Skocz do zawartości
Forum

Mamy z Kielc 2013/2014


Rekomendowane odpowiedzi

Ula89 we wtorek było to chustowanie i pokrótce panie powiedziały o pieluchach wielorazowych i zaczęłam trochę o tym czytać i powiem Ci że oszczędności spore może trochę więcej czasu ale coraz bardziej się do tego przekonuję. No i chusty. Byłam nastawiona tak na nie, ale chciałbym zakupić sobie taką. Nawet dzisiaj była położna i też mówiła że przede wszystkim świetnie dziecko się przy tym odgazowuje. Chyba sobie taka zakupię. No i te panie od chust mówią ze można kupić sobie używaną tylko ma być szyta skośnie. Co do pieluch to tu mama nagrała 3 fajnie filmiki.
http://srebrna-akacja.blogspot.com/search/label/ekopieluchy
Wczoraj też były nawet fajne zajęcia psycholog trochę mnie nudził ale neonatolog konkretna babka i wszystko fajnie tłumaczyła. No i w sumie już koniec za tydzień ostatnie zajęcia ;-( Szkoda bo mnie się spodobały.

Mnie na szczęście katar przeszedł, jutro idę na badanie krzywej cukrowej, mam nadzieję że dam radę ;-) Ty się kuruj ;-)
Jak to ostatnio moja babcia że ten katar to dlatego że w bluzach krótkich chodzę a gdzie podkoszulki ;-)
Mam nadzieję, że na ostatnich zajęciach w końcu się poznamy ;-)

http://www.zapytajpolozna.pl/components/com_widgets/view.php?sid=63759

http://www.zapytajpolozna.pl/components/com_widgets/view.php?sid=64228

Odnośnik do komentarza

anecia85 na ostatnich zajęciach mnie nie było. W środę trafiłam do szpitala, ponieważ przez długi czas nie czułam ruchów dziecka. Dzwoniłam do położnej, doradziła że należy to sprawdzić i bym jechała na izbę przyjęć. Tam zrobili mi ktg i okazało się że wszystko w porządku, serduszko pięknie biło. Lekarz nie potrafił odpowiedzieć co było przyczyną a ja strasznie się wystraszyłam bo wiem jak mała jest aktywna, wiercioch niesamowity...Na USG tez nie było widać nic niepokojącego. No ale zostawili mnie na obserwacje, tym bardziej że lekarz na izbie przyjęć zauważył że szyjka zaczęła się skracać. Nie chcieli mnie wypisać na święta bo w weekend nie ma wypisów, no ale skoro dobrze się czułam, mała znów była bardzo aktywna więc wpisałam się na własne żądanie w niedzielę. We wtorek byłam u swojego ginekologa, powiedział że faktycznie szyjka zaczęła się skracać i że będziemy obserwować jak się sytuacja rozwinie, narazie mam więcej wypoczywać, magnez 3x dziennie, no-spe gdyby brzuch się bardzo napinał a jeśli coś się będzie działo mam udać się do szpitala.
Mam nadzieję że już nic się nie wydarzy i doczekam chociaż do 37 tyg.

Odnośnik do komentarza

Ula89 to dobrze że z maleństwem wszystko ok. Odpoczywaj i relaksuj się. Wszystko będzie ok, trzeba też myśleć pozytywnie. Mnie jedynie na ostatniej wizycie mój gin powiedział że jak mi zdejmą szew to prawdopodobnie będę musiała leżeć już w szpitalu. Teraz wizytę mam 20 maja to się wszystkiego wypytam. Wolałabym w domu leżakować chodzi o syna żeby ciągle nie zostawał sam w domu. Tak od 37 tygodnia szpital ale jakoś mi się to nie uśmiecha. Mam nadzieję, że będą też inne możliwości.
A tak w ogóle to szkoda że nie zdążyłyśmy się poznać.

http://www.zapytajpolozna.pl/components/com_widgets/view.php?sid=63759

http://www.zapytajpolozna.pl/components/com_widgets/view.php?sid=64228

Odnośnik do komentarza

Ja osobiście odradzam szpital na Kościuszki. Wybrałam tą placówkę gdyż miałam wśród znajomych zadowolone mamy,które tam właśnie rodziły. Nie jest mnie trudno zadowolić i dlatego od razu piszę,że jest to tylko i wyłącznie moja opinia wydana na podstawie moich odczuć. Jeśli chodzi o poród to położne było SUPER,szczególnie młoda pani Iwonka,której z tego miejsca pragnę podziękować bo choć poród miałam ciężki, zwłaszcza II fazę to wspierała mnie i bardzo mi pomogła. Malutka szła główką ukośnie i dopiero po półtorej godziny udało mi się przy pomocy 3 położnych i lekarza wypchnąć. Gorzej jednak się wszystko przedstawia jeśli chodzi o położne od dzieci. KOSZMAR!!! Po porodzie przyszła do mnie położna z zapytaniem czy wiem coś na temat techniki karmienia. Na moją odpowiedź,że tylko w teorii bo to moje pierwsze dzieciątko skrzywiła się po czym przeprowadziła dwuminutowy instruktaż i sobie poszła tak szybko jak się zjawiła,nie czekając nawet żeby sprawdzić jak sobie radzę... Malutka miała problem ze ssaniem piersi i nie najadała się, więc zmuszona byłam poprosić o dokarmienie mm. Pierwszy raz trafiłam na fajną położną która nie robiła z tego problemu,była ciepła i wyrozumiała. Nastepnego dnia po porodzie była już inna zmiana. Szczególnie źle wspominam młodą blondynkę o krótkich włosach. Kiedy ją poprosiłam o dokarmienie zrobiła złą minę i pyta skąd wiem,że dziecko jest głodne? No chyba widać,że szuka cycusia... Przyszła z łaską i mówi,że pory karmienia są co 3 godziny... Więc dziecko powinno kwilić z głodu przez ten czas?! Wlała kieliszek na raz, wiekszą połowę malutka zwymiotowała od razu. Kolejne karmienie i znowu zmuszona byłam prosić o mm :-/ Wołam już inną położną, oczywiście przeszkodziłam w kawce. Wyszła z pokoju socjalnego oburzona i pyta z której sali,mówię że z 4 a ona na to że słyszała,że jestem "problematyczna". Mówię do niej,że przystawiam córeczkę i ona szybko puszcza brodawkę,denerwuje się i płacze. Poprosiłam,żeby zobaczyła czy dobrze technicznie przykładam ją do cycusia. Ona z łaską zerknęła i stwierdziła,że mała ma coś ze ssaniem,może krótkie wędzidełko... Następnego dnia pytam pediatry czy by nie zobaczyła czy właśnie tak nie jest. Okazało się,że na tym etapie dzieciątko nie ma wędzidełka tylko taką błonkę,ale z nią wszystko ok. Wogóle mała miała rumień noworodkowy,a jedna z przemiłych położnych mnie postraszyła,że to od mm,pewnie żeby im już tyłka nie truć. Z radością opuściłam ten szpital w czwartek,dodam że we wtorek popołudniu urodziłam. Tylko jak na złość w dniu wypisu pracowły przemiłe kobietki które nie robiły mi łaski,że odpowiadały na moje pytania... A co do mnie,to szyta byłam przez lekarkę praktykantkę, po pierwsze wszystko czułam,tak mnie znieczuliła a po drugie w czwartek po powrocie do domu patrzę w lusterko a dwa szwy mi się rozwiązały,a pozostałe były bardzo luźne... A co do karmienia to sama z mamą i bratową doszłyśmy,że mam za krótkie i grube brodawki,stąd problemy... Nakładki na sutki rozwiązały problem. Jednak ile łez mnie kosztowało żeby dojść do tego,czułam się jak zła matka która nie chce karmić swojego dziecka i to wszystko dzięki przemiłym paniom położnym... Na karcie wypisu tylko wszystko ładnie było napisane,że byłam wyedukowana w temacie karmienia i pielęgnacji noworodka,wszystko się zgadzało jedynie na papierze...

http://www.suwaczki.com/tickers/f2w3yx8d4atu4jo9.png]Tekst linka[/url]

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...