Skocz do zawartości
Forum

nikawa

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez nikawa

  1. Zgadzam się z Mika17. Zwłaszcza, że to ciąża zagrożona. Istnieje prawdopodobieństwo, że to unoszenie się macicy....mnie też tak bolało... Jednak nie lekceważ żdnych objawów. Pozdrawiam.
  2. nikawa

    drugi tata

    Z tego, jak przedstawiłaś sytuację, to wydaje się, że wszystko jest "w porządku". Dziecko jest małe, ma dwóch tatusiów. Pamiętam, że ostatnio czytałam jakoś książkę, w której już dorosła osoba mówiła: tata nr1, tata nr2, tata nr3 ... To chyba w Greyu :p Sytuacja dla nikogo nie jest łatwa, ale widzę, że starsz się w mądry sposób dotrzeć do dziecka. Powodzenia z ex-mężem. Też sądzę, że jego zazdrość jest naturalna, niestety musi dorosnąć do sytuacji i zrozumieć, że dziecko jest najważniejsze, a także dziecka emocje. Fajnie, że dziecko zaakceptowało nowego mężczyznę. Musi być dobry dla Was. Gratuluję i życzę powodzenia!
  3. Domi, to jest jedyny wymóg? Rzeczywiście poważny. A może używany byś okleiła żółtą taśmą izolacyjną? :) Margeritka, widzisz, jednak to dziecko z piaskownicy to nie wyjątek. Jedziemy teraz z mężem na wesele, przez które nie będzie nas w domu 4 dni i myśleliśmy, że gdzieś kupimy córce rowerek, ale jednak czuję, że musimy najpierw przetestować.
  4. Cudne zaproszenia-sówki! Śliczne! CO do rowerku, to był zbędny przy synu. Podobnie kupiliśmy mu rowerek i dopiero w okolicach 3 urodzin zaczął pedałować z dwoma dodatkowymi kółkami. Ale to jest dziecko wrześniowe. Zawsze powtarzałam "na przyszłe lato...,ma czas..." Przy kwietniowym mam wizję lata na dwóch kołach. teraz siada na dużą śmieciarę brata i się odpycha nóżkami. Dostałam sygnał, że da radę. Dziś poznałam dziewczynkę w piaskownicy, której rodzice kupili rowerek biegowy na drugie urodziny, ale używa go dopiero teraz, gdy ma 3 lata, gdyż okazał się dla niej za ciężki w ubiegłym roku i miała problem z utrzymaniem równowagi. Znam dzieci, które od 2 r.ż. odpychały się na rowerku od 2 r.ż. i matkom sprawniej szło się z nimi na zakupy ;) Myślę, że dobrze byłoby wypróbować jakiś model przed zakupem. Szukam dalej :)
  5. Anaaa, dzięki za Twoją wypowiedź. Natka dlaczego jesteś przeciw? Mój syn nie miał, bo nie potrafił na tym jeździć. On zawsze wolał piłkę mieć przy nodze. Od zeszłych wakacji jeździ już na swoim rowerze z pedałami i na dwóch kołach. Córa wykazuje inne zainteresowania. Chętniej siada na wszelkie jeździdła. Odpycha się. Dlatego pomyślelismy o rowerku biegowym. Myślę, że jest zdaje się lepszy od hulajnogi, która zwykle zachęca do ruchu jedną stronę ciała ;-)
  6. Dziewczyny, czy Wasz dzieci miały rowerki biegowe?? Możecie jakieś polecić?
  7. Nauzyka, ja też tak kiedyś "wiązałam" ;) Miałam zgrubienia pod językiem ;) Ulla, a czy Twoje dziecko nie trenuje czegoś? Na mojego syna podziałało to, że chodzi na treningi piłki nożnej, a przecież żadnemu sportowcowi trener nie sznuruje butów ;) Ostatnio mnie się but rozwiązał, a trzymałam na ręku zapłakaną córę i synek mi zasznurował. To było miłe ;)
  8. Każdy może mieć swoje zdanie. Zgadzam się. Mam też swoje. Podobnie, jak Nauzyka, przed wyjściem z kąpieli dzieci "opłukuję" :P Wanna to mini basen dla moich dzieci (jak wiadomo po kąpieli w basenie również należy się opłukać). Co raz rzadsze są u nas wspólne kąpiele, ale jeszcze od czasu do czasu pozwalamy im na tę wspólną zabawę. Zastanawiałam się, kiedy będzie odpowiedni moment, żeby kąpać ich oddzielnie obowiązkowo. Przestali nalegać na wspólne kąpiele. Nie będzie dramatu. Moja mama pochodzi z wielodzietnej rodziny. Kranów nie było... Jak dziadek przyniósł ze studni wodę, to starczyło na wszystkie dzieci (5). Gdy, któreś było starsze i chciało mieć "swoją" wodę, to musiało sobie przynieść... Kąpali się jedno po drugim w misce... (wanna? rarytas) Trzeba przyznać, że chorowali znacznie mniej niż dzisiejsze dzieciaki. Ta flora bakteryjna mnie nie przekonuje. Bardziej jestem na NIE gołym dzieciom na plaży. A właściwie temu jest całkowicie przeciwna. A jeżeli chodzi o tłumaczenie, to sądzę, że nie będzie problemu. Z wielu rzeczy dzieci "wyrastają" i dość płynnie przechodzą do nowej "rzeczywistości" zapominając, co robili wcześniej.
  9. Gratuluję Adasaga! Daj znać, jak się będą sprawować owe kosmetyki :) Pozdrawiam z zimnej stolicy Wielkopolski. Mnie się przypomniał dzień porodu mojej córy. 1.04. też było śniegu po kolana :)
  10. U nas podobnie plastelina (głównie dla młodszej), przesypywanie grochu i fasoli, ostatnio jest to u nas na topie (bawimy się w Kopciuszka, mają za zadanie oddzielić paczkę grochu od fasoli (starszak daje się w to wciągnąć ), mini-bilard (potrafią się tym długo bawić oboje). Czasem proszę o obranie marchewki. Chwilę to córce zajmuje, a zawsze ma na to ochotę. Później muszę robić "chipsy" marchewkowe (kroję marchewkę na cienkie plasterki).
  11. Zgadzam się z Mika17. Należy zgłosić się do specjalistów. Surdologopedy, Laryngologa. Pamiętaj, że wszystkie dzieci, na całym świecie głużą jednakowo (zarówno słyszące, jak i niesłyszące). Dzieci niesłyszące nie gaworzą! Gaworzenie pojawia się ok. 5-6 m.ż. Ważne jest, żeby nie przegapić pierwszych objawów.
  12. W tym miesiącu wyjątkowo dużo pracowałam. I oczywiście testowałam "zabawkę", która mi nie pozwala siedzieć... Jednak nieco śledziłam forum i choć to pewnie wiele nie zmieni. To chciałam zwrócić uwagę na tę samą osobę, co Adasaga3 (która zresztą też jest w tym miesiącu w moje TOP5 , Nauzyka, też z niej nie wypadła :P). Żeby jednak zachęcić do udzielania się na Forum... zagłosuję na Mika17. Mam nadzieję, że znajdziesz swoją bratnią duszę, której szukasz. Mam również nadzieję, że choć zawiodłaś się na ludziach, to jednak nie do końca serio pisałaś w jednym wątku, że już nigdy nikomu nie pomożesz (coś takiego zapamiętałam;) Życzę samych życzliwych ludzi dookoła siebie!
  13. Domi, cudowny pingwin! BRAWO! Barwnik dodałaś do ciasta biszkoptowego?
  14. Ależ mnie cieszy to, co napisałaś :) Byłam pewna, że się spodoba. Młody dorośnie do Ciumkowej rodziny. Jak zaczniecie się powiększać ;)
  15. Mari, skoro Twój syn to lubi, to nie robisz mu krzywdy. Dla niego to mile spędzony czas, skoro robi, to na co ma ochotę. Moja córeczka za dwa tygodnie skończy 2 lata i zna 3 samogłoski :) Jej pierwsze słowo (po mama i tata) to "czyta" (o dziwo bez seplenienia). W moim odczuciu metoda Domana nie do końca sprawdza się z polską gramatyką, ale wiem, że wiele osób się do niej przekonało. Ja nie. Metoda sylabowa sprawdza się, gdy nie uczy się dzieci pojedynczych spółgłosek, ale czy to możliwe? Też chciałam podążać za Cieszyńską. Mam cały zestaw książek (wykorzystuję w pracy...) ale mimo starań mój syn też od początku literuje. Ostatnio nauczył się podczas czytania dzielić słowo na sylaby, ale najpierw składa literkowo te sykaby, następnie je łączy w wyraz (tak się dzieje przy dłuższych słowach np. NAWIGACJA). W myślach potrafi przeliterować, ale raczej krótsze słowa. Na pewno odradzam naukę literki T, tłumacząc dziecko, że to "T" JAK TATA. Bo jeżeli dziecko będzie miało tatę Patryka (a wcześniej dziecku zaczniemy tłumaczyć P jak Patryk), to dziecko będzie myliło w tym przypadku P z T ;) Również polecam serię Czytam Sobie, oraz książki do czytania metodą sylabową wyd. GREG, które poleciła Nauzyka. Nawet jeżeli dziecko nie czyta sylabami, to są to książki godne uwagi. My mamy całą serię ;)
  16. A ja marzę o trampolinie. Obiecałam sobie, że pierwsza zabawka jaka pojawi się ba podwórku, gdy tylko pojawi się dom, to będzie trampolina. Skakałabym z dzieciakami :p Na razie jest jedna w rodzinie i przez wakacje jest często używana. Byle tylko była pogoda bez deszczu, to fajnie się sprawdza. I jak bym wybierała, to nie najmniejszą, tylko tę średnią.
  17. Po tygodniu stwierdzam, że jak kiedykolwiek coś się stanie z tym urządzeniem, to kupię nowe...takie samo Czyli bardzo dobrze się sprawuje :) Wykonane jest z bardzo dobrej jakości towaru. Na pasku nie pozostają żadne ślady zadrapań. Wciąż jest nieskazitelny. A zdjęłam go póki co tylko raz do ładowania (po 4 dniach). Moje dzieci z zainteresowaniem, co jakiś czas same chcą podświetlić "tarczę". Ich paluszki również nie zostawiają niechcianych śladów. Będę polecać innym! :)
  18. nikawa

    biegunka

    Rozumiem, że tylko stolec jest luźny? Wymiotów brak? Można spróbować podać SMECTĘ. Ja podaję podaję proszek na palcu. Można dziecku zwilżyć wodą palec, wsadzić go do torebki Smecty i niech go obliże. U tak małego dziecka nie jest potrzebna duża dawka specyfiku. Ząbkowanie??
  19. Anaaa, do Redakcji można zawsze napisać używając adresu konkursowego. Na pewno masz go w pamięci komputera :) Ale dobrze, że już jest w porządku. Ja na razie nie marudzę, bo działa mi nawet poczta portalowa, a z nią bywało różnie ;)
  20. Serio? Udało się? To cudownie! Cieszę się, że Cię zachęciłam "Ciocią Kazią", ona naprawdę jest WYJĄTKOWA Przyjemnego słuchania :)
  21. Przede wszystkim "uważności" sprzyja wyłącznie dźwięków w telefonie oraz schowanie laptopa głęboko w szafie. Nieposiadanie telefonu również ma swoje plusy w tym temacie. Do ćwiczenia "uważności", gdy moja córeczka miała 18 miesięcy, używałam m.in. książki "Mamoko". Na jej kartach mnóstwo się dzieje, co na pierwszy rzut oka mogłoby rozproszyć myśli małego człowieka. Dlatego zwróciłam uwagę mojej córeczce na białą postać - Matyldę Sweterko. Kolor był wyróżniający, było go niewiele, dlatego z łatwością i z zainteresowaniem odkrywała losy ulubionej bohaterki. Gdy spotyka nas nieszczęśliwy upadek (najczęściej przez potknięcie) wówczas staram się szybko "przegadać" sytuację, choć w miarę spokojnie, żeby dziecka nie wystraszyć bardziej od upadku. Przegadana sytuacja czasem sprawia, że wcześniejsze "nieszczęście" znika. Z synem łapałam wówczas niewidzialnego zająca. Trzymałam go za uszy i albo chowałam do kieszeni, albo pomagałam mu szybciej przebyć drogę, tam gdzie zmierzał rzucając nim daleeeeeko, żeby już żadnemu dziecku nie wszedł pod nogi ;) Zwykle skutecznie tym przykuwałam uwagę syna, który czasem chciał osobiście "wykopać" nieszczęsnego Niewidzialnego szkodnika. ;)
  22. Muszę przyznać, że ja również nie jestem fanką "Pana Pierdziołka..." :P Ulla, jeżeli bardzo Ci zależy, to podeślij adres, a Ci prześlę nasz egzemplarz. Stoi nieużywany na półce. Mnie się bardziej podobają "Rymowanki bez trzymanki" z ilustracjami Krzysztofa Kiełbasińskiego. Ta pozycja, to również powrót do dzieciństwa. Duża czcionka zachęca starsze dzieci do samodzielnego czytania. Mogę też polecić fanom krótkich (starych) rymowanek "Melorymki". Płytę przygotowały Muzalinki, więcej nie trzeba nic dodawać. Po prostu dobra pozycja. Kolejne czytadła, które skradły moje serce i mojego syna: "Detektywa Pozytywkę" również polecam. Zresztą, jak wszystko, co wyszło spod pióra Grzegorza Kasdepke. W moje ręce jeszcze nie trafił tytuł tego Pana, który by mnie rozczarował. "Afryka Kazika" (Łukasz Wierzbicki)- to dla łowców przygód. Książka o losie człowieka, który żył naprawdę. Napisana zgrabnie i wesoło. Mój syn chętnie słuchał. Uważam, że dla Poznaniaków jest to pozycja obowiązkowa. Fajnie byłoby znaleźć ją kiedyś w kanonie lektur. "Pan Kuleczka" (Wojciech Widłak) dla dzieci od 4 r.ż. Choć niby od 2 r.ż, można z nią oswajać. Książka z ciekawymi przemyśleniami nico filozoficznymi. Ale jakże trafnymi i pięknymi. Moje dzieci bardzo lubią Kaczkę Katastrofę :) "Wesoły Ryjek" (Wojciech Widłak) -tę książkę lubię za poczucie humoru :) (od 3r.ż.) "Ciocia Jadzia" - Eliza Piotrowska -za poczucie humoru :) (od 4-5r.ż.) "Bolek i Lolek. Genialni detektywi" - dobrze napisane. Czyta się dobrze, trudno jest zamknąć książkę w połowie, chce się ją skończyć od razu ;) Chętnie wracamy do przygód tych dwóch niesfornych braci. ("Bolek i Lolek. Łowcy tajemnic" - już tak chętnie nie polecamy, nie czyta się tak dobrze, pióro już nie takie lekkie...)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...