
Monimoni
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Monimoni
-
Po wizycie, wszystko ok. Mała waży 1800 (w niedzielę w szpitalu wymierzył na 1700). Przepływy, serduszko, wody, wszystko w normie, pępowiną się nigdzie nie okręca (bo przy tych słabych ruchach było takie podejrzenie). Szyjka 38mm czyli bez zmian. Za dwa tyg znów wizyta i masa badań do zrobienia: morfologia, mocz, przeciwciała Rh-, kiła, żółtaczka i jeszcze z trzy chyba inne... W przyszłym tygodniu biorę się za pranie, chociaż strasznie mi się nie chce, w ogóle mnie jakaś niemoc ogarnęła. I do podłogi znów tak daleko, dzis wieszałam pranie (nasze ubrania) i musiałam sie trochę naschylać bo mi synek wszystko wyrzuca z pralki na podłogę i mi się przypomniało to odczucie z koncówki pierwszej ciąży - że do podłogi coraz ciężej dosięgnąć, niby sie schylam a to tak daleko......
-
Arwena, jak to mówią szewc bez butów chodzi....
-
Jak synek je nasze jedzenie to też je doprawione. I o dziwo nadal zje słoiczek, chociaż te po 1roku mają w składzie rożne przyprawy, tylko bez soli i tych ostrych przypraw. Ja też mniej solę i pieprze, a doprawiamy sobie ewentualnie na talerzu. A Ksawciu nawet kurczaka czy indyka curry zje:) ale on i cebulę surową podgryzie jak kroję, i poliże cytrynę i sok z żurawiny mi podpija, taki smakosz z niego:) My mielismy przedwczoraj upojną noc, aż musieliśmy wyjsć z sypialni żeby synka nie obudzić, a po cichu się nie dało;) i wczoraj też mielismy ochotę ale dziś gin na 19 więc powiedziałam mężowi że najwyżej po wizycie. Także te 10 cm na mnie wrażenia nie zrobiło;)
-
Arwena gratulacje, super, niech dziadek zrobi prezent od siebie:) Ja na początku dawałam słoiczek, te ich warzywa i owoce są nio eko i w ogóle. Potem kupowałam też świeże na targu. Obiadki też najpierw ze słoiczka, potem na zmianę. Teraz zawsze mam w szafce jakis słoiczek w razie jak nie mam czasu czy siły żeby zrobić coś małemu a my jemy jakis taki obiad którego jemu jeszcze bym nie dała.
-
A co do dopajania to tak jak piszecie przy kp nie ma potrzeby. Najpierw leci bardziej wodniste mleka a dopiero po kilku min treściwe. Jak dziecko nie chce długo ssać to znaczy że chciało mu się pić, na czkawkę też można na parę min podać pierś. Ale jest też druga szkoła z dopalaniem i wodą i herbatkami. Też dzieci żyją;) Ja nie dawałam wody. Nawet w upały, chociaż moja babcia jak nas odwiedziła to w kółko a moze trochę wody na łyżeczce albo na pieluszce tetrowej..... Kiedys sie tak robiło, ale skoro już wiadomo że nie jest to potrzebne to po co. Samice dopóki karmią młode mlekiem to już nic innego im nie dają:)
-
W każdej książeczce czy ulotce o żywieniu dzieci jest ta tabelka, a dostaniecie ich mnóstwo przy różnych okazjach:) czasem jeszcze jest bardziej szczegółowo rozpisane z tygodniami i o tym że najpierw warzywa potem owoce, że jajka stopniowo i inne. A co odpowiedniego momentu to zależy też od dziecka, jak zaczyna się interesować dorosłym talerzem, jedzeniem, jak nagle coraz więcej chce jeść itp. Ja zaczęłam od marchewki w 5miesiacu. Chciałam mu dać na spróbowanie, najpierw kilka łyżeczek a on zjadł cały słoiczek od razu:)
-
Izabel82 nie strasz - mnie strasznie bolała macica jak się obkurczała, kilka pierwszych dni to była masakra, no i dokładnie przy karmieniu najbardziej. Może być jeszcze gorzej za drugim razem? Stopery mogą się przydać. Leżałam na sali z dziewczyną, urodziliśmy tego samego dnia (nawet ją przepuściłam w kolejce bo miałam cc na 9, a tu o 8:50 położna mowi, że muszę jeszcze poczekać bo nagła sytuacja:) ), no i nasze dzieciaki płakały na zmianę, co mój usnął i ja chciałam zasnąć, to jej zaczynał... I tak w kółko. Muszę jutro stopery dopakować!
-
My mamy taką ale pożyczoną http://byciemama.pl/kolyska-coneco-simplicity/ Ja laktator kupiłam dopiero po porodzie, a nawału pozbywalam się nad umywalką:/ mąż mi musiał pomagać bo sama nie dawałam rady tak bolało. Ale to 2-3 dni. A z brodawkami to się tak nie bójcie, moze nie będziecie miały problemów, rożnie to jest tak jak i z rozstępami, wymiotami czy tyciem w ciąży. U nas śniegu nasypało, synek pierwszy raz w miarę świadomie go zobaczył, dotknął i się wytarzał jak szalony. No i taki leniwy, świąteczny dzień.
-
Jak już i tak nie śpię to jeszcze o laktatorów. Ja kupiłam tommy tippie z polecenia koleżanki, dostałam jakiś trefny, bo nie działał (kupowałam przez Allegro) i odesłałam. Byliśmy w sklepie i mąż oglądał inne bo stwierdził, że strasznie marny ten plastik i tandetne wykonanie. Zdecydował, że avent jest najlepszy na tej półce cenowej (tanie, bo nie wiedziałam nawet czy będę go w ogóle potrzebować) i kupiliśmy w necie. Działał super i mam go już odświeżonego na teraz:)
-
Co do hartowania to są dwie szkoły - za (to raczej "stara"szkoła) i przeciw. Warto poczytać rożne opinie: pozytywne, że niby się przygotowuje skóra i te negatywne, że podrażnienie sutków może wpłynąć na skurcze macicy, zniszczyć skórę. Ja nie hartowałam w żaden sposób. Nic im nie było, jedynie przez kilka dni były bardzo wtażliwe. Ale to też zależy od kobiety, jak wszystko zresztą, jednej nic nie będzie a drugiej będą pękały brodawki cokolwiek by nie robiła. Myślę, że nie ma się co martwić na zapas, a w razie czego szybko zareagować i wtedy odpowiednio zadbać czy leczyć.
-
Marta33 rozumiem jak się czujesz. Też mam czasem taki problem z mężem, że się nie angażuje w niektóre sprawy. Jak o swoich pasjach mówi to mu się aż oczy świecą i może gadać bez końca. A czasem mi przytakuje a widzę, że mnie nie słucha, albo jednym uchem. Przed ślubem się tak wkurzałam, ale mnie koleżanki pocieszały, że miały to samo i że facet nie może ekscytować się dopasowywaniem koloru serwetek do bukietu i fryzury;) W ciąży też nie przeżywał tak ja tego co się dzieje ale po kilku kłótniach, oskarżeniach i rozmowach zrozumieliśmy, że każdy przeżywa to inaczej i to, że np. nie czyta ze mną kalendarza ciąży wcale nie znaczy, że go to nie obchodzi itd. A co do remontu to życzę powodzenia i pomyślnych rozwiązań problemów. To akurat powinno go trochę bardziej zaangażować chyba... Pogadaj z nim i powiedz że potrzebujesz więcej pomocy z jego strony, zainteresowania chociaż, no i mediacji z teściami.
-
U mnie przegryza się zupa: soczewica, komosa, por, marchew, ziemniak, cebula i czosnek - uwielbiam. Trochę wyjedliśmy z mężem do filmu:) Ja używałam nakładek silikonowych, miałam na początku kilka takich dni, że mały coraz więcej jadł, a brodawki jeszcze się nie przyzwyczaiły i były bardzo wrażliwe. Te nakładki łagodziły to trochę, synek w ogóle nie zwracał na nie uwagi, więc co drugie czy któreś karmienie sobie nakładałam przez kilka dni. Kremu specjalnego nie potrzebowałam. Miałam jakieś trzy próbki to zużyłam, ale nie pamietam nazwy, a tak to ziaja oliwkowa. Nie miałam problemu ze skórą, nie pękała. Jedynie ta wrażliwość, ale wyobraźcie sobie, że teraz nagle ktoś wam zasysa sutki na ok 15-30min co 2h..... Mogą trochę boleć, chyba że ktoś jest przyzwyczajony do takich pieszczot;)
-
Dziewczyny trzymajcie się w tych szpitalach, jeszcze trochę. Szkoda, że jak już jedziemy na IP to nie kierują nas na ten sam oddział, to by był wesoły oddział, normalnie patologia:) Jeszcze tak mi się przypomniało jak ja jechałam w niedzielę na IP, że jak jesteście ubezpieczone gdzieś dodatkowo w pracy czy indywidualnie to ubezpieczyciel zwraca koszty pobytu w szpitalu (ja tak mam przynajmniej, ale powyżej 4dni). No i za urodzenie dziecka też dają odszkodowanie, znaczy nagrodę:) My mielismy monitor z jedną płytką, w zupełności wystarczy. Mąż jak zamontował, to sprawdzał, dotykał w rożnych miejscach łóżeczka palcem bardzo lekko materac i już monitor wyłapywał ruch. Mnie koleżanka nastraszyła bo mówi:" z jedną kupiliście?????!!!! " i już chciałam dokupić drugą, ale nie ma potrzeby. Ja piorę oddzielnie białe i kolorowe, nasze i tak samo dziecka. A co jakiś czas pieluchy i przy okazji białe rzeczy prałam w wysokiej temp 60-90 stopni, bo od tego mleka czasem takie żółte plamy się robią.
-
Padam po dzisiejszym dniu: rozpakowywanie, sprzątanie, kolęda, zakupy plus jak zawsze synek:) Aga super, Ty masz takie dorosłe córki? Nie wyglądasz! Madika rozumiem Cie, kiedyś ze strasznej tęsknoty wyznałam mężowi, że tęsknię nawet za jego chrapaniem... A zwykle, jak chrapie, to mam ochotę go wyrzucić z łóżka;) Dziewczyny leżące i szpitalne trzymajcie się, jesteśmy z wami! W czwartek mam wizytę, co prawda miałam umówiona dopiero na 20.01 ale na wypisie ze szpitala mam zaleconą konsultację z lek prowadzącym w ciagu 3dni. Niby wszystko jest ok, mała szaleje jak wczesniej, ale lepiej isc i dmuchać na zimne. Odmeldowuję się bo oczy mi się zamykają nawet jak piszę tego posta.....dobrej nocy!
-
No a ja się boję trochę tak jak za pierwszym razem.... Miałam cc i teraz też taki jest plan. Ale jak mała coś wykombinuje i będzie się pchała na świat za wcześnie i tak szybko, że nie da się już zrobić cięcia to nie wiem co mnie czeka, nawet nie wiem jak to się oddycha itd. Oby wszystko się potoczyło tak jak zaplanujemy:)
-
No a ja właśnie w poprzedniej ciąży bardziej się pilnowałam. Nie wiedziałam jak moje ciałko z tendencjami do tycia się zachowa(nie było tragedii), jak rozstępy (nie miałam), że pewnie nie tak łatwo zrzucić (było łatwo), no i pierwsza ciąża to bardziej ostrożnie ze wszystkim... A teraz jakoś tak ta ciąża obok przy małym dziecku i w ogóle.... Ale co tam, świat się nie konczy po 70kg;( Dzieki Olija! Muszę pomysleć, to moze po ciąży sprzedam jakies ciuchy...
-
Madika, Olka bierzcie Misiakowatą, bo ona od dwóch dni się podnieca kolejnymi pełnymi prążkami, chyba jej się podoba:) ja mogę dołączyć na pogaduchy, ewentualnie coś ugotować:) Nie śpię od godziny, rozpakowałem resztę rzeczy - po 10dniowym wyjezdzie trochę tego było. Wracam do łóżka, mąż wstaje do pracy, a ja może jeszcze przysnę zanim synek się obudzi... Dzięki za miłe słowa. Dziś się zważyłam po świątecznego-sylwestrowym obżarstwie, jest już plus 12kg. Miało być lepiej niż poprzednim razem (w sumie przytyłam 14) a tu tylko 2kg zostało i jeszcze 2miesiące.... Tą bluzko-tunikę ze zdj kupiłam w pierwszej ciąży w jakimś butiku za 30zł, przechodziła już dwie moje ciąże i jedną koleżanki (a w ogóle to nie jest nawet ciążowa) i nadal wyglada jak nowa i zawsze wszystkim się podoba. Uwielbiam takie zakupy:)
-
A Zuzia się wierciła w nocy i teraz rano jak zawsze - trochę boli ale cudowna jest ta pewność, że z nią ok. Przez te dwa dni trochę już zdążyłam się nakręcić i zaczęłam się bać... Niech mnie kopie, dźga w pęcherz, wybija pępek i rozciąga brzuch - potem się zajmiemy wychowaniem na grzeczną dziwczynkę.
-
-
No to jeszcze się pochwałę brzuszkiem z sylwestra i dę do łóżka, chociaż nie wiem czy zasnę po tych dzisiejszych wrażeniach z podróży (mieliśmy małe przygody - akumulator, korek na autostradzie,...) i ze szpitala (ostatnio byłam w tym szpitalu na łyżeczkowaniu po poronieniu, no a podczas ktg wspominałam ostatnie tygodnie i cheilę przed porodem). A jeszcze na klatce kartka że jutro kolęda:) Przed świetami sobie myślałam "byle do świąt, potem w styczniu już bedzie luzik, spokój, bedzie można powoli się przygotowaywać".... A tu ciagle coś....
-
Niuska wszystkiego naj naj naj!!! Prezent dostaniesz już niedługo, może czasem bedzie płakał albo wkurzał ale to najcudowniejszy prezent jaki można dostać od losu/Boga/życia! Niech to bedzie najpiękniejszy rok Twojego życia (albo jeden z najpiękniejszych;)) Dziewczyny super brzuszki, ja robiłam jakies zdjęcia w święta i sylwestra muszę poszukać i pomniejszyć.... A w ogóle to wróciłam ze szpitala... Pojechałam na IP bo słabo czułam ruchy Zuzi i mój mąż się wkurzył, bo zaczęłam coraz bardziej się przejmować, zadzwonił do ginki, potem jeszcze do mojej mamy, no i postanowiliśmy pojechać na wszelki wypadek. Niby czułam ruchy, ale słabe, a wczesniej mocniej ją czułam, czesto szalała, a od wczoraj jakies takie rzadsze i słabsze te ruchy. Dowcipne, Usg i ktg wyszło ok. Jestem spokojniejsza. Najgorsze że pojechaliśmy ok 22 a o 24 byliśmy w domu, z synkiem biedakiem, ale na wypis musieliśmy czekać ponad 0,5h. Najwazniejsze ze wszystko dobrze. A lekarz tak podrażnił małą tą głowicą że wróciła jej chęć do zabawy i teraz jeszcze mi nie daje spokoju.
-
Aga, to chyba u mnie się zacznie. Bo on wiedział że można mamusie głaskać tylko, a nie można bić jak bębenek (bo tak w żeńskiej robił) i jak pytałam gdzie dzidzia u mamusi jest to pokazywał, ale teraz chyba dopiero uwierzył! A jak to u Ciebie było jak już się Asia pojawiła na świecie? Ja sie trochę tego obawiam, boje się jak sobie poradzę no i jak to zniesie Ksawciu:) u nas bedzie różnica rok i 7,5 miesiąca jak terminowo urodzę. Wczoraj dostałam mmsa od kolezanki która miesiac temu urodziła i ma taką samą różnicę miedzy dziećmi - przysłała mi zdj jak karmi mała a starsza córka leży na drugiej piersi.
-
Oczywiscie posty kopiuje, a nie komponuje. Ja na szczęście mam windę, raz tylko musiałam schodzić z 6piętra do garażu ze stelażem, fotelikiem samochodowym+dziecko i torebką. Cieżko było. Ale mam dwie kolezanki które mieszkają na 4p. bez windy i obie sobie radzą, jedna ma dzieci 3latke i 6miesieczne, a druga roczne i planuje następne - z czego wnioskuję, że da się przeżyć:)
-
Dobrze że przed dodaniem posta komponuje go, bo znowu zniknął... To jeszcze raz: Ja już prawie w domu, ostatnia prosta (jakieś 40km). Dziewczyn trzymajcie się! Witam też nową, a w zasadzie tylko nowo-ujawnioną Marcóweczkę. Nas już znasz, to opowiedz nam co nie co o sobie i dlaczego jesteś w szpitalu. Któraś pytała o txtilmarket, chyba RedNails?, a pamietam że któraś pisała że tam kupiła też koszule do karmienia. Ja w sumie też się tam przejdę bo mam ten sklep 10min od domu-ciążowym spacerem z wózkiem;) Ja sie trochę martwiłam bo wczoraj i dziś do południa słabo czułam małą, jeszcze po tej migrenie... Ale już zachowuje się normalnie, rozpycha się i kopniaki bolą. A dwa dni temu mój synek przytulił się do brzuszka i go siostrzyczka kopnęła. Podniósł się i nie mógł się nadziwić i zrozumieć, bo już wie że tam jest dzidzia w brzuszku ale dla 1,5 rocznego dziecka to abstrakcja. A tu go ta dzidzia kopie! I wczoraj jak leżałam to mu się przypomniało i taki przestraszony troche pokazywał czy moze się przytulić. No i doczekał aż go kopnęła i się ucieszył+zdziwił+przestraszył, ale niesamowite to było, mowię wam.
-
Ja już prawie w domu, ostatnia prosta (jakieś 40km). Dziewczyn trzymajcie się! Witam też nową, a w zasadzie tylko nowo-ujawnioną Marcóweczkę. Nas już znasz, to opowiedz nam co nie co o sobie i dlaczego jesteś w szpitalu. Któraś pytała o txtilmarket, chyba RedNails?, a pamietam że któraś pisała że tam kupiła też koszule do karmienia. Ja w sumie też się tam przejdę bo mam ten sklep 10min od domu-ciążowym spacerem z wózkiem;) Ja sie trochę martwiłam bo wczoraj i dziś do południa słabo czułam małą, jeszcze po tej migrenie... Ale już zachowuje się normalnie, rozpycha się i kopniaki bolą. A dwa dni temu mój synek przytulił się do brzuszka i go siostrzyczka kopnęła. Podniósł się i nie mógł się nadziwić i zrozumieć, bo już wie że tam jest dzidzia w brzuszku ale dla 1,5 rocznego dziecka to abstrakcja. A tu go ta dzidzia kopie! I wczoraj jak leżałam to mu się przypomniało i taki przestraszony troche pokazywał czy moze się przytulić. No i doczekał aż go kopnęła i się ucieszył+zdziwił+przestraszył, ale niesamowite to było, mowię wam.