Skocz do zawartości
Forum

Monimoni

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Monimoni

  1. A jeszcze dorzucę swoje dwa grosze o związkach:) zgadzam się z dziewczynami, nie jest łatwo, trzeba dię wielu rzeczy bauczyć, a jeszcze więcej nuczyć partnera;) Ja też miałam na początku taki okres, że się obrażałam na mojego wtedy chłopaka czy męża, że za mało czasu mi poświęca. Po jakimś czasie on trichę dię zmienił a ja też trochę odpuściłam. Zrozumiałam, że potrzebuje chwili sam dla siebie, tym bardziej, że jest jedynakiem, że nie musimy wszystkiego robić razem, rozmawiać cały czas czy się przytulać, a wieczorem przed zaśnięciem codziennie kochać. Ale też nauczyłam go o swoich, ogólnie kobiecych czy takich moich potrzebach. Trzeba dobie duzo rzeczy wypracować...
  2. Wracam po prawie dwudniowej przerwie.... Tak jak Marcóweczka, miałam kaca bez alkoholu. Wczoraj po południu zaczęła mi się migrena, noc do bani, nie mogłam spać, wymiotowałam, aż się poryczalam z bólu, mąż mi masował głowę, kark, stopy, nawet moj tata go zmienił na chwilę bo rodzice się obudzili jak wymiotowałam (mam z paniką że będę rodzić), masakra. Dziś dopiero pod wieczór mi ostatecznie przeszło. A w wiadomościach był materiał o dziewczynie z porażeniem mózgowym i powiedziałam mężowi, że do konca ciąży ja mogę mieć migrenę, byle by Zuzia urodziła się zdrowa! Super wieści o waszych i mężów badaniach, cieszę się! Ja bujaczek polecam, ale też uważam, że nie trzeba go już teraz kupować, spokojnie 2/3 miesiąc. No i używać sporadycznie, żeby ani nie przeciążać w jednej pozycji kręgosłupa, ani nie przyzwyczajać. Już kiedyś pisałam moją teorię: wszystkiego po trochu, głownie na płaskim, trichę w łóżeczku, na kanapie, na macie, ale też trochę w bujaczku, w chuście, na rękach.... Zresztą same sobie to zorganizujecie w miarę potrzeb i temperamentu dziecka. Przewijak też polecam, do tej pory jest na łóżeczku i z niego korzystam. Ochraniacze do łóżeczka też, raz że dają trochę intymności i osłaniają od zbyt wielu bodźców (kupiłam biały w ikei, bez żadnych wzorków czy obrazków), dwa że w pewnym momencie dziecko zaczyna pełzać i przekręcać się w łożku i uderza główką o szczebelki - przynajmniej nasz syn tak robił, znaczy nie o szczebelki bo miał ochraniacz. Podkłady też miałam z belli i baby ono. Zużyłam tylko pół paczki. Jutro czeka mnie podróż powrotna od ridziców fo domu, z kilkugodzinną przerwą u teściów, w połowie drogi, bo synek 5h w jazdy by nie wytrzymał... Następna taka podróż już w lutym, jak przyjadę tu fo rodzicow czekać na poród. Mam nadzueję, że żadnych niespodzianek pod tym względem nie bedzie:)
  3. Witam w 2016! Nowy Rok bez kaca to jest to:) życzę Wam wszystkim miłego dnia, pamiętajcie "jaki nowy rok, taki cały rok" - tak się u mnie w domu zawsze mówi, moja mama nas pilnowała "nie kłóćcie sie, bo cały rok będziecie się kłócić cały rok", itp. Misiunciuncia, Agusia dobrze, że wróciliście! Olka ja też kiedyś miałam wrażenie że jestem służąco-kucharki-sprzątaczką (bycie kochanką akurat mi nie przeszkadzało;) ) a mój mąż był po prostu tak przyzwyczajony z domu, że wszystko pod nos podstawione i zabrane, sprzątnięte, itd. Do tej pory teściowa teścia prawie że ubiera i karmi. Musiałam się trochę napracować nad nim, ale teraz jest ok:) powodzenia!
  4. Jeżeli chodzi o rzeczy które mi się nie przydały to na pewno podkłady, zużyłam pół paczki z trzech, które miałam. Z ubranek do tej pory nie lubię zakładać koszulek tylko body, bo nie wyłazi ze spodni, no i dodatkowo trzyma pieluszkę. pajacyki używam na noc, a w dziennajczesciej body i spodenki, na początku najbardziej lubiłam takie ze stopkami. Kaftaników miałam kilka i używałam np na body z krótkim rękawkiem, wygodne do założenia no i można rozpiąć, jak za ciepło. Nie polecam jeansów, sztruksów i takich sztywnych ubranek, koszul a la męskie koszule, sama czasem zakładałam synkowi jak gdzieś wychodziliśmy ale rzadko bo wydawało mi się że te pulchne nóżki ( w pewnym momencie niemowlę robi się takie tłuściutkie) się męczą w takich ubrankach. Mi najlepiej pasowały bawełniane ubranka. Na spacery ewentualnie dresiki, sweterki. Z rozmiarów to miałam tylko kilka 50 z których szybko wyrósł (urodził się 50cm), a więcej 56 które na jakis czas nam starczyły ale w sumie dużo na początku, przez pierwszy miesiac, nie używaliśmy bo były upały i synek leżał prawie cały dzień w samej pieluszce. U mnie w szpitalu mają standardowo ubranka 62 i Ksawciowi nogi się kończyły w kolanach spodenek:) co w sumie w niczym nie przeszkadzało;) nie przydały mi się buciki, których dostałam bardzo duzo. Po pierwsze synek ma wysokie podbicie i części bucików w ogóle nie dało sie włożyć, a poza tym mały tak wierzgał że zaraz spadały. No i duże zapasy kosmetyków też chyba nie są potrzebne, butelki oliwki jeszcze mam 1/3 po 1,5roku używania. Pampersy dostawaliśmy czesto jak ktoś przychodził, szczególnie jak ktoś mnie pytał albo mama np. babciom czy jakimś ciotkom podpowiadała jak pytały co potrzebujemy. Za mało miałam pieluch tetrowych bo używałam do karmienia i odbijania, a miałam dużo pokarmu, jak karmiłam to lało sie strumieniami z obu piersi, no i mały często ulewał. Mialam chyba 5 i dokupiłam jeszcze 10. Polecam mniejsze pieluchy, ja sobie poprzecinałam na pół i poobszywałam i tylko kilka dużych zostawiłam, a takie mniejsze po jednym użyciu do brudów i już. Flanelowych mam ok 10, używałam ich do łóżeczka, kołyski i do wózka żeby nie zmieniać całego prześcieradła jak małemu coś się udało. Prawie wcale nie używaliśmy smoczka tego 0-6m, dopiero potem synek potrzebował. A rożek, bujaczek, mata edukacyjna, chusta do noszenia - wszystko było przydatne. Pościel - poduszeczkę i kołderkę wprowadziłam po skończeniu roczku, i to dopiero jesienią gdzieś w listopadzie (czyli jak miał rok i 4m). Wczesniej tylko kocyk, cienki potem zimà cieplejszy, a na początku latem to w ogóle flanelką tylko przykrywałam. Moj mąż mnie opuścił po porodzie: miał wyjazd służbowy za granicę od 17-20, na 25 miałam termin, potem 21 miałam mieć cc, a ostatecznie urodziłam 16, mąż był ze mną do wieczora, potem wyjechał i wrócił jak my wróciliśmy do domu, w szpitalu byłam samotną matką z dzieckiem, którą odwiedzali tylko rodzice. Co do euthyroxu to ja brałam w pierwszej ciąży, po porodzie stopniowo odstawiałam, w tej ciąży mam wyniki w normie:) To chyba tyle:)
  5. Kochane wszystkiego, wszystkiego najlepszego na Nowy Rok! Nie tylko szczęśliwego rozwiązania,co w sumie jest teraz najwazniejsze, ale potem jeszcze długi rok przed nami wiec też wielu innych szczęśliwych chwil i wydarzeń! spełnienia jako mamy, żony, partnerki, kobiety! No i zdrowia, zdrowia dla Was i waszych rodzin. Ja sylwestra spędziłam z mężem, tatą i babcią, mama na dyżurze w szpitalu, a synek spał i na szczęście huczne noworoczne wystrzały go nie obudziły. Poszliśmy tylko z mężem na chwilę do niego życzyć mu szczęśliwego nowego i pocałować w czółko:) objadlam się sałatek i kanapeczek, winigron i ciasta, no i opilam soku żurawinowego i wina musującego z Piotra i Pawła. A teraz spać... Jeszcze tylko odpiszę na to co pamietam, co mi się przydało i nie przydało
  6. Ale tu się dzieje, świat staje na głowie: Madika już drugi chyba dzień nie prasuje, Misiakowata śpi w nocy jak człowiek, Renia lata po sklepach, szok! No ale piszecie dużo jak zwykle, czyli wszystko w porządku:) Ja dzis byłam u babci w Gdańsku, spacer nad morzem, rybka.... Fajny dzień. A teraz już zaczął się ostatni dzień roku! Ja też połowy rzeczy z waszych list nie kupuję czy nie zabieram do szpitala - jednak doświadczenie jest najlepszym doradcą. Torbę spakowaną mam, jak mówiłam na taki długi i w miarę daleki wyjazd wolałam byc zabezpieczona. Ale w pierwszej ciąży pakowałam się dzień przed porodem:) Też polecam odplamiacz rossmannowski, osatatnio go kupiłam i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Nie wiem tylko czy na te konkretnie plamy zadziała. A mój synek dostał od moich rodziców lalkę, którą zamierzałam mu kupić. Tuli ją, nosi, karmi, trochę się boi jak gada i kręci głową, no i był zazdrosny jak do jego łóżeczka ją włożyłam:) No i jestem z tych co ja kolejna wizytę jeszcze poczekają... Dopiero 20.01....
  7. Madika dopytaj gina, ale dwa razy to pewnie 50. Mi też chyba została luteinę, wiec mogę dorzucić i nie będziesz juz musiała kupować. A z sexem i smakowaniem to chodziło mi o dosłowne smakowanie ustami;) My mieliśmy z mężem fajny swiąteczny sexik jak teściowie poszli z synkiem na spacer:) w ciagu dnia zostaliśmy sami i mielismy siły to wykorzystać, bo w domu dopiero ok 22 zostajemy "sami" to już na nic nie ma siły. A teraz jesteśmy w drodze do moich rodziców. Już się nie mogą doczekać, wnuka o oczywiscie, my to tylko dodatek;) Trzymam kciuki za wszystkie wizyty i badania! Miłego dnia!
  8. Madika jeżeli chodzi o sex - jak nie pamiętasz smaku, to posamkować chyba możesz;)
  9. My nie mielismy bazy i nie mamy teraz w kolejnym foteliku dla starszego dziecka i w tym dla małej też nie planujemy. A przed każda podróżą modlimy się do Anioła Stróża i św. Krzysztofa hahaha:) to dodatkowa ochrona:)
  10. Fotelik mielismy maxi cosi pożyczony od kolezanki, ale że teraz go używa dla drugiego synka, to nie moze nam znów pożyczyć. Ale już mam od drugiej koleżanki obiecany:) tylko nie wiem jaki, najważniejsze że wiem że bezwypadkowy.
  11. Olka to ty pytałaś o prezent na roczek? Może taki samochód "jeździk" (my dostaliśmy lokomotywę z chicco), albo taki stoliczek interaktywny (mamy z toys'r'us) a z grających prezentów mamy jeszcze nocnik z melodyjką jak dziecko zrobi siku. Wczoraj mielismy przygodę, bo synek szedł do wanny na golska i pokazywał gdzie ma brzuszek, pępuszek itd i mowię: a gdzie masz siusiaczka co siusiu robi psi psi si? A on zaczął sikać na podłogę! Na szczęście na kafelki, ale trochę się przestraszył jak wybuchnęliśmy śmiechem:) Mąż dziś rozmawiał z teściową jak był sam na sam, na razie o jedzeniu, dokarmianiu i niezdrowych produktach. Wypracowałam sobie pewne rzeczy z nią wcześniej, to i z wnukami sobie poradzę. Tylko jak zwracam uwagę to do niej długo nie dociera, a nie chcę być niemiła czy wkraczać na wojenna ścieżkę. Drugi krok robi mąż, a jak nie zadziała to dopiero wtedy poważniejsze kroki (nie będę przyjeżdzać z dziećmi do nich)... My też mamy monitor angel care. Śpiące królewny! Śpijcie ile chcecie bez wyrzutów!:) Co do żłobka to ja planuję posłać syna od września, będzie miał skończone (w lipcu) dwa lata. Udało mu się z tym moim l4 ciążowym:) teraz chyba też wezmę roczny macierzyński. Ale chcę żeby miał kontakt z dziećmi, z grupą, z "paniami". Na publiczny chyba nie mamy szans (oboje rodziców, oboje pracujący), ale muszę syna zameldować w Poznaniu i będziemy liczyć na dopłaty.
  12. No i jak teraz przeczytałam swojego posta to niby nic wielkiego, takie drobnostki, ale sam fakt mnie wkurza. I jeszcze to jej gadanie: a jak on ładnie je, a jak owoce lubi (może dlatego że nie podjada co 15 min suchej bułki albo ciastka), a coś od wczoraj kupki nie zrobił (może zmiana diety mu nie służy), a coś dziś marudny (no jak nie dadzą mu się wyspać).... I moj mąż który albo nie widzi ( no bo do dymu papierosowego przyzwyczajony na przykład) albo nie chce mamie robić przykrości bo się stara, bo nie chciała źle. A ja się czuję jak policjant co tylko zwraca uwagę i pilnuje (bo jak sobie klocki przesypywał to z kryształowych jakiś misek, szkło dla dziecka do zabawy? No przecież nie rzuca ani nie stuka tym...) ale mam zły dzień wrrrr:/
  13. Moja teściowa wczesniej coś tam czasem gadała, czasem mnie wkurzyło ale nie przejmowałam się. A potem ile to ona się nagadała, że ona do wychowywania dzieci nie bedzie się wtrącać, że ona tylko bedzie pomagać, że każde pokolenie inaczej i ona sie z tym zgadza itd itd. A tu już mi dziecku upycha pierniki, jak nie widzę, a wie że ma swoje "niemowlęce" chrupki i ja nie uznaje jeszcze dla niego "dorosłych" słodyczy. potem mały przychodzi pokazuje na pudełko z ciastkami a ona się śmieje "oj mama jest, nic Ksawciu nie ugrasz", dokarmia go w ogóle co chwile i mi kłamie że wolał, a ja słyszę jak mowi chodź babcia coś da, idę a on z bułką czy parówką w ręce. wymyśla głupoty, żeby na krześle sie bujał albo lampki na choince włączał i wyłączał, albo wzięła go nagle, przytuliła i mówi "mama krzyczy na Ksawcia, ojoj, nie można na Ksawciunia krzyczeć". No i nie daje mu się wyspać, tlamaczę, że on przez sen czasem stronie, czy jak sie przewraca coś zamarudzi ale nie trzeba go od razu brać. Kładziemy go wczoraj na drzemkę ok 10:30 i zwykle do 13:30-14:30 śpi, idziemy do kościoła wracamy o 11:50 a syn już siedzi i je rosołek (jak wie że zupę mu daje ok14-15). A dzis go wziął teść o 5:30 bo płakał podobno, czego ja ani maź nie słyszeliśmy, może coś stęknął przez sen i dopiero zaczął płakać jak go wzięli do siebie do łóżka. No i teściu coraz więcej pozwala sobie z paleniem w domu.... Dobrze że to ostatni dzień bo już nie wytrzymuję:/
  14. Renatka trzymamy kciuki żeby wszystko się unormowało! No i dużo sił dla ciebie! Ajka jak mi ktoś biadoli że to cieżko z dwójką małych dzieci i jak ja dam radę to mnie to na maxa denerwuje. I odpowiadam, że skoro tak mówicie to chyba poszukam czy gdzieś można załatwić skrobankę w 30 tyg. No jaki sens podlamywać młodą mamę zamiast powiedzieć, że to cudownie i że pozna cud macierzyństwa i może bedzie trudno ale miłość dziecka wszystko wynagrodzi.... A nie, nie dacie rady! W ogóle to jestem w bojowym nastroju bo mnie teściowie wkurzają. Juz nie mam siły, co chwilę goś wymyślą nowego żeby mnie utwierdzić w przekonaniu że nie zostawię im dziecka samego na dłużej niż godzinę. Już dziś przesadzili, poryczalam się, nie śpię od 6 i żal mi mojego męża bo mu wstyd za rodziców. Leniwiec ja też mam podkład z ikei. Co prawda łóżeczko 130x60 ale i tak jest za krótki. Ale nie ma to znaczenia bo w strategicznym miejscu jest ochrona. A w twoim łóżeczku mozesz na początek położyć go w poprzek, tak żeby sięgał po bokach za materacyk bo dziecko nawet nie zajmuje połowy łóżeczka:)
  15. Ja miałam toxo tylko raz. A w sumie teraz nie dostałam żadnych zleceń na badania. Też miałam hemoglobinę "słabą", jakoś tak na tej dolnej granicy, z tego co pamietam. Biorę witaminy, w których jest duża dawka żelaza, bo jak na złość na buraki nie mam ochoty, chociaż zawsze lubiłam. Ale dziś akurat zjadłam dużą porcję:) mam nadzieję, że się poprawiła, a przynajmniej nie spada. Może jutro przejdę się z teściową sprawdzić czy już są jakieś przeceny. Zależy czy mnie brzuch nie bedzie bolał, bo dziś mnie coś boli tak dziwnie i nie wiem czy to dolegliwości ciążowe czy jedzeniowe....
  16. Misiakowata da się - ja tak leżę. Kładę się na łożku, nogi na ścianę (najlepiej w rogu, bo nie rozjeżdżają się nogi), pupą przyczołguję się na maxa do ściany i leżę, pod głowę poduszki i czytam. A stopami kręcę kolka i zginał je na rożne strony. Ja też mam możliwość konfliktu. Po poronieniu miałam podaną immunoglobulinę na wszelki wypadek, potem w drugiej ciąży sprawdzałam obecność przeciwciał (nie było) i po porodzie w karcie miałam wpisane że nie kwalifikuje sie do podania immuno. czyli syn ma moją grupę krwi. Teraz też już robiłam obecność przeciwciał i nie mam na razie.
  17. Mi puchną nogi, ale u mnie to normalne (zawsze w okresie letnim, jak tylko zaczyna się robić ciepło i w poprzedniej ciąży też). I miałam badane. No i nie mam żadnych odrętwień. Także lepiej skonsultuj to ze swoim lekarzem. Jak to tylko takie ciążowe puchnięcie to polecam nogi do góry i żel na opuchnięte nogi i stopy z serii Dzidziuś dla mamy - bezpieczny w ciąży
  18. Haneczka dzięki za polecenie metody. Muszę poczytać. Ja korzystałam z medycyny naturalnej, nie pamietam jak metoda się nazywała, pani odblokowywała meridiany, najpierw "badała" przepływ energii w ciele a potem uwaga!: przyklejała plasterkami ziarna pieprzu na dłonie, w konkretne miejsca gdzie są ujścia meridianów. Działało! Nie uwierzyłabym gdybym sama tego nie doświadczyła. Miałam do niej też chodzić na terapię, bonusami tylko kilka razy doraźnie, ale wiązało się to z dojazdami pod Poznań no i kosztami i jakoś tak się nie zdecydowałam. Ale po ciąży muszę pomysleć nad jakimś leczeniem, bo migrena dla mnie samej jest tragiczna, a przy dwójce małych dzieci.... My dzisiaj też leniwie świętujemy, moze jakis spacer, a po południu spotkanie ze znajomymi. Miłego dnia!
  19. RedNails super brzuszek! a co z twoimi paznokciami się stało?;) a ja mam teraz świąteczne czerwone:) No właśnie z tymi migrenami... Moja mama miała migreny umówiła, że w 3 ciążach ani razu, a ja w pierwszej do połowy miałam a teraz do 20ktoregoś tygodnia często i potem jeszcze od czasu do czasu... Ale pocieszam się, że nie są takie ciężkie, bez wymiotów, potów, omdleń, niedowładów itd. Jeszcze karmienie, a potem wracają coraz silniejsze i silniejsze:/
  20. Janeczka trzymamy kciuki żeby to był jednorazowy przypadek, odpoczywaj! Madika duzo sił na gospodarzenie! Wiem ile to czasem wymaga poświecenia, tym bardziej jak się chce żeby wszystko było super i żeby wszyscy byli zadowoleni. Mój mąż mi zawsze pomaga ale o wszystko pokoleń muszę go poprosić, powiedzieć gdzie jest, gdzie postawić itd:) Ja już czuję się lepiej. Zaraz jedziemy na rynek zobaczyć szopkę z żywymi zwierzątkami:)
  21. A wigilia była w miarę udana, mimo że nie u rodziców, bo tą moją domową uwielbiam. Mąż był szczęśliwy, teściowie chyba też, synek miał wieczór pełen wrażeń i też objadł się: ryba po grecku, ziemniaki z sosem grzybowym, roladka z łososia i szpinaku, kapusta z grochem, a na deser dwa pierniczki, kiwi, winogrona i mandarynka. No i mleko też musiało byc przed spaniem:) prezenty go zasypały, nie wiedział czym się bawić. A my też po drobiazgach dla każdego. A od męża wiedziałam że dostanę torebkę bo sama wybrałam i do tego książkę bo jak pakowaliśmy prezenty to zamiast książkę dla mamy podał mi tą dla mnie... ale zaskoczył mnie bo była jeszcze druga:)
  22. A ja świętuję z migreną:/ teściowa się wyperfumowała obsesion, a to na mnie działa migrenogennie (kiedyś moja mama używała i zawsze jak przyjeżdżałam do domu to miałam migrenę, dopóki nie wpadliśmy Na to że to ten zapach). Jeszcze nie weszłam do mieszkania i już poczułam ucisk w skroni a potem już tylko gorzej. Troche mi przechodziło po czopkach z paracetamolem ale nicka słaba i teraz jeszcze mnie trzyma. Zjadłam świąteczne śniadanie - bułkę z masłem i pu-erh i wróciłam do łóżka. Spróbuje zasnąć może przejdzie, kiedyś musi się skończyć....
  23. Marcóweczki życzę Wam aby dzisiejsza "pierwsza gwiazdka" na niebie rozbłysła w waszych sercach i domach i wprowadziła cudowny swiąteczny nastrój pełen pokoju i spokoju, miłości i radości, czasu dla siebie i dla najbliższych! No i oczywićcie prezentów pod choinką, pyszności na stole (także tych dietetycznych bez cukru), jedzenia bez zgagi i tysiąca świątecznych kopniaków od naszych maluchów! A szczęśliwego rozwiązania jeszcze nie życzę bo to życzenia na nowy rok w końcu jesteśmy Marcóweczki 2016 - niech chociaż rok się zgadza;)
  24. Ja przytyłam już jakieś 11 kg, w poprzedniej ciąży ostatecznie było +14kg. Staruję z takiej samej wagi. Chciałam teraz żeby było mniej ale w pierwszej ciąży bardziej się pilnowałam:/ Ja dzis muszę zrobic barszcz i piernik. Potem ostatnie prasowanie, basen z synkiem i pakowanie, bo jutro rano wyjeżdżamy. Wyjazd na 10dni z małym dzieckiem to nie lada wyzwanie, trzeba o tylu rzeczach pamietać, no i to wszystko zmieścić do samochodu;)
  25. I jeszcze zdjęcie:) zasłaniała się to stopami, to rączkami ale w końcu się udało. A widzicie to co ma pod nosem? Mój mąż w poprzedniej ciąży już na monitorze takie coś zobaczył i mówi do ginki: tam jest ten taki kapselek co jest przy puszkach z napojami. Okazuje się że to przekrój pępowiny tak wychodzi na usg:) Ksawi ma jedno zdjecie z pępowiną pod nosem jakby miał wąsy:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...