
ola2710
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez ola2710
-
Joanna,powodzenia z urzedem pracy! :) Anna,pewnie ze i facet sam by sobie poradził,w to nie wątpię:) Dziewczyny.mi tylko chodzilo o konfrontację dawniejszego podejścia z obecnym.Ja również się cieszę ze współczesnego podejścia,poza tym niby nie ma co porównywać,bo i warunki inne (kiedyś mniej udogodnień,facet musiał robić mnóstwo innych rzeczy).
-
Mamy, które nie pracują, zajmują się dziećmi i domem - zapraszam
ola2710 odpowiedział(a) na Edzia temat w Kącik dla mam
Kasia,widzę,że mimo tej burzy już sprawa trochę ostygła ;) oby teraz było miedzy Wami tylko dobrze! Choć,znając facetów,ich zapał do zmian jest często płonny...ale to im trzeba wybaczyć chyba:) mój Np jednego dnia pamięta,na co się umawialiśmy,drugiego już czesciowa amnezja (częściowa,bo o ważnych dla siebie rzeczach pamięta).Ech te chłopy... ;) -
Jakos specjalnie mnie nie odrzucilo,ale sama z dnia na dzień przestalam palić.Moze i byly momenty,że bym sobie zapalila,ale na szczęście tego nie robiłam :) po prostu myślałam o zdrowiu maluszka.Zresztą do tej pory nie palę,to juz ok 2 lata będzie ;)
-
Szara,uczymy się jeść samemu aktualnie :) sadzam go w krzesełku,daję duży śliniak i mamy każdy po sztućcu (Staś czasem ma dwa,w kazdej rączce po jednym musi mieć choć chwilę;) I próbujemy sztućcami.rączkami raczej nie chce... Zupki Np daję mu z chlebkiem w środku (chleb uwielbia),wtedy jest to gęstsze i nie wylewa:) A a propos dobrych rad i sposobu ich głoszenia...kilka dni po porodzie przyjechali do nas dziadkowie mojego M. Babcia zaczęła na mnie wręcz krzyczeć,że nie tak go przebieram,noszę.karmię,czepiała się wszystkiego! Starsza osoba,ja do tego jeszcze umęczona niedawnym porodem,więc milczałam,ale jeszcze chwila i bym wybuchła krzykiem i płaczem jednocześnie (hormony...wiadomo:). I za którąś radą mój M.mówi spokojnie "babciu,ale Ola wie,co robi,nie musisz na nią krzyczeć".Babcia przemilczała,niebawem pojechali,ale...całej rodzinie opowiedziała,jak to nie została u nas źle potraktowana,wręcz obrażona (!),i jak niedługo po tym robiliśmy chrzciny,to do ostatniej chwili zastanawiała się,czy przyjechać (!!!).
-
U nas niestety jedynki i dwójki górne są czarne... Takie już mu wyszły,po prostu... Mimo pielęgnacji ząbków i buzi,nawet jak ząbków jeszcze nie było:( dopóki się nie śmieje tak,że wygina główkę do tyłu,to tego tak nie widać.Ząbki takie będą dopóki nie wypadną... Firma,w której pracuję,zatrudnia ok 600 pracowników (szał:). W moim dziale po moim powrocie do pracy będzie 8 osób,i tu robi się ciekawie-te osoby mają rozplanować tak swoje 2 tyg urlopu,by:osoby zajmujące się tym samym nie szły w tym samym czasie;idziemy na urlopy w środkowych tygodniach miesiąca (bo pocz i koniec to zamkniecie miesiąca);miesiące urlopowe to czerwiec,lipiec,sierpień.Plus spory o to,kto kiedy chce i powinien itp - i jak co roku będzie kocioł,w tym może większy ze wzgl na ilość osób w dziale.Szczerze to aż nie chce mi się tam wracać,jak pomyślę o tej "fali",którą będę przechodzić jako osoba wracająca z urlopu macierzyńskiego :(
-
Formalnie rzecz biorąc to troje dzieci to już rodzina wielodzietna-z tym się zgodzę. Ale że wpadka? To tak jak w tej reklamie-"a każdy facet z widłami to Tryton";) Decyzja o wielkości rodziny to decyzja ludzi ją tworzących i nie nam to oceniać,możemy co najwyżej wyrazić swoje zdanie z naszej (czasem i hipotetycznej) perspektywy.Zatem ja chciałabym mieć troje dzieci,nie uważam że to mnie w jakikolwiek sposób ograniczy.Jak pisała Margeritka-jeśli ktoś uważa,że 3 dzieci ogranicza,nie powinien mieć raczej ani jednego,bo "ogranicza" już dostatecznie jedno dziecko. Pewnie,że dzieci dużo kosztują; czy jednak aż tak wiele,by ich nie mieć,to już inna kwestia (gdyby tak bylo,to chyba byśmy byli już gatunkiem chronionym...).
-
Anna,następnym razem na pewno tato zobaczy wyczyny córki :) a z przeplywem informacji racja-też mnie wkurzają takie sytuacje...
-
Pewnie tak...Staś jeszcze malutki jest jako pacjent dentystyczny,więc nawet nie liczyłam na to,że da sobie zrobić coś więcej...oby to coś pomogło... O wakacjach myślę wciąż,jednak nie wiem,jak i kiedy bym to miała rezerwować,żeby mieć na ten czas wolne...pewnie w ostatniej chwili to zrobimy...
-
Słonecznie i wietrznie:)
-
I ja siw z tego cieszę ;) choć wiem dzięki dawniejszym zwyczajom,że bez faceta sobie kobieta też z dziećmi poradzi.
-
I też tak myślę. Ale jak przypomnę sobie często powtarzane przez babcię słowa-"są roboty babskie i są roboty chłopskie",a w myśl tej zasady po pracy chłop ma zjeść obiad i iść do roboty wokół domu,a gdyby nie było co robić to ma i nawet gwoździe prostować (oj,widziałam takie sytuacje...).W zakresie chłopskich obowiązków na pewno nie leży opieka nad dzieckiem...
-
Mroźno,wietrzysko straszne,do tego deszcz,a okolo południa mieliśmy grad...
-
Siostra,z próchnicą są różne możliwości,my wybraliśmy najskuteczniejszy,choć najmniej estetyczny-lapisowanie.Dentysta pokrywa chore ząbki roztworem srebra z czymś(nie pamiętam już),siedzimy razem na fotelu i dziecko trzeba przytrzymać...trwa to ok minuty,i tyle też zwykle płaczu,bo choć nie boli i otoczenie przyjazne (chodzimy do gabinetu przystosowanego dla dzieci),to wiadomo,dzieciom i tak się nie podoba czasem;) ząbki po 2-3 dniach w miejscu,gdzie jest prochnica,robią się czarne...ale za to reszta jest bezpieczniejsza,a dla nas najważniejsze jest to,by go ząbki nie bolały (a w tym tempie psucia to było bardzo prawdopodobne...). A co do kp,to ja gonię Adasaga-też nadal karmimy się w ten sposób :) Oferta wakacyjna super!!!
-
Właśnie,Dziewczyny,jak tak czasami sobie pomyślę o tym,jak bylo kiedyś - że facetowi nawet przez myśl by nie przeszlo,żeby się dziećmi zająć,a kobietom tym bardziej,by od mężów tego wymagać... Aż mi czasem głupio,jak tak "wykorzystuję" mojego M. ... ;)
-
Szara,sama widzisz... :) mi też kobiety z tego maminego pokolenia i starsze "radziły"(w sumie była to wiedza ostateczna,nie znosząca zastanowienia się nad nią...),że na pewno mleka nie mam,że dlatego mały tak na mnie non stop wisi,że może w końcu i mam to mleko,ale jakieś takie mało wartościowe,sama woda wręcz (śmieszne,ale jak coś odciągnęłam,to sobie pokazywały i opisywały,co z nim jest nie tak...). Wg mnie można coś doradzić,podpowiedzieć,ale w odpowiedni sposób...
-
A jak,pewnie że ważna rzecz:) I problem z urlopem jednak będzie niestety...kontaktowala się ze mną koleżanka,ktora też jest na urlopie rodzicielskim i wraca prawie tak,jak ja-dowiadywała się o to i już są problemy z ustaleniem..takze jak zwykle.Ale kiedyś musimy go mieć,takze nie będę się tym ekscytować,tylko spokój nas może uratować :)
-
MałgosiaK-może być też tak,że mąż zmieni diametralnie swoje zachowanie,jak mały będzie troszkę większy - świadomie będzie łapał kontakt z otoczeniem,będzie można się z nim fajnie pobawić itp. Życzę,żeby tak było :)
-
Mnie się już nie chce...za to moja mama twierdzi,że powinnam,bo babcia stara,rozum nie ten itp,tylko nie bierze pod uwagę tego,że sama daje się potem wciągać w te gierki i obie mają pretensje/zastrzeżenia tylko do mnie... Trudno,nie zmienię tego,ale zawsze mogę trochę spokoju dla siebie"zawłaszczyć" :)
-
Za rozbrajającą szczerość oraz chęć do biegania (podziwiam,bo mnie jej brakuje...)-mój głos w tym miesiącu na Nikawę:)
-
Może i jest taka męska odmiana depresji...ale jeśli to nie to,to ... Sama nie wiem,co Ci poradzić... Jak sobie przypomnę te pierwsze miesiące,to oczywiście byłam mega zmęczona i często miałam żal do M.,że mógłby więcej się starać,pomagać itp,wkurzało mnie,że pewnych rzeczy przy małym nie zrobi,miałam wrażenie ,że specjalnie się czegoś nie chce nauczyć,by tego od niego nie wymagać.Potem on miał pretensje,że ja nauczyłam małego,że mama najważniejsza(!) i on z nim zostać nie może choćby na chwilę-i kłótnie o to,że mogl się wcześniej bardziej angażować... Te pierwsze miesiące są dla obojga bardzo trudne-zmęczenie,kompletnie nowa sytuacja,czasem to przytłacza...Czasem w kłótni mówiłam M.,że to nasze dziecko,oboje go chcieliśmy przecież i powinniśmy oboje uczestniczyć w jego wychowaniu,nie tracić czasu na kłótnie,tylko lapac chwile,bo on tak szybko urośnie - a jak nie chce uczestniczyć w jego życiu,to droga wolna...bo ja nie wyobrażam sobie życia z takim pasożytem (ostro,ale tak czułam czasami) i o wiele lepiej byloby mi samej z dzieckiem,gdybym wiedziała,że mogę liczyć tylko na siebie (a nie łudzić się,że on mi pomoże,a potem się wkurzać...).
-
Natka,gratulacje dla córki!!! Adasaga,tormentiol jest na podrażnienie pupki,jak już nic innego nie działa..u nas wlasnie tak się stało,mamy kilka różnych kremów i maści na odparzenia,ale nie dziwię się,że nic nie działało,skoro w kazdej praktycznie pieluszce kupka/część kupki z bączka...I tak od 2 dni:/w nocy nawet mu zmieniam pieluszki,czego dawno nie robiliśmy,bo puści małego bączka i przy okazji kupki kawałek i oddparzenie gotowe...a pupkę miał już w niepokojąco nieciekawym stanie.Maść na szczęście pomaga:) Byliśmy dzisiaj w mieście na zakupach i jak któraś z Was jest zainteresowana,to w H&M jest promocja-kupujesz 3 rzeczy za 2 (najtansza rzecz jest za 1 gr chyba).W ten sposób kupiliśmy body i dres (spodnie i bluzę) za niecałe 60 zł :)
-
MałgosiaK-nie zazdroszczę...nie miałam aż tak,jak u Was jest,ale jak Staś byl taki mały,jak Wasz synek,to mój M.np nie chciał zmieniać mu pieluszek ("bo on jest taki mały i boję się,że go uszkodzę"),w nocy też nie wstawał do niego i nadal nie wstaje (u nas kp,wiec nie bardzo jest sens,by się akurat tu angażował).Może to głupie,ale od poczatku go angażowałam w najdrobniejsze rzeczy-podaj,przynieś,wynieś,pozamiataj; bo skoro nie chcesz przebierać,to zrób coś,co ja bym mogła w tym momencie zrobić. A mąż nie pracuje chyba codziennie? Ma pewnie wolne weekendy - skoro tak mu ciąży ta praca,to poproś go o pomoc w jego dzień wolny... I zależy co pomoże - można spokojnie porozmawiać,wytłumaczyć; jeśli to nie działa,zrobiłabym mały strajk-nie gotuję (jemu),nie piorę i nie prasuję jego rzeczy,ogólnie niech radzi sobie sam.Czasem na facetów działają tylko takie "pokazówki"...(mój RAZ tylko zafikał odnośnie prania - że to zero wysiłku i że to pralka pierze,a nie ja,więc raz miał niewyprane rzeczy do pracy,bylo wielkie zdziwienie i od kilku lat już nie usłyszałam takich bredni;)
-
Szara,zapytaj teściową jak długo ona karmiła piersią i skąd ma skaner w oczach,że mówi,że wodę dajesz... (jak sądzę karmiła kilka dni albo wcale,a na kp zna się tyle,co ja na fizyce kwantowej-wiem,że coś takiego istnieje,ale z czym to się je...:/).
-
Anna,a ja wolę na Tel pisać-już się przyzwyczaiłam,a do komputera nieczęsto mam okazję zasiąść... Staś nadal ma biegunkę,choć już lżejsza,ale pierwszy raz w zyciu używamy tormentiol do pupki...a gorączki już odpukać nie ma.
-
Adasaga,w przedszkolu,do którego nadal jeszcze chodzi mój siostrzeniec,są takie dni adaptacyjne - w wakacje,przed "rokiem szkolnym",stąd moje pytanie.A w żłobku mamy godziny adaptacyjne,zamierzam z nich skorzystać... Pewnie,że się boję momentu oddania go do żłobka,ale niestety nie mam chyba innego wyjścia...ja raczej zmniejszę sobie etat na początek plus mam godzinę na kp,więc mały będzie tam ok 6 godz dziennie. Co do zakazu swoich zabawek w przedszkolu to chyba wszędzie tak jest,a życie i tak weryfikuje-u siostrzeńca też jest zakaz,a panie i tak pozwalały tym najmniejszym przynosić; dopiero po oswojeniu się zwracały na to większą uwagę,jest też 1 dzień w tygodniu,w który można przynosić swoje zabawki:)