Skocz do zawartości
Forum

nati91

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez nati91

  1. Ja nie lubię grochówki :p więc mi smaka nie narobiłyście :) Na szczęście nie zapomniałam mojego rogala do spania, bo on mi naprawdę pomaga. Jak się budzę bez niego między nogami, to czuję plecy od razu. I się przytulam do niego hihi, lepszy niż mąż, bo mąż to taki duży, a rogal taki mały przytulaśny A tu zdjęcie mojej kici - śpi na pralce :) oczywiście nie włączonej ;)
  2. Uff, wreszcie narobiłam :) jestem teraz u rodziców i tu została moja kicia (jest wychodząca, więc w mieszkaniu by się męczyła) no i mi się dziś władowała bez pardonu na brzuchol i poszła spać :) aż dzidzia zaczęła kopać, a ta nic w końcu ją zgoniłam, bo mnie brzuch zaczął boleć lekko. Może jutro zdjęcie wrzucę, bo dziś już spać idę. Ale się na zimę puszysta zrobiła :) Fajne te Wasze zwierzątka :) koty to w ogóle są super śmieszne :) te ich odpały są rewelacyjne :) Oczy mi się już Zamykają, także do jutra brzuchatki! :)
  3. Ja mam electroluxa ładowanego od góry od pół roku i na dwie osoby jest super. Ładnie pierze, choć trwa to ponad 3h, ale wczoraj wcisnęłam opcję "szybkie" i trochę ponad 2h trwało. Na razie będzie ok, bo dziecięce ciuszki i tak będziemy prać osobno. Nie pamiętam ile kosztowała, ale nie sądzę żeby więcej niż 1300 ;)
  4. Ja też chętnie poczytam, co tam uważacie, że trzeba spakować do szpitala :) w końcu nigdy nie byłam na noc (nie licząc, jak byłam noworodkiem ;)) Dziewczyny, nie przesadzajcie tak z tym ograniczeniem słodyczy, chodzi o to, żeby nie jeść na 10-12h przed badaniem. Ja koło 21 jeszcze batonika zjadłam, a na czczo o 9 miałam cukier 69 ;) także nie ma co się napinać ;)
  5. Agusia, najważniejsze, że się Wami zajmują! W szpitalu jesteście bezpieczni :) ale oby szybko Was naprawili, żebyś mogła spokojnie z maluchami leżeć w domciu :)
  6. Hej! Mój wrócił o 3 w nocy z pracy, więc jeszcze go nie budzę. Sama dopiero co wstałam - tata mnie telefonem obudził... Aga, jaki super tort. Ale bym zjadła... na ślubie mieliśmy taki przepyszny śmietankowy z owocami, ten też tak wygląda :) Ja wczoraj prawie cały czas leżałam, większość dnia wybierałam płytki do łazienki i wyliczałam ile kupić, WC, szafki, brodzik, to jakoś mi zleciało, ale nie wyobrażam sobie leżeć cały czas - podziwiam Was dziewczyny, choć faktycznie motywację macie silną :)
  7. Ja to się zaskoczyłam, bo w ostatnie 4 tygodnie przytyłam tylko 1 kg (w sumie +5kg), ale ja to zawsze miałam podobnie jak Olka - nigdy nie byłam na diecie, a waga zawsze się w ryzach trzymała :) oczywiście do tego dużo sportu uprawiałam, a teraz zero, dlatego trochę jestem zaskoczona, że mi tłuszczyku nie przybywa. Ale to bardzo dobrze, bo też nie wyobrażam sobie rezygnować ze słodyczy :)
  8. Można! Na szczęście - przynajmniej ulgę przynosi w przeciwieństwie do domowych metod :)
  9. Dzięki dziewczynki za miłe słowa :) jeszcze a propos płakania, to oczywiście, że płaczę ze wzruszenia, jakaś smutna scena zwłaszcza z dzieckiem w filmie/serialu i już mokre oczy :) ale to się nie liczy do płakania :)
  10. A ja Wam powiem, że o ile kiedyś potrafiłam płakać jak debil bez powodu i dosyć często, to od jakiegoś czasu płaczę bardzo rzadko. W ciąży to może z 4 razy płakałam ze smutku (nie licząc takiego płaczu z dupy, który ze dwa razy się zdarzył - hormony, wiadomo ). Chyba o dziwo ciąża mi nie wpływa aż tak na emocje. Jakoś tak prawie nie mam złych dni. Ale doskonale Was rozumiem, pamiętam jak to jest, jak wszystko się wydaje bez sensu. Czasem trzeba się wypłakać, to pomaga, a potem można pogadać sobie z dzidziusiem, żeby poprawić humor i sobie i jemu :) także głowa do góry, dziewczyny, bo co by nie było, mamy dla kogo żyć :)
  11. Cześć dziewczynki, leżcie, odpoczywajcie, powodzenia tym w szpitalach i z różnymi dolegliwościami - wszystko będzie ok! Dziś byłam u lekarza i mam zwolnienie, więc dołączam do grona domowniczek :) wszystko jest ok, przy badaniu tętna Iza zaczęła kopać, podobno dla dzidzi to niekomfortowa sytuacja słyszeć bicie własnego serca, bo normalnie słyszy tylko moje :) no i mimo, że wszystko jest ok (troszkę mi brzuch twardnieje czasem), to lekarz zaleca dużo leżenia i odpoczywania - najlepiej w ogóle nie siedzieć, tylko chodzenie i leżenie. Także to nie przesada, że trzeba się oszczędzać w ciąży! Mówił do Izy, że ma mamy pilnować, żeby nie robiła głupot :) Po lekarzu byłam u fryzjera i potem na pysznym serniczku, także dziś sobie dogodziłam :)
  12. Dziewczyny, trzymajcie się tam! Olka, leż! Ernesto, daj znać, co jutro Ci powie lekarz. Bad.woman najważniejsze, że się Tobą zajmą, nie musisz się już martwić. I nie pamiętam co tam jeszcze komu dolega, ale niech wszystkie trzymają się dzielnie :) Ja się dziś nadenerwowałam... nie zdążyłam do lekarza, bo był wypadek i korek, a byłam ostatnią pacjentką... no i lekarz poszedł (jechał do innej pracy). Na szczęście udało mi się na jutro zapisać. Najgorsze, że już pozamykałam dziś w pracy wszystkie sprawy, a tu nie mam jeszcze zwolnienia, no ale mam nadzieję, że mi da jutro :)
  13. Dla mnie z perspektywy czasu jedyne pocieszenie to takie, że jak coś się ma złego stać, to lepiej wcześniej niż później. Ale myślę, że dla tej dziewczyny to słabe pocieszenie :(
  14. Smutno mi po Waszych postach :( szkoda, że takie rzeczy się dzieją. Najgorsze na świecie, co może być, to cierpiące dziecko. Przecież ono nikomu nic nie zrobiło, jest małe, bezbronne... Pozostaje tylko wierzyć, że nas nie spotka nic złego i jedynymi problemami, jakie będziemy mieć, to zmęczenie i niewyspanie po porodzie :)
  15. Kamilla, no nie wiem, czy każda :) to nie jest zwykła porodówka - tam nie ma żadnych wspomagaczy porodu, środków przeciwbólowych, nawet nie jestem pewna, czy ktg tam mają. Kwalifikacja polega na tym, że muszą sprawdzić, czy nie ma żadnych przeciwwskazań do porodu bez środków medycznych. Czyli musisz mieć wszystkie wyniki w normie, żadnych nieprawidłowości w trakcie ciąży, nie możesz mieć konfliktu serologicznego itp. Tam nie mają możliwości podania np. antybiotyku. Dlatego jest ta kwalifikacja.
  16. Ajka, wiem :) stąd między innymi decyzja o douli :)
  17. Kamilla, też mi się wydaje, że nie można. Ja bym chciała w Domu Narodzin rodzić, a tam chyba można obejrzeć salę w trakcie wizyty kwalifikacyjnej, pod warunkiem, że jest jakaś wolna.
  18. Aga, nie słyszałam nic. Wiem tylko, że 2 osoby towarzyszące przy porodzie mogą być tylko w Św. Zofii i na Madalińskiego, dlatego nie będę się już interesować innymi szpitalami.
  19. leniwiec_leniwiec My tez myslelismy o douli. Jednak po przeczytaniu regulaminu szpitala, okazalo sie, ze przy porodzie moze byc jedna osoba (albo partner albo doula albo ktos inny). A wole, zeby byl partner. Dodatkowo, na SR, polozna powiedziala, ze praktycznie wszytskie polozne (prowadzace porody) sa spoko, i nie warto tracic kasy na prywatna. Tak wiec, u nas nie bedzie ani wybranej poloznej ani douli. Ja planuję rodzić w Św. Zofii w Warszawie i tam położne też są podobno wszystkie super, ale jednak nie są z Tobą cały czas. Ja na to patrzę w ten sposób, że nawet jeśli ona nam nie pomoże (a myślę, że na pewno pomoże ;)), to przynajmniej będę mieć komfort psychiczny, że jest obok i liczę na to, że to rozluźni mój organizm i szybciej wszystko pójdzie :) na szczęście można rodzić z mężem i doulą, gdyby nie to, to na pewno bym się nie zdecydowała.
  20. Któraś pytała o położną do porodu. My z mężem w zasadzie jesteśmy zdecydowani na doulę. Spotkaliśmy się z jedną i mamy jeszcze kilka dni na decyzję. W Warszawie koszt to ok. 800-900 zł, więc taniej niż położna, a obejmuje dwa spotkania przed porodem, poród i dwa spotkania po porodzie. Z jednej strony pewnie dalibyśmy radę sami, ale z drugiej strony chyba chciałabym, żeby był przy nas ktoś, kto nas uspokoi, powie nam, co mamy robić, pomoże w bólu (masaże itp.). Moim zdaniem obecność takiej osoby ułatwi i przyspieszy poród, dlatego się na to zdecydowaliśmy. Też fajne jest to, że mogę przed porodem zadać wszystkie pytania, jakie mi tylko przyjdą do głowy (mailowo i telefonicznie), a po porodzie przyjdzie do nas i może pomóc np. przy karmieniu dziecka.
  21. U mnie jest tak: 27t0d wypada 11.12, a termin mam 11.03, czyli dokładnie 3 miesiące później, więc każdej marcóweczce powinno wypadać tak samo :) a jak ktoś ma termin na luty, to może być wtedy trochę przesunięte. Ja to od jakiegoś czasu liczę tak, że jak jest 11 danego miesiąca, to zaczyna mi się kolejny miesiąc :) i nie patrzę na żadne kalkulatory. To się tak pi razy drzwi zgadza ;)
  22. Początek 28 tc (czyli 27t0d) wypada dokładnie 3 miesiące przed terminem porodu, więc na logikę wtedy zaczyna się 7 miesiąc :)
  23. Gratulacje dobrych wyników! Obolałe trzymajcie się :* już bliżej niż dalej :) Sylwia, wszystkiego najlepszego urodzinowo :) Ale robicie smaka :) ślinka mi teraz cieknie :p Przedostatni dzień w pracy, nie wiem, czy zdążę wszystko ogarnąć :p W przyszłym tygodniu mamy remont łazienki, więc się do rodziców przeprowadzam. Odpocznę sobie wreszcie, wyśpię się :) A jutro do gina i po zwolnienie :) oby mi dał bez problemu, bo już mam fryzjera na piątek na 12 umówionego, hihi :)
  24. Też się zgadzam z Wami - trzeba zacząć od siebie :) też bym chciała, żeby moje dziecko jadło jak najmniej niezdrowych rzeczy, ale wiadomo, że jak rodzice jedzą coś dobrego, to dziecko też (pod warunkiem, że ładnie zjadło obiad ;)). Wiecie co, od kilku dni moja Iza mało kopie i lżejsze są te kopniaki... bardziej czuję wypychanie, przemieszczanie, wiercenie się. Myślicie, że to przez to, że ma coraz mniej miejsca? I nie ma już takiego rozpędu?
  25. Hej dziewczynki, gratulacje dobrych wyników i zdrowych dzieciątek :) Ja jeszcze pracuję po 6h, ale w czwartek mam wizytę u gina i już poproszę o zwolnienie. U mnie w firmie tak chodzą dziewczyny, więc myślę, że czemu mam nie skorzystać, skoro mogę. Odpocząć sobie przed przyjściem Maluszka :) Też się zastanawiam nad monitorem oddechu, jeszcze poczytam o tym i zobaczymy. Miłego dnia! :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...