Skocz do zawartości
Forum

Peonia

Użytkownik
  • Postów

    2,513
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    123

Treść opublikowana przez Peonia

  1. Janka Nie musi tak być że córcia będzie chorować w przedszkolu. Moja córka nawet w żłobku nie chorowała a syn nie chodził do żłobka no i w przedszkolu też nie chorował. A najmłodszy już taki odporny nie jest. On w ogóle zupełnie inny niż starsi. A okupuje mnie już zupełnie okrutnie. Jak po powrocie do domu starszaki się do mnie zbliżają to szczeka na nich jak pies... Mam być tylko dla niego... żoo u mnie też wreszcie wczesne tulipany w rozkwicie. Też narcyzy, hiacynty i cebulice. Chyba do tych niebieskich łanów cebulicy mam największą słabość. Muszę jeszcze posadzić z nimi puszkinie :-)) Teraz czekam na moje pełne tulipany. Mam takie co wyglądają jak coś między różą a piwonią.
  2. Kaisuis Mój synek miał tak poprzednio. Trzy dni i wysoka gorączka a zero innych objawów. Czekałam na wysypkę bo stawiałam na trzydniówkę. Niestety pojawił się czwartego dnia katar, potem niestety stan zapalny gardła i skończyło się antybiotykiem. Z dziećmi różnie bywa. Zosia nie chodzi do żłobka to może u Was lepiej będzie niż u nas.
  3. Mokka ta zaraza często występuje. Choć moje starszaki nigdy nie miały. Córka z takich bardziej egzotycznych to kiedyś ze żłobka przytargała mięczaka zakaźnego ale sprawnie się z tym rozprawiłam. Co zabawne to pediatra tego nie znala :-)) No dziś już ropy nie było tylko jedno oko trochę zapuchnięte. Kaisuis Moje starszaki widać urodziły się odporne bo nigdy nie chorowały... A młody co i rusz coś podłapie. Nie wiem jak to jest z tą odpornością. :-(( Jagoda Ale tak to te wycinki wynikają z uproszczonych planów urządzenia lasu i to nie jest efekt Szyszki. Tylko po prostu zwykła uprawa lasu. Ale wygląda rzeczywiście niefajnie. Podobnie jak wycinki przy wjeździe na Osową Górę ale to akurat przygotowania do rozbudowy ulicy.
  4. żoo Peonia Ja tak awaryjnie zapalenie spojówek leczyłam płynem do soczewek kontaktowych. Można kupić takie jednorazówki. On tam ma substancje przeciwbakteryjne. Ja kiedyś bardzo często miałam i to tak, że mi ropa ciurkiem leciała. to bakteryjne zapalenie spojówek - typowo żłobkowa zaraza, od jakiegoś czasu krąży. trzy tygodnie temu miała ją Julka, więc na szczęście od razu miałam dostęp do odpowiednich kropli. inaczej byłoby kiepsko, bo już zajmowało się drugie oko, a to pierwsze zaczęło być zapuchnięte i było naprawdę bardzo duzo ropy, rosła dosłownie w oczach. po kroplach stan się zaczyna poprawiać.
  5. żoo tak jak dziewczyny piszą - efekty mmr to zazwyczaj po 8-10 dniach.ale niektóre dzieci wcale nie reagują. no Dyro baaardzo tęsknił. i to raczej szczerze, nieste widac w nim oddech bo głupty zaczyna wymyslac. ot, takie efekt uboczny rozluźnienia, jak mi juz pozwalał na łeb wszystko co mógł. ale dzielnie się opieram... niemniej ugasiłam dziś raczej ostatecznie na ten etap dwa gigantyczne pożary wiec mam nadzieję na chwilę spokoju. Zajeło mi to prawie 3 tygodnie, co uważam za nizwykle krótki czas biorąc pod uwagę, że koleżanki te pożary wzniecaly około roku :))) co do gryzienia, to mój dziś narozrabiał w złobku i ugryzł kolege w polik, az mu "pieczatka" została... noooo... wczoraj niby ciepły, dziś wrócił z rop w oku... od razu w ilosci hurtowej, a rano stan był zerowy. ech...
  6. żoo, pisanie w czasie rzeczywistym to raczej teraz tylko na urlopie, który za szybko u mnie nie będzie. i tak nie jestem w robocie na 100%, a mam za dużo na głowie, dzis dyro chciał mnie wrobić w zastepowanie go jak będzie urlopował, ale mu uświadomiłam, że jestem nie bardzo dyspozycyjna.... Mokka, to przed mna jeszcze wiele marnych nocy... u nas dopiero 6 zebów... i tez noc była nie bardzo, między innymi dzieki niespodziewanemu telefonowi teściowej około 3 nad ranem :)) oczywiście nie wiedziała, ze obdzwoniła pół rodziny... dzis żłobek postanowił mi dziecko zwrócić juz około 11 przed południem, podobno miał podwyższona temperaturę i marudził. mąż go odebral i zawiózł do babci, no nikt tej temperatury do wieczora nie zaobserwował, a dziecko na chore nie wygląda. Mojej córce i najmłodszemu zdarza sie byc ciepławym w efekcie zmęczenia, jak sa niedospani i to jedyne, co mi przychodzi do głowy.... a może te nieszczęsne zęby??
  7. żoo no mnie teraz trudno się tu w dzień pojawić. A w sumie gaduł tu za dużo nie ma :-((
  8. żoo a jak małżonek znosi hormonalna koncerty? Na mojego działały jak płachta na byka, nawet popłakać sobie nie mogłam :-(( Na szczęście w trzeciej ciąży takie atrakcje zupełnie mnie ominęły :-))
  9. żoo to ja czekam bardzo na spełnienie Twych życzeń bo już mam dość chorób, które mnie dodatkowo osłabiają. :-(( Młody w sumie na katarku zakończył a mnie coś złośliwego sprzedał i mnie to dręczy.... No nie ułatwia to życia... Mamo wcześniaka dołączam się do grupy wsparcia. Zobaczysz, za kilka lat będziesz z miłością patrzeć na oba szkraby. Mam troje i dla każdego serce bo mamy mają serce baaaardzo pojemne :-)) Pracą się nie przejmuj, poczeka bo z tego co piszesz to raczej masz tam fajne układy. Mój synek akurat w żłobku nie płacze. Ale w domu wciąż mnie tropi, nigdzie nie mogę się bez niego ruszyć, najlepiej mu jak się we mnie wtuli. Tak odreagowuje żłobkową tęsknotę a Twój inaczej to przezywa po prostu. Z czasem przywyknie. Każde dziecko jest inne i potrzebuje innego czasu na oswojenie sytuacji i inaczej emocje wyraża. Daj mu czas, będzie dobrze.
  10. żoo teoretycznie jeśli kupiłaś aktinidię samopylna, to nie ma znaczenia czy rośliny sa z tej samej matecznej. to roslina obupłciowa, nie muszą się przepylać na przemian mój mały dziś w złobku był na pełen etat. podobno jak padł około 12 to spał prawie 4 godziny.... a w domu i tak jeszcze mi przysnął na kolanach. chyba duzo emocji na jego sennośc wpływa. tylko mógłby w nocy lepiej spać... tak myslę, że Tunio w żłobku duzo energii na uciekanie by wytracił i byłoby łatwiej. no ale wiemy, jak trudno o miejsce w takiej instytucji....
  11. żoo a to szkoda że mama ucieka. Pewnie nie jest lekko. Pamiętam chodzenie z brzuchem z młodym u boku, może łatwo nie było ale dalam radę. Nikt nie kwapił się do pomocy i radziłam sobie a teraz mam satysfakcję że sama ogarnelam maluchy, nikomu nie muszę bić pokłonów wdzięczności. To też pewna wartość. :-)) Dasz rade!! Masz kupę energii więc jakoś to poukładasz. Jutro muszę iść produkować się do radio... Kurczę, coraz bardziej czuję że wróciłam do pracy ;-(( Jagoda jakbyś potrzebowała sadzonek dębu dla siebie czy rodziny to jutro od 14 będą rozdawane na Placu Wolności :-)
  12. To nie jest powiedziane, że przy większej ilości dzieci zawsze jest świr. Tyle że teraz za dużo na raz i akurat ja muszę przywyknąć. Pewnie z czasem będzie lepiej. żoo hormony na 100% :-)) Spróbuj sobie sama odpuścić to będzie lepiej. Sama jak jestem już na granicy świra to sobie mówię że i tak perfekcyjnie nic w takiej ilości nie obskoczę i daję na luz. Fakt tylko że aż taka senna nigdy nie byłam to pewnie aż takiego problemu nie miałam. Dopiero w trzeciej ciąży spać mi się chciało bardziej ale tak od 18 wzwyż, to już fajrant był. :-)) U nas wczoraj był pierwszy spacer na nogach. Owszem był marsz. Niestety mężczyzna nie był zainteresowany moimi rzeczami co mu podsuwałam. Tylko kola samochodów na parkingu go fascynowały. No i dobrze że blisko mam huśtawkę bo jak bujania zasmakowal to olał chodzenie... Trzeba było go wtedy zanieść do domu...
  13. Jagoda mamy podobną sytuację więc obie wiemy o co kaman. Tylko mnie chyba bardziej czasami mąż wyręczy za to Ty masz już prawie dorosłego syna, pewnie też Was wspiera. Tak czy inaczej nie jest łatwo z taką gromadą jak u mnie podołać z pracą i domem. Tylko u mnie wychowawczy jednak nieosiągalny. No nic, muszę jakoś przywyknąć. Piękna pogoda i na forum pustki :-)) U nas katar wchodzi w jakąś niefajną fazę. Jutro miał iść do żłobka na pełen etat a ciekawe czy w ogóle pójdzie. Niby koniec weekendu a ja zupełnie nie odpoczęłam. Jedno dobre z dziś że znajoma mama oczyściła szafę moich dzieci z za małych ubrań i będzie sensowna suma na nowe ubrania. Pani ma bliźniaki i ze dwa razy do roku robi u mnie czyszczenie magazynu. Ona zadowolona z zakupów a i ja nie mam roboty z wystawianiem tego na Allegro.
  14. Praca daje mi się mocno we znaki. Mimo, że i tak sobie odpuszczam i daję luzy w stosunku do tego co bylo przed macierzyńskim. Wczoraj wieczorem zasnęłam na siedząco. Mam dość. Dosłownie ani chwili wolnej. Tylko wczoraj w ramach odreagowania posadziłam trochę bratków na rabacie, które tydzień na to czekały na tarasie...
  15. Co do zanoszenia się i takiego wrzasku to potwierdzam sposób podany przez Bamcie. Córka mi robiła takie sceny za czasów niemowlęcych. Przy zanoszeniu konkretne dmuchnięcie w usta od razu działało. Przy krzyku trzeba bylo raz głośno wrzasnąć aby odwrócić uwagę i maluch stopniowo odpuszczam.
  16. U mnie kwitną fioletowe krokusy z białymi a żółte amba zjadła. Muszę dosadzić. Zakwitła też cebulica, narcyzy i tulipany botaniczne i wczesne mają pąki. Miodunka już ma nowe liście i wypuszcza kwiatostany czyli wiosna idzie. Tydzień temu kupiłam bratki i stoją bidaki bo nie ma komu posadzić... Nie lubię jednak chodzić do pracy. Strasznie mnie męczy ten nowy tryb życia i już tęsknię za siedzeniem z młodym w domu. On teraz taki słodziak a za chwilę ten okres minie jak mgnienie oka.. A ja czuję się strasznie zagoniona we wszystkich tych moich obowiązkach...
  17. Mokka Witam w klubie głów parujacych nad aktami... No pan Szyszko podobno ujął mi roboty. Taaaaa.... Tylko z trzech dni około 10 osobom trzeba tłumaczyć że nie da sie bubla nie stosować bo my od wykonania przepisów a nie ich tworzenia. W kilka dni musiałam przerobić robotę dwóch pracowników wykonaną przez kilka miesięcy bo stworzony dokument był niezrozumiały. Uporzadkowalam i uczytelniłam ale mózg już mi odmówił współpracy. No wiem że jestem w pracy... Młody ma katar ale chyba przy tym zostanie. Oby...
  18. Skakanka nosidełko to nie wózek i zazwyczaj maluchy lubią być noszone. Mój w wózku swoim w sklepie nie usiedzi ale i wózek sklepowy to już tak i nosidło też. Na nartach widziałam na stoku rodziców z około 7-8 miesięcznym maluchem w nosidle ze stelażem. No bałabym się. Chodzenie po szlakach to ok, ale trasy zjazdowe z maluchem na plecach to już był dla mnie hardcor... To chyba Holendrzy byli sądząc po brzmieniu mowy. Tam dość odważni rodzice chyba.
  19. żoo pluszaki, których nie mogę wyprać w pralce czyszczę wilgotną gąbką moczoną w roztworze płynu do prania Dzidziuś, osuszam papierem i schnie. Nie mam co prawda atopika ale nie trawię ubabranych pluszakow :-)
  20. Mokka a dla mnie chorujące dziecko to jednak nowość. No cóż, mogę tylko się przyzwyczaić. Co do nocnika to u nas w domu to działa bardzo dobrze bo o kupę to nawet sam nieraz zawoła. A mam wrażenie że w żłobku patrzą na mnie dziwnie że on woli kupę na nocnik walnąć niż w pieluchę. Stoi tam cały zastęp nocników na półkach, przypisanych imiennie do dzieci ale chyba nie są w częstym użyciu. To fajnie że Ci Mikusia tego nocnikowania uczą. Moją córkę żłobek odpieluchowal bo w domu nam nie szło.
  21. Oczywiście u nas już katar. Na razie tylko przezroczyste gile no ale wszystko może się zdarzyć... Więc wygląda na to że nie zasłużyłam tym razem na dziecko które nie choruje w żłobku :-( O dziwo po żłobkowej przerwie maminsynek coraz lepiej tam funkcjonuje. Nawet raczy posiłki zjadać i panie powiedziały że od poniedziałku może przychodzić już na cały etat. No o ile coś go nie rozłoży...
  22. Widziałam tatę z dwiema dziewuszkami na szelkach. Fajnie to wyglądało. Chyba bezpiecznie i dzieci mają więcej pola ruchu niż idąc za rączkę. Sama nigdy takich nie miałam to nie mam doświadczenia.
  23. Skakanka U nas dwa śniadania, dwa obiady i dwie kolacje to coś w rodzaju dwudaniowego obiadu. Choć ja dla nas dwóch dań nie robię.
  24. Wy narzekacie na wyrabianie dupogodzin a ja się wkurzam bo jeszcze ani razu nie udało mi się wyjść o czasie... Dziś na zebraniu gruchnęłam dyrowi że 1,5 roku w tydzień nie nadrobię. Czyli już po tygodniu na niego podnoszę głos a zakładałam że minie co najmniej miesiąc...
  25. Oligatorka Tak to jest że czasem natura świetnie sama się naprawia. Jedna koleżanka miała NT 4,6 i straszne nerwy... Amnio potem ok, chłopiec teraz ma 6 lat i wszystko z nim ok. A inna koleżanka w ciąży dowiedziała że maleństwo ma wytrzewienie jelit. Nie mam z nią teraz kontaktu ale wiem że mala urodziła się zdrowa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...