Skocz do zawartości
Forum

joanna70

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez joanna70

  1. Tylko "Dzien dobry" napisze i wstaje bo zanim cos zjem i sie ogarne to juz do lekarza bede musiala isc....a wlasciwie to jechac...buziaki śle i milego dzionka życze....
  2. Nie wiem o co chodzi, ale ja mam w najszerszym punkcie 98 cm i to po super obiedzie ...rano mam 95cm (a w biodrach 94)...widac nie tylko moj Filip jest szczypiorkowaty ...a myslałam że mam najwiekszy bębenek w okolicy ☺
  3. Depi...co u Filipka to dopiero jutro się dowiem bo mam kolejną wizytę...a jeśli chodzi o mnie to różnie to bywa ...ale nie poddaje się mimo, że czasem dół mnie dopada...ale skoro życie jest twarde to i ja musze byc....generalnie to jestem BARDZO wrażliwą kobietą (opinia moich znajomych) i to czesto doprowadza mnie do łez...ale jednocześnie stawiam czoła życiowym wyzwaniom i szybko dochodze do siebie...moja mama zawsze mówiła ze wszystko mam w jednym worku tzn i płacz i śmiech...i chyba coś w tym jest ;)
  4. Depi...mądre kobiety... mimo sporadycznych błędów młodości....podejmują mądre decyzje i dzięki temu mogą potem wieść szczęśliwe życie ☺.... chyba rozumiesz co mam na myśli... Pozdrawiam i życzę szczęścia...no i obyś sie nie rozpakowała za szybko...
  5. Daga86...mówisz i masz ....☺ http://niebonatalerzu.blogspot.com/2014/01/najlepsze-paczki-przepis-i-porady.html?m=1
  6. Wy o pieczeniu chleba myslicie a ja o pączkach od wczoraj...i chyba sie dzis za nie wezme...i mało tego....jak mi sie udadzą to na tłusty czwartek do sklepu upieke...ale wtedy to stówke jak nic...no.... o ile do 4.02 sie nie rozsypie....
  7. Witam Was mamusie...widze że raczej noc była udana...(tak jak u mnie) bo żadnych wpisów jeszcze nie ma ☺ ale to fajnie, bo jak sie człek wyśpi to i dzien lepszy...i mój Filip dzis ładnie pospał...bo "przywitał" sie ze mną dopiero około 6.30....☺ Życzę wszystkim małym i dużym "ludkom" miłego dnia i duuużo uśmiechu....
  8. Lutówka uważaj na siebie proszę ...bo rzeczywiście ślisko jest strasznie...ja jeżdze baaardzo duzo, bo do jednego sklepu mam 18 km do drugiego z 15 a miedzy nimi jakies 25...jestem w zwiazku z tym ciągle za kierownicą...ale to ze mieszkam na wsi to pomagło mi nabrac wprawy jesli chodzi o jazde w trudnych warunkach....bo w sumie wyboru nie mam...jechac musze bez wzgledu na to jaka jest pogoda...niektórzy znajomi to nawet sie smieja ze do szpitala w bulach sama zajade a tak na marginesie ...to jak mialam nadgarstek złamany i gips na ręce to tez jeździłam ☺
  9. Dziewczyny najgorsze w tym wszystkim jest to, że rodzina mojego m. ze strony taty to SAMI ALKOHOLICY :( on kiedys w ogóle nie pił...po jakims czasie drink lub piwko okazjonalnie...a teraz jest jak jest :( codziennie kilka drinków i to talkich porządnych...a że głowe ma mocną to uważa ze wszystko ok...a ja to sie wiecznie czepiam...a wiec od pewnego czasu nic nie mówie...ale oddalamy sie od siebie bardzo....tylko to oczywiscie moja wina...nawet przez mysl mu nie przejdzie ze to jego picie to powoduje :( ale dosc juz tego biadolenia...życie pokaże co bedzie dalej ...
  10. Witam Was o baaardzo wczesnej porze...męczę się chyba od 4 ...przewracam sie z boku na bok i nic ...po spaniu...a w ciągu dnia nieprzytomna jestem... Opuchlizna troche zeszla wiec to chyba nic poważnego... Róża doskonale rozumiem, co czujesz...u mnie w domu podobny problem....nie będę ukrywała, że chodzi o mojego m. i choć na ogół rzadko sie upija, to problem alkoholowy ma poważny...przynajmniej z mojego punktu widzenia...on oczywiście twierdzi, że się czepiam...ale jak ktoś każdego wieczoru wypija po kilka pożądnych drinków to niech mi nie mówi, że wszystko jest ok... No nie, przepraszam ...jak idzie na noc do pracy to nie pije....i to jest jego argument :(:(:( ...i jeszcze to że się nie awanturuje...ale mi pociecha :( A ja dziewczyny na szklankę w jego ręce patrzec już nie mogę...a juz o zapachu alkoholu to nawet nie wspomnę...obrzydło mi to....i powiem wam szczerze, że niestety ale jest coraz gorzej między nami....i nie wiem jak to się skończy :( Róża2 wiem że w naszej sytuacji to strasznie trudne, ale musimy skupic sie na maleństwach...one są teraz najważniejsze...to dla nich musimy czerpac z życia to co piękne i radosne...Wiem tez, że dzis zdaje Ci sie, że życie jest do dupy i że cieżko znaleźć w takiej sytuacji jakies pozytywy...ale wierz mi....one są...tylko...tylko cieżko dostrzec je w obliczu problemów... Jestem żoną od 28 lat i to co przechodze teraz....nie śniło mi się nawet w najgorszych koszmarach...ale nie poddam się ....bo mam dla kogo żyć...boję się tylko, że mój m obudzi się z ręką w nocniku...z obiema rękami...a wtedy bedzie juz za późno.... Trzymaj sie nasza kochana Różyczko...jestem z Tobą całym sercem...jak bedziesz potrzebowała się wygadac czy wypłakać to wal jak w dym...chetnie pomogę, na ile bede mogła ...ale wysłuchac Cie zawsze moge wiec wiesz... a czasem to jest nam najbardziej potrzebne...
  11. U mnie niestety cos nie tak...spuchła mi prawa strona ciała...czuje sie baaaardzo dziwnie...chociaz nic mnie nie boli...teraz ide spac ....a rano zobaczymy co bedzie...Dobranoc wszystkim ...
  12. Witajcie mamuśki...u mnie dzis nudno i jakos tak leniwie...mały tylko rozrabia...i czasem mam wrażenie że chciałby już wyjść...najlepiej bokiem...juz pół dnia przeleżałam...nawet obiadu nie gotowałam bo był z wczoraj...za to od jutra zaczynam "normalny" czyli zabiegany dzien ☺
  13. Cinka...nie pomyslałam o tym...musiałaby podpytac w szpitalu czy mogliby byc oboje...bo to całkiem fajny pomysł... Klaudix....to racja, że pogląd na wspólny poród zależy od chęci obojga rodziców ...szczególnie mamy... Mój m. jakoś szczególnie się nie kwapi...bo już wie w czym rzecz, ale chce byc przy porodzie ze wzgledu na mnie...mam wrażenie, że nie chce zawieść mojego zaufania...cała ciąża to już trochę porażka jesli chodzi o niego i jego zaangażowanie...dlatego nie chce jeszcze bardziej pojechac po bandzie...ale ja nie mam go zamiaru do niczego przymuszac...tym bardziej że chetni są na jego zastępstwo ;)
  14. Aaaa i jeszcze pozdrowienia dla Wszystkich a dla dzieciaczków buziaczki ...☺
  15. Peonia...co tam u Ciebie ? Jak maluszek?? Napisz jak rodziłaś ??? Pewnie zacwiele czasu teraz nie masz ale odezwij się proszę.... Powodzenia i wszystkiego dobrego ...a tak na marginesie to u mnie dzis 35 tydz sie zaczął....jeszcze tak do 6.02 i mogę rodzic bez stresu ...ale tak najbardziej to chciałabym 25.02 urodzic ...takie moje małe kaprycho
  16. Jestem z moją córką BARDZO blisko i znamy sie jak łyse konie ...nawet fizycznie...i wiem, że pod tym względem nie obawiam się jej obecności na porodówce ...tym bardziej, że bedzie przy mojej głowie a nie przy pupie...ja sama zresztą też byłam przy porodzie mojej szwagierki i wygląda to z tej pozycji ZUPEŁNIE inaczej...ale bardziej moje obawy wiążą sie z tym żeby czasem się nie zraziła w sensie obserwowania bólu jaki się z tym wiąże...muszę jeszcze z nimi o tym porozmawiac tzn z mężem i z córką...a tak w ogóle to kolejka do mojego porodu zaczyna się wydłużać ...bo jeszcze przyjaciółka sie pisze... gorzej jak sie okaże ze na koniec zostanę sama ...bo np wszyscy w pracy będą i to jest dla mnie przerażająca wizja ...
  17. Lutówka...ja przy poprzednich ciążach też m8ałam wątpliwości co do wspólnego porodu z mężem ...bo on podobnie jak Twój na krew i nawet na zapach szpitala bardzo wrażliwy jest...dzis jestem przekonana w 100% ze wspólny poród to najlepsze co mąż moze zrobic dla żony w tym czasie...w sumie dla siebie również... Mój nie wytrwał całej akcji porodowej przy mnie bo zrobiło mu sie trochę słabo w tym momencie jak dziecko juz sie rodziło...ale zaraz wrócił i pępowine przecinał...Ale sam fakt ze był, że mnie wspierał, że mógł widziec ile mnie to kosztowało i że dziecko mógł tak szybko widziec i dotykać ...to jest nieocenione... Mam porównanie, bo dwoje pierwszych rodziłam sama...i nigdy wiecej...ta "samotność"... kiedy tak bardzo potrzebujemy kogos bliskiego jest straszna...to nie musi byc tatuś dziecka jesli uważa że to nie dla niego (aczkolwiek najlepiej gdyby to był on) może to byc ktokolwiek Wam bliski...ale nie bądzcie same...to okropne...przynajmniej dla mnie...fakt że jestem wrażliwcem do potęgi "n" ale tak czy siak, nie chcę być sam w takich chwilach...
  18. Mami87...jaka Ty jesteś dzielna...życzę Ci wytrwałości i samozaparcia...wiem co znaczy karmienie piersią i wiem jakim to jest wyzwaniem...szczególnie na początku...ale pojęcia nie mam jak dałabym sobie radę z dwójką na raz...jesteś niesamowitą mamusią...dlatego tym bardziej życze Ci wszystkiego co najlepsze... Nika32... moja Klaudia w maju skończy 25 lat i szczerze mówiąc to też uważam jej pomysł, delikatnie mówiąc, za zwariowany...ale z drugiej strony wiem, że jest dokładnie tak samo szalona jak ja, wiec w sumie czemu tu się dziwić A tak z innej beczki, to chyba noc jak dla mnie jest trochę za krótka ;) bo zmęczona się kładę i zmęczona wstaje...no ale za niedługo zrzucę te "kilka" kilogramów to może i nogi nie będą tak boleć...bo to u mnie chyba jeden z wiekszych problemów...bo na szczęście (przynajmniej na razie) ani zgaga, ani brak tchu, ani nawet skurcze nóg mi nie doskwierają...i w sumie to aż się dziwię, bo przy poprzednich ciążach wszystkie te rzeczy dokuczały mi strasznie...może to dzieki tak zdrowej i zbilansowanej diecie ...kto wie... Miłego dnia Wam życzę i tak co żadna w weekend się nam nie "rozsypie" ☺
  19. ...a ja jak zwykle przyłączam sie w nocy...ale u mnie to norma ;) cały dzień jakos zleciał i nawet nie wiem kiedy...nogi z bólu to mi chcą wejść tam skąd wychodzą ...i stwierdzam, że albo mam je takie słabe i dlatego tak bolą, albo te 10kg na plusie tak się daje we znaki... Dzis troche porobiłam z tego co zaplanowałam, ale najważniejsze że poprosowałam część rzeczy od Filipka tzn. jeden kosz na bielizne ogarnęłam...ale kręgosłup to myslałam, że mi pęknie...dlatego kolejny zostawiłam na inny dzień...jak to mówią "nie zając..." ...a tak w ogóle to przy tym prasowaniu ławę w salonie "załatwiłam" bo nie dałam rady już stać przy desce, wiec na ławie gruby ręcznik poskładałam na 4 części i prasowałam na siedząco...ale para z żelazka politure zniszczyła...ale moze i dobrze bo okazja w koncu nową kupic ...na tą juz patrzec nie mogę ;)... Zakupy też zaliczyłam...pościel do łóżeczka i rożek kupiłam ...a dla siebie - koszule do szpitala i stanik do karmienia...i tak próbuje sobie przypomniec co jeszcze mi brakuje na ten wielki dzień...ale nic mi nie przychodzi do głowy...chyba wygląda na to że wszystko już mam ...teraz tylko do torby powkładać i czekać na godzinę W...a tak na marginesie to wczoraj moja córka Klaudia (ta starsza) mnie z uporem maniaka namawiała na to żebym do niej zadzwoniła jak się zacznie bo to ona chce byc ze mną przy porodzie ☺ stwierdziła że tata był już 2 razy wiec nie musi...nie wiem co o tym myslec... Anuś...witam Cię serdecznie w naszym gronie jako najstarsza przedstawicielka tej grupy ...termin mam 2 dni po Tobie...ale bardzo chciałabym urodzic 25.02 ☺ taki mój mały kaprys ;) Emma...Ty się nam kochana trzymaj dzielnie...☺ale jakby nie było, to teraz wszystko bedzie juz ok ...nasze dzieciaczki są już bezpieczne...nawet te najmniejsze, czyli takie jak Filip ;) Wszystkim Wam buziaki przesyłam ...
  20. A oto mój brzusio... Taki chyba przyduży ;) i moje około 10kg na plusie...
  21. I ja w końcu sie z Wami przywitam..nareszcie mam chwilkę... Dzis pojechalismy z m po wózek do tej koleżanki co Wam pisałam... I stwierdziłam że ze mnie to jednak jest sierota...otóż małemu (4latka) kupiłam taką wielką straż pożarną ...wypasiona tak ze nawet wode się wlewa i można naprawde gasić do tego puzzle...był bardzo zadowolony...ale zapomniałam a własciwie w ogóle nie pomyślałam ze ona ma jeszcze starszego syna (14lat) i dla niego nic nie kupiłam :( ale wymyśliłam w ostatniej chwili że dam mu kase...no bo niby co kupic takiemu nastolatkowi tym bardziej w ostatniej chwili...mama troche sie buntowała ale kazałam sie jej nie wtrącac wiec zamilkła ☺ A wracając do wózka to na żywo jest jeszcze ładniejszy niz na zdjeciu...☺wygląda jak zupełnie nowy...jednak jestem farciarą ;)
  22. Dziewczyny ...przepraszam...nawet nie wiedziałam ze tutaj takie poważne tematy...najpierw napisałam ten banalny post o jedzeniu a dopiero potem przeczytałam zaległe strony... Naprawde nie chciałabym nikogo urazić swoją głupią radochą przy rak poważnych i bolesnych tematach...jeszcze raz przepraszam...:*
  23. Dziewczyny...zaszalałam dziś na całego i zeżarłam (bo jedzeniem trudno to nazwac ☺)zestaw z Mc'Donalda tzn. bic mac +frytki+ coca-cola zero.... i do tego sałatka z sosem tysiąca wysp...myślałam że mnie rozerwie...przyznaje ze troche sie bałam...ale po 1h cukry TYLKO 125 ....i choc przekroczenie jest to jednak bardzo nie wielkie ...dlatego jestem szcześliwa bo od 24.11 nawet nie spróbowałam nic z fast food'ów....aaaa zapomniałabym dodać że na koniec popiłam jeszcze wodą z cytryną bo zabrakło mi coli ☺
×
×
  • Dodaj nową pozycję...