
nikawa
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez nikawa
-
Weszłam na Twój profil i w zasadzie nie wiem, czy to Twoja ciąża, czy ciąża córki...hmmm...w każdym bądź razie życzę dobrego rozwiązania.
-
Podczas ciąży często w moczu wychodzą różne 'cuda'. Na Twoim miejscu nie martwiłabym się, w Twoim stanie nie jest to nawet wskazane ;) Ale grzecznie łyknij, to co Ci przepisze lekarz. Wizyta obowiązkowa. Gratulacje, półmetek za Tobą :)
-
Ja też polecam wysadzanie. Dziecko wcale się nie przyzwyczaja. Ja wysadzałam syna przed moim pójściem spać. I pamiętaj, by przed snem dużo nie piła.
-
Też mamy te drewniane misie. Puzzle trefl z małą ilością elementów są bardzo dobre. I wcale szybko się nie nudzą, jak tu mial ktos obawy. Dziecko przez miesiąc potrafi prosić o przeczytanie jednej bajki na dobranoc, choć półka ugina się od innych propozycji. Z puzzlami jest podobnie. Mamo ułożyłem! To teraz zacznę od nowa :) Ja jeszcze polecam Matę Wodną. Gdzieś już o niej pisałam.
-
Jeszcze nie, bo wciąż jest lekki katarek. A ja pójdę jak młoda będzie całkiem zdrowa. Wczorwj spotkałam pediatrę na spacerze. Powiedziała, że zaprasza ze zdrowym dzieckiem do szczepienia. Z katarem nie szczepi :)
-
Super! Witaj :)
-
I tak robią pedagodzy? Z takimi maluszkami? Biedne dzieci. Ja miałam sąsiadkę, która uczyła geografii, ale jak urodziła, to była dla dzieci przez kilka lat. Dzieciako niezwykle mądre. Bawili się razem mapami :) Ale oni naprawdę się bawili. Matka bardzo mądra. Większość dnia spędzała z nimi w piaskownicy, co było fajne. A jak w domu chciała coś poczytać, to zaraz miała skrzaty na kolanach. Czytali bardzo szybko sami. I nie odebrano im tym dzieciństwa, a zdecydowanie jest im łatwiej teraz w szkole. Naprawdę wszystko zależy od chęci dziecka, jego możliwości i podejścia rodzica. Oby było jak najwięcej tych rozsądnych.
-
Ulla, pediatra moich dzieci mówi, źe trójki zawsze wyglądają jakby miały wyjść, a pojawiają się prawie na końcu ;) Anetkazet, nie wiedziałam o tych śliniankach. Ale zaobserwowałam, że rzeczywiście wszystkie dzieci w tym samym czasie zaczynają się ślinić, czyli ok. 2-3 m.ż. :)
-
Myślę, że warto ten post przenieść do innego wątku, np. Maluszki, co Wy na to, Kochane Moderatorki? :)
-
Ulla, widzę, że naszych chłopców sporo łączy. Mój synek też wiele potrafi, jest ciekaw świata, zadaje pytania, ja mu odpowiadam...jesteśmy razem. Sporo się bawimy. Bajki też oglądamy. Jego osiągnięcia mnie cieszą (typu znajomość alfabetu, migdy nie siedzieliśmy przy stole i nie wałkowaliśmy go literka po literce, ja odpowiadałam na pytania, czasem podsunęłam jakąś ciekawą książeczkę z obrazkami...nawet by mi do głowy nie przyszło, że ktoś może siedzieć z dzieckiem i wciskać mu 'wiedzę'. Myślę, że to nie jest tak. To jest raczej czas poświęcony dziecku, to jest czas spędzany z dzieckiem. To jest ciekawość dziecka. Nie wiem jakie będzie miał oceny mój synek, ale mam nadzieję, że będzie go coś interesowało bardziej, a coś mniej. Żeby nie wymagał od siebie dla oceny pisanej. Ale jak będzie chciał mieć dobre, to będę się cieszyć, a jakże (choćby w duszy mojej). Znam dzieci, które same z siebie zgłaszają się, żeby zrobić coś na celującą ocenę. Rodzic dowiaduje się o tym ostatni, więc trochę krzywdzące jest myślenie, że rodzic do czegoś dziecko zmusza. Dzieci są naprawdę różne. A co do emocji, Ulla, we mnie też się kotłują ;) ja się czasem zastanaiam, czy wypada mi się wstydzić za zachowanie mojego dziecka...zawsze mam nadzieję, że to taki etap :/ ale nie wiem, czy to nie myślenie na skróty. Przecież tłumaczymy im co jest dobre, a co złe. Nie każemy nikogo popychać, pisać po stołkach, wkładać sobie coś do ucha prawda? Skąd zatem te pretensje do nas ? :) Osobiście nie przyznaję się do wykształcenia, gdy nie jest to konieczne. W mojej szkole nie zawsze dzieci nauczycieli miały lepiej. Raczej odnosiłam wrażenie, że się od nich więcej wymaga, i to nie wymagania płynące od ich rodziców, lecz wymagający byli inni nauczyciele. To nie było fajne. A to, że pierwszeństwo przyjęcia do szkoły mają dzieci nauczycieli zawsze budziło we mnie niechęć na drzwiach otwartych w szkole średniej.
-
Anetkazet, myślę, że nie pozostaje ci nic oprócz zarejestrowania się tu na portalu i przeżywaniu wspólnie rozwoju naszych dzieci. Moje mlodsze dziecko 1. go skończy 10miesięcy, więc jest w podobnym wieku.
-
:)
-
Ja o grach mogę pisać, pisać i pisać. Jestem maniaczką i zaraziłam już syna. Kochamy gry (niekoniecznie komputerowe, choć przy dzisiejszej technice nie da się przed nimi uchronić, na szczęście są wartościowe propozycje) i książki. Jak ktoś wypróbuje już te wymienione, i będzie chciał jeszcze, to niech pisze i pyta. Ja teraz trochę się poirytuję na Ipada, który mi kasuje tekst, a ja już nie potrafię go odzyskać...wrrrrrrrrrrrrrr! Dobrej zabawy! :)
-
Dla mnie GRANNA i HABA mają najcekawsze propozycję dla tych najmłodszych. Oczywiście dla stwrszych też mają fantastyczne gry, ale to już nie ten wątek ;) Ja jeszcze pamiętam, że przed trzecimi urodzinami zaczeliśmy grać w spadające małpki. Co prawda ze zmienionymi zasadami (wygrywa tez komu spadnie najwięcej małpek, bo syn lubił, gdy spadały). Ale jak grałam ja, syn i mąż, to oczywiście rywalozacja była między dorosłymi, żeby jak najmniej ich spadło, choć syn był przekonany, że wygrywa osoba, która ma najwięcej małpek :p uczył się podczas tej gry kolorów, a także liczyć małpki. Gra podczas której dorosły też się dobrze bawi.
-
Kolejna gra, którą odkryłam firmy HABA do 'Gąski i lis'. Jest to gra ruchowa. Na stole, lub podłodze układa się karty z zadaniami (taniec w parach, klaskanie, stanie na jednej nodze, machanie skrzydełkami...w sumie 8 zadań). W środku ustawie się lisa. Dookoła kładzie się obrócone tyłem karty z lisami i zadaniami. Gdy ktoś wylosuje lisa, to lis robi krok, a jak zadanie, to lis stoi, a dziecko wykonuje zadanie i gdy je wykona, to kładzie kartę ze stołu na tej zadaniowej, które ułożyliśmy na początku gry. Jeżeli wykona się każde zadanie minimum raz, zanim lisa odkryjemy 8 razy, to wygrywamy z lisem (wszyscy). Bawilśmy się przy niej dobrze przed 3 urodzinami synka. A teraz on się dobrze przy niej bawi, gdy ma gości. Mogę wyjść z pokoju, oni grają i nie słyszę kłótni, że ktoś przegrywa;) ja dołożyłam do gry kostkę. Po odkryciu karty z zadaniem rzucamy kostką z oczkami, żeby wiedzieć ile razy np. Podskoczyć na jednej nodze. Dzięki kostce wydaje się ta gra być ciekawsza. Ładne wykonanie lisa (z drewna, wcześniejszy kruk też był drewniany).
-
Otóż chciałam gorąco polecić firme mniej znaną, a z fenomenalną ofertą. Niemiecka firma HABA. Pierwszą grę kupiłam synowi, jak miał 18.miesięcy, a był to 'Kruk w ogrodzie'. Wybrałam wersję karcianą. Przede wszystkim była tańsza ok. 30zł, a po za tym zajmuje mniej miejsca i można ją zabierać na wycieczki. Gra, w której wygrywają wszyscy, albo przegrywają wszyscy z krukiem. Nigdy w pojedynkę. Uczy kilku kolorów (czerwony, zielony,niebieski,żółty + czarny kruk)oraz nazw owoców (wiśnia, jabłko, śliwka, gruszka). Na początku układałam krótszą drogę krukowi i wyjmowałam mniej kart z owocami. Ale dość szybko synek potrafił wysiedzieć całą jedną partyjkę. Rzucał kostką, poruszał krukiem. Śmiał się i bawił :)
-
Napisałam długiego posta po czym mi połowę komputer zjadł, więc będę pisała partiami i wklejać będę porcjami. Może będzie się lepiej czytać z pauzą.
-
Widzę, że jest to temat odgrzany, ale skoro kest, to dorzucę kilka słów od siebie. Granna, to marka, która opanowała naszą półkę :) gorąco polecamy dla najmłodszych: "Mój pierwszy quiz", "Zagadki Smoka Obiboka" (przede wszystkim te z czerwonego opakowania, w zielonym są trudniejsze), "kot w worku" jest ciekawy, ale często do niego nie wracsliśmy. Raczej wykorzystywaliśmy szablony. Z dwuletnim synkiem lubiliśmy grać w Grzybobranie (tu też polecam firmy Granna). Dla małych rączek bardzo sprawdza się 'Nawlekaj nie czekaj' firmy Alexander. Mój syn, jak większość dzieci, lubił piłki i kulki. A tu miał 18 w jednym pudełku. Szał! Nauczył się je nawlekać. A to ciężka praca dla takiego 2 latka. On nawet był młodszy.
-
Pokłady cierpliwości musisz nazbierać na kilkanaście najbliższych lat. Nie wiem, czy Cię to pocieszy...nie jesteś sama :) Ulla, to taka, jak Twój syn, jest moja córa. Czasem walczy ze sobą od 13:00 do 22:00. A jak zęby idą, to nocka nieprzespana, to w ciągu dnia śpi nawet dwa razy po 1,5h. Ech... Aż chce się rzec: Sorry, taki klimat noworodkowy (dziś chyba już w trzecim wątku użyłam tego sformuowania. Sorry :P)
-
Cieszę się z Tobą :) gratulacje :) k. dojeżdża do stu, dalej cisza :)
-
Może jednak zęby? U nas było dość podobnie. Dwa miesiące nieprzespane... Ale wtedy szły 4 na raz. Jednak przed pojawieniem sie każdego zęba nocki się pogarszają. Domyślam się, że jesteś padnięta. Postaraj się mu posmarowac dziąsełka dentinoxem, lub innym żelem przeznaczonym dla niemowląt, który ma działanie znieczulające podczas ząbkowania. U nas to czasem dawało godzinę, lub nawet dwie, dłuższego snu. Działa po ok. 10 min. Choć szału nie ma, to warto spróbować. W dzień o dziwo moje dziecko też pięknie odsypiało nocki ;) Jak masz możliwość, to wtdy z nim się prześpij. Powodzenia!
-
Domi81, będę się starać. Natka08, taką mam nadzieję, żae kiedyś jakaś mi podziękuje :p Mój kawaler też potrafi sam zrobić jajecznice i naleśniki :) Dziś robił dla cioci i kuzynki. Zdumione były, jak rozbija jajko :) Nie pozwalam mu tylko korzystać z kuchenki gazowej u babci, ale z płytą indukcyjną dobrze sobie radzi. A siostrzyczkę uczymy już korzystać z kuchni dla dzieci. Hihi, robimy jej herbatkę, później dmuchamy do kubeczka, czyli studzimy napój, i na niby pijemy. Patrzy na nas zdumiona, bierze kubeczek i 'wylewa' wszystko zawiedziona, że w środku pustka czasem gryzie kubeczek. Ale przechwałki...ale ja naprawdę się nimi cieszę! Avdziś mieliśmy kolędę. Ja sama z dzieciakami. Ksiądz poprosił o wodę, to ja mu dałsm H. do potrzymania, a sama poszłam do kuchni :) był nieco zaskoczony, ale poradził sobie. Jest nowy w naszej parafii, pierwszy raz z nim rozmawiałam. Malutka później próbowała się na niego wdrapać, ale uciekł ;)
-
Takiej nagrody zazdraszczamy i gratulujemy!
-
Oj tak, tak! :)
-
J_ kamińska, oj tak, jak zawsze ;) Pani w przedszkolu wczoraj mi powiedziala, że ona zawsze we wszystkim pomaga, widać, że jest cytuję 'robotny'. Haha! I powiedziała, że fajnie mieć takiego zięcia...no ba! :P Muszę poprosić mamę o chruściki, też mi narobiłyś ie smaka. A sama się za nie nie wezmę, bo obawiam się, że K. chciałby je wrzucać do tłuszczu :/