-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez chudzina
-
Czołem mamy! Nie mogę meldować tak często, jakbym chciała, bo ani humor nie ten, ani ręka dostępna, bo wciąż do kroplówki przykręcona. Nie pamiętam, kiedy miałam takie doły - pobyt na patologii nie zachęca do radosnych uniesień, samotność dokucza każdego dnia jak wściekły pies, gryząc i warcząc z każdego kąta. Mam wrażenie, że moje wyobrażenie o byciu samotną matką uległo nagłemu zderzeniu z rzeczywistością, i był to totalny crash test i wypadłam przez szybę z prędkością mandatową. Oddział dzieli się na 40 pięknych, szczęśliwych i sparowanych brzuchatek - i mnie. Żaden z tatusiów na korytarzu nie czeka na mnie. Żaden z nich nie wejdzie za 5 mcy na porodówkę i nie powie mi "Jestem z Ciebie taki dumny. Popatrz na naszą rodzinę". Jestem tak sama, jak tylko samemu być można. Nie kładziemy samotnych matek na takich oddziałach, proszę państwa. Stąd cisza w eterze - staram się to wszystko równo poukładać, ale, drogie matule, chwilowo mamy tu niezły burdel :/
-
Hitem oddziału jest szary pulpet i marmolada z wiaderka. Patologia!!
-
Pan Tata był wczoraj.. Możemy na trochę porzucić ten temat? Baby, ryczę na samą wzmiankę. Trzymajmy H-Anki w kupie :)
-
Karola, na Ujastku. Koniec świata i piekło tu zamarza.
-
Zdawkowam, bo żywię głęboką niechęć do drukowania na telefonie - ja mam jakieś paluchy niekompatybilne z technologiami. Wcale mi tu nie lepiej, mentalnie przynajmniej, i dół też przytłaczający, i leżakowanie niewygodne, i żarło ohydne - ale pilnują Hanutki! Coś mi się widzi, że w ramach opróżniania oddziału wyślą nas do domu. Odsiew jest taki, że odesłali dziewczyniątko w 38 tyg, bo ma za małe rozwarcie :> Służba zdrowia jego mać.
-
Nie lękajcie się! Chuda wciąż na posterunku, tylko trochę padła - życie Chudą przygniotło. Do Danieli - takowe twardnienia posiadam, i z tej okazji pomieszkuję na patologii. Skurcz skurczowi nierówny jednak, poza tym u mnie jeszcze boleść była nieznośna. Z oddziałowych mądrości wiem, że niektóre macice lubią sobie wcześniej potwardnieć, ale to musi być konkretny ból, stół i decha, żeby to oznaczało jakie tarapaty. Do Drogich Matrioszek - jesteście uber super. Bez Was H-Anki nie te same :)
-
Dziękówka za klub cheerleaderek Chudych H-Anek - podpięli mnie pod drugą 20 godzinną kroplówkę, Chuda na uwięzi, pewnie się boją, że ucieknę. Zatrzymują mi nimi skurcze i faktycznie pomaga - brzucho miękkie. Bekam i ja, pierdzę, pryszczę się, jeszcze powinnam mieć niekontrolowany wzwód i byłabym brzuchatym nastolatkiem :> Każdy by mnie brał :>
-
Taka patologia!! Przynajmniej widziałam się z Hanką, ponoć jest nad wyraz duża jak na swój ciążowy wiek. Nadal jest dziewczyną, choć nikt sie specjalnie nie przygląda, ale też nie krzyczą "Proszę spojrzeć, jaki siusiak"!
-
Melduję popołudniowo: Doktory nic nie mówią, tylko ładują kroplówki. Mocz wyszedł super na bakier, to dla mnie nieodgadnione. Myślicie, że jesteście duże? Mnie nikt w tej instytucji nie bierze na serio, tu same panie po 27 tyg, a ja przy nich wklęsła. Dziś na obchodzie stażysta-optymista zapytuje doktorów, pokazując na mnie stażystowym paluchem: A ta, to który tydzień? Doktory odpowiadaja, a stażysta: Dopiero?! To po co ją trzymacie, przecież jeszcze wszystko może się zdarzyć! Widocznie na patologii patologią jest pomaganie ciężarnej przed 30 tyg :>
-
Ja ewidentnie mam problem z rozstaniem nie mając jeszcze dziecka u boku, a już zachodzę w głowę, co to będzie, jak Hanka na świat przyjdzie. Nie mam siły nawet myśleć dziś. Zwijam się w precel i byle do kiedyś.
-
Matki drogie... Bez Waszych dobrych słów ani chybi zwariowałabym tu. Chciałabym Wam móc powiedzieć, że jest dziś lżej i lepiej, ale kłamałabym gorzej, niż gorzej. Czasu trzeba. 12 godzina pod kroplówką i końca nie widać - kobiety chrapią jak zygmuntowskie dzwony, noc w plecy, nóż w plecy. Już chcę stąd wyjść.
-
Dostałam epos smsowy, że to dla dziecka, bo mu miesiąc temu powiedziałam, że mnie wkur.a, że jestem zdenerwowana, że dziecko jest najważniejsze, a skoro on na mnie tak działa, to nie przyjedzie, że nie jest moim facetem żeby rzucać wszystko bez zastanowienia i jechać mnie trzymać za rączkę. Genaralnie mógłby dać mi w ryj i bolałoby mniej. Pozbieram się, ale jak, gdzie i kiedy... Tego nie wiem. Dziekuję, mateczki, za te cudne przekleństwa. Niech mnie coś ogarnie.
-
Nie wierzę, że nie przyjechał bo jest na randce z dupą. Nie wierzę, że mnie to spotyka. Poziom abstrakcji w moim życiu sięgnął zenitu - oczy mi wypłyną zaraz. Jaki człowiek tak robi. Który człowiek na to zasługuje. Rozpadam się. A muszę się zebrać, żeby Hanuta nie wypadła. Ciężka sprawa, dziewczyny.
-
Jestem w szpitalu. Pan Tata wypiał sie na nas, kiedy zadzwoniłam - najpierw zapytał, do którego szpitala jadę, i że będzie jak najszybciej, po czym 30 min później zadzwonił, że on jednak nie przyjedzie, bo jest 'zajęty'. Pewnie macosze się nie spodobało, że musi do matki dziecka jechać. Płaczę już godzinę. W szpitalnym łóżku, pod kroplówką, sama. Ryczę tak, że świat nie widział. Trzymajcie za mnie kciuki, matki, bo Matka Chuda w rozsypie.
-
Karola, jestem pewna, że jak wrócę z dobrymi wiadomościami, to będzie z Hanką na rękach :> Takich mądrali produkują na Kopernika, droga Candy Ruczajowa... Co prawda do Kopernika nie dotarłyśmy, bo nas zbadał z Medicoverze (Medicover ewidentnie podkrada lekarzy z Kopernika, żeby dzieci nienarodzone straszyć), i teraz chyba wołami mnie na Kopernika nie zaciągną. I wcale dziadowi nie wierzę, że się skróciła, bo mierzył z małym zaangażowaniem mierniczym. Poza tym, jak wierzyć komuś, kto Ci mówi, że nie ma innych leków na częstoskurcz macicy niż no -spa - najwidoczniej wszystkie kobity biorące Fenoterol czy Cordafen kłamią, albo uległy zbiorowej halucynacji.
-
Matka MadreAlfaiOmega słusznie prawi! Ubawiłam się. Ciśnienie znów w normie.
-
Co za dziady! Oby ich wszystkich zesrało żurem wielkanocnym!! Matka Chuda Bojowa. Byłam u konowała, który tak mi podniósł ciśnienie, że aż mi spadło. Tłumaczę jak krowie, że twardnieje, niech maca, sztywne? Sztywne! On -Niech się rozbiera. Się rozebrała, wypięła zad i szyjkę do usg. Niespodzianka numero uno - dziś szyjka ma 3,08, choć jeszcze w poniedziałek miała 4,02. Konował nie widzi problemu, przecież niektóre ciężarne wcale szyjki nie mają. To prawda, nie mają też wówczas dzieci, bo im wypadają :> Zapytuję zatem Onego grzecznie - co mam robić, skoro tak twardnieje, a doktora prowadząca uważa, że to niedobrze. I że brzuch mnie przy tym boli. I że to też raczej nie należy do standardu. On - Niech się ubiera, na DANY moment nic się nie dzieje złego. Ale co się będzie działo, tego on NIE WIE, i że choć trzeba być dobrej myśli, to wie pani, ludzi się leczy i też umierają. Lekarze też umrą. Najlepiej proszę się uspokoić po prostu. Ciężko się uspokoić, kiedy konował w mojej wizji uśmierca właśnie pół katedry medycznej UJotu i 1/4 populacji Chin, ze starcami i dziećmi na czele. Pouczona o możliwych scenariuszach doturlałam się do domu. Macica jak się skurczała, tak się skurcza, skurczybyk!
-
Hankowy Tat jest uświadomiony, wie, ze widmo szpitala nad nami. Wizyta za 2,5 h, a macica już mi w poprzek stoi. Wysłuchałam kochanych mamo-rad, spakowałam awaryjne torbisko z zapasowymi galotami, koszulkami i ręcznikami, zawiesiłam w widocznym miejscu, spakowałam zapasowe klucze, coby dobrej duszy jakiej dać.
-
Też kiedyś tak miałam, MadreDroga, ale mi przeszło z wiekiem - jedyna osoba, do której takowej prośby wystosować nie umiem, to Hankowy Tata. Bo jakoś podświadomie się buntuję, że muszę prosić o coś, co nam się jak psu buda należy.
-
Jak widzisz, Kaś, wybieram najbardziej nieodpowiednich panów, stąd znalezienie taty dla przyszłego rodzeństwa może nastręczyć trudności.. Poza tym, przez trudy i strach i stres obecnej ciąży nie wydaje mi się, żebym zdecydowała się na jeszcze jedno dziecko. Same widzicie, że moje ciało wszystko tej Hance utrudnia. Znajomi, Monia? Wyszło, ile to znajomych mam tak naprawdę, odkąd siedzę 3 mc w domu :> Jakoś nie widzę swoich kolegów z pracy buszujących mi po szufladach w poszukiwaniu czystych majtek :>
-
Mama pracuje, i nie ma już urlopu w tym roku - bezpłatnego nie weźmie, bo nie stać jej na to. Bliskich ciotek nie posiadam. Moja rodzina jest baaardzo skromna rozmiarowo, i ogranicza się de facto do mamy. Ojciec ma nową rodzinę. Dziadków nie mam. Rodzeństwa nie mam.
-
Ciao mamy! Mama Chuda dziś w zmartwionym nastroju, bo macica szaleje od rana - o 16 mam wizytę u innego konowała, niech się wreszcie określą, czy mam biec do tego szpitala, czy nie. I jeszcze najlepiej niech stosowny papier wypiszą, bo inaczej utknę na izbie na 8 godzin. W razie godziny W zbieram potrzebne graty, i tu znów wychodzi niewygoda życia bez partnera, bo przecież kto mi cokolwiek dowiezie w razie draki... Zabeczę się dziś, zasmarkam, jezu, co takiego nawydziwiałam w życiu, że teraz takie lanie! Ja i Hanka jesteśmy same jak palec. Dios mio...
-
Candy, Ty wiesz, jak mnie podejść - Chuda Matka sprzedana, za krówki i nabiał! Antybiotyk spożyty, można symulować sen. Do rana, mamy!
-
Matko Ruczajowa, gdzie ja bym inną matkę leżącą ciągnęła do siebie na ratunek! Na kawę, to rozumiem. :)
-
Dzięki Karola, widzisz, taki model ze mnie - gęba i mózg do z pierwszego tłoczenia, a reszta jakaś z odzysku :> Dorota - próbowałam migdałów, i też działają. Z colą jednak mniej zachodu. Niechże mi kto wyprodukuje migdały w płynie! O smaku koli! Mama Pasiokowa się nie martwi, Mama Chuda dzięki uprzejmości Hanki oraz krówek z Carrefoura teraz waży 61. Doktorowa się ucieszyła, i obiecuje, że tyję przepisowo jak na tyczko - patyczaka przystało. Wszyscy kłamią :)