Skocz do zawartości
Forum

Peonia

Użytkownik
  • Postów

    2,513
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    123

Treść opublikowana przez Peonia

  1. kurcze żoo, dopiero co Tunio był malutki, a tu zaraz rodzisz kolejnego malucha... jak szybko czas leci.... to pomyślne wieści od lekarzy masz :) widziałam u was temat mięczaka. moja córka przywlokła ze złobka w wieku około 2,5 roku. hehe, pediatra nie wiedziała co to jest, do dermatologa nie wysłała (nooo...) ale mnie te malutkie "pępki" dreczyły i sama zdiagnozowałam.... szukałam sposobu leczenia, zmiany były malutkie. zeszły po około miesiącu "suszenia" spirytusem salicylowym, przez około rok były takie mini kropki jako ślad i więcej nie wróciło, nikt w domu tego nie załapał, a to było jeszcze w okresie, jak maluchy często kapały sie w jednej wannie (bo to była super zabawa)
  2. żoo Peonia Tak opisałaś ten żłobek, że aż mam wyrzut sumienia, że mój mie chodzi ;) hehe, Tuniowi pewnie żłobek rozładowałby energię, może nauczył zmiany pieluch bez wojen, no i bunt może trochę by minął z tęsknoty za mamunią :)) widzę same plusy :) ten żłobek to jest integracyjny, ale po zmianie przepisów mamy z maluchami z dysfunkcjami zostają z nimi w domu i dzieci niepełnosprawnych w żłobku brak. a jest nawet sala z profesjonalnym sprzętem do rehabilitacji. zdarzaja sie podobno rzadko u nich przypadki dzieci z autyzmem. a na fotkach widze, że kiedyś były tam maluchy z ZD i porażeniem mózgowym (ale z lżejszym stopniem). u nas mija 8 dzien od Priorixu i poza marudzeniem, które tez wiążę z mijającą infekcją przebytą bez gorączki (kaszel z krtaniowego przeszedł w mokry, oczyszczający), na razie objawów brak. ciekawe, czy jakiś efekt nie wyskoczy w weekend.
  3. ~Kaisuiss Alesandra Muszę Cie rozczarować, bo za moim nickiem nie kryje się żadna ciekawa historia;-) Potwierdzam, Peonia pierwsza odkryła siusiaka:-)) Bystre z Was dziewczyny:-) Peonia No u nas ciąg dalszy cyrków ze spaniem. Dziś mieliśmy przerwe od ok. 1.00 do 4.30:-/ To już lepiej spała jak miała katar... kurcze, chyba bym padła przy Zosi... Nie spisz już prawie dwa lata. Ciekawe co jest tego powodem, w sumie najczęściej maluchy około 1,5 roku wreszcie odpuszczają nocne pobudki, a u Was wciąż problem. Mojego dzis musiałam przed 8 po prostu obudzić do żłobka, z córka było podobnie - dzieci zaczynały zdecydowanie lepiej spac po pójściu do żłobka. A pierwsze pół roku miałam ze spania w zasadzie wyłaczone, chodziłam jak zombie.... na szczęscie mu przeszło i oby tak zostało :))
  4. żoo, pewnie taki model wdż jest idealny :)) ale coś mi sie wydaje, ze u nas katechetka ma za mało godzin i jej to dodali celem dopłenienia etatu.... to może taka awantura i jej zakończenie jest dobrym poczatkiem do całkowitego zapomnienia smoka :))
  5. myslę, że w kazdym żłobku jest inaczej. widze duże różnice między żłobkiem córki i syna. u nas w żłobku sa "słuzbowe" Lovi360, natomiast młody na poczatku nie chciał sie z nimi zbratać mimo, że w domu z takiego pił) , więc dopóki go nie załapał to uzywał własnego niekapka z NUKa. dzieci są uczone samodzielnego jedzenia, ale jesli nie potrafią, to Panie karmią dzieci, w najmłodszej grupie sa tez wysokie krzesełka, potem juz stoliki z malutkimi krzesełkami. Wczoraj przyszlismy w porze śniadania i widziałam, jak częśc dzieci jadło samodzielnie kanapeczki (mają mieszane pieczywa z fajnymi pastami z różnych produktów + warzywa) a jakies siedziały u pań na kolankach i były wspomagane :) wysadzają na nocniki, każdy ma swój podpisany. moją córkę własnie żłobek odpieluchował. oba żłobki mają swoje place zabaw i tam dzieci wychodza na spacer. poza tym w obecnym jest sala gimnastyczna (są drabinki, basem z piłkami, lokomotywa z wagonikiem) i sala sensoryczna (łóżko wodne, efekty świetlne i inne bajery) i jak nie ma pogody to tam dzieci maja zajęcia. u nas jest sporo muzyki i zabaw muzycznych, śpiewanek, tańcuje nam młody w domu nieraz :) starsze mają zajęcia plastyczne, młodsze rózne manualne - w najmłodszej grupie od tablic sensorycznych i pudeł do wrzucania piłeczek po inne aktywności. maluszki sa uczone częsci ciała, kolorów itp w zabawie. są opowieści i czytanie książek - wiem, bo rozmawiałam z pania, która mówiła, ze od razu poznają dzieci, które czytanie znają z domu a które nie :) ale sa też zabawy zwykłymi zabawkami, o które mozna się pobić czy ugryźc :)) panie muszą miec oczy dookoła głowy... w najmłodszej młody ulubił sobie siedzenie w leżaczku i jak tam wszedł, to gryzł skubany każdego intruza, który się zblizył... przeszło mu na szczęście....
  6. Bamcia, to samo sobie pomyslałam odnośnie wdż. Biolog podszedłby do tego zgodnie z wiedzą fachowa, bez naleciałości z nauk przedmałżeńskich.... Chyba, że byłby zatrwardziałej 'dobrej zmiany" to tez zboczenie z kursu prawdopodobne.... poza tym, że ureligijnianie tego przedmiotu jest nie halo, to jeszcze nauczyciel musi wziąc pod uwagę, że nie wszyscy są wierzący, więc powinien się od religii na tym przedmiocie uwolnić. przecież to nie religia. żoo nie znam smoków nie do zgryzienia, w sumie te Lovi nie sa az takie delikatne, więc jak sobie z nimi radzi to i inne pewnie też załatwi. nigdy się z takim problemem nie spotkałam, to nie wiem co radzić. też zawsze sobie myślałam, że smok lepszy od kciuka, więc moim smokowym synom nie żałuję. co do zgryzu to mój szanowny małzonek nosił smoka do około 4 rż a zęby ma po prostu jak z obrazka..... najstarszy syn tez długo nosił smoka, a żeby ok, więcsię tym smokim nie przejmuję. zgagę miewałam w pierwszych ciążach a urodziły sie łysole :)) ostatni kudłaty a bez zgagi, więc jestem widać typowym wyjatkiem od reguły :))))
  7. Kaisuis hehe, widzisz, to nie tylko ja pytałam o tego siusiaka :))) Twoja Zosia to wybitnie nie lubi spania, jest w tym zamysle dośc oryginalna :)) Kalae mój to spioch w sumie. jak jest w domu to drzemka około 12 na 2- do 3 godzin, w nocy śpi od 20-21 do 7 a czasami 9... no róznie. bez drzemki nie da rady, teraz w żłobku krótko spi, bo nowe maluszki beczą, to czesto kimnie i w domu potem drugi raz i wcale mu to nie przeszkadza iśc spac o zwykłej porze :) no moje dziecko jest straaaasznie przytulaśne. czesto nikomu nie da się dotknąć, tylko mama i koniec. no przyznam że to bywa trudne czasami... bywaj dni, kiedy na krok nigdzie nie mogę sie ruszyć i czegokolwiek zrobić, bo wciąż stoi u nogi i marmoli, uspokaja sie dopiero na rękach czy na kolanach....
  8. Zakropkowana, a zapomniałam, że o tym pisałam na marcówkach :)) katechetka jest niezła... na razie sie uspokoiła, dziś był film jak plemniki robią wyścig do jajeczka, wiec po prostu fakty na wesoło... ale wczesniej moja niespełna 11-letnia córka się dowiedziała na tej lekcji, że "miesiaczka to łzy macicy, bo nie zamieszkało tam dziecko". no nie wiem, co mam o tym myslec, ale zastanawiam się nad wypisaniem jej z tego przedmiotu..... no nie rozumiem, dlaczego katechetce powierzono taka tematyke, przeciez biorąc jeszcze pod uwage ideologie promowaną przez "dobrą zmianę", to skrzywienie tematu jest dalece prawdopodobne.... żoo jak ci ten smok przeszkadza, to z nim wojuj. ale to chyba najgorszy okres na likwidacje smoka. nie dość, że bunt u progu to zaraz będzie brat, no i naszym dzeciom dośc trudno coś teraz perswadować..... ale ja bym sobie chyba odpuściła z wojną. z tymi smokami to bardzo różnie bywa. najstarszy po prostu musiał go mieć.... odzwyczaił sie około 2,5 roku miał, jak rozumiał i pożegnał sie ze smokiem po naszych przekonywaniach. długo jeszcze walały siew zabawkach, ale on ich już nie brał. córka nie chciała wcale... najmłodszy ma głównie do zasypiania, potem sam go wypluwa. i w sytuacjach mocnego zmęczenia, albo innych kryzysów. ale tak w dzień z nim nie chodzi i na pewno na razie nie zamierzam ze smokiem walczyć...
  9. Bamcia, u mnie ze spaniem wieczorem to trafiłas jak kulą w płot ... hehe, dobre sobie... :))) dopiero jakieś 15 minut temu wyrwałam sie ze szponów dzieci i potem garów, wreszcie choć chwila spokoju... chyba mnie tez wykończył początek szkoły, wychowawcy moich dzieci mnie osłabiają, a pani katechetka prowadząca wychowanie do życia w rodzinie (niezłe połączenie, nie ma co...) jeszcze bardziej... jej teksty co miały problem menstruacji przyblizyć dziewczynkom moga przyprawić o palpitacje serca co bardziej nerwowych rodziców :))) natomiast niezwykle pozytywnie odczuwam w pracy urlop dyrekcji, dochodzę od wniosku, ze to naprawde zbędny element, utrudniający pracę. teraz wszystko idzie sprawniej i jakoś bezproblemowo.... i takie zdanie mają tez inni kierownicy, więc coś jest na rzeczy chyba... Lea a to fajnie, ze będzie parka :) On jej będzie chłopaków przyprowadzać, ona jemu dziewczyny :))) na zgagę polecam dietę cukrzycowa :))) mnie zgaga, wzdęcia, hemoroidy i inne takie "atrakcje" omineły w ostatniej ciązy, kiedy musiałam owo lekarstwo w postaci zdrowego odzywiania sobie zafundować :)) Rennie uzyłam dwa razy i to tuż przed stwierdzeniem cukrzycy, pewnie byłoby potem jeszcze gorzej :)) żoo a to poprawne wykorzystanie sztandaru :)))
  10. Jola duuuuzo zdrowia :)) życie galopuje jeszcze szybciej wraz ze wzrostem dzieci i wiekiem... Dopiero co corka chodziła do żłobka, a juz jest w 4 klasie i w tzw. trudny wiek wchodzi. Kiedy to minęło??? Nie wiem kiedy mi mija tydzień, ledwo mija weekend a już jest kolejny piątek, nie wiem zupełnie kiedy tydzień znikł. Ledwo wróciłam do pracy, wczesna wiosna była, a już jesień za pasem.... W sumie żałuje, że w ciązy nie poszłam szybko na L4, miałabym więcej czasu dla starszaków, a teraz żałuję że nie udało mi sie choc paru miesięcy wychowawczego wziąć :(( czas leci jak woda z kranu i nic nie jest w stanie tego galopu zatrzymać....
  11. Madika tekst sprzedany dalej :-)) zawsze okupiony wstrzymywaniem siku :-))) Pani powiedziała że próbowała w ten sposób niejako uczłowieczyć proces menstruacji, żeby to dziewczynkom przybliżyć. Dobre sobie... Usłyszała od nas że to nie religia i na pewno nie życzymy sobie żadnego spaczenia nawet jak chciała uduchowić dzieci. Oczekujemy faktów a nie ideologii religijnej. Pani twierdzi że krzywdy dzieciom robić nie chce nawet jak ktoś zniechęcony się wypisze to w razie powrotu powita serdecznie... Obiecała brak zadęcia duchowego... Oby wytrwała bo wkroczę do akcji z bardziej radykalnymi środkami... Uwielbiam chodzić na grzyby gorzej potem z obróbką... Jednak nie wyobrażam sobie jesieni bez grzybobrania i posiadania zapasiku grzybków z własnego zbioru. Wiedzę grzybową przekazali mi dziadkowie, od malucha ciagali mnie po lesie. Zbieram też i niestandardowe grzyby. No i robię za rodzinnego konsultanta... :-)) Nie znam tylko zupełnie opieńków bo tego babcia nie zbierała więc mnie nie nauczyła. I żałuję że nie nauczyłam się od niej kiszenia grzybów bo te były pyszne. Nie wiem jaką w tym miała tajemnicę.
  12. Zdrowia dla chorusków :) Córka jest przeziębiona, mam nadzieję, ze nam nie sprzeda. Młody dziś maruda i jakiś nieswój, nie wiem, czy mu sie cos kluje i dlatego, czy może to efekt mnożenia sie wirusów po Priorixie.... W lesie mały grzybiarz za nic nie dał sie wziąć w nosidło, musiałam go prowadzać za raczkę po lesie, nawet z nikim innym pójśc nie chciał, więc synowi i mężowi musiałam moje znaleziska kazac zbierać.... A ja teraz tonę w obróbce grzybów....
  13. Madika Peonia Renia, to jeszcze nic do tekstów katechetki w naszej szkole na lekcjach wychowania do zycia w rodzinie... ostatnio moja 10-letnia córka się dowiedziała n tej lekcji, że "miesiaczka to łzy macicy, bo nie zamieszkało tam dziecko". no nie wiem, co mam o tym myslec, ale zastanawiam się nad wypisaniem jej z tego przedmiotu..... no nie rozumiem, dlaczego katechetce powierzono taka tematyke, przeciez biorąc jeszcze pod uwage ideologie promowaną przez "dobrą zmianę", to skrzywienie tematu jest dalece prawdopodobne.... Nie no na to to mi sie noz w kieszeni otwiera!!!! Poszla bym i wytargala za wlosy normalnie!!! Oooooo nie przepuscilabym. Poszlas do niej i powiedzialas co myslisz? Ja bym jej jebnela jeszcze w leb i jakby krew poszla to bym powiedziala ze to glowa placze ze mozg w niej nie zamieszkal hehehh jesteś boska :)) tekst musze sprzedać dalej :))) mogę? :)) niemniej po takiej akcji wyszłabym niestety na matkę -wariatkę, której wiarygodność byłaby zbyt niska, żeby cokolwiek w szkole załatwić, jak choćby zwrócenie uwagi na zachowania nauczyciela :))) współpraca ze szkołą lepiej działa u nas na zasadach dyplomatycznych. niestety "klientów awanturujących się" nie obsługują... zlewają ich i tyle :)))
  14. żoo Peonia Ale ja szanuję przekonania innych. Tylko nie uznaję podążania za grupą. A właściwie to po prostu ślepego, głupiego naśladownictwa. Mnie to ominęło i mam nadzieję, że moje dzieci odziedziczą tą cechę ponieważ ona chroni przed robieniem głupot zwłaszcza w wieku nastoletnim. chyba nie wyjasniłam, co miałam na mysli :) nie zrozumiałas mnie. naśladownictwo bez zastanowienia jest bez sensu, choć w wieku żłobkowo-wczesnoprzedszkolnym to jednak system nauki jakby :))) ale do rzeczy. moja córka jest przez mnie wyedukowana w takiej materii. po to, aby ewentualnych bzdur z podwórka lub takich "lekcji" nie brała jako prawdę. tak więc teksty tej pani traktujemy jako przyczynek do podśmiewania się. nie oczekuję, aby każdy nauczyciel był dla dziecka autorytetem, bo zdarzają sie niestety rózni, jak to ludzie... wiec ta pani jest dla niej w sumie nieszkodliwa. chyba, ze bardzo przegnie, a na razie jest śmieszna.... nie każde dziecko w wieku 10-12 lat jest indywidualistą i podąża swym oryginalnym kierunkiem. Niektóre bardzo potrzebują akceptacji grupy (jak moja córka) i jak np. przez moje nieuważne decyzje miałabym ja postawić w sytuacji, ze czuje sie inna, z czegoś wykluczona - to nie byłoby dobrze dla niej. no więc wolę inaczej trzymac rękę na pulsie. tak czy owak pani przyszła na wywiadówkę i była rozmowa. może juz się naprawi.
  15. żoo Kiedyś się spotkałam z tym, że w takich sytuacjach można wziąć furaginum jednorazowo. Ale chyba zdrowiej siknąć sobie skoro działa :-)) sposób zresztą podpowiedziany przez koleżankę z zawodu chirurg naczyniowy.
  16. żoo Peonia Pod tym względem to moje dzieci będą miały ciężko. U mnie całkiem brak insynktu stadnego. Zobaczymy czy wykażę zrozumienie. Bo coś czuję, że w takich kwestiach mogę nie mieć litości. Ale może mi przejdzie ;) Zobaczysz jak będzie bo każde dziecko inne :-) Jednak jak chcesz wychować człowieka szanującego innych to często musisz pochylić się nad przekonaniami swych dzieci i je także uszanować... A potem drążyć swoje celem przekonania do innych niż ich idee :-))
  17. Renia74 Peonia To naprawdę jest masakra jakaś co te kretyńskie katechetki wyprawiają i co wygadują na lekcjach. Może warto by rozważyć dyżury rodziców na tych lekcjach, bo dzieciakom nietrudno jest zrobić wodę z mózgu. Albo faktycznie wypisać i tyle. Kurczę, to jest myśl... Może zapytam dyrekcję o możliwość takich dyżurów to sama zacznie tropić działalność tej kobiety. Jak kiedyś tropilam tak anglistkę to dyrekcja porządnie się za nią wzięła i baba weszła na właściwe tory...
  18. Renia74 A od kiedy używamy z mężem gumek to nie mam bez przerwy zapalenia, więc ten twój lekarz wiedział co ma na myśli, może wycieracie się tym samym ręcznikiem, może macie wspólną gąbkę, a przecież Mati nie śpi z wami goły. Nie wiem zapalenie czego masz na myśli ale ja kiedyś miałam częste stany zapalne cewki moczowej po zbliżeniach. Skończyło się po wprowadzeniu w nawyk siusiania zawsze po zabawie... Płukanie jakby... Czasem kłopotliwe ale i tak mniej niż stan zapalny :-)
  19. żoo gdyby chodziło tylko o moje przekonania to bym od razu wypisała. Jednak dziewczynki w tym wieku mają instynkt stadny i po prostu "muszą" zachowywać się jak koleżanki... Więc zadanie musiałabym rozpocząć od namówienia na wypisanie dzieci jeszcze mam koleżanek... Na razie poprzestałam na sprostowaniu bzdur głoszonych przez tę osobę. Co znamienne miała tylko jednego syna i rozwiodła się z mężem więc ideologia jakoś niespójna z rzeczywistością....
  20. Na Wigilie też u nas podrzucało sie prezenty odwracjąc uwage dzieci, albo przychodził ktos przebrany za Mikołaja. Nie wiem, kto miał lepszą zabawę - dorosli czy dzieci :)))
  21. podoba mi się Mikołaj w ramach dostawcy :) mój najstarszy jakieś da lata temu mi powiedział, ze bardzo zasmucił go fakt, że Mikołaja nie ma... lubił wierzyć, że ktoś inny niz rodzice o nim mysli :) u nas Mikołaj przynosił prezenty w nocy podczas snu.
  22. Renia, to jeszcze nic do tekstów katechetki w naszej szkole na lekcjach wychowania do zycia w rodzinie... ostatnio moja 10-letnia córka się dowiedziała n tej lekcji, że "miesiaczka to łzy macicy, bo nie zamieszkało tam dziecko". no nie wiem, co mam o tym myslec, ale zastanawiam się nad wypisaniem jej z tego przedmiotu..... no nie rozumiem, dlaczego katechetce powierzono taka tematyke, przeciez biorąc jeszcze pod uwage ideologie promowaną przez "dobrą zmianę", to skrzywienie tematu jest dalece prawdopodobne....
  23. ~MamaWczesniaka Tez uwazam nedrapki zbednymi. Nigdy nam sie nie przydaly. Jestem po wizycie. Generalnie wszystko ok. Tylko nadalnadalmam mam zaduzo wod plodowych (afi 23). Martwi mi to, ale lekarz kazal ze do 25 to jeszcze nie jest zle. miałam tez podobnie, oscylowało między 22 a 23 i połozne się śmiały, że młody pływa w basenie. nie martw się, w sumie u mnie tylko brzuch był większy. podobno mamy z cukrzyca ciążową mają często więcej wód, ale ja ja miałam tylko w 3-ciej ciązy, a we wszytskich duzo wód. dzieci zdrowe :) niedrapki sa zbędne, poza tym lubia spadac :) lepsze juz te rękawki co mozna zawinąc na łapkę.
  24. żoo Bamcia :) mnie to nawet bawi ;)))) Peonia Urlop szefostwa urlopem drugiej kategorii ;) Szkoda, że w pracy trzeba się szarpać z różnymi typami. Jak dla mnie szkoda na to nerwów. Ja na końcówce mojej pracy użerałam się z moją ex szefową. Cały czas próbowała mną drygować całkowicie zapominając o tym, że od kilku lat jej nie podlegam. I ostatniego dnia tak mnie wkurzyła, że chciałam jej ostro wygarnąć. Tylko nic by to nie dało bo mi zostały 2 godziny pracy z nią. Ale próbowała.... Tylko po co?... nie wiem. no dyrekcja to typ trudny, bo aspołeczny zupełnie, z połknietym kijem od szczotki, to u niego wrodzone.... ten "urlop drugiej kategorii" byłby super, gdyby nie to, że przez to obdarzył mnie "występami" na sesji rady miasta.... bo ktos go tam musiał zastąpić w temacie godnym awantury, no to mi nie leżało zupełnie.... była kosmiczna awantura z przepychankami, skutecznie wreszcie zabita śmiechem.... ech.....
  25. żoo A w ogóle to dziś męża z trasy odbierałam i jakby mnie ze smyczy spuścili. Pora już nie korkowa, radyjko....bajka. A małżonek po masażu balijskim i degustacji whisky. Nie ma sprawiedliwości...... Mi musiało wystarczyć 15 minut w samochodzie. kurcze, no brak sprawiedliwości na tym świecie, świeta racja... :)))) my się dziś tez na dwie godziny zakupów bez młodego urwalismy, bo był u babci, a nie w żłobku :)) no i oczywiście małzonek miał większego farta do kupna fajnych rzeczy niż ja :((
×
×
  • Dodaj nową pozycję...