Skocz do zawartości
Forum

krófka13

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez krófka13

  1. Moniniuss Wróciłam z zakupów i zezuje na zegarek, żeby wycelować i w odpowiednim momencie pójść i się przygotować do "przeglądu".... hehe ja tak samo mam, ale ty chyba na 16 idziesz..ja mam godzinę później i jadę swoim wozem więc na spokojnie wczoraj wieczorem już "ogródek odchwaszczałam" bo nie lubię do lekarza taka zarośnięta chodzić :P - któraś mówiła że się pochlasta? polecam lusterko takie na nóżce ustawiane Truskawka ja mam wszystkie do karmienia z fiszbinami, te same miałam przy córeczce i zator mi się nie zrobił żaden. Ogólnie zrobił tylko raz leciutki - jak już przeszłam na "stare" staniki bo to była już końcówka jak małą odstawiałam.
  2. justys88 to 70kg przekroczyłaś :) ja też już na wadze 71 ;/starczy już.. :) w pierwszej ciąży przytyłam 17kg i nic nie zostało (no może w tyłku trochę i brzuchu) mam gdzieś nawet zdjęcie pół roku po porodzie i taka wychudzona wyglądam na nim :) po porodzie tez wybieram się na Zumbę :) Moniuss ja staniki kupuję na allegro - patrzę tylko żeby były dobrze pokazane na zdjęciu, u nas ciężko dostać taki rozmiar jak mi potrzebny od kiedy jedna babka swój sklep zamknęła, jeszcze nie żałowałam ani razu - tylko najpierw porządnie się trzeba wymierzyć i sprawdzić jaki rozmiar jest potrzebny oosaa 3maj się dzielnie, powtarzaj sobie że już coraz bliżej i to wszystko się skończy :) ja non stop liczę do 37 tygodnia, bo potem już można rodzić bezpiecznie
  3. marzena88 może jest zazdrosna? u mnie jest tak że jedna cieszy się że będę miała 2 bobasa, mimo że sama jest singielką, a druga od momentu kiedy dowiedziała się że jestem w ciąży duuużo mniej ma ze mną kontaktu, ale to dlatego że jest trochę zazdrosna - ale nie winię jej bo nie jej wina bo z mężem nie może mieć zdrowych dzieci, jedno już straciła - mały miał 5 miesięcy jak umarł i każda ciąża to tylko 25% szansy na zdrowe dziecko. nie ma szans też przez in vitro bo to genetyczne - jedyna szansa dla niej na zdrowe dziecko to inny tatuś niż mąż. Na pocieszenie dodam że w szkole średniej wpadła z jakimś "kolesiem z imprezy" i ma zdrowego ślicznego 5 letniego syna :) bombka twardnienie brzucha jest normalne lekki ból przy tym też, ale jak nie przestaje po no-spie, leżeniu lub ciepłej kąpieli i dość mocno boli to trzeba zgłosić się do lekarza
  4. witam was, CzekaCudunie ma sensu się starać o takie "przyjaźnie". ja miałam psiapsiółę na studiach, a po studiach? - żeby odebrała telefon to 3 dni musiałam próbować z dodzwonieniem się, na sms nie odpowiada, więc dałam sobie spokój bo jakby chciała to by się sama odezwała. Z drugiej strony mam kumpelę od podstawówki i jest z nią super mimo że tylko kilka razy w roku się widzimy (byłoby częściej ale wyprowadziła się i daleeko mamy do siebie). Czaki ja tez strasznie ciesze się że tym razem mnie ominęła cukrzyca, bo bez słodkiego tak do końca bym nie wyrobiła za to miałabym mniej kg na plusie.... Majuś herbatkę niby od 36tc ale ja już 1 dziennie piję i mała mi podpija ilekroć zobaczy że jest w kubku Angel ja też już nie chcę kupować niczego nowego i wychodzi że chodzę ciągle w dresach, a na "wyjście" mam 1 parę spodni i sukienkę, tyle że do sukienki nie mam butów bo się rozepsuły jak na złość ;/ misiabella ja kurtkę wezmę od mamy a po porodzie wrócę do swojej i nikt pewnie nawet nie zauważy bo różnią się tylko kolorek futra na kapturze bombka ja chodzę jak kaczka przez te plecy, ale nie mam żadnego twardnienia brzucha bólów krocza itp itd, aż mi dziwnie bo tak każda z was już coś czuje z "przygotowań" do porodu a u mnie nic, pewnie znów przenoszę, bo poprzednio też wszystkie już czuły skurcze itd a ja nic. Dopiero dzień przed porodem bolały mnie nerki (teraz myślę że to nie nerki tylko bóle krzyżowe się zaczynały)... która z was ma dzisiaj wizytę? ja dopiero po południu więc dziś dzień czekania....a ząb znów zaczyna się odzywać ;/ niby gnój nie boli ale czuję go, a tak być nie powinno. kuźwa i pewnie kolejna wizyta się szykuje i znów stówa w plecy za nic ;/
  5. co do zęba nadal nie boli. No ale to dopiero pierwszy dzień po więc jeszcze się nie cieszę. Jutro mam wizytę u gina ale jestem ciekawa co tam słychać na mojej lewej stronie kassandra ja słyszałam że to od kobiety organizmu zależy jakie dzieci rodzi. Poza tym jak wcinasz witaminki to maluszek może być większy. ja w poprzedniej ciąży brałam femibion + żelazo bo miałam anemię. W tej ciąży cieszę się że zrezygnowałam po 1 trymestrze brania czegokolwiek (tylko magnez na skurcze - ale tez biorę tylko w okresach jak mnie łapią) bo mały i tak jest spory
  6. misiabella, deetuś dla dzieciaczka u nas wystarczy jeden, bo niby czemu trzeba by było wyrzucić? - z krwi i mazi dzidzia nie jest wycierana ręcznikiem przyniesionym z domu, tylko po porodzie szpitalnymi, swoim ręczniczkiem wyciera się dzidziuś po 1 kąpaniu więc już czyściutkie suzanna87 sprzedaje gry komputerowe :) mili_i ja stawiam na kremy NIVEA bo nie uczulają oosaa u nas w szpitalu tez nie ma kart przy łóżkach em87u nas tez można jedynie chcieć gaz rozweselający ;/ - z doświadczenia wiem że nic nie daje poza zajęciem na jakiś czas :)
  7. detus ja biore dla małego reczniczek z kapturkiem ładny ale nie nowy bo szkoda mi kasy specjalnie kupować do szpitala. Byłam u dentysty, rozwiercila, przeczyscila i założyła jakieś lekarstwo. Jak narazie odpukać - ale nic mnie nie boli. W piątek kolejna wizyta więc zobaczymy. Może bedzie ostatnia, może nie...oby była bo zacznie mnie boleć serce i kieszeń u mnie w pracy jak bylam w ciąży to mieli to w dupie. Nawet dźwigać musiałam. Ale że przedluzyli mi umowe tylko do dnia porodu to nastepnego dnia ja przyniosłam l4 . Potem niestety nie było z kim zostawić córci więc od 2 lat siedzę w domu i tylko dorabiam na swojej działalności na allegro..ale lepsze to niż nic.
  8. agni ja mam 2 stare butelki po córci i wymyłam je dokładnie szczotka w płynie do mycia, a potem dokładnie wygotowałam - od wygotowania zrobił mi się jakby lekki osad
  9. malyna podziwiam cie. Ja bym nie wyrobiła z mieszkaniem w takim stanie - mnie wkurza że malowanie nade mną wisi jeszcze a już bym chciała wszystko ogarnąć żeby po powrocie ze szpitala móc tylko zajmować sie maluchami i odpoczywać. Hehe i w sumie znam gorszy ból niż bol zęba, ale wtedy zjebista nagroda jest no i wiadomo ze przejdzie za pare godzin :)
  10. U tej babki miałam już kilka razy kanałowe i w sumie nie było zadnych problemów. Raz tylko zaczął bolec martwyzab ale po wizycie u innej ookazało sie że to "szok zęba po leczeniu" i przeszło samoistnie. Teraz może rzeczywiście te hormony tak mieszają. Narazie wytrzymuje mam nadzieję ze po południu bol się nie wzmocni i że to lekarstwo co mi założy sie sprawdzi. oosaa i co mówią lekarze? Bo ty już raz leżałas z tego co pamietam. Jejku im bliżej listopada tym bardziej bym chciała przyspieszyc czas. A malowanie już mam ustalone na 4.10 muszę dzis wykorzystać wizyte u dentysty i przy okazji zamówić farbe bo ostatnio wyobraźcie sobie w 5 sklepach nie było takiej farby jak chcieliśmy w ilosci wystarczającej na 1 duży pokój i musielismy zmienić koncepcje
  11. dzwoniłam - zalecenie jest takie że mam przyjechać dzisiaj, ona przepłucze jeszcze raz kanał i założy lekarstwo. Mam nadzieję że to pomoże i przestanie boleć bo do grudnia trochę daleko...
  12. oosaa, anmiodzik o zmianie dentysty myślę - tylko że do wyboru dobrych (nie sadystów starej daty) jest niewielu bo tylko 3: 1 - ta co do niej chodzę (z bólem przyjmuje od razu), 2 - facet do którego 3 miesiące trzeba czekać a jak z bólem to mają w dupie i miesiąc czekać każą albo cały dzień czekać w poczekalnie że MOŻE znajdą czas między pacjentami i 3 - laska która będzie dopiero w grudniu bo narazie jest na macierzyńskim - już na grudzień mam umówioną wizytę :)
  13. Elleves sęk w tym że cwana baba jest i zaczęła mi kanałowe 1wizyta(otworzyła i wyczyściła zęba), 2 wizyta(oczyściła kanał i zakleiła) - po tej wizycie zaczęło boleć więc wydłubałam sobie tą plombę tymczasową i przeszło, 3 wizyta(wypełniła kanał i zakleiła) - tak jak poprzednio po 2 dniach zaczęło boleć, chociaż słabiej niż po wizycie nr 2. Czyli jeszcze nie skończyła leczenia, a to się wiąże z tym że nie mam czego reklamować ;/ sama przyznała mi że powinien być użyty antybiotyk, ale nie może mi dać bo jestem w ciąży. jednak z tego co czytałam to antybiotyk mniej szkodzi niż nieleczony zababrany ząb. Dzisiaj zadzwonię i albo cis wymyśli, albo dziękuję za leczenie i idę gdzieś indziej dokończyć męki.
  14. witam was z rana. melduję że dzisiaj mnie *uj trafi ;/ weekendzik z małą minął super spokojnie, mąż wrócił wczoraj to nawet dłuuuugi spacer zaliczyliśmy i co i na tym koniec dobrego, bo po południu znów zaczął mnie napier***** ten ząb. W nocy dalej bolał. Rano ból zelżał bardzo, ale nie mogę gryźć nim nic twardszego od serka topionego ;/ no i stale go odczuwam i się wkurwiłam! bo nie stać mnie żeby co 3 dni bulić za wizytę u dentysty 100zł. Dzisiaj do niej dzwonię i ma mi zrobić tak żeby nie bolało. Któraś z was brała antybiotyki w ciąży? bo mi ta dentystka mówiła że powinnam dostać antybiotyk, ale że jestem w ciąży.... no a coś mi się wydaje że bez niego nie da rady zrobić tego dobrze. W dodatku boję się że zacznie się babrać coś w tym zębie i albo go stracę (wyrwanie=antybiotyk) albo coś może "przeleźć" do maleństwa. a na koniec coś miłego - w tym miesiącu mam przedostatnią wizytę u gina (lub ostatnią jeśli dzidzia się pośpieszy i będzie październikowe)
  15. oosaa wybacz mi ale jak czytalam o twoim upadku to nie mogłam się nie śmiać. Dobrze że z brzuszkiem cacy. Młoda za pierwszym razem byla na fotelu dentysty u mnie na kolanach i na siłę, ale już na 4 wizycie sama buzie otworzyła i zero płaczu. Ciekawa jestem jak teraz się zachowa choć pokazzuje mi zabki i mówi ze pani namaluje jej kropeczki. Pierwszy raz u dentysty była 4 miesiace temu czyli miała prawie 2 latka (dotknęła nas próchnica butelkowa) i powiem szczerze to była najlepsza decyzja jaką podjelam. Dzięki temu że szybko znaleźliśmy dentystke która zalapisowala jej ząbki to młoda ma teraz śliczne ząbki z kilkoma czarnymi kropkami a spotkałam na placu zabaw laske która posłuchała dentystki starej daty i nie zrobiła nic "bo i tak wypadną" i jej córka ma kompletny brak przednich 4 zębów.
  16. Malyna też mam tak "mokro" i bałam się że to wody, ale myślę że to nietrzymanie moczu, bo dzidzia naciska na pęcherz, a jednak teraz już swoje waży. Truskawka ja tez czasami czuję bardzo słabo a za kilka dni szaleje jak nie wiem co. Teraz nasze dzidzie są już spore i nie mogą sobie tak fikać jak wcześniej.. fasolka111 ja mam czasami takie dni że jakbym wcale w ciąży nie była - mam pełno energii i nic nie boli. Ale większość dni niestety odczuwam to że brzuszek ciągnie w dół, plecy są "zmęczone", i ogólnie słabsza jestem - zadyszka łapie od wszystkiego młoda odmówiła jedzenia samodzielnie. Wcina za to ładnie jeśli ją karmię ... eh ;/ mam nadzieję że to tylko taka faza bo wcześniej naprawdę ślicznie jadła, a łyżką i widelcem macha już jak dorosły. teraz zastanawiam się jaki film obejrzeć tak sama w domku jak młoda zaśnie - herbatka do łóżka i filmik odpalić a co do herbatki - która z was miała pić ze mną te z liści malin?? bo już robię sobie jedną dziennie (dla soku dolewam odrobinę syropu malinowego i jest pyszna). Nie czuję żadnego działania niepożądanego (typu twardnienie brzucha itp)
  17. justys88 u nas dzień chłopaka tak samo jak dzień kobiet obchodzimy tylko symbolicznie - on dostaje dobre piwko lub ptasie mleczko a ja kwiatki albo jakieś słodycze
  18. oosaa wiesz, z twoją mamą to jakbym o sobie czytała. Jedyna różnica że ja jestem najstarsza (no ale nie taka jak mamie się marzyło bo zawsze byłam chłopczycą, a ona wolałaby księżniczkę). Kiedyś nawet jak z ciotka wypiłyśmy to mi wygadała że matka do niej wypaliła że powinny się córkami zamienić bo kuzynka lubiła się stroić, a ja nie i by bardziej pasowała.... u mnie GTA V jako prezent się sprawdziło - cały dzień siedział przed tv i grał. Chociaż telefon tez by mu się przydał, bo stary ledwo zipie, ale on by chciał taki za 1500zł a wg mnie to za dużo jak na głupi telefon. dzisiaj sam pojechał do teścia, wróci dopiero jutro. Tak że caaaały dzień mamy z małą dla siebie. Myślałam o gruntownych porządkach tak żeby przed świętami już nie trzeba było nic robić - tylko pokój dzieciaków zostanie po malowaniu do sprzątnięcia co do opieki - moja mama małą zajmowała się może z 3 razy w ciągu 2 lat...na szczęście zawsze mogę liczyć na babcię, chociaż nie chcę bo wiadomo ciężko jej w takim wieku, a ta franca co mieszka z dziadkami stale dzieciaki podrzuca babci a sama siedzi w domu z dupą i nawet się nie zainteresuje czy pomóc...i jak ja moją małą babci zostawię to się kobieta męczy z 4 małych dzieciaków ;/ myśl o przyszłym tygodniu mnie wykańcza - w środę wizyta u gina, w czwartek wyjazd do dentysty z małą, a w piątek moja wizyta. i znów kupa kasy z kieszeni wyleci ;/
  19. No i zabulilam za wizyte, a gówno zrobione. Czeka mnie kolejna. Zab moze nie boli ale jest znow nie taki jak powinien byc. Jak nie bedzie ok do poniedziałku to chybazmienie dentyste ;/
  20. u nas w szpitalu po porodzie ubierają maluchy w szpitalne rzeczy, a po 1 kąpaniu już w swoje więc ja zabieram 1 komplet 50cm (w razie jakby przyszło nam jechać wcześniej), jeden 56 i dwa 62 a na wyjście mąż dowiezie to co już przygotowałam ale zostawiłam w szafce wole wziąć większe ubranka bo nigdy nie wiadomo - jak będzie długi 57 to w 56 już może się nie wcisnąć, choć i tak rozmiar rozmiarowi nie równy.. ja dziś jadę do tej dentystki. jestem ciekawa co tym razem wymyśli z tym zębem, bo już nie chce mi się jeździć tym bardziej że teraz wymyśla takie godziny że mi nijak nie pasują. u mnie mały przestał się ruszać tak jak wcześniej. teraz rusza się rzadko, no ale córa potrafiła 3 dni nie dawać znaku życia (co zawsze kończyło się wizytą na ktg) mam nadzieję że młody nie będzie tak robił bo zeschizuje... ja nie czytałam październikowych mamuś jak się poczyta to wg internetu praktycznie każda pierdoła może do tego doprowadzić :( i jak tu się nie stresować? tylko ja nie liczę 10 ruchów, a czekam na jakiekolwiek i jak są to jestem spokojna. Wczoraj leżałam na prawym boku bo mi było tak wygodnie to tak kopał że chcąc nie chcąc musiałam przekręcić się na lewy, aż mąż się śmiał bo czuł wszystkie te kopniaki ja wizytę mam w środę...aż boję się zapytać o wagę sama zważyłam się u rodziców i od ostatniej wizyty przybył mi tylko 1 kg do końca ciąży mogę jeszcze 2 przytyć żeby iść do porodu z taką samą wagą jak poprzednio
  21. Tez zauwazylam u siebie wzrost nerwow. Tak samo jak oosaa pierwszego porodu bałam sie mniej niż teraz... i coraz częściej ten temat wbija sie do mojej głowy. Eh ja po uzyskaniu zgody (chociaz i tak mimo tego bedzie klotnia) wykopalam 2 krzaki agrestu w ogródku, obcielam krzaki porzeczek zeby wiosną rowno odrastaly. Na wiosne kupie płotek żeby dzieciaki nie wlazily mamie w warzywka i kwatki. Ale po wykopywaniu tych krzaków nie mialam sily wejsc do domu na pietro
  22. eh.. młoda wstała znowu o 7 :( Moniuss u nas szpital jeśli chodzi o warunki to tragedia - chodzi o malowanie ścian itp, ale powiem ci że wg mnie mogę rodzić w szopie byle z dobrym personelem który zna się na rzeczy i zapewnia dobra atmosferę. :) bombka mój prowadzący ciążę ma tyle pacjentek że nie dziwi mnie to że większości nie pamięta. Jak raz z jedną laska obliczałyśmy w kolejce to w ciągu jednego dnia ma około 20 pacjentek prywatnych - i tak dwa razy w tygodniu. Do tego jeden dzień w szpitalu i jeśli pacjentka "powtarza się" to maksymalnie co 2 tygodnie. z pacjentek większość to ciężarne...to jak idziesz do niego to przed kolejną twoja wizyta przyjmuje ponad 60 lasek tylko prywatnie (jeśli chodzisz co 2 tyg, a nie co miesiąc jak większość) :) Czaki u nas w kościele jest taki a'la balkon i tam też można siedzieć bo są ławeczki i wtedy wszystko fajnie widać bo nikt nie zasłania - dzieci uwielbiają tam siedzieć i ja jako mała dziewczynka poszłam z rodzicami do kościoła w pewnym momencie w kościele cisza a ja rączki złożyłam w pistolecik i zaczęłam w księdza strzelać z okrzykiem "pi-pa, pi-pa" (nie mówiłam "f") tata wyniósł mnie z kościoła w tempie expresowym - to tak mi mama opowiadała Malyna nie zaszkodzi :) - ja czasami jak mam ochotę wielką to szklaneczkę piwa sobie sączę, teraz już końcówka to sobie pozwalam. W pierwszej ciąży czasami lampkę wina czy szklaneczkę piwa też wypijałam i mała zdrowa jak ryba. mi tez śnią się głupoty tylko :) Kate86 zaszokował mnie twój maluch "Mamo wychodzimy? Bo jak nie to ja zaraz głośno zacznę mówić...dupa" Ja boję się moją małą wziąć do kościoła i zabieramy ją tylko w ładną pogodę i siedzimy na ławkach przed - tak u nas robią wszyscy z małymi dziećmi bo wtedy dzieciaki mogą biegać i nie przeszkadzają i ksiądz specjalnie głośniki zainstalował przed wejściem mi też brzuch jakby "ciąży" w dół, mam wrażenie jakbym kamienie tam miała i mnie w dół ciągnęły. Skoro wszystkie mamy podobnie to chyba normalne dziś kolejny dzień mam lenia strasznego, ciekawe kiedy mi przejdzie
  23. Truskawka ja nienawidzę siatkówki z podobnego powodu - w szkole co wf była siatkówka (bo nauczycielka lubiła i mogła sobie posiedzieć godzinę). A ja wolałabym na wf np aerobik, taniec itp no ja jak czytałam to prawie płakałam ze śmiechu, a najgorsze jest to że kuzynka męża która dzieci chce ale jeszcze nie mają ze strachem pytała mnie czy to wszystko prawda - nasłuchała się wszędzie jak to jest różowo a tu taki szok ta "koleżanka" z francji dała mi do pomyślenia i wiecie co? - doszłam do wniosku że co byśmy nie robiły to i tak źle z przykładami: moja kuzynka po macierzyńskim pół roku poszła do pracy (maja hipotekę do spłaty itd) i maluchem zajęła się babcia. Raz w tygodniu szła na siłownię i raz do szkoły językowej więc wracała godzinę później i każdy mówił że dziecko chcieli a się nie zajmują, że mają gdzieś dzieciaka itp. Ja zostałam z córką w domu bo pracę straciłam (zwolnili mnie ze względu na dziecko) to gadali że jestem leniwa bo nie pracuję, że z dzieciakiem siedzę i się byczę, że pracy nie szukam itp. więc trzeba mieć w dupie wszystko i robić jak się samemu uważa przeżyłam armagedon!!! córa poszła na podwórko, po jakimś czasie słyszę że wraca i już słychać kroki na schodach. Poszłam żeby drzwi po niej pozamykać i.... mało zawału nie dostałam WSZĘDZIE były porozrzucane i podeptane owoce aronii. Nawet u rodziców na parterze, cały korytarz i schody do nas... myślałam że urodzę jak to zobaczyłam. Na szczęście posprzątałam i nie widać żadnych szkód
  24. oosaa niemożliwe żeby gorączka była od amolu i maści po prostu organizm się broni przed chorobą, bo jest silniejszy mogąc oddychać a tym samym lepiej natleniać krew
  25. a wg mnie ta "~femme 007" to jakaś zakompleksiona laska, która poddała się obrazowi "super mamy" którą tak lansują w mediach gdzie ciężarne i świeże mamusie są doskonałe: zadbane, wykształcone, łączą pracę z macierzyństwem. I nie potrafi pomyśleć że taka Cichopkowa to aktorka która zanim pokaże się w tv pracuje nad nią sztab ludzi, a do tego w tym czasie ktoś inny zajmuje się dziećmi kuzynka na fejsie przysłała mi coś takiego Opowieść uczestniczki warsztatów dla rodziców: "O tym, na co mamuśka nie była wcale przygotowana Gdy jesteś w zaawansowanej ciąży, to cały świat wydaje się bajeczny, a ty w tym świecie jesteś co najmniej dobrą wróżką. Taką okrąglutką dobrą wróżką. Twoje oczy lśnią, tajemniczo się uśmiechasz, stąpasz… dobra, pominę kwestię stąpania… Czekasz. Myślisz sobie, pożerając drugą porcję lodów na ławeczce w parku, że TUŻ-TUŻ! Że jeszcze ciut i pojawi się twoje największe szczęście. Wiele czytałaś, dopytywałaś, rozmawiałaś i teraz potrafisz sobie wszystko wyobrazić. Więc siedzisz na ławce i wyobrażasz, obserwując kaczki i gołębie. Na te, co nie są w ciąży, patrzysz i myślisz: „Ech… co ty wiesz o życiu”. Na te, które już urodziły patrzysz, z jakiegoś powodu, podobnie. A potem nagle TADAM! – urodziłaś! Krzyki, łzy, uśmiechy, radość, telefony, smsy, śliniaczki, bekanie!... Mija czas… zaczynasz pojmować, że to NIEPRAWDA! Dlaczego nikt cię nie uprzedził?! Dlaczego wszyscy milczeli?! Spisek! To, na co nie byłam absolutnie przygotowana: 1. Karmienie piersią. Wszędzie piszą, że jest to wspaniałe uczucie. Wierzyłam. Czasem są wzmianki na temat pęknięć i laktostazy, ale w najgorszych snach nie przypuszczałam, że pęknięcie oznacza ranę na sutku i że to cholernie boli. Zaś laktostaza oznacza wzrost temperatury w ciągu pół godziny do 40 stopni, a wówczas leżysz trupem z nabrzmiałymi cyckami. Obok leży dziecko, które aktywnie domaga się twojej uwagi. 2. Nikt nigdzie nie napisał, co należy robić, gdy dziecko przez 3 godziny było usypiane przez oboje rodziców na zmianę, a gdy wreszcie usnęło to zrobiło kupę… Zmiana pieluchy oznacza: „Rozpoczyna się sezon drugi, prosimy o zajęcie miejsc w pierwszym rzędzie!” Mąż dostał nerwowego tiku, gdy tylko usłyszał przeciągłego bąka. Perspektywa, że przez następną godzinę będzie skakał na piłce, przeraziła go bardziej, niż kontrola skarbowa w firmie. Piłka należała do jego obowiązków. Dzięki temu mąż ma teraz ładny, jędrny tyłek. Ja natomiast kołysałam na stojąco: w przód i w tył. Przez pierwszy miesiąc bujałam się tak odruchowo wszędzie: w sklepie, na ulicy, w tramwaju. Wystarczyło, że na chwilę przystanęłam i heja: w przód-w tył, w przód-w tył… Nie miałam nerwowego tiku. Włożyłam malucha do łóżeczka. W kupie. 3. Nikt nie powiedział, że po porodzie przestanę sikać. Całkiem. Jak gdybym urodziła również pęcherz moczowy. Położne przychodziły do nas i powtarzały: „Mamuśki! Pamiętajcie o siusianiu!” I wówczas posłusznie dreptałyśmy do toalety. O zrobieniu czegoś większego nawet nie wspomnę, chyba, że ktoś potrafi wydalać motylki… 4. Nikt nie wspomniał, że jeśli w czasie ciąży na brzuchu wyrośnie dodatkowe owłosienie, to po porodzie i obkurczeniu twój brzuch będzie wyglądał jak brzuch Gruzina sprzedającego szaszłyki na plaży w szczycie sezonu… Dzięki Bogu, potem wszystko samo odpadnie… Ale najpierw przeżywasz szok! 5. Nie było też mowy o tym, że po porodzie będę mogła wreszcie poleżeć na brzuchu najwyżej parę dni, aż będę miała mleko. Potem koniec. Maksymalnie, na co mogę sobie pozwolić, to pozycja sfinksa ze smutnym spojrzeniem w dal… Leżenie na brzuchu z czterokrotnie powiększonymi piersiami, wypełnionymi mlekiem, jest możliwe jedynie na stole do masażu, posiadającym dwa wycięte na twarz otwory… 6. Gdy mówili, że nie będziesz miała czasu dla siebie, to wyobrażasz to sobie zupełnie inaczej. Pojęcia „siebie” i „ja” w ogóle przestają istnieć. Umyć się i umyć zęby? Jasne, nie ma sprawy! Gdzieś około 15… Zjeść śniadanie? Co za problem – mąż wróci wieczorem z pracy i cię nakarmi… Fryzura? Proste – zbierasz kołtuny w kucyk i już jesteś piękna! Pójść do toalety? A czy ty czasem nie przesadzasz w swojej roszczeniowości? 7. Nikt nie uprzedził, że przez pierwsze tygodnie dzieci, gdy się je przebiera lub zmienia pieluchę – drą się wniebogłosy… Początkowo to przeraża i zaczynasz się spieszyć, próbując po raz osiemnasty trafić nóżką noworodka w nogawkę śpiochów. Maluch zaś wywija tymi nóżkami tam i z powrotem. Zanim założysz na prawą nóżkę – lewa się już wywinęła z nogawki… I wrzask! Gdybym nie podpatrzyła, że inne matki mają tak samo, to myślałabym, że urodziłam histeryczkę. 8. Gdy rodzi się dziecko, wszystko, co jego dotyczy musi być absolutnie higieniczne, wyjałowione. Zabawki, smoczki, butelki – trzeba myć, wygotowywać, polewać wrzątkiem. Mija czas… Dziecko zaczyna raczkować, a arsenał jego zabawek i rzeczy, których dotyka dawno przekroczył granicę paru grzechotek. To cała szuflada zabawek, telefon, łyżki, garnki, przewody i kot. Nikt nie wspomina, co z tym robić. Zawsze myć? Zawsze wrzątkiem? Kota? Zgłupiejesz! Problem sam się rozwiązuje, gdy dziecko po raz pierwszy wyliże kółka od wózka… 9. W internecie wszystko jest takie słitaśne, przez co realny obraz się mocno wypacza… „Ojej, misiaczek zrobił kupkę!” – to znaczy, że misiaczek zesrał się i leży w gównie po uszy. „Beknęliśmy!” – to znaczy, że misiaczek rzygnął i wszyscy się przebierają: i misiaczek i mama. Kot, który akurat przechodził obok siedzi w kącie i się myje. „Jemy kaszkę!” – to znaczy, że wszystko jest w kaszce: misiaczek, mama, krzesełko, podłoga, ściany. Jeśli misiaczek robi „pffffff” to również kot jest w kaszce, bez kota się nie obejdzie… 10. Nikt nie powiedział, że gdy urodzisz, to nie kochasz swojego dziecka. To nie jest miłość, nie wierzcie w to! Po prostu jeszcze żaden człowiek na świecie nie znalazł słów, by opisać TO UCZUCIE. Nieziemskie, niewiarygodne. Zdziwienie, zachwyt. Patrzysz i nie możesz się napatrzeć. Szok! Ona ma wszystko! Rzęski, brewki, uszka, paznokietki na paluszkach, a nawet dziurkę w pupie! Wyobrażasz sobie??? Ona ma dziurkę w pupie!!! Jak to jest możliwe? W jaki sposób moje ciało stworzyło coś takiego! Ona oddycha. Porusza się. Marszczy nosek! Patrzy! Wielki ukłon dla tego, kto to wszystko tak stworzył! A miłość? Miłość przychodzi potem… z czasem".
×
×
  • Dodaj nową pozycję...