Skocz do zawartości
Forum

Peonia

Użytkownik
  • Postów

    2,513
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    123

Treść opublikowana przez Peonia

  1. A z tym zamieraniem forum różnie bywa. U nas też latem się wyludniło ale doszły nowe mamy i jeszcze się trzymamy z grudniem... żoo no to fińskie pudełko to od szukania fotki prezentów z których kazałaś mi się wyspowiadać :) w każdym razie też dołączam się do zaproszenia żoo na forum grudniowych mam, jeśli tu pusto. a szkoda bo Wy marcowe mamy byłyście dla mnie potwierdzeniem, że taka grupa może być trwała. u nas silą napędową niewątpliwie jest energia żoo :))
  2. żoo dziś chyba będziesz spać, co? Jutro wolne, chyba że dzień był tak ekscytujący że spać nie pozwoli :) wrz gratulacje dla córki :) moje dziecko na razie ani myśli chodzić. raczkowanie mu wystarcza. ma tylko świetną zabawę w stanie "bez trzymanki" na sofie. takie popisy dla rodziców którzy cieszą się z postępów... żeby choć na podłodze tak stawał:)) łazi przy meblach już trzeci miesiąc ale żeby ruszyć sam to cykor straszny :)
  3. Tak jak jest prawdopodobne, że w ciągu kilku miesięcy dziecko nauczy się jeść różne rzeczy i ten problem zniknie, tak nie widziałam jeszcze rocznego dziecka, które samo się ubierze.... Jakiś dziwny system. Córkę w żłobku uczono jeść, przestać nosić pieluchę, a jeszcze w przedszkolu pomagano sie ubierać (3 latkom...a nie roczniakom) Życzę powodzenia!
  4. żoo u marcówek exodus? dawno u nich nie byłam. to może sie zgrupujmy.... :)
  5. wrz no to Ciebie dobrze karmili :)) no niewesoło, ale widać, że lekarz próbuje chyba oszczędzić antybiotyku, jesli można by było, to też dobrze. oby było lpiej po ty anytbiotyku. Jagoda na Twoim miejscu też bym w takim razie do Żnina pojechała:)) U nas cała trójka w Bizielu. Przy starszakach mój lekarz jeszcze tam pracował, a poza tym miałam znajome położne. Przy trzecim i tak tylko ten szpital mi pozostał, bo jako jedyny u nas ma III stopień referencyjności, a stara matka z insuliną... no wiadomo.... no zafrapowało mnie to o tym traceniu właściwości materiałów. ale żeby aż tak? to ile lat trwałości ma taki fotelik? co ciekawe, niektóre foteliki sa dedykowane na wiele lat. To co, należałoby je i tak wymieniać z powodu obniżenia wartosci materiału?? żoo ja miałam z domowym cateringiem ten problem, ze jak tylko ktoś mi cos chciał przywieźć, to w szranki stawała teściowa... a ja nie lubię jej jedzenia. nawet kanapki zepsuje, bo masło kroi zamiast smarowac, a ja nienawidzę nadmiaru masła.... mąz musiał mnie dokarmiać w tajemnicy przed mną.... Jo ale Ci dogadzali z jedzeniem... tylko pozazdrościć :)) No nie, mnie dzieciństwo kojarzy sie z całuskiem matki w "ubite" kolanko. Maluch płacze i oczekuje od rodzica pocieszenia, a nie komentarzy. Też nie wyobrażam sobie takiego malca nie utulić. Choc ja sama z dzieciństwa takich scenek nie pamietam, to u nas to wciąż działa, jeszcze starszaki do mnie przychodza po pocieszenie, a co dopiero maluch. Od razu z łez uśmiech wykwita im na buzi jak guza podmucham :))) Czasami kilkulatkom po buziaku i "tulasku" tłumaczyłam już, ze nic takiego sie nie stało żeby łzy sie nie lały coraz większe (bo użalanie sie nad sobą czasem jest super zajęciem :P...) , ale nie wyobrażam sobie malucha w takich sytuacjach pozostawić samemu sobie i "twardzieli" hodować... Z takich dzieci nieraz nieszczęsliwi ludzi wyrastają. Ale masz rację, ze często ludzie ignorują w takich sytuacjach dzieci i nie tylko nie pocieszą, a jeszcze od beks wyzywaja i to jest naprawdę przykre. A złoszczące się dziecko to jeszcze inny wątek. zauwazyłyście, ze często spotkać sie można z tym, ze dzieciom niejako odbiera sie prawo do emocji, że mają byc grzeczne i "złościć sie nie wolno"? No niby dlaczego. To mały, ale przecież człowiek, a dlatego, że mały to trudno mu nad złością zapanować. Każdy czasem na coś sie zezłości.... Co prawda bywa to bywa trudne dla dorosłego, bo my tez mamy ograniczone zasoby cierpliwości. Czasami mozna pomóc sie uspokoić, a czasami pozostaje malucha zostawić samego, zeby sie wyładowało - jak napisała Jo. Ale spotkałam się z sytuacjami, kiedy ludzie zupełnie emocji u dzieci nie akceptowali.
  6. a co do odwiedzin, to po cc tak fatalnie się czułam, ze tez chciałam, aby tylko mąz przychodził... ale sie nie dało...
  7. Jagoda tort właśnie ze Staropolskiej. W rzeczywistości wygląda ładniej, gwiazdki się skrzą, te lodowe górki są takie szklane jakby. Oczywiście wszytsko jadalne niby, ale poza samym tortem nic nie jedliśmy :)) w którym szpitalu rodziłaś? pewnie msw? co do jedzenia w szpitalu, to ja po cukrzycy byłam przyzwyczajona do ciągłego jedzenia, a głód serwują... i taaaakie zdrowe pszenne sucharki... Mokka moja teściowa na 100% chciała dobrze, ale ona w szpitalu wchodzi od razu w tryb awaryjny :))) i wyszło jak zawsze... potem też zabroniłam jej przychodzić i się dąsała strasznie. zazdrosna była bardzo, jak się dowiedziała, że przyjaciółka donosi mi jedzenie, też koniecznie chciała. tylko przyjaciółka ugotowała dokładanie to o co prosiłam, zgodne z dietą, a teściowej jak już pozwoliłam coś podesłać, to wykonała coś zupełnie innego niż prosiłam i tak bardzo słone, że nawet mąż nie dał rady :)))) także tak....
  8. żoo po każdym porodzie opanowywał mnie wilczy głód. A tu kleik... Przyjaciółka przyniosła mi kontrabandę - dietetyczną zupę jarzynową... Już się witałam z gąską a tu wpada położna i odpytuje mnie co tam mam... Teściowa potajemnie doniosła... Z dobroci serca podobno bo jak w szpitalu coś każą to jest święte. Tylko diabetolog dala mi inne zalecenia. No nigdy chyba teściowej tego nie zapomnę... :))
  9. żoo ja bym chyba odpaliła różową stronke przy oknie prezesa. No może nie dziś. Ale jutro? :))
  10. Mnie po cc dawali dwa dni kleik i sucharki... Chyba bym umarła na tym żarciu. Zażądałam jedzenia z domu. Nie obyło się bez przebojów z teściową, a jakże... A na "diecie cukrzycowej" w szpitalu dieta różniła się tylko tym, że dawali ciemne pieczywo... Nic w przypisanych porach ani wyliczeniach... Jagoda fajne te fotoksiążki :)) Kiedyś muszę babci takie przygotować. Ja też kiedyś kupowałam tylko nowe foteliki. Ale sprzedałam nasze. No i pomyślałam, że przecież sprzedałam dobre rzeczy choć używane. To dlaczego ja nie miałabym na takie trafić? Wiem są i kiepskie rzeczy. Ale te foteliki znam, znam ich mankamenty i wiem w sumie jak je sprawdzić. I sie zdecydowałam.
  11. Kaisuis dobra decyzja. Bądź trochę dobra dla siebie :)) Mokka u nas nie ma zwyczaju robienia prezentów. Raczej kwiatki, słodycze czy laurki. Więc w prezentach nie pomogę:( Bo w sumie male dzieci nie mają funduszy. Więc raczej rękodzieło. Bo inne prezenty to już bardziej od rodziców a nie od dzieci. żoo a co zabraniają Ci do nas pisać? Jak nie to masz robotę :))
  12. Dodam, że od zawsze uzywamy Romera, mnie sie one wydaja bardzo porządne, bezpieczne i mają dobre oceny w testach. Kaisuis, to u nas tak samo mąz takie rzeczy kupuje :))) i wybrali tak samo :))) znalazłam cos takiego. no żesz.... nawet, jak ktoś ma inny gust, to i tak chciałabym cos takiego dostać, a i myslę, że dzieci z niektórych rodzin na pewno lepiej by na tym skorzystały, niż z becikowego https://matkawariatka.pl/polska-vs-finska-wyprawka-ze-szpitala/
  13. Jagoda dziś po wczorajszym omlecie sie wychował :)) hehehe... dzis oznajmił, że jutro zawiezie mnie i odbierze nocą z babskiej imprezy... :))) i obiecał sam zakupy zrobić. My mamy teraz tez Romera King z serii Belly Button. Jesteśmy zadowoleni. Za chwile kupujemy drugi podobny (używany) do drugiego samochodu, bo mam juz dośc przekładania. Z iso-fix teraz zrezygnowaliśmy, bo jak pisałam ostatnio i tak nie moge wpiąc w samochodzie 3 isofixów :(( Może pomyśl o używanym? czasami można znaleźć naprawdę jak nowy, bezwypadkowy a cena zdecydowanie niższa. Co do mycia głowy. My myjemy codziennie. Używamy szamponu Bubchen, zero problemów z włosami, tłuszczeniem sie etc. Jak mały był malutki to miał tez problem z ciemieniuchą, rozprawił sie z nia skutecznie kremowy olejek na ciemieniuchę z Ziaji.
  14. ....a prezenty? Różne. Mniej i bardziej fajne :) Świetny rowerek biegowy, będzie za jakiś czas jak znalazł. Zabawki - pchacz z FP, laptop Dumel, spore pudło Lego Duplo, zestaw kolorowych pudełek kartonowych Baby z Auchan - takie ze zwierzątkami, numerkami, można je włożyć jedno w drugie lub ustawiac w wieżę. Ubrania - spodenki, koszulkę polo i koszulę. Z ubrań małe dzieci sie nie cieszą, no ale cóż :(
  15. żoo no zapomniałam sie wyspowiadać z urodzinowych prezentów i tortu :)) tort z założenia był cytrynowy i zdobiony ...Krainą Lodu... Nie mam fotki, nasz był ciut inny, ale podobny do zdjęcia - np. stojące bryłki ody były przeźroczysto-niebieskie. Wszystkie dzieciaki do niego wzdychały, naszemu oczywiście było obojetnie, ale tak zakładalismy :))
  16. Kaisius no szczypanie to do nas obu :))) U mnie niestety przy obu cyckach. No, no specjalizację od "wywodów" to ja tu chyba mam :)))) A poważnie - to przy najstarszym byłam wierna teorii, że maluchy nie cwaniakują, ale im dalej w las to przekonanie jednak słabło.... Oczywiście raczej w odniesieniu do tych już bardziej kumatych maluchów. Czasami widać, że cos próbują jednak ugrać z rodzicem. A czy uleganie temu jest ok to już każdy ma własny pogląd. Ja uważam, że niestety świat tak działa, że nie wszystko jest zawsze tak jak by się chciało i nie widzę powodu, żeby kumatego malucha utwierdzać, że jest odwrotnie. Dzieci nieraz rozumieją więcej, niż nam się wydaje. I też nie wyobrażam sobie cały dzień dźwigać malucha, mimo, że on właśnie tak chciałby najbardziej. Nikt pewnie Ci tu nie powie jak masz postępować z własnym dzieckiem. Jednak wiem, że mimo, że tak samo mnie boli płacz dziecka, to czasami niestety nie da się go wciąż koić np. noszeniem, poza tym matka też człowiek i ma jakąś wytrzymałość, która ma granice, prawda? Mokka ja uważam z obserwacji u mnie i w otoczeniu, że tak - dziewuszki są bardziej charakterne. Teraz nastaje chyba era kobiet :)))
  17. Oligatorka, no własnie mnie tez jakiś czas temu zirytowało, że królewicz chce co godzinę w nocy cycac, to nie dla mnie, a na pewno nie słuzyło dobrze nikomu, bo on był niewyspany, my też, budził starszaki. No i sie z tym rozprawiliśmy podobnie ja u Was, potem było juz zdecydowanie lepiej. To szczypanie.... Oj, mam to samo z młodym i nie widze powodu, dla którego musiałabym to znosić. Odruch odruchem, ale mnie sprawia to ból, więc albo sie osłaniam, albo mu nie pozwalam, co oczywiście powoduje złość. Ale już powoli jarzy, ze szczypanie = się brak cyca i odpuszcza.... dzieci są czasami cwaniakami jednak. szybko sie uczą co od czego zalezy.
  18. Wiecie co, z tym "cackaniem", itp to sprawa nie jest jednoznaczna moim zdaniem. Tak jak dorośli - tak i dzieci sa bardzo różne. Nikt nas nie uczy jak być "dobrym rodzicem" a i recepty na to brak :) Mnie sie wydaje, że wiele zależy od tego, na ile rodzic potrafi i chce wsłuchać sie w potrzeby dziecka. Ja stawiam też na matczyną intuicję, bo chyba nikt nie zna lepiej malucha niż mama. Bo nie zawsze jest tak, że chocby noszenie w ramionach uspokoi małego płaczka. Moja córka tego wyraźnie nie tolerowała, jak miała etap odreagowywania bodźców to niestety nic takiego nie mogło mieć miejsca, bo ją to wprost rozjuszało... Musiała zostać sama w łóżeczku, wtedy płacz trwał chwilkę, ona najczęściej zasypiała i wstawała jak nowa :)) Byłam przekonana wtedy, ze płaczący maluch najlepiej uspokoi się w ramionach mamy. Jednak nie ona. Nigdy bym na to nie wpadła, gdyby nie rodzaj bezsilności jednego razu - po prostu pognało mnie do toalety podczas jej ataku histerii i musiałam ją położyć na chwilę do łózeczka. Nie minęło 5 minut i dziecko spokojnie spało... Wstało radosne i jak nowe. Zaczełam z tego doświadczenia korzystać, bo wbrew stereotypom to był u nas właśnie najlepszy sposób na ukojenie małej. Płacz na rękach kończył sie długą histerią, a w łóżeczku po chwili był spokój i już. Dorośli też czasami wolą zostać sami i sie wkurzają, jak ktoś na siłe chce im w trudnej chwili dotrzymać towarzystwa. Sama tak miewam. Skąd byłby pewnik, ze dzieci czasami też tego nie potrzebują? Sytuacja z wczoraj - Skakanka napisała, ze po godzinie noszenia malutka usnęła. Widocznie tego właśnie potrzebowała. Nasz chciał wczoraj poimprezowac około 24, ale to co zazwyczaj działało - tak noszenie, jak i władowanie do naszego łózka nie zadziałało. Syn najwyraźniej chciał spokoju (tez od nas...), bo włożony do łóżeczka chwilkę pomarudził i po prostu zasnął sam. Ja nie potrafię zasnąc jak on płacze i zawsze czuwam, szukam sposobu na uspokojenie, chodzę do niego... Więc jak ucichł sam, poszłam - a on twardo spi, nawet dał się przełożyć bez reakcji (bo spał w poprzek łóżeczka) przykryłam go i spał prawie do 5, kiedy wstał na mleko. Tunio żoo też nieraz tak sam zasypia w łóżeczku. A pewnie sa maluchy, które tak nie dadza rady. Dzieci potrafią nas nieraz zaskoczyć. Przy trzecim dziecku też nie mam żadnych absolutnych "patentów", wciąż się jednak uczę (choćby tu od Was), ale mam już chyba więcej luzu i może wyczucia, czasami próbuję różnych sposobów, a nuż inny "chwyci"? Wiem, że nie ma absolutnie żadnych pewników, co uspokoi danego malucha i nie zawsze będzie to akurat przytulanie. U na są np. czasami fochy przy jedzeniu. No i co robi mój mały facet? niby jeśc nie chce, a widze, ze głodny, on jednak marudzi i odwraca głowę od jedzenia. No na siłe przecież karmić nie będę.... A po 10 min. przerwy zjada cała porcję (tego samego oczywiście, czego niby jeść nie chciał...) i ogląda sie za jeszcze. Mąż też wtedy gada, że sie z nim cackam... Olewam to. No co komu szkodzi podawanie jedzenia na raty? A my dorośli tak czasami nie mamy, że nie wiemy ci chciałoby sie zjeść i kiedy, no a po chwili zjadamy cokolwiek jest pod reką? :))) Inna sprawa że rodzic tez człowiek czasami ma gorszy dzień, albo masę innych obowiązków i nie zawsze jest w stanie pochylać sie ciągle nad maluchem. Ja np. muszę zadbać tez o starszaki i męża no i nie moge pochylac sie tylko i wyłacznie nad potrzebami najmłodszego, to byłoby nie fair w stosunku do pozostałej części rodziny. Jo łatwiej chyba skupić sie tylko na Krasnalu, bo są głównie we dwie. A Kaisuis po ludzku chce czasami cokolwiek zrobić w spokoju i też ma do tego prawo. Zosia jest super dziewuszką, ale jest wymagającym maluchem. Z takim bywa niełatwo :)) No na pewno nie jesteś złą matką Kaisuis :)) Przecież bardzo troszczysz sie o Zosię, a chwile słabości ma każdy z nas. Ja akurat myslę, ze jesteś bardzo cierpliwa. Myślę, ze wiele z tego, co robimy jako matki zalezy też od sytuacji w jakiej funkcjonujemy, od naszej konstrukcji psychicznej, od maluchów, otoczenie, etc... czynników jest wiele. Reasumując - nie ma przecież definicji co znaczy być dobrym rodzicem, jak i nie ma jednego, najlepszego sposobu na funkcjonowanie z maluchem. No i każdy cos robi ok, ale czasami popełnia też błędy. Każdy więc robi to, co mu sie słuszne wydaje, a że każdy sposób może być ok w innej sytuacji nie ma co oceniać, czyj jest lepszy a czyj gorszy ani orzekać co jest jedyne słuszne i właściwe. Bo u kogoś może to byc cos zupełnie innego :)))
  19. żoo w męskiej"logice" nie istnieje coś takiego jak organizacja opieki nad dzieckiem czy tego typu działalność :)) mój z tych lepszych w takich sprawach a i tak jak ja mam robotę to albo muszę ją wykonać z młodym u boku albo coś sama zorganizować. A wczoraj mu się to zemściło. Wychodziłam rano do lekarza a potem pomierzyć drzewa. Mówiłam że nie mam nic ma obiad a on nie słuchał i tylko dzwonil czy już wracam... No. To za karę weszłam sobie na ciuchowe zakupy dla młodego a na obiad nic nie kupiłam. Przecież mu się spieszyło... Dla dzieci coś miałam w domu a dla nas wykonałam omlet z warzywami który bardzo lubię a on nie. Jak marudził to wiecie co mu powiedziałam;))
  20. No proszę Bamcia, ja dokladnie tak samo zareagowałam. Tyle że wtedy miałam 40 lat i łudziłam się że skoro dotrwałam do 44 bez okularów to już mnie ominie... Co dziwne to mnie złapało na minusy a starcze to chyba plusy, czy nie?? Mm3 ciekawe jak to jest z tymi cenami. Mój mąż ma dużą wadę (a może ja się do niego upodabniam bo ma minusy... ;P) ja nie miałam a dzieci dotąd problemów nie wykazują. Może ich ominie. U męża cała rodzina okularników a u mnie to rzadkość. żoo a na szpilki się nie skusisz? Tak raz na wejście?? Oj a przecież Ty jutro jeszcze masz robotę z kotem. Powodzenia!!
  21. Mokka ja nigdy nie miałam jakichkolwiek problemów ze wzrokiem. To będą zupełnie najpierwsze okulary :))) Dopiero po urodzeniu młodego sie zaczęło. Wychodzi, że syn mi wzrok popsuł... :)) Choc okulistka mnie straszyła na badaniach okresowych od dawna, że po 40-stce sie wzrok zepsuje. No to sie psuje :))) żoo biorąc pod wagę ile drzew się wycinało dotąd u nas w mieście (około tysiac zezwoleń rocznie, a w niektórych jedno, dwa drzewa, a w innych kilkaset sztuk...) to sądze, że będzie źle. Bo nie zawsze wydawano zezwolenie. A i nie zawsze ludzie w ogóle sie zabierali za to, wiedząc, ze zezwolenia nie będzie. Więc może byc tylko jeszcze więcej wycinek. Jak czasami widzę we wnioskach, co ludzie chcą wycinać i to tylko w imię tego, ze wolą mieć na gładko "wykostkowany" plac służący w zasadzie tylko do nagrzewania miejskiego powietrza. Nieraz przepiękne i okazałe, z niczym nie kolidujące drzewa chcieli ciąć, tylko dlatego, że sprzątanie liści jest kłopotliwe. A nierzadko zmuszali do tego sąsiadów (bo im szyszki spadały na działkę...), którzy podpierali się odmową urzędu na wycinkę przy ich nagabywaniach na usunięcie.... Oj, będzie niefajnie. Bo jak jest rzeczywiście powód, to nikt wydania zgody nie odmawia. A jednak konieczność posiadania takiej zgody hamowała takie zupełnie bezmyślne wycinki. Teraz juz nie. I żeby nie było, ja nie z tych, co bronią każdego drzewa bez wyjątku, bo czasami po prostu trzeba cos wyciąc i juz. Czasem chocby po to aby odbudować np. zapuszczony park (Jagoda bedzie wiedziała w czym rzecz, była tu nas raz straaaszna burza o takie wycinki), czasem aby droga byla bezpieczna, albo żeby drzewo nie uszkodziło kogos lub czegoś. O wierzbie babilońskiej/mandżurskiej mówisz? To bardzo kruche i krótkowieczne drzewo. Tu wcale mnie wymiana nie dziwi :)) na takie zawsze daje się zgodę, bo one łamią sie i wywracają niespodziewanie czasem.
  22. Oligatorka no nietakt, cos Ty :)) Ale ja wiek zaczęłam odczuwac jakos dopiero po 40-stce. Wcześniej wcale. No obecnie uznałam, ze mam co roku 35 urodziny i tak mi dobrze :)) żoo no i pewnie prywatnie ortopedzi na te rekonstrukcje kierowali. To taki sam interes jak i to Pulneo chyba. Ucałuj Tunia w siniaka, niech szybko znika :) Co do leków - przy infekcjach podaję ibuprofen. Pulneo u nas bywało, ale z uwagi na rzadkość chorób to tez bardzo rzadko i zazwyczaj na koniec infekcji, więc chyba ok :)) Powodzenia jutro w pracy *) Skakanka no ja mam pecha takiego, ze jak mi sie coś spodoba, to zawsze drogie jak cholera.... No zobaczymy, co to będzie z tymi okularami, Na razie mam przeżywkę, ze w ogóle musze je mieć :)))
  23. Mokka a na ospę zamierzasz szczepić/szczepiłaś? ja chyba od tej ospy zacznę....
  24. Kaisuis no nie spodziewałam sie nawet, że 350 zł wystarczy na okulary, bo pewnie będe miała jakies wymogi co do oprawek, toć to też rodzaj "bizuterii" :)) Ale dobrze wiedziec, ze jednak kilka setek mniej zapłacę dzięki tej dotacji :))) Przecież używac ich będę nie tylko w pracy.
  25. Kaisuis to na forum mamy fokus na uszy po numerze, jaki Skakance nasza słuzba zdrowia wyczyniała :))) No własnie dużo problemów przez ten syf w powietrzu. Ale u nas musi byc przecież promocja węgla.... Brak obecnie nacisku na likwidację pieców do palenia "byle czym", no i wycofują nawet wszelkie programy wspomagające wymianę ogrzewania na ekologiczne. Za chwilę wytną prawie wszystkie drzewa. U nas nawet jest nieoficjalny nakaz, o którym "cicho szaaaa", że mamy nie wnioskować o uznawanie drzew pomnikami przyrody, bo to bywa niewygodne... Ale chyba juz nic dziwnego, skoro minister ochrony środowiska jest z zamiłowania mysliwym... nie kojarzy mi sie to z ochrona przyrody i skutki juz powoli widać. Nie znoszę ortodoksów w jakiejkolwiek dziedzinie, ale takie rozluźnienie to juz przesada....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...