Skocz do zawartości
Forum

Szwecja


sekundka

Rekomendowane odpowiedzi

GRATULACJE Kozica :):)

sylwia- faktycznie dluuugo Cie nie bylo. Tak, ja mieszkam nadal w Marsta, ale mam nadzieje, ze niedlugo dostane mieszkanie w Upplands Vasby. a TY tez tam nadal mieszkasz?? Goska Annike daje do przedszkola od 1 siernia, teraz sa na urlopie, ale wracaja w poniedzialek wkoncu :)

Milego dnia Mamuski :*

http://suwaczki.maluchy.pl/li-22519.png

http://www.suwaczki.com/tickers/bhywe6ydagtwhn27.png

:smile_move::pig::smile_move:
http://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=81764df5aed2504bb.png

Odnośnik do komentarza

Na początek GRATULACJE DLA KOZICY

już dawno do Was nie zaglądałam... ale od jakiegoś czasu znów jestem w Szwecji, przez kilka miesięcy byłam w Polsce, jak tylko dowiedziałam się że jestem w ciąży to musiałam wrócić aby tam być pod opieką mojego lekarza, niestety moje szczęście nie trwało długo i moja córeczka odeszła... niedługo miną 3 miesiące od straty i pomału zaczęłam myśleć, o kolejnym dziecku, a że mój M pracuje tu i nie chciałabym znów się tak z nim rozstawać, wybrałam się tu do lekarza, aby zapytać jak wygląda opieka na kobietami z takim problemem jak mój, niestety on jak zobaczył moje wyniki, po pierwsze stwierdził że tu nikt mi tylu badań nie zrobiłby, a po drugie tu uznaje się że jeśli ktoś przeżył 3 poronienia to tak musi być, nie szuka się przyczyn i nie pomaga przy kolejnej ciąży. Bardzo mnie to zmartwiło, nie wiem co o tym myśleć, może spróbuje zasięgnąć opinii jakiegoś innego lekarza? Czy słyszałyście może jak tu zajmują się takimi przypadkami?

http://www.suwaczki.com/tickers/dqpr3e5ext0lqd6x.png]

Odnośnik do komentarza
Gość kozica szwedzka

hej Wronyk! Bardzo Ci wspolczuje :( Ja tez mam za soba 2 poronienia (w tym drugie w Szwecji), wiec Cie rozumiem, chociaz ja na poceszenie mam przynajmniej moich synkow...
Tu po poronieniu (drugim) powiedzieli mi, ze dopiero jak kobieta poronila 3 razy pod rzad i nie urodzila zadnego dziecka, to wtedy zaczynaja sprawdzac, co jest nie tak, robic badania. A ze tak jak u mnie, to normalne (raz poronienie, raz dziecko)... Sprobuj znalezc innego lekarza, a jak nie to chyba lepiej zajac sie tym w polsce - tam wydaje mi sie ze powazniej to traktuja (wiem z opowiadan znajomych). Zycze powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny, przykro.... jak sie traci cos tak pieknego.... Ale nagroda zawsze musi byc i dzidzius wczesniej czy pozniej przyjdzie na swiat :-) Znam taki przypadek, gdy dziewczyna stracila dzidzie w 6-tym miesiacu, poszla do poloznej i prosila o wszelkie badania jakie moga byc. Trafila na dobra polozna, bo ta dala jej wszelkie skierowania oraz comiesieczne USG. Ja tez uwazam, ze troszke machaja na ten problem reka, ale moze uda sie trafic na jakas dobra polozna... bo czasem tak juz jest, ze mimo opieki i badan, dzidzia ma jakies wady i w poczatkach ciazy sie ja traci - niewazne co sie zrobi...
Ja mam jeszcze 2 miesiace... czuje przez skore, ze tym razem bedzie to chlopczyk - nie wiem skad ja to "wiem"! W pierwszej ciazy od 3 miesiaca bylam pewna na 100% ze bedzie dziewczynka, choc wielu mowilo, ze na pewno to chlopak :-)
Teraz sie zastanawiam, jak tu by zrobic, by na wizycie USG jakos powiedzieli nam plec... Podobno niekiedy da sie cos wkrecic osobie, ktora przeswietla brzuszek - np. rozmowa z mezem - jaki kolor ubranek kupic :-) Czasem moze sie kobietka nabrac i cos podpowiedziec... Wiem, ze mozna prywatnie isc i sie dowiedziec o plec, ale dla mnie to w ogole nie ma znaczenia, dla meza ma :-)
Mi jeszcze zostaly 2 miesiace, a moja dzidzia mnie przeraza - tak potwornie sie wierci, caly brzuch faluje - tak jakby od czegos uciekal... Nieraz myslalam, aby zajrzec do netu by sie dowiedziec, czy byly przypadki pekniecia worka tam gdzie dzidzia siedzi pod wplywem jego ruchow. Z pierwsza dzidzia to bylo jakos tak cichutko... Moze potem bedzie sie mniej ruszac?
Pozdrawiam wszystkie dziewczyny, caluje wszystkie nowo narodzone dzieciatka!!!!!!!!!!!!!!

http://www.suwaczek.pl/cache/90f4636419.png

Odnośnik do komentarza

ewka byłam u polskiego lekarza, ale chce spróbować jeszcze z innym

julia tak pamiętam o "mama mia" pisałyście mi kiedyś aby tam spróbować, ale jak tam dzwonił mój M to okazało się że nie przyjmuje u nich już żaden polski lekarz, a nie wiem czy w prywatnych gabinetach przysługuje tłumacz, bo moj M co prawda dobrze się porozumiewa po szwedzku, ale medycznego języka niestety nie zna.

kozica jak nie znajdę tu dobrej pomocy, to będę kontynuowała leczenie w Polsce, ale takie życie w rozłące niestety niczego nie ułatwia ;)

http://www.suwaczki.com/tickers/dqpr3e5ext0lqd6x.png]

Odnośnik do komentarza
Gość kozica szwedzka

Nie chce pisac w skrocie, a na razie nie mam czasu na dluzsza relacje. Postaram sie niedlugo :)
Emilek byl dosc duzy - 3700 g i 50 cm (pierwszy synek 3005 i 48) - porod tez trudniejszy niz pierwszy...
Niedlugo napisze, obiecuje!

Odnośnik do komentarza
Gość kozica szwedzka

Ok, zmobilizowalm sie by Wam napisac o porodzie. Teoretycznie nie byl dlugi (od rozpoczecia skurczy), ale w pewnym sensie dlugi byl... W nocy z piatku na sobote zaczelam krwawic, wiec o 2 w nocy pojechalismy do szpitala, bo mialam nisko lezace lozysko, wiec bylo ryzyko, ze to krwawienie z tego lozyska. Po kontroli nie bardzo bylo wiadomo, czy to lozysko, czy po prostu krwawienie na poczatek porodu, postanowili mnie wiec zatrzymac w szpitalu na obserwacje. Skurczy nie bylo, szyjka macicy nie zaczela sie skracac. Cala wiec sobote bylam w szpitalu i bylam padnieta, bo nie moglam spac. Niemal cala noc nie spalam (tylko 2 godziny zanim sie zaczelo krwawienie), a potem w dzien tez nie moglam, bo ja ogolnie mam problem z zasypianiem, musze miec cisze, a tam co chwila cos sie dzialo na tej porodowce, ktos wchodzil, wychodzil, robili mi badania, itp. Wiec caly dzien nie spalam. A gdy wieczorem wreszcie polozylam sie spac, o 23 zaczely sie skurcze. Na razie jeszcze lekkie i rzadkie (co okolo 15 minut), ale juz spac nie moglam, choc bylam padnieta. Na dodatek przez cala sobote kiepsko bylo z jedzeniem, nie mialam wiec energii. Problem byl taki, ze na porodowce nie maja stalych czasow posilkow (jak na oddziale BB, noworodkow), bo tam zadko kiedy ktos tak po prostu lezy, raczej sa porody. Tak wiec ciagle o mnie zapominali i musialam sie dopominac o jedzenie, a do tego mieli akurat strasznie duzo roboty (duzo porodow), wiec np, jak o cos poprosilam, to przynosili po godzinie dwoch. Tak wiec w ciagu dnia zjadlam moze jedna trzecia tego co normalnie jadam (a ja jadam duzo :)) – wiec na samym porodzie bylam kompletnie bez energii, nie spalam juz druga dobe, plus za malo zjadlam :O Doslownie padalam, tak wiec okres skurczy wspominam kiepsko, bo juz ledwo wyrabialam, zasypialam pomiedzy skurczami (nawet pod prysznicem) i w koncu nie mialam juz nawet sily krzyczec, chcaialam po prostu by to sie skonczylo. Moj mezczyzna wmuszal we mnie lody waniliowe lyzeczka i takie tabletki z szybko przyswajanego cukru (obrzydliwe to bylo i wcale nie chcialam, ale karmil mnie jak male dziecko...). W sumie skurcze nie trwaly tak dlugo – takie prawdziwe zaczely sie po godzinie 2 w nocy, a maly urodzil sie o 8:40. Ale ze tak padalam, to wydawalo sie to dluuuzsze i bolesniejsze. Aha, ciagle wdychalam ten gaz rozweselajacy, wiec bylam niezle zakrecona, raz nawet zwymiotowalam od tego ;(. W koncu nad ranem juz tak mialam dosyc, ze wydawalo mi sie, ze juz powinnam przec. Zawolalam polozna, okazalo sie ze rozwarcie jest 8 cm. Mowie ze mnie tak cisnie na dole, ze chyba powinnam juz przec, a ona na to, ze jak czuje ze musze przec to powinnam przec. Problem w tym, ze ja nie bylam pewna co czuje. Bo co to znaczy skurcze parte? Wydawalo mi ze to juz to, bo tak mnie cisnelo w dol (a do tego po prostu juz bardzo chcialam by to bylo to, by sie juz niedlugo skonczylo) – i to byl duuuzy blad. Bo zaczelam przec, kiedy chyba jeszcze nie powinnam :O Przychodzil skurcz, ja parlam tak „na sile” i to cholernie bolalo, tak jakby mnie cos w brzuchu rozrywalo. Wdychalam ten gaz jak szalona i blagalam bys ie skonczylo... I to trwalo dlugo, godzine czy dwie, nie wiem, stracilam rachube, wiem tylko ze parlam za wczesnie, na sile i nie bylo efektu tylko bol. W koncu polozna stwierdzila, ze musi mi podac oksytocyne, zeby wywolac lepsze skurcze, parte. Poniewaz weflon, ktory mialm na dloni sie zatkal, zaczela mi wbijac nowy w zgieciu lokcia. I to tyle co w pewnym sensie pamietam, bo nagle stalos ie cos niesamowitego... Odplynelam zupelnie, jakbym zniknela...
... i nagle sie ocknelam... i... trudno to opisac, ale to bylo cos niesamowitego – jakby zupelnie moje cialo bylo oddzielone od umyslu i samo rodzilo, tak jak trzeba... Umysl byl gdzies indziej – mialam zamkniete oczy i bylam w jakims miekkim, cieplym, kolorowym krajobrazie (widzialam barwy rozowe, pomaranczowe, zolte) – pewnie ten gaz rozweselajacy sie tez do tego przyczynil – jak przez moment otworzylam oczy to autentycznie sie zdziwilam widzac mojego faceta, polozna i sale szpitalna... Z drugiej strony moje cialo bylo na sali i rodzilo... Wszystko slyszalam jak przez mgle, jak przez gruba chmure, niemal do mnie odglosy nie docieraly. Czulam tylko ze pre, tak jak przec sie powinno – i to bylo cos pierwotnego, naturalnego, zupelnie odzdzielonego od umyslu, od myslenia... Ja nie myslalam, ze musze przezc (jak to robilam wczesniej, za wczesnie), to sie po prostu samo dzialo, bez udzialu mozgu... Ogromna sila przaca, ktora sprawiala, ze wszystko dzialo sie bez wysilku, jak trzeba. Caly bol kompletnie zniknal... i to nie tylko zniknal, ale czulam autentyczna, fizyczna przyjemnosc tam na dole, przyjemnosc rodzenia, parcia, cos niesamowitego. To bylo tak silne, ze nie da sie opisac, najwieksza przyjemnosc w zyciu – wiem, ze brzmi dziwnie, ale tak bylo. Tysiac razy lepsze od najlepszych orgazmow – wiec ze takie porownanie moze sie wydac dziwne, ale tak czulam...
I to przedziwne uczucie, ze wszystko robi sie samo, ze ja tym nie kieruje, nie moge przerwac, nie moge na to wplynac...
A najdziwniejsze bylo, ze mimo tego odzielenia psychiki od ciala, jednak przez moment udalo mi sie tym pokierowac... W pewnym momencie uslyszalam przez gruba mgle glosy poloznej i mojego faceta, ze przy kolejnym skurczu nie powinnam przec, bo wtedy popekam i trzeba bedzie mnie szyc... Czulam strasznie mocno, ze to niemozliwe, ze nie da sie przestac, ze to robi sie samo, ja po prostu nie ma na to wplywu – to byla tak nieziemska straszna sila, ze po prostu nie moglam tym kierowac. Zawolalam, ze nie moge przestac, ze nie dam rady, a polozna na to kazala mi bardzo szybko oddychac... zaczelam tak dyszec i nie wiem co dalej, wiem tylko od mojego faceta, ze przestalam przec – no i nie peklam ani troche, nic nie trzeba bylo zszywac! Nie mam pojecia jak ja to zrobilam, jak przeciwstawilam sie tej ogromnej sile...
Potem poszlo juz szybko, znow parcie i ta ogromna radosc, ogromna przyjemnosc i... najcudowniejsze uczucie, gdy wyszla glowka i potem za nia wyslizgnelo sie to male cialko... Dla tego uczucia warte byly te okropne skurcze, to wyczerpanie...
Zaraz potem wszystko przeszlo, maly lezal na moim brzuchu, a ja trzeslam sie jak osika, od gory do dolu i nie moglam przestac z 15 minut – to chyba z wyczerpania...

Czy ktoras z Was doswiadczyla czegos takiego jak ja? Tego odzielenia ciala od umyslu? Takiej przyjemnosci rodzenia? Pamietam ze w pierwszym synkiem bylo podobnie, ale duzo krocej i mniej intensywnie niz teraz...

Cieplo pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

kozica no to niezle sie tam wymęczyłaś
podziwiam Cie
nie wiem jak to jest z tymi skurczami bo ja tez za szybko parłam mimo ze polozna mi mowila ze jeszcze ze wczesnie, ale nie moglam wytrzymac

mam nadzieje ze moj poród bedzie duzo krótszy niz poprzedni czyli mniej niz 6 godzin

Jeszcze raz gratuluje i zdrówka dla Was!!!!

Odnośnik do komentarza

Ewka - na skierowaniu na przeswietlenie mam napisane, ze nie wolno mi sie pytac o plec. Ale jak sie idzie prywatnie na usg to mozna pytac...
Po przeczytaniu porodu, zaczynam sie bac swojego. Ja ani przez chwile nie poczulam sie milo podczas porodu. Najgorszy byl poczatek - to chyba bole parte. Czulam, jakby mnie rozrywali na pol i krzyczalam jak zwierze :-( Potem tak sie nawdychalam glupiego jasia, ze powoli odplywalam przez niego - polozna to zauwazyla i mi go zabrala na jakis czas. Po okolo 5 razach parcia czulam, ze juz nie mam sily przec - to znaczy udawalam ze pre - bo czulam, ze nie mam miesni w brzuchu. Ze 3 dni po porodzie nie moglam wydmuchac nosa - jedynie obetrzec - nie mialam sily - lub miesni za to odpowiedzialnych...

http://www.suwaczek.pl/cache/90f4636419.png

Odnośnik do komentarza
Gość kozica szwedzka

Jak bylam w ciazy z pierwszym synkiem, to na usg sami spytali czy chcemy znac plec. A przy drugim nie pytali. Moze jakos zmienili polityke przez te kilka lat i teraz nie chca mowic? Kiedys czytalam w gazecie, ze nie chca mowic, bo niektorzy imigranci robia aborcje jak np. sie dowiaduja ze plec jest inna niz by chcieli.

Odnośnik do komentarza

Dokladnie chyba o to chodzi. Ostatnio taki jeden emigrant mnie sie spytal co bedzie - wiedzial ze juz mam dziewczynke. Gdy powiedzialam ze chce miec dziewczynke to on na to - chlopczyk to jest cos... z dziewczynkami same problemy... i dodal z usmiechem od ucha do ucha - ja mam jednego chlopczyka... moja zona byla 6 razy w ciazy - po synku 5 razy usuwala ciaze, bo to byly dziewczynki... czulam, ze to bylo dla niego jak wyrzucenie zbednych smieci!!!! I dlatego od jakis 2 tygodni NIE DZIWIE SIE Szwedom, ze nie chca mowic plci.

http://www.suwaczek.pl/cache/90f4636419.png

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny... wczoraj przez przypadek zobaczylam u mojej niuni czarna kropke/dziure wielkosci ok. 2 mm na zabku u gory od wewnatrz. Wyglada na prochnice :-( Mala ma 20 miesiecy, a ten zabek jej wyrosl jak miala ok. 9 miesiecy. Czy ktoras z was spotkala sie z prochnica w takim wieku??? Musze chyba pedem do dentystki, czy ona bedzie leczyla taki zabek? Ja sobie nie wyobrazam jak, bo moja niunia nawet mi nie daje zabkow myc samej, i chyba nie bedzie mowy o otwarciu buzi u dentystki :-(
Troche sie zalamalam, ze ma takie slabe zabki...

http://www.suwaczek.pl/cache/90f4636419.png

Odnośnik do komentarza
Gość patrycja`81

julia
Dziewczyny jak wygląda sprawa ze znieczuleniami obecnie przy porodach i jak sie nazywa zewnątrzoponowe?

ja nie mialam nic oprócz gazu wczesniej i nie wiem jak sie nazywa odpowiednio po szwedzku a teraz chciałabym dostac


mozesz napsiac na kartce jakie masz oczekiwania co do swojego porodu
jak przyjezdziesz do spzitala to dasz poloznej
wzor znajdziesz na necie pod nazwa "födelseplan"
mozesz to zrobic z barnmorska

ja nie mialam takiego planu z robionego-w obydwu przypadkach porod byl przed terminem,wiec sie nie przygotowalam:wink:ale mi nie bylo potzrebne znieczulenie-nawet jak mialam indukowany porod:wink:

znieczulenie nazywa sie epidural lub tez nazwac mozna poprostu ryggbedövning

jesli przyjezdzasz "gotowa" na porod,to wiadomo,ze nie podadza Ci znieczulenia
w sensie,ze zanim zacznie dzialac Ty juz urodzisz

Odnośnik do komentarza

magdaMAMA
Julia - dlaczego dali Tobie tylko gaz? Ja mialam tez tylko gaz - ale pewnie dlatego, ze do szpitala przyjechalam jak juz prawie rodzilam... Prosilam ich o jakiekolwiek inne znieczulenie, ale nie dali, teraz sama mysle, ze dlatego ze juz prawie rodzilam.
Ja oczywiscie teraz bede sie darla znowu, by dali zmu inieczulenie :-)

nie dostałam poniewaz stwierdziły ze juz za późno na podanie bo rozwarcie na 8 cm, a teraz chciałabym duzo predzej pojechac do szpitala tzn od razu jak dostane skurcze

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...