-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez goskasos
-
Kasia, dzieciaki prześliczne. A Hania tak jak moja Martusia drobinka. Przesłodkie. A Julka pierwszy raz widzę w całej okazałości (jako rydz nie byl tak widoczny) i właśnie doszłam do wniosku że ja go rezerwuję dla Tuśki mojej :))) W sumie niezbyt duża różnica wieku, a i psiapsiółkę-szwagierkę w osobie Hani za jednym zamachem będzie miała. Taka promocja 2 w 1:))) Ale już tak poważnie to zdjęcia super. Muszę u siebie datownik włączyć, jednak dobra sprawa jak się będzie oglądać za parę lat :)
-
A tu kilka ostatnich zdjęć mojego robaczka :) 1. Goła to i na brzuszku chętniej leżę :) 2. Mama kupiła fajny pokrowiec na przewijak to się do niej ślicznie uśmiechnę ;) 3. Pierwsze spanko w nowym łóżeczku
-
No dobra, sprężylam się i zrobilam kilka zdjęć. NIestety pokój nie jest zbyt duży i musiałam robić na raty - na jednym zdjęciu ściana się kończy, a na następnym zaczyna. Mam nadzieję że można się zorientować o co kaman :))) I dodam że ściany są w kolorze bardzo jasnego fioletu - może nie każdy monitor pokaże dlatego piszę. Na łóżeczku będzie przewijak,, a obok przewijaka słupek w takim kolorze jak szafa na podręczne kosmetyki i inne pierdółki. Ale muszę pojechać do sklepu i go kupić, bo zupełnie zapomniałam kupując szafę. A narazie przewijam na stole w salonie, tak jak przed remontem ;) No i przypomnę że jeszcze cała dekoracja przede mną, narazie wygląda mało dziecinnie, no ale nie wszystko naraz. Ale musze przyznać że to był generalny remont - od wylewki pod podłogę, parkiet, ściany aż do podwieszanego sufitu.
-
guga, kolejny raz napiszę, że Isia jest przesłodka i strasznie do Ciebie podobna. No i ten uśmiech... :))) blumchen, ucaluj mocno Marynię od ciotki Gośki...bidula kochana w tym sztywnym patałajstwie... ślicznota mała :( W ogole kochane moje mamusie, wszystkie zdjęcia które wklejałyście przez te 50 stron które nadrabiałam są prześliczne - ale plissss, nie wymagajcie ode mnie teraz żebym na temat każdego pisała bo nic a nic nie pamiętam, a popadłabym w depresję jakbym miała jeszcze raz przelecieć 50 stron... :) Pamiętam tylko super rodzinkę sarydarii i super fryzurkę Nelki z przesłodkim uśmiechem, na którą zresztą codziennie oddaję głos :)) Mialam tyle rzeczy napisać i wszystko wyleciało mi z głowy... wyjdzie w praniu mam nadzieję :)
-
A to na poczatek dla wszystkich ciotek - nagrane podczas pobytu u mojej cioci :) YouTube - MOV00344
-
Cześć kochane!!! ALE SIĘ STĘSKNIŁAM !!!! Normalnie szok...obiecałam sobie, że nigdy więcej nie wypuszczę się na tak dlugo bez internetu, bo po pierwsze tęsknota za Wami, a po drugie 50 stron do nadrobienia !!!!! Do domu wróciłam wczoraj, i jak połozyłam małą i już wszystko zrobiłam, to chciałam Was poczytać najpierw zanim coś napisze. I tak oto jestem ;)) Tak więc na początku witam nasze nowe koleżanki, oraz te dawno nie widziane (czytaj: snoopy :)) A w szczegolności witam Malenkę - dzięki za mile i cieple slowa i na przyszłość - ja prosta kobita jestem i do mnie najlepiej prosto z mostu szczerze prosto w oczy :)))) (
-
Cześć mamusie:) Znowu dorwałam kompa na chwilkę, więc szybko postaram się streścić co się u mnie działo. Przeniosłam się do cioci, i niby dzisiaj kolezanka dała mi znać że jej mama wyjeżdza jutro i od 15 mogę już przyjechać, ale ciocia powiedziała że mnie nigdzie nie puści i prawde mowiąc jestem z tego zadowolona, bo: 1. nie wiem co mojej koleżance może jeszcze strzelić do głowy a ja z dzieckiem kolejny raz tułać się nie będę, 2. U cioci raźniej bo jest do kogo gębę otworzyć i zawsze jakaś pomoc przy dziecku. Tak więc zostaję i jest mi dobrze - a na dodatekciocia cały czas podstawia mi pod nos coś smakowitego do jedzenia, więc kolejny kłopot (czytaj: gotowanie) mi odpada ;)))) Dzisiaj byłyśmy z Martą na szczepieniu. Dzielna moja dziewczyna prawie nic nie zapłakała, natomiast po powrocie do domu dała koncert - od 14 do 21 płakała i marudziła non stop i prawie nic nie zjadła. Udało mi się wmusić w nią około 16 marchewkę z jabłkiem i to by było na tyle. Od 21 śpi i mam zamiar zaraz jej dać przez sen mleko i postarać się już jej nie obudzić przez cała noc. Mam nadzieję że marudzenie poszczepienne już jutro nie będzie miało miejsca. guga moja siostra dała mi dobrą radę, żeby na początek mrozić jedzenie w pojemnikach na lód, takich plastikowych które zawsze są na wyposażeniu lodówki. I powiem Ci że moja przyjaciółka tak robiła i była mega zachwycona - małe porcje rozmrażała kiedy chciała, czasami dwie kulki i było po sprawie. Trzeba oczywiście tylko dobrze wyparzyć przed zamrożeniem jedzonka i później w zamrażalniku trzymać w jakimś większym pojemniku albo torebce foliowej żeby nie było styczności z innymi rzeczami. Ale pojemniki na mocz są dobrym pomysłem - ja myślałam jeszcze o pojemnikach Aventu do mrożenia mleka, ale tak na dobrą sprawę wyglądają tak jak te na mocz, tylko są droższe i mają napis AVENT. Więc tak naprawde co to za róznica :)) Spokojnie możesz ich chyba używać - później wyparzysz - a że są duże...? To przeciez nie przeszkadza napełnić je do połowy albo chociażby 1/3??? Za dwa miesiące bedziesz napelniać prawie cały pojemnik :) JA natomiast nie bawię się w gotowanie narazie - podaję słoiczki i jak spróbowałam marchewki z jabłkiem albo marchewki z ziemniakami to wcale nie było jakieś strasznie niedobre. A dziecku przyjaciółki jak było starsze to podjadałam cielęcinkę ze słoiczka :) Poza tym ja nie mam dostępu do ekologicznych warzyw - a tym na bazarach nie ufam - nawet jak mi będa przysięgać że są ekologiczne. I słyszałam też opinię, że jednak jak się zrobi coś samemu to jest trochę inny smak, i jak dziecko tego spróbuje to nie bedzie chciało już więcej słoiczka - i robi się wtedy problem jak gdzies wyjezdzasz albo jesteś na mieście i chcesz podać obiadek. Poza tym powiedzmy sobie że te słoiczki przechodzą takie kontrole, że naprawde są super bezpieczne. I jeszce jedna rzecz którą zauwazyłam - kupiłam zupki jarzynowe bobovity, Hipp i gerber. I dla takiego malucha na początek moim zdaniem nadaje się tylko gerber. Bobovita ma pora (jest wzdymający) a hipp selera (też nie jest polecany). Jedynie gerber ma tylko marchew, ziemniaka i pietruszkę. Reasumując my przerobiłyśmy już marchewkę, młodą marchew z ziemniakami, zupę jarzynową, marchew z jabłkiem i złociste jabłko :)) I jest super - wszystko zaakceptowane :))) Teraz czeka nas banan i dynia. A brokułow boję się podawać narazie - mam jakies dziwne wrażenie że też będzie wzdymający - przeciez to jedna rodzina z kalafiorem.... :) Dobra, mój czas na kompie się skończył. Pozdrawiam Was wszystkie, i całuję małe noski wszystkich naszych maleństw :))) P.S. Też się martwię o blumchen... :(
-
A co do długości moich postów to ja już od dawna wiem, że jestem z tych co mało nie mogą :))))) Zawsze jak coś opowiadam to mnie pospieszają, bo musze wszystkoe opowiedzieć ze szczegółami, i rozwodzę się strasznie :)) Kiedyś pisałam bloga, to też znajomi mi po jakimś czasie powiedzieli że nie czytają bo nie mają tak dużo wolnego czasu:))) No ale ja przeciez muszę wam wszystko opowiadać na bieżąco prawda?? :)
-
Witam sie niedzielnie :)) nałóg robi swoje - muszę się pakować bo dzisiaj przeprowadzka do cioci, ale przecież musiałam wcześniej tu wejść i zobaczyć co słychać:))) mamaola kwas foliowy dawałam Miśce z tyvh samych względów co realne - lekko zanemizowana była przy wyjściu ze szpitala. Teraz ma dobre wyniki i pediatra kazała zmniejszyć dawkę wszystkiego o połowę. Niby wyniki żelaza są dobre (120) więc też powinnyśmy na jakiś czas przestać podawać żelazo bo ono się przeciez gromadzi w organizmie a nie jest wydalane. Ale to wszystko skonsultuję na wizycie przy szczepieniu. Dziękuję dziewczynki za dobre chęci z wysłaniem tabletek, ale szczepienie już 2 listopada, więc nic się nie stanie jak przez pare dni nie podam jej kwasu i wykupię jak już będę miała receptę. Miałam tylko pytanie takie odnośnie tego foliku bo miałam go jeszcze z ciąży i myślałam że mogę podać. Ale jak zobaczyłam różnicę w zawartości kwasu foliowego w tych tabletkach to się trochę zdziwiłam :) A jak Wasze dzieciątka zareagowały na zmianę czasu??? Moja obudziła się o normalnej porze tzn po normalnej ilości snu, a więc godzinę wcześniej, ale mam zamiar skorygować to w ciągu dnia. Tym bardziej że ona nie ma stałej pory zasypiania wieczornego - raz jest to 22, a raz 24. Więc myślę że większych problemów nie będzie. Dobra, idę się pakować bo około południa mąż przyjeżdza mnie przewieźć do cioci, a ja chcę jeszcze dzisiaj skoczyć na cmentarz sprzątnąć grób, żeby jutro pojechać już odświętnie i zapalić znicze. Ale znając życie zajrzę tu przed wyjściem jeszcze kilka razy :))) Jakbyśmy się mijały to miłej niedzieli wszystkim życzę, i ciepłego poniedziałku... :)))
-
Hahahato sie nazywa złosliwość techniki i rzeczy martwych - właśnie poprzednim postem rozpoczęłam stronę 251:))
-
JA nie wiem czemu Wy macie 500 stron. Ja mam 250. Fakt że jak nie jestem zalogowana to jak wchodzę na nasz wątek to jest 500 stron, ale Wy przecież jesteście zalogowane skoro piszecie... więc nic nie rozumiem. Któraś z was ma może tak jak ja 250-tą stronę czy jestem odosobniona w tym przypadku?? :)
-
Cześć mamusie:))) Wczoraj dorwałam neta na trochę, i nadrobiłam kilkanaście stron które wyprodukowałyście. Czy Nie macie nic innego do roboty...? :))))))))) Wydaje mi się że dzieci Wam spią całe dnie, i siedzicie na forum - czytałam, czytałam, czytałam... i dobrnęłam do końca - po czym okazało się, że w międzyczasie zapomniałam co miałam odpisywać na Wasze posty :)) Tak więc może kiedyś w praniu jeszcze to wszystko wyjdzie, a ja wam po krótce napiszę co u mnie. NAdal jestem na wygnaniu. Dostaję świra, bo siedzę tu sama i jedyną osobą z którą mogę "pogadać" jest moje dziecko. Któregoś dnia taki mnie dół złapał, że zadzwoniłam do męża o 1 w nocy i ryczałam jak dziecko. Chciał przyjechać do mnie ale powiedziałam zeby poszedl spać, bo przecież zmęczony tym remontowaniem jest, a jak się wypłakałam to mi już trochę lepiej. Ale wcale mi lepiej nie było. Całe szczęście ostatnio trochę się zmieniło bo mąż przyjeżdża po nas i jeździmy po sklepach wybierając rzeczy do małej do pokoju. Dzisiaj kupiliśmy kanapę, a wcześniej byliśmy po podłogę (musiałam wybrać deski) i lampę. Jeszcze tylko wyprawa do ikei mnie czeka po szafę, ale już pojadę sama, a mąż zostanie z dzieckiem, bo nie zmieścimy się wszysycy do samochodu :))) No i wczoraj koleżanka mi oznajmiła, że niestety w niedzielę musze się wyprowadzić na chwilę, bo jej mama (siedzi w Niemczech od 10 lat) oznajmiła że przyjeżdża w poniedziałek na groby. No i silą rzeczy muszę jej udostępnić mieszkanie. Całe szczęście mam ciocię która mnie przygarnie na prę dni, ale zła jestem strasznie bo tułaczka z dzieckiem nie należy do fajnych rzeczy. No ale moja koleżanka nie ma na to wpływu (podobno) i matka jak oznajmiła coś, tak zrobi. Niby po 3 dniach mogę wrócić bo matka wraca do siebie, ale nie wiem czy u cioci nie będzie mi lepiej. Zawsze to jakie ś odciążenie przy dziecku, a ciotka jak u niej jestem to nie pozwala mi się dotknąć do MArty, tylko sama wszystko chce robić. No zobaczymy jak to będzie... ale po prostu przykro mi się zrobiło że moja przyjaciółka tak sprawę postawiła. A poza tym reszta w jak najlepszym porządku. Martusia nadal grzeczna i rozkoszna, na przemian śpi i się śmieje. Zaczęłyśmy jeść zupki i jabłuszka, miałam zacząć wprowadzać kaszkę ale właśnie czytając Wasze posty że kaszka ryżowa może powodować zatwardzenie, to narazie z niej zrezygnowałam. Poza tym zupki i marchewkę jemy dopiero od kilku dni, więc za dużo wprowadzania naraz to też niedobrze. Wrzucam Wam kilka zdjęć: 1. Pierwsza marchewka :)) 2. Jak się człowiek już przyzwyczai, to i przy karmieniu łyżeczką można usypiać :)) 3. Coraz lepiej sobie radzę z podnoszeniem główki :) 4. Sama trzymam butelkę:)) 5. Zdziwiłam się jak mama położyła mnie na kolanach :) Zanim wrócę do domu to będę miała momentami dostęp do netu, bo synowa cioci mi udostępni, ale będzie to grzecznościowo więc też nie całe dnie. I mam jeszcze pytanie do naszej farmaceutki :)) Tak naprawdę to domyslałam się że mamaola może mieć coś do czynienia z lekami, bo była bardzo obyta zawsze z nazwami i działaniem róznych specyfików:))) mamaola - skończył mi się kwas foliowy, który kupiłam na receptę wychodząc ze szpitala. NA opakowaniu jest podana dawka 5mg (tzn zawartośc w tabletce). Podawałam go pół tabletki co drugi dzień. Teraz kupiłam FOLIK i dawka jest 0,4 mg. Czy możoliwe żeby była aż taka różnica??? Poza tym FOLIK kosztował 4razy tyle co tamten "mocniejszy" kwas foliowy. Moje pytanie jest takie: jak myślisz, czy mogę podawać FOLIK np 2 tabletki dziennie, albo 2 co drugi dzień...? Co mam zrobić??? Czy iśc specjalnie do lekarza żeby wypisał receptę na tamten? mamaola poza tym ja się ustawiam za gugą w kolejce do Leo :) kasiawawa przepraszam że nici wyszły z kina, ale nawet nie mam samochodu żeby się gdzieś ruszyć. A nienawidzę komunikacji miejskiej - nie siedziałam w autobusie czy tramwaju już jakieś 8 lat. A tym bardziej nie wyobrażam sobie podróży z dzieckiem. Ale nadrobimy, obiecuję:) Jestem pierwsza chętna na spotkania jak tylko wszystko u mnie wróci do normy. Poza tym HAnia cudna - tak samo drobna jak moja córcia. Za to rydza masz dorodnego :))) małolatka buziaki dla 4-miesięcznego Oliwierka od nas dwóch :)) spóźnione ale szczere :) Całuję Was wszystkie mocno, a najbardziej Wasze maleństwa, i będę już teraz częściej mam nadzieję:) PS Piszę tego posta od 20 :))) Odłożyłam kompa na bok bo Mam Talent bez karmi ale z karmieniem, później odwiedził mnie mąż, później dziecku spać się odechciało...eeeech - ale w końcu dotarłam do końca :))) I znowu sorki za długiego posta ;) ale w końcu se mogłam pogadać - przynajmniej wirtualnie, ale zawsze :)
-
Aneczko - Ucaluj biedną maleńką Oliwcie od starej ciotki - i gratuluję rozpoczęcia 4-miesiąca życia:) realne, widze że Twoje dziecię poradzi sobie świetnie w tej dżungli - i bardzo dobrze - tak trzymajcie :))) To ja tak na dobranoc jeszcze jedną małą sytuację z dnia dzisiejszego:)) Zanim pokłocilam się o Panią rehabilitantke to spacerowałyśmy z=sobie z Tuśka w okolicach okienka. I stoja trzy osoby w kolejce do okienka - jakiś Pan, mloda dziewczyna z maleńkim dzieckiem, i dziewczyna bez dziecka. Pan załatwiał jakąs sprawę (nie wiem dokladnie o co chodziło - pokazywal jakieś skierowanie z pomocy społecznej czy coś), która paniom po drugiej stronie okienka wydala się nie do przeskoczenia i stwierdziły że on tego tu nie zalatwi. Pan się zaczął denerwować, że on tu dzwonił i jakaś pani przez telefon powiedziała żeby przyszedł itd... w tym momencie zaczyna plakać to maleńkie dziecko, Pan się denerwuje i odchodzi z groźbą na ustach że pojdzie do kierownika, a Panie w okienku (dodam że byly trzy - i jedna tylko obslugiwała pana) zaczęły w tym momencie sobie komentować zachowanie pana, odwróciły się plecami do okienka i dawaj zasuwają na niego. A to biedne maleństwo drze się wnieboglosy... Tak popatrzyłam na tę dziewuszynę, taka bidulka nie wiedziała chyba czy ma coś powiedzieć czy nie... może poprosić tą panią żeby ją w końcu zalatwila...? No myslałam że mnie szlag trafi, podeszłam do okienka i zapytalam czy przypadkiem którejś z pań nie przeszkadza płacz tego dziecka??? Wymownie sie spojrzały i zapytały w koncu te dziewuszynę o co chodzi... Ale co jest najgorsze - obrobiły cały tyłek temu facetówi, nie zwracając uwagi w ogole, że pół przychodni słyszy to wszystko...Teraz możemy sobie tylko wyobrażać co o nas powiedzą jak odejdziemy od okienka... Masakra:)) Tąpnęło mną, za chwilę ta sprawa ze spóźnieniem rehabilitantki, miałam trochę wrażen - adrenalinka tak fajnie podskoczyla...:))
-
Mąż odebrał własnie wyniki krwi, i okazało się że żelazo jest ok, bo 115 (Norma bodajże 80-150 - nie wiem bo mowił mi tylko przez telefon, kartki do reki dostanę później), ale niestety te granulocyty i limfocyty są dalej poza normą. Jestem trochę spokojniejsza bo nie ma tej hemolizy w żelazie, a z tego co pamietam to limfocyty mogą oznaczać infekcję. więc jak pójdziemy skonsultować wyniki to każę ją obejrzeć. Najwazniejsze że ona już widziała te granulocyty i limfocyty i się tym strasznie nie przejęla, więc ja też nie mam zamiaru :))
-
Dobra, ide pakować wszystko z sypialni. Dopiero worki zakupilismy,a jutro wywożą stare meble i musze wszystko opróżnić. Tak sobie myślę, ile będzie trwał ten remont. NIe będę miala netu przez ten czas, i chyba normalnie oszaleję...
-
To znowu walnęłam posta na 2 monitory... Ja chyba malo nie mogę :):):)
-
Cześć mamuśki ;) Ja od rana na wyższych obrotach, dopiero teraz usiadłam i mam chwilę dla siebie. Było dzisiaj pobranie krwi, jak to miło jak Panie pielęgniarki są uśmiechniete, pożartują, do tego kompetentne...pobraly Martusi krew ze zgięcia łokcia. Pomarudzila moment, ale więcej się nadarła przy rozbieraniu z kombinezonu i ponownym ubieraniu niż przy pobraniu krwi. I do tego wyniki do odbioru juz tego samego dnia po 15. SAMA PRZYJEMNOŚĆ miec do czynienia z takim NFZ-em, i w dodatku to mój rejon:))) Nigdzie indziej więcej nie pójdę. Ale żeby nie było to pokłóciłam się w przychodni rehabilitacyjnej:) MIalam zajęcia na 14, czekałam w korytarzu bo Pani Dorotki od rehabilitacji akurat nie bylo w pokoju. I tak sobie siedzę i czekam, i zrobila się 14.20. więc poszłam do okienka, nad którym ejst wielki szumny napis BIURO OBSŁUGI PACJENTA i pytam czy jest dzisiaj pani od rehabilitacji, bo gabinet jest zamkniety, może przyjmuje w jakimś innym pokoju, albo może chora jest...a Pani z mordą na mnie, że skąd ona ma wiedziec gdzie chodzi Pani Dorotka??? Mówię że jestem z malym dzieckiem które ma dośc regularny tryb życia, i po prostu pytam bo nie mogę sobie pozwolić żeby czekać bezsensownie kolejne pol godziny a okaże się że zajęcia są np odwolane. No to ona mi, ze nic nie poradzi że ja czekam, zebym poszla gdzie indziej się skarżyć bo przecież widzę że kolejka do okienka czeka... i żebym miała pretensje do Pani Doroty i jej wszystko powiedziec. Mówię że chętnie jej powiem, tylko nie mam możliwości, prosze w takim razie poprosić do mnie Panią Dorotę to jej powiem. I wiecie co ona zrobila...? wzięla telefon do reki, zadzwonila gdzies i powiedziala "Pacjentka czeka do Pani Doroty". Za minutę rehabilitantka byla przy swoim gabinecie... No myślalam że babę zabije... nie można tak od razu wziąć sluchawki do reki i wykręcic wewnętrzny ?? Trzeba pyskować do pacjenta ktory grzecznie pyta czy w ogóle ma czekać, czy może się w dupę pocalować...? Po rehabilitacji poprosiłam o rozmowę z kierownikiem i przekazalam jaka byla akcja. Pani Dorota śmiala siała się ze wszystkiego, i powiedziala że też slowo napomknie kierownikowi. Nie lubie szkodzic ludziom, ale chamstwa "nie zniese" :):):):) A po tym szybciutko podjechalyśmy z Tuśka na pocztę, wyslałyśmy laktator bo jakaś bidulka na drugim końcu polski potrzebuje go jak najszybciej, bo jej cycki pękają. Tak powiedziała :)) Aniu, śliczna córcia. I też Cie strasznie tulę przez te Twoje problemy... A slyszałam że zapalenie piersi to cos potwornie bolącego. Trzymaj sie kochana!!! mamaola nie moglam usnąć wczoraj, połozyłam po jedzeniu Tuśkespać ok 24, o 4 nad ranem jeszcze się wiercilam i ja nakarmiłam. Zjadła ładnie przez sen, nawet się nie obudzila, i mąż ja nakarmil o 9 (podobno już nie spała) a ja sobie pochrapywałam dalej :) Różne rzeczy mogę zarzucić mojemu mężowi, ale powiem wam, że zajmuje się dzieckiem z czystą przyjemnością, nie każę mu nic, sam się często za nia bierze i mówi "daj, ja to zrobię, pisz sobie na tym forum" :):):) A już do stałych rytuałów weszło to, że on ja przewija i karmi rano. Stwierdziłam, ze on juz stary jest i nie potrzebuje tyle snu, i rano sie dzieckiem może zając skoro wie, że ja tak lubię spać:))))) Śmiał sie i nie widzial przeciwskazań :) guga jak zapytalam lekarke o skoki, to było juz po tym, jak powiedzialam że zinterpretowałam wyniki badan krwi i że Marta ma białaczkę. Zabronila mi przegladać internet w poszukiwaniu takich informacji :) I jak powiedziałam o skokach, to odpowiadala mi uśmiechnięta, ale nie skomentowała ze to kolejny wymysł z internetu. A szczerze mówiąc ja myslalam ze te skoki sa naukowo udowonioną teorią...? Czy chcecie mi powiedziec że to jakas mamusia sobie wykresik zrobiła i tak sie wszyscy do tego ustosunkowuja? mamaola ja też slyszalam żeby wprowadzać cos nowego raczej w porze obiadowej. Ale niby kolejny krokiem po zupce jarzynowej i owocku na obiadek, są własnie kaszki czy kleiki w porze wieczornej... sama nie wiem. Czytałam tez że najwazniejsze to nie zrażać się przy pierwszych niepowodzeniach. Ja nie zaczęłam jeszcze wprowadzać nic, caly czas odkladam z dnia na dzień, bo się boję... :))) Mąz się ze mnie śmieje i pyta czego sie glupia boję, a ja sama nawet nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. a to np boje sie że nie trafię z odpowiednią godzinę, albo ilość, albo jak na pół leżąco mam je to podawac... No ale muszę się wziąc w koncu w garść i podac pierwszy posiłek :) Napewno zdam relację;) agatcha trzymam kciuki za Zosieńkę, niech jej ulżą w końcu... adria slodzizna z tej Julki :) a na pierwszym zdjęciu strasznie do mojej Marty podobna:)) Ślicznie trzyma gryzaczek, widac ze inteligentna bestia :):):).
-
A mnie sie udalo złapać aparat zanim Martuśka wyrzuciła grzechotkę z rączki. Oto pierwsze trzymanie mojej pociechy!!!!!!!!:
-
A miałam już pare razy Was zapytać, jak tam u Was sprawy łóżkowe...? My jeszcze nie próbowaliśmy, cały czas mam jakiś opór, albo jakaś sprzeczka jest w domu, i nie sklada się... A to już 4 miechy minęło, w ciąży ostatnie 4 miesiące też był zakaz, więc ładny kawałek czasu...Zaraz rok stuknie :) zapomniałam już jak to jest. I prawdę mówiąc nie ciągnie mnie jakoś strasznie...
-
A ja własnie dostałam maila że udało mi się sprzedać laktator!!!! :))) Miśka będzie miala za to super karuzelkę!!!! taką: KSIÄĹťNICZKA TINY LOVE + pilot + GRATISY wys24h (1259657833) - Aukcje internetowe Allegro albo taką: TINY LOVE Karuzela klasyczna (1262824922) - Aukcje internetowe Allegro Mam mały dylemat bo podoba mi sie ta różowa, ale nie wiem czy nie przesadzę z tym różem w pokoju... a kiedyś obiecałam sobie że nie będę maniaczką różowego - ale się nie da;)))
-
adria wg mnie nie powinien to być problem. Tuśka w szpitalu spadla do 1700g a pieluszki miala od 2kg i było ok.
-
Dziewczynki, przypomnijcie mi czego brakuje jak łapią skurcze w lydki?? Potasu czy magnezu??? No normalnie od paru dni aż chodzić mi jest trudno, szczegolnie jak wstanę rano z łożka, ból straszny.
-
Guga - Isia to jednak prześliczny słodziak :))))) Powiem ci szczerze, że rzadko widziałam, zeby tak małe dziecko było aż TAK BARDZO podobne do rodzica. Zawsze wszyscy mowią że dopiero troszkę później dziecko się upodabnia, a Angelika jest jakby skórę z Ciebie zdjął.
-
guga no wlaśnie lekarka uczuliła, że 10-12h bez jedzenia to za długo dl atakich maluchów. Poza tym ja od razu widzę jak to się odbilo na jej wadze, wcześniej jedząc w nocy bez problemu przybierała 700g miesięcznie. Może zeby dziewczynom nie było smutno że nasze małe laski tak śpią, to zróbmy postanowienie że będziemy jedno karmienie w środku nocy dokladać?? :)))))) Od razu wszystkim zrobi się raźniej, a nie że my sobie spimy po 12 godzin a one bidule 3 razy w ciągu nocy karmią... :)))))))))) Dziewuszki, obiecuję że połączę się z wami w bólu...:)