Skocz do zawartości
Forum

Zaburzenia psychiczne...


Gość Ari 4700

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, Pani doktor od zawsze byłam osobą nie pewną siebie, dziwnie zalęknioną. Od niedawna te wszystkie objawy bardzo się u mnie nasilają. Otóż mam dziwny lęk przed obcymi ludźmi że coś powiedzą mi bardzo niemiłego, nie tak na mnie spojrzą, śmieją się ze mnie. Mąż tłumaczy mi, że nie powinnam się tym zamartwiać albo jeśli ktoś jest do mnie chamski to również mu jakoś odpowiedzieć tzw "obronić się". Ale ja tak nie potrafię, to znaczy staram się bardzo np. była taka sytuacja dzisiaj, że poprosiłam panią z drogerii o pomoc w doborze podkładu która na mnie spojrzała jakbym poprosiła o narkotyki i zaczęła podnosić głos, ze skąd ona ma niby wiedzieć jaki ma być dla mnie podkład po czym odpowiedziałam jej: to ja już podziękuje pani i poszłam do drugiej która również nie podeszła do mnie zbyt miło i przy wszystkich pozostałych klientach zaczęła głośno powtarzać ze ona tu tylko pracuje ,że trzeba sobie patrzeć samemu a ja wtedy ponieważ zrobiło mi się głupio po raz kolejny a pierwsza pani również niedaleko stała, powiedziałam: myślałam, że jeśli Pani tu pracuje to coś Pani wie. Po czym wyszłam zaraz ze sklepu bez żadnych zakupów. Takich sytuacji w swoim życiu mam dosyć wiele aż za wiele:( i nie zawsze wiem co odpowiedzieć i czasami szybko z przerażeniem wychodzę. Nie potrafię puścić sobie tego w niepamięć jest mi przykro zaraz zaczynam płakać cały dzień w domu. Czasem myślę, że skoro mnie to spotyka, tak wiele nieprzyjemności to jest coś ze mną może nie tak dlatego ludzie tak na mnie reagują i nie szanują mnie :(. Inna sytuacja była w mięsnym sklepie gdzie poprosiłam o mięso lecz niestety chyba cos nie tak wymówiłam według Pani ekspedientki która zaczeła żartować sobie ze mnie z inna starsza Panią w kolejce większość osob zaczeła się śmiać a ja nie wziełam w koncu tego mięsa tylko wyszłam z drżącymi nogami jak galareta i wsiadłam do samochodu po czym za jakieś 10 minut trąbił na mnie tir o mały włos nie wjechałabym pod niego:( Ja zdaje sobie sprawę, że to na przeciwieństwie poważnych problemów to błahostki którymi nie powinnam sobie zawracać głowy ale czasami jest tak ciężko sobie to przetłumaczyć. Pewnie mam jakieś problemy psychiczne jestem nad emocjonalna. Moze to wynika z dzieciństwa gdzie nie miałam najlepszej sytuacji gdzie mój tata z babcia faworyzowali przyrodnia siostrę ja zawsze byłam ta gorsza która nie tak chodzi nie tak je nie tak się zachowuje itd. Zawsze wmawiał mi np. przed szkoła i ze jestem głupsza itd:( ale to było kiedyś teraz mam 25 lat. czasem wydaje mi się ze nie wyglądam na swój wiek ponieważ jeśli chce kupić wino do obiadu ekspedientki czasem pytają o dowód wiec możne i dlatego tez ludzie mnie nie szanują. Jak Pani myśli powinnam się skonsultować z jakimś psychologiem może psychiatrą? Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie!

Nie ma Pani żadnych zaburzeń psychicznych. Jest Pani jak najbardziej normalną kobietą. Podejrzewam jednak, że wskutek wczesnych doświadczeń w dzieciństwie - negatywnych komentarzy pod swoim adresem od osób znaczących (ojca, babci etc.), porównań do siostry przyrodniej, wyśmiewania - ma Pani zaniżone poczucie własnej wartości. Niska samoocena sprawia, że jest Pani cicha, skromna, bojaźliwa, niepewna, że dużo w Pani lęku. Nie potrafi bronić Pani własnego zdania, nie jest Pani asertywna, dlatego inni to wyczuwają i robią Pani przykrości, tak jak np. w drogerii. Może nawet ekspedientki nie miały złych zamiarów, ale Pani jest bardzo wrażliwa i każde zachowanie interpretuje Pani jakby ktoś chciałby Pani zaszkodzić, był nieuprzejmy. Czasem nie warto tak wszystkiego brać do siebie. Szkoda zdrowia. Kiedy Pani w drogerii nie chciała pomóc w wyborze kosmetyku, było po prostu powiedzieć: "Skoro nie wie Pani, co mi doradzić, proszę powiedzieć wprost. Spróbuję dobrać podkład sama. Może się uda". Niepotrzebnie Pani ucieka. Głowa do góry. Proszę znać swoją wartość. Poza tym Pani należy się szacunek jak każdemu innemu człowiekowi. Podobnie w sklepie mięsnym. Możliwe, że coś Pani źle wypowiedziała, coś się przejęzyczyła. Każdemu się zdarza. Nikt nie jest nieomylny. Zamiast się obrażać czy wstydzić, lepiej obrócić sytuację w żart, np. "Jakaś dzisiaj jestem zakręcona, nie wiem, czy chcę mortadelę czy polędwicę". Puścić oko, uśmiechnąć się i robić swoje. Ja wiem, że z mojej perspektywy łatwo się w ten sposób pisze, że Pani trudno podejść w taki sposób do sprawy, bo hamuje Panią niska samoocena. Dlatego radziłabym skonsultować się z psychologiem/psychoterapeutą i popracować nad samooceną w czasie terapii. Odsyłam też do tekstu: Jak podnieść poczucie własnej wartości? Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość Ari 4700

Pani doktor bardzo dziękuje za odpowiedź. A proszę mi jeszcze doradzić w drugiej sprawie. Jestem mężatką od 4 lat mam 25 lat, mąż 26 . Oboje nie jesteśmy jeszcze gotowi na posiadanie dziecka ani psychicznie ani niestety materialnie. Mieszkamy u moich rodziców i tu akurat z ich strony nie odczuwamy żadnej presji. Niestety inaczej jest u moich teściów nie ma wizyty na której nie wspomną ani nie życzą nam dziecka a w szczególności mi a ja po prostu dostaje bólu brzucha ponieważ uważam, ze jest to bardzo prywatna, delikatna i indywidualna sprawa i co najważniejsze to jest moje życie i tylko ja- my wiemy co czujemy i czego tak naprawdę chcemy. Nigdy w życiu nie zapytałam się nikogo o taką rzecz bo uważam, że nie mam prawa i, ze to jest czyjaś sprawa a nie moja. Proszę mi doradzić jak mam się zachowywać co odpowiadać ponieważ ostatnio jak byłam na pogrzebie cioci ze strony męża która świeżo pochowała swojego tatę oczywiście wyszła z pytaniem :kiedy dziecko i czemu go nie ma jeszcze a przecież dają teraz 500 +? szczerze mówiąc zamurowało mnie w pierwszej chwili ponieważ nie to ,że chce kogoś osądzać ale ja na potencjalnym pogrzebie bliskiego członka rodziny nie miałabym siły ani chęci pytać kogoś o takie rzeczy a w drugiej odpowiedziałam, że uważam , ze to jest indywidualna sprawa każdego człowieka i temat się urwał ale oczywiście ja byłam ta zła tylko dlatego, że nie miałam ochoty się tłumaczyć z własnych wyborów życiowych. W efekcie ciocia obrażona i jeszcze przekazała teściowi, że daliśmy jej do zrozumienia, ze nigdy nie chcemy mieć dziecka a przecież słowo "nigdy" wcale nie padło. Szkoda, ze nie pomyślała , że daliśmy jej do zrozumienia, że nie ładnie jest mieszać się w czyjeś prywatne sprawy. Na pewno nie pomaga mi , ze mieszkam w bardzo małej miejscowości gdzie nie do pomyślenia jest nie mieć dziecka od razu po ślubie to znaczy , że z to parą jest coś nie tak itd. Dodam, ze moi teście są bardzo religijni i nie raz ksiądz po kolędzie zadaje im pytanie gdzie wnuczek?Mój mąż ma 4 braci, siostry teściowej również mają więcej dzieci tzw wielodzietna rodzina i nie rozumieją jak można mieć załóżmy jedno dwoje albo na razie wcale -dzieci i oczywiście zaczynają wymuszać temat na moim mężu potem na mnie jak się trafie. dlatego w efekcie unikam takich spotkań bo po prostu się boję , ze dojdzie do jakiejś konfrontacji a ja oczywiście będę czarnym koniem a oni białym ponieważ pytają mnie o tak słuszną dla nich sprawę. Pozdrawiam i z góry dziękuje za jakkolwiek odpowiedź.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...