama :) niestrudzony poskramiacz chwastow :) Tak wiec ogrod sie "sam" obrabia. Ale fakt, ze jesienia i wiosna wykonalismy ogromna prace - kupilismy dom ze starym ogrodem. Trzeba bylo wyciac sporo drzew, posiac nowa trawe, poprzycinac krzaczory. Na szczescie juz wyglada po ludzku. Choc przyznam, ze taki zarosniety tez mi sie podobal. Amelko - koniecznie napisz, gdy wrocic od lekarza.
-
Amelko ! Trzymaj sie. Wszystko musi byc dobrze. Ja tez podkrwawilam w 13 tygodniu, tyle, ze swieza krwia. Ponoc bylo to jakies stare krwawienie wewnetrzne, ktorego reszte organizm wyplul w ten sposob. Wierze, ze u Ciebie wszystko dobrze!! Zwlaszcza, ze to ciemna krew - czyli nic nowego. Moze organizm wyplul jakies starego zachowanego skrzepa? a moze jakas cyste. Nie denerwuj sie, chociaz wiem, ze trudno sie nie denerwowac. Trzymam kciuki!
-
Witaj w klubie Mafinko. Tez mam dni - zwlaszcza jak za oknem cisnienie spada - ze nie mam sily ani reka ani noga ruszyc. Przed ciaza zlopalam po prostu kawsko, teraz mi nie smakuje. Tak wiec jak i Ty ratuje sie puszka pepsi lub coli.
-
Teoretycznie za wczesnie, ale juz o tym pisalysmy - wiekszosci z nas cos sie w tych brzuchach kotluje mniej wiecej od 12-13 tygodnia, wiec ktoz to wie?