Skocz do zawartości
Forum

Mam problem ze sobą...


dada

Rekomendowane odpowiedzi

z każdym dniem czuję się ogólnie gorzej sama ze sobą... zaczęłam już podjeżewać u siebie schizofrenię...
myślę, że głównym powodem mojego pogarszającego się nastroju jest chroniczny stres związany z atmosferą w pracy... aczkolwiek myślę, że wychodzi po prostu na jaw moje niskie poczucie własnej wartości...
strasznie źle się czuję... nic mi się nie chce robić, nie mam energii, nie mam motywacji, a świadomość tego stanu jeszcze bardziej mnie pogrąża...
myślę, ze przyczyną tego stanu mogą być też hormony... ale to trzeba sprawdzić...
ciężko mi się wziąć za sibie...
myślałam, że mi to przejdzie, ale nie przechodzi, tylko się pogarsza i trwa już ok 2 miesięcy, jak nie więcej...
chciałabym z kims o tym porozmawiać, ale tak na dobrą sprawę nie mam z kim na taki temat... bo osoby, z którymi próbowałam rozmawiać, mnie nie rozumieją, a ich "rady" mi nie pomagają...
chciałabym po prostu dobrze się czuć i mieć więcej energii, działać, realizować swoje pomysły, a ja jestem ociężała i czuję jakąś taką fizyczną wręcz niemoc...
co ja powinnam zrobić?
bardzo proszę o jakąś wskazówkę...

http://s7.suwaczek.com/20070317040123.png
http://www.suwaczki.com/tickers/zrz6j44jvpwp6gpz.png

:angel_l: 03.09.2010 r.

Odnośnik do komentarza

Witam Panią serdecznie!

Proszę nie bagatelizować swojego obniżonego samopoczucia. Nie sądzę, żeby objawy, o których Pani wspomniała, sugerowały na schizofrenię. Brak radości życia, pesymizm, "ociężałość", brak zadowolenia z siebie, niskie poczucie własnej wartości, brak energii i woli działania, spadek motywacji i zainteresowań, poczucie zmęczenia - te wszystkie objawy wkomponowują się w obraz zaburzeń depresyjnych. Tym bardziej niepokoi mnie fakt, że obniżone samopoczucie trwa u Pani już około dwóch miesięcy. Do postawienia diagnozy epizodu depresyjnego wystarczy, by zły nastrój utrzymywał się nie krócej niż 2 tygodnie.

W Pani przypadku trzeba byłoby się zastanowić, co mogło spowodować tak znaczne obniżenie samopoczucia - stresująca praca, nadmiar obowiązków, kryzysy w życiu prywatnym, a może faktycznie zaburzenia hormonalne? Może Pani problemy emocjonalne mają podłoże biologiczne, a nie psychologiczne? Oczywiście, dobrze by było, gdyby mogła porozmawiać Pani z kimś o swoich problemach, np. z przyjaciółką, mamą, partnerem... Jeżeli nie ma Pani takiej możliwości, zawsze może Pani pisać na forum - postaram się odpisać. Osobiście, radziłabym zastanowić się nad opcją skorzystania ze specjalistycznego wsparcia, np. udając się na wizytę do psychologa w najbliższej poradni zdrowia psychicznego. Autogiagnoza może być nietrafna, dlatego lepiej powierzyć się w kompetentne ręce. Nie zaszkodzi też, by profilaktycznie zrobiła sobie Pani podstawowe wyniki badań. Trzeba monitorować kondycję swojego zdrowia fizycznego, gdyż ciało bardzo mocno oddziałuje na psychikę.

Pozdrawiam i życzę pogody ducha

Odnośnik do komentarza
Gość Aleksandra D.

Witam,
również od wielu lat mam problem ze sobą, który jest nietypowy... przynajmniej mnie się tak wydaje. Otóż nie mogę pogodzić się z faktem, iż mój narzeczony, miał przede mną dwie kochanki.
Będąc jeszcze na etapie dojrzewania razem z przyjaciółką przyrzekłyśmy sobie, że stracimy dziewictwo z tym jednym jedynym, ale on też musiał być prawiczkiem. Uważałyśmy, że nasza prawdziwa druga połówka powinna czekać za nami w tej kwestii i pierwszy raz powinniśmy przeżyć razem. Z biegiem lat, nie myślałam o tej "obietnicy", a przynajmniej była stłumiona. Wszystko się zmieniło, kiedy poznałam mojego narzeczonego. On wiedział, że jestem dziewicą i że bycie dziewicą dużo dla mnie znaczy, tak samo, jak stracenie dziewictwa z tym jedynym. Jednak odkąd dowiedziałam się, od niego, że on miał aż 2 kochanki przede mną, to coś się we mnie zmieniło, coś pękło. Pamiętam, że dosłownie przez jakiś czas unikałam z nim kontaktu fizycznego, bo czułam się nim obrzydzona i w pewnym sensie zdradzona. Zdradzona, bo to jego właśnie uważałam za moją drugą połówkę. Jednak on nie czekał, mówił mi, że to należy do przeszłości, że wtedy się nie znaliśmy, że on nie kochał tych dziewczyn. Ale to do mnie nie docierało. Zazdrościłam trochę mojej przyjaciółce, która zrealizowała tę przysięgę.
Dlaczego z nim zostałam? Bo go kocham. Gdyby nie to uczucie, to na pewno, z tego właśnie powodu nie związałabym się z nim. Od tego momentu minęło 7 lat, a ja wciąż rozpamiętuję, nie potrafię się z tym pogodzić, zaakceptować tego, że nie czekał za mną i, że miał aż 2 partnerki seksualne przede mną. Chciałabym to wymazać z pamięci i mieć święty spokój. Z biegiem lat problem ten zaczął stopniowo zanikać i pojawiał się coraz rzadziej. Ale nadal istnieje i nie potrafię sobie z nim poradzić. Pisałam pamiętnik, aby te wszystkie emocje nie tłumić tak w sobie, tylko wyładować się pisząc w nim co myślę na ten temat. Problem polega na tym, że porównuję się do nich, choć nie wiem, jak one wyglądały, czuję się od nich gorsza. W ogóle przez wiele lat czułam się gorsza i mniej atrakcyjna od innych dziewczyn, ponieważ miałam prze wiele lat dużą niedowagę i bardzo późno zaczęłam nabierać kobiecych kształtów. Dorośli mówili-jaka ty jesteś chuda!, oceniali przez wiele lat mój wygląd,obniżając tym samym moją samoocenę. Czułam się przez to gorsza, nieatrakcyjna, nie chodziłam na dyskoteki, byłam cicha i nieśmiała, nie mówiąc już o niewielkich kontaktach z chłopakami. Chyba właśnie moja niepewność i nadal niska samoocena wpłynęły w dużym stopniu i wpływają na moje relacje z narzeczonym. Dochodzi do tego jeszcze kompleks małych piersi (choć mojemu narzeczonemu one nie przeszkadzają).
To wszystko oraz niemożność pogodzenia się z faktem, iż jestem dopiero jego 3 kochanką, psują moje relacje z partnerem, sprawiając, że zamykam się przed nim, staje się nieczuła, nie dopuszczam go do siebie, jestem na niego zła, a w pewnym sensie nawet zdradzona i zraniona. Ale te objawy nasilają się, kiedy sobie o tym niemiłym fakcie przypomnę. Przez to wszytko on okazuje mi bardzo mało uczuć, nie mówi komplementów i moja niepewność oraz siła porównywania się do jego eks powiększa się. To jest błędne koło, którego nie potrafię przerwać...Jak mam sobie z tym wszystkim poradzić? Kocham go, on mnie również, mamy śliczną 2 letnią córeczkę, ale oboje nie chcemy tak dalej żyć, chcemy mieć spokój, być szczęśliwymi rodzicami, ale ja czepiam się go często i to też wszystko psuje. Chyba tym czepianiem się o byle co, chce mu dać "karę" za to, że czuję się tym zraniona, zawiedziona i że wolał zaspokoić swoje nastoletnie żądze seksualne, zamiast poczekać z tym za miłością swojego życia.
Pozdrawiam,
Ola

Odnośnik do komentarza

Witam Pani Aleksandro!

Wiele kobiet popełnia ten sam błąd: wypytujemy swoich partnerów/mężów o wszystko, o ich przeszłość, chcemy znać szczegóły, a potem żałujemy, że pytałyśmy, bo to, co usłyszałyśmy, nie było miłe, było sprzeczne z naszym wyidealizowanym obrazem związku, który tworzymy. Może to, co napiszę, nie będzie zbyt odkrywcze, ale mężczyźni naprawdę inaczej podchodzą do seksu niż kobiety. Nie potrzebują do tego więzi emocjonalnej, ale kiedy już się zakochają, to pozostają wierni i nie wyobrażają sobie uprawiania seksu z kimś innym dla rozładowania napięcia. Myślę, że w przypadku Pani narzeczonego może być podobnie.

Po pierwsze, nie powinna się Pani koncentrować na przeszłości partnera. Słusznie zauważył, że wcześniej Pani nie znał, miał prawo do własnych decyzji i wyborów i one nie były wymierzone wcale przeciw Pani. Bez sensu rozliczać partnera za przeszłość. Lepiej skupić się na budowaniu przyszłości, na pielęgnowaniu teraz Waszego związku, który dla Pani narzeczonego jest ważny, skoro jesteście zaręczeni, jesteście parą bardzo długo, macie dziecko. Po drugie, myślę, że żyje Pani jakimiś wyimaginowanymi standardami. Jako młoda dziewczyna wymyśliła sobie Pani, że straci dziewictwo z mężczyzną, który będzie prawiczkiem. Oczywiście, to bardzo fajny i romantyczny plan, ale nierozsądnie rezygnować z udanego związku tylko dlatego, że Pani narzeczony nie był prawiczkiem i miał przed Panią dwie partnerki seksualne. To wcale nie umniejsza jego wartości jako człowieka. Rozumiem, że dla Pani czystość i dziewictwo było ważne, że chciała Pani oddać się temu jedynemu (wiele kobiet podobnie myśli jak Pani), ale wydaje mi się mało rozsądne wartościowanie relacji/partnera gorzej, dlatego, że pojawia się rozczarowanie: „Nie byłam jego pierwszą”.

Kolejny argument, który wydaje mi się ważny, to po prostu Pani zazdrość i żal do narzeczonego, które wynikają z Pani niskiego poczucia własnej wartości. Niepotrzebnie porównuje się Pani do przeszłych partnerek narzeczonego, nawet ich nie znając. Skoro Pani narzeczony wybrał Panią, jest z Panią, troszczy się o Waszą wspólną rodzinę, to znak, że mu na Pani zależy. Nie patrzy na to, czy jest Pani zbyt szczupła, ma zbyt małe piersi. On kocha Panią taką, jaka Pani jest. Pani problem polega na tym, że wymyśla sobie Pani standardy (co do związku, co do partnera, co do własnego wyglądu), a gdy nie dorasta Pani do tych standardów, to pojawia się rozczarowanie, frustracja, nerwy i cała masa innych negatywnych emocji, które niekorzystnie wpływają na Pani relacje z narzeczonym. Staje się Pani chłodna, przygnębiona, ponura, przykra, może opryskliwa, unika Pani bliskości. Możliwe, że pojawia się sabotaż seksualny jakby za karę dla partnera: „A masz za swoje. Nie poczekałeś na mnie, to teraz pokutuj”. To nie jest dobre podejście. W ten sposób może zniszczyć Pani swój związek.

Skoro kocha Pani swojego narzeczonego i chce z nim być, proszę z nim spokojnie porozmawiać, szczerze, otwarcie, proszę nazwać wprost problem. Może jest coś, co mógłby zrobić Pani narzeczony, by zracjonalizować Pani myśli. Poza tym proszę nie rozpamiętywać przeszłości partnera i nie obwiniać go za przeszłość. To naprawdę Wam nie pomaga. Jak Pani by się czuła, gdyby partner wypominał Pani, że np. całowała się Pani z jakimś innym chłopakiem przed nim? On też mógłby to uznać za rodzaj zdrady. Przecież nie mogła Pani nawet przewidzieć, będąc nastolatką, że spotka Pani na swojej drodze narzeczonego i że będziecie razem. Jeśli rozmowa z partnerem ani starania, by zapomnieć o byłych partnerkach narzeczonego niewiele dadzą, radziłabym skorzystać z pomocy psychologa albo psychoterapeuty. Być może tutaj nie chodzi o samą zazdrość o przeszłość seksualną partnera, ale problem jest sprzężony z innymi trudnościami, jak kompleksy, niska samoocena, zbyt wysoki poziom standardów moralnych, które uniemożliwiają Pani czerpanie satysfakcji z życia itp.

Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość Aleksandra D.

Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Porozmawiam o tym ze swoim partnerem, choć nie będzie mi łatwo. Dużo właśnie zależy od niego, bo on doskonale wie, że okazuje mi za mało uczuć (to ze względu na fakt, iż czepiam się go) i że nie mówi mi komplementów (co do tego, to on sam nie wie, dlaczego tak jest). Rozmawialiśmy już na ten temat, ale nie do końca szczerze. Jeśli ta rozmowa nie pomoże skorzystam wówczas z pomocy specjalisty. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...