-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Iszpan
-
monika4iszpana teraz młode śpi, uf, ciut luzu mam, mieszkanie wygląda jak po tajfunie ale jakoś nie mam serca do sprzątania, jak wstanie znów tak będzie wyglądało, chwilowo mam dość syzyfowych prac Podobnie u mnie... Nawet tak samo, żeby nie powiedzieć... identycznie!
-
Lidl, Biedronka i inne tanie markety - kupujecie?
Iszpan odpowiedział(a) na Happymama temat w Zakupy i prezenty
Troszkę się w Lidlu gubię, jak dla mnie panuje tam bałagan, ale wiele dobrego już o tym sklepie słyszalam, może kiedyś się nauczę robić i tam zakupy... co do hańby w kontekście robienia zakupów w dyskontach... Przeczytalam kiedyś książkę pt. "Bogaty ojciec..." nie pamiętam dokładnie tytułu. Była to literatura z gatunku marketingu społecznego. Mówiła min o tym, że majątek ludzi bogatych pomnaża się min. z faktu, że są oni bardzo skąpi (i to nie tylko dla kogoś) podobno przeciętny milioner długo obraza złotówkę w kieszeni niż przeciętny zjadacz chleba. I coś w tym jest, bo troszkę bogatszych od siebie znam. Ci bogacze kupuja w tanich sklepach, czekaja na wyprzedaże, kupują okazyjnie, bo wiedzą, że pieniądze zarabia się na dwa sposoby: pracą i mnożeniem kapitału. Więc dochodząc do konkluzji... Nie sklep świadczy o człowieku, lecz umiejętność wydawania pieniędzy... taka jest moja dewiza... i żadnego sklepu się nie wstydzą, nawet zwykłego lumpeksu... -
DZięki za informację! Rzeczywiście fajna sprawa!
-
Gabalasgratulacje!chociaż nie ukrywam, że przez łzy... wiadomo... co do Kuby... Monika medal za cierpliwość i uwierz, nie jest ważne, co mówiłaś, ważne, że dziecko przeżyło:duren:ja bym pewnie udusiła... oczywiście to żart... sama łapię się na tym,że mam więcej serca niż rozumu do tego mojego sreberka. Wczorasj do późnego wieczora zwiedzaliśmy po kolei wszystkie place zabaw, w ostatnim ktoś zostawił autko (wywrotkę) Beniamin oszalał... gdy z wielkim rykiem wynosiłam go z piaskownicy, pchając jednocześnie wózek pełen zabawek do piachu z przywiązanym autkiem do ciągnięcia (pełen serwis, żeby nie było, że musi brać cudzesy) w nagrodę za ową cierpliwość zostałam przez mojego syna poszczypana i prawie pogryziona! Na szczęście zimna krew pozwoliła mi nie wybuchnąć... dałam klapsa ( atak histerii na moment się wzmógł) po czym wsadziłam do wózka... po chwili była cisza i mogliśmy na spokojnie ustalić, że do autka przyjdziemy jutro... czyli dziś a dziś pada...
-
Witam ponownie! Mój Beniamin wkroczył niedawno w życie dwulatka. Jest super... tylko że w jego życiu liczę się tylko ja, jego mama! Dodam, że świetnie nawiązuje relacje i z dorosłymi i z dziećmi, jeśli tylko czegoś się wystraszy, przebudzi w nocy, muszę być ja. Mama najlepiej układa klocki, nakłada obiad, podciąga majteczki, tuli do snu... może wydawać się, że to szczyt macierzyństwa, ale gdy jaj jestem w pobliżu, nikt inny dla niego się nie liczy. Mój mąz jest na urlopie wychowawczym i myślałam, że to on nawiąże ścisłą relację s synem, tymczasem, Beniamin przynosi lakier do paznokci i siadając na podłodze ściąga skarpetki, żeby sobie nóżki pomalować, zakłada biżuterię... na szczęście bawi się autkami ale może to wynikać z faktu, że ja również "bawię się" autkami... czy wszystko ok? Jeśli nie, co i jak zmienić? Czekam na odpowiedź.
-
Andzia, najgorsze jest to, że my dzwoniłyśmy, pytałyśmy, upewniałyśmy się, zastanawiałyśmy i wybierałyśmy godzinami! Skusiła nas fajna lokalizacja... ale to już historia... A jak ty się czujesz? za niespełna miesiąc przytulisz dwa bączki! Wszystko gotowe? Co do mojego dwulatka, to muszę powiedzieć, że jak tylko przektoczył próg właśnie dwóch latek, zmienił się bardzo. Sisusiu bez wpadki, grzeczny jakiś taki, tylko, że strasznie do mnie przyklejony. Wszystko: mama, mama i mama!
-
Rewelacja z tym tatusiem! Powalająca logika! Konkret i tyle! Kuba będzie prawnikiem.
-
Bo i nie ma czego... chba że towarzystwa wspaniałych dziewczyn!
-
W kilku zdaniach powiedziawszy, duuużo się działo! 1. Jak wam prędzej pisałam, mam takie koleżanki, z którymi "chodziłam w ciąży" i czasami,żeby odpocząć od dzieci i reszty świata robimy sobie babskie spotkania, a w okresie wakacji wyjeżdżamy sobie na trzy dni same. W tym roku padło na Gdańsk... Pogoda dopisała, humory wyśmienite, miasto nocą piękne, tym bardziej, że noclegownia, którą wybrałyśmy przez internet nie zachęcała do spędzania w niej żadnego czasu. Wyobraźcie sobie, strona internetowa informuje, że jest to ośrodek wypoczynkowo- wczasowy, z boiskiem, jadalnią małymi pokojami. Dzwonię do faceta, tłumaczę, że przyjadą dziewczyny, nie ma sprawy, pościel jest, nawet tv w pokoju, zdjęcia niczego sobie, toalety wprawdzie na korytarzu, ale jakoś przeżyjemy... Przyjeżdżamy, cóż... pościel jest, łóżka śmierdzą kurzem na odległość, tv pamięta jeszcze patrona Neptuna, za to łazienki po remoncie... zdecydowałyśmy się zostać, w końcu to tylko dwie noce... Noc pierwsza... ze względu na nieciekawy element, który zamieszkiwał piętro wyżej decydujemy, że wszędzie chodzimy razem, tym bardziej, że łazienki okazały się być bez zamków w drzwiach. Więc dziewczyny się myją, ja stoję na czatach, nagle ktoś szarpie za klamkę. Uchylam drzwi... mężczyzna. Grzecznie tłumaczę, że zaraz skończymy on grzecznie odpowiada, że poczeka. Po chwili wychodzimy z łazienki. I co widzimy: długi korytarz, na końcu którego stoi ten sam facet z papierosem w dłoni, drugą okrywa genitalia, bo stoi jak go Pan Bóg stworzył... Koleżanka wpadła w histeryczny śmiech, druga drżącą ręką próbowała włożyć klucz do zamka w drzwiach naszego pokoju, które zastawiłyśmy krzesłami zaraz gdy się w nim znalazłyśmy... Poranek dzień następny... łazienka...znów puka mężczyzna, tym razem widzę w jego twarzy przemęczoną twarz robotnika, która właśnie przebudziła się po całonocnej imprezie z tanim winem w roli głównej... tym razem jest ubrany, co prawda w same slipy, ale po ubiegłej nocy, doceniamy i ten fakt. Tłumaczę, że koleżanka się kąpie, rozumie i odchodzi. Po chwili wraca: "Proszę pani, jak już nie mogę, tylko sisusiu.."co robić? Biedna Marta, która akurat brała prysznic słyszy tylko" Marta już... nie teraz... poczekaj jeszcze... zaraz... Mogła wyjść spod prysznica dopiero gdy ten wyszedł z wc... Noc druga... ostatnia... już po myciu, więc spokój... drzwi zastawione krzesłami, tak na wszelki wypadek. Mamy świetne humory, rozwiązujemy nasze damsko- męskie sprawy, nagle pukanie ... Ania w najkrótszej koszulce ma autentycznego stracha w oczach, Marta leży w łóżku nakryta po uszy kołdrą... ja jesyna w piżamie, ubieram polar, odstawiam krzesła i uchylam drzwi. Widzę młodego mężczyzną w samych spodniach ( tylu wariantów męskiej mody dawno nie widziałam!), który grzecznie pyta: "Dziewczyny, nie wiecie może, gdzie tutaj można kupić jakiś alkohol?" Oczywiście, że nie wiedziałam... zastawiłam z powrotem drzwi i ogarnął mnie taki śmiech, że aż miło! Później do nocy rozprawiałyśmy o tym, że to najlepsze psychologiczne spa, leczy wszelkie fobie i lęki, oswaja z brudem. Przed wyjazdem, gdy oddawałyśmy klucz, pan w portierni pyta: Jak się podobało... byłyśmy szczere do bólu, chodziło przede wszystkim o to, że w necie co innego, przez telefon jeszcze inna bajka, a w realu totalny kosmos... nie zrozumiał. Wytłumaczył, że jest na zastępstwie i nic nie wie o braku zamków w łazienkach czy brudzie. Później pojechałam z dziećmi w góry. Co roku jeżdżę do zaprzyjaźnionej stadniny koni (wszyscy jeździmy konno) do fantastycznego gospodarstwa agroturystycznego. Beniamin był w siódmym niebie. Traktory, zwierzęta, rzeka... super udany wyjazd! Jak szliśmy na pastwisko, Beniamin zamieniał się w konia, wśród krów był krową, wśród owiec owcą. Na koniec już sam się w tym gubił i do krowy krzyczał Meeee, a do owcy Muuuuu! Teraz w związku ze zmianą klimatu na miejski powoli nabywa umiejętności komunikowania w ludzkim języku....
-
Gunia_GDzis moje dziecko przeszlo samo siebie, bylismy w piaskownicy i pieknie sie bawil z dziecmi, dawal zabawki, czestowal mambami a nagle podszedl do Dominisi (ma roczek) kucala sobie i bawila sie w piasku i ........... kopnal ja w tylek (na szczescie ona nic nie poczula) ale liczy sie sam fakt od razu bylo Piotrek co ty robisz, nie wolno kopac dzieci, to jest mala dzidzia idz przepros, a on podszedl zrobil moja moja i zaczal ja calowac, kurcze nie wiem dlaczego tak zrobil, po raz pierwszy kogos kopnal. Na szczescie to byl jednyny incydet podczas zabawy, potem bawil sie z Julka (siostra tej Dominisi) w calowanie i tulanie bylam w szoku :duren: wydaje mi się, że nasze urwisy wciąż uczą się "wyrażania uczuć"!
-
Cześć dziewczyny! Mam nadzieję już na dobre wróciłam do wątku! Troszkę się "porozjeżdżałam", przepraszam... spróbuję nadrobić zaległe posty, żeby nie zmieniać tematu...
-
Gunia_GReginaCześć! Moje Szczęście nie pozwala mi na dłużej usiąść przed komputerem. Od dwóch dni jest jakiś pobudzony i tak koszmarnie upierdliwy, że mam dość. Jęczy, ruszą kończynami w kółko i wciąż. Do tego nauczył się śpiewać jakoś tak po swojemu, tyle że ten śpiew to jak krzyk. Normalnie padam. I nie ma widoków na lepszą przyszłość Raczej odwrotnie, będzie coraz "ciekawiej". Regina ja ostatnio tez sporadycznie siadam przed kompem, nawet nie odwiedzam wszystkich watkow- z braku czasu- bo jak moj maly tylko mnie zobaczy przed kompem to od razu jest Mamo juz starczy i ciagnie mnie za reke :):)monika4regina nic się nie martw, przynajmniej się nie nudziszwpadłam papapapa powiedzieć, melduję się za dwa tygodnie, po wczasach Monia udanego wypoczynku zycze i wracaj do nas WłAśNIE TEGO ZAPOMNIAłAM DODAć!
-
Cześć dziewczyny!!!!!!!!!!!! Od razu się przyznam, że jeszcze nie nadrobiłam zaległości, jakie mi narosły od czasu mojej ostatniej wizyty! Ale jakoś spontanicznie bywa, że nie ma mnie w domu notorycznie! Uwielbiam lato za to, że mogę spędzać czs gdziekolwiek. Udało mi się nawet z koleżankami odbyć trzydniowy babski wyjazd bezdzietny do Gdańska! Pogoda piękna... było cudnie! Dziś jestem padnięta, bo właśnie wyszłam z kuchni... Beniamin skończył dziś dwa latka! Ale była impreza! Wszystko wam powiem... a co u was?
-
Wie,. że dłuuugp mnie nie było, obiecuję poprawę... Co do "nie" i rzucania sie na glebę z twarzą wpitą w piasek, myślę, że po jednym właśnie takim incydencie Beniamin stał się nieco ostrożniejszy, bo rzeczywiście pewnego dnia tak się u nas zdarzyło, że wkurzony zaczął wierzgać rękami i nogami na środku piaskownicy. Efekt był marny... tylko ON się "piachu" (czyt. wstydu) najadł, reszta mam i towarzystwa miała niezłą zabawę jak zdezorientowany nie wiedział, czy ma przyjść do mamy, żeby buzię wyczyściła (przecież był obrażony!) czy udawać, że nic mu nie przeszkadza. Ostatecznie przyszedł, a gdy teraz ma się ochotę rzucić, robi to strasznie rozważnie. Moje "nie" powoli spływa i tak po nim jak woda po kaczce, bo swoimi podstępnymi sposobami zawsze (prawie) dopnie swego. No cóż... ma to po tatusiu, chociaż... No właśnie, czasem po mnie ... oczywiście zawsze wtedy, gdy ten upór w dobro się obraca, np. od pewnego czasu Beniamin buntował się, gdy mu zakładalam pieluchę. (Trening czystości zaplanowałam na lato, więc jeszcze myślalam sobie, mamy go przed sobą) o wjakiej nieświadomości żyłam! Dziś pierwszy dzień bez pieluchy i żadnej wpadki za nami! Nawet kupa na ubikacji! Na popołudniową drzemkę podłożyłam mu co mogłam pod pupę i zrobił siiii dopiero na kibelek!... Tak, w tym wypadku upór i dążenie do swego ma oczywiście po mnie!
-
Moje dzieci też szybko zaczęły się przemieszczać, więc nie kupowałam chodzika. Poza tym uważam i wierzę w wyniki badań, które mówią, że stopniowe nabywanie umiejętności u dzieci jest celowe i uzasadnione. Warto, żeby dzieci w jakikolwiek sposób raczkowały (chociaż nie jest to konieczne przy ocenie rozwoju), ponieważ rozwijają się wtedy takie łączenia między półkulami mózgu, które sprzyjają dalszej edukacji. Poza tym uważam, że fajnie jest obserwować dziecko, jak sobie radzi w osiąganiu nowych umiejętności... uwielbiam ten okres "nieporadności", kiedy dziecko wkłada całą swoją małą osóbkę w pierwsze kroki i tu bammm. Najmilej też wspominam pierwsze kroczki Zuzanny, która nieoczekiwanie przebiegła pół łąki, by wpaść w moje ramiona. Tak trochę nostalgicznie... osobiście nie lubię chodzików, ale jeśli jakikolwiek dziciak je lubi, dlaczego nie! To tak jak z czekoladą i lodami. Zdania na temat ich wpływu na zdrowie są podzielone, jeśli jednak mądrze się nimi zajadamy wszystko jest ok.
-
My również witamy serdecznie!
-
OlgierD
-
Mam masakryczny tydzień, wczoraj wyszłam z domu po 7, wróciłam po 23... no ale nie cały czas byłam w pracy... wyszłam z niej po 16, później dobre kino ("Karmel"), dobre piwo i kolacja... oczywiście z koleżankami... Syna nie widziałam! Dzisiaj podobny maratonik, ale zamiast kina teatr... tak mi się towarzyskie zaległości nazbierały.... Jak wy się czujecie, kiedy jesteście poza domem tak długo? Dzieci nie widzicie a one was? Ja powiem szczerze mam mieszane uczucia. Kiedyś Jak Zuzka była mała tęskniłam za nią 24h, w pracy popędzałam zegar... myślałam, o tym, co robi... z Beniaminem jest inaczej...
-
jesteśmy twarde kino czy teatr?
-
Moim zdaniem wszystko ok... więcej w tym czasie chyba zobaczyć nie można!:Uśmiech: Gratulacje!
-
Wszystkiego, czego tylko chcesz, o czym tylko marzysz i wszystkiego tego, o czym zapomniałeś!
-
Witam serdecznie, zapraszam do rozmów!
-
Życzę spełnienia marzeń! Wszystkiego dobrego!