Skocz do zawartości
Forum

ania_h83

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez ania_h83

  1. No to idź mama, idź :) A mój właśnie zasnął, później go dziś położyłam i chyba jednak ja spać nie pójdę. Może jakoś wytrzymam :) Idę sobie zapodać moje witaminki.
  2. Wiesz Dorcia, takie budzenie w nocy na cycora to luzik, o ile małe nie płacze jeszcze po jedzeniu i zasypia ładnie to można karmić i 2 lata hehe. Jerek się budził w nocy co chwilę i za każdym razem jadł dłuuuugo, a potem ciężko go było z powrotem uśpić. Czasem się udało, że zasnął przy tym cycku i odkładałam do łóżeczka, ale przeważnie strzelał kupkę po jedzeniu, więc trzeba było przebrać no i wtedy się budził. I znów długie usypianie, w tym czasie znów zdążył zgłodnieć, potem chwilka snu i od nowa impreza. Tak wyglądały pierwsze 3 miesiące Chodziłam jak zombie, nieraz spałam po 2 h na dobę. No ale nie strasze już więcej, nie taka moja intencja, tak tylko mi się na wspomnienia (te niezbyt fajne hehe) zebrało :) Jerek się sam od piersi odstawił, po tych 15 miesiąch już po prostu nie chciał i koniec, więc z tym poszło gładko, a cycoholik był z niego niezły i liczyłam, że będzie ciężej. Ja bym nie miała nic przeciwko temu, aby karmić go dłużej, nawet do 1,5 roku czy 2 lat, ale nie chciał i już. Troszkę mi nawet było na początku przykro z tego powodu, bo strasznie lubiłam karmić piersią :) No ale nassał się i jest zdrów jak ryba :) A jak zobaczysz siostry to koniecznie pstryknijcie sobie wszystkie 3 fotkę, 3 cieżarówki I w ramkę to potem :) Maritta - Oooo, to małżonek chętny na trzecie?? :) A nuż dasz się jeszcze przekonać :) U nas za to najprawdopodobniej na dwójce się skończy. Cris zawsze mówił, że chce dwoje, nie wiem czy umiałabym go na trzecie namówić hehe. Może jeśli teraz wyjdzie chłopiec to da się przekonać, ale jak dziewczynka to pewnie już zamkniemy produkcję :) Edit: A z tymi ciuchami to racja, dla dziewczynki to można zaszaleć, choć na chłopców też są fajne rzeczy, ale jednak dla dziewczynek jest więcej :)
  3. Wow Maritta - To podziwiam! Długo dawałaś radę. No jak widać są maluchy, które tak długo lubią zajadać w nocy. Mój się budził do 1,5 roku, ale już nie na jedzenie, ot tak się budził po prostu, nie wiem dlaczego, chyba miał już tak zakodowane. Długi długiiii czas usypiałam go w wózku, wstawałam w środku nocy i woziłam delikwenta wte i wewte. Jezu, jak sobie przypomnę. W łóżeczku nie dawał się uśpić za żadne skarby świata. I nagle, jak skończył te 1,5 roku to stał się CUD, bo inaczej tego nazwać nie mogę i zaczął w końcu przesypiać noce i tak jest do dziś, choć wiadomo czasem się jeszcze zdarzy, że się przebudzi (choćby to co Wam opisywałam, że się budził jak się przeprowadziliśmy), ale teraz dzięki Bogu znów przesypia noce. Fakt, mógłby spać dłużej, ale ta 7 i tak nie jest najgorsza w porównaniu z tym co właśnie było kiedyś :)
  4. To mój brzuch w 15 tygodniu z Jerkiem. Widzi któraś coś?? :)
  5. Maritta - Hehe, no dokładnie, zahartowane to mało powiedziane, my jesteśmy jak roboty! No ale ja też nie tracę nadziei, że nowy egzemplarz będzie zupełnym przeciwieństwem starszego ;) I też uważam, że drzemka to fajna i dobra sprawa w tym wieku :) Dorcia - Czekaj, ja Wam tu zaraz wstawię mój brzuch w 15 tygodniu z Jerkiem ;) Też nie miałam. A jak będziesz wyglądać w 29 tygodniu to się nie przejmuj! Będziesz piękna i krąglutka
  6. To sobie chłopak pospał Nie ma co :) A karmienie nocne do tak późnego wieku to też dla mnie szok. Ja karmiłam piersią długo, bo 15 miesięcy, ale odkąd skończył 7 czy 8 miesięcy (nie pamiętam dokładnie) przestał jeść w nocy choć w dalszym ciągu się budził, więc to też nie było tak fajnie, no ale przynajmniej cyca już nie chciał. Sam odrzucił to nocne karmienie. Ale karmić w nocy 1,5 roczne dziecko to sobie nie wyobrażam, choć wiem, że są takie przypadki. Dla mnie ideałem byłoby gdyby dzidzio budził się co 3 h, jadł ile tam potrzebuje i dawał się z powrotem ślicznie uśpić. Eh, marzenia Jeremiasz ma dwie dolne piątki, górnych jeszcze ani śladu. Czekamy :)
  7. Hehe, ja zawsze mówiłam, że takie śpiochy to dar i trzeba dziękować Bozi, że takiego zesłał ;) Ja się nie załapałam hahahaha, ale może tym razem się uda. A jak nie to przynajmniej jestem już wprawiona w boju, więc gdyby miała być powtórka z rozrywki to wiem, że i tym razem sobie poradzę. Gorzej w drugą stronę ;) Ale oczywiście ja Wam wszystkim życzę grzecznych dzieci i obyśmy się wszystkie w miarę wysypiały ;) Śmieszne tylko jest potem to, że te mamy, którym dzieci dały w kość potrafią powiedzieć "Moje dziecko budziło się dziś tylko 3 razy w nocy, jejku, ale się wyspałam!", a te co od początku nie miały żadnych problemów czasem rzucą "Ale dziś koszmarna nocka, dziecko zapłakało i musiałam wstać, ale nawet nie doszłam do łóżeczka, bo przestało"
  8. Ostatnio zasypia około 21:30 i wstaje o 7, ale z nim to nigdy nie wiadomo. Potrafi też wstać o 6:30, 7:30 albo i 8:30. Różnie to bywa. Nigdy go nie budzę, tak samo rano jak i z drzemki zawsze budzi się sam, czyli tyle widocznie snu potrzebuje. Przez jakiś czas sypiał lepiej, chodził spać o 20:30-21:00 i spał do 7:30, ale teraz znów sypia krócej. Taki jego urok. Tobie się trafił śpioch i oby kolejny bobas też tak spał, bo jak nie to ciężko się będzie przestawić ;) A powiedz mi, Kacper ma już wszystkie piątki?
  9. Eh, no widzisz, jakby Jerek mi tyle spał w nocy to może też w dzień by wytrzymywał, ale on od zawsze sypiał krótko, w nocy teraz to 9-10 h maksimum (czasem 8), więc musi sobie dołożyć coś w dzień, bo przecież sen to zdrowie :)
  10. Jerek jeszcze śpi w dzień, widzę, że tego potrzebuje. Jak nie pójdzie spać to potem wieczorem jest nie do wytrzymania :) A i ja sobie ten czas bardzo chwalę, bo mam przynajmniej 2 h luzu i czas na to czego tylko dusza zapragnie :) Ja nienawidzę spać w dzień, ale ostatnio nie daję rady i mimo, że potem czuję się jak kupa to czasem muszę się po prostu zdrzemnąć.
  11. Agata - No to się ciocia ucieszy :) My też nie rozgłaszaliśmy, tylko najbliższa rodzina wie + Cris wypaplał w pracy hehe, no ale niech mu będzie :)
  12. A wiesz Maritta, moja bratanica (obecnie 9-letnia dziewczynka) miała być chłopcem. Na każdym USG lekarz potwierdzał, że chłopiec. Imię już było wybrane - Kubuś :) No i pojechała ta moja bratowa rodzić i co się okazało? Z Kubusia zrobiła sie Karolinka Więc to nigdy nie wiadomo ;) Teraz znów jest w ciąży i tydzień temu okazało się, że chłopiec i Aneta śmiała się do mnie, że to jeszcze różnie może być ;)
  13. Maritta - To smacznego! A do mojej drzemki to jeszcze dobre 2 h zostały, bo u mnie dopiero 10, a Jerek idzie spać około południa :) A snów takich jak Dorcia to ja niestety nie mam hehe.
  14. Maritta - Zauważyłam hehe, czyli że co? Z chłopca może się jeszcze zrobić dziewczynka?
  15. Maritta - Fajny, fajny Ale ja też jakoś nie mogę za bardzo rozszyfrować z której strony ujęcie hehe. A Jerek mnie właśnie wyczesał grabkami takimi do zabawy w piasku - dobrze, że nowe to jeszcze nie były używane hehe.
  16. Jezu, ale mnie spanie bierze. Usiadłam na chwilę na kanapie, bo Jerek bajki ogląda i o mało nie zasnęłam. No ale on mnie tam już skutecznie dobudził ;) Czekam na jego drzemkę i też spadam, bo nie wytrzymam. Mam nadzieję, że choć 2 h pośpi i ja razem z nim :)
  17. Cześć mamuśki! Jestem dziś i może będę zaglądać częściej, bo wczoraj to tylko czytałam. Inka - Pomyliłam daty, myślałam, że wczoraj miałaś to USG. W każdym razie czekam na wieści :) I oby się dało podejrzeć płeć :) Natalia - Leż, leż i jeszcze raz leż. Dorcia ma rację, sprzątanie nie zając nie ucieknie, lepiej być ostrożnym, choć ja mam nadzieję, że to nic wielkiego i samo minie. Plamienia to też jedyna rzecz, która mnie przeraża i jak zaczęłam plamić w 8 tygodniu to powiem Wam, myślałam, że to już koniec...Niby nie było tego wiele, ale wyobraźnia mi się uruchomiła. Gin twierdził, że to nic, ale ja i tak byłam niespokojna. Któregoś dnia, jak te plamienia nie przechodziły, nerwy mi puściły i się po prostu poryczałam. Nie macie pojęcia jaką poczułam ulgę jak w końcu na USG zobaczyłam, że z dzieckiem wszystko ok. Wiesz Natalia, u mnie to też nie była typowa krew tylko coś brązowego, więc u Ciebie pewnie też tylko na lekkim strachu się skończy, tego Ci życzę. Gdyby to była krew to już inna sprawa, migiem do lekarza. Inka też plamiła niedawno i wszystko jest ok, więc tego się trzeba trzymać, będzie dobrze :) A z tym moim humorem to właśnie nie wiem czy to hormony czy jakaś inna cholera, ale budzę się zła, cały dzień chodzę zła i kładę się spać też zła hehe, no ileż można, aż sama z sobą nie mogę wytrzymać :) Dorcia - Tak to już jest z tymi powrotami, że człowiek się zaczyna zastanawiać jak to będzie tam w domu...My z Crisem w sumie nieraz rozmawialiśmy, że będziemy wracać do Polski, ale jak tak sobie o tym pomyślę, to kurde, to takie nierealne trochę...No bo co? Trzeba będzie sprzedać wszystko co mamy, zaczynać w Polsce od 0? z Dwójką dzieci w dodatku? A praca? Pytań jest 1000, a odpowiedzi ani jednej. W każdym razie mam nadzieję, że Wam się uda i z pomocą rodziny jakoś wystartujecie :) A Kamil się po prostu martwi, bo faceci już tak mają. Mój to jeden chodzący stres hehe, aż mam go chwilami dość ;) Ale przynajmniej wiem, że poważnie do wszystkiego podchodzi. Monika - No zobaczymy już w kwietniu jak Jerek zareaguje na własne rodzeństwo ;) Kuzynkę uwielbia, to fakt i liczę, że z własnym dzidziolkiem będzie tak samo, ale to jeszcze może się wszystko zmienić...oby nie ;) I pocieszę Was, że mimo wiosny u mnie dziś też zimno, leje, wieje i jest syfiasto. Jerek wstał 1,5 h temu, a już ziewa, ja nie lepsza ;) Siedzę i piję już drugą herbatę.
  18. Hej! Ja dziś coś nie w formie i w dodatku bez humoru, więc krótko... Dorcia - Brzuszek rośnie jak na przysłowiowych drożdżach :) Niby pierwsza ciąża, a już tak elegancko widać :) Pięknie. Agata - Z całego serca gratuluję Ci synka i cieszę się, że wszystko w porządku :) Ja tam siusiaka na zdjęciu zobaczyłam od ręki, bo sama mam podobną fotkę z Jeremiaszem ;) Co do witamin to ja biorę Centrum Materna. Jeśli zaś chodzi o Jeremiasza i jego nastawienie do przyszłego rodzeństwa to ja mu tłumaczę, że mam w brzuszku dzidziusia, on sam nieraz każe sobie włączyć filmik z USG i jak go ogląda to mi pokazuje paluszkami jaki dzidziuś jest malutki, a jak zaczyna bić serduszko to on sam stuka się po swoim serduszku i mówi puk puk :) Często też przychodzi do mnie, podwija mi bluzkę i całuje mnie w brzuch i to jest chyba najmilsze :) Jerek ma kuzynkę, która ma 7 miesięcy i bardzo ją lubi. Zawsze jak ją widzi to ją przytula, głaszcze i całuje :) Mam nadzieję, że dla swojej siostrzyczki czy braciszka też będzie taki czuły. O ile dobrze pamiętam to nasza Inka też dziś miała wizytę, prawda? Mam nadzieję, że do nas zajrzy i napisze parę słów :) Jutro zdaje się też któraś dziewczyna ma USG, ale nie pamiętam która. No a w środę Ola, Ewa i ja :) Całuski!
  19. Dorcia - Doczekasz się :) Myślę, że u Ciebie to już niedługo będzie, bo Ty bardzo szczuplutka jesteś :) Ja też czułam wcześnie z Jeremiaszem, a tym razem będę miała problem z rozpoznaniem, bo odkąd wiem, że mam tą przepuklinę to dosłownie cały czas coś mi się w brzuchu rusza, przelewa itp. No nic, jakoś sobie poradzę ;) Być może przegapię ten pierwszy ruch, ale potem nie będzie już wątpliwości jak dzidzia nabierze sił :)
  20. Agata - O Krakóóóóóów!!! Moje ukochane miasto! Ale zazdroszczę :( Tak tęsknię strasznie za tym miejscem, fotki cudne! Ja co prawda jestem z podkarpacia, ale mieszkałam 7 lat w Krakowie i czuję się tam jak w domu. Rynek główny to praktycznie oglądałam codziennie w drodze powrotnej z uczelni :)
  21. A ja lubię na króciutko :) Zresztą, jak pisałam, jemu włoski rosną strasznie szybko (ma to po tacie :)), więc jak już obcinać to obcinać, bo i tak za chwilę będą takie same, a nie chcę obcinać co miesiąc. Sama, jak pomyślę o nadchodzącym lecie, to bym się tak obcięła hehe, no ale jednak co innego chłopak co innego ja :)
  22. Natalia - Gwarantuję Ci, że gdybyś mieszkała w tak gorącym kraju, obcięłabyś nie tylko Kacpra (żeby się nie męczył, bo wiadomo ile dzieci biegają), ale też i siebie i męża hehe. To naprawdę nic fajnego oglądać jak Twoje dziecko biega upocone, włsoki się kleją i wpadają do oczu. Zrobiliśmy to dla jego wygody. A Jerkowi włosy rosną tak szybko, że za kilka tygodni znów będzie miał kudły :) I nie jest broń Boże łysy :O jest ścięty na jeżyka ;)
  23. Wiesz Dorcia - Jak kiedyś wrócę to też przywiozę dobre wspomnienia :) Bo to nie jest tak, że tutaj jest tak strasznie i okropnie i nic tylko sobie w łeb palnąć. Bywa też fajnie, chyba głównie przez tych ludzi takich pozytywnych tutaj :) Tych to mi będzie brakować :) Tutaj każdy mówi sobie "hola" czyli "cześć", nieważne czy stary czy młody, czy go znasz, czy widzisz pierwszy raz. Argentyńczycy to też strasznie całuśny naród :) Buzi na dzień dobry, buzi na do widzenia, każdy z każdym się całuje Na początku to było dla mnie takie dziwne, bo u nas jednak jest jakiś dystans jeśli chodzi o te sprawy. No a tu poszłam pierwszy raz do gina, a on mi buzi hahaha (Crisowi zresztą też). Myślę sobie, ok, ale taka lekko speszona ;) Teraz już przywykłam, wszyscy naokoło się całują i ja też ;) Gdybym tylko nie musiała oglądać tych psów na ulicach, tego syfu, tej biedoty to pewnie całkiem by mi się tutaj podobało. No tak czy siak, zawsze to człowiek zobaczy kawałek świata i czegoś się nauczy :) Tak samo ja jak i Ty :) I jeszcze mi się przypomniało...Ty dostajesz za friko cebule, a my tutaj mamy z Crisem taki ulubiony sklep z odzieżą dziecięcą, często tam kupujemy, panie nas bardzo lubią i zawsze nam coś za free dorzucą, a to koszulkę, a to skarpetki, miło tak :)
  24. Dorcia - Gratulacje dla siostry!!! :) Ale jaja! Wszystkie 3 będziecie miały dzieci w tym samym roku :) Oszalały :) A ile radochy pewnie dla dziadków :) Będą mieć roboty jak się wszystkie 3 z bobasami zbierzecie do kupy na jakąś rodzinną posiadówę hehe :) Każdego wnuka trzeba będzie stosownie dopieścić :) U mnie w rodzince też w lutym mój brat będzie miał dziecko, w kwietniu ja, jeszcze mojej siostry brakuje do kompletu, ale ona coś się nie spieszy :) A teściową się nie przejmuj. Niech se gada co chce :) Ps. My też się tylko miesiąc tym razem staraliśmy A o Jeremiasza to w ogóle, tak wyszło
  25. Cinamoonka - Dziękuję :) My się właściwie nie znamy, ale podczytywałam Was trochę na wrześniówkach i Twój wątek też i jesteś silną dziewczyną :) Bardzo się cieszę, że Ci się udało i masz teraz ślicznego synka :) I widzę, że dziś kończy 2 miesiące, więc całuski dla Liama :* :) Monika - Ja też uwielbiam długowłosych :) ale gdybyś zobaczyła Jerka na żywo na pewno by Ci się spodobał w nowej fryzurce, wygląda super :) Dorcia - Mogę poopowiadać, to żaden sekret :) Wiesz, ja zdanie na temat tego kraju wyrobiłam sobie (niestety) już pierwszego dnia po przyjeździe tutaj. Myślę, że gdybym od ręki trafiła do Buenos to inaczej bym śpiewała. Buenos jest zajebiste, uwielbiam to miasto! Niestety my po przyjeździe musieliśmy się zatrzymać u rodziców Crisa, a ci mieszkają w Quilmes, na obrzeżach. Samo centrum jeszcze jest ok, ale cała reszta to szkoda gadać. Wyć mi się chciało przez dobry tydzień po przyjeździe patrząc gdzie ja ku*wa jestem. Generalnie Argentyna to kraj kontrastów. Biedota obok bogaczy, syf wielkich przeludnionych miast, a kawałek dalej bezludne czyste piękne tereny itp. Jadąc ulicą najpierw oglądasz slumsy, walące się chałupy, gdzie dzieci biegają razem z bezpańskimi psami, a parę przecznic dalej takie wille, że głowa boli, co jeden dom to większy i ładniejszy. Mnie uderzył ten syf właśnie, te okropne ulice, te psy co się pałętały na każdym skrzyżowaniu. Ludzie mają kraty w oknach domów, bo boją się złodziei, każdy dom jest ogrodzony wysoką bramką, każdy trzyma po ileś tam psów, tych co stać to mają kamery, alarmy itp. Dla mnie szok. Pamiętam jak Cris przyjechał do mnie do Krakowa i powiedział mi kiedyś, że nie może się nadziwić, że u nas tak wszystko luzem stoi, takie niezabezpieczone np. witryny sklepów i to, że ludzie sobie nocą chodzą nie bojąc się niczego, tego że ktoś ich okradnie czy zabije. Tu takie informacje są na porządku dziennym. Ktoś kogoś okradł, ktoś zgwałcił, ktoś zabił itd. Jak byłam w ciaży i mieszkaliśmy wciąż u teściów Cris poszedł do apteki kupić mi kwas foliowy. W drodze powrotnej dwóch kolesi zatrzymało go pod samą bramką do domu. Biały dzień, godzina 16. Przystawili mu pistolet i opróżnili kieszenie...I to nie był pierwszy taki incydent. Jak jeszcze był nastolatkiem i wracał ze szkoły też miały miejsce takie zdarzenia. Crisa siostry też nieraz zostały okradzione. I o ile dla Argentyńczyków to może chleb powszedni, bo przywykli żyć w takim miejscu to dla mnie to jest szok. Tyle razy ile ja się szwędałam w nocy po Krakowie wracając z koncertów czy ze spotkań ze znajomymi i ANI RAZU nikt mnie nie okradł, zawsze sie czułam bezpiecznie, nie oglądałam sie za siebie, a tutaj nawet w biały dzień potrafią ci rękę do torebki włożyć w metrze np. Myślę, że nie byłoby tak źle, gdyby ludność tutaj była jakoś równomiernie rozłożona w całym kraju, bo teren mają przecież ogromny. No ale sęk w tym, że wielkie miasto jest tylko jedno, Buenos, i to tutaj głównie skupia się życie. Wszyscy walą do Buenos za chlebem i po prostu jest tutaj za dużo ludzi - ludzi przeróżnych oczywiście, tych ciężko pracującyh i uczciwych, ale też i zwykłych złodziei czy oszustów. W takim tłumie znajdzie sie każdy. Jest też od groma imigrantów i to głównie oni tworzą te slumsy. Ponad rok męczyłam się w Quilmes, w domu teściów, teraz od dwóch lat mieszkamy w Lomas (pół godziny pociągiem od Buenos) i jest ok. Mieszkamy w centrum miasta, jest spokojnie, ładnie, takie normalne miasto choć strasznie nudne, nie ma za bardzo dokąd pójść. Mi się cały czas marzyło Buenos, ale tam niestety ceny odstraszają. Do Buenos jeździmy sobie na spacery, jest tam dużo pięknych parków i ogólnie miasto jest bardzo interesujące i takie kolorowe. Zupełnie inny świat niż te pozostałe miasta, które wchodzą w skład aglomeracji. Może kiedyś jeszcze uda nam się tam zamieszkać. Byłoby super. Cały czas też marzę, że może kiedyś odwiedzę inne zakątki Argentyny, bo jest tu wiele do zwiedzania, ale my póki co nie mamy na to ani czasu, ani za bardzo kasy. Tak więc ja nie pałam miłością do tego kraju, a przynajmniej do tego kawałka, który widziałam, bo mieszkając wcześniej w Polsce wiem, że można żyć 100 razy lepiej i bezpieczniej, u nas jest po prostu pięknie i czysto i chyba nie umiałam tego docenić dopóki nie zobaczyłam jak wygląda inny kraj. Ale za to uwielbiam ludzi. Są tacy otwarci, pomocni, wiecznie uśmiechnięci. Chętnie zabrałabym kilku takich do nas, na pewno Polska byłaby wtedy weselsza :) Tutaj nawet panie w okienkach są ciągle zadowolone, nie to co u nas, tak jakby siedziały tam za karę. Jestem tu już 3 lata i jeszcze nie spotkałam nikogo kto byłby dla mnie w jakikolwiek sposób niemiły czy nieuprzejmy. Oni są wspaniali naprawdę. Tym bardziej mi żal, że urodzili się i mieszkają w takim beznadziejnym kraju, nie zdając sobie pewnie nawet sprawy, że gdzieś indziej może być o tyle lepiej. Suma sumarum, chyba w dalszym ciągu znajduję więcej minusów niż plusów jeśli chodzi o Argentynę i na chwilę dzisiejszą nie wyobrażam sobie, że mogłabym tu spędzić swoje życie. Mimo 3 lat spędzonych tutaj nadal nie czuję się jak w domu. No chyba, że trafiłaby się okazja, żeby zamieszkać w Buenos to wtedy pewnie chciałabym jeszcze trochę zostać. Jeśli takiej opcji nie będzie to chciałabym za jakiś czas wrócić, już się namiszkałam, swoje zobaczyłam i chcę z powrotem do Krakowa. Jedynie dzieci chciałabym urodzić tutaj, bo pod tym względem to było super, gin, szpital, opieka. Cała reszta już niestety nie dla mnie. No to walnęłam epopeję :) Edit: Jeszcze chciałam dodać, że moje zdanie głównie chyba jednak wynika z tego jak bardzo się zawiodłam przyjeżdżając tutaj. Czytając o Argentynie, oglądając zdjęcia inaczej sobie wszystko wyobrażałam. Cris co prawda mówił mi jak jest naprawdę, ale jego opis nijak się miał do tego co zobaczyłam. Było 100 razy gorzej. Myślę, że Argentyna jest mega kuszącym krajem jeśli chodzi o wakacje, jeśli kogoś oczywiście stać na taki wydatek. Można zwiedzić Buenos, potem wodospady Iguazu, lodowiec Perito Moreno, Andy, Ziemię Ognistą, długo by jeszcze wymieniać. Przyjeżdżając na wakacje człowiek nie widzi wszystkiego, tylko to co najładniejsze i najlepsze. Żyć tutaj to już jednak coś innego. No i jakby nie patrzeć to jest jednak inny kontynent, inny świat. Trudno się odnaleźć. Europa jest poszatkowana na malutkie kraje i wszędzie mniej więcej jest to samo, tak przynajmniej mi się wydaje. A tutaj jednak wszystko jest inne, począwszy od jedzenia na tradycjach (a raczej ich braku) skończywszy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...