-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez chudzina
-
Dobra, panny, wytaczam sadło z domu. Zanim się dotoczę na usg to akurat będzie 17 :> Po drodze nabędę odpowiednią ilość batonów, na rozruch :)
-
Brzuchacze :) :) słodycz! Też mam usg dziś, co znów daje mi pretekst do wytoczenia się z domu! Marta, trzymamy kciuki!
-
Dzieeeeń dobry, mateczki! Macie rację wszystkie, i będę się słuchać :) Udało mi się zwlec ciało z łóżka, choć dziś z lekkimi oporami - plany mam jak zwykle żadne, wiekuiste l4 to największa nuda świata. Już chyba nie odróżniam wtorku od niedzieli :>
-
< 3 Bohaterką jest tutaj każda z nas, ja Ty, my - z osobna i wszystkie w kupie :) Matki mają dziwne super moce, i pewnie gdyby nie Wy, zaszyłabym się w kącie i zjadła wszystkie wafelki świata :> Wracając do uniwersalnych Lutówkowych tematów, sadła znów mi przybyło i moja piłka pęcznieje zastraszająco. Bez ciążowych rajtów już nie da rady! Za tydzień zaczynamy drugi antybiotyk i niech to ureaplazmowe dziadostwo pójdzie precz, bo przecież ile Chuda Matka znieść może. Żeby nie było, że kłamię, tak mnie wybulwia:
-
Widzisz, marcy, tłucze się taka opinia po starych moherach że dziecko z rozbitego domu zawsze już spaczone i krzywe emocjonalnie, wiecznie w rozterce. Ale stare mohery błądzą :> No chociażby patrzcie na mnie! Moi rodzice rozeszli się, jak byłam mała. Mama, choć w żalu wielkim do ojca za jego wyśmienite wyczyny :>, nigdy, choćby raz, nie dała mi odczuć, że "tata be". Jeździłam, kiedy chciałam i ANI razu do bodajże 24 roku życia nie usłyszałam złego słowa na ojca. Nawet, gdy nie przyjeżdżał. Gdy "zapominał" mnie zabrać przez 1,5 roku. Gdy nie odstawił mnie na czas. Gdy się spóźniał. Bo jak ktoś umie otworzyć nogi, to powinien też umieć zamknąć gębę, dla dziecka. Bo to nie jego wina, że my, stare pierony nie możemy się dogadać.
-
Dobra, już nie jojczę, bo aż mi wstyd przed sobą, że się tak rozjęczałam. Nigdy nie wiadomo, co jutro przyniesie. A co mi nie przyniesie, to sobie sama wezmę :>
-
Odchorować, to najlepsze słowo, zizu.. Boże, człowiek myśli, że zna drugą osobę, a tu się okazuje, że dupa zbita. Cóż, przeboleję kiedyś. Najbardziej chyba jakoś wadzi mi to, że największa wojna zacznie się po urodzeniu Hanki, bo On wyobraża sobie,z że dziecko przebywa pół z jednym rodzicem, pół z drugim (gość nie ogarnia jeszcze, że czekają go jedynie widzenia). Ja mu nigdy na drodze do dziecka nie stanę, bo za jakie grzechy Hanuś ma ojca nie mieć. Ale nie wyobrażam sobie, że mi zabiera malucha od cyca i wywozi gdzieś, jako zamierza czynić. Obawiam się, że w sądzie może być piekło. Niestety, nie widzę szans na porozumienie jak z przyzwoitym człowiekiem myślącym, bo w tym akuratnie przypadku ten proces występuje nad wyraz rzadko. Dla mnie dobro malucha jest najważniejsze. Dla Onego najważniejsze jest, żeby jego było na wierzchu. Żeby mógł wygładzić swoją aureolę i nieskalane, białe szaty. Boże, będzie się działo...
-
Oh, dziewczęta, tak Was kocham! Was, i wafelki!! :)
-
No właśnie melduję się, jezu, godzinę mi zajęło, żeby was doczytać! Chuda Matka kupiła dziś pierdylion rzeczy, oczywiście wiadomo, że za grosze :) Smyk mnie znów nie rozczarował, ostatnio zamówiłam kaftaniki w dmuchawce i dziś podczas odbierania zamówienia okazało się, że wiszą na sklepie półśpiochy pasujące do kaftaników, za 17 zet za parę :> Opatrzność czuwa nad Matką Chudą! Oczywiście w naturze musi się wyrównać, więc skoro wróciłam zadowolona z pierwszego większego spaceru od daaawna, to po powrocie czekała mnie mało miła niespodzianka w postaci najbardziej suchego maila od Pana Taty, nawet bez durnego "cześć" w nagłówku, informująca mnie o tym, że będzie niedostępny do poniedziałku, a gdybym miała potrzebę się z nim skontaktować, to jak będzie miał zasięg to wtedy odpisze. Zero "jak się macie". Poczułam (śmy się) jak zero. Już poryczałam, przeszło mi. Wydawać by się mogło, że z czasem będzie łatwiej, a tu dupa blada, wcale nie jest. W nagrodę za dzielność zjem osiemset wafelków :> Poza tym, dziewczęta, baaaardzo urodne fatałaszki, brzuchy, i półtwarze, a już ksifir, - KAMIZELKA! aż mnie zżera ;) Gosiasosia - gratuluję synka! Łożysko wciąż się podnosi, więc tak do 22 tyg nie ma co przesądzać.
-
Ahoooj! Czas wstać wreszcie - ostatnio wstaje mi się coraz ciężej, pewnie dlatego, że pół nocy siedzę i rozmyślam o dupie maryny :/ W Krk wreszcie słońce, więc nic mnie dziś nie utrzyma w domu, potrzebuję powietrza. Za ciasno, w czterech ścianach i własnej głowie :>
-
Pasiokowa, nie nakręcaj się, bo skoro brzuch jest miękki w innych pozycjach to na bank nie jest stawianie się macicy :) Dr Chudzina Cię tu zdiagnozuje :> Jeśli zagłębia Ci się opuszek palca, i nie masz uczucia, jakbyś pukała w stół to zapewne nic się nie dzieje. Brzuchy i tak mamy ponapinane, bo nam rosną, więc opór jest naturalny. Nie maż się tam, tylko weź no-spę i zobacz, czy Ci mięknie po jakimś czasie. Jeśli tak, wszystko jest git, i możesz brać no-spę regularnie w ciągu dnia, jak ja.
-
Łooooooo! No to zgadnij, kto będzie jutro swoim kaczym dreptem zasuwał na Raciborską :) :)
-
Cudownie, Inaa! Czekanie na każde usg wydaje się być wiecznością, nie przypuszczałabym kiedykolwiek, że można tak tęsknić za kimś, kogo się tak naprawdę jeszcze nie zna.
-
Waleczny ten Twój synuś :) To musi być takie ekstra uczucie, mieć już odhodowaną fasolkę przy sobie... :) A ten Twój większy mężczyzna jak? Grzeczny? Jakoś się zbieram po tych dniach rozpadu, ale faktycznie, to nic innego, jak to uziemienie, bo przecież gdybym normalnie funkcjonowała to koochana, nawet bym sekundy nie miała na myślenie o duperelach :> Człowiek nie powinien spędzać za dużo czasu sam ze sobą, ot co.
-
Boże, jakie maleńkie dawki :) Ja żrę Magnokal 3x2, i to już jest ostateczna możliwa, dopuszczalna dla żołądka dawka. Ale wiadomo, u mnie dzidzia w tarapatach , to i więcej brać musi. Co nie zmienia faktu, że gdy widzę kolejne tabletki, to aż mnie cofa. Jestem jedną wielką tabletką.
-
Manti, cieszymy się, że wszystko dobrze, bierz magnez i leżakuj tyłek. Marta - ooo właśnie, może Ci powiedzą, kto zacz :) :) Ja tam wychodzę z założenia, że im więcej usg, tym lepiej ;) Konam z nudów. Usmażyłam te placki, żeby nie było, że taki nierób ze mnie. Czuję, że woła mnie sterta prasowania, ale jestem głucha i nieczuła na jej krzyki. Na złość nie mam nic słodkiego w domu, i uważam, że to bardzo niesprawiedliwe.
-
U mnie też 4, ale przy mojej niedowadze to gdyby nawet 6 było, to byłoby dobrze ;) wreszcie mam tyłek! Majka, jakie życie byłoby piękne wtedy! :) A tak, muszę dźwignąć sadło z łoża... Gratuluję łożyska z tyłu, ja mam na przedniej ścianie, (wysoko na szczęście), co będzie skutecznie amortyzować Hankowe wykopy :/ Dobrze, że na brzuchu ani grama tłuszczu, to są szanse, że kiedyś jakieś ruchy poczuję ;)
-
Majka - wspaniale! Boże, u Ciebie już 18 tydz, a mnie ten taaaak się dłuży... W ramach pospolitego ruszenia wymyśliłam dziś placki ziemniaczane, nie wymyśliłam tylko jeszcze, kto je zrobi :> Zaległam jak kłoda i ani myślę wstać.
-
Baby już trajkoczą od rana ;) Ledwie wstałam, wali takim deszczem, że aż mi oczy wypycha z ciśnienia. Czuję, że dziś nic nie pomoże na chandrę i marudzeństwo.. I tyle z mojej wyprawy po zamówione kaftaniki, dzisiaj wyprawa co najwyżej pod koc :> Monisia, ulotek nie czytamy ;) Wadera - zmieścisz się, dobrze hoduj i samo wyjdzie :)
-
Ciężko mi powiedzieć, co będzie, nie rozmawialiśmy ze sobą już jakiś czas.. Eh, nawet nie chcę myśleć dziś o tym, przez ostatnie dni nie myślę o niczym innym. Mateczki wyspane?
-
Marta, na spokojnie, na pewno to żadna diagnoza, tylko brak dostatecznej widoczności. Czasem nasze dzieci nie współpracują z nami, a czasem lekarze są za przeproszeniem z du..py. Usg genetyczne można powtórzyć w drugim trymestrze, pomiędzy 18 a 22 tyg, więc zapytaj swojej lekarki, jaki ma plan i jak to widzi. Ja nie martwiłabym się na zapas, serio.
-
Dorota, Twoja szanowna pani doktor mogłaby już wyjść z wieków ciemnych gdzie migrenę się leczyło borsuczym sadłem :> Jedź, niech Cię ktoś bardziej światły zobaczy!
-
Ja i rajty jesteśmy na siebie skazani, jako że ja nie cierpię chodzić w spodniach :) stąd już 3 pary grzeją się na zimę, w tym jedne w tym momencie na mnie (nie obchodzi mnie, że sierpień, obchodzi mnie, że zimno).
-
Prawdę rzeczesz, candy, równowaga w naturze musi być! Z innej bajki - na parszywe i zimne dni polecam rajty ciążowe gatty, nic nie gniecie, a w łydy i pupę ciepło. Pasiok, żeby jeszcze chociaż sypnął, to może bym spokojniej spała :>
-
Mówisz i masz, candy ;) Z racji faktu, że tata już kompletnie się na nas wypiął pozostaje mi liczyć tylko na własny budżet. Przyznaję, ostatnio z tej okazji przepłakuję dnie. Oczywiście, z umiarem, mama moja zawsze mówiła, żeby szanować poranny makijaż :> O radości, przyszły już moje kaftaniki i może się jutro zmuszę, żeby pojechać je odebrać. Skoro i tak mam wygramolić zad z domu w ramach kontroli tarczycy, równie dobrze mogę podjechać te milion przystanków do Smyka ;)