-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez ania_h83
-
E tam, gadasz, że chłopiec Ci nie pisany :) Poproś męża - jak się postara to będzie chłopiec hehe. A my zmajstrujemy dziewczynkę w takim razie i tak czy siak rodziną zostaniemy, o!
-
Justa - Właśnie Ci miałam linki podsyłać, ale byłaś szybsza :) No to dawaj fotkę Kalinki to też zagłosuję :) A drugiego miesiąca będę gratulować jutro :) Racja, czas pędzi jak szalony! A Jeremiaszek znów powyrastał z paru ciuszków hehe. No i nie złość się na mnie ;P my tu tylko żartujemy i też preferujemy monogamię hehe :) Z tym, że ja się już troszkę pogubiłam, bo myślałam, że Kalinka była obiecana Wiktorkowi! :) No w każdym razie ja bardzo chętnie zostanę teściową Kalinki, mam nadzieję, że nie będzie na mnie za bardzo narzekać hehehe
-
Bejbik, Mama - Zagłosowałam na fotki Waszych pociech, śliczne :) Życzę powodzenia w konkursie! Może ja też powinnam się dołączyć...zdjęć mam mnóstwo, może by się coś wybrało :) Kleopatra - Czyli imprezowa z Was para :) I z tego co widziałam na nk to Wiki odziedziczył zamiłowanie do imprez, bo jedną ma już za sobą hehe :) A tak w ogóle to zazdroszczę, że jest taki grzeczny i potrafi sam się sobą zająć. Jeremiaszek dłużej niż 10-15 minut sam nie poleży, nic tylko ręce i ręce...Chyba sobie jednak też tą chustę sprawię :) Madlene - Czekam niecierpliwie na Twoją historię miłosną :) I jestem pewna, że pięknie ją opiszesz :) Mineralka - My jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje matrymonialne O Zosi oczywiście też podszepnę, nie ma sprawy :)
-
Witam! Ja tylko na sekundkę pochwalić się, że dziś kończymy 2 miesiące!!! :) Od wczoraj bobas gada jak najęty i śmieje się od ucha do ucha :) Taki się nagle towarzyski zrobił hehehe. A tu foteczka zrobiona przed chwilą Pozdrawiamy cioteczki!!!
-
Cześć dziewczynki i bobaski! No widzę, że faktycznie dałam początek ładnym opowieściom :) Mam nadzieję, że jak obudzę się rano to będzie ich więcej :) Bardzo fajnie mi się dziś wszystkie Wasze historie czytało mimo, że u mnie brak melancholijnej jesiennej aury, za oknem słońce daje, ale co tam :) Avalka - Ja też tęskniłam hehe :) Muszę zaglądać częściej. A tak w ogóle to dziś sobie pomyślałam jak fajnie by było spotkać Was wszystkie w realu. Tyle tu fajnych kobietek, że naprawdę chętnie bym z Wami na browarka wyskoczyła Mama - Ja też zawsze miałam słabość do chłopaków z długimi włosami (dalej zresztą mam hehe) :) Nawet miałam dwóch długowłosych, ale ani z jednym, ani z drugim nie wyszło i koniec końców trafił mi się krótkowłosy Argentyńczyk hehe. Twój mąż wygląda na strasznie sympatycznego człowieka :) A dzieciaczki masz urocze :) Zawijka - Jak widać na allegro można czasem trafić na niezłą okazję hehehe A tak w ogóle to ja, podobnie jak Twój mąż, jestem z Podkaracia i potwierdzam, że mamy tam NAJFAJNIEJSZYCH chłopaków :) Justa - Przykra ta historia z przyjacielem, ale najważniejsze, że jesteś teraz szczęśliwa i że dokonałaś właściwego wyboru. Męża masz super, a córcia śliczniutka, więc nic tylko się cieszyć :) Paulina - No i jesteś kolejną osobą obok Zawijki i mnie, która poznała męża za pomocą komputera hehe. Miło wiedzieć, że nie jestem sama :P Gogi - Ja też się już nastawiałam na staropanieństwo po tym jak każdy kolejny chłopak mnie zostawiał, ale tak widocznie miało być, bo gdzieś tam daleko czekał na mnie ten jedyny :) Musieliśmy się tylko odnaleźć :) Ewelka - Fajna historia :) Czyli przez pomyłkę swojego kolegi poznałaś męża :) Ja w sumie też fakt poznania Crisa zawdzięczam mojemu koledze, który to namówił mnie, żebym się zarejestrowała na last.fm. Sam nawet założył mi konto. Po całej tej historii z Crisem śmiał się, że to jego zasługa i powinnam mu teraz dziękować hehe. Bejbik - Ja ze swoim pierwszym chłopakiem zaczęłam się spotykać właśnie w Sylwestra :) Byłam wtedy jeszcze w liceum. Ależ to była mroźna zima! Tyle lat minęło, a ja ciągle wszystko pamiętam. To chyba prawda, że stara miłość nie rdzewieje :) I chociaż się rozstaliśmy i teraz on ma żonę i dwuletnią córeczkę to ja wciąż go bardzo lubię i utrzymujemy sporadyczny kontakt. A poza tym muszę Ci powiedzieć, że Twoja Patrysia co zdjęcie to piękniejsza! :) Jeremiaszek też dość dużo gada i uśmiecha się jak jest w humorze hehe, ale o pięknych przespanych nockach to ja mogę tylko pomarzyć ;) A za brzuszkiem tęsknię baaaaaardzo. Najchętniej znów bym była w ciąży :) Ostatnio, podobnie jak Justa, przechodziłam obok szpitala, w którym rodziłam i tak jakoś mi się tęskno zrobiło... Mineralka - Tak jak napisałam wyżej, ja mogłabym znów być w ciąży :) To był dla mnie niesamowicie piękny czas :) (być może dlatego, że ominęły mnie wszystkie upierdliwe dolegliwości związane z ciążą hehe). Tak czy siak ja za brzuszkiem tęsknię i mam nadzieję, że kiedyś jeszcze dorobię się kolejnego Dzieciaczki śliczne!!! :) Ok, uciekam do wyrka choć i tak za niedługo trzeba będzie wstać ;) :*
-
Hej! Znów kilka dni nie zaglądałam, tradycyjnie czasu brak. Jeremiaszek jeden dzień jest grzeczny jak aniołek, a następnego dnia pokazuje różki i tak na zmiany. Wpadłam, żeby odpisać na starsze posty, bo dziewczyny pytały mnie o pewne rzeczy... Bejbik - Swojego męża Crisa (zdrobnienie od Cristian) poznałam w dość oryginalny sposób, bo na last.fm :) Może kojarzycie, to taka internetowa radiostacja. Tu jest link do mojego profilu glycerine0â��s Music Profile â�� Users at Last.fm Po prostu pewnego dnia napisał do mnie koleś z Argentyny pytając jak było na koncercie, na którym byłam kilka dni wcześniej. Odpisałam, a on znów napisał. Odpisałam więc jeszcze raz i tak jakoś się zaczęło :) Na początku rozmawialiśmy głównie o muzyce, ale z czasem doszły też inne tematy. Ot, takiego miałam internetowego kolegę :) Z tym, że ten internetowy kolega był tak niesłychanie miły, że dnia nie mogłam wytrzymać bez wiadomości od niego :) Właściwie to ja nie wiem jakim cudem studia skończyłam, bo zamiast się uczyć to ja większość dnia (i nocy) przesiadywałam przed kompem hehe, a na zaliczenia i egzaminy uczyłam się z wielkim pośpiechem dzień przed :P Moment przełomowy naszej znajomości miał miejsce w moje urodziny 3 lata temu, kiedy to jak co dzień dostałam wiadomość od Crisa, z tym, że ta była nieco inna, bo napisał w niej, że mnie kocha :) Najpierw po hiszpańsku, a potem po polsku :) Wiem, wiem, brzmi to dość dziecinnie, no bo jak można się zakochać w kimś kto mieszka na drugim końcu świata i kogo zna się tylko ze zdjęć? Samej wydawało mi się to mało realne, nieraz się zastanawiałam czy to możliwe, że on jest właśnie tą moją drugą połówką, której nie mogłam znaleźć tutaj. A jeśli tak, to czemu mieszka tak daleko?? Szanse na spotkanie w realu wydawały się być znikome, bo jednak odległość robi swoje, a jednak się udało :) Przez pół roku Cris odkładał kasę na bilet, aż w końcu przyleciał do mnie do Polski, zostawił rodzinę, studia, przyleciał z jedną walizką. Znalazłam mu mieszkanie w Krakowie, a po pewnym czasie się do niego przeniosłam. Wiele osób mnie oczywiście przestrzegało przed tą znajomością, no bo przecież nie znam go, nigdy go na żywo nie widziałam, a co będzie jeśli się okaże, że w realu jest zupełnie innym człowiekiem itd. itp. Przyznam, że sama stresowałam się przed pierwszym spotkaniem, ale jak się okazało niepotrzebnie. Na żywo Cris był jeszcze milszym i sympatyczniejszym człowiekiem niż przez internet. W życiu bym nie pomyślała, że coś takiego mi się przytrafi. Gdyby ktoś mi powiedział, że w taki sposób poznam swojego przyszłego męża, pewnie popukałabym się po głowie. A jednak miłość potrafi nas zaskoczyć i przyjść niewiadomo skąd i niewiadomo kiedy :) Wkrótce po przyjeździe do Polski Cris mi się oświadczył, dostałam śliczny pierścionek z białego złota :) ale ślub wzięliśmy dopiero tutaj w Argentynie 8 stycznia tego roku (cywilny tylko jak na razie). Nazwiska nie zmieniłam, bo tu się nie zmienia, kobiety zostają przy swoich panieńskich. Ja zresztą jestem do swojego tak przywiązana, że jakoś nie wyobrażam sobie, że miałabym się nazywać inaczej hehe. Jeremiaszkowi za to daliśmy dwa nazwiska, i Crisa i moje, czym oczywiścei bardzo uradowałam moją rodzinę :) No...to tak mniej więcej w skróconej wersji wygląda moja historia miłosna hehe. A Cris jest najcudowniejszym człowiekiem jakiego w życiu spotkałam :) Co się zaś tyczy decyzji o wyjeździe do Argentyny to to był raczej spontan. Ciekawość mnie tu przyniosła. Trochę się w sumie biłam z myślami, bo jednak wyjechać tak daleko nie jest łatwo, ale nikt przecież nie mówi, że muszę tu zostać na zawsze. Taki zresztą był plan, że pomieszkamy tu kilka lat i wrócimy do Polski. Może to trochę nierozsądne z mojej strony, ale skoro nadażyła mi się taka okazja to czemu miałam nie skorzystać...Przynajmniej zobaczyłam Buenos Aires :) No a w przyszły poniedziałek jedziemy oglądać mieszkanie, które wypatrzyłam w necie. Mam nadzieję, że tym razem się uda. Mama - Za Polską owszem, tęsknię, bo jednak tutaj wszystko jest inne (począwszy od poprzestawianych pór roku, na jedzeniu zakończywszy). Teraz po roku pobytu zaczynam się już przyzwyczajać, ale początki były dość ciężkie. Przez pierwsze dni chodziłam z nisko opuszczoną szczęką, bo wszystko mnie tu dziwiło. Zadawałam tysiąc pytań jak dziecko. To jest jednak zupełnie inny świat i szczerze jakoś siebie tu nie odnajduję. Kilka lat i owszem, ale zostać na stałe bym tu nie chciała. Tym co podoba mi się najbardziej w tym kraju są ludzie. Niesłychanie sympatyczni, mili i otwarci. Nawet panie w okienkach. Wiecznie uśmiechnięte i uczynne. Tylu życzliwych ludzi ilu spotkałam tu przez rok, w Polsce nie widziałam przez całe życie. No i strasznie całuśny naród z tych Argentyńczyków hehe. Buzi w policzek na dzień dobry, buzi na do widzenia, całują się wszyscy z wszystkimi :) Teraz to już dla mnie normalka, ale jak dostałam pierwszego buziaka od mojego gina to się troszkę zdziwiłam hehehe. Pytasz o mojego męża...On jest Argentyńczykiem, chociaż nie tak zupełnie do końca, bo tatę ma Argentyńczyka, ale mama to córka Niemca i Chorwatki, czyli ma też europejskie korzenie. No a żonę sobie znalazł Polkę i już w ogóle wyszła mieszanka międzynarodowa :) Jak dobrze pójdzie to Jeremiaszek będzie mówił w 3 językach, po polsku, po hiszpańsku no i po angielsku, bo tak właśnie porozumiewamy się z Crisem (on zna tylko kilka słów po polsku, no a ja hiszpański już mniej więcej rozumiem, ale z mówieniem jeszcze wciąż kiepsko). Jezu, ale Wam zapodałam wiadomość! Bo ze mną to tak jest - nie odzywam się zbyt często, ale z moim polotem do pisania jak zasiądę raz tak kończy się zwykle epopeją Nawet pracę magisterską musiałam z bólem serca skracać hahahaha :) Ok, spadam, teraz już nie mam przed Wami ŻADNYCH tajemnic :) Buźki! Ps. Wszystkie dzieciaczki piękne!!!! Ps.2. Kleopatra - Trzymaj się!!! Oby Ci szybciutko przeszło!
-
Witam! U nas dziś o niebo lepiej. Mały je, śpi, grzeczny jak aniołek. Oby więcej takich dni :) Wiecie, wczoraj czyli 28 października minął rok odkąd jestem w Argentynie. Normalnie nie wiem kiedy to zleciało. Dopiero co pamiętam jak wsiadaliśmy do samolotu, a tu już rok. Kilka dni temu też zaczęliśmy rozmawiać z mężem o chrzcinach i on mi zaproponował, że może opłacić bilet dla mojej siostry czy brata do Argentyny, żeby mogli przylecieć na chrzciny. Nie powiem, fajnie by było, ale jakoś mało realnie jak dla mnie. Jednak to drugi koniec świata... Jutro zaczynamy szukać mieszkania od nowa. Mam nadzieję, że tym razem się uda. Paulina - Z tym przyprowadzaniem dziewczyn do domu to się przekonam za kilkanaście lat hehe, choć szczerze mówiąc to ja bym Jeremiaszkowi chętnie żonkę tu na forum znalazła, tyle ładnych dziewuszek tu mamy, że hej! :) Ty zresztą też przy dwóch synkach pewnie będziesz miała ruch z dziewczynami :) Kleopatra - Super ta chusta. Tak czytam i też mnie nachodzi. Dziś moja mama spytała się mnie czy napisałam już list do Św. Mikołaja, więc niewykluczone, że mam juz pomysł na prezent hehe. Mama - Moja bratowa jak była w ciąży też piła Kubusie i jej córeczka ma ładną śniadą cerę, więc może to to :) Ja jestem blada jak ściana, więc tym bardziej dziwne, że moje dziecko jest takie śniade :) Na niektórych zdjęciach naprawdę śmiesznie razem wyglądamy hehe. No ale lato idzie, więc może się trochę opalę. Ja co prawda słońca nie lubię, w dodatku mam piegi, które na słońcu robią się jeszcze bardziej widoczne, no ale przed argentyńskiem słońcem uciec się nie da, więc chcąc nie chcąc pewnie mnie troszkę opali. A co do teściowej to ja mojej nigdy jakoś specjalnie nie lubiłam, ale teraz jak mi tak pomaga to zaczynam zmieniać zdanie. Madlene - Tak jak dziewczyny piszą, nie przejmuj się, nie wiedziałaś, że malutka była głodna. No ale teraz już wszystko powinno być dobrze :) Ja sama się zastanawiam czy mój Jeremiaszek się najada piersią (choć dostaje też butlę czasem), no ale ładnie przybiera na wadze, więc chyba wszystko ok. Kleopatra ma rację, trudno czasem pojąć o co chodzi naszym dzieciom jak płaczą. Całuski, pa :*
-
Razem z Jeremiaszkiem dziękujemy wszystkim za miłe słówka i komplementy :) A co do jego karnacji to trochę śmieszna sprawa, bo on ma skórę ciemniejszą nawet niż mój mąż (choć mój mąż wcale nie ma jakiejś mega ciemnej karnacji, bo on nie jest w 100% Argentyńczykiem - jego mama jest Europejką). Ja żartuję, że nam dziecko podmienili w szpitalu hehe, bo to niemożliwe, żebym ja - taka blada - miała takiego śniadego syna :P Ewelka - Co ja bym dała, żeby mój mały sam zasnął słuchając kołysanek! No dosłownie zazdroszczę :) Bejbik - Fajnie, że się przeprowadzacie :) U nas niestety złe wieści. Nie wynajmą nam tego mieszkania...No trudno, trzeba będzie szukać czegoś innego. Już przewertowałam ogłoszenia w necie, będziemy dzwonić. Patrysia śliczna jak zawsze i jaki ma radosny uśmiech :) Jeremiaszek dziś uśmiechnął się do mnie 3 razy pod rząd, ale miałam radochę :) Kleopatra - Ale się ośmiałam z tym tekstem, że Wikuś rzuca się czasem na pierś jakby z rok nie jadł Hehehe, mój bobo też tak nieraz ma. Jakby ktoś to widział to by pomyślał, że głodzę swoje dziecko, bo tak łapczywie się na mnie rzuca :) Justa - Co do oferty matrymonialnej to my bardzo chętnie, ale zdaje się, że mamy konkurencję w postaci Wiktorka, który to już czeka na Kalinkę Oj, będzie ciężko :P Avalka - Jeremiaszek też już wyrósł z paru ciuszków, nawet nie zauważyłam kiedy :) Niedawno próbowałam ubrać jednego pajacyka i nóżki już niestety nie wlazły hehehe. Madlene - Witaj w klubie! Mój mały też kocha być noszony i nie wiem jak go tego oduczyć. Jeśli wynajdziesz jakąś metodę to koniecznie się nią ze mną podziel, bo ja długo nie pociągnę nosząc tego mojego klocusia :) Wszystkiego najlepszego dla Lary z okazji ukończenia miesiąca! Śliczna perełka :) Ja dziś padam na twarz, Jeremiaszek postanowił mnie wykończyć psychicznie i fizycznie. Od ósmej rano do teraz (a jest u mnie teraz prawie 23) spał sam tylko godzinę (w ratach 2 razy po pół godziny), a tak to podrzemywał trochę na moich rękach, bo jak go odkładałam do łóżeczka to od razu płacz. Nie wiem co mu się porobiło. Noszę go dziś cały boży dzień, śpiewam, tańczę, skaczę, a on i tak robi kwaśną minę i od razu płacz. No i znów rzucał się trochę przy piersi. Eh, co jeden dzień lepszy to następny masakra. Ciekawe czy chociaż w nocy będzie spał. No ja bym była zmęczona na jego miejscu. Teraz teściowa go zabawia, a ja mam chwilę dla siebie. Uciekam teraz i jeszcze kilka fotek wrzucam :) 1. Na spacerku w Buenos... 2. Wycieczka do Chascomus 3. Śpię :) 4. Relaksik po opróżnieniu dwóch cycusiów :) 5. Piąstki :) Buźki :*
-
Hej! Zostałam wywołana po imieniu, więc jestem :) Kleopatra - Dzięki za pamięć, miło mi bardzo :) No to się teraz przygotujcie na długą lekturę hehehe (albo pomińcie mój post co by cennego czasu nie marnować ;)). U nas wszystko w porządku, jakoś czas sobie leci, podczytuję forum, ale do pisania weny brak. Wczoraj byliśmy u pediatry i Jeremiaszek waży już 5330 g (to już wiem czemu mnie tak ręce bolą jak go noszę :P) i ma 57,5 cm. Czyli w 3 tygodnie przytył 1 kg (!) i urósł 2,5 cm. W sumie przez 7 tygodni życia urósł już 8 cm. Nie znam się, ale chyba całkiem niezłe tempo :) Zaczyna sobie powoli coś tam po swojemu gadać, jakieś "gu", "abu" itp., fajnie się tego słucha :) Śmieje się też często na głos, ale zwykle robi to przez sen hehe. Poza tym uśmiecha się, ale chyba jeszcze niezupełnie świadomie (choć przedwczoraj jak się do mnie uśmiechnął to naprawdę mi się wydawało, że wiedział co robi ;)). A dziś tak sobie westchnął jakby to miał niewiadomo ile problemów, razem z mężem wybuchliśmy głośnym śmiechem Niektóre z Was pisały, że Wasze dzieci denerwują się podczas karmienia piersią, płaczą, prężą się itd. To ja Wam powiem, że mój jest w tym mistrzem. Kilka dni temu takie cyrki wyprawiał, że nie dałam rady go karmić i kończyło się butlą. Teraz trochę się uspokoił, ale jeszcze od czasu do czasu trochę się rzuca. Nie mam pojęcia skąd to się bierze. Tak w ogóle to ja karmię i piersią i butlą, bo mały po opróżnieniu obu piersi często dalej głodny, a nie mam siły karmić go godzinami samą piersią, bo wciąż bolą mnie brodawki choć już nie ma na nich ranek. Tak więc jak po karmieniu dalej jest głodny i szuka cyca to dostaje trochę sztucznego i zwykle wtedy jest już spokój. Ostatnio staram się zmniejszać ilość wypijanego przez niego mleka sztucznego i są nawet dni kiedy dostaje tylko 1 małą butelkę (120 ml), a tak to cyc jest w ruchu. No ale bywa też i tak, że wypija tego sztucznego powiedzmy 3 czy 4 butelki, no ma apetyt hehe. Wolałabym, żeby był tylko na piersi, bo po co się męczyć i z jednym i z drugim, no ale jak mus to mus. Już dawno mogłam przejść na butelkę, ale jakoś nie umiem mu odmówić piersi pomimo tego, że ciągle mam z nimi problemy i karmienie raczej nie sprawia mi przyjemności. No ale są postępy, już nie borykam się z krwawiącymi brodawkami, jest tylko ból jak mały ssie, ale da się przeżyć. Pewnie nie pociągnę zbyt długo na piersi, więc póki jeszcze daję radę to staram się dawać pierś. Co do diety (bo często tu o tym rozmawiacie) to powiem Wam, że nie stosuję żadnej. Jem WSZYSTKO. Tak mi nakazał zarówno mój gin jak i pediatra. Obaj kazali mi zapomnieć o dietach i jeść zupełnie normalnie, co też z wielką radością czynię :) a mojemu małemu nic nie jest, żadnych wysypek ani nic w tym stylu. Nawet sobie szklaneczkę piwka łyknę czasami i też git (na piwo też mam pozwolenie :)). Nie powiem, żeby mnie takie podejście nie zdziwiło, bo nastawiałam się, że tego i tamtego nie będzie mi wolno, a tu takie miłe zaskoczenie. Z odparzeniami też nie mamy problemów, ale tu w ogóle inna moda i nie używa się nawilżonych chusteczek, tylko pupkę czyści się zwykłą watą nasączoną takim gęstym olejkiem (nie wiem jak to nazwać, po ichniejszemu nazywa się to oleo calcareo). Pupa jak marzenie. Jeśli chodzi o pieluszki to używamy Huggies, bo Pampersy mi w ogóle nie podeszły. Było też o pasach poporodowych. No więc ja nosiłam taki pas elastyczny przez miesiąc, tak mi gin kazał. Nie chodziło tu nawet o spłaszczenie brzucha, ale o to, żebym po cesarce mogła z większą łatwością podnosić cięższe rzeczy. I mi ten pas pomógł, bo jak go nie miałam to od razu bolały mnie plecy jak się trochę odźwigałam, a z pasem było o wiele lepiej. Brzuch mi też oczywiście spłaszczył, ale jak go przestałam nosić to z powrotem brzuszek mi wystrzelił do przodu i wyglądałam jak w 5tym miesiącu hehe, ale teraz na szczęście z każdym dniem jest go coraz mniej i mniej, więc jestem dobrej myśli, że już niedługo będzie zupełnie płaski. Niestety stałam się posiadaczką rozstępów wokół pępka (które to pojawiły mi się pod sam koniec ciąży), no i nie wygląda to za ładnie, ale mam nadzieję, że zbledną dziady z czasem. No i jeszcze jedna sprawa. Tak czytam, że Wasze dzieci tak ładnie śpią w nocy, tyle godzin, dają się Wam wysypiać itd. i nie mogę uwierzyć. Jeremiaszek najdłużej potrafi spać 3 h, a tak standardowo to 2, czasem półtorej, bywa też, że śpi pół godziny, a potem znów impreza :) I najbardziej kocha zasypianie na rękach (ku mojej rozpaczy). Nieraz potrafi zasnąć twardo na moich rękach, a jak tylko odłożę go do łóżeczka to oczy jak 5 zł. i dawaaaaaaj od nowa :) Jeszcze się trzymam na nogach, ale chwilami bywa ciężko. Z innych ciekawostek to Wam powiem, że szukamy mieszkania. Na początku plany były takie, że przeniesiemy się do Buenos, ale potem stanęło na Lomas - mieście obok Buenos, gdzie rodziłam. Mam tam i gina i pediatrę, więc wszystko byłoby pod ręką. No i nawet zarezerwowaliśmy już mieszkanie, naprawdę fajne, w super miejscu itd., ale niestety pojawiły się problemy i najpewniej nic z tego nie wyjdzie (prawdopodobnie jutro się dowiem). Nie chce mi się wgłębiać w szczegóły i Was zanudzać, ale chodzi o to, że jakiś jeden papier jest zły i z tego tytułu robią problemy w tym biurze nieruchomości. No szkoda, bo już naprawdę się nastawiałam na przeprowadzkę, a tu najpewniej trzeba będzie szukać od nowa. To ja teraz spadam i postaram się częściej zaglądać :) A tymczasem tradycyjnie już wrzucam kilka fotek mojego bobaska :) Z serii: 1. dziubek :) dla wszystkich forumowych cioteczek i ich dzidziusiów :* 2. Jezu, kobieto, zostaw mnie w spokoju! Wystarczy już tych zdjęć! :P 3. Piękny jestem! 4. Zamyślony... 5. Z bliska :) Całuski dla Was i bobasków ode mnie i Jeremiaszka! :*:*
-
Witam się nocką :) Ja tak na szybciutko... Emilcia, Promyczek - GRATULUJĘ!!!! :) Wszystkie wrześniowe bobaski są cudne po prostu! My wczoraj, tzn. 6 października kończyliśmy równiutki miesiąc :) Poza tym byliśmy u pediatry i Jeremiaszek waży już 4300 g i ma 55 cm! Wszystko jest w porządku, mały zdrowy :) Ja mam nadal problemy z pokaleczonymi brodawkami. Co je trochę podleczę to mały mnie znów pogryzie i tak w kółko. Znowu jakąś inną maść od tego pediatry dostałam, zobaczymy czy pomoże. Przez 2 dni mam nie karmić piersią, więc dziś odciągałam pokarm laktatorem i wyszło tego 260 ml, czyli pełna wielka butelka! Ja za chwilę spadam spać, bo Jeremiaszek zasnął, ale zanim pójdę chciałam się nim troszkę pochwalić :) Pierwsze zdjęcie z wczoraj, a drugie z zeszłego piątku. Buźki dla cioteczek :) :*
-
Znów mnie chwilę nie było, a tu tyle nowych bobasków Lolall, Madlene, Kasioleqq, Maleństwo i Mineralka - SERDECZNIE GRATULUJĘ!!!! Wrzucajcie fotki Waszych pociech! U nas ostatnio tak nieciekawie. Przedwczoraj mój bobas zwymiotował krwią, było tego dość sporo. Mąż o 22:30 dzwonił do pediarty i ten się pyta czy mam poranione brodawki. No fakt, jedna wyglądała dość nieciekawie i bolała, ale nigdy bym nie pomyślała, że się tej krwi tyle nałyka. Cały dzień był strasznie marudny. Nie mogłam go uśpić od południa do 7 wieczorem, no a na koniec była akcja z tą krwią. No i pediatra kazał go przez kilka dni karmić modyfikowanym dopóki ja tych moich nieszczęsnych brodawek nie wyleczę, no a w międzyczasie muszę ściągać pokarm, bo inaczej mi cyce rozsadzi. Wczoraj siedziałam pół dnia z laktatorem, dziś to samo, a teściowa mi dziecko bawi, bo inaczej to nic bym nie zrobiła. Mam nadzieję, że szybko się wyleczę, bo brakuje mi karmienia piersią. Gogi - Pytałaś o ta drętwą skórę w okolicach blizny po cięciu. To jest normlane, gdzieś o tym czytałam. Przechodzi po paru miesiącach, z tego co pamiętam. Ja też tak mam. Dotykam tego miejsca i mam takie dziwne uczucie jakby ta skóra nie była moja...A jak się w ogóle czujesz tydzień po cesarce??? Piękne wszystkie Wasze dzieciaczki!!! :) Spadam dalej pompować :/
-
Witam się i ja wieczorkiem! Ja tylko na sekundkę... Gogi - Serdecznie gratuluję i życzę szybkiego powrotu do sił!!! :) Avalka, Bejbik - Śliczne te Wasze dziewuszki. To którą mi odstąpicie na żonkę dla Jeremiaszka?? Wszystkim dziewczynom w dwupakach życzę szybkiego rozwiązania. To już naprawdę niedużo zostało i będzie wrzesień rozpakowany :) U nas ostatnio dużo płaczu i mało spania, ale mam nadzieję, że to przejściowe kłopoty. Wybaczcie, że nie odpisuję każdej z osobna, ale padam ze zmęczenia. A tutaj macie kilka fotek mojego bobaska plus jeden króciutki filmik :) Ciumki :* http://www.youtube.com/watch?v=_-WlvoKXJLk
-
Ewelka, Olachte - GRATULACJE!!!! Jak się cieszę, że przybyło nam dwóch chłopców Bejbik - Wszystkiego najlepszego dla Patrysi!!! Faktycznie niesamowicie szybko ten czas leci, już miesiąc! :) Buziaki przesyłam :* Justa - Kalinka śliczniutka i też wszystkiego naj z okazji ukończenia 2 tygodni :) Kleopatra - Jakiż ten Wiktorek słodziutki!!! :) My kończyliśmy 2 tygodnie wczoraj :) I też sobie pozwolę jeszcze 2 foteczki wrzucić :) To z niedzielnego spacerku :) A to z dzisiaj dla forumowych cioteczek
-
Dorota - GRATULACJE!!! :) Wrzuć jakieś fotki Kubusia :) My dziś (a właściwie wczoraj, bo już jest po północy u mnie) byliśmy z Jeremiaszkiem u pediatry i muszę się pochwalić, że urósł i przytył Przekroczył już swoją wagę urodzeniową (3480 g), a zajęło mu to niecałe 2 tygodnie :) Waży teraz 3600 g i ma 51 cm. Dokładnie 10 dni temu na poprzedniej wizycie ważył 3250 g i mierzył 49,5 cm. Następną wizytę mamy 6 października czyli jak będzie miał równy miesiąc. Poza tym wszystko w porządku, bobas zdrowy :) A na przywitanie obsikał pana pediatrę, gdy ten mu zdjął pieluszkę, żeby go zważyć hehehe. Mi jeszcze w domu przed wyjściem zaserwował coś znacznie lepszego, bo kupę (to już trzeci raz mieliśmy taki wypadek). Osrajtał wszystko naokoło, a mnie przede wszystkim :) To tyle póki co, uciekam. Pa! A to MY :)
-
Kleopatra - Mi pielęgniarki jeszcze w szpitalu mówiły, żeby karmić 15 minut jedną piersią i 15 drugą. To samo powiedział nam pediatra jak byliśmy u niego na wizycie, gdy mały miał 4 dni. Koleś twierdzi, że w ciągu tych 15 minut dziecko opróżnia pierś w 100%, a jeśli ssie 5 minut to opróżnia 75%, bo to ssanie na początku jest bardziej intensywne. Ja osobiście sama nie wiem co o tej teorii myśleć, bo po 15 minutach ssania ja dalej mam mleko w piersiach, więc karmię różnie. Staram się robić tak jak pediatra każe, ale czasem pozwalam małemu cyckać dłużej jedną pierś. Nie wiem czy rzeczywiście po tych 15 minutach się nią bawi czy dalej pije, ale tak czy siak chyba się najada, bo zwykle zasypia przy cycu :) Tak jak np. teraz. Poległ w mgnieniu oka Dziś jedziemy znów do pediatry i jestem strasznie ciekawa ile Jeremiaszek waży. Mam wrażenie, że całkiem sporo przytył przez te 10 dni. Co do smoczka to ja miałam zamiar w ogóle nie dawać, ale ten sam pediatra powiedział, że jak mały będzie dalej szukał cyca po karmieniu to żeby dać smoka, bo tak naprawdę on już nie jest głodny tylko chce się pobawić. No więc dałam smoka jak miał te 4-5 dni, ale niebardzo mu się to podoba. Przetestowaliśmy już kilka marek i wszystkie wypluwa hehe. W końcu mąż kupił taki smoczek firmy chicco jednoczęściowy (pediatra mówił, że takie są bezpieczne) i ten o dziwo nawet ssie od czasu do czasu, ale bez jakiegoś większego entuzjazmu. Najczęściej wypluwa jak zaczyna zasypiać :) To tyle ode mnie w kwestii Twoich pytań :) A Wiktor ładne imię. Wrzuć jakieś foteczki swojego skarba
-
Witam się wieczorkiem! Dawno nic nie pisałam, ale czytam na bieżąco. Jakoś nie mam weny do pisania ostatnio... Trochę dzieciaczków przybyło od mojej ostatniej wizyty więc serdecznie gratuluję wszystkim mamusiom :) Wicia, Andzia, Agatka i Kleopatra - bardzo się cieszę, że macie już swoje maleństwa przy sobie :) Mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam :) Wicia - Coś te Jeremiaszki faktycznie uparte :) Mój się nie odwrócił, Twój wyjść nie chciał, ale najważniejsze, że są już z nami :) Czekam na fotki bobaska :) Kleopatra - No kawał bobasa z siebie wycisnęłaś Jestem pełna podziwu! I też z niecierpliwością czekam na foteczki :) Justa - U nas dziś to samo święto - odpadł kikutek i nareszcie jest pępuszek jak się należy :) Ależ była wielka moja radość, gdy dziś to zobaczyłam podczas przebierania :) Paulina - Trzymaj się w tym szpitalu! Na pewno będzie wszystko dobrze. Ściskam mocno. A tak w ogóle to bardzo ładne wszystkie bobaskowe zdjęcia jakie powklejałyście :) Ja też dziś chciałam wrzucić jakieś foteczki, bo mam ich od groma (codziennie pstrykam hehe, to już jest jak nałóg :P), ale nie chce mi się ich w tej chwili ładować, bo to długo zajmuje, a ja mówiąc prosto na twarz padam. Ostatnio mój bobas nic tylko by na cycu wisiał, a uśpić go graniczy z cudem. Taki był grzeczny na początku, a teraz pokazuje różki. No i te moje nieszczęsne brodawki....No masakra co on z nimi powyprawiał. Smaruję jakąś maścią co mi pediatra polecił, ale nic to nie daje. Łzy mi stają w oczach na samą myśl o kolejnym karmieniu. Dziś praktycznie podaję tylko lewą pierś, bo prawa wygląda tragicznie i zanim się mały porządnie wessie to boliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii jak jasny gwint. No ale nie będę tu smęcić. Tak piszecie dziewczyny (te z brzuszkami jeszcze), że już Wam źle, że macie dość, a ja Wam powiem, że mi brzuszka strasznie brakuje. No normalnie tęsknię za nim. Całą ciążę czułam się świetnie, żadnych bardziej dokuczliwych dolegliwości nie miałam, a brzuszek uwielbiałam. No pod koniec może faktycznie było troszkę ciężko, ale nie tak źle. Chwilami to mi nawet smutno, że już go nie mam, choć teraz mam coś znacznie lepszego - moje kochane dziecko :) W środę byłam na ściągnięciu szwów i nastawiałam się na ból i takie tam, a tymczasem gin odciął niteczkę, pociągnął i już. Wszystko trwało 5 sekund. Jeszcze od czasu do czasu pobolewa mnie ta rana, ale jest już zdecydowanie lepiej. Chodzę normalnie, schylam się, dźwigam rzeczy. Doszłam do siebie praktycznie po tygodniu, tak że naprawdę nie ma się czego bać idąc na cesarkę. Kilka dni temu mój mąż zrobił mi niespodziankę i kupił wózek na raty. Wygląda całkiem przyzwoicie. No w każdym razie lepszy taki niż żaden. I już byliśmy na jednym spacerku, fajnie się go pchało z dzidziusiem w środku, a ludzie na ulicy zaglądali do wózka i uśmiechali się :) Ok, ja spadam. Idę coś zjeść. Aaaaa, co do wagi. Przez całą ciążę przytyłam 9 kg i w chwili obecnej, tj. 11 dni po porodzie mam jeszcze do zrzucenia 2,5 kg :) To tyle. Pa.
-
Wielkie gratulacje Mama225, Smerfi, Ania i Avalka!!!!!!!!! Normalnie takie teraz mamy tempo, że szok! :) A mój skarbuś kończy dzisiaj tydzień :) Dziękujemy bardzo za wszystkie miłe komentarze do zdjęć :) :* Ja się czuję bardzo dobrze, od dwóch dni w ogóle już nie czuję rany, chodzę normalnie, ale jeszcze się nie nastawiam, że już kompletnie przeszło. W środę jadę na ściągnięcie szwów, zobaczymy jak będzie potem. A z takich zabawnych rzeczy to pochwalę się Wam, że moje dziecko dzisiaj podczas zmiany pieluszki zrobiło na mnie kupę :) No wesoło było.
-
Cześć dziewczynki! Ja wpadam tylko na sekundkę dać znać, że u nas wszystko ok tylko czasu na pisanie brakuje :) We wtorek dostałam paczkę od mojej siostry i do dziś jej nie rozpakowałam, bo nie mam kiedy hehehe. No ale może dziś mi się uda. W piątek byliśmy z Jeremiaszkiem u przemiłego pana pediatry, mój bobas jest zdrowy, przybrał troszkę na wadze i urósł pół centymetra ;) Siedzieliśmy u tego pediatry chyba z godzinę, dał nam mnóstwo wskazówek i rad, odpowiedział na wszystkie pytania, super było. Karmiłam przy nim i stwierdził, że daje Jeremiaszkowi 10 punktów za ssanie, bo tak świetnie to robił :) Powoli pojawia się u mnie mleczko, konsystencja jeszcze nie ta, ale wreszcie zaczyna to przypominać mleko, a nie przezroczysty płyn. Wczoraj w nocy to nawet mi poleciało dużo z lewej piersi i zmoczyło koszulę. Dziś założyłam sobie wkładki laktacyjne. Gogi - Ja też się oczytałam, że po cesarce to niekoniecznie się pokarm pojawia, ale jak widać to bzdury. Mój mąż spytał się o to mojego gina i ten stwierdził: "A dlaczego miałoby nie być pokarmu? Piersi w końcu do czegoś muszą służyć" hehe. Trzeba się nastawić pozytywnie i już :) Jedyne co mnie męczy to poranione brodawki. No strasznie mi to moje dziecko zmasakrowało brodawki. Jak karmię to boli jak cholera. Dostałam od pediatry jakąś maść, więc smaruję, mam nadzieję, że pomoże. Justa - Kalinka jest śliczna :) Ja wiem, że Ty już się z Kleopatrą umawiałaś, że oddasz ją na żonę dla jej synka, ale ja też byłabym zainteresowana ;P I oczywiście GRATULACJE dla Klaudusi, Agusi i Młodej Mamusi!!! Nie mogę się doczekać aż zobaczę zdjęcia nowych bobasków :) I na koniec chciałam się pochwalić moim skarbem :) Więcej zdjęć znajdziecie w mojej galerii (ostatnia fotka ze specjalną dedykacją dla cioci Madlene, która nie mogła się doczekać zdjęć ). Buziaki :***
-
Na wstępie chciałam serdecznie pogratulować Juście, Selene i Paulinie z okazji narodzin ich pociech!!!!!!!!!!! Cudowne wieści :) Ledwo doczytałam, tyle naklepałyście :) Posypały nam się bobaski jak szalone!!! My już w domku. Wypuścili nas dzisiaj, zaledwie po 2 dniach pobytu w szpitalu. Gin stwierdził, że wszystko poszło tak ładnie, że nie ma sensu więcej siedzieć. W przyszłą środę idę na ściągnięcie szwów, a w ten piątek chyba na pierwszą wizytę z Jeremiaszkiem u pediatry. Dziś go obejrzał przed wypisem i mały jest zdrowy, stracił nieco na wadze, teraz ma 3190 g, ale wszystko w normie. Przykładam go do piersi co 3 godziny, na razie leci taka przezroczysta siara, ale coś tam powoli zaczyna się rozkręcać. Lekarz mówi, że w 4tej, 5tej dobie powinno już być mleczko. Mały ssie ślicznie, zasypia jak sobie poje, jest grzeczniutki :) Mam masę nowych fotek, jak ściągnę to załaduję :) Ja się czuję dobrze, rana ciągnie troszkę z lewej strony, ale w porównaniu z poniedziałkiem to jest o nieba lepiej. Sama jestem zdziwiona, że to tak szybko przechodzi. Dreptam sobie pomalutku jeszcze, mąż mi pomaga na każdym kroku, ale myślę, że wszystko na dobrej drodze :) Przepraszam dziewczyny, że nie odpisuję, ale nie dam rady, tyle tego, a ja na twarz padam. W szpitalu prawie nie spałam, jakoś mi się nie dało. Nie wiem, chyba z emocji. Wczoraj to się nawet trochę rozkleiłam z tego zmęczenia i popłakałam sobie, ale dziś już mi lepiej. Idę porobić porządek z torbami, bo odkąd przyjechaliśmy wszystko mam porozrzucane na łóżku. Jeremiaszek śpi, więc skorzystam z okazji. Powiem Wam, że jestem w nim zakochana po same uszy. Nie mogę uwierzyć, że takie cudo ze mnie wyszło :) I znów mi się chce płakać... Dziękuję Wam za wszystko! Całuski :*
-
dzieki dziewczny! w koncu udalo mi sie dobic do kompa, jednak kabel jest na tyle dlugi, ze moge pisac z lozka, sorki ze bez polskich znakow i wszystko z malych liter, ale nie znam sie na tych argentynskich laptopach hehe. moi chlopcy padli obaj, duzy sobie kimnal na kanapie, jestem w pokoju 2osobowym, ale poki co nie mam wspolokatorki, wiec jest super, no a maly skarbus lezy obok mnie w szpitalnym lozeczku i tez nyna, bo sobie pojadl. jest baaaaardzo grzeczny, prawie wcale nie placze, no i jest taki sliczny, ze nie moge sie napatrzec. Mielismy juz 2 kupki hehe. co do cesarki to spoko, szybko poszlo jak nie wiem co, 5 minut i moj synus byl juz wsrod nas. bolu nie czulam jak cieli, ale pod koniec jak go wyjmowali to to juz bylo lekko nieprzyjemne, takie szarpanie troche, ale to tez do przezycia, bo tak jak pisze wszystko poszlo bardzo szybko i sprawnie. pokazali mi go na chwilke i zabrali, ale juz po 5 minutach jak mnie odwiezli do pokoju malutki juz tam czekal ubrany i umyty. Moj maz jednak nie byl obecny caly czas przy porodzie, nie wiem czemu, ale zawolali go dopiero jak wyciagali Jeremiaszka, ja tez to widzialam, bo mi dali popatrzec. znieczulenie zeszlo po paru godzinach, nie pamietam dokladnie po ilu i to byl w sumie najgorszy czas, bo bol brzucha sie nasilal, ale nie bylo to nie do wytrzymania. jak zupelnie odzyskalam czucie w nogach to wstalam i poszlam z mezem do lazienki na siusiu. bylo troche problemow z podniesieniem sie z wyrka i wyprostowaniem, ale jakos poszlo. od tego czasu wstawalam jeszcze 2 razy na siusiu i za kazdym razem jest lepiej i lepiej, wiec te dziewczyny, ktore byc moze beda musialy miec cesarki zapewniam, ze wszystko jest do przezycia i napawde nie jest tak zle, najgorsze pierwsze godziny, potem jak sie wstanie to juz z gorki. oczywiscie daleko mi jeszcze do smigania, maz mi pomaga chodzic i podnosic sie z lozka, ale nie taki diabel straszny jak go maluja. bolu brzucha juz np. w ogole nie czuje jak leze, dopiero jak wstane i sie wyprostuje to ciagnie dlatego moje spacery sa raczej krotkie, ale mam nadzieje, ze z kazdym dniem bedzie lepiej. synusia mam malutkiego, tylko 49 cm, ale jest calkiem ciezki hehe, a ja troche oslabiona, wiec jak go tak chwilke potrzymam to az reka boli. ale jest slodki, jak wroce do domu to powrzucam wiecej fotek dla forumowych cioteczek, bo tu to kiepskie warunki na zabawy z komuterem. nie wiem jak zrobic usmiechnieta buzke na tym cholernym laptopie hehe, probowalam na rozne zposoby i nic, a meza nie spytam bo spi. bede chyba konczyc teraz, Jeremiaszek przesyla caluski cmok cmok dla cioteczek!!! dziekuje, ze bylyscie ze mna myslami dzisiaj!!! zakochana i szczesliwa mama Jeremiaszka!
-
Hello all! This is Ania's husband. We are currently at the hospital, she is lying in her bed as from where she is the wi-fi signal is really terrible and she can't get a good connection so I'm sitting next to the window writing this message. She told me to write on her behalf as she has to remain in bed for a while. Jeremiasz was born today (Sept. 6th 2010) at 13.00hs, his weight was 3.480 kg, and he was 49cm's long, he is very healthy and and Ania is feeling very well too. In case you want to see him I took a few shots which we hope you will all enjoy :) (click on the thumbnails to open) Greetings from Ania, and she says she will do her best to write as soon as possible.
-
Dziękuję Wam wszystkim ślicznie :) Nawet nie wiecie jak to miło czytać takie słowa :) Oczywiście postaram się jutro odezwać, a jak się nie uda to pewnie dopiero w czwartek. To ja też zmykam, bo muszę jeszcze parę rzeczy porobić przed tym wielkim dniem :) Dobrej nocki! Zaglądnę jeszcze potem jak będziecie już spały :)
-
Avalka - Siostrę jakoś przeboleję, bo fajna dziewczyna, gorzej z tą teściową, która, że tak powiem, nadmiernie wyraża swoje emocje i zbyt wylewnie okazuje uczucia, więc pewnie łzom i zachwytom nie będzie końca :) Oby tylko nikomu innemu nie przyszło do głowy mnie odwiedzać. Wirusem się nie przejmuj, na pewno nic nie zepsułaś i tłumaczyć się nie będziesz musiała :) Mąż mi tu tłumaczy, że to nie żaden wirus, tylko ktoś po prostu zgłosił, że na stronie są wirusy, ale to nieprawda. Kleopatra - No ja nawet nie sądziłam, że będę nastepna, a tu proszę. Nikt nie chciał rodzić przede mną :) 3 dziewczynki już mamy, więc ja jutro troszkę statystyki wyrównam :)
-
Avalka - Co do odwiedzin rodzinki w szpitalu to stanęło na tym, że jednak nie będą czekać pod drzwiami porodówki (dzięki Bogu), ale młodsza siostra męża tak uparcie chce zobaczyć dziecko już jutro, że chyba raczej nie odpuści. No i sprawa wygląda tak, że razem z teściową mają przyjechać jutro w porze odwiedzin i o ile będę się dobrze czuła mają wejść, ale już sobie zastrzegłam, że góra 5 minut i do widzenia, no i żadnego dotykania dziecka. Druga siostra na szczęście po południu pracuje, więc nie będzie miała jak przyjechać. W dalszym ciągu średnio mi się to wszystko podoba, no ale jakiś tam kompromis został uzgodniony. Niestety pojawił się inny problem. Otóż jedna z ciotek (siostra teściowej) już się zapowiedziała na przyszły tydzień, ot tak! Ja wymiękam. Chyba po prostu nie będę drzwi otwierać i już. A to ostrzeżenie o wirusach to ponoć nic groźnego, tak mówi mój mąż. Powinni to niedługo naprawić. Ja mogę na forum wejść tylko przez internet explorer, który strasznie muli, no ale innego wyjścia nie ma, bo żadna inna przeglądarka nie działa. Może dziewczyny się nie odzywają, bo właśnie też im ten komunikat wyskakuje i nie pozwala wysyłać postów?
-
I ja się dołączam do życzeń! Promyczek - Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! :) Widziałam też na nk, że nasz Bejbik również obchodzi dziś urodziny, więc i Tobie życzę wszystkiego NAJ NAJ NAJ i dużo zdrówka dla Patrysi :) Selene, Madlene - Co do tego mojego spokoju i opanowania to macie rację. Przyznaję się, że jestem z natury osobą bardzo spokojną i raczej ciężko mnie wyprowadzić z równowagi :) Ale za to jak mnie coś wkurzy.... hehehe. Więc dobrze mnie rozszyfrowałyście Mój mąż to też MEGA spokojny i cierpliwy człowiek, to ja się zastanawiam jakie będzie to nasze dziecko? Wcale bym się nie obraziła, gdyby ładnie spało i nie płakało :P No ale o tym to się przekonam już wkrótce :) A tak poważnie to denerwuję się już. Może nie daję tego po sobie poznać, ale pietra mam już dość konkretnego :)