Skocz do zawartości
Forum

ania_h83

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez ania_h83

  1. Dorcia, Natalia - No o teściowych to można by książki pisać, o mojej zresztą też Moja z kolei cały czas gada, GADA, GADA, GADA i GADA :) Nawet jak jest cisza totalna i nikomu się nie chce odzywać to ona ZAWSZE znajdzie temat do rozmowy hehe. No niemożliwa jest. Jerek też tak nieraz nadaje chińszczyzną, śmiejemy się, że się do babci wdał, gada i gada :) Generalnie to nie mogę na nią narzekać, traktuje mnie jak córkę co nie raz, nie dwa mi zresztą sama powiedziała. Zawsze staje po mojej stronie ;) Pomaga jak może, właściwie zawsze można na nią liczyć. Żeby tylko trochę mniej gadała ;) I znalazła sobie we mnie powierniczkę. Zdradza mi wszystkie rodzinne sekrety, swoje problemy itp. a ja siedzę kiwam głową, uśmiecham się jak trzeba itp. ;) Bywa też wkurzająca, jak to teściowa, lubi mi dawać rady (czasem wręcz śmieszne i oczywiste), ale wiem, że robi to wszystko z dobrego serca. Teściu jest taki sam, tylko że on dla odmiany lubi pomilczeć - dobrali się ;) Właśnie zwieźliśmy z Crisem jeszcze resztę rzeczy ze starego mieszkania. Cris jeszcze poszedł przytaszczyć klimatyzację i prawie koniec. Została tam tylko kanapa, ale to musimy poczekać na teścia. Jutro wraca z wakacji i może razem z wujkiem Crisa jakoś nam pomogą ją przewieźć, ale to pewnie dopiero w przyszłym tygodniu. Jutro wpadają do nas Crisa siostry, jedna z narzeczonym i córeczką, a druga sama, więc zaraz pędzimy do sklepu po jakieś żarełko, a potem czeka mnie cała masa sprzątania, bo znów się gratów nazbierało i trzeba to wszystko poukładać i pochować. Uciekam więc, miłej nocki!
  2. Natalia - Ja się absolutnie nie obrażam :) Ale też nigdy nie napisałam, że "nie da się". Widzisz, Ty zamykałaś drzwi i Kacper po minucie płaczu zasypiał, a Jerek nie - darł się jeszcze głośniej. Widać nie byłam aż tak twarda i wytrwała jak Ty, ale też nie mogłam słuchać jak ciągle płacze, więc szłam do niego czy też dawałam pierś jak jeszcze był mniejszy i karmiłam. A gdy Jeremiasz zasypia to ja przecież też mam czas dla siebie :) Nie siedzę przy jego łóżeczku cały czas :) Mam swoje hobby, mam też czas na kompa, na swoje sprawy, jak każda z Was. A teściową masz niezłą, Jezu! ;) Moja to jest jednak fantastyczna hehe.
  3. jbio - Ja wierzę, że do kwietnia Jerek będzie już na tyle dużo rozumiał, że grzecznie pozwoli mi zająć się mniejszym bobaskiem i będę w nocy wstawać tylko do jednego ;) Ale to pożyjemy zobaczymy :)
  4. Dorcia - Dokładnie tak. Nieraz zdarzyło mu się przebudzić w nocy, ale jakoże spaliśmy obok po prostu zasypiał sam z powrotem, czasem sobie troszkę pogadał do siebie :) i spał. A teraz budzi się, widzi że jest sam i zaczyna nas wołać albo od razu płakać. Ja wierzę, że to przejdzie, ale pewnie chwilę to potrwa.
  5. Natalia - Być może Ty stosowałaś jej metody od samego początku i dlatego tak łatwo poszło. Ja ksiażkę dostałam dopiero jak Jeremiasz miał 5 miesięcy i wtedy już ciężko było niektóre nawyki wykorzenić. Dużo zależy od dziecka, mój wrzeszczał od samego początku, a córka mojej szwagierki nawet nie piśnie, siedzi siedzi aż zaśnie. Ja mogłam o tym tylko pomarzyć. I dam sobie głowę uciąć, że gdyby moja szwagierka chciała na swojej córce te metody sprawdzać to poszłoby jej o wiele lepiej. Możesz uważać, że się tłumaczę, Twoje zdanie :) Na Wrześniówkach też mam koleżanki, których dzieci spały pięknie od początku bez większych problemów, ale są też i takie jak moje, które dały mamom w kość. Każdy bobas jest inny. Twój może potrzebować tylko całusa, a mój może potrzebować mojej obecności przez chwilę i nie widzę w tym nic złego. Nie uważam też, że w ten sposób się nad nim rozczulam. Chyba lepiej tak niż gdybym go miała zostawić płaczącego w ciemnym pokoju.
  6. Jerek zasnął, więc znów mam chwilkę :) Natalia - Faktycznie, u nas też łatwo poszło ze smokiem, a naprawdę był do niego przywiązany :) On w ogóle przez pierwsze 6 miesięcy życia nie chciał go tknąć, miał wręcz odruch wymiotny, aż któregoś dnia teściowa go do smoczka nauczyła i potem już się z nim rozstać nie mógł. Myślałam, że będzie ciężej się go pozbyć, a tu takie miłe zaskoczenie :) Co do Tracy Hogg to ja mam "Język niemowląt". Siostra mi z Polski przysłała jak Jeremiasz był jeszcze mały. Przyznam, że nie przeczytałam od deski do deski, bo po prostu nie miałam czasu, poprzeglądałam tylko to co mnie najbardziej interesowało i jakoś akurat wtedy rady tej pani nie przemówiły do mnie specjalnie. Być może teraz przeczytam książkę od początku i bardziej się do niej przekonam :) Udało nam się tylko wprowadzić stały rytm dnia, ale przy karmieniu piersią na żądanie było to nie lada wyzwaniem. Raz też spróbowałam metody podnieś połóż i skończyło się na takim wrzasku, że nie wiedziałam jak się nazywam hehe, więcej się nie odważyłam :) Doszłam do wniosku, że muszę przeczekać, kiedyś będzie lepiej, a nie wszystkie dzieci da się wrzucić do jednego worka i zastosować te same metody, czy podzielić na aniołki, wrażliwce itp. Mój był i jest wyjątkowy i tak też go traktowałam, wszystkiego nauczył się w swoim czasie. Wiem, że wiele jest mam, które sobie tą książkę chwalą i ja pewnie też jeszcze do niej wrócę i być może tym razem więcej metod przypadnie mi do gustu. Natomiast co się tyczy obecnych nocnych płaczów to on po prostu potrzebuje, żeby ktoś przy nim posiedział, wtedy sie uspokaja. Jeśli tylko bym weszła do pokoju i zaraz wyszła to on znów by mnie wołał i trwało by to usypianie w nieskończoność, a ja jestem tylko człowiekiem i też się potrzebuję wyspać. Wiem, że może idę trochę na łatwiznę i powinnam być bardziej konsekwentna, ale to nie zawsze jest takie proste. Marigold - Gratuluję synka! :) I jestem zaskoczona jak wcześnie się dowiedziałaś, niesamowite! Aleksandra - Powiem Ci, że ja w ciąży też wcinałam jabłka jak szalona i mam synka, więc może u Ciebie też będzie (to tak gwoli tych zabobonów hehe). Moja mama w ciąży z moim bratem też bez jabłek żyć nie mogła i był syn, więc kto wie, może jednak coś w tym jest :)
  7. Tak, tak Dorcia, właśnie o to mi chodziło :) Że skoro pupcię ochrniłaś to i ludek ma się dobrze ;)
  8. Dorcia - To całe szczęście, że pupcia nie ucierpiała, ale kostki i nadgarstka i tak szkoda. Uważaj na tych schodach :) Co do kwasu foliowego to mi gin kazał brać przez pierwsze 3 miesiące ciąży, więc sobie nadal łykam, ale np. z Jerkiem nie miałam jako takiego kwasu foliowego tylko od razu mi dał jakiś zestaw witamin, który ten kwas też zawierał i to łykałam bardzo długo, ale może to ze względu na to, że ja wtedy miałam prawie cały czas anemię, a te tabletki miały chyba też żelazo i całe multum innych witamin.
  9. Hej! A ja nie mam pojęcia czy mam jakieś tyłozgięcie czy nie hehe, ale okresy zawsze miałam spoko, nic nie bolało. Co do wstawiania zdjęć z USG czy z ciąży na portalach społecznościowych to ja tego nie robiłam i teraz też robić nie będę, ale nie mam nic przeciwko jeśli ktoś taką fotę wrzuci. Jak byłam w 11 tygodniu z Jerkiem to Cris (za moją zgodą) wrzucił na swojego fb fotkę z USG i to była jedyna tego typu fotka jaką zamieścił. Kolejne to już były zdjęcia Jeremiasza jak się urodził :) Ja podobnie jak Natalia wrzucałam fotki tutaj na forum, na wątku Wrześniówek i to mi wystarczało :) U nas trzeci dzień bez smoka i idzie nam super :) Ale w nocy za to znów płacze. Śmieję się, że Jerek nas przygotowuje na przyjście rodzeństwa ;)
  10. Natalia - No ja też na studia poszłam z racji wykształcenia ;) A że przy okazji był to najlepszy czas w moim życiu to już inna bajka :) Ja bym tam chętnie jeszcze raz te 5 lat powtórzyła, wspominam wszystko z wielkim sentymentem, a na dzieci mam czas teraz :) Może i Jerek nie będzie miał 10 lat jak ja dobiję 30-tki hehe, ale jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza :) Ja się czuję młoda duchem hehe, a i nawet w wieku 40 lat mogę sobie skoczyć na imprezę, wiek nie ma tu nic do rzeczy :) A co do buntu to jak pisałam, to raczej nie bunt u nas tylko zmiana miejsca. A zęby idą Jerkowi prawie niezauważalnie, problem był tylko przy pierwszym i teraz z tymi piątkami. Cała reszta wyszła sama nie wiem kiedy :) Czekam na foty grzybków :)
  11. Może i bunt choć nie wydaje mi się, bo on na ogół jest raczej grzeczny i posłuszny. Ja bym jednak bardziej obstawiała tą zmianę mieszkania, wszystko nowe itd. i poza tym idą mu piątki (na razie wyszła jedna, ale jemu lubią wychodzić tak falowo, więc reszta powinna być niedługo). Tak czy siak, bunt czy nie bunt, nie tracę nadziei, że minie równie szybko jak się pojawił ;) Teraz np. znów bawi się ślicznie. Pakuje taką małą żabkę maskotkę do kubka i twierdzi, że żabka robi plusku plusku, czyli się kąpie :) Zaraz pędzę go kłaść na drzemkę, znów bez smoka, dziś od rana nawet raz o niego nie poprosił. Trzymać kciuki, żeby dał się bezproblemowo uśpić ;)
  12. Dorcia - Za wcześnie pochwaliłam, już ryczy ;) O matko! No nic, jakoś do wieczora przetrwamy. Grunt, że jutro weekend i będzie tata w domu, niech on się teraz pomęczy ;) Ostatnio Jerek płacze o wszystko, jak mu czegoś zabronię, jak czegoś nie dam, jak wyłączę tv, dużo by wymieniać. Z tymi karteczkami to niezła dziecinada. Ja z siostrą nieraz sobie karteczki pisałyśmy jak na studiach razem mieszkałyśmy, ale to było śmieszne. Np. Ewelina po całonocnej imprezie zostawaiał mi karteczkę typu "Nastaw mi budzik na 11" haha, albo ja do niej "Ugotuj mi jajko jak wrócę z uczelni" A Ty może faktycznie poproś o materac poprzez karteczkę, może zadziała ;)
  13. Monika - Spoko, wysyłaj :) Zaraz będę sprawdzać. Ja w końcu po śniadanku, więc też Wam wszystkim zaraz podeślę mojego fb. A Jerek dziś o nieba lepszy. Bawi się ładnie, nie piszczy, nie płacze, no ale to dopiero 9:30, więc nie mówię hop hehe. Do wieczora daleko ;) Wczoraj to ja byłam kłębkiem nerwów i pewnie przez to też i on się bardziej denerwował i tak się oboje nakręcaliśmy. I Monika, na śmierć zapomniałam! Gratuluję nowej pracy Szymonowi! :)
  14. Aaaaa, i jeszcze dziękuję za zaakceptowanie przyjaźni :) Zaraz powysyłam Wam moje namiary na facebooka i będę czekać na zaproszenia hehe, ale najpierw lecę coś zjeść :) Pa!
  15. Cześć laski! Ja dziś w lepszym humorze, bo nocka przespana! Oby tak dalej. Poczytałam i już mało co pamiętam - starość nie radość hehe. Te zabobony to jakaś paranoja, ani połowy z nich nie słyszałam hehe. Jbio - Smoczek znalazłam, ale nie dałam :) Na noc zasnął bez i spał jak zabity. W dzień też nieraz o niego prosi, ale dziś póki co cisza. Jak zapyta to będę dalej tłumaczyć, że się zgubił i koniec. Jak już się na dobre smoczusia pozbędziemy to zabieram się za pieluchy, żeby przed kwietniem zdążyć hehe. Pamiętam, że pytałaś na kiedy mamy terminy. No więc ja wg OM mam na 25 kwietnia, a wg USG na 23 kwietnia. Jeremiasza urodziłam w wieku 27 lat (dokładnie 27 lat i 4 miesiące), a drugie bobo będę mieć tuż przed 30-stką (bo ja z 1 maja :)). Taki prezencik na urodziny hehe. Widzę, że u Ciebie było podobnie :) Dorcia - To co napisałam, że już się nie nadaję do nocnego wstawania to chodziło mi o to, że już nie mam więcej siły, żeby wstawać do Jeremiasza (bo robiłam to przez 18 miesięcy ;)). Do nowego bobaska oczywiście będę wstawać bez marudzenia, taka kolej rzeczy :) Po prostu przeraża mnie fakt, że być może w pewnym momencie będę musiała usypiać w nocy dwójkę, a tego już nie zniosę ani fizycznie, ani psychicznie hehe. Co do tego gdzie będzie mieszkał nowy bobasek to na początku oczywiście z nami w pokoju, nie odważyłabym się wysłać noworodka do drugiego pokoju :) Dopóki będę karmmić piersią (a mam nadzieję, że znów się uda) wolę mieć bobasa pod ręką, ale na pewno prędzej czy później przeniesie się go do pokoju braciszka :) No ale to jeszcze długa droga. Nastka - Ja włosy w ciąży z Jerkiem obcinałam 2 razy. Pierwszy raz jak tylko zrobiłam test, a drugi raz tuż przed porodem co by nie straszyć na porodówce Nie farbowałam nigdy, ale to dlatego, że lubię mój naturalny kolor. Doris - Super, że wszystko w porządku, a zdjęcia bobaska śliczne :) I jeszcze Wam napiszę, że szczerze podziwiam te z Was, które zdecydowały się na dziecko w tak młodym wieku. Ja mając te 20, 22 lata nawet przez sekundę o tym nie pomyślałam. Będąc w tym wieku studiowałam i jakoś po prostu coś innego miałam wtedy w głowie. Zresztą, nawet nie miałabym z kim sobie tego bobasa zrobić hehehe, bo zawsze miałam pecha do facetów, a Crisa poznałam w wieku 24 lat :) Jak już pisałam Jeremiasz urodził się, gdy miałam 27 lat i teraz z perspektywy czasu żałuję troszkę, że nie przyszedł na świat powiedzmy 2 lata wcześniej. Tak myślę, że jak dla mnie akurat, 25 lat to byłby odpowiedni wiek. Wcześniej - absolutnie nie, ale to moje zdanie i broń Boże nie neguję wczesnego macierzyństwa, jak już wspomniałam, ja Was podziwiam, bo wiele tutaj młodziutkich mam :) Ja się po prostu do tego nie nadawałam i musiałam swoje odczekać :) Miałam sporo czasu, żeby się wyszaleć, pobiegać na koncerty czy do pubów i ten okres (20-25 lat) wspominam genialnie. Teraz z kolei nastała dla mnie era pieluch i smoczków i jest ok, tak miało być :) A ja mimo tych moich niespełna 30 lat i tak się czuję jak nastolatka hehe i jak mam okazję to w dalszym ciągu chodzę na koncerty czy strzelę sobie browarka :)
  16. Cześć dziewczyny! Właśnie Was pozapraszałam do przyjaciół tu na forum, więc jak zaakceptujecie to dam Wam namiary na mojego facebooka. Tak chyba będzie szybciej :) Tak więc akceptować, akceptować! :) Ja mam dziś podły nastrój, ale nie będę się rozpisywać. W skrócie - Jerek znów pokazuje rogi. Słodki jest i kochany, ale są chwile kiedy chciałoby się wyjść z domu i nie wrócić ;) Niestety nie mam za bardzo dokąd iść, najdalej do drugiego pokoju, ale stamtąd też go słyszę hehe ;) Ale za to pozwolił mi się dziś zdrzemnąć w ciągu dnia, bo spał jak szalony prawie 4 h, a ja razem z nim :) I jeszcze się pochwalę, że dziś i na drzemkę i na noc zasnął bez smoka. Zgubił go dziś na ulicy, a że w tym całym bajzlu przeprowadzki nie mogłam znaleźć drugiego, położyłam go bez i o dziwo nawet nie protestował. Ja dziś poza tym byłam robić morfologię i oddać mocz do analizy, ale wyniki dopiero w przyszły piątek i wkurzyłam się, bo wizytę u gina mam w środę i nie będę mieć wyników na czas. Cris chciał przełożyć wizytę, ale cały październik (!) już pozajmowany. No nic, pójdę z niczym, może się z nim jakoś umówimy na inny dzień. A tak po cichu to liczę, że może w przyszłą środę wyznaczy mi datę kolejnego USG, fajnie by było. Uciekam dziewczynki. Mimo mojej prawie 3-godzinnej drzemki dziś, czuję się jakaś taka pomięta, więc zaraz spadam spać. Niewykluczone też, że w nocy będą mnie czekać atrakcje w postaci beczącego Jerka tak jak to zrobił wczoraj o 1:40 (nie spał godzinę). Chyba nie może się przyzwyczaić do spania w swoim własnym pokoju. Zawsze miał nas obok, a teraz jest sam. No i budzi się w środku nocy i nas woła. Mam nadzieję, że mu to minie, bo ja się już teraz nie nadaję do nocnego wstawania. Pa!
  17. dorcia1989Aniu ja od zawsze mam mega pokręcone i mega wyraźne sny, które zapamiętuje, a regularnie je miewam jak jestem wyspana- czytaj: na wakacjach i teraz ;P Kamil to się ze mnie tak śmieje, że nie pytajcie, ostatnio Jego ulubionym jest sen sprzed tygodnia może dwóch- będziecie się śmiały:P- nie będę się rozpisywać, bo ciężko to wytłumaczyć hehe w skrócie broniłam brytyjskiej flagi rozwieszonej w moim rodzinnym mieście- nie pytajcie o co chodzi Czy jak dodam, ze byłam bez górnej części garderoby, to ktoś się zdziwi?? Co do Jeremiasza, to wiele zależy od wzorców i wychowania, więc jestem o niego spokojna :) Padłam Jezu! I przyznaj się, obroniłaś chociaż tą flagę?? No na pół nago to na pewno hahahaha. A Jerek jest raczej nieśmiałym dzieckiem, jak nie ma gorszych dni to jest bardzo grzeczny i posłuszny, więc mam nadzieję, że wyrośnie na przyzwoitego człowieka :)
  18. Hahaha, niemożliwa jesteś Dorcia :) Chociaż moje koleżanki Wrześniówki też mi tłumy dziewczyn wróżą pod oknami za kilkanaście lat ;) No ja mam nadzieje, że tych serc jednak nie będzie tak łamał i że będzie taki porządny, ułożony, czuły i kochany jak tata :) I powiem Ci, że to chyba jedyne zdjęcie, na którym ma aż tak wielkie oczy hehe, wszystkie inne są całkiem normalne ;) A jeśli będzie dziewczynka to też mam nadzieję będzie podobna do taty, tak mi jakoś lepiej z tą myślą niż gdyby miała być podobna do mnie hahaha. A, i jeszcze co do pierwszego snu to niestety nie pamiętam dokładnie, wiem tylko, że jakieś straszne głupoty bez ładu i składu, ale Ty i tak mnie bijesz na głowę z Twoimi snami
  19. Ale mi słodzicie hehe. Dzięki Dorcia :) Jesienny typ urody? Może chodzi o piegi i taki trochę nietypowy kolor włosów? :) (mój naturalny swoją drogą, bo ja z tych dziwolągów co nie tylko nie lubią się malować, ale też nigdy nie farbują włosów ;)). U nas to rodzinne, bo moja siostra i moja mam też się nie malują i nie farbują hehe. A Jerek nam się udał, to fakt, przyznam nieskromnie :) Pamiętam jak go pierwszy raz zobaczyłam jak mi go wyciągnęli z brzucha i pomyślałam od razu "Jaki śliczny" :) Niesamowita chwila :) A Cris może trochę się zmienił, głównie chodzi o włosy, bo kiedyś miał dłuższe, a teraz raczej nosi króciutkie no i dorobił się też okularów, których jednak używa tylko na zewnątrz i w pracy. To ja Wam jeszcze pokażę mojego Argentyńczyka sprzed kilku lat ;) I jeszcze moja ulubiona fotka Jeremiasza i już naprawdę koniec ze zdjęciami na dziś ;) (miał tu jakieś 14 miesięcy)
  20. Dzięki Monika :) No oczy to chyba jedyna rzecz jaką Jerek po mnie odziedziczył, cała reszta to czysty tata hehe. Mam nawet taką fotkę, gdzie ich porównałam, tutaj: Nie wiem ile Cris miał na tym zdjęciu, ale Jerek miał 15 miesięcy. Są prawie tacy sami :) I jeszcze ja w listopadzie zeszłego roku po ścięciu włosów. To pierwszy raz był kiedy miałam tak krotkie włosy, zawsze jednak nosiłam długie. Teraz już sporo odrosły i znów mnie kusi, żeby ściąć, ale jeszcze pomyślę :) Ok, tyle fotkowego spamu hehe. Aaaa, odnośnie makijażu ja się nie maluję wcale, bo raz nie umiem a dwa nie lubię.
  21. Obiecane foty... Tu ja i Cris jeszcze w Polsce, kilka lat temu: To było robione jakoś w tamtym roku, pod koniec: Tutaj my kilka miesięcy temu: Ja i moje piłka na kilka godzin przed cesarką :) Śpią sobie chłopaki :) Prawie 4-miesięczny klusek :) Tu miał dokładnie roczek: To już bardziej aktualne :) Przytulasy: Ja, Jerek i Ailín (siostrzenica Crisa) jakoś w tamtym miesiącu:
  22. Wiesz Monika, z tymi imionami to ja mam nie lada problem, bo muszą być takie, żeby dobrze brzmiały i po polsku i po hiszpańsku. Jeremiasz podobało mi się już od lat i wg mnie brzmi fajnie i po polsku, i po hiszpańsku, i po angielsku zresztą też :) Nie jest zbyt popularne, ale też nie udziwnione. Mikołaj to jest mój numer 2 jeśli chodzi o imiona dla chłopców i jeśli będzie chłopiec to myślę, że Cris na tego Mikołaja (tudzież Nicolasa) przystanie. Z dziewczynką większy problem, bo tak na dobrą sprawę nie podoba mi się nic hehe. Ta Łucja to mi wpadła do głowy może jakiś rok temu jak raz w poczekalni u pediatry jakiś pan zawołał na swoją córkę Lucía i mi się strasznie spodobało jak brzmi po hiszpańsku :) Nie wiem jak to będzie kiedyś wyglądało jak wrócimy do Polski, czy moje dzieci będą się wszędzie musiały podpisywać wersją hiszpańskojęzyczną imienia czy jak, no ale z racji, że póki co mieszkamy tutaj imiona mają (będa mieć) w ich pisowni. A jeśli chodzi o naziwska to już przywykłam, że tak to tutaj funkcjonuje i mnie się to podoba :) Nigdy nie chciałam zmieniać nazwiska, ewentualnie mogłabym mieć dwuczłonowe, ale to też odpadło i mam swoje po prostu, tak mi dobrze i już ;) I Monika, ja jestem w Argentynie, nie w Hiszpanii - troszeczkę dalej hehe.
  23. Hej, hej! Doczytałam choć zajęło mi to całe popołudnie, bo oprócz Was miałam jeszcze do nadrobienia Wrześniówki :) Spisałyście się jak szalone, aż mnie na koniec głowa rozbolała hahaha. Z tego co pamiętam.... Co do imion to mnie się podoba Mikołaj i Łucja. Wydaje mi się, że nie są oklepane. No i ładnie brzmią po hiszpańsku - Nicolas i Lucía. Jeremiasz jest zarejestrowany jako Jeremías (czyta się Heremijas) i wszyscy mówią na niego w skrócie Jere (Here). Ma też 2 nazwiska, Crisa i moje, trochę nietypowo choć tutaj to normalne, że dziecko przybiera też nazwisko matki. Ja zostałam przy swoim, bo mi się po prostu podoba i poza tym ślub mieliśmy już tutaj, a tutaj kobiety nie zmieniają nazwisk, to zupełnie normalne, że mama ma takie naziwsko, a tata inne, ale żeby było sprawiedliwie Jerek dostał obydwa ;) Dołączam do grona bladych hehe, jak miło poczytać, że nie jestem sama :) Ale mnie i tak chyba nikt nie pobije, bo ja to już chyba mogłabym konkurować tylko ze ścianą :) Nie lubię słońca i słońce nie lubi mnie. Poza tym mam piegi i jak za długo na słońcu posiedzę to jestem cała w kropkach, wyskakuje ich wtedy 2 razy tyle co już mam ;) Co do niedoskonałości urody to też moge wymieniać ;) Mam krzywe nogi, za duży nos, wspomniane wcześniej piegi, których nigdy nie lubiłam, ale chyba już się do nich przyzwyczaiłam, uśmiech, jak to Dorcia ujęła, też do hollywoodzkich nie należy, no i moja zmora po ciąży i długim karminiu - obwisłe cycki. Bez biustonosza ani rusz. Aż się boję co to będzie teraz. Pewnie już całkiem do pasa obwisną hehe, ale co poradzić, coś za coś. Co do cellulitu to chyba nie mam, a przynajmniej jakoś nie widzę, ale za to dorobiłam się kilku rozstępów wokół pępka, a najzabawniejsze jest, że wyskoczyły dosłownie kilka tygodni przed porodem, jakieś 2 czy 3 tygodnie przed. Całą ciążę się smarowałam i cieszyłam, że mnie ominą, a tu masz babo placek, na samym finiszu mnie dopadły. Na początku nie wyglądały zbyt atrakcyjnie, wielkie i fioletowe, ale z czasem zbladły. Teraz są mało widoczne, ale na pewno wrócą. Mam też bliznę po cesarce, ale ta mi akurat nie wadzi, bo jest malutka i bardzo nisko, też zbladła bardzo z czasem. No i mam mocno wystający pępek - wynik przepukliny jakiej nabawiłam się w ciąży. Co do włosów to nie mogę narzekać, uszy też ok (Jerek za to ma odstające po tacie ;)), więc tak ogólnie to siebie akceptuję, choć zmieniłabym to i owo - wiadoma sprawa :) E tam, wszystkie jesteśmy młode i piękne i tego się trzeba trzymać hehe. Co do przeprowadzki to już prawie wszystko przenieśliśmy, zostały jeszcze jakieś drobiazgi, a z większych rzeczy sofa, ale z tym musimy poczekać aż teściu wróci z wakacji. Sami jej nie przeniesiemy, a on na pewno pomoże jak wróci. Jeszcze nie ogarnęłam mieszkania, mam bajzel w szafach i w kuchennych szafkach, ale jakoś powoli posprzątam, problem, że nie mam weny ostatnio ;) Poza tym Jerkowi idą piątki i jest nie do wytrzymania. Cały dzień jęczy i płacze, nie chce jeść i przestał mnie słuchać. A dziś prawie się udławił jabłkiem. Jezu, ale się przestraszyłam. Na szczęście Cris był w domu, wywinął go do góry nogami i zwymiotował to nieszczęsne jabłko. Ja się wczoraj kiepsko czułam, po raz pierwszy zrobiło mi się niedobrze, do tego jeszcze ból głowy, ale na szczęście przeszło całkiem szybko. Jestem teraz cały czas głodna, masakra, no i mega zmęczona, a nie mam się jak położyć w ciągu dnia, bo Jerek goni, więc ktoś musi z nim siedzieć. Wczoraj po raz pierwszy od marca chyba obudził się w nocy z płaczem. Mam nadzieję, że to przez te zęby i że to jednorazowa akcja, bo jak sobie pomyślę, że znów mam wstawać w nocy i go usypiać to wymiękam. Robiłam to przez 18 miesięcy i mam już po prostu dość. Ale żeby nie było, że tak ciągle tylko narzekam to się pochwalę, że nauczył się mówić kocham cię po polsku i po hiszpańsku i dziś jak mu powiedziałam, że go kocham to mi odpowiedział "ko cię, mama" :) a po hiszpańsku mówi "kiejo" czyli "te quiero" :) No i lubi oglądać filmik z mojego USG :) Dziś podwinął mi koszulkę i pocałował mnie w brzuch, ot tak po prostu, zaskoczył mnie tym :) Może zaczyna rozumieć, sama nie wiem. Jeśli chodzi o samo mieszkanie to jest fajnie, duuużo więcej miejsca niż mieliśmy wcześniej, aż mi tak jakoś dziwnie, bo całe życie mieszkałam w ciasnocie, a teraz mam sporo miejsca, a Jeremiasz ma w końcu swój własny pokój (który niestety ma jedną ścianę różową hehe, może kiedyś przemalujemy). Chciałam też przywitać nowe mamusie, fajnie, że nas przybywa :) Dorcia - Nie masz pojęcia dziewczyno jak mnie ubawiłaś tym snem, że latałaś z gołymi cyckami po kościele hahaha, normalnie parsknęłam śmiechem Jejku, już nie pamiętam co tam jeszcze pisałyście, a nie mam siły wracać parenaście stron wstecz :) Było o USG 3D. Ja nie byłam, bo wtedy akurat nie mieliśmy po prostu kasy. Teraz też nie wiem czy pójdę, chyba raczej nie, choć pamiątka faktycznie ładna :) Moj gin radzi, żeby takie badanie wykonać w 27 tygodniu. Zaproszenia na facebooka powysyłam, ale to już nie dziś, bo strasznie późno i zaraz spadam do wyrka. Mnie już widziałyście, ale mogę jeszcze jakieś fotki wrzucić, ale to też jutro :) I to chyba tyle. I nie piszcie tak szybko, błagam Was ;)
  24. No ja jeszcze ciągle jestem. Jeszcze mi kompa nie zabrali, więc korzystam. Na razie wzięli łóżko i lodówkę i strasznie długo im z tym schodzi, bo muszą najpierw znieść wszystko z 7go piętra tutaj i wnieść na 5te w nowym mieszkaniu. Siedzę z Jerkiem w totalnym bajzlu i nie wiem za co się zabrać. Jakaś wkurzona dziś jestem.
  25. Witam i żegnam się od razu :) Dziś przeprowadzka. Będę dopiero we wtorek, bo do tego czasu będę odcięta od internetu :) Trzymajcie się i nie piszcie za dużo hehe. Paaaa!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...