Skocz do zawartości
Forum

october

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez october

  1. Ja chodzika nie mam zamiaru kupowac i uzywac. Podobnie mam ze smoczkami. Nie wiem d konca czy szkodza, bo mowi sie ze teraz sa lepsze smoczki, lepiej wyprofilowane i one nie deformuja zgryzu. Ale czasmi jest tak ze dziecko za bardzo przyzwyczaja sie do smka i poznej jest problem z odstawieniem. Wiec jesli damy rade to sprobujemy bez :-). Kupilam w koncu klapki do szpitala i moze jutro wezme sie za ta torbe. Chociaz jezzcze nie mam wszystkiego.
  2. Asiekk, powiem Ci że jakoś nie myślałam do tej pory o tym, że mogłoby się to stać w takiej sytuacji ;) Ale teraz uświadomiłaś mnie, że to nie musi być w domu i będę miała kolejną zagwostkę!!! ;) Ale dobrze, Tyszanka podpowiedziałaś jak zachować się w takiej sytuacji:) A ja lecę się szykować na randkę z sadystą-dentystą!!!
  3. Cześć dziewczyny, u mnie kolejny dzień nudy. Popołudnia jeszcze jakoś lecą, jak jest mąż, ale dopóki on nie wróci z pracy to nudyyyy... Cały czas planuję spakować torbę, ale do tej pory się za to nie zabrałam. I widzicie - niby się nudzę, ale nic nie robię, nawet jak coś jest do zrobienia. Tak ciężko mi się zabrać do czegokolwiek... W ogóle od dłuższego czasu mam jakiś taki bylejaki nastrój :(
  4. Martucha, jeśli Ty i mąż uważacie że nie chcecie chodzika to teściowa właściwie nie ma nic do gadania. Wiem, że to wkurza, że wygląda jakby ona się śmiała z Ciebie i Twojego zdania. Ja ostatnio miałam podobną rozmowę z teściem. Dziwił się, że dla noworodka jest potrzebny od razu fotelik do samochodu, że ze szpitala będziemy go już w nim wieźć... I właśnie się trochę śmiał, że ja przesadzam...;) Bo mówiłam, że to ważne, że dla bezpieczeństwa, że niektóre szpitale nawet tego wymagają i nie chcą wypuścić matki z dzieckiem bez fotelika samochodowego. A on mi na to, że jestem przewrażliwiona. Ja mówiłam mu, że czasy się zmieniły i teraz różnego rodzaju służby są zdecydowanie bardziej wyczulone na opiekę rodziców nad dzieckiem, co osobiście uważam za słuszne. Więc wiem jak się czułaś :) Ale musimy wziąć poprawkę na to, że to jest inne pokolenie i nie zawsze rozumie wszystkie nasze argumenty. Że to co kiedyś było normalne i powszechne, teraz okazało się na przykład nie dobre dla dzieci, szkodliwe itp. Mama cały czas mi mówi, że kiedyś było inaczej to, inaczej tamto, ale to my decydujemy jak będziemy się opiekować naszymi dziećmi.
  5. Mika88m nie otwiera mi się strona, której linka wkleiłaś, ale jeśli chodzi Ci o program w którym Kossakowski przechodzi "poród" to chyba ma być dzisiaj. Emilia, a moja koleżanka nie wie kiedy jej wody odeszły. Była już po terminie, pojechała do szpitala ze skierowaniem na wywołanie, podali jej oksytocynę i leżała prawie cały czas. I naprawdę mówi, że nie wie kiedy jej odeszły. Bo czasami chyba odchodzą powoli, stopniowo, a nie jak u Ciebie - chlusnięciem ;)
  6. Hej, no to zaczynamy już chyba konkretne rozpakowywanie się :) Dorotka, Biverek bądźcie dzielne, trzymam kciuki :* Wczoraj z mężem pojechaliśmy obejrzeć porodówkę. I mam mieszane uczucia. Bo warunki są bardzo fajne, oddział po remoncie, nowe wyposażenie, sale porodowe jednoosobowe, sale poporodowe 2-osobowe z łazienką. Nie ma tłoku, jest cisza i spokój. Tylko, że to jest taki mały dosyć szpital powiatowy, i w tym tkwi właśnie problem. Bo ja się zaczynam bać, że jak coś by się pokomplikowało po porodzie, to oni nie mają specjalistycznego sprzętu ani super personelu. Inny znowu szpital, który jest ode mnie mniej mięcej w tej samej odległości to też powiatowy, tylko z dużo gorszymi warunkami. A większe szpitale, to jakieś 70-80 km ode mnie. I teraz nie wiem gdzie rodzić. Jakby było wszystko dobrze, to i w powiatowym można urodzić... A mój lekarz nie pracuje w szpitalu więc nim nie kieruję się. A jak się go pytałam, to też nic nie powiedział konkretnego. W ogóle to zaczynam się bać... Nie wiem jak to będzie, jak się zacznie poród, czy mi wody odejdą i czy to rozpoznam, czy zacznie się od skurczów... i czy nie spanikuję.... a jeszcze nie mam torby spakowanej, no i nie podjęłam decyzji gdzie rodzić...
  7. Jeszcze słówko w sprawie macierzyńskiego wtrącę. Więc to jest tak, że jeśli jest się zatrudnionym na umowę o pracę na czas nieokreślony, to idzie się na płatny urlop macierzyński. Wtedy płaci pracodawca (jeżeli zatrudnia powyżej 20 pracowników) a zus mu za to zwraca. A jeśli było się na umowie o pracę na czas określony, która zgodnie z obowiązującym prawem została przedłużona do dnia porodu, to nie idzie się na urlop macierzyński, bo od następnego dnia nie jest się już pracownikiem. Ale prawo do zasiłku macierzyńskiego przysługuje, bo dniu porodu było się ubezpieczonym. W sumie finansowo to będzie to samo, tylko trochę inaczej się nazywa. Nie wiem jednak jak to będzie w takim przypadku jak Karolina jest, że umowa kończy się w trakcie urlopu macierzyńskiego.
  8. Martucha, w sumie to ja cie rozumiem. Też nie byłabym zadowolona z takiej imprezy, no ale z drugiej strony głupio mu zabraniać. Zwłaszcza, że on tylko uczestnikiem będzie, ktoś go zaprosił i może też nie wypada mu odmówić. Bo z drugiej strony pomyśl tak: gdybyś Ty miała iść na wieczór panieński do koleżanki, kuzynki, przyjaciółki, gdzie będzie striptizer, to byś nie poszła? Albo nie byłabyś zła na męża, gdyby Ci robił wyrzuty? Co do macierzyńskiego, to też byłam przekonana, że jak się ma umowę przedłużoną do dnia porodu to normalnie można iść na cały macierzyński. Wiem tylko, że umowa o dzieło czy na zlecenie i na zastępstwo nie dają chyba takiej możliwości (tak kiedyś mi się obiło o uszy). W tych kwestiach pewnie Pysiak byłaby zorientowana, ale ona teraz zajęta :) Właśnie, Pysiak, już dzisiaj życzę Wam SZCZĘŚCIA, i niczego więcej, bo jak poczucie szczęścia jest moim zdaniem oznaką, że wszystko jest ok :) Buziaki dla całej Twojej rodzinki :* A my w niedzielę mamy pierwszą rocznicę ślubu :))))
  9. Wiem, że toxo kojarzy się przede wszystkim z kotami, ale przecież nie tylko koty ją przenoszą. I nie zawsze jest tak, że się od nich ludzie zarażają. Jest tyle innych źródeł. I jak Ty Zosia nie lubisz kotów i nie miałaś z nimi kontaktu to pewnie nie od kota się zaraziłaś...
  10. Mi też nie chodziło o całkowite separowanie kota od dziecka, czy oddawanie go do schroniska bez powodu. Ale myślę, że ostrożnym trzeba być i nie zostawiać jednak niemowlaka samego ze zwierzęciem (i z kotem, i z psem). A o oddaniu pomyślę, jeśli nie uda się przyzwyczaić i będę miała jakieś obawy. Bo zwierzęta są różne... I nie wiadomo tak naprawdę jak kotka będzie się zachowywała. A jeśli miałabym ją oddać to u moich rodziców znalazłaby nowy dom, gdzie i tak bywa średnio raz na dwa tygodnie jak do nich jeździmy :)
  11. Nastawiłaś mnie pozytywnie Mirisz swoim wpisem. Ja też myślę tak jak Ty, ale wiesz, jednak dużo mówi się o tym, że koty są niebezpieczne dla dzieci. I jak tak ludzie gadają (mama, teściowie), to niepokój się rodzi. A kilka dni temu kotek tulił się do mnie, właził na brzuch i w końcu spał przytulony do brzucha, co ostatnio w ogóle się nie zdarzało. Śmiałam się, że przyzwyczaja się do Karola, a Karol do niego, do jego mruczenia i bicia serca ;)
  12. Karolina, to znaczy że dobrze u Was, że cię wypisują? Co neurolog powiedziała?
  13. Sweetbob, ja też lubię zwierzaki, i miałam z nimi dużo kontaktu, ale teraz się trochę obawiam bo co innego jak kot nawet podrapie mi narożnik, a co innego jak pomyśli, że dziecko ruszając rączkami chce się z nim bawić... No ,ale zobaczymy jak to będzie, jak będzie reagować na małego. A ta nasza kotka to taki trochę dzikus jest. Nie zna właściwie nikogo poza mną i mężem, nikomu innemu nie ufa. Jedynie moich rodziców jeszcze trochę zna (bo jak do nich jedziemy na weekend to ją zabieramy ze sobą), ale pogłaskać czy wziąć na ręce to już im się nie da. Jak ktoś do nas przychodzi, to ona najczęściej się gdzieś schowa i czeka aż goście sobie pójdą ;)
  14. Witam dziewczynki! Robię dziś kolejną porcję prania i prasowania. W ogóle tak się zastanawiam jak ja to wszystko pomieszczę, jak zorganizuję... Widziałam, że pojawił się temat kota :) Ja też mam kotkę, ma niecałe 2 lata, ale jest jeszcze dosyć szalona. Miałam nadzieję, że kot w takim wieku już jest spokojny i leniwy a tu się okazało, że niekoniecznie ;) I nie wiem jak to będzie jak mały się urodzi. Mam lekkie obawy, że ona może być dla niego niebezpieczna, i tak jak któraś pisała - trzeba będzie podwójnie pilnować. Już teraz mam z nią problem, bo sypialnię trzeba zamykać - inaczej już by spała w łóżeczku, na milutkim kocyku Karola ;) A jak prasuję jego rzeczy to siedzi obok, przygląda się, a jak odejdę to wskakuje na ciuszki i chce sobie szykować (udeptywać) posłanie... Esska, ja też się zastanawiam jak to będzie jak będę coś w kuchni robiła albo będę chciała w salonie posiedzieć. Łóżeczko stoi w sypiali. Niby mieszkanie nieduże, więc wszystko w zasięgu słuchu, tylko właśnie ta kotka... Trzeba będzie przecież zamykać sypialnię, bo nie zostawię małego samego, bo ona może tak wejść... Nie wiem, czy nie będzie trzeba jej oddać...:( A może ma któraś z Was doświadczenia z kotem i małym dzieckiem i się podzieli na forum?
  15. Martucha, tak GBS to na paciorkowca. Mi pobrał lekarz, a położna oddaje do laboratorium. Pranie: gdzieś kiedyś czytałam, że wskazane jest pranie swoich rzeczy, z którymi dziecko ma kontakt też w proszkach lub płynach dla dzieci. Ale to wysżłoby na to, że wszystko trzeba prać w tych proszkach, np. swoją pościel, na której przecież położymy czasem dziecko i wszystkie ubrania, do których się przytuli. Z drugiej strony, czytałam że nie wolno w pierwszym okresie prać rzeczy dziecka ze swoimi. Ja myślę, że nie trzeba przesadzać, bo to człowiek zwariowałby. Nie da rady całego domu mieć tak sterylnego, a nawet nie jest to wskazane przecież. No chyba, że by się okazało, że dziecko jest wyjątkowo wrażliwe, alergiczne itp. Ale tak na zapas to chyba nie ma co prać swoich rzeczy w proszkach dla dzieci.
  16. Małyszok, jeszcze nie wiem jakie to ćwiczenia bo były na razie jedne zajęcia, i nie było ćwiczeń. Ale położna powiedziała, żeby przynieść zaświadczenie od ginekologa. Może oddechowe będę mogła robić ale już jakieś bardziej męczące to nie. A ona coś mówiła, że będą na mięśnie pleców na przykład. To tych chyba nie będę robić. Ps. mikrofali nie mam i na razie nie potrzebuję ;)
  17. Boska, no rzeczywiście rozśmieszyłaś mnie trochę gotowaniem ziemniaków :))) Ale wcale Ci się nie dziwię. Ja też nie przepadam za gotowaniem, i takie właśnie codzienne gotowanie to już mnie męczy. Nie mam pomysłów na obiady i robi się to takie monotonne. W ogóle wcześniej, zanim zamieszkałam z moim mężem to ja właściwie nie gotowałam i uważałam, że nie umiem ;) Teraz niby gotuję i mąż mówi, że dobrze, a ja sama się dziwię, że potrafię i że mi wychodzą te różne dania. Mama tylko taki problem, że często ja gotuję "z głowy", sama sobie kombinuję, co dodać, czym przyprawić, a potem nie umiem już tego dania powtórzyć. Czasami mąż mówi, żebym ugotowała coś, co było w tamtym tygodniu a ja nie wiem jak to zrobić, bo robiłam intuicyjnie i drugi raz już nie wychodzi tak samo :) Boska, u Ciebie też Karolek ??? :)
  18. Zosia, a może Twoja lekarka powinna po prostu skierować Cię do szpitala i wtedy porobili by Ci wszystkie potrzebne badania bez jeżdżenia, czekania, denerwowania się. Wiem, że masz Piotrusia, ale może pobyt w szpitalu nie byłyby długi i byłby lepszy niż takie czekanie na przyjęcie i użeranie się z lekarzami gburami. Może zapytaj ją o taką możliwość. Ja też dzisiaj jadę na szkołę rodzenia. Też jest w planach zwiedzanie porodówki, ale właśnie wtedy gdy będzie wolna, co nie wiadomo kiedy nastąpi. A lekarz dzisiaj mi odradził ćwiczenie na zajęciach. Zapytałam go, bo prowadząca szkołę położna wymaga zaświadczenia od lekarza, że nie ma przeciwskazań. Ale on powiedział, że jeśli mam twardnienia i nawet chodzenie mnie męczy, to lepiej żebym nie ćwiczyła. I powiedział że w sumie teraz to i tak niewiele by one już dały ;) Badania ogólnie wszystkie ok, ale teraz wizyty będą już częstsze - co 2 tygodnie. A zwolnienie dał bez problemu :) Pobrał mi dzisiaj wymaz na ten GBS, ale musiałam za to zapłacić 35 zł. Wy też płaciłyście?
  19. Kurde, chyba jakaś klątwa nieproszonych gości u nas panuje ;) Jak nie teściowe, to siostry mężów ;) Ja nie mam takich problemów, bo nas za bardzo nikt nie odwiedza. Choć prawdę mówiąc, to też nie jest takie fajne, bo jak teraz jestem na L4 a mąż pracuje to już się człowiek jak dzikus jakiś zrobił. Nie mam się do kogo odezwać w ciągu dnia, i tak sobie siedzę sama :( Moja rodzina mieszka dosyć daleko, nie odwiedzają. A z rodziną męża nie mam aż takich relacji, żebym sama się z nimi spotykała. Jak już to zawsze z mężem jedziemy do teściów i jego sióstr lub babć. A oni do nas to w sumie rzadko przyjeżdżają. No ale, może to lepsze niż takie jak wasze przejścia z teściowymi i innymi gośćmi ;)))
  20. Witam, ja też jakoś ostatnio czytam, ale nie piszę... nie mam weny... Takie te dni jakieś nijakie i nic mi się nie chce. Tzn. nudzę się i chętnie coś bym porobiła ciekawego, ale ostatecznie nie robię nic. Oglądam tv i czytam forum... Wczoraj zaczęłam prasowanie ciuszków. I mam pytanie odnośnie tego co bierzecie do szpitala. Mogłybyście napisać konkretnie ile i jakich ciuszków bierzecie dla maluszków do szpitala? Ja jeszcze nie zdecydowałam gdzie rodzić, więc nie wiem ile będę potrzebowała. Ale chcę spakować tak standardowo. Pozdrawiam Was wszystkie :)
  21. Sweetbobo, fajnie że masz już łóżeczko przygotowane :) Tak ładniutko to wygląda:) Ja wczoraj chciałam założyć pościel ale właśnie się okazało przy prasowaniu, że jest tak skaza. No i będę musiała trochę jeszcze poczekać, póki nie wymienię pościeli. W ogóle fajny masz ten stoliczek przy łóżeczku, bedzie wszystko pod ręką. U nas niestety nie ma już miejsca. Samo łóżeczko już utrudniło poruszanie się po sypialni. Nie miałam dzisiaj za bardzo czasu żeby pisać, bo rano sprzątaliśmy mieszkanie a potem pojechaliśmy na działkę, też tam ogarnąć :) Nie powiem, trochę pracy nas tam czeka, no ale mam nadzieję, że później będzie fajne miejsce żeby sobie spędzać czas wolny :) Esska, przyjmij i ode mnie najserdeczniejsze życzenia z okazji rocznicy :*
  22. Twinsowa, GRATULACJE! :))))) Życzę zdrówka Twoim chłopcom i Tobie też, żebyś szybko doszła do siebie. Niezłe wrażenie zrobił na mnie Twój wpis, od razu mężowi powiedziałam, że już urodziła pierwsza fasolka :) (bo on tak nas nazywa). Jeszcze raz gratuluje !!! Ciekawe, która następna...... ? ;)
  23. Wiecie co, wyprałam nowo kupioną pościel dla małego i jak ją prasowałam okazało się, że ma skazę. Tzn, jest na niej takie miejsce ok. 1,5x1,5 cm, że jakby przetarty materiał. I się zastanawiam czy mi przyjmą to do reklamacji. Bo boję się, że po kolejnych dwóch praniach zrobi się tak dziura. Tylko nie wiem, czy nie zarzucą mi, że to jest po praniu i że to właśnie w praniu się zrobiło. Co o tym myślicie?
  24. Martucha, tak jak pisałam wcześniej: jesteśmy na takim etapie ciąży, że brzuszek i okrąglejsze kształty są normalne. Wiadomo, że w takiej sukience nie wygląda się szczuplutko, ale jak dla mnie taka właśnie luźna była dobra. Tak jak któraś dziewczyna napisała, czułam się w niej swobodnie. A kolor ładny, choć nie mój, ale Tobie pasuje :) A jak Twój mąż ocenia Cię w tej sukience? Bo ja tak mam, że jak mój mi powie, że jest ładnie, to jest dla mnie ważne :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...